• Nie Znaleziono Wyników

Przebieg dnia w obozie koncentracyjnym w Ravensbrück - Anna Jelinowska - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Przebieg dnia w obozie koncentracyjnym w Ravensbrück - Anna Jelinowska - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

ANNA JELINOWSKA

ur. 1924; Warszawa

Miejsce i czas wydarzeń Niemcy, II wojna światowa

Słowa kluczowe Niemcy, II wojna światowa, okupacja niemiecka, obóz koncentracyjny w Ravensbrück, apele, warunki obozowe, posiłki obozowe, prycze, Niemcy, nadzorczynie

Przebieg dnia w obozie koncentracyjnym w Ravensbrück

Nie przypominam sobie dokładnie, o której się ten dzień [obozowy] zaczynał. Wydaje mi się, że to było gdzieś koło godziny siódmej rano, kiedy trzeba było wyjść na apel, bo dzień zaczynał się od apelu. Były wezwania, tak jak wspominałam, apel mógł trwać krótko, mógł trwać długo, było różnie. Potem, po apelu, trzeba się było zgłaszać po jakiś taki posiłek. Myśmy tam dostały takie miski aluminiowe z uchem i te miski się nosiło przy ubraniu na takiej jakiejś taśmie, na pasku, co kto tam miał. I to trzeba było stale mieć przy sobie przymocowane, bo często zdarzały się przypadki kradzieży. Nie wiem dlaczego, czy te inne więźniarki gdzieś gubiły, czy co się działo z tymi miskami.

W każdym razie jak się nie miało miski, to się nie dostawało jedzenia, tak że to była bardzo niebezpieczna sytuacja. W moim przypadku było tak, że jak już było i po apelu, i po tym śniadaniu tak zwanym – śniadanie to był taki całodzienny przydział chleba i kawa z palonych żołędzi – właściwie byłam na tym bloku, bo nie wolno było chodzić nigdzie [poza blok]. Nie miałam jakiegoś takiego zdefiniowanego zajęcia do czasu, kiedy wydawano posiłek południowy, czyli obiadowy. Ale to jest tak bardzo szumnie powiedziane – obiad – bo to była na ogół jakaś taka dobrze niezdefiniowana zupa z pewną ilością jakichś kawałeczków jarzyn. Wieczorem znowu dostawałyśmy tę kawę żołędziową. Tak że nic takiego szczególnego się nie działo.

Były rozmowy. Najwięcej czasu schodziło na rozmowy. W tym bloku było mało wolnego miejsca, na ogół wszystkie siedziałyśmy na pryczach. Prycze były trzypiętrowe, to najwyższe piętro było już wysoko, było dość niewygodnie tam wchodzić. Właśnie myśmy na takiej pryczy były na trzecim piętrze. Zawsze było tak, że albo na jednej pryczy [spały] dwie osoby, albo na dwóch pryczach trzy osoby. Ten układ na dwóch pryczach trzy osoby był niewygodny, dlatego że pośrodku była deska dzieląca te prycze, więc ta osoba środkowa i tak, i tak siłą tego układu albo była na tej pryczy podwójnej z kimś jeszcze, albo była sama.

W ciągu dnia nie było już apeli, chyba że coś się działo nadzwyczajnego. Przeważnie

(2)

wtedy bywały te apele, nawet dość często, kiedy wracały komanda tak zwane, czyli grupy więźniarek, które pracowały poza obozem. Jak one wracały, był taki w zamierzeniach krótki apel po to, żeby sprawdzić, czy zgadza się liczba osób, które wyszły, z tą, które wróciły. Często bywało, że te aufzejerki, które liczyły, myliły się przy liczeniu, no i wtedy apel trwał bardzo długo. Znowu wtedy wszystkich na ten apel ściągano i było to sprawdzanie, sprawdzanie, sprawdzanie bardzo długo.

Data i miejsce nagrania 2005-05-14, Puławy

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Redakcja Justyna Molik

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Właściwie chyba dopiero, jak rząd Olszewskiego został powołany, to wtedy trochę inne spojrzenie było. Data i miejsce nagrania

Tworzono legendy na ten temat, że było pijaństwo, że ktoś tam się przewrócił, że kogoś trzeba było wynosić, ale ja nie byłem świadkiem takich zdarzeń. Nie

W roku [19]70 Zakład Roślin Pastewnych, który znajdował się w Poznaniu, został rozwiązany, pracownicy przeszli do innych jednostek, a zakład został przeniesiony

Suszyło się albo w naszym ogrodzie, albo na strychu, a następnego dnia pani Ławicka szła do magla na rogu Ochotniczej i Narutowicza.. Wszystko było robione ręcznie i

„Korowód” to dla mnie takie perełki, które po prostu można w każdej okoliczności, w każdym systemie, w każdym ustroju zaśpiewać i zawsze to będzie aktualne. Data i

Lista była i trzeba było się podpisać: wyznaczali miejsce dla każdego zakładu pracy, przychodził ten, co to organizował i miał listę z nazwiskami pracowników;

Słowa kluczowe Lublin, PRL, Rury Świętego Ducha, ulica Zana, ulica Nadbystrzycka, praca w cegielni, cegielnia na Rurach Świętego Ducha, praca formiarki, projekt Lubelskie

Przyszedł do mnie i myśmy w nocy dostali się [do tego baraku], tego samego dnia wysłano nas do Oświęcimia. Data i miejsce nagrania