• Nie Znaleziono Wyników

Nauka krawiectwa i praca w zakładzie krawieckim przed wojną - Marian Milsztajn - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Nauka krawiectwa i praca w zakładzie krawieckim przed wojną - Marian Milsztajn - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

MARIAN MILSZTAJN

ur. 1919; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, dwudziestolecie międzywojenne Słowa kluczowe projekt W poszukiwaniu Lubliniaków, projekt W

poszukiwaniu Lubliniaków. Izrael 2006, Lublin, dwudziestolecie międzywojenne, nauka krawiectwa

Nauka krawiectwa i praca w zakładzie krawieckim przed wojną

Jak jeszcze chodziłem do szkoły, niedaleko nas w jednym z domów nad rzeczką był stolarz, z synem jego chodziłem do szkoły. Byłem kiedyś u nich w domu. Jak skończyliśmy szkołę, wszedłem tam zobaczyć, jak pracuje. To pytałem ojca tego kolegi: – Mogę przyjść trochę pomóc pracować? A on: – Proszę bardzo. Pomyślałem, że będę może stolarzem. Dał mi szlifować części mebla. Pracowałem kilka dni. On opowiadał ojcu, że ja chcę być stolarzem i ja godzinę, dwie pracuję tam u niego. To ojciec pytał: – Dlaczegoś nie mówił, że chcesz być stolarzem? Potem mu mówiłem: – Nie chcę już być stolarzem, to jest za ciężkie. Nie byłem taki wielki gibor [hebr.

bohater – red.]. No, to mówiłem: – A może będę krawcem. To jeszcze się ucząc, chodziłem na Krawiecką do kogoś z rodziny. On był taki krawiec, który tylko przenicował. Przynieśli mu spodnie przenicować na drugą stronę, to ja je prułem, ja je czyściłem, ja je wyprasowałem. Może miesiąc tak pracowałem u niego, przyszedłem do domu i mówię: – To nie jest krawiectwo, to nie jest krawiec. Nie chcę u niego być.

A jak już skończyłem ze szkołą, byłem już wolny, to poszedłem do [prawdziwego]

krawca i rzeczywiście uczyłem się. Potem od tego krawca poszedłem do krawca, [który był] zięciem brata ojca, on się pożenił z córką wujka i na Grodzkiej mieszkał. I tam pracowałem więcej jak rok. To wszystko za darmo, bez zapłaty, a potem, jak już coś umiałem, poszedłem na Lubartowską pracować też [do] kogoś z rodziny. Ten już mi płacił coś, trzy złote tygodniowo. Miałem czternaście lat, to trzy złote zawsze oddałem matce. Po trzech latach – co się stało z tym warsztatem, to nie wiem – byłem w związku zawodowym i sekretarz mi mówił: – Mosze, przyszedł do mnie jeden krawiec i on prosił, żeby mu przysłali czeladnika. – Kto to jest? On mówi: – To jest adres, pójdziesz tam i tam. Ten adres był przy kinie Apollo w Lublinie, obok Szpitalnej. Ja przyszedłem tam, zacząłem pracować. A ja widzę – klientela w ogóle nieżydowska. Pracował [ze mną] brat żony, on też w moim wieku, i jeszcze jeden garbusek – [ten krawiec] raz wszedł i widocznie był klient tam, wrzeszczał: – Wy

(2)

parchy, Żydy, co wy mi tu gadacie po żydowsku, kto wam pozwolił? Oniemiałem. Żyd, w taki sposób? Okazało się, że on był oficerem w legionach. Cała jego klientela to są oficerowie i ich żony, sędziowie i ich żony. Cała inteligencja lubelska szyła u niego, szyła sobie u niego… A te pierwsze dwa, trzy tygodnie, jak ja już wstałem o czwartej po ośmiu godzinach, to on mówi: – Dokąd? Siadaj, pracuj. I oni siedzieli do siódmej, ósmej, pracowali od rana. To już zacząłem z nimi rozmawiać. – Jak wy możecie tak?

Tak lata pracujecie u niego? Rok, dwa, trzy. Ale płacić? Bardzo ciężka łapa, bardzo ciężka łapa. A tam już uzgodniłem [zarobki] na piętnaście złotych miesięcznie, nie, to było tygodniowo raczej, osiem tygodniowo. A płacić nie płaci. Pewnego dnia mówiłem im: – Dzisiaj o czwartej wychodzimy z pracy. O czwartej wstaliśmy, cała trójka, i wychodzimy. On gdzieś był w innym pokoju i żona mu mówi: – Oni odchodzą. On wybiegł na podwórko: – Wy tacy i tacy, natychmiast wyjść. Mówiłem mu: Nie ma wyjścia. Przyjdziemy o ósmej, o czwartej skończymy pracę. Nie pracowaliśmy parę dni, myśmy zawiadomili związek zawodowy, sekretarza. To on nam mówi: – Nie mogłem mu odmówić. Nikt tam więcej jak kilka miesięcy się nie utrzymał. No i u niego pracowałem do wybuchu wojny i był mi winien dosyć sporo, jakieś osiemdziesiąt złotych. Jak byłem już w Rosji, napisałem do domu list i prosiłem siostrę, żeby poszła do niego i żeby odebrała ten dług. Siostra mi odpisała, że on ją przegnał, pieniędzy nie dał. I na tym się skończyło. Kim on był podczas okupacji? Nie wiem. Po wojnie nie interesowałem się tym w ogóle. Ale mogę sobie wyobrazić, ile nieszczęść on wyprawiał Żydom podczas współpracy, jestem pewny, z Niemcami.

Data i miejsce nagrania 2006-11-29, Beer Szewa

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Transkrypcja Katarzyna Grzegorczyk

Redakcja Justyna Molik

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Tatuś przed wojną, zmieniał dwukrotnie pracę, najpierw pracował w swoim zawodzie tutaj, na terenie Mokradek, po szkole rolniczej w Sobieszynie, a potem uzyskał niejako

Pamiętam, że z przyjemnością zabierałam się do odrabiania lekcji, z przyjemnością szłam na lekcje, mimo tych trudnych bardzo warunków, takich jak zimno, ciasnota i tak

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, dwudziestolecie międzywojenne Słowa kluczowe projekt W poszukiwaniu Lubliniaków, projekt W..

To przeniesienie ciągnęło się do [19]44 roku, kiedy już wojsko było blisko Polski.. Wówczas mnie przenieśli do polskiej dywizji i tak wkroczyliśmy

Kunickiego – red.] mieliśmy ja i jeszcze dwóch żołnierzy zająć miejsce w fabryce, która była przed wojną garbarnią.. Bo jeszcze były ostrzeliwania niemieckie,

Izrael 2006, Warszawa, PRL, Komitet Wojewódzki PZPR, Związek Radziecki, kuzynka, antysemityzm, wyjazd z Polski, Izrael.. Antysemityzm w

Zawezwał mnie zastępca dowódcy batalionu major Cadykiewicz i pyta mnie się: – Milsztajn, co chcesz zrobić po służbie wojskowej.. Powiedziałem mu: – Wrócę do swojego

Pracowałem do [19]85 roku w służbie zdrowia i od tego czasu jestem wolnym człowiekiem. Ale ani [przez moment] nie