• Nie Znaleziono Wyników

Ukrywanie się w domku w górach pod Krakowem - Sarah Tuller - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Ukrywanie się w domku w górach pod Krakowem - Sarah Tuller - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

SARAH TULLER

ur. 1922; Piaski

Miejsce i czas wydarzeń Kraków, II wojna światowa

Słowa kluczowe projekt W poszukiwaniu Lubliniaków, projekt W

poszukiwaniu Lubliniaków. USA 2010, Żydzi, ukrywanie się

Ukrywanie się w domku w górach pod Krakowem

Wchodzimy do krakowskiego getta i tam przez tych znajomych dostajemy imię strażnika, co ma domek w krakowskich górach, naokoło gór krakowskich i nikt tam nie mieszka. To on mówi: „Możecie tam być. Ja tam będę do was przychodzić, ale pod jednym warunkiem, nigdy nie róbcie ognia, bo jak ludzie zobaczą dym, to znaczy ktoś tam mieszka. A oni wiedzą, że tam nikt nie mieszka, to powiedzą, że naprawdę jeńcy uciekli z więzienia i tam się kryją. To niektórzy powiedzą: «To co to ciebie obchodzi?», a inny powie: «Ja mogę dostać za nich tysiąc złotych. To chodźmy to powiedzieć»” „W porządku” –my tam jedziemy, jesteśmy tam parę tygodni, my nigdy nie robimy ognia, on nam przynosi zimne jedzenie, my żyjemy na zimnym jedzeniu, jak trzeba coś wyprać, to się czeka aż to wyschnie same, a jak jest zimno i pada deszcz, to to wysycha na tobie –jak ubierzesz mokrą koszulę, to to wyschnie na tobie. Trzeba było wyprać, pierwsza ma być czystość, trzeba było wyprać. To my pierzemy, się pierze tą bluzeczkę, tą koszulkę, nic nie wysycha, to się dobrze wyciska, a później się to nakłada. I nakłada się na siebie tą kołdrę, tą pierzynę, co się ma i w ten sposób suszy się tą bluzkę.

Jesteśmy tam parę tygodni, nie więcej niż trzy tygodnie i było przyjemnie dla nas, nie uciekaliśmy od nikogo, była cisza, piękne widoki i nikt mnie nie nazywa: „Parszywy Żydzie” to już jest spokojnie, jesteśmy i chodzimy, możemy tam [chodzić]. To zaczęliśmy mówić: „Może tam możemy przeżyć zimę?” Dwa, trzy tygodnie później ten pan przychodzi i mówi: „Oni przyszli jednego dnia do więzienia. Co oni robili?

Wyciągali Żydów z innych więzień i wzięli ich wszystkich do Krakowa. Trzymali ich w Krakowie, przez pewien czas pracowali, później wyciągali grupy. Brali ją w górę. Oni musieli sami robić groby. Jak oni sami robili własne groby, to oni ich postawili w jedną linię, postrzelali i oni wpadali prosto do grobu. Ale jak kto wpadł i jeszcze żył, to umarł tam. I to zostało zakryte” I ja byłam w Polsce w 1965 roku, ja myślałam, że może pojadę do Krakowa i ja mogę znaleźć według daty kiedy to było. To jak przyjechałam, to się wszyscy ze mnie śmieli. To już był czas, kiedy oni postanowili zabić Żydów. To

(2)

codziennie było parę takich setek, 80, 100 za jednym razem, 50 za jednym razem, 10 za jednym razem. Nie mieli rady, tamci mówią: „Dig!” jak nie chcesz, to go od razu zabili, a jak to robili, to go zabili potem. To do nas powiedział, to byliśmy bardzo złamani, to on nam powiedział, bardzo porządny człowiek: „Bądźcie tu parę dni.

Przyjdźcie do siebie. Ja was nie mogę nawet wziąć” Myśmy go prosili, czy nas może wziąć do tego miejsca, to mówi: „Nie. Ja was nie mogę tam wziąć, bo tam nikt nie idzie. Teraz jest zima. Tam są śniegi, a po drugie ja nie mogę, bo to będzie bardzo podejrzane. Wierzcie mi, on już jest po wszystkich kłopotach, on już jest z Bogiem.

Ja do was przyjadę za parę dni, ja nie chcę was gonić, za parę dni, kiedy chcecie”

„Co my będziemy tu? Przyjedź jutro” Przyjechał następnego dnia, jedziemy z powrotem do Warszawy.

Data i miejsce nagrania 2010-12-07, Boynton Beach

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Transkrypcja Piotr Krotofil

Redakcja Maria Radek

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Później ten główny doktór przyszedł do tego Szyja i powiedział mu: „Słuchaj, ten pan tutaj długo nie wytrzyma.. On umrze, my go

Ale jak miałam Niemca, co patrzy na mnie, a ja jestem jak powietrze, jak ja jestem nic i mówi do mnie, jak ja jestem nic, to było gorzej niż nienawiść, bo ja jestem, ja byłam niczym,

I widzisz –ludzie wylatują z dziećmi i wtedy jak masz zieloną kartę: „My więcej nie mamy roboty na zieloną kartę, to my cię bierzemy do innego miejsca, gdzie cię

Stamtąd ich wyjęli do Chełmna, Sobiboru… Ale w samym Krasnymstawie I don’ think, [nie sądzę] że tam było getto. Oficjalne tam było getto, ale nieoficjalnie Żydzi

Ja mogę kupić gdzieś te stare swetry, co się je sprzedaje na rynku i ty będziesz robiła, ja mogę sprzedawać, mogę mieć dochód” „W porządku” To zaczęła przynosić te

W sklepie –był tam sklepik w naszym budynku –może on jeszcze coś ma, to kup co ma” Ja schodzę na dół i on ma jeszcze pół chały, to ja mówię: „Ja kupię to pół chały”

Czasami mówili o czymś, co mama mnie posłała do mojego pokoju: „Już późno, masz iść spać” Na tym się to skończyło.. To myśmy we trójkę [z braćmi], wszyscy

Tak, że z jednej strony jest Narutowicza, później widzisz tą ulicę, w tym kierunku, co jest też ta Górna, jak później schodzisz na Górnej Panny Dolnej i idziesz na dół do