• Nie Znaleziono Wyników

Pochody pierwszomajowe w PRL-u - Anna Jelinowska - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Pochody pierwszomajowe w PRL-u - Anna Jelinowska - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

ANNA JELINOWSKA

ur. 1924; Warszawa

Miejsce i czas wydarzeń Puławy, PRL

Słowa kluczowe Puławy, okres powojenny, PRL, pochody pierwszomajowe

Pochody pierwszomajowe w PRL-u

Te w Polsce były inne [niż te w okupowanym Grodnie] z dwu powodów. Po pierwsze nie było takiej aż atmosfery przymusu doraźnego. Ten przymus doraźny w czasach okupacji sowieckiej polegał na tym, że politrucy towarzyszyli nam, przyglądali się bardzo, z jaką kto miną idzie w tym pochodzie, zmuszali do tego, żeby nieść te szturmówki. W Polsce też był przymus, ale ten przymus był bardziej w rękawiczkach załatwiany, bo wiadomo było, że to, że się nie pójdzie na pochód, mogło mieć konsekwencje w miejscu pracy czy na studiach. Ale nie miało to takiego bardzo widocznego i bardzo odczuwalnego charakteru bezpośrednio w trakcie trwania samego pochodu.

Poza tym różnica polegała na tym, że w tamtych czasach w Grodnie podczas pochodu była sprzedaż rozmaitych deficytowych produktów, zwłaszcza żywnościowych, no i takie potem masowe upijanie się niektórych osób na ulicach.

Tego w Polsce ja sobie nie przypominam, żeby specjalnie coś sprzedawano w tym czasie, kiedy odbywały się pochody.

Poza tym w ogóle atmosfera na pochodach w PRL-u nie była taka jakaś strasznie poważna, taka jakaś strasznie zasadnicza, jak to miało miejsce w czasie okupacji sowieckiej. Tak to się traktowało trochę z przymrużeniem oka. Rozmaite były dowcipy, rozmaite były żarty. Przecież nawet później była taka sytuacja, że ludzie przychodzili z dziećmi, nie było gdzie tych dzieci zostawić, taka się robiła trochę rodzinna atmosfera, luźna. Więc tutaj ta różnica była zdecydowanie.

W połowie lat osiemdziesiątych myśmy stwierdzili, że właściwie nic się nie dzieje, jak się nie pójdzie na pochód i przestaliśmy chodzić, bo uważaliśmy, że nie ma powodu, żebyśmy manifestowali jakąś taką solidarność tego 1 maja, kiedy wcale to nie jest zgodne z naszymi przekonaniami. Powstanie Solidarności dało nam poczucie tego, że właściwie czego my się mamy bać? Wydaje mi się, że z upływem czasu coraz bardziej odczuwało się zelżenie tego nacisku na to, że koniecznie trzeba w tym pochodzie uczestniczyć. Taki bardzo znany, często powtarzany w Puławach kawał o

(2)

tym, jak to na pochodzie 1 maja były transparenty, napisy ogromne, w szczególności wtedy, kiedy nie było gmin, tylko były gromady. Jedną z gromad była miejscowość Baranów i był taki transparent: „Gromada Baranów czci święto 1 Maja”. I to bardzo często na tych pochodach było cytowane.

Data i miejsce nagrania 2005-05-14, Puławy

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Redakcja Justyna Molik

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Pamiętam, jak postawili taki pomniczek macierzyństwa [Matki i Dziecka – red.] tutaj z kolei naprzeciw starostwa i to się wtedy mówiło żartobliwie, że to jest Matka Boska

Jakież były ogromne trudności w rozmowach telefonicznych z zagranicą, bywało tak, że trzeba było czekać siedem, osiem godzin na połączenie, przecież nie było

Ale były i takie przypadki, gdzie naprawdę ludzie dobrze pracujący byli odznaczani, na przykład takie [było odznaczenie] Zasłużony dla rolnictwa, jeżeli ktoś się bardzo

Na moim wydziale było 528 osób, po pochodzie szło się do lasu, szła może połowa, bo nie wszyscy chcieli i nie wszystkich chcieli wziąć, wtenczas rozwiązały się języki..

Ale oprócz tego, że była taka, że tak powiem, rutynowa praca, to często było tak, że z takich czy innych powodów któraś z innych urzędniczek zatrudnionych nie była w

I to było wtedy jakoś tak ciepło zawsze, myśmy sobie czekali, bo to tak z rana się czekało, przecież każdy szedł z chęcią, bo później się szło do kawiarni.. Myśmy

No ja na przykład byłem tylko dwa razy w pochodzie, byłem ze szkoły tośmy tu przez ulice Weteranów szli, do ulicy Weteranów zawsze kupę nas było i później uciekaliśmy.

Pamiętam też takie pochody pierwszomajowe, kiedy nas zgromadzono i trzeba było stać ileś godzin na jakiejś ulicy, zanim nasza grupa będzie miała znajdować się przed trybuną