• Nie Znaleziono Wyników

Ilustrowany Kurjer Polski. nr 2 (9 stycznia 1944)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Ilustrowany Kurjer Polski. nr 2 (9 stycznia 1944)"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

FIŃSKIM FRONCIE Po długim tropieniu na nartach udało lig lińskim żołnierzom upolować niedźwie­

dzia. Teraz wlokę go w łryumlie na po-

Ma prawo:

p a c z k i

Ś

w i ą

­

t e c z n e z D O M U S e r d e c z n i e i z w dzigcznołcif powitaje koledzy le­

go żołnierza, który nia zważając na za­

spy i burze łnieżne, przynosi im codzien­

ne poczty.

Poniżej na lewo:

M A R S Z W Ś R Ó D Z A W I E I ŚNIEŻNEJ Niemiecka s ł u ż b a p r a c y , bgdeca na u s łu g a c h wojska, w biegu na nartach.

W kolo:

Z O B S Z A R U B I T E W N E G O P O D N E W L E M Ważne skrzyżowa­

nie dróg, ustawicz­

ny cal nalotów so­

wieckich samolotów bojowych, ochrania działo obrony prze­

ciwlotniczej.

Fot.: PK. Aufn.

K rle g e b e rłc h te r Pereeon, D ie tric h -

A tl., M u t T O ., B rttn n e r., S tO pf- K eachoff - B P Z-,

S c h e rl.

Poniżej:

W GNIEZDZIE fińskiego karabinu maszynowego Nawet w iród największej zawiei i mrozów Fińczycy obsłu­

gujący karabin maszynowy tg każdej chwili gotowi do otwarcia ognia dla zatrzymania wszalkich poruszeń nieprzy­

jaciela.

. A s

, 4 ? ' < / ' / -

f i

>

m z

w > a w

f W > / ' X -

(3)

I Na

prawo: Sprawo- , zdawcy w o | e n n i

I

uwieczniają na kii-

J

tiach najnowsze wy- ' darzenia na froncie.

Ha lewo: Redakfo- riy wojennego ty­

godnika filmowego omawiają na konfe­

rencji nowy pro­

gram: wybiera|a przy tym na|leptze i na;- efektowniejsze zdję­

cia, uwzględniając w pierwszym rzędzie lącznotc Iresci i naj­

lepsze efekty op­

tyczne całej serii obrazów.

JAK twmjk

W0J&MW

/J4# i I • A i i J ł

„A

i ł y * v

4 t __ W 1

*

Glos lego człowieka dobrze |cst znany bywalcom kina. Jest to bowiem speaker tygod­

nika filmowego. Słowa jego objaśniające poszczególne zdjęcia nagrywa się na taśm e dźwiękowej w czasie pierwszego wyświetlania tygodnika w atelier filmowym.

Na lewo: Wiele cierpliwości Powyżej: Zestawienie obja W centralnej klejami (limu. Tutaj l zręczności musi posiadać tnlen słownych ze zdjęciami przygolowujc się i opracowuje osoba, która wycina, zestawia

i skleja poszczcgo'ne paski filmu według danych wska­

zówek. Przez jej ręce przecho­

dzi dziennic tysiące kilome­

trów taśmy filmowej.

wymaga dużej Staranności i dokładności.

około 50 000 metrów taśmy fil­

mowej lygodn.owo gdyż prócz reportaży filmowych nadchodzą tu również filmy z całego świata.

(4)

rp a k zwana z ł o t a r y b k a nie Jest niczym Innym

• jak tylko słoneczno-żółtawę odmiana zwyczajnego k a r a s i a , czyli Jest Jego „żóttaócem ", Jak by- waję np. „albinosy**, czyli zupełnie białe odmiany ptaków I zwierząt. Złota rybka. Jako pochodna lor- ma karasia, wyhodowana została w Chinach bardzo Jut dawno, bo literatura ichtiologlczna podaje czas i między rokiem K il a 1721 Jako okres rozpowszech- g nlenla się Je) w Europie, czyli, Ze musiała ona >

duto, dużo wcześniej przejść różne stadia muta- g l cyjne w chińskiej hodowli specjalnej, zanim po- ■■

Jawiła się pod znanymi nam dzisiaj postaciami M w europejskich akwariach. Wielka zdolność prze- I I mian w nowe formy u karasia stała się dla Chlń- I czyków bodźcem do zainteresowania się tę cle- f kawę rybę, a długie I mozolne usiłowania zwlę- I I zane z wytworzeniem drogę racjonalnych żabie- 1 gów hodowlanych oryginalnych barw i kształtów I I pupilów — dały wprost fantastyczne wyniki. I I Dalszym tedy etapem rozwoju nowych gatun- I I ków rybki złocistej stała się troska o wyprodu- 1 kowanie osobników z płetwami „welonowymi*', I z zwlsajęcyml więc na .kształt zusłon czy draperyj W z gazy wokół stworzonka. Po żmudnych próbach W

I tysiącznych zabić- 1

gach, będęcych

tajemnicę I

akwa- j.-

rlów

chińskich, pojawiły się w handlu ..welonkt**, majęce szalo­

ne wzięcie ze względu na dekoracyjność wyględu 1 pięknę grę barw I na tym oto punkcie hodowli złotej rybki zatrzymały się na razie ambicje Chińczyków, bo uzy­

skane dziwo dało znowu możliwości odmian w mie­

szaniu b arw y ,,płetw-welonów " oraz zmienianiu ksztal- i łów „rybek welonowych". Rzucono zatem na rynek L gatunek złotej rybki o wyględzie jajowatym , warun- I kłem pokupu której Jest najzupełniejszy brak płetwy

» grzbietowej. Najmniejsza szczętkowa lej resztka i l choćby, obniża natychmiast wartość rybki, jako klep­

sko udanego okazu. Dalszę odmianę rybek welono- I I wych jest „złocista lwia główka", zawdzlęczajęca

| | swę nazwę bębelkowatemu rozdęciu górnej po- i wierzchni główki. Inn i hodowcy kładę znowu szcze- I gólny nacisk na wykształcenie oczu złotej rybki, doprowadzajęc do monstrualnego wysterczanla tychże u rybek z gatunku „teleskopo-oeznych".

Mieszanie 1 krzyżowanie omawianych odmian daje I wclęż nieoczekiwane w ynikł, dokumentujęc cięgle f fakt rozwoju pochodnego gatunków w przyrodzie

Fel: Pr.

Schmldl-Schaumburg

k l i Z ia M t r ' 1

(5)

24. 8.

H u rra! O jczulek, pom im o oporu całe j ro d zin y zgodził się!

List do sto licy już odszedł, a w czo raj d o sta liśm y odpow iedź, abym do ośm iu dni sta w iła się p rzed d y re k c ją Szkoły D ram a­

ty czn e j. H u rra! M am t o p raw d a k o lo sa ln ą trem ę, bo chociaż w ierzę w sw ój „ t a l e n t ', ale — by zostać a rty s tk ą . .. k to wie, czego tam w y m ag ają ? J u tro ja d ę z ojczulkiem !

8.9.

Z daw ało mi się zaw sze, że mam „zacięcie" do kom izm u.

G ryw ałam w szakże na szk o ln y ch p rzed staw ien iach i tak mnie o k lask iw an o ! A tu ta j? M ój Boże! Gdy ujrzałam gro n o bacz­

nie p rz y g lą d a ją c y c h mi się ludzi, g dy czarna czeluść w idow ni Szkoły D ram aty czn ej z a m a jaczy ła przed e m ną, g dy raz zo b a­

czyłam w te a trz e stołecznym , ja k g ra ją praw dziw i a r t y ś c i . . . Z ostać, czy do dom u w racać, p o k ąd czas jeszcze?

10. 9.

Z ostałam . M uszę być a rty stk ą ! Z apisano m nie d o g ro n a

L E K C J A M I M I K I

Opanowanie mimiki twarzy jest rzeczą niesłychanie trudną dla przyszłych gwiazd sceny. By oddać wiernie uczucia osoby, którą odgrywa na scenie, musi aktorka wczuć się w jej psychikę

i sytuację chwili. Musi ona zapomnieć o własnym ja.

uczennic. P o ju trze zaczyna się n a u k a . Czy w y trw am do . . . do k ońca d łu g iej drogi?

12.9.

Był p ierw szy w ykład. O m aw ian o na nim k w estię głosu i o ddechu. O ddech dla a rty s tó w scenicznych, to bard zo w ażna rzecz Złe o d d y c h a n ie d a je fataln e re z u lta ty głosow e. G łos się rw ie i k lap a z d y k c ją . A n iep o trzeb n e o d ru ch y g ło w y i całeg o ciała przy tym ? B ardzo n iem ąd re m iny m ieliśm y, bo w szak k ażd e z nas sądziło, że ma d y k c ję bez zarzu tu . . . A tu n aw et o d d y ch ać nie um iem y! O kropność!

28. 10.

Masz tobie! I chodzić też nie um iem y! Kto by to pom y­

ślał?! A jed n ak , to n ajc z y stsz a p raw da! G dy ob serw o w ać n a ­ sze p o ru sz a n ie się po scen ie ze szk o ln ej w idow ni, aż się p ła ­ k ać chce!

Plączem y się ja k o ś sztucznie i n ie n a tu ra ln ie . Kroki o lb rzy ­ mie, ręce .. . ach, te ręce! Co z nim i robić? W ogóle łazim y jak niedźw iedzie! C zasem śm iech p u sty budzim y sam i w so­

bie! N oga praw a, lew a . . . N ie za szybko, nie za w olnol N ie chw iać się . . , nie rzucać sobą . . Ufff!

17. II.

Czy znam y się ju ż w szyscy w Szkole dobrze? W łaściw ie nie obchodzą nas nasze rod zin n e stosunki. Je s te ś m y w g ro ­ nie koleżeń sk im — i na tym koniec. N asz św iat, to lekcje, próby, teatr, nasza przyszłość, poza tym nie obchodzi n as nic.

C hyba, że k to ś ma z czym ś ja k ie ś w ięk sze tru d n o ści, albo, k ło p o ty finansow e. Pom agam y sobie w ów czas w zajem n ie w m iarę sil i m ożności i sta ra m y się przede w szystkim z a d o ­ w alać n asze gro n o n au czy cielsk ie. To p rzew ażn ie sam i arty - ty śc i i a rty stk i, nieliczn e w y ją tk i ty lk o w śród całe g o „ciała p ed ag o g ic zn eg o " nie m ają zaw odow o nic w sp ó ln eg o ze sce­

ną. S taram y się n a ślad o w ać ich we w szystkim i dobrze nam z tym.

17. 12.

M iesiąc już nie pisałam ani słów ka, ale bo n aw et n ie było k iedy. Tak bardzo m am y w y p ełn io n y czas! Głos, — m ój głos!

Z apom inam często o n ależ y ty m o d d e th u , nie w eszło mi to jeszcze w p rzy zw y czajen ie. A d rugie, to m ój d ialekt, — d ia ­ le k t z m ych stron? Z tym mam d o p iero kłopot! oduczyć się m uszę tego, do czego od d ziec k a przy w y k łam . Ach! gdzież k lasy czn y dźw ięk „ rrr", p ły n n a, szybka w ym ow a pew nych

sk o m b in o w an y ch słów? N ajm n iej p ięćd z iesiąt na m inutę! I to przed lustrem , by g łupich min nie robić! Przed lu strem dw ie godziny dziennie!!!

23, 1.

Znów m inął z gó rą m iesiąc! S tu d iu jem y odm iany ról. N ie­

ba! jak ież to stra sz n ie trudne! Z daw ało mi się, że jestem ja k b y stw o rzo n ą do p ew n y ch typów , czy postaci, a tu ani

„be" ani „m e"! Łatw o to mówić, a le nie „g ra ć " kogoś! T rzeba w czuć się głęboko w rolę, in acz ej w ychodzi ona blado i bez­

dusznie. T rzeba ją „przeżyw ać', k ró tk o m ów iąc. Bo albo . . . publiczność później zaśn ie w fotelach, albo . . . w ygw iżdżą cię! Tem po, tem po, to znów p o w o lu tk u , szeptem głębokim , ze w zruszeniem , lub z sykiem n ie n a w iś c i.. . Ręce! ręce! C epy, albo sk rzy d ła w iatrak a!! A nogi? K onie tak grzebią ziem ię, gd y długo w m iejscu stoją, n ie aktor!

20. 2.

Ja k ie ż to już czasem u p rzy k rzo n e! W k ó łk o to sam o . . . Ze n ie n a d a je m y się w szy scy do w szystkiego, zaczynam y w reszcie pojm ow ać! B ohater z fa rsy nie będzie n ig d y b ezk o n ­ k u re n c y jn y m trag ik iem . . . N a ­ tu ry i p sy ch ik a są w ludziach o d m ien n e .. . M usirny g r a ć z „ o tw a rtą duszą", bez m a s k i. ..

M am y nie w idzieć p rzed sobą w idzów , ale g rać tak, jak b y nam sam o życie role n a r z u c a ło . ..

M am y być szczerym i w sw ej grze. M am y, — być! A tu dziś na p ró b ie nagle głos mi się za­

łam ał! N ie, stan o w czo nic ze m n ie n ie będzie!

25. 2.

C hyba stra c o n y d la m nie czas?

N ic mi nie idzie, mnie, d aw n ej

„ a rty s tc e " ze szk o ln ej law y!

Szkoda m yśleć o m o jej a rty ­ sty c z n e j k a rie rz e . . .

3. 3.

Z w ycięstw o! Z w y-cię-stw ol!

Po pięciu m iesiącach „p ró b n ej o b se rw a c ji" p o zo staw io n o i mnie też na d alsze stu d ia w Szkole D ram aty czn ej. M aleń k ie p o stę ­ p y niby są u m nie . . . Skąd mi to tak n a g le przyszło? Mam być p ew n iejszą na scenie, b ardziej zd ecy d o w an ą w grze w o gó­

l e . .. P ew ne n aw yczki pow oli z n ik a ją j u ż . . . Ć w iczenia w pan- toininie w y chodzą podobno ta k ­ że g ład ziej. A n a jw a ż n ie jsz e : zaczynam , ma to by ć w idoczne,

„w zyw ać" się w rolę! Czyż aż tak?! O, jak że straszn ie się cieszę!

8. 4.

Ja k nas m ęczą le k c je c h ó ra ln e j d y k cji! G odzinam i całym i ćw iczą n as w te j tru d n e j sztuce, m usirny;—niby jed n y m i u sty i jed n y m sercem o ddać b ez błędu tek st. C oraz m n iej mam czasu i coraz m niej też rzucam zw ierzeń na p a p ie r. S tu d iu ­ jem y już ry tm ik ę i z asad y m im iki, m am y b rać ta jn ik i e k s ­ p resji gry scen iczn ej. K iedy ja się tego w szy stk ieg o nauczę?

Ponad to p o trzeb a nam fantazji! F an-ta-zjił! W y o b raźn ia u a rty sty , to połow a g ry .. .

5. 5.

N au k a so lo -p an to m in y idzie bardzo w o lń o . . . Sam ym być na scenie, to ta k ja k o ś tru d n o i . . . g łu p io l T y siące oczu

w lep io n y ch w cieb ie ty l­

k o . . . N a scen ie nie m a n ikogo w ię c e j. . . A tu m u­

sisz m ieć i w dzięczną s y l­

w etk ę i pozy a rty sty c z n e w p oszczególnych s y tu a ­ cjac h . . . Tak , tak , ciężki to orzech do zg ryzienia!

30. 6.

S tw orzyć rolę ale i „por.

tre t" rów nocześnie, to je st końcow ym zadaniem s tu ­ d iu ją c y c h w Szkole D ra­

m aty czn ej. Bo je s t już i głos „p o staw io n y ", jest i d y k cja, je s t m im ika, i to i tam to bez zarzu tu . ..

A le brak ja k ie jś d ro b ­ nostki, czegoś n ie u c h w y t­

nego w postaci, co czyni ją d o p iero skończoną. O d ­ cień w uśm iechu, ledw o d o strz e g a ln e odru ch y , sp o ­ sób chodzenia, trzym ania się, i tyle, ty le in n y ch ch a ­ ra k te ry sty c z n y c h w laściw o stek d a n e g o in dyw idualizm u! Nie łatw o zostać m istrzem w ja k ie jś roli . . .

3. 9.

Ju ż po w a k acjach . W chodzim y znów w „form ę" po dn iach sw obody i życia, nie gry! N ow e uczennice w p isu ją się do Szkoły. J a k ż e d a le k o odbiegło od n ich „n asze grono"! M am y

H A C H W I L Ę P R Z E D O E H E R A L H Ą P R Ó B Ą Już w kostiumach oczekując ua moment wywołania na scenę, młodziutkie aktorki, pełne tremy, powtarzają jeszcze po raz

ostatni swe role.

w szaksże za sobą rok studiów ! M am y „o trz a sk a n ie się" ze sceną, m am y „d o św iad czen ie" w rolach, m am y . . . — Et, co tu dużo g adać! M am y dużo już z a s o b ą , ale ja k ż e też dużo p r z e d s o b ą j e s z c z e !

Przepisał Stef.

Krasiński

P R Ó B A G Ł O S U

Uczniowie i uczennice szkoły dramatycznej występują kolejno, by odśpiewać pieśń, czy zadeklamować jakiś wiersz przy tórza orkiestry. Egzamin ten odbywa się przed mikrofonem, a głosy produkowane przez głośnik w studio pozwalają grupie egzami­

natorów wydać opinię co do „lonetyczności" głosu.

Fol: Eurolol

(6)

KOMPLIKACJE

M id ld 16 Id l, ślic zn i' p iw n e u c zy, p d łr z ą re td k, ja k b y s id le czem uś się d z iw iły lu b o coś p y td ły ; m id la w ło s y czd rn e i o g ro m n e, ser­

d e czn e z m d rtw ie n ie . Bu i ja k ż e n ie b y ło się m a rtw ić , k ie d y Z b y s ze k , j e j p ie rw rz d i o s ta t­

nia ( i i d p e w n o !) m iłość, u ra żo n y j e j n ie m ą ­

d ry m w y b ry k ie m , z w r ó c ił j e j bez s ło w a lis ty i p ie rś c io n e k z m d ły m o c z k ie m ,k t ó r y w w ie l­

k ie j ta je m n ic y m u d a la.

Z b y s ze k ! — D e n e rw o w a ł ją c h w ila m i s w o ­ im n ie w z ru s z o n y m s p o k o je m łilo z o la . Z d a ­ w a ło się, że n ie ma na ś w ie c ie rze ę zy , k tó ra m o g ła b y w y trą c ić go z ró w n o w a g i. K o rc iło ją ta k bardzo, b y ten je g o s p o k ó j w e w n ę trz n y czym ś choć raz zam ącić, b y choć ra z zo b a­

czy ć w je g o oc zach ro ś in n e g o n iż s to ick ą

p o go dę i p o b ła ż liw ą n a w s zy s tk o , w y n io s łą p ew no ść sie b ie . W y s k o c z y ł spod n ie s fo rn y c h lo k ó w jeszcze b a rd z ie j n ie s fo rn y p o m y s ł — b y ob u d zić w Z b y s zk u zazdrość. D la te g o w ła ­ śn ie większość- j e j stów i p ię k n y c h u ś m ie ­ c h ó w na so bo tnim sp acerze i n ie d z ie ln y m ła j f ie s k ie ro w a n a b y ła w stro n ę J u rk a . D o Z b y s zk a le c ia ły t y lk o u k ra d k o w e , b a d a ją c e tw a rz je g o s p o jrz e n ia .

A Z b y s z e k — b y ł n a d a l s p o k o jn y . N a z a ­ ju tr z zaś m ia ła z p o w ro te m s w ó j p ie rś c io n e k i lis ty .

P o czu ła się b e zra d n ą , ja k m a łe d zie c k o , p o zo s ta w io n e w pu sty m p o k o ju , g d zie n a g le zg a sło ś w ia tło . T e g o n ie o c z e k iw a ła ! I co te r a z ? . . ,

D n i w lo k ły się — d łu ż y ły n iezn o śn ie . Ż a ­ den w ie c z ó r n ie c h c ia ł p rz e m ó w ić do n ie j g ło ­ sem Z b yszk a.

B y ło p u s to __ za o k n e m ta ń c z y ły cic h o s reb rn e p ła tk i ś n ie g u __ T a k ż le s a m e j, a tak c ię ż k o prosić o p rze b a c ze n ie . T o ty lk o ta k się m ó w i, że je d y n ie d o ro ś li m a ją w ie lk ie z m a rtw ie n ia .

S zła b ia łą d ro g ą pod g ó rę , b y w ciszy i m ro k u n a ra d z ić się z sobą, p o w z ią ć osta­

te czn ą d e c y z ję , w y b ra ć s ło w a, k tó r e n a j­

m n ie j ją o s k a rż a ją c n a jle p ie j p rz e m ó w iły b y za n ią . P rzy s ta n ę ła .

W d o le , p rz y tu lo n e d o sie b ie , p r z y k u c n ię ­ te w o k ó ł s trz e lis te j w ie ż y ko ś c io ła , s p a ły d o ­ m y pod p ie rz y n a m i śn ieg u . S y lw e tk i o k o lic z ­ n y ch g ó r ła g o d n ie r y s o w a ły się w m ro k u . N a d g ło w ą d ź w ię c z a ł je d n o s ta jn y a k o rd te le ­ fo n ic zn y c h d ru tó w .

Z z a z a k rę tu w y s u n ę ło się au to . U d e rz y ło w oc zy snopem ś w ia tła . O ś le p iło ! P rze le c ia ło !

Z a le d w ie u c z y n iła k ilk a k r o k ó w , m a ją c

oc zy p e łn e jes zcze cie m n o śc i, u s ły s za ła n a­

g ły o k rz y k . . . p o czu ła, że coś p o dcina j e j n o g i . . . ze u p a d a . . . s ie d zi n a czym ś, c o p rę d ­ k o u c ie k a z n ią w d ó ł . . . na s a n ka ch ! I w s z y s tk o s ta ło się ta k ie proste.

N ie fo r tu n n y m k ie ro w c ą b y ł o c z y w iś c ie Z b y s ze k . Z g u b io n y p rz y p a d k o w o , razem z sa n ka m i, p rzez ro z b a w io n e to w a rz y s tw o , na w ła s n ą rę k ę k o ń c zy ć m u s ia l k u lig . Z o rie n ­ to w a w s z y się m o m e n ta ln ie , że m ila p a s a że r­

ka w y lą d o w a ła w je g o ra m io n a c h bez ż a d ­ n y ch p o w a ż n ie js z y c h o b ra że ń , n ie w s trz y ­ m y w a ł ju ż sanek. S u n ę li w d ó l tłu m a c zą c się i p rze p ra s za ją c n a w z a je m .

I w s z y s tk o b y ło zn ó w do brze, z ty m m a ły m zas trze że n ie m , że p o je d n a w c z y p o całunek z a k o ń c z y li. . . ju ż w ro w ie !

A le s -A n d e r

Ilustrowany Kurier Polski — Krakau, Redakcja: ul. Piłsudskiego 19 lei. 213-93 — Wydawnictwo: W ielopole 1 lei. 135-60 — Pocztowe Konto Czekowe: Warschau Nr. 900

F ila te liśc i?

katalog PIONIER na rok 1944

J U Ż S IĘ U K A Z A Ł

O gran iczo ne zam ów ienia przyjm ują jeszcze księgarnie, sklepy filatelistyczne oraz firm a D om H an d lo w y „ P IO N IE R ", O d d z ia ł Filatelistyczny, Kraków, Stolarska ł . I„ te lefo n 220-42 ap . 2.

P rzedstaw iciele: na W arszaw ę: M . H am pel, A l. Jerozolim ­ skie 22, łe le f. 518-20; na L w ów : T. Zieliński, Piłsudskiego 12,

te lefo n 107-45

AKUSZERKA M . W ÓJCIK W a r s z a w a . Z ł o t a S m *

lo le fo n M ŚZ4

Obrazy, dywany, antyki

k a p u je a p n e d a je , J ^ h r y n O "

K r a k 6 w , S ł a w k o w s k a A

•r. JL 2 I I l i t S ił is ttr.

W artiawa, daru Akowska lt« ■-I M d w t - IM I H i. 1*12 i 4-7

N O C f S i« N » W A IY C fc rz ti< i|a *ik i SWwt Reaiisawę

K r a k ó w ul. iw . lo m « łtz a 24

le i. 142-01

3-m i«t. Kor*tpond«ncyjn« Kursa Nowoczesnej Księ­

gowości z szczególnym uw zględnianiem księgowości przebitkowej wg. obow. jednolitego planu kent, księ­

gowości rolniczej, administracyjnej prowadzi Publ.

Kupiecka Szkoła Zawodowa w Roichthof (Rzeszów).

Zgłoszenia: Sekretariat Szkoły, ul. Hollmennowoj 3, tel. 14—-43. Dla absolwentów świadectwa. Na żędanie

bezpłatnie szczegółowe prospekty.

Dr M d . I . E H K E N K K E U T Z skórne i weneryczne W arszaw a, M ow y-św iat 37 na. 11 N A J T A Ń S Z Y t O I T I I T z każdej fotografii. Nadeślij fo­

tografię, opis zmian, tO zł za­

datku, otrzymasz portret próbny za pobraniem pocztowym zł 30

i kupon reklamowy Lech W a r s i a w a , W ilcza 71, m. 2.

(Mrerg Br. mad.

MEWTI MOfeKII W arszawa Koszykowa 49 9 -1 1 I A - d w.

O rJw irS urkM ł dM r.bto.iem i.

W i n i i w . furiuM

JS UL ł te l 977 29 g o d z . 10-19

NOWAKOWSKI

W lM łJ tlll, l l l t l l W a r i s a w a, W spólna 3 m. 3.

sio ra zy . To a rcy d zieło techniki O S R A M da je rękojmię najwyższej

Osiągnięte wydajności świetlnej.

W YN IK I

gw arantują za: »OSRAM* oszczędza również prąd.

OSRAM

d u ż o ś w i a t ł a — m a ło p r ą d u .

orzysfaj

W d o m u obok c o dzien ny ch zajęć o d p o w ia d a ją c na p y ta ­ nia m ożna p rze ro b ić S zkołę H a n d lo w ą i o trz y m a ć ś w ia ­ d e c tw o uko ń cze n ia o p e ł­

n y c h p ra w a c h . Za p isy p r z y j­

m u je i p ro s p e k ty w y s y ła : S e k re ta ria t’K o re s p o n d e n c y j­

n e j S zk o ły H a n d lo w e j p rzy P u b l. K u p . Z a w o d o w e j S zk o le w R eich shof, H o ffm a n o w e j 3.

T A H IO sprzedajem y wszel­

ką g a rd e ro b ę : futra, lisy srebrne, niebieskie, pościel, b ie lizn ę , kilim y, dyw an y, narzuty, w alizki, teczki, ob razy, maszyny „S in g era” , maszyny pisarskie, pa tefony w alizkow e , elektryczne, p ły ­ ty, po rcelan ę, kryształy, fo ­ to aparaty, p rzed m io ty d o ­ m o w eg o użytku, du ży w y ­ b ó r okolicznościow ych u p o ­

m inków .

.C e n tro k o m is "

Kraków, G r o d z k a 9 I

S p ó ł d z i e l n i

w Generalnym Gubernatorstwie stoi w służbie

zabezpieczenia

wyżywienia ludności

F IL M Y w dużym wyborze

8— 16 mm

SPRZEDAŻ — ZAMIANA

»M A R C O«

WARSZAWA, PL. TRZECH KRZYŻY 13

TELEFON 857-40

WYSttKA ZA ZALICZENIEM POCZTOWYM

Z O B R O T U C Z E K O W E G O

(7)

ROZRYWKI UMYSŁOWE

KRZYŻÓWKA ul. J. Liwosz z Krosna

j b b b b ~ ^ h b b b i

^B ■ 3 3 B ’r

_ 'Mi 3 B

k

^B B QB S B B r I B

t ''B a B k ^ b b aa aa ar ^a

□ B B 3 B B B B 3 B B B B a I I B B

k

^ SQ B aB B B B B B

k

J 3 3 B B B B B 3 B 3 B

k

aB B B

_ x 3 3 B B B B r ^B B 3 B 3 B 3 B K a B

B B -i K I

□B

w . i i 1.1 i i i r

Z n a c z e n i e w y r a z ó w :

Poziomo: 1) inaczej zabawa; 3) zachowanie ostroż­

ności w jedzeniu; 4) pasterz owiec- 6) drzewa ro­

snące w ciepłych krajach; 7) inaczej rodzaj pracy;

9) rzeka w Afryce środkowej; 10, rzeka w Rosji;

lit zwierzę; 13) zasłona do powstawania obrazów świetlnych; 16, bóstwo egipskie; 17, ryba; 19, prze­

grana w szachy; 20, miesiąc; 22, organ wzroku; 24, inaczej łączność; 28) część uprzęży dla konia; 30, inaczej zapach, woń; 33) dowódca kozaków; 35, sto­

pień dojrzałości; 38) zakład, gdzie powstają książki;

41) przeszkody na drogach w zimie; 42, drzewo; 43, dwie te same samogłoski; 44) barwnik roślinny.

Pionowo: 1) załoga wojskowa; 2, zbiór przedmio­

tów jednego rodzaju (wspak,; 3, nauka o prawach ruchu ciał i o siłach poruszających; 5, inaczej odźwierny, portier; 6, sztuka rządzenia państwem;

8| lekarz chorób zębów; 9) poprawienie błędów dru­

karskich; 12) okres czasu,- 14) znieczulenie spowo­

dowane działaniem narkotyków; 15; skorupiak; 17, roślina włóknista,- 18, imię męskie; 21) wykonawca wyroków,- 23) człowiek prowadzący pojazd mecha­

niczny; 25, lekarz, zajmujący się leczeniem skrzy­

wień i zniekształceń ciała ludzkiego; 26) część sztuki teatralnej; 27) miejsce, gdzie wydają potrawy; 29, inaczej odwaga, zapał; 31, rodzaj sztuki teatralnej;

32) część świata,- 34) przyrząd gimnastyczny; 36, rzeka w Niemczech; 37, ptak; 39, rodzaj zabobonu (liczba mnoga,; 40, pojazd mechaniczny.

ROZWIĄZANIE ZAGADEK z Nr. 49 i 51 ŁAMIGŁÓWKA FIGUROWA

1, Sekundant, 2, cukromocz, 3, adamaszek, 4, ino- czente.

KRZYŻÓWKA

Poziomo: 1) krab, 2) preceptor, 4) fant, 6) idylla, 8, odryna, II) demonofobia, 14, Don, 15) Pan, 16) Aga. 17) est, 18) om, 20) Ewa, 21) dieta, 21) kil, 25, wir, 26, taksydermia, 29) tachta, 30) indygo, 31) sóld, 32, komentarz, 33) nota.

Pionowo: 1) kalendy, 3) erato, 5) tangens, 6) iko­

na, 7, lamaizm, 9, dąb, 10, adept, 11, drabant, 12) farma, 13, aieteja, 19, ekspres, 20) elekt, 21) demon, 22, awizo, 23) trawada, 27, kit.

LOGOGRYF

1) Pycha, 2, pozew, 3, umysł, 4) Satyr, 5) czart, 6, Orion, 7) akcja, 8, trick, 9) odeum, 10) ogier, 11, taras, 12, klosz, 13, łizol, 14) żupan, 15, Blois, 16) wy.

war, 17) pasja, 18) krzew, 19) Ypern, 20) jacht, 21, puchar. 22, kanał, 23) upiór, 24, Diana, 25, zając, 26, gacek, 27) Chile. 29, Egipt, 30, fakir, 31) Pepin.

Rozwiązanie: Czytajcie i rozpowszechniajcie fKP.

SCHODKI MAGICZNE

I, Lehar, 2) harmonia, 3, Niagara, 4) rapsodia, 5) diabolo, 6) lowelas, 7) Laskaris, 8) risposta, 9) taran.

K R d T K O K 'X m H :X N .4 M A L Ż O N K 4

t - N śr m a crła. żebyś ty się dalej przede mną ukry-

•rai K orala. Juzem cię saalarfo.’ I)K

— Słyszałem, ż e pań­

ska małżonka ma w yje­

chać do Warszawy.

— Tak jest, chciała.

ale ja powiedziałem energicznie i stanow­

czo — nie!

— Co pan mówi? A ja słyszałem, że małżonka pana nawet już w yje­

chała . . .

— Tak jest wyjecha­

ła — ale bez mojego ze­

zwolenia!

— Stasiu, jeżeli u was jest sześcioro dzieci, a mama ma tylko pięć ja­

błek, to co ona zrobi?

— Kompot, panie pro­

fesorze.

— Kiedy się urodzi­

łeś? — pyta nauczyciel.

— Wcale się nie uro­

dziłem! Mam macochę.

— M ój panie, pan sta­

nął na nogę p a n i, która je-st w> moim towarzystwie.

Żądam satysfakcji!

— A lei bardzo chętnie.

Tam obok stoi moja żona, niech je j p a n stanie na j nagniotek. D ii Woche

— Janeczku, chyba nie żenisz się ze mną dla moich pie­

niędzy?

— Ależ dziecko, jakże możesz tak myśleć! Zresztą sądzę, że niewiele pieniędzy pozostanie po zapłaceniu moich dłu­

gów.

Młody małżonek właśnie zawiesił hamak w ogrodzie dla swej żony.

— Alfredku, a czy gałąź nie złamie się?

— Ależ Helenko, kto by dbał o jakąś zmurszałą gałąź, gdy idzie o twoją przyjemność.

— Co u pana słychać?

— Dziękuję, źle.

— Dlaczego?

— Ożeniłem się z pana byłą żoną.

— Dawno?

— Przed półtora miesiącem.

— Winszuję.

— Czego?

— Pańskiej wytrzymałości.

Gość: — Kelner, ten rak ma tylko jedne kleszcze.

Kelner: — Drugie stracił w walce.

Gość: — To proszę przynieść zwycięzcę.

— Pański wuj jest ciężko chory. Musi pan być przygoto­

wanym na wszystko.

— No, na wszystko, to przesada, panie doktorze. Przecież są jeszcze i inni spadkobiercy.

K Ą C IK K A R Y K A T U R Z Y S T Y

l'l.4 H I S T 4t\1l Znowu odrzucono na konkursie mojt^ nowq

.4

ja k im i m otywam i uzasadnili odrzucenie?

( udzym i.,.

Ry». J. W arzcazkicwiii — Kraków Dwie przyjaciółki spotykają się.

— Czy znasz Wandę?

— Tak, a co?

— Wyszła zamąz i wyobraź sobie, że za pół roku zrobiła z męża milionera.

— Jakto, w ięc ona wyszła za biedaka?

— Nie, za miliardera.

W górach spotyka się dwóch przyjaciół.

— Co ty tutaj? Myślałem, że lekarz kazał ci się oszczędzać.

— Tak też robię, czy nie widzisz, że tym razem jestem bez mojej żony?

— Ty mnie już wcale nie kochasz. Dawniej jak płakałam, pytałeś zawsze o przyczynę.

— Owszem skarbie, ale to pytanie mnie za drogo koszto­

wało.

Ogólne zdumienie w rodzinie. — Co Karolu, ty chcesz na­

prawdę ożenić się z małą Kazią?

— Nie ma pieniędzy — oświadczył ojciec.

— Jest wyjątkowo brzydką — powiedziała matka.

— Nie ma zdrowego wyglądu — zawyrokował siiyj.

— Jest bardzo nieuprzejmą — zauważyła ciotka.

— Tak, to wszystko jest prawda co mówicie, ale mimo to ożenię się z nią, gdyż ma jedną nieocenioną zaletę, a miano­

wicie nie ma żadnych krewnych.

— Dlaczegóż to gniewasz się na mnie?

— Już. zapomniałam! Ale nie przebaczę, ci nigdy!

(8)

Na prawo:

Scena pa ryn­

ku k r a k o w ­ skim: Pacho­

ł e k p a n a Twardowskie­

go, J a ś k o ,

pokazuje kil­

ka sztuczek a s ł r o l o g o - w i k r ó l e w ­

s k ie m u . Na lewo:

B. Z a rz y c k a jako duch kró­

lowej w „Pa­

nu Twardow­

skim".

W Zszystkie krzesła w dużej

” 1600 m iejsc liczącej sali teatru „Jar" w W arszawie zajęte. Nic dziwnego, wszak to dziś prem iera dawno za­

pow iadanych przygód Imć Pana Twardowskiego. Trzeci dzwonek, gw ar dzieciarni milknie, a orkiestra zaczyna grać w iązankę krakow iaków N iejeden chłopiec i dziew ­ czynka przyśpiew uje sobie raźno znane melodie, aż star, si. którzy tu przyszli ze swo­

imi pociechami muszą je uci­

szać.

K urtyna się odsłania.

Przed oczami widzów prze­

w ijają się barw ne obrazy Rynku Krakowskiego, sali królew skiej i karczm y „Pa­

canów”. Taniec żaków, k łó t­

nia przekupek krakow skich, podpisanie cyrografu diabłu na własną duszę przez Imć Pana Twardowskiego, jego ciekawe sztuczki, wyw ołanie ducha im a rłe j tragicznie kró­

low ej oto niektóre sceny znanej legendy o Tw ardow ­ skim opracow anej przez J.

Kozieradzką.

W idowisko, sądząc z licz­

nych i hucznych braw, za­

równo starszym jak

i

dzie­

ciom podobało się. W esołość na sali wzbudzał, każdym niemal swym słowem i ge­

stem arcykom iczny W. J a n ­ kowski jako pachołek Tw ar­

dowskiego. Sam Twardowski, którego zagrał „czarodziej Nemo, pokazał szereg cieka­

wych sztuk zręcznościowych.

Poza tym z licznego zespołu wymienić należy: H. Teren- koczy (gospodyni Twardow­

skiego), B. Zarzycką, H. Je- brońską, W. Glińskiego. T.

Zelskiego i T. Sutorowskie- go. Do powodzenia tego wi­

dowiska przyczynił się w du­

żej m ierze balet dziewczynek z L. S krsypków ną na czele.

Piękne dekoracje, zwła­

szcza Rynku Krakowskiego nam alował J. Galewski a or­

kiestrą dyrygow ał St. N a­

wrot. Z. Bakuła

Pan Twardowski podpisuje cyrograf diabłu.

Poniżaj:

Jedna i przakupak w rozmowie z paziam królewskim.

Na lawo:

Diabeł (W . Gliński) cie­

szy sią, że udało mu slą zwabić „Pana Twardow­

skiego" do karcimy

„Pacanów".

Pachołek J a ś k o (W . Jankowski) w rozmowie z jedną z przekupek

krakowskich.

Krzywdzłński

Cytaty

Powiązane dokumenty

dziano, że ów potwór jest bardzo roztropny i dlatego nikt nie odważył się napadać na niego. Ponieważ jednak pokazywał się rzad­. ko, przeto podróżni

la cisty 1 znowu gromkie okrzyki tłumów, gdy u wjazdu do cyrku pojawia się... najautentyczniejszy dwór J.K.M. Karola IV I Gwar powoli przydcha, bo oto na dany znak wpuszczają

' / bliżał się koniec marca gdy znany w hisz- pańskim miasteczku Kantillana kupiec, pan Alfonso Ciłar zasiadł w kantorku obok sklepu, i zabrał się do

rionetkami, lecz wszystkie przedstawienia odbywają się w atelier artysty.. Z daleka przybywają goście na jego przedstawienia do

Wróciła Jędrusiowa duszyczka na świat boży, aby wypełnić polecenie niebiańskiego klucznika A tymczasem dziwował się baca, dziwowali się juhasi, że owce rano

Z bólem pomyślała o tym, że więcej już nie zobaczy Julianki Dziewczynka ta stała się dla niej bardzo bliską i drogą.. Przed tygodniem spotkała Emilia

Dotarłszy do pierwszych linij eskadra formuje się w gęsty szyk łańcuchowy i każdy poszczególny samolot kieruje się ku swemu celowi (u góry).. Nad celem

wała w Bellagio i że nie wiedział nawet, gdzie się znajduje dom jego siostrzenicy... Lecz Estella opowiadała tak obrazowo,