• Nie Znaleziono Wyników

Dynamo o prądzie stałym : z 13-ma rycinami w tekście

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Dynamo o prądzie stałym : z 13-ma rycinami w tekście"

Copied!
34
0
0

Pełen tekst

(1)

£

Cieszyn.

NAKŁADEM KSIĘOARNI B. KOTULI.

D Y N A

o prądsie stałym.

Z 13«ma rysunkami w tekście.

Nr. 19.

(2)

SAMOUCZEK TECHNICZNY.

W y d a w n i c t w o P o p u 1 a r n o - N a u k/ o w e.

Nr. 19.

DYNAMO

o prądzie stałym.

Z 13-m a rycin am i w tek ście.

C I E S Z Y N .

N ak ład em księgarni B. K otuli

(3)

A ^ A a a^

(4)

UWAGI W STĘPN E.

Już tomik 5 Sam ouczka technicznego zaj­

m ow ał się budow a dynam om aszyny. Z aintere­

sow anie się jednak elektrycznością i w y tw a ­ rzającemu ją m aszynam i jest tak wielkie, żc niejednemu prądnica tak a nie w y sta rc z y . I nie­

jeden m oże zapytać, czy przez pow iększenie rozm iarów m aszy n y 2, 3... ra zy — zw iększy się i prąd w y tw a rz a n y przez nią 2, 3... razy.

Do pew nego stopnia uzyskaliśm y w iększe n a­

tężenie i napięcie prądu, ale w iększa m aszyna, k tó r a służyć m a praktycznem u celowi, musi mieć inną, lepszą konstrukcję, um ożliw iającą jak najw iększą k o rz y ść p rz y jak najm niejszym w kładzie energji.

To też naszym celem będzie opisać prądni­

cę, k tó ra p rz y m iernych kosztach bud o w y jest w stanie d o starczyć prądu dla kilku lam pek elektrycznych. jPolećić ją bardzo m ożna 'tym, którzy m ają akum ulatory, k tó rz y chcą sobie zbudow ać telegraf bez drutu, chcą puszczać w ruch m otory elektryczne, a tak że i tym , k tó rzy się chcą czegoś nauczyć.

Nim jed n ak przy stąp im y d o sarniej budow y, m usim y się zaznajom ić z istotą takiej m aszy ­ ny, aby nie robić czegoś zupełnie m echani­

cznie, nie w iedząc dlaczego praw ie tak, a! nie inaczej, lecz by też choć coś rozumieć.

(5)

Do w y tw a rz a n ia silnych prąd ó w elek try ­ cznych nie uży w am y ogniw galw anicznych, bo to k osztow ałoby nas za drogo, ale fab ry k u je­

m y je sobie siłą m echaniczną. O pieram y się zaś na praw ach w zbudzania prądów elek try ­ cznych, czyli na p raw ach indukcji, którym się;

chcem y przypatrzeć.

W iem y zapew ne, że k aw ałek żelaza, ow i­

n ięty .izolow anym drutem m iedzianym , przez k tó ry p rz ep ły w a prąd elektryczny, nab y w a ta ­ kich w łasności, jakie posiada m agnes natural­

n y : przyciąga żelazo, przyciąga przeciw ne bie­

gu n y m agnesów , a odpycha równoim ienne.

W sz y stk o to będzie jednak tak długó trw ało, jak długo drutem będzie płynął prąd. Bo gdy ten ustanie, znikną i w łasności m agnetyczne

•żelaza. Tu w tym w ypadku prąd elektryczny był źródłem m agnetyzm u. Ale m oże b y ć i p rze­

ciw nie: m agnetyzm może w y w o ła ć prąd ele­

ktryczny.

W eźm y cew kę (szpulkę) drutu izolowanego, którego końce połączyliśm y z galw anoskopeiii.

CGąlwanoskop jest to p rzy rząd do sp ra w d z a ­ nia, czy w przew odzie, płynie .prąd czy nie.'*

Do otw oru w e w n ą trz cew ki w suńm y nagle sztabkę magnesu, a zobaczym y, że w sk az ó w k a galw anoskopu gw ałtow nie się w ychyli, lecz po kilku w ahnięciach w ró ci do sw ego daw nego położenia rów now agi i w niem zostanig. tak długo, dopóki m agnes w środku znajduje się w spoczynku. Jeśli p rzy, w suw aniu m agnesu w skazów ka w ychyliła; się na. praw o, to teraz, g d y go szybko usuniem y, w ychyli się na lewo i znów w róci d o " rów now agi.' P ierw szym ra*

(6)

zem przepłyną} przez zw oje drutu chw ilow y prąd w jednym kierunku, w drugiem dośw iad­

czeniu w kierunku w p ro st przeciw nym . G dy­

byśm y m agnes taki ciągle nagle w suw ali i znów naglę w y su w a li, otrzym alibyśm y w tym zam kniętym przew odniku p rą d przem ienny, bo zm ieniający naprzem ian sw ój kierunek. Zjawi­

sko takie n azyw am y indukcją m agnetyczną,' a p rą d przy tein powstały: prądom induk­

cyjnym . W ięc nie sarno istnienie m agnesu, lecz jego, n a g ł e 'Zjawianie się i znikanie jest źró­

dłem prąd ó w indukcyjnych.

Jeśli tera z zam iast m agnesu w staw im y d o środka cew ki m niejszą cew-kę drutu izolow a­

nego, zasilanego z zew n ątrz prądem , o trzym a­

m y podobne w yniki. Jednak zam iast w suw ania i w ysuw ania cew k i m ożem y p rąd dochodzący do niej zam ykać lub otw ierać. Skutek będzie ten sam. Jeśli o tw o rzy m y prąd, w skazów ka w ychyli się w jedną stronę, gdy zam kniemy, w drugą. Jak długo jednak płynie w cew ce prąd bez, p rz e rw y , w skazó w k a galw anoskopn nie ruszy się.

T eraz jeszcze jedno dośw iadczenie, a zro­

zum iem y pow staw anie prądu ;w dynam om a- szynie.

Do północnego bieguna N m agnesu (może to b y ć elektrom agnes podobnie jak w dy n ą- mom ąszynie) zbliżam y nagle cew kę, naw iniętą drutem izolow anym . W ted y w niej pow staje prąd o kierunku przeciw nym d o . ruchu w sk a­

zów ek zegara (rys. l a), p a trz ą c na cew kę (nu rysunku tylko jeden zw ój) ze s t r o n y m agnesu.

W tym sam ym kierunku pójdzie prąd, jeśli

(7)

(rys. 1 d). P rą d zgodny z ruchem w skazów ek zeg ara piy n ąć będzie w zw ojach, gdy je .bę­

dziem y oddalali od N (rys. 1 b) albo przybliżali do S (rys. 1 c). P rzypom inając sobie* że bie­

gun północny pow staje na tym końcu sztabki, z k tó reg o zobaczym y p rąd przeciw nie do ru­

chu w sk az ó w ek zeg ara p łynący (rys. 2 b), bie­

gun zaś południow y na tym końcu, gdzie prąd płynie zgodnie z ruchem w skazów ek zegara (ry s. 3 a), m ożem y pow yższe dośw iadczenia (ry s. I) łatw o spam iętać. C ew ka stw o rz y po stronie przyległej biegunow i' taki biegun, aby przeciw działał zbliżaniu się i oddalaniu cewki.

P r z y zbliżaniu do N tw o rz y po stronie przyle­

głej też biegun północny, aby odpychał, p rz y oddalaniu od N tw o rz y S, ab y przez p rz y c ią ­ ganie z biegunem północnym przeciw działać oddaleniu cewki.

C

R ys. 1.

(8)

Z aznaczyć jeszcże w ypada, że jeśli cew ka znajduje się m iędzy dw om a biegunami m agne­

su, ulega w pływ om tego bieguna, do którego początkiem lub końcem zw ojów najbardziej jest .zbliżona.

Te ostatnie cz te ry dośw iadczenia, które schem atycznie p rz ed staw ia nam rys. 1, w y ­ jaśnią nam p ow staw anie elektryczności w

prądnicy. A jest rzeczą ogrom nej w agi, aby to wiedzieć, bo czasam i p rz y budow ie m aleńka na oko u sterka, często z pow odu nieznajom o­

ści przeoczona, spraw ia, że m aszyna nie funkcjonuje.

P rz y p a trz m y się teraz schem atow i naszej prądnicy (rys. 3). Dla uproszczenia w p ro w a ­ dzam y zam iast 12 cew ek, k tó re będą ow inięte na prądnicy, k tó rą m am y zam iar zbudow ać, tylko ośm : I, II, III VIII. C ew ki te ow inięte są na pierścieniu żelaznym P , k tó ry osadzony jest razem z kolektorem K n a osi O. Częściami skJadowem i kolektora są listew ki 1, 2, 3,.... 8, przy śru b o w an e d o d rz ew a k o lek to ra K, osa­

dzonego na osi. Do listew ek 1, 2, 3,... w p ro w a ­ dzam y początki cew ek I, II, III i końce ce­

w ek II, III, IV.... P ierścień P obracam y w kie­

runku strzałki, a w ięc przeciw nie d o ruchu w skazów ek zegara razem z kolektorem , na

R ys. 2.

(9)

k tó ry lekko naciskają dw ie szczotki m etalow e Bi i Bo. P ierścień, obracający się m iędzy bie­

gunami elektrom agnesu NS razem z cew kam i i kolektorem zow iem y tw ornikiem albo zbroją prądnicy czyli dynam om aszyny. .

W eźm y tera z pod uw agę zm iany, jakie z a ­ chodzą przy*obrocie n .-p . céw ki I około osi.

W cew ce tej, poruszającej się ¿cu biegunow i N»

pow staje p rąd taki, aby przeciw działał rucho­

wi odbyw anem u. P rad ten będzie płynął, (pa­

trząc ze stro n y N) przeciw nie do ruchu w sk a ^ zów ek zegara, bo tylko taki £>rąd będzie w y ­ tw arzał po strom e zbliżonej d o N biegun pó ł­

nocny n, k tó ry będzie odpychaniem bronił się przed- przybliżaniem; do sw eg o imiennika. To

‘ samo dzieje-się tym czasem w cew ce II, która, gdy znajdzie się w położeniu cew ki III, będzie się oddalać od N, zatem na końcu zbliżonym 'będzie m iała biegun s. przy ciąg ający N,. a w ięc także przeciw działający naszem u ruchowi.

O tóż w cew kach III i IV popłynie p rąd tak sa­

mo sk iero w an y jak w cew kach I i II. W -p rz e ­ ciw nym kierunku popłynie prąd w zbliżają­

cych się d o S . cew kach VI i VII i także w od­

dalających się od S, cew kach VII i VIII. Cewki więc, jak- w idzim y, podzieliły, się na dw ie gru­

py: lew ą i prawą*. Z arów no z lew ej (cew ki:. I.

II, III i IV), jak i z p raw ej grupy (cew ki: .V, VI, VII i VIII) zlew a się. elektryczność jak stru ­ mień w o d y rurkam i do zbiornika i płynie ,z li- s té w k i.8 p rzez szczotkę B ‘, p rzez elektrom a­

gnes S i N i przez .obwód zew n ętrzn y i w ra c a do szczotki B ;. Bi jest dodatnim biegunem p rą ­ dnicy, Bs — ujemnym.

(10)

Rys. 3.

(11)

D aw niej do elektrom agnesów prądnicy uży­

w ano oddzielnego źródła prądu. Siem ens ulepszy! i uprości! prądnice znacznie, zw róci­

w szy uw agę n a to, że niepotrzebną jest rz e ­ czą zasilać oddzielnym prądem elektrom agne­

sy, gd y ż m ożna do tego celu użyć prąd\t, w y ­ tw arzan eg o przez sam tw ornik prądnicy. K aż­

de żelazo posiada ślady nam agnesow ania, znaj­

dą się w ięc i w żelaznych rdzeniach elektro­

magnesu. Skoro ted y . w p row adzim y tw ornik w obrót, pow stanie w nim odrazu siab y p rąd in­

dukcyjny, bez osobnego zasilania elektro­

magnesu. C ew ki elektrom agnesu m ożna p o łą­

czyć z tw ornikicm w taki sposób, aby prąd ten przechodził przez nie, czy to w całości, czy

# tylko_ w części. K rążąc w cew kach, w zm ocni on natychm iast początkow e nam agnesow anie rdzeni, w ślad czego w zrośnie też prąd w tw orhiku i t. d . W ten sposób po kilku sekun­

dach elektrom agnesy dojdą do m axim um n a - ' m agnesow ania, a napięcie prądu przyjm ie p e­

w n ą stałą już w a rto ść, zależną tylko o d szy b ­ kości w ir o w a n ia tw ornika. Ale elektryczność pow staje w prądnicy tylko w ted y , gdy obw ód ze w n ętrz n y m aszyny jest zam knięty.

Kto się będzie w ięcej jeszcze zajm ow ał m a­

chinami elektrycznem i, będzie nieraz sły szat o prądnicach r z ę d ó w y c h i u p u s t o ­ w y c h . P rąd n icą rz ęd o w ą jest prądnica na rys. 3. S chem at dru tó w i połączeń prądnicy rzędow ej p rzed staw ia nam też ry s. 4 a. -Tu c a ł y przez zbroję produkow any p rąd p rz e ­ chodzi najpierw przez zw oje elektrom agnesu,

(12)

a później dopiero odprow adza się go na z es

\vnątrz do lamp elektr., m otorów i t. d.

Im w iększy opór do pokonania m a prąci w ychodzący z prądnicy, t. j. im m a więcej pra- CZ..'

O:

cy dó w ykonania, tem jest słabszy. |Przcz zw iększanie oporu zm niejsza się natężenie p rą­

du. Ale tuiaj, p rz y prądnicy szeregow ej, przez osłabienie prądu słabnie i działanie elektrom a­

gnesów, czego następstw em jest dalsze obni-

(13)

żenię się w a rto ści prądu. A w łaśnie w tedy, gdy opór ze w n ętrz n y O rośnie, trze b ab y było, b y m aszyna w y d a ła prąd silniejszy, k tó ry b y pokonał opór. S tąd w ynika, że natężenie p rą ­ du w prądnicach rzędow ych p rz y b ie ra naj­

w iększą w a rto ść w ted y , gdy tego najmniej p o ­ trzeba, .t. ,j. gdy prąd m a najmniej oporu do pokonania.' Im w ięcej trze b a p ra cy w ykonać, tem siła prądu bardziej opada, gdy w łaśnie tym czasem trzebaby sobie życzyć czegoś w prost przeciw nego. D alszą niedogodnością prądnicy rzędow ej jest to, że każde p rz e rw a ­ nie użytecznych obw odów zew nętrznych (rys.

4. a. O) n atychm iast kończy w ydaw anie p rą ­ du p rzez prądnicę.

R ysunek 4 b przedstaw ia nam schem at po­

łączeń p rz y prądnicy upustow ej. Tu tylko część prądu w y tw a rzan e g o przez tw ornik T okręża rdzenie t elektrom agnesu. C ały prąd, zbierany z kolektora szczotkam i, dzieli się tak, że część jego odbyw a drogę n a o k o ło ' elektro­

m agnesów , druga płynie na zew nątrz, b y po­

ruszać m otory, rozpalać druciki żaró w ek i t. d.

(rys. 4 b O).

Jeśli prąd ma dw ie drogi do w yboru, w y ­ biera przedew szystkiem tę, na której dozna najm niejszego oporu stosow nie do p ra w a : N a- t ę ż e n i a p r ą d u w r o z g a ł ę z i e n i a c h m a j ą s i ę d o s i e b i e o d w r o t n i e j a k o p o r y t y c h r o z g a ł ę z i e ń .

Do zw ojów m agnesów w łącza się zw ykle

’ regulującą opornicę o (rys. 4 b). P rze z n asta­

wienie korbki opornicy K m ożna zmusić p rą d przechodzący przez m agnesy do przebycia

(14)

13

dłuższej i „uciążliw szej“ lub krótszej i mniej

„uciążliwej“ drogi. Źe zaś — jak w iadom o — przez zw iększanie długości przew odów , a tern sam em i oporu, obniża się natężenie prądu, dla­

tego. przez w staw ienie opornicy m ożem y n a­

tężenie prądu w tem odgałęzieniu dowolnie zmieniać.

Jeśli zw iększym y opór zew nętrzny, żądając od dynam om as’zyny w iększej w ydajności, to w edług pow yższego p ra w a przejdzie przez zw oje elektrom agnesu silniejszy prąd, k tó ry wzmocni działanie m agnesów . K rótko: ze zw iększeniem obciążenia m aszy n y (rys. 4 b O) w zbiera siła elektrom otoryczna prądu.

P rz e rw ie m y p rąd w obw odzie zew n ętrz­

nym, to m aszyna nie zostanie bez prądu, ow szem siła elektrom otoryczna w zrośnie, gdyż ca ły p rą d zu ż y w a się na pobudzanie elektro­

m agnesów . A gdy znów \p rąd zam kniem y, mo­

żem y „całą p a rą “ zacząć na nowo.

Jeszcze kilka słów o t. zw . k r 6 1 k i e m s p i ę c i u .

W y o b raźm y sobie człow ieka ciągnącego przy pom ocy pow roza ciężki w ózek po dro­

dze. Nagle ktoś zachodzi z tyłu i ostrym no­

żem nagle przecina pow róz. Co się stan ie?

C złow iek ten jak długi w yciągnie się na zie­

mi i będzie bardzo rad, jeśli się nie potłucze.

Coś podobnego m ożem y o b serw o w ać p rz y krótkiem spięciu. W y o b raźm y sobie te ra z d y ­ nam o, d o starczalące prądu dla 1000 lam pek elektr., a w ięc obciążone znacznie, gdyż 1000 lam pek to bardzo duży opór. Ktoś tera z p rz y ­ chodzi i tuż -niedaleko m aszyny przed rozga-

/

(15)

dy, a p rzez to usuw a wszelki opór zew nętrzny.

C złow iek upad! i potłukł się, a tu ? Tu zni­

szczy ć się m oże łatw o cała m aszyna, m ogą-się spalić i stopić n aw et druty. T ak się też często dzieje, chociaż um iem y się zabezpieczać przed . podobnym w ypadkiem bezpiecznikami. P e ­

w nego rodzaju bezpiecznikiem jest też - sam a prądnica upustow a. Bo jeśli p rzez zetknięcie;

głów nych przew odników usuniem y wielką część oporu, ca ły p raw ie p rą d elektryczny bę-, t dzie . przep ły w ał w miejscu zetknięcia^ Ilość prądu, dochodząca do zw ojów m agnesu, p rzed­

staw iających wielki opór, spadnie do minimum, p ra w ie do zera. A ‘gdy elektrom agnesy dzięki znikom ej ilości dostarczanego prądu pęzęstaną praw ie b y ć m agnesam i, prądnica p rz estan ie w y d aw ać p rą d i przez to chroni'.przed uszko- : dzeniem sam ą siebie i' w szelkie urządzenia ele­

ktryczne.

D ogodności i prak ty czn o ść połączenia iipu- . stow ego sp raw iły, że dziś buduje się w iększość i m aszyn w edług tego system u łączenia. -¿Prądni--,

ce upustow e nadają się przedew szystkiem do : zao p atry w an ia w prąd urządzeń .świetlnych.

Podaliśm y te uw agi w stępne nie na to, aby ciekaw ego czytelnika odciągnąć choćby je­

szcze na tych parę chwil od sam ej budow y, ale na to, aby k a ż d y po rozw adze i z a sta n o ­ wieniu się umiał p rz y budow ie zastosow ać w iadom ości tutaj podanć.

P rz y sam ej budow ie nie będziem y już m ó­

wili dużo n. p. o sposobie ow ijania m agnesów , o łączeniu szczotek ze zw ojam i elektrom agnes

(16)

15

su i t. d. Je st w ięc rzeczą konieczną, aby po przeczytaniu całej książeczki i podczas budo­

w y zaglądać często do uw ag w stępnych, gdyż tylko w ten sposób odniesiem y z p racy naszej praw dziw ą korzy ść i póżytek.

BUDOWA PRĄDNICY.

P rą d n ic a sk ła d a się z kilku zasadniczych części, k tóre będziem y kolejno p o sobie om a­

wiali. Częściam i są: j -1. m agnesy,

2. tw ornik, 3. oś 1 łożyska, 4. p o d staw a i 5. szczotki.

I. M agnesy

naszej prądnicy sk ład ają się z trzech części:

skoru p y zew nętrznej (rys. 5 i 6 Z), z rdzeni M i rozszerzeń rdzeni w kształcie półkola R. Sko.

rupa ze w n ętrzn a to pro sto k ąt o bokach 270 mm (patrz podzialka rys. 5), zbudow any z ’że­

laza kutego 10 mm grubego i 60 mm szerokie­

g o . N i e k ażd y będzie sobie to m ógł sam zrobić, niejeden musi poprosić o zrobienie kow ala lub ślusarza. Końce skorupy zew nętrznej nie m u­

szą b y ć koniecznie zw arzone ze sobąs w y s ta r­

czy n aw et b y . silno do siebie przylegały. P rz y a j b są dziurki dla p rzym ocow ania do podsta-

(17)
(18)

w y A. Rdzenie p rzed staw ia nam rys. 5 M i rys. 6 M. S ą to d w a graniastosłupy prostoką­

tne o w y m iarach : długość 45 mm, szerokość 35: mm, a w yso k o ść 45 mm. Na jy su n k u 5 M*

przedstaw ia nam rdzeń bez cewki. P o obu stro -

' naci: rdzenia w środku m usim y w yw iercić • gw inty na śrubki s n a to, aby

móc p rzy śru b o w ać rozszerzenia drugiej stro n y cały rdzeń w ra z z niem na skorupie zew nętrznej.

(19)

grubego i 60 mm szerokiego. D ługość ich im w iększa, tem lepiej. Musi się obracać pom iędzy katem 100° a 120'1. R ys. 6 przedstaw ia nam kat X — 120°. Na zew nętrznej stronic m uszą być rozszerzenia spiłow ane pilnikiem płasko, aby cała pow ierzchnia rdzeni ściśle do nich p rz y ­ legała. T ak sam o ściśle przylegać m usza rd ze­

nie do skorupy zew nętrznej. To jest głów ny w a ru n ek intenzyw nego działania m agnesów .

N im -ostatecznie przym ocujenty rdzenie z rozszerzeniam i do zew nętrznej skorupy, m usi­

m y je naw inąć drutem izolow anym . W tym ce­

lu w y cin am y z d rz e w a do piłki zakrętow ej (Laubsageholz) brzegi cew ek (rys. 5 c* i c;), dobrze p rz y s ta ją c e i mocno' do rdzeni o w y ­ sokości 110 mm, a szerokości 80 mm. D esz- czułka c2, opierająca się o rozszerzenie rdzenia, będzie dobrze siedziała. Inaczej z deszczułką ci. Aby nie została zsunięta p rzy owijaniu, p rzyśrubow ujem y na przeciw nym _do R końcu prow izorycznie deszczułkę 10 mm grubą i szparko bierzem y się do naw ijania. O bieram y d ru t 2 ra z y otoczony b aw ełną grubości 1 mm.

B ędziem y go potrzebow ali około 2 kg. Oba rdzenie m uszą być tak naw ijane, b y zw oje je­

dnego rdzenia szły w przeciw nym kierunku do zw ojów na drugim rdzeniu. (P orów naj Uwagi w stęp n e : rys. 2, 3 i 4.) Do końców d rutów lu­

tujem y po kow ałku 20—30 cm długim drutu grubszego (2—2x/z mm), m iękkiego izolow ane­

go, aby p rąd w y tw a rz a n y nie znajdow ał już w sam ej m aszynie wielkiego oporu.

(20)

_ 1Q _

2. Twornik.

T w ornik, osadzony z osią O w, łożyskach L (rys. 5) sk ład a się przedew szystkiem z pier­

ścienia P (rys. 5 i rys. 9), n a którym nowinięte są* cewki I, II, III ... XII, któ ry ch końce, łączo­

ne z początkam i następnych cew ek (II, III, IV ... XII i I) poprow adzone są do listew ek 1, 2, 3 ... 12 kolektora K.

e

a

b

/

R y s . 7.

Zaczniem y od pierścienia, o którego ząsa- dzie m ów iliśm y dość obszernie w Uwagach w stępnych. Chodzi tera z o w ykonanie go w praktyce. Owijanie pierścienia i tw ornika, to P iz y budow ie m aszy n y rzecz najm ozolniejsza,

•w ym agającą ogrom nego spokoju, dokładności,

■ cierpliw ości, a także i czasu. Kto jed n ak ,pier­

(21)

ścień dobrze naw inie, tego radość czeka w na­

grodzie.

P ierścienia nie m ożna robić z jednego k a­

w a łk a żelaza, bo. pierścień taki ro z g rze w a się podczas obracania tw o rn ik a pod w pływ em t. zvv. p rą d ó w w irow ych. Unikam y tego szko­

dliw ego dla dynam om aszyny rozgrzew ania w ten sposób, że budujem y pierścień z d ru tu że­

laznego lub cienkich blaszek żelaznych. P o d a­

jem y sposoby sporządzania i jednego i drugie­

go pierścienia-, dając czytelnikow i d o w yboru.

Zacznijm y od drutu. W tym w y p ad k u po­

trzebujem y osobnego przy rząd u , k tó ry sobie sam i łatw o zrobić m ożem y. W tym celu w y c i­

n a m y sobie i toczym y d w a klocki okrągłe z d rzew a tw ardego, k ażd y długości 20 mm. Na jednym końcu klocek taki (rys. 7 a, b) m a przekrój 85 mm, n a drugim 80 mm. P o stro ­ nach g rubszych p rzy śru b o w u jem y okrągłe deszczułki c i d o przekrojach 140 mm, a cieńsze końce (o przekroju 80 mm) zbijam y tak, by m ożna je Ibyło dość lekko rozdzielić, jednak na tyle silno, by ow ijany d ru t nie rozcisnął ich.

Do- deseczek bocznych i do klocków z a rz y n a ­ m y w trz e c h m iejscach bruzdy tak, jak to w skazuje ry s. 8 e. Klocki i deszczułki utw orzą nam o k rąg ły żłóbek szerokości 40 mm, do- któ­

reg o now ijam y dobrze w ypalony koło 1 mm g ru b y drut żelazny {może być n aw et zardze­

w iały). O w ijam y tak długo, aż pierścień b ę­

dzie miał średnicę zew nętrzną 125 'mm.

Każdą w a rstw ę pocieram y nasyconym ro z ­ tw orem szelaku, k tó ry sporządzam y sobie w ten sposób, że do 95% spirytusu <rnoże być

(22)

_ _ 21

sp iry tu s do palenia) dajem y tyle szelaku, że pozostaje n a dnie w a rstw a szelaku nieroz-' puszczonego. M ierne ogrzewalnie u łatw ia ro z­

puszczanie, jednak uw aga przed ótw artem św iatłem lub ogniem!

e

O dy ow ijan y w ten • sposób pierścień jest już gotow y, spinam y go tym czasow o, co łatw o m ożem y zrobić dzięki zagłębianiu e rys. 8.

R ozejm ujem y obie części cew ki (rys. 7 a i b) i: m a m y ' p rzed sobą pierścień (rys. 9). O w ija- , m y go zw ykłą w stąż k ą baw ełnianą szerokości koło 1 cm, riapojon.3 szelakiem . P odczas r ó- w n o m i e r n e g o ow ijania m ożem y spinają­

cy prow izorycznie drut jeden po drugim usu­

w ać, skoro tylko dojdziem y do niego (rys. 9).

Jeśli nam dogodniej zrobić pierścień z bla­

chy, m usim y się p o stara ć o blachę grubości 0‘.3—0‘5 mm, a z niej zrobić tyle pierścieni o

(23)

;wew,uętrz.nej i zew nętrznej; średnicy S5 mm ? J?5 mm,, aby położone n a sobie i spięte, daw ały razem w a rstw ę grubości 40 mm. Każdy pier­

ścień jest izolow any cd drugiego denkiem pa­

pierem też k ształtu pierścienia, p o ta rty m sze­

lakiem .

Rys., 6.

Spoić razem m ożem y te pierścienie, w ycina­

jąc i?iłk;i na żelazo lub k raw ędzią pilnika kilka (3 d o4) row ków sym etrycznie rozłożonych na.

'obw odzie zew nętrznym i tyleż row ków sy m e­

trycznie n aprzeciw na obw odzie w ew nętrznym

(24)

pierścienia i w k ład ając w nie m osiężne lub m iedziane d ru ty (nigdy żelazne!), którem i mo­

żemy już pospinać w szystko' razem . Kto ma śrubki, m oże pierścień ześrubow ać śrubam i, musi jednak zw ażać nu to, b y spięcie trafiło m iędzy cew kam i, tak jak to w idać .ha ry s. 5 o.

P ierścień, ow inięty w stą ż k ą izolacyjną, p o -

■ dzielony kreskam i na dw anaście dokładnie rów nych części, trz e b a naw inąć d ru tem m ie­

dzianym , izolow anym 0 przekroju w ra z z izo­

lacją 0‘5 mm. P o trzeb o w ać go będziem y koło I1/-: kg (1 kg .== koło 500 m).

P ostępujem y w ten sposób:

U cinam y 60 111 drutu i ow ijam y go naj­

p ierw na m ałą szpulkę z nici, a z niej dopiero

■ naw ijam y dokoła pierścienia dokładnie drut.

w edle drutu 36 razy . W ten sposób utw orzoną w arstw ę, pocieram y lekko szelakiem , a na tę pjerw szą w a rstw ę n aw ijam y jeszcze drugą, trzecią ... i dziesiątą. P rz y te m zazn aczy ć trz e ­ ba, że k ażda w ten sposób p o w stała cew ka, cz y to pierw sza1, czy 11. p. dziesiąta, musi b y ć ow ijana w t y m s a m y m k i e r u 11 k u. P r z y ; każdej cew ce zpstaiw iam y. po kilkanaście cm drutu jak o początek i koniec cew ki (patrz rys.

9). T rzeba przy tem zw ażać b ard zo na sym e­

try cz n e rozłożenie c e w e k ^ n a to, b y d ru ty się nie zsu w a ły i nie rw a ły . P o w ypróbow aniu, czy w której cew ce nie jest d ru t przerw an y , ow ijam y ca ły pierścień w ra z z cew kam i rów no i cienko w stążką izolow aną, by uchronić d ru ty . cew ek przed uszkodzeniem .

D rugą częścią składow ą tw o m ik a albo zbroi jest kolektor (dosł.: zb ieracz prądu), skła-

(25)

■dający się ¿no\vu z dw óch części: drew nianej i m etalow ej.

10

.

Jh,

Z twardego- d rzew a u to czy ć -so b ie musimy w alec K (rys. 10). długości koto 50 mm, o przekroju mniej w ięcej 40 mm. Dla .w ygody to­

c z y m y razem z . kolektorem z jednego,, kaw ałka

(26)

2 5

; drze\y a 'drugi w alać o- długości 50 mm, a p rz e - kroiu takim , b y .naw inięty pierścień m ożna by ­ ło nań silno w sadzie, a d ru tó w , nie p o p rz ery ­ w ać, a w ięc w naszym ’w ypadku koto 75 mm średnicy. C ały ten podw ójny w alec (K + U>

m a dokładnie w środku n a to k am i 'W ywierco­

ny o tw ó r n a oś. O bw ód k o lek to ra dzielim y , kreskam i ołów kiem na 12 części, a pom iędzy każde dw ie kreski w w y drążone .poprzednio- zagłębienie w sad zam y listew kę m osiężną lub m iedzianą długości w alca K a tak szeroką, b y pom iędzy sąsiedniem i listew kam i b y ło w o:- nych kilka m ilim etrów . L istew ki, troskliw ie od siebie izolow ane, p rzy k ręca się do d rzew a je­

szcze śrubam i. Lepiej będzie zrobić kolektor w ten sposób, że n a w alec K n asadzam y pier­

ś c ie ń m iedziany lub m asiężny (w ty m w y ­ padku stosujem y w alec K do rurki, jaką ew en ­ tualnie posiadam y) iub ru rk ę długości walca K, na której naznaczyliśm y 12 ró w n o od siebie od­

dalonych a do osi rów noległych kresek. P o ­ m iędzy każdą, p a r ą k re se k w iercim y dzitir1 r po obu końcach rurki, na śrubki, którem i rurk ę p rz y śru b o w ać do drew nianego w a je i. T e ra z m ożem y w m iejscach kresek ru rk ę poprzci ¿v- 'n a ę , a row ki p o w stałe w ypełnić drzew em w y - tncczonem w szelaku. O dy to gotow e, n asadza­

my ow inięty pieścień tw ornika na w alec U (rys. 30) i początki cew ek II. III ... XII i I, » końce cew ek I, II, III ... XII pro w ad zim y do listew ek 1, 2 ... 12 i tutaj przyśrubow ujem y lub lutujemy.- (Rys. 3 i 5). W ażn ą jest rzeczą, b y w szędzie b y ł d o b ry kontakt, bo g d y go w je- dnem miejscu niema, m aszyna nie funkeyom ije.

(27)

j - , , Ł Rów nież w ażuem jest, b y kolektor byl dokła­

dnie okrągły, aby szczotki chodziły po nim rów no b e z skakania, bo i to szkodzi. C zy tw ornik zbudow any jest dobrze, m ożna spróbo­

w a ć w ten sposób, że do p a ry przeciw ległych listew ek (n. p. 1—7; 4— 10;...) p rz y sta w iam y b ie g a n y prądu elektrycznego. Jeśli p rąd dobrze przechodzi, to znak, że tw orjiik jest dobrze zbudow any. G dyby w którejś, p arze nie p rze-' chodzi? prąd, to lato w znależć b łąd w budowie.

3. Oś i łożyska.

P ierścień i kolektor osadzone są nierucho­

mo n a osi, najlepiej stalow ej, toczonej, długo­

ści ogółem 22 cm. G rubość w ynosi 12 mm, po obu końcachl m a oś czopy o średnicy 10 mm, a długości zjednej stro n y 37 mm, z drugiej 70 mm.

C zopy te obracać się będą w rurkach m o­

siężnych o św ietle dokładnie 10 mm, ■ai ścia­

nach 2—3 mm. Długość jednej rurki w ynosi

■ 30 mm, drug ajest tak długa, jak sze ro k ie są łożyska. K to .nie p a rurki; może także do ło­

ż y sk w łożyć o k rą g ły w alec z m osiądzu, p rz y ­ k rę c ić silno z a pomocą p rzy k ry w k i p (rys. 11) i w y w ie rcić otw ór o św ietle 10 mm. Na dłuż­

szej rurce w sad zam y później m ostek d o um ie­

szczenia szfczotek (rys. 5 m i rys. 12 m ). Ło­

ży sk a m ogą b y ć z żelaza lanego, z mosiądzu...

B a rd z o p ra k ty c z n e i ładne łożyska1 p rz ed sta­

w ia nam: ry s. U. K ształt ich m oże b y ć zresztą różny, byle miały' podstaw ę pew ną, b y ły dość silne (grubość koło 10 mm), a nadew szystko,

(28)

b y otw ór na oś byl w odpowiedniej w ysokości (koło 85 mm od podstaw y).

2 7 -

P rz y k ry w k ę a także ru rk ę przebijam y o- tw orem nai oliwę (rys. 11 O) w postaci lejka:

u g ó ry szerokim , u dołu maleńkim. D obrze jest zapom ocą gw intów przyśrubow ać n a

(29)

Rys.- 12.

(30)

2 9

p rz y k ry w k i lampki n a oliwę, które m ożna w różnych w ielościach o trzy m a ć gotow e u m e­

chaników . P od czas ruchu nie śmie jednak oliwa pryskać, tein bard ziej po kolektorze! T (rys 13) p rz e d sta w ia nam kolo na rzem ień transm isji, a b y liczba obrotów b y ła m ożliwie najw iększa.

'P o d staw a .

Za podstaw ę obieram y deskę z ■ tw ardego d rz e w a grubości nie poniżej 3 cm, pod którą przybijajm y -jeszcze poprzeczki, a b y deskę u- chronić przed w ypaczeniem pod w pływ em ciepła lub w yschnięcia. Heblujemy ją ładnie i ucinam y kaw ałek kolo 40 cmi długości i 30 cm szerokości. W środku przyśrubow ujem y m a-- gnes. Poniew aż jednak te n do ob racan ia nie przyczynia się w żaden sposób, śrubki a i b nie m uszą b y ć zb y t silne. Za to łożyskai m uszą być przym ocow ane dlugiemi śrubam i, podo­

bnie jak i p odstaw a m usi b y ć silno osadzona na m iejscu przeznaczenia.

P o d sta w ę m ożna ładnie w ypolerow ać.

Szczotki.

N ajpierw w y rż n ijm y sobie z d rzew a tw a r­

dego m ostek na osadzenie szczotek m (rys. 5 i ry s. 12), którego .długość w y n o si 11 cm.

O tw ó r w środku jest tak duży, by m ostek ściśle i m ocno p rz y le g ał do rurki łożyska. P o . końcach um ieszczone J są w ielkie klubki kłŁ i kl= ,(rys. .12). D o otw orów ich w sad z am y gru -

(31)

be d ru ty m iedziane, zginam y je pod kątem ,

■prostym i p rz y p raw ia m y drew niane rączki r.

13.

Z drugiej stro n y d o drutów lutujemy paski cienkiej M achy miedzianej, te, w łaściw e szczo­

tki, k tó re trzeć b ęd ą po kolektorze lekko. P ra k -

(32)

31

ty k a uczy, żc lepiej jest robić kolektor i szczotki nie z tego sam ego .m ateryalu, lecz ko­

lektor n. p. z miedzi, a szczotki z żelaza^ z grafitu, w ęgla re to rto w eg o i t. ,d. Dziś najczę­

ściej u ży w a się jako szczotek odpow iednio przy p raw io n y ch kaw ałk ó w grafitu lub w ęgla retortow ego. G dy użyjem y ma: szczotki i ko ­ lektor m aterjału- innego, w te d y zużycie się.

tych części m aszyny jest mniejsze. Kolektor sm arow ać m ożna jedynie w ten sposób, że

■podczas obrotu p rzy ty k a m y na '.chwilkę do ko­

lektora lekko kaw ałek parafiny.

W skutek obrotu tw o rn ik a ulegają linje m a­

gnetyczne, przechodząc m iędzy elektrom agne­

sam i pew nem u w ypaczeniu w kierunku obro­

tu. D latego m usim y i m y w ychylić szczątki z położenia poziomego w s tro n ę obrotów , co ła­

tw o zrobim y, o b racając cały m ostek w o d ­ powiednim kierunku. Jak daleko w ych y lam y

— próba n am pokaże. P od klubkami p rz y p ra ­ w iam y grubsze druty, odprow adzając prąd.

Um yślnie pom ijamy w rysunkach połącze­

nie drutów , bo ostateczne połączenie ich zaJe- , ży o d tego, cz y prądnica m a b y ć rzędow a czy

upustow a (.rys. 4).

(33)

= = = = = w y d a w n i c t w o p o p u l a r n o-n a u k o w e. = = = = =

D o tą d rpyszty z d r u k u n a stęp u ją ce tomiki-.

N r. 1. N r. 3. , .

In d u k to r. P rz y rz ą d d o D y n am o . M ach in a d o T e leg raf M orse a . w y tw arzan ia Isk ier z 4 w y tw arzan ia elek try k i Z 1 rycinam i,

ry cin am i, z 18 ry c in a m i.

N r. 2. * \ N r, 6 . Kr- 10.

la k ‘ s ie b u d u je a p a r a t O g n iw a i b a te ry e g a l- T e leg raf b e z d ru tu , fo to g raficzn y . Z l l Try- w an lc zn e Z . 16 ry cin a- Z 21 rycinam i

cin am l. n il.

Nr. 3.

]a k slą fo to g ra fu je . 2 8 ry cin am i.

s N r. 7.

M otory elek try czn e, Z 18 ry cin am i.

Nr. 11.

A k u m u la to ry . Z 7 ry cin am i.

• N r.

T elefon dom ow y.

Z 1! ry cin am i.

Nr. 8.

B u d o w a la ta w c a . Z 40 rycinam i.

N r. 12.

P o m p y , w o d n e.

Z 11 ry cin am i.

CiĄg d a ls z y na 4. str. o kła d ki.

N A K Ł A D E M K S I Ę G A R N I B. K O T U L I , C I E S Z Y N P O L .

(34)

N r. 15.

je d n o p łato w ce l . d w u p łato w c e.

7. 16 ryclhcłiii.

S A M O U C Z E K T E C H N I C Z N Y .

= WYDAWNICTWO p o p u l a r n o-n a u k o w e. = =

N r. 13.

E lek tro fo r o ra z przy­

rz ą d y pom ocnicze.

Z 1Q, rycinam i.

■ N r. Ki.

P rzy rząd d o Elektrolizy.

Z 3 ry cin am i.

K r, 16.

C am era o b s c u r a . Z 6 ry cinam i.

N r. 17.

K ola w o d n e 1 tu rb in y . S Z. 29 ry cin am i.

N r. 18. C iem n ia fo to g ra ­ fic z n a , Z 25 ry cin am i.

N r. 19. D y n am o o p rą d z ie s ta ły m . Z 13 ry c in a m i.

W druku:

A parat d o p o w ię k sza n ia fo to g ra fii/ K in em atograf. A k w a­

rium . T erariu m . H erbarium . M otory, b en zyn ow e.^ M a szy n a p arow a. T u rb in a p arow a. K olej jejiriblorow a. L o k o m o ­ ty w a elektryczna. E lektryczna kolej lin o w ą . Z egaiy' ele k ­ tryczne. B a lo n y . M ło d y elektrotechn ik . M o to ry prądu sta­

łeg o . M otory prądu p rz em ien n e g o . D y n a m o o prądzie p rzem ien n ym . D o m e k zak op iań sk i. Z agrod a w ło ścia ń sk a . M o sty żela zn e. Starożytn e m a szy n y o b lę żn ic ze, Okręt w o ­ jen n y. R o b o ty d rzew n e. Tartak w o d n y . W iatraki. Z b ie­

ranie n ieu ż y tk ó w . P udełka na o w a d y .

N a k ła d e m k s ię g a r n i B. K O T U L I w C ieszyn ie p o ls k i w .

Cytaty

Powiązane dokumenty

[r]

graficznych tam ują dostęp św iatła: zaw sze się znajdzie jakaś szpara, przez którą w dzierają się do pokoju niesforne promienie, i trzeba się dodatkow o

Aż do roku 1840 telegrafy optyczne były w powszechnem użyciu, a i dotąd jeszcze ludzie posiłkują się nimi, zw łaszcza podczas wojny.. Jakkolwiek próbowano

Po oddaleniu pałeczki, niemożliwem jest zjednoczenie się obu elektryczności, ponie­.. w aż dodatnia spłynęła po naszej ręce do

wane skośnie, tak że po sklejeniu trzech w a rstw otrzymano row ek z 4-miHrneirowem plaskiem dnem i z rozcliylajjjcemi się ścianami, w którym się układa

Miał go jej przynieść dalszy postęp techniczny, a mianowicie bujny w ostatnich dziesiątkach lat rozwój elektryczności... inaczej dla

Kadłub składa się z silnej laty drewnianej, do której spodem p rzytw ierdzon o trzy klocki, służące do um ocow ania śruby i motoru gum ow ego.. U łatwi to

żytkowany do kształtow ania tonu.. Słynny śpiewak 1 nauczyciel śpiewu don Manuel G a r c i a, ten sam, który pierwszy zapomocą wynalezionego przez siebie lustra