• Nie Znaleziono Wyników

Dziennik Gospodarski Krakowski. 1806, [T. 1], nr 1

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Dziennik Gospodarski Krakowski. 1806, [T. 1], nr 1"

Copied!
144
0
0

Pełen tekst

(1)

E O L H I C T W O *

Z P i s a r z ó w f r a n c u s k i c h O G O S P O D A R S T W I E

O R E T Y C Z N Y i P R A K T Y C Z N Y .

R

. o lnićtw o ieft kuftszt oprawiania ziemi 11- z y z n ia n ia i przysposobienia i e y do w y d a w a ­ nia z i a r n , o w o c ó w , roślin i d rzew potrze­

b n y ch ludziom.

P I E R W S Z Y O D D Z I A Ł ,

o Przedmiotach jłosoitnyck do RolniUwci.

r z y ż w o itą będzie rzeczą p r z y w ie ś ć , co Ko- lumella mówił do R z y m ia n swoich w sp ó łzio m ­ k ó w “ n ie ieftem tego mniemania, ż s n a le ż y ,, nieurodzaie któ ry ch -dos'wiadcżamy p r z y p i- v s y w a ć nieumiarkowaniu p o w ie t r z a , ale ra-

A P A Ź D Z IE R N IK , Roku jgc*.

P

T R A K T A T

Ł

(2)

^ c ż ć y n a s z e j w in ie. P o ru czylism y ftaranie

„ o naszą ziem ię, jak g d y b y w naszych o-

„ czach popełniła iaką zbrodnią w ielk ą , podłym j, niewolnikom , albo zaflepcom , k ie d y ' nasi ,, p rzod kow ie p y s z n ili się ztąd że ią sami u-

„ prawiaii, K i e memu n i e w y r o w h y w a zadzi- ,, w ie n i u , k ie d y z iedney ftrony u w a ż a m , ż e ci k t ó rz y chcą się n a u czy ć dobrze m ó w ić is w y b ieraią m ó w c ę , któregoby w y m o w a mo-

„ gła im s łu ż y ć za w z ó r , ci k t ó rz y chcą się i, przykładać do tańca i do w sz e lk ic h in n y c h lekkich ku nsztów szukaią chciw ie miftrza i, ś p ie w a k a , miftrza do układania przyiem n ie

„ ciała; słowem k a ż d y szuka-naylepszego nau--

„ c z y c ie la chcąc nagle p.oftąpić pod ie go p rze - ,, w odnićtw em ; w t e n c z a s ; k ied y ku nszt nay-

„ p o t r z e b n i e js z y do ż y c i a , i który n a y b l i ż e j t o w a r z y s z y m ąd rości, niema ani u c z n ió w k t ó r z y b y go się u c z y l i , ani rriiftrzów uczą- a Cyćłi.; W id zia łe m iednak że zakładano Szko.-

„ łę m ó w c ó w , je o m e tr ó w , m u z y k ó w , tane-

„ c z n i k ó w ; -widziałem s z k o ły kunsztu niebe ,, Spiecznego gotowania potraw w sposobie nay-

p o w a b n i e j s z y m dla ą b ża r ft w a , kunszt pe*

(3)

ę, rukarflwa, ftro ió w , w t e n c z a s ; k ie d y nie*

„ widziałem n ig d y żadnego n a u czy ciela roi*

t, n ić tw a , ani ucznia ż e b y go się u c z y ł . . .

>, I dla tego przedmiot naypotrzebnie'yszy do

>, pom yśln ości R z e c z y p o s p o lit d y ieft naydal*

,, szym od s w e y doskonałości: W r z e c z y sa*

,, m ey gardzemy Zatrudnieniem Uprawy ziemi j, p rzez nas samych •, i mamy za rz e c z m ałćy

„ w a g i Ekonoma uczonego. T e n k tó ry ma za j, sobą zalecenia i p r o t e k c y ą , p e w n y ieft ta*

„ kiego mie'ysca. Je że li c z ło w ie k bogaty na*

,, b y w a posiadłoso, odsyła do n ie y naybar- dzie'y w yp ra co w a n e g o swego służalca ob«

„ ciążonego latami. Je że li p rze c iw n ie czło- 5, w ie k miernego maiątku kupuie ią * na t e d y j, u ży ie c zło w ie k a za przew od nika prap roi*

,, n i c z y c h , którego płaci i k tó ry go o s z u k a s

„ czło w iek a niemaiącego żad n ych Wiadomos'ci s, iliotnych rządu gospodarskiego; nakonied

„ będzie to c z ło w ie k z . z w y c z a i u rządzącym

„ ja k g d y b y z w y c z d y iedneY w io sk i mógł al*

„ bo p o w in ie n ftósowac się z a w sze do: ziemi dru*

g ić y wioski odddlonóy; ch o ćb y o kilka mil

!j t y l k o . . . T o srf zdarza w tern samem L a*

A 3

(4)

,, thm I w td y samdy Saturna ziem!, gdzie so^.

bie B ogow ie zadali pracą nauczania sami rola ,, ńifitwa s w y c h d zieci; przym uszeni ieftesmy,

„ ż e b y nie umierać z głodu, układać się z ku-

„ p c a m i, ż e b y nam do w ieźli zboża z krajów

„ zamorskich, jakiemi są B e tyk a , Gallia i t.d, 4, T e zdarzenia te'm są m niey zaftanawiaiące- , , m i , ż e podług mniemania przyjętego po-

„ w szech n ie roln ićtw o ieft podłe'm rzemiosłem,

„ i niepotrzebuiące'm ż e b y b yło umianem, ża-

„ d n e y nauki. C o . się mnie t y c z y , kied y ten

„ kunszt w w i e l k i e y rozległos'ci ro z w a ż a m , i

„ k ie d y sobie w yfta w ia m , jako c z y n ią c y skład

„ nauki rozległe'y , a potem zniżam się do czą-

„ ftek w s z y f t k i c h , które iego całos'ć składaną,

„ lękam się p ie rw d y śm ierci, niż nabędę cą-

„ Idy tego kunsztu^zńkaiomos^i” .

Co Kolum ella m ów ił do R z y m ia n , m o żn i

„•jprzyftósować do moich w s p ó łz io m k ó w ; iedni nad nicze'm się niezadanaw iaią i m ysią , że rol- n ićtw o żad n ey in n e y n iep o trzeb n ie n au ki, że włościanin. w sz y ftk o umid; inni p rze c iw n ie zgadzaią się na potrzebę nauczenia się i p ołą­

czen ia praktyki z Uoryją , alp sobie /nie zadaią

(5)

p racy w nauce. Inn i w ie d z ą © R o ln ić tw ie ż książek , mówią o nie'm u c z e n ie , i tonem desy- dui(.icym o w szy ftk ićh przedmiotach, nie ma- iąc żadnego w yobrażen ia o w iosce, niewyfcho-

. / , ' ••

dząc naw et z swego gabinetu.. Inn i nakoniec są gospodarzami z z w y c z a i u , uprawiaią bez u- w a g i , bez p o c z ą t k ó w ; orzą role j a k ich ro­

dzice orali, bez zaftanowienia się o ż y l i b y nie można w yd o sk o n a lić sposobu przytytego ; albo go in n y m -zysk o w n iey zaftąpić. Z ty c h w s z y - ftkich gatunków trzeci ieft nayniebespiecznie'y-- S z y ; podaie doświadczenie za doświadczeniem, odmianę za odmianą, znudzi nakoniec i p r z y ­ w ie d z ie rolnika o utratę maiątku, k tó ry się dał złudzie wspaniałćm rozumowaniem i cudowne- mi obietnicami.

Obraz który tu w y fta w ia m y troiakiego ro­

dzaju ro ln ićtw a , ieft doftatecznym ż e b y do-

•wiódł jego w a ż n o ść ' i niezmierną rozległość przedmiotów które zamyka. Porządek tego o- brązu będzie przew odnikiem każdem u, k to k o l­

w ie k będzie się chciał u c z y ć H oln ićtw a , w q w szy ftk ich Jego częściach i uporządkować

ą

z dokładnością sposób, s w o ie y nauki. B ez ten

(6)

go sposobu , je go w yobrażen ia będą zmięsza- n ę ; potrzeba w ię c ż e b y poftępuiąc przecho­

dził od pierwszego kresu umie-iętnpsci do dru­

giego i tak naftępnie p rzez w szyftk ie.

Za tą pierw szą nauką isc pow inna druga, a ta ieft nauka doświadczenia b e z k t ó tó y nau­

ka n a y w y tw o r n ie 'y s z e y teoryi nie ie# ty lk o wymysłem.-, k tó ry naymnieysza tikolicznos'e jtnieyscowa' mięsza i n is z cz y . W s z e l a k o bez zdrow e'y T e o r y i ieft rzeczą trudną, a nawet .niepodobną dokazać ż e b y się doświadczenie u- d a ło ; bez n ie y bowiem nie idzie się za p oczą­

tkami p e w n e m i; i na o'wczas udanie się albo c h y b ie n ie , są wypadkami jakich kambinacyi, k tó tó y ta c y w y t ł ó m a c z y ć niepotrafią. Pie'r- w e y niż się kto doświadczeniom p o ś w ię c i, p o ­ w in ien się n a u cz y ć jak i iefl: flan klimatu w k tó ­ rym m ięszka, jak ie iefl w y fla w ie n ie a nade'- w s z y f tk o jaki ieft gatunek z i e m i , jaka głębo­

kość ie y w a r s z t w y , ja k w ie le w siebie p rzy iąó może. w o d y , albo ja k ie y w ie le p rze z siebie prze ce d zić potrafi. T e kilka słó w zamykaią całą zasadę R o l n i ć t w a , i pokazuią szarletane- yya albo niewiadomos'ć ty ch l u d z i , którzy^zą

(7)

lękkieti} spoyrzeniem na p o le , ftanowią jakieś®

n a le ży u ż y w a ć p łu g a , n ie p o z n a w sz y przyro?

gżenia ziemi: ton decyduiący z a w s z e w oczach jnnoftwa p rzew o d zi nad tonem Skromności i nad człow iekiem ktdry uniię w ątpić. ,N iem o*

£na dosy ć powtarzać t e y praw dy: Strzeż się owych uczonych, którzy wszyjlko ganią z •pier­

wszego weyrzenid i którzy iVt)szy(lko chcą w y­

rw ać żeby na nowo posadzić. Z w y c z a y . jakie'y o k o licy j a k o k o lw ie k im się niedorzecznym w y - d a ię , ieft iędnak niekied y potrzebnym .

Je że li flosuiąc rozsądne początk i teoryi do dos'wiadczenia szcz ę ś liw e otrzymasz w y p a d k i, na te d y bez żadnego w zględ u obchodź się z błęinem i zw yp^ aiam i, n iszcz b e z u ż y c i a , i t w y m przykładem pokaż całe'y o k o lic y mię- szkańcom błędy albo niedorzeczeńflwa ich u- p r a w y , p p o w ia d a y przykłade'm a nie słowami;

i to ieft nayflalszą i ied.yną nauką dla w łością, na. N ie c z y ta on albo nie umie', ale uważą, T w o i e s z c z ę ś liw e d o św iad cze n ia, albo chy*

bięnia będą. dla niego księgą którą c z y ta ć będzie ą którą zrozumie' łatwo. C i prości ludzię

§ąn4 z siebie nieopuszczą zw yęu aiu j l ę k f e

(8)

K liw i p rzez nie wiadomość ałbo ch ciw o .*', nie chcą się o d w a ż y ć na nowos'ć. Ż e b y co w y - nales'ć, o dm ien ić, w y d o s k o n a lić ; trzeba czasu

i nakładu, oni ani iednego ani drugiego częfto niemaią: Uprawiaią, pracuią iak paiąki koło s w e y p a i ę c z y n y , albo bobry koło s w y c h cha­

t e k , to ieft mechanicznie, tak jak ich O y c o - w i e , ale pokaż im nowosc ktćraby ich ude­

rzy ła w o c z y , długo ią, będą rozbićrać, długo O nie'y w ątp ić będą; nakoniec ieżeli się ieden o d w a ż y , w s z y s c y w o k o licy m ięszkańcy po- trosze p ó yd ą za.iego p rzy kła d em , są oni pra-

\ w d z i w i e podobni d o 'o w ie c: gdzie jedna prze­

szła , przeyd ą pote'm w szyitkie. Niemasz p r z y ­ kładów, ałbo je ż e l i są, są bardzo rzadkie , ż e ­ b y sposoby albo poftępowania w rolnićtwie b y ł y uproszczone albo w yd osk onalo ne od z w y - c z a y n y c h oraczow. W i n n y się te sz c z ę ś liw e odmiany te p o ż y te cz n e nowos'ci lu d zio m , któ­

r z y nie będąc oraczami, lubią r o ln ićtw o , k t ć r z y go zagłębiaią p iln ie , i k t ó rz y do l i­

c z n y c h wiadomości łączą w p ra w ę rozmyślania.

I c h to ftaraniom ich gorliwos'ci i cierpliw ości w in n iśm y ten .gatunek ubiegani!-się do R olni-

(9)

***** 0 ««~*f

f t w a , któ ry w t y c h oftatnich czasach ftał się w e w sz y ftk ic h krainch pow szechnym .

O D D Z I A Ł D R U G I .

Uwagi nad RalniWjum niektórych ludów*

1 oczątek R o ln ić tw a , profto uważanego jak kunszt m echaniczny kopania ziemi w celu zbie­

rania roślin i o w o c ó w , paszenia trzód po pa- ftwiśkach 11. d. ginie w n a y o d le g ló ys z y ch w i e ­ kach.- P óki ludzie ż y l i osobno i w małych f a ­ miliach , oWoce profte które przyrod zen ie da­

wało w yftarczało na ich potrzeby. W miarę ich pomnażania, to w a rzy ftw a -kojarzyły się i rosły w miarę mnogości wzrdfcuiącty. Potężne prawo p otrzeby przymusiło ich do u praw y zie­

mi., k ie d y mleko od trzód nie wyflarczało iuż na ich w y ż y w ie n ie ', tak te d y Epoka rolnićtwa ieft epoką skoiarzenia tow arzy ftw .

Prawie w sz y ftk ie narody c z c i ł y bóflwa za w y n a la z e k r o ln ić tw a , w sz y ftk ie przez w d z ię ­ czność, s p ie s z y ły z ofiarami pierwiaftków s w y c h prac na ich ołtarze. E gip cyan ie c z cili O z y r y ­

sa rak bóftwo d o b r o c z y n n e , które ich n a u czy ­ ło kunsztu w yprow ad zan ia z ziemi p łod ów któ^

(10)

%& zaradzały ich b y t o w i ; G re c y szanowali Ce«

rerę i T ry p to le m a i e y Syna. L a tin i pomie­

ścili w rzędzie B o g ó w Janusa iednego z swycfy k r ó l ó w , za przysługę w y r z ą d z o n ą s w e y O y - c z y z n i e ; nakoniec R zym ianie ubóflwili Nu- rnę , iRomulus u w ie ń c z y ł jego k a p ła n ó w , kło­

sami p szen icy. A l e jak rolnićtwo same poltą- piło do kresu iak go w id z e m y ? któremu na­

rod ow i , któremu w ie k o w i w in n o się o d k ryc ie p łu g a, kunszt ogrodnićtwa, sztuka szczepienia i t. d. ? N iemożna dokładnie n a zn a czyć. W r ą - eaiąc się d o E g i p c y a n , w id z i się z Konflytucyi Samego ich Pańftwa , że p rzyp uszczaiąc iż rol­

n ićtw o b y ło do pew nego punktu doskonałe'm, musiało się odrodzić, g d y ż cała umiejętności b y ­ ła posiadaną przez kapłanów. ■ B y ł to ieden Ban ty lk o s z a n o w a n y , sam podniesiony na go­

dność i potęgę. S y n pow in ien b y ł naliępować po O y cu : b y ł urodzonym kapłanem, i k a ż d y c z ło w ie k mógł b y ł b y d ź p rzy p u szczo n y m do kapłańftwa. C ó ż w ię c myslic o in n y ch lianach które, w w zgardzie i upodleniu gnusniały ? i

Z t ą d mnołtwo kapłanów k o t ó w , p t a k ó w , ka- p łanów wołu A p is ą , zrobiło K lafsę nayliczniey^

(11)

g ż ą i nieznacznie ' zgm ióyszyło-- i W y n is z c z y ­ ło K lafsę robotników, i t . d. Sił zabrakło kra­

j o w i , i przeto ftał się łupem Z d o b y w c ó w . Próżno chcąc .dowieść wysmienitos'ci rolnićtwa tego ludu i nauk jak ie o.dbiórał od s w y c h ka­

p łan ó w . udaiemy się do o w y c h sła w n y ch H ie ­ roglifów , które są iescze zagadką w s z y k i c h u- kładów. Sposób nauczania nie pow in ien b y ł n igd y b y d ź c ie m n ie y s zy m , iak przedmiot na­

uki; a pote'm na cóż z niego robić tajemnicę, na co. oddzielać dla kapłanów nau kę, k t ó rz y nieuprawiali ziem i, a z a t e m m niey i e y potrze­

bow ali ja k lud ?

J e ż e l i rzucem y oko na smak, jaki mieli G r e c y do umiejętności i k u n s z tó w , łatwo u- w ie rz e m y że u nich Piolnićtwo bardzo poftąpiło i Ekonomika w yd an a p rzez Xenokrata b y ła b y doftatecznym tego dowodem. W s z e la k o ile ra­

z y rolnićtwo nie ieft s'cićle zw iązanem z u- kładem p o lity c z n y m Rządu n a le ż y się spodzie­

w a ć , że będzie z a w sze siabem ; i u G rek ó w nic tego zw iązk u nie dowodzi: Z drugie'y ftro- n y geniusz odmienny tego przyjemnego ale nie­

statecznego N aro d u , i jago zb y te czn a pafsytf

(12)

do kunsztów p ięk n ych dow odzi je g o małązda- tność do umieiętnos'ci, ktorź w ym a ga ducha rozsądnego, ftałego i w ielkićm zaftanowieniera opatrzonego. K t ó r y ż w ię c będzie lud uważa­

n y za naszego miftrza? R zy m ian ie maią do te­

go p ra w o , to iednak p rzy zn a n ie w y p a d a u- miarkować. R zym ia n ie są naszemi M iftrzam i, nie dla tego że zn aleźli układ i w yd o sk o n a lili narzędzia r o ln ic z e ; ale że sprowadzili do swe'y O y c z y z n y sposoby i narzędzia od lu d ó w któ ­ re podbili. P r ze z tę to sz c z ę ś liw ą rozmaitych u ż y c i ó w mięszaninę m atutalizow ang u siebie p r z y s z l i do tego, że mieli w sz y ftk o razem i fta- l i się naszemi wzorami. Ż e b y o nich porząd ny sąd u ftan o w ic; zob aczm y co dla Rolnićfcwa zrobili? c z y l i ich w id o k i rolnicze b y ł y z w ią ­ zane z widokami polityeznem i Rządu ? nako- nieć na cze'm się ich rolnićfcwo zasadzało ?

R O Z D Z I A Ł i. Co zrobili R zym ianie dla Rolniffwa P

a le ż y dw ie Epoki u w a ż a ć : pierw sza za­

m yk a czas od początku Pańftwłt aż do śrzodka siodnisgo w i e k u ; i w te d y zdaie się że Rząd;

(13)

zatrudniał się R o l n i & w e m ; druga od wspa*

ranionego kresu aż do ujarzmienia R z e c z y p o - społitóy pod berłem C e z a r ó w , i odtąd zdaie się ż e R zą d nie zatrudniał się nióm.

Romulus podzielił ziemię R z e c z y p o s p o li­

t a y na trzydzies'ci r ó w n y c h c z ę ś c i , dął każdą z nich K u ryi a tr z y d z ie ś c i k u ryi składały t r z y pokolenia (tribus:) P ew n a ro zle g ło ść-b y ła za­

chowaną na usługę B o g ó w i p o t r z e b y - R z e c z y - pospolitdy.

W s z y s c y n a c z e ln ic y Fa m ilii k a ż d e y ku- r y F mieli podług swego doftoieńftwa pew n ą i- lośc ziemi na dnie, a ubod zy mieli dwie. P r z e z praw o ten ołtatni podział nie mógł b y d ź roz­

dzielanym ; i to prawo w całe'y m o cy s w o ić y b yło nienaruszonym aż do Roku R z y m u 385.

Oddział ziemi n a d z i e ń b y ł blisko.

4

*. M orgu.

W id eń sk iego albo ~ dawnego Polskiego , g d y ż , zamykał 39538. ftóp k w ad rato w ych W id e ń - sk ich , k ie d y M órg W id e ń s k i ma ich 57,600. a M órg Polski ftop kwad: W id e ń sk i 59,40.0.

N ieszczęściem wspolne'm w szy ftkim kra­

jo m , bogaci pochłonęli potrosże własności ubo­

gich, Lud Bdemogąc się utrzymać z p ło d ó w

(14)

— u —

ziem! na dwa d n i, żalił się, żądał nowego idy podziału: wypadało obrad t y c h k t ó rz y M e l i

nad to razem w swe'y posiadłości, i na nowa zd o b y w a ć . Po zdobyczy IV e g ów Senat, na podniesienie intryganta L icy n iu sza Stolo u da­

lio w ił na dni 7 na głowę, podzieli ziem i zdobyć Hi j : w celu rozdania ie y ludowi. Ż e zaś L ń cyn iu sz Stolo niebył p o w o d o w a n y duchem pa­

triotycznym , z g w a łc ił w prętce prawo , które­

go b y ł sp raw cą, i b y ł za to skaranym. P r z e ­ c iw n ie Kuryusz z w y c i ę z c a Satnnium$ n iep tzy- iąłpięciu dżiesiąt morgów któremu R z e c z p o sp o ­ lita dała przez w d z ię cz n o ś ć ; mówiąc że trze­

ba bydź. niebespiecznym O b y w a te le m , kto b y nie przeftał na tern, co innym daią. T e n ż e L ic y h iu s z w y r o b ił zakaz posiadania w i ę c e y nad pięćset morgów.

Prawo równie j a k uch w ały Zakazuiące łą­

ko mdwa , niezoftaią nigdy długo bez z g w a łc e ­ n ia, i ftaią się żadnemi, je ż e l i nie Są ścisłe ż w ią z a h e z układem p o lity c zn y m Rządu. Ja­

k o ż w Roku 454 i 4 6 1 , chciano i e ■ oc-ució, Wielu O b y w a t e lo w było u k a ra n y c h , że mieli

%vięcey w la sady ziemi jak prawo n a y w i f c e y

(15)

pozwalało. N akon iec b y ło g w a ł c o n e j i w zgar­

d z o n e j p u b liczn ie , i posiadłości osób szcze- g u l n y c h , które miały s w ó y udział w R z ą d z i e , itały się niezmiernemi. ‘

S z a n o w n y i u c z o n y Pisarz Eadari i kry­

tyk o urządzeniu Publicznym i prywatnym Z ie ­ mi u R z y m ia n , c z y n i z te'y miary uwagę bar­

dzo rozsądną. “ G d y b y te niezmierne ziemie

„ niemogły b y ł y b y d ź n a b y t e , ty lk o drogami

„ godziwem i bądź za pieniądze bądź pracą

„ u cz c iw ą i p o ż y t e c z n ą , bądź p rzez zasługi

„ położon e .dli- kraju , wolnos'c nabywania nie- ,, ograniczona niepodlegałaby b yła nieprzy-

„ zw oitoś'ciom , g d y ż złe u ż y c ie nieinogłoby ,, b yło b y d ź daleko p o s u n ię t e j . Z w o ln a się

„ Z w y k ło poflępOAvaó w kolei interefsu k ie d y

„ się niezbogaca ani z k r z y w d ą p an u iącego ,

„ ani ludu ; i k ie d y $ię p rzy c h o d z i do maiątku

„ bez Usiłowania w ielkiego i z po d o b n ych sobie.

„ A l e k ie d y pow aga panuiącego swoim sposo-

„ bem rządzenia, nagle p o zw a la do o g ro m n e j

„ p rzych o d zie fo rtu n y , j u ż natedy niemasZ

„ ża d n ey granicy. I w takim to przypadku ,, znaydow ała się R z e c z p o s p o l i t a .,,

(16)

W

Roku 6 21. Semproniusz Grachus o d ż y ­ w i ł prawo , które określało n a y w ię k sz e posia­

dłości do 500 dn iów ek (albo M o r g ó w :) P r z y ­ płacił s w o y pa tn joty zm , i sw o ię odwagę ż y ­ ciem, że śmiał napaftowac p r z y w ł a s z c z y c ie l o w ziemi p u b lic z n e j. T o prawo różniło się od poprzedzaiących w te'm , że pozwalało prócz te­

go O y c u posiadać 250 dn iów ek dla każdego z Jego S y n ó w , i że zabraniało na p r z y s z ło ś ć n o w ym włas'cieielÓm ziemi R z e c z y p o s p o l i t e j onę przedawac.

Po s'mierci Semproniusza oilatniego Obroń­

c y praw rolnych (L e g is agrariae) iló so w n y ch do posiadłosći, te. prawa b y ł y zniesione. W ł o ­ żono podatek setny na w szyfrk ie p r z y w ła s z c z o ­ ne ziemie z w łasnosći R z e c z y p o s p o l i t e j , w celu rozdania ich m ięd zy o b yw a tele w uboż­

s z y c h , i po trosze znow u bogaci pod różnemi pozorami p r z y s z li do t e g o , że go niepłacili.

I tu się pie'rwsza Epoka k o ń c z y z z n is z c z e ­ niem Prawa rolne'go.

B y ła leszcze inna Księga Prdw. Jedno za­

pewniało n a y u r o c z y s ć ie j nieodzowną własność każdemu. T u nigdy niebyło przęftjpionem na.

w e t

(17)

w e t przez Imperatorów, g d y ż każda osoba za­

c z ą w s z y od ludzi na doftoieńftwie, aż do nay- uboższego własćiciela zakładała irueres w p r o f t t y e z ą b y się s w e j ca ło ś ci; jak ó ż własność ietf prawem tak przyrodzone'* , że nie powinna I niemoże podlegać w ym ysłom , i przewrotno- sciom człow ieka na Urzędzie. W ła ś n o s ć u R zym ian tak b y ła ś w i ę t ą ) że karali k r z y ż e m ty c h k t ó rz y dobrowolnie psuli albo ścinali zb o ­ ża cudze w no‘cy. Kto odsuwał granice p o ­ l a , u w a ża n y b y ł jako w i n o w a y c a , którego w oln o b yło zabić, w sz y ftk o iediiem słowem mówiło za własnością: k a ż d y miał prawo bid Z w ierzyn ę na s w e j G y ć o w if t ó s ć i ; żadne pra­

w o nie przymuszało w o z ie swoie zboże na tar­

g i; było p o zw o lo n e każdemu czekać spósobno- sći z y s k ó w iie y w p r z e d a r ż y , a haw et za c e r ę p o d w ó y n ą c e n y z w y ć z a y n e j , Żaden O b y ­ w ate l niemiał prawa p row adzić s w e j O b o f y na pole drugiego Sąsiada ; i prawa w spólnego

| paftwiska n ie b y ł y znape ii R zym ian. Pomno-'

; 4 ... f

i żono targi i. jarm arki

;

i żakażyW ano w s z e l­

kich schadzek W te d n i, żh by nie od ryw ać rol-

x 'A Z D Z i E R N

1

K R o U rgo6.

(18)

n ik a ; w ie lk ie gos'cieńce dobrze u trzym y w an e ułatw iały p r z e w ó z płodów: wolnośó . ściągała p r z y w ó z ze w szech ftron a p r z y w ó z zapewniał o d b y t dlaludu niezliczonego , osiadłego -w Sto­

l i c y .

iJmieli korzyflac Rzym ianie ź mniemania pospolitego , daleko z a w sze m ócnieyszego ni­

ż e li p ra w a , i tern zachęcali rolnićtwo. P o k o ­ lenia w ie y s k tę b y ł y p o w a ż a n e ; pokolenia w miaftach złożon e z próżniaków b y ł y w zgard za- n e , i niesłśwa to w a rz y s z y ła mięszkańcowi w ieyskiem u który się przeniósł do Mjafta. R o l ­ n ik p ićrw sze brał m ieysce po Szlachcie. Ż e b y b y d ź żołnierzem i z liczby, obrońców O y c z y - z n y ; trzeba b yło b y d ź właścicielem Z i e m i ; i w y z w o le n i e c nie b y ł p rzyp uszczo n ym do t e y d o fto y n o ś c i, póki jego posiadłość niedbała wfir- tośc:i trzydziełlu t y s ię c y sefierców.

1 w ty c h tp p ięk n ych i S z c z ę śliw y c h cza­

sach R z e c z y p o s p o litó y W ł o c h y ż y ł y na łonie obfitości; w t e d y to Mamuś M areyus kazał W yd aw ać ludowi miarkę • zbo.ża za półtrzeęia grosza polskiego , w c z y m go przez t r z y na- ftępuiące tajgi naśladował Spurius M urius, i

(19)

i ę /

W te d y Jeszcze zb oże b y ło w t e y cen ie kied y1 Metellut L u cyiis p o w ró cił ż tryumfem dó R z y ­ mu;

U d erzo n y sprzecznością R zym u Za s w y c h Czasów z R zym em d aw n ym , p y ta się sie­

bie samego , có b y b y ła za p r z y c z y n a ta k ić y óbfitoS'ci ? i odpowiada: że Jen erałow ie Wdy*^

śka upraw iali św o ie pola własnem i rękami,;

ż e miło b yło ziem i b y d ź oraną od m ężów u- W ień czon ych bluszczem i o zd ob ion ych do- ftoieńftwami tryum fu. Jakóż w samóy r z e c z y Serranuś zatrudn iony b y ł zasieV anieni sw o ie- go p o la , k ie d y się d ow ied ział o w yn ie sie n iu siebie ha K onsulat. K w in tu s C yn cy n n atu s 6- rał sw oie czte'ry morgi które posiadał na gó rze W atyk a n u ż odkrytą głow ą i tw śrzą pełeni p o k r y tą , k ie d y w o ź n y Senatu doniósł mu ż e ieft Dyktatorem; musiał się ubrać dd odebrania ło sk a z d w Senatu i ludu R zym sk iego ; W y o ­ brażenia roln ićtw a tak mocno b y ł y w yp iętrid - w an e na um ysłach, iż ż e b y w yh ad gro d zić W o ­ dza w o y s k o w e g o , o d w ażn ego O b yw a te la j R zeczp o sp o lita dawała mu ty le ziem i ,■ ile czło ­ w i e k może ie y p rze z dzień u p raw ić; i k ie d y

B d

(20)

lud p o zw o lił miareczkę zb o ża; było to p r z y ­ wilejem n iypoAchlebn ieyszym . N aypićrW sze fam ilie b y ł y oznaczone imionami maiąc.emi po-*

czapek w rolnictwie. Jedne'm słowem Kato mniemał że nie mógł nikogo l e p i ć y pochwalić, ja k k ie d y go zw ał dobrym Rolnikiem.

T a proftota o b y c z a ió w , to p rzy w ią z a n ie do r o ln id w a i oszczędnos'ci w krotce b y ł y po R oku 620 zapomniane w R zym ie. Ogromne bogaćtwa do S to licy s'wiata w p row ad zon e kie­

d y nałląpiły podbiiania k r a i ó w , smak. w zło ­ tkach i ilroiach, chęć doiloień ftw , zepsuły Ser­

ce R zy m ia n i rolnićtwo poczuło skazę. Ziemie orne obróciły się w z w i e r z y ń c e ; łąki w ogro­

d y ; uprawiano i przysw ajan o'przedm ioty z b y ­ tku 1 przyiem n óćci; a uprawa ż w y c z a y n a była Zarzuconą. W y p a d ł o na ted y ja k mówi K o- l.umella Udać się do O b c y c h N a fo d ó w * ż e b y dodać c h le b a ; g d y ż p o ż yte cz n o ść przyiemno- sci poświęcono , skromne rolnićtwo nie s z e z y - ' c iło 'się'jiiż na te d y żadnemi względamL

(

Dalszy dag w naftępaig.cych Nutrierach.')

(21)

C J prawa ieft kunszt i działanie które gotu­

je ziemię do p rzy ięcia nasienia sobie po­

wierzonego. Rozmaitość Klimatu sprawiła że w ym yślo n o w ie le sposobów, uprawiania- ‘Zie­

m i, i k a ż d y kray ma że tak rzekę s w ó y w ła ­ sny. Uprawa .gruntów c z y l i ieft uftanowio- ną na początkach pewhiych? c z y l i t y lk o na z w y c z a iu przesyłanym od: pokolenia do po­

kolenia? .C z y li m ożn i uftanowic prawo o- g.ólne' d l i każdego kraju przydatne ? są to zadania do rozwiązania. R z e c z ieft nieod­

mienna, że początki podług k tó rych i p rzez które rośnienie (v e g e ta t io ) odbyw a s ię , są je­

dne w każdym kraju , g d y ż poftepowanie p r z y ­ rodzenia l e f t iedno w szęd zie ; ąle to poftępp- w anie , iednoftayne w sw ym początku , odmie­

nia się w fto.su nku m odyfikacji, ja k ię y k a ż d y "

gatunek roślin y ieft podległym. Jeft w ię c rze- P O C Z / £ T K I O G Ó L N E

o U p r a w i e

7

., i e m ?.

(22)

£Zf iftotną Kierow ać uprawą zgodnie do ty c h modyfikacji i do sposobu bytu Klimatu w któ­

rym się m ięszki.

W ie le pisarzów zatrudniało się przepisa­

niem praw u p r a w y , i ich dzieła n azw an o U- ikładami ( Syitem ata.) R achuie się kilka głó­

w n y c h t które dam pognać.

O D D Z I A Ł P I E R W S Z Y ,

^ k t ó d u praw y ftarożytn óy w y c ią g n io n y z nóy- le p s z y ch Pisarzów .

$.

N a jakich początkach zasddzali Starożytni swóy sposób?

J P i e r w s z e p o czątk i u p r a w y , które uftanowili S tarożytn i R o ln ic y zasadzały się na rozdzieleniu ziem i oraniem lub kop an iem , na ugnoieniu id y ż e b y ią zrobię z y z p ą , i ną daniu id y o d p o czyn ­ ku to iefl: na ugórowaniu, po zebraniu z n ie y p ło ­ d ó w } p iezn ali oni d osyć Mechanizmu rosnie- n i a , ż e b y mogli b y li uftanowić na tym p o czą­

tku praw ideł p e w n y ch upraw y t a k , ja k to ro­

t o n iek tó rzy n ow i pisarze. ■ R o ln ic y k tó rz y

(23)

ł ą c z y l i do tego kunsztu niektóre wfedomosci X JJiftoryi N aturalnej], sądzili ze korzenie ro­

ślin b y ł y jed y n ym organem p rzezn aczo n ym do ssania soków które oddawały roślinie; że odro­

binki ziemi bardzo ro zd ro b n io n ej zmięszane Z pewnemi solami, b y ł y ie d y n y m pokarmem przezn aczonym i dogodnym każdemu gatunko­

w i roślin. Z takićmi w yo b ra że n iam i, ieilże rzeczą w ą t p liw ą ? że ich sposób upraw y nie miał ty lk o ftosunek bezprzegrodny z k o rze ­ niami. N a tym początku zasadzili swoie upra­

w y , rozdrabniali przeto ziemię w celu uspo­

sobienia idy do w prow adzenia tego soku w ka­

nały korzonków . D ochod zili tego zamiaru po Zoraniu radląc, w ł ó c z ą c , wałkuiąc i grabiąc.

Mirrtó ty ch w ? zyftk ich działań zienfTa się w y n i ­ szczała w y d a w s z y kilka nailępnych z b io r ó w ; a dla zapobieżenia temu w y n is z c z e n iu w y p a ­ dało udać się do n a w o z ó w , i u (lano w id ugory.

W i f g i l i w s w y c h Georgikaoh, mnidma że początki i w yk o n a n ie u praw y p o w in n y b y d ź uilanowione i zagruntowane na poznaniu szczę- gulnym ziemi. T ł o m a c z y on się blisko haftę- puiącym spOsobelfe P i e r w e j niż' p r z y ł o ż y s z

(24)

fg k ę do pługa ieft rzeczą iftotną ż e b y oracz po- znał gatunek z ie m i, którą chce na z y sk o w n ą p rze m ie n ić , ż e b y więdział co da przychodu.

Są ziemić które są zdatne do w yd an ia żn iw p ięk n ych, inne służą raczóy winnicom, W in­

n y c h łatwo zakładać przyięmne sady , w innyeh zn o w u ipożną zasiewać z y s k o w n ie tra w y obfi­

te na w y ż y w i e n i e bydląt. T y m sposobem ro- zumuiąc w nosi że koniecznie potrzebą poznać' przyrodzenie i p rzy m io ty rozmaitych ziem któ­

re się d o b y w a , ż e b y ie zasiać ftósownie do pokarmu n ą jak i się" z d o b y ć mogą na podsycanie tosnienia roślin.

Varro w swyc{i początkach u prawy nie oddala się od p o c zą tk ó w W irgiliusza , uftana- w ia ie. i d i N apoznanu} ziemi i cząftek któ­

re ią składaią. 2re N a poznaniu roślin rozma­

ity c h , które można w n iey korzyftaie zasie'- waó. M ię d z y diwnem i o rolnićtwie pisarza­

m i , żaden w tak drobne szcze g u ly niewcho- d ził rozmaitych ziem ftosównie do. ich płodów jak Palladyusz.

Co się t y c z y p o ry i czasu prac u p r a w y , ftarożytni z w y k l i b y li ftosowac się do biegu

(25)

2

5

»->

gwiazd, W i r g i l i m ówił ż e n a le ży p ió rw ey p ytać Się nieba niżeli bruzdować' ziem ię, ró­

w n ie przed zbiorem z n ie y płodów. Podług lego zdania p iąty dzień księżyca, b y ł niepo­

m y ś ln y dlń robót w i e y s k i c h , p rze ciw n ie dzie­

siąty b y ł bardzo w ie le obiecującym. W ogól­

ności dawni R o ln ic y i ci w s z y s c y • k t ó rz y po­

dali sposoby uprawy , b y l i p rze k o n a n i, że mo- ż s Ą było p o św ięcić się zatrudnieniom w ie y -

skim iak długo- księżyc w zraftał, ale że należa­

ło ie . przerwać k ie d y miął gasnąć przed .no­

wiem.

II. O miotach spukhniaiącyclt ziem ię.

Spulchniania są w ypadk iem 'dtoniecznym mniemania d a w n ych Pisarzów rolnićtwa ftóso?

w n ie do mechanizmu, ro śnienia. Mimo tego.

mniemania do tego sjtósowne roboty n ie b yły tak częile , iak b y b y ł y b y d ź p o w in n y : u ż y w a li cmi do tego celu ró żn y ch sprzętów, i d* Płu­

ga do otwarcia skiby, sre Grabi z zębami że- laznemi do rozbiianiń brył: w ty c h niedoftatku Wiązka w ik l i n y odbywała tę usługę. 3 cie. W a ł wydoskonalał robotę; który toczono przez ca-

(26)

łą pow ierzchnią dla zrdwnania idy doskonale.

L ic z b a spulchniań takich przed siewem rjieby- łaftałai podług ich układu, powinna b yła b y d ź n ay częftszą, w szelako poftrzegamy że nie b y ­ ła taką iak za naszych czasóht. W ir g il i odda.- ł-ił się w s w y c h przepisach od układu s w y c h w s p ó ł z io m k ó w ; mniema on że p o d w ó y n a u-:

prawa nieieft dosyć do zasiewu: Jeżeli chcia­

no mieć obfite ż n i w a , sądzi że niedosyć ieft dwa razy spulchniać a nawet i cztery: ale to powtarzać n a le ży podług potrzeby ziemi. K a ­ ton nie zdaie się ty lk o na p o d w o y n e p o z w a ­ lać spulchnianie, k ie d y mówi “ Dobra upra-

„ w a z a le ż y nayprzód na dobrem spulchnie-

„ ni u , pow tóre na dobrym spulchnieniu, po- ,, trzecie na znawożeniu. „

S t a r o ż y t n i s p u l c h n i a l i n a p r z ó d b a r d z o l e k ­ k o , p r z e k o n a n i u s i e b i e ż e k o r z e n i e o h w a - f t ó w b y ł y l e p i e ' y w y b a w i o n e n a p o w i e t r z ę ,

a

b a r d z i e y w y s u s z o n e g o r ą c e m s ł o ń c a . O r a n i ó n a f t ę p n e n i e b y ł y i e s z e z e d o s y p g ł ę b o k i e ; i c h p ł u g i n i e z d a t n e d o g ł ę b o k i e g o d o b y w a n i a z i e - ‘ m i , n i e m o g ł y w y o r y w a ć b r ó z d g ł ę b s z y c h n a d 5 l u b 6 c a l ó w . W s z e l a k o c h o c i a ż i c h n a r z ę -

(27)

dzid n ie b y ł y tak w yd oskonalo ne iak p a s z ę , ftarali się iednak ińnięy ie lub w i ę c ć y zagłę­

biać w zie m ię , a tq w miarę ie'y spoynosci lub pulchnos'ci. W gruncie lekkim oranie b y w a ­ ło p o w ie rzc h n e , k ię d y w sp o yn ym głębokie iak pług pozw alał. W ir g il i bardzo radzi ten sp o só b , ż e b y niedac mieysęa rvyparowaniu.

w ilg o c i pottzebne'y do rqsn ien ia, dl£ czego doradza głębokie w gruncie lekkim w y o r y w a ć brózd y. W gruncie ciężkim i glinnym żąda otwarcia głębokich i szerokich brózd , ż e b y od- w ik ła ć początki zyzn o s'ci, któreby b y ł y nń

cze'm bez te'y uprawy, • . .

Podług mniemania ftarożytnych nie w s z y - ftkie pory czasu b y ł y zdatne do spulchniania ziemi. W ir g il i gani takie roboty podczas u- pałów letnich i w zimie (rozumie się że w e W ło s z e c h i w zimie orać można a 011 pisał d l a W ł o c h o w ) sądząc że to w p ły w a ło w nie- urodzay. Podług niego n a y le p s z y czas b y ł , k ie ­ d y snie'g {topiony sp ły w a ł z gór. Pora orania zależała ieszcze od iakosci ziemi. T e n ż e p i­

sarz zalecał orać po zimie grunta tłufte i cięż­

k i e j ż e b y pokład y d o yrzały w lecie przjez u-

(28)

- p i ł y ; k ied y przeciw nie radził lekkie i p ia s z c z y - fte ziemie, uprawiać w Jesieni.

Kolumella innego b y ł iak W ir g ili zdania, przep isyw ał on p rzeciw nie ż e b y ziemia cięż­

ka zatrzymuiąca w odę była orana w końcu r o k u , dla łatw ieyszego w y n is z c z e n ia c h w i- fłow.

D a w n i Pisarze ro ln i& w a nieznąli sposobu uprawiania roślin ro czn ych podczas rośnienia;

cała ich uprawa zależała na plewieniu i naspa- szeniu owcami w ie rzch o łk ó w zbóż b u y n y c h przed z im ą , na potrząśnieniu drobnym nawo­

zem z a s ie w ó w , je ż e li nlemogli zn aw o zic grun­

tó w przed sie'wem.

III. O Nawozach,

“Starożytni ro_zumieli że daią doiłateczną p r z y c z y n ę pło.nności ziemi k ie d yś urodzay- n ey mówiąc że się zeftarzała. M ię d ż y nie­

mi n iektórzy mniemali ż e w tym ftarości ftanie niebyła zdatna w y d a w a ć płod ów które da- w n i e y w yd aw ała, Teg.o, zdania b y ł Trem el- liusz ; p o ró w n yw a ł on n o w iz n ę uprawioną z kobietą , która przeftaie b y d ź płodną w miarę

(29)

powiększającego się i e j wieku. Kolumella pówftaie mocno p rze c iw temu zdaniu, k t ó r e ' odilręcza rolnika odprdcy. Ziemia podług nie­

go , nieprzeftaie nigdy z p r z y c z y n y ftarosći,

^albo w y n is z c z e n ia ro d z ic, ale ty lk o że i e j u*

prawa ieft opuszczoną.

Sposób ulepszenia gruntów za pomocą na­

w o z ó w , ieft prawie tak d aw n y iak kunszt u- p raw y . W s z y s c y pisarze o r z e c z y r o l n i c z e j radzą ich u żyw an ie jako bardzo zdatne do tf*

zyzn ien id z ie m i, i przeszkadzające i e j spło­

nieniu. Hiftorya Hińska u c z y nas że ll ru pier­

w s z y Cesarz Pokolenia Y a o , w y d a ł dzieło o r o ln if t w ie , w którem m ówi o użyciu gnóiu rozmaitych zw ierząt. Sposób w ię c poprawie- nia~ziemi n aw ozam i, przeszkadzania i e j p ł o n - nosci zapobieżenia roskładowi natowska ( na- tóniśkiem n a z y w a ć będę w szelk ą ziemię z ro­

ślin p o zo fłałą) tak potrzebnego do ros'nienia., kallępnie się uftanawiał. Jak ty lk o poflrzega- no że rola po kilku zbiorach przeftawała da­

w a ć bbfite ) udawano się do n a w o z ó w , dla od­

dania id y zy z n o ś e i p ie rw iattk o w e j. Pliniusz zapew n ia że u ży w an ie nawożenia ziemi b yło

(30)

feardzo aawnetn. W X i ę d z e 17 . Rozdziald m ówi że podług Homera itary K ról Laert sani n aw o ził sWe poie. N a w ó z b y ł naprzód u ż y ­ w a n y -w G recy i przez Augiasza Króla Elidy?

■Herkules ftrąciwśzy go z T r o n u , przyniósł ten w y n a la ze k do W ł o c h , gdzie Króla Sterkutusa

hbóitwiOiio i k tó ry b y ł Synem Fauna.

W w yszcźegu iniahiu n a w o z ó w , W ir g ili Zaleca b ó b j łubin, szocew icę ; iefl: on przeko­

n a n y że pszenica bardzo dobrze się udaie po zb io rze ty c h z i a r n , które zamiaft w y n is z ć ź e - iiiń poprawiaią. ziemię. Ściernie spalone po 'ż n iw ie podług iego mniemania, są ieszcze zda­

tne do poprawienia gruntu, z p r z y c z y n y ż e popiół zoftawia w nim hdwe p o czą tk i ż y z n o ­ ści;

Kolumella różni t r z y gatunki n a w o zó w które ma za zdatne do p o p ra w y ziemi; i d a G n ó y ptaszy. 3 r i ludzki. 3 cie b y d lę c y . G o­

łębi g n ó y podług niego był n a j l e p s z y , p o czdm szedł innego ptaftwa 2 w yją tkiem gę-ie- go i kaczego. U ż y w a ją c gnoju ludzkiego mię- szano go' z innym nawozem , bez i e'y dftrożno- sci iego gorącośc b y ła b y była Szkodliwą ro-

(31)

Śnieniu. U ż y w a ł tJ ry n y zgn iłb y przez szesĆ m iesięcy na polew anie swoie'y w in n ic y i drzew:

o w o c e które p o t e j w y d a w a ł y , b y ł y w y s j i e - nitego smaku. M ię d z y nawozami Z w ie rzą t przekładał g n ó y O ś li Ko.lumella nad i n n e , na­

w ó z o w c z y i kozi b y ł u niego le p szy m nad koński i k r o w i ; zupełnie n ieu żyw ał świńskie­

go , chociaż go wielu roln ik ów w sp ó łcze sn y ch potrzebowało)

W arron Używał p o ż y te c z n ie nawozu zbie­

ranego w kurnikach k w ic z o łó w - Starożytni bardzo chciw i mięsa tego p t a il w a , karmili ie tak la k dzis' m y karmiemy proszki ieśien- ne, i n a c z e j prosówki (leS ortolans.) T e n n a w ó z r o z sy p y w a n o .p o . p a ftw isk u , na któ­

r e j rosły tr a w y które w prętce w y p a s a ły bydło. Kato ż e b y u z y z n ił pole', silł na n i e j łubiny ( L u p in o s ) boby alb(r r z e p y , u ż y w a ł także nawozu byd lęcego z f o lw a r k u , oso*

b liw ie k ie d y podsćioły b y d lę c e b y ł y z słomy p s z e n i c z n e j , b u b o w d y , łu b in o w d y ,• zlis'ci o- ftrokrZewów , s z a le ió w , w ogólności Z w s z e l ­ kiego1 gatunku zielsk które r«sną m ięd zy w i, fcliną .wbagnach.

(32)

Ż e b y u z y z ń jć ziemie zimne i mokre w ró­

w niach M e g a r y , G re c y u ż y w a li marglu na­

zw an ego podług niego glina białą, W Breta­

nii i w Galii! ten n aw óz b y ł także znanym i u ż y w a n y m ; dopiero po Oraniu rozrzucano go, n iekiedy mięszano z innyiń n aw ozem , ż e b y niepalił gruntu.

Starożytni rozrzucali z w y c z a y ń i e n a w o z y przed siewrem, albo kiedy rośliny podrosły: pier­

w s z y sposób b y ł n a y u ż y w a ń s z y j K ie d y okoli­

czności n ie b yły dogodne , ż e b y n aw ozić przed siewem, zaraz przed plewieniem rozrzucano dro­

b n y nawóz. - Kolum ella'radzi p rzew o zie i i o z - rżucać gnoie w W r z e s 'n iu przed siewem jesien­

nym, na sie'w- zas' w io s ie n n y , w zimie na schył­

ku księżyca. W t e y oftatniey o k o lic z n o ś c i, należało' zoftawić nawóz na kupach w ie lk ic h w p o lu , ż e b y ich nie rozrzucać dopiero prżed samem pierwsze'm spulchnieniem. Podług p o­

trz e b y gruntu szedł za sposobem s w y c h p rzo d ­ k ó w ; a ten b y ł mięszać kredę z ziemią-piaszczy- ftą i piasek z ziemią kredową. Szedł za tym Z w yczaiem w gruntach w in n i c z n y c h , ró w n ia iak i. w- p s z e n i c z n y c h ; rzadko zna-woził w in ­

n ice ,

(33)

n i c e , w tćm przekonaniu że n a w o z y pomna­

żając ilość w i n a , dobroć iego ka ziły . K i e d y rolnik niemiał dosyć nawozu dla swego grun­

tu , radził na nim siać łubin i ten przyorać p ie r w ć y hlż doyzrzał.

I V . O Ugorach«.

Chociaż się ftarożytni p rze k o n y w a li że cźąftecżki ziemi bardzo przez spulchnianie roz­

drobnione b y ł y pokarmem w ciąganym w k o ­ rzonki roślin dla podsycenia i rośriienia, w s z e ­ lako poftrzegli 2b roilarte n aw et części ziemne, nie b y ły zaw sze srzodkiem Skutecznym , ż e b y doftarczyły roślinom p o ż y w ie n ia potrzebnego do ich. wzroitu. Mimo ęzęłlo powtarzanego spulchniania poftrzegali że rośliny po kilku zbiorach omdldwały w gruncie] prawie niepło­

dnym. N ie k t ó r z y ro ln icy mniemali że znale£~

zli p r z y c z y n ę tego ziawigriia, k ie d y m ów ili że Się ziemia zeftarzała.

P o ilrzegłszy że grunt o p uszczon y i zofta- w io n y bez upraw y zn o w u zaczął r o d z ić , do­

myślali się że, ziemia po p e w n y m czasie naby- C

P A Ź D Z I E R N I K . Roku 1806.

(34)

Ja z n o w u n o w d y Ż y z n o ś c i , i ż e ftała s i ę z d a ­ t n ą r o d z i ć n a n o w o z b o ż a i a k p i s r w d y . P o ­ d ł u g t e g o m n i e m a n i a z i e m i a w y n i s z c z a i ą c s i ę p r z e z p ł o d y c z ę f t e m o r d o w a ł a s i ę i p r z e f t a w a - ła d o f l a r c z a c s o k ó w r o s l i n o n j . W y n i s z c z e n i e i z m o r d o w a n i e b y ł y w i ę c u w ć ż a n e i a k w y p a ­ d k i i s k u t k i u p r a w y b a r d z o e i ą g ł e y i b a r d z o , c z ę f t e g o s p u l c h n i a n i a .

Ż e b y t y m n i e p r z y z w o i t o ś c i o f n z a r a d z i ć i ż e b y . t i d d a l i ć k r d s z e f t a r z e n i a s i ę z i e m i , .flaro*

Ż y t n i n i e r o z u m i e l i ż e b y p o m o c e n a w o z ó w b y ­ ł y d o f l a t e c z n e . W y p a d a ł o w i ę c . w p r o w a d z i ć u g o r y , a l b o c z a s z u p e ł n e g o o d p o c z y n k u . P r z e z t e n p r z e c i ą g m n i e y w i ę c ć y d ł u g i f l o s o - w i l i e d o g a t u n k u ,, z i e m i e n i e b y ł y a n i u p r a ­ w i a n e a n i s i a n e j w s z e l k ą w i ę c u p r a w ę p r z e r ­ w a n o ż e b y i c h n i e p r z y m u s z a ć . 'do w y d a w a n i a j p ł a d ó w . W i r g i l i z u g o r ó w r o b i ł p o c z ą t e k r o l ­

n i c t w a w a ż n y ; c h o c i a ż r a d z i c z ę f t ą u p r a w ę z i e m i ż e b y i ą p o d z i e l i ć i r o z d r o b n i ć , w y m a g a j e d n a k , ż e b y p o ż n i w i e z o f t a ł a p r z e z r o k c a ł y n i e t k n i ę t ą .- J e ż e l i k t o n i e c h c e f t r a c i ć z b i o r u r o c z n e g o , i e d e n . s p o s ó b k t ó r y z o f t a i e . p o d ł u g n i e g o , i e f t z a s i a ć ł u b i n y , b ó b , w y k i a l b o i n -

(35)

he zielen in y , po k tó rych zebraniu , niemasż iuż n iep rzyzw o ito ści zasiać grunt pszenicą * gd yż te gatunki płodów zamiaft w y p ło n ie n ii u żyźn iają role;

Kóluifiełla nie przyim uie układu ugorów;

podług i ego zdania ziemia dobrze zn a w o żo n ś, nie ieft n igd y zdolna do w yn iszczen i^ si£ i ftarości. N ik t z d aw n ych p isafzó w nie znał tak dobrze jak on sposobów zd atn ych do uni­

kania w y n iszc ze n ia zielni,

( Dalszy ciąg w ftdfiępufącybh Numerach.)

D o R o ślin których w A n g lii do ż y w ie n i!

R yd la u ży w a ją h d rtow n ie, szczegulnie'y nale­

ż y biśła albo głowiafta kapufta/ T e g o iedna'k sposobu, jak iego , tam szC zególn iey na ten ko­

niec u ż y w a ią , podług m ych w iadom ości r a f ' nieznśm y. - A n g lic y nazyw aią ią w ie lk ą S zko -

G a

O G R O D N I C T W O ,

O Siewie i sadzeniu Kapusty*

z P i s s r P ; W o t c i e c h a T h a e r a;

(36)

~ “

cką kapuftą. Dochodzi ona na tęgim zyznyrri gruncie do n a d z w y c z a y n e y w ielkości, śfzedrirey w ag i ma 20 fontów głowa. 7 Do tego tę ma własność że w y trz y m a w szelk i m ró z, i iak mó­

w ią niektórzy do końca Kwietnia utrzymuie się, ty lk o i e y zew n ętrzn e lillki śą nieco nadpsute.

P rzychód z Morgu podług w agi od - 3 0 do 54 T o n n ó w ( T o n s po 20 Cent: ieden) podaią.

Y o u n g bierze : przychód ż Morgu , rachuiąc w to chybienie z gruntu mnie'y zy z n e g o srzednią miarą 36 T o n n ó w albo 720 Centnarów.

J eszcze w ię k s z y gatunek k tó ry A m e r y ­ kańskim n a ż y w a i ą , zaczęto sadzie ' tv A nglii.

W a g a głóW dochodzi od 50 do 70 f u n t ó w , a p rzy ch ó d z Morgu podaią 1400 Centnarów.

N ie ]znain ieszcze tego gatunku k a p u f ty , spodzie'wam się iedtfak co z mego doświadcze­

nia w k r ó t c e p o w ie d z ie ć , g d y ż się tego nasie­

nia spodziewam.

Z tak w ielkim przy ch od em , przyięta war­

tość Morgu kapufty w żadnym nie i e f t 1 ńosun- ku. T a wartość z w y c z a y r iie od u ży cia kapu- fty na wypasanie bydła oznacza się. W s z e ­ lako p o w in n ab y b y d ź ieszcze w y ż s z ą , iak się

(37)

« «J t OM '

ż podźń zebranych w podróżach Y:ounga poka­

źnie. W s w e y podróży przez północne oko­

lice znalazł od t o do 21 funt: szterl: srzednio 14. font; szterl: może się rachować , ieżdżąc zaś przez wschodnie p ro w in cy e znalazł srzedni w y p a d e k 7/ funt; szterl:

Y o u n g mniema że znayduie sprzecznos'ci tey p r z y c z y n ę w t e m , że osobliwie w w sch o­

dnich krainach kapuftę uważaią iąk zaftępuiącą mieysce rzep y i iako iarzynę pomocną, k ie d y rzepa chybia na wiosnę. O szczędzaią aż do tego momentu, tracą iednak p r z e z to w ielką część id y liśció w przez m rozy i w iłgocie. N a ­ w et bez pomiarkowania znaczna część dla krów, d o yn y ch św in i i innego od czeladzi lubione- go bydła ieft zebraną, przez co małą dla opa- śnego zoftaie. Ztąd łatwo się daią takie sprze­

c zn o ści w yiaśnic , k t ó r e , tu i o w d z ie n. p. u pewnego P. C raw le słyszeć się dały. Zape­

w n iał o n , że z morgu otrzymuie kapufty 50 to n n ó w , chociaż iak mowi yrodzaiu ną nię nie

■ było^ Ż e b y prawdziwą cenę kapusęie, nazna­

c z y ć , n ależy ią natychmiaft pod J esień , kie­

dy ieft w zupełności i w dobry m ftanie , prze- znaczonem do opasu, bydłem spaść.

(38)

P, Robert Burdet, w F o r m a r k p r z y Trent, Sadzi w ielk ą Amerykańską kJipuftę, i spaszaią, jiatomiaft na opas przeznaezonem bydłem. T y m Sposobem naznacza p o żyte k z morgu 11339 łun:

szterl: 8 szyllin gd w . ( * )

Podług opisania chodowania kapufty w pi­

smach T o w a r z y fh y a w B a t h ( * * ) w ydaiem órg 5 4- Tonno'w. W ó ł na opasie, zjada codzieri ź o o f u n tó w , dla c z e g o .20 sztuk przez c z te ry tygodnie z iednego morga mogą b y d ź u trzy ­ mane. Sztuka co tyd zień nieraehuiąc nawozu 5 szyllin g d w , c z y n i 20 funt: szterlingdw. M u­

szę iednak p r z y z n a ć : że mi się zdaie podanie w agi z morgu przesad zon e, i żę prawda po- w in n a b y b y d ź w srzodku.

P r z y tak ogromnym przychodzie pow in- noby się chodowanie kapufty w A n g lii w 10.

latach bardzo podnie's'c i p ow ięk szyć, ż w i e ­ lu iednak doniesień zdaie mi s i ę , ż e się prze­

ciw n ie pakazuie. P. O n l e y mówi ( * * * ) od- ' mieniono w SufFolk mys'l, ż e b y w ie le kapufty sadzie, g d y ż znaleziono że po n ie y naftępm

(*)~-Toar through the Eąjł T. I. k. 173.

1

* * ) T . I I . L 103. . ( * * * ) Bitth'jfafrsrs T . I I I . h 3°2ó

(39)

racę? Jęczmienia ż n i w o , a w trzecim roku p r z y ­ padający konicz przepddł. G d y b y mały p r z y ­ chód dawała kąpufta miałaby fundament ta mysi:' gnoiem od 20 w o łó w opasnych przez czte'ry t y ­ godnie, możnaby moidm mniemaniem gruntpwi siłę odebraną powrocie.

Sadzenie kapufty w yc ią g a przed w s z y - ftkiemi ihnemi ugórowemi produktami, k ied y się po Angielsku poftępuie, p ew n ie n a y m n ie j- s z e g o .wydatku. Obrobienie nie ieft szcz.egól- n i e y s z e j jąk koło zie m n ia k ó w , zbiór gąs da­

l e k o ł a t w i e js z y . Poftępuie się zas' z całą upra­

w ą ją-k nąftępuje.

R c la kapuściana zaroszę przed zirn ^ p o - winna b y d ź głęboko z r a d l o n ą i tak aoftaie zburzoną. N a wiosn? t r z y razy w dłuż i w szerz orze się, na te d y iężęli się to w c z e ­ ś n i e j nie ftało, pokłada sję na wozem mocno i na wąskie zagon y n a j r y ftopy rozoruie. N a srzodku ty ch zagon ów rozsada na dwie ftopy iedna od d ru gie j sadżi się. C o k p lw ie k po d w ó ch tygodniach oboruie się małym iednokon- 'nym pługiem na ob yd w ie i k o n y , ku rzędom kapufty s k i b ę ; tak że ty lk o wąska miedza zo-

(40)

ftaie. Po drugich dw óch tygodniach z n o ­ w u ta bró.zda p rzy o rze się. T o oranie po kil- kakroć się p o w tarza, tak ze coraz w ię c e y ziemi na rozsadę gromadzi s i ę , i reszta Zagona z brpzdą bez uftanku czyfto się utrzy- muie. M ieysća na grzbiecie zagona między roślinam i, motyką się raz okopuią.

N ak ład y na Mórg kapufty rachuią się iak naftępuie:

5 razy ©ranie i, funt; Jiztęr: o. Szyi: o. Pencow.

2 — -^włóczenie o. — o. — 6. — 15 parokonnych wo--

z ó w nawozu 2. ;— o. — ; o. — ■ Nasienie i grządką

/•- . • 1 I."'' -1

na rozsadę o„ — . 6. —

Rozsada „ o. — 3. — o. —

Przesadzanie rozsa^

d y o. — - o. — 6. — » M o t y k ą konną k o ­

panie „ o. — 4. — . o. — ■ M o t y k ą kopanie — — 4.---- — ---__

Ścinanie i z w ie z ie ­

nie „ oA — > 15. — o. — Translatus 4. __ «• — 6. ■—

W •

(41)

Transp: f. Szt: 4. — • 8. S z y i: 6. Penc?

C z y n s z ziem ny 1. — o. — o. — Razem 5. — 8- —r 6. — Piękna uprawa , iakiey rędzinny grunt, ia»

ko n a y p r z y z w o its z y kapuście potrzebuie, p r z y ­ szłemu sadzeniu-ł^ft dogodna. N a w ó z zaś sa­

ma kapufta n iszczy. Im z b y t n i ć y s z y ieft idy w z ro ft, te'm też- w ię k sze kon ieczn ie ieft w y ­ niszczenie .gruntu , przeto te'ż w ię k sze przęz w ie lk ą Angielską kapuftę iak p rzez naszą. Żte Zaś p r je z naszą niemało się grunt w y n is z c z a , mocno ieftem z własnego doświadczenia prze­

konany.

Ztąd znaczne kapufty sadzenie dla p rze­

w ożenia i p rzed a rzy, całemu' gospodarftwu na p rzy s z ło ś ć zaw szę szkodliwe ftaie się, jaka­

k o lw ie k k o r z y ś ć z początku podchlebiś.

D o b ry gospodarz niepow inien sobie te­

go p o z w a l a ć , chyba że może nawozu z a p ić * niądze doftać; przeto ty lk o w bliskości miaft to robić m o ż e , gdzie.fura z kapufią za w iezio ­

n a , furę gnoiu znowu .p rzy w ie ść możw.

(42)

I n a ć z ć y się rzecz ma ieżeli ż y w i bydło w Oborze. Tam pole kapuftą zasadzone nio nie ucierpi, a praca przez w yp asżen ie bydła i nabiał zn a czn y i c z y l t y przyniesie p o ż y t e k , ieżeli tylk o grunt ieib zdatny na sadzenie ka- pufly.

Co się t y c z y żyw ieniń krów d o y n y c h w s z y s c y : się na to z-gadzaią że. kapufta pomna­

ża .bardzo m le k o , robi go tfuftem, bardzo bę­

dąc/dla krów pomocną. W ie l u iednsk posą- dzaią ią , że mleku daie smak ńieprzyi.em ny;

co iak mówią in n i, zapew ne pochodzi od z w ię ­ dłych l i ś c i , czemu można, zupełnie zapobiddz, ieżeli się |$ftaranjiję odłamuie. N a w e t tegó l ę ­ kać się nie n a l e ż y , ieżeli kapuftą daie .się mię- szaną z innym potrawem osobliwie z marchwią, p rzez co mleko zjtmrwS będzie zupełnie po- dobnern letniemu. U mnie naymnieyszegp nikt obcego smaku w masie i mleku niedolirzegł, k ie d y k r o w y ku końcu lata oderwane liście -z kapufty, lubo w p ra w d z ie z innym potrawem zmieszane dodawały. Głowami kapuściąnenń samemt ty lk o przez iednę zimę w Roku. 1705.

ż y wiłem i e , ile że w niem gospodarftwie bli-

(43)

sko miaft-a przedarz m łe c z yw a ieft zysk ow n ą.

M le k o niema ż a d n e j o d ra zy, ale tdż'kapufta, p r z y 'm o ie y zim ow dy sparzondy ż y w n o śc i, b y ­

ła warzona i z sieczką mięszana.

Muszę tu wspomnieć pew nego od A n g li­

k ó w używanego w ciężkim gruncie sadzenia kapufty sposobu. T o ieft, ieżeli bób w odle­

głości 3 do czterech ftóp rzędami ieft zasiany i kilka r a z y obrobiony te d y sadzi się srzodkiem bobu rozsadę kapufty. Jak się bób sprzątnie , na t e d y kapufta nabyw a przeftronnos'ci i bo­

bow e rzędy rozoruią się lekkim pługiem, a zie­

mię na rzęd y kapufty , tym sposobem przeno­

si się. Jeżeli taka kapufta niedochodzi w ie l ­ kości osobno s a d z o n e j , w szelako daie zna­

czne pomnożenid. przychodu z bobowego pola.

Używam, ia w uprawie kapufty t e y sarriey k o n n e y motyki-iak do ziem niaków, którą w ię ­ c e j ziemi na głów ki kapufty gromadzić mogę.

Jeżeli się kapufta nie sadzi w zy g z a g ale w 'kwadrat, można na tęd y tem narzędzidm kapu- ftę ze w szy ftkich ftron narzucić, i każde po- srzednie m ie js ce p o r u s z y ć , przez co bez rę­

c z n e j motyki możną iuż zupełnie się obejs'4

(44)

Rozumićm że w y łta rc z y dla mych c z y t e l ­ n ikó w .com o uprawie kapułty motyką konną p o w ie d zia ł, iakiey w A n g lii używaią,

W bliski 0$ p o w in o w actw ie z kapułtą iełt kalarepa, karpiele albo podługowata rzepa od A n g lik ó w Turnio róoied cabbdge nazwana. Sza- cuia ią A n g li c y do ży w ie n ia b y d ł a , te'm w y - żey., że się poźno na wiosnę, w gruncie utrzy m uie, i taka żyiy n o ćc dla ieszcze niedopaszo- nego- b y d ła , w ie lc e iełt ważną. T a k się z i e y uprawą poflępuię iak z kapułtą. Przychód z n iey tu i ow dzie iełt bardzo w ie lk im , od 33 d o 4 o T o n n ó w g o liczą.: S.rzedni iednak p r z y ­ chód podług podania Younga z podróży półno­

c n e j w yn o si 1 7 Tonnó\y.

o Z i e m n i a k a c h .

w N iem czech k a żd y dzienn y ro­

botnik chodawanie , ziemniaków mniema., ze z n a , i w ielk a częs'ć rolników i pisarzów roln iczych matą za rzecz poniżaiącą s ię , w i e ­ le o te'm m ó w ić, na tedy A n g l i c y o żadnym produkcie niemała w ię c e y w ątplh yosC i, i.nie- znayduią nic bardzie'y wartego uwagi; i doftrze-

(45)

gania" iak względem Ziemniaków, K a ż d y go­

spodarz w ie iak potężnie ró żn y przychód b y ­ w a z p ó l zasadzonych ziemniakami, i nikt nie

o d w a ż y się w c z e s n ić y o z n a c z y ć spodziewane­

go z nich dochodu, N ie k ie d y miehrand z mor­

gu po 300 Him tdw a niekiedy 50. Rola i u»

prawa b y ł a , blisko ta sama po obydw a r a z y , ani można b yło porze czaśu t e y ró żn icy p f z y - p isa ć , kied y i? pobliskich okolicach sąsiad ie- den miał w i e l e , drugi mało przychodu. J e ­ żeli p ó yd ziem y na pole ziemniakami zasadzo­

n e , znaydzksmy łodygi które w ten czas ma­

dą po 10. funtów k ie d y drugie ledw ie ty le łu­

tó w mieć będą ziem n iaków , chociaż są bli­

sko siebie. Jakążby to w ielką robiło różni­

cę , g d y b y w s ż y ł l k i e , albo tak w ie le albo tak mało w y d a ł y . Ihważariiy to i żoftawiamy bez uwagi. Przecież musi b y d ź w t e m iakas' p tz y - c z y n a ; n iebyłożby to wartĆm pracy ż e b y te­

go d o ch od zić, i zńales'ć srzodek żeby.'przyys'ć do takich" ł o d y g , któreby b y ł y nąydośkonal- szemi w ńaszćm p o lu ? R ó żn ica wielkiego i nikczemnego zbioru z ie m n ia k ó w , w y n o s i na mórg gruntu łatw e 50. R t h ł e r ć w , k ied y są

(46)

równe kaszta1 i kiedy ieszcze zoftawia narii nadzieie ózyftego przyszłego urodzaiu zaflę- puiąc mieysce ugoru , z ł y urodzay c z y n i grunt zaperzonym.

W a r t u mnie ieft w ielkiego ziąd szacun­

ku James A n d e r s o n , kiedy dokładne roztrząsa­

nie uprawy ziemniaków rospoczał i praw dzi­

w y m filozoficznym duchem, plan do tego do- ftrzeżen gatunku u ło ż y ł , który prawie.m aiątek człow ieka prywatnego i nąy dłuższe ż y c ie ptze- W yższa. ( * ) Umarł za wczes'nie dla dobra

ludzkości.

W i ę c e y w ię c nic o Ziemniaków uprawie W A n g lii niepodano dokładnego, W sz e la k o rozumiem że naftępuiące kilka kart n iebędąbeż p o żytk u kied y w n ic h w y r a ż ę przez w z g lą d na ważność r z e c z y , w yp a d k i A n gielskich po- ftrzegaa, dó których dołączę mole własne ktd~

tern od lat dziesięciu porobib Odm iany Ziem niakowi

n p

„1, e są prawie niezliczone. Pochodzą one nietylko od różnego gatunku nasion, coraz no-

( * ) Bath pąpers Fol: I F .

(47)

W szy c l i , ale odmieniaią się co raz bardzićy podług ziemi, w k t ó r e j byw a ią sadzone. Sa­

mem W id ział, iż zupełnie ciemny czarno-czer­

w o n y 'gatunek w biały się przemienił. 'Ze działanie pełku płodnego z kwiatu na ziemnia­

k a ch , W pływ a w korzenie i ow oc ia k Am- .tmann Spring i X. Pleban Simon utrzym ywali, p o ty u mnie trudność do w ia ry żnaydow ać b ę d zie , póki się to przez pew n e czyfte do*

św ia d cze n ie i próby n i e w y i a s ji ; i dla mnie nie ieft: d o s y ć , ten o d w ś z y ftk ic h dotąd w k r ó -

' V* : ' • •» - . "

leftwie roslinnem w id o w isk odchodzący feno­

men d l a t e g o ty lk o mieć za podobny d o p r a ­ w d y ,. że niemożna dow ieść niepodobieństwa.

.Niewątpię . ia b y n a j m n i e j o odmianach które PP. Simon i Spring doftrzegłi, alem i a widział podobne .o d m ian y, gdzie ani można było po- m y s lic , i ż ieft obca w bliskosći iaka nasienna ł o d y g a ; i przeciw nie widziałem tuż p r z y so­

bie różne ziemniakami zasadzone p o la , bez n d y m n i e j s z e j odmiany w k / ż d e j w s z c z e ­ gólności.

Ż e b y rozmaitym odmianom ziemniaków iakikolwiek nadądź porżądek, śiuszemy s j kom

(48)

tentÓwaĆ uważaniem oftateczności które p rżeź rozmaite ftopniowaniś poftępuią. Naprzód mu- Szemy nieiaką uwagę na te Własności z w r ó c i ć , p rze z które się zieniniaki głownie'y od Siebie różnią.

1. Kształt owocu ieft niekiedy k u liftyj n ie ­ kied y sercow aty albo ia y k o w a ty albo podługo- w a t y a w ted y n a y c z ę s c ić y garbato k o ń czy- fty naktztałt rogów.

2. Kolor skóry b y w a niekiedy biały * nie­

kied y cze rw o n y . Oftatni idzie od ciemno czarno czerwonego do Cieliftego 4 p ie rw s z y od żułto-ciemnego do białego.

3. Stałość i smak. B y w a ia ziemniaki bar- ezo w o d n iłte , m ię k k ie , lekkie , prędko się go- tuiącs j inne zaś mączyfte , tw a rd e , ciężkie i trudne do gotowania. Pie'rwsze ku Wiośnie maią p e w ie n g o rz k a w y smak, oftatnie zaś są bardzo smaczne, i d o y z r z a łe , bardzo są do ka­

sztanów podobne. W sz e la k o ty c h drugich nie-

• m o ż n a t a k w i e l e i e ś ć i a k p i e ' r w s z y c h ; d l a c z e ­

g o daią w ię c e y k a r m i ą C e ' y m ą k i przeto' i po­

silenia;

' s fi ' / t

4. Ło-

Cytaty

Powiązane dokumenty

Pokaż, że prosty spacer losowy na grafie jest odwracalny4. Definiujemy w następujący sposób

Pokaż na przykladzie zmiennych Bernouliego, że tempo zbieżności w Twierdzeniu Berry Essena niemoże zostac poprawione bez

Przekonanie nay- doskonalsze ieft , że Szafran nie ieft kraiową w tych Prowindya.ch rośliną, i nie winna się ty l­. ko ftaraniom iakie koło niey mieć n ależy, nie

J 5 VjLędży tyszyftkidmi roślinami, które się świdżo daj bydlętom, należy bez wątpienia zrobić wybór w miarę ich dobroci, i w miarę samych bydląt którym

które to Towarzystwo odebrało, wydrukowa- nycfc..?. Drugi sposób uprząta do pewnego

Proftć doświadczenie mogło go przywieść aa tego odkrycia, dosyć było przygnieść głowę pszczoły w dwóch palcach , kropla miodu któ- raby się była natychmiaft

kształtu graniaftego albo koftkowego, miała dwa ucha i mieściła dwadzieścia garcy

Napisz równania pozwalające wyznaczyć wartość wysokości h, na którą wzniesie się wahadło taktując pozostałe wartości jako dane; nie przekształcaj równań