• Nie Znaleziono Wyników

Najbliższa rodzina - Marian Milsztajn - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Najbliższa rodzina - Marian Milsztajn - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

MARIAN MILSZTAJN

ur. 1919; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, dwudziestolecie międzywojenne Słowa kluczowe projekt W poszukiwaniu Lubliniaków, projekt W

poszukiwaniu Lubliniaków. Izrael 2006, Lublin,

dwudziestolecie międzywojenne, rodzina, ojciec, Arje [Arija]

Reuwen Milsztajn, matka, Frida Milsztajn, Masza Milsztajn, kuzyni

Najbliższa rodzina

Były tylko babki – matka mamy i matka ojca. Matka ojca umarła w latach trzydziestych, a babcia ze strony mamy… ja się z nią pożegnałem, jak postanowiłem zostawić Polskę. No, zginęła razem z wszystkimi.

Widocznie ja noszę imię jednego z dziadków, bo w rodzinie ze strony mamy było dużo, dużo Mosze. Jakichś piętnastu wnuków [o imieniu] Mosze. [Dziadek] nie był Mosze, tylko Mojżesz, nie wiem, dlaczego Mojżesz, bo to jest Mosze, ale to jest po polsku. Rodzina mamy to było sześć sióstr i trzech braci. Tak że rodzina była pełna.

Ze strony ojca, to siostra ojca wyjechała zaraz po odzyskaniu niepodległości Polski w [19]18 roku do Ameryki, a ojciec został z dwoma braćmi. Zdaje mi się, że ojciec był średni. Młodszy brat ojca miał siedmioro dzieci, w tym jedna córka, co wspomniałem, [że] jechałem do niej do Rosji w [19]56 roku, ona była komunistką. Drugi brat, starszy, mieszkał przy stacji kolejowej. Prosto ulica dochodzi do stacji kolejowej, za Bychawską [obecnie W. Kunickiego – red.]. Tam mieszkał starszy wujek, Szlomo, i on miał córkę i syna. Syn miał restaurację tam, na tamtej ulicy. Jak byłem w Lublinie, to podszedłem tam zobaczyć. Była restauracja, została, ale już inny właściciel.

Ojciec nazywał się Arje [Arija] Reuwen, dwa imiona każdy miał. A matka miała imię Frida, [z domu] Frida Ziserkirchen. Siostra była Masza, młodsza o 3 lata. Małe dziecko umarło, jak ja miałem pięć lat, urodził się synek i on umarł po kilku miesiącach.

Było przyjęte w Polsce, był taki zwyczaj, że każdy miał dodatkowe przezwisko. Arje Reuwen – od kaszy. Widocznie ktoś miał młynek kiedyś do mielenia kaszy, to rodzina była Kaszów. Ze strony mamy to byli z rodziny Diabłów, Diabły. Babcia była Rywa, Rywa z Diabłów. Tak każdy miał, każda rodzina żydowska miała swoje przezwisko.

Kiedy to się ustaliło, nie wiadomo.

Ojciec był szewcem i pracował z dwoma pracownikami. Latem pracował na zimowe

(2)

obuwie, a zimą pracował na letnie obuwie. Z całego województwa lubelskiego przyjeżdżali kupcy ze sklepów z obuwiem. I każdy dostał swoją [partię], większe miasteczko dostało na przykład dziesięć par, mniejsze dostało osiem par. Tym się zajmował ojciec. Babka miała jatkę, mama pomagała babce w jatce, była razem z nią w jatce, na targu w dzielnicy żydowskiej, to było blisko Kowalskiej. Tym się zajmowali.

A siostra, jak ja wyjechałem, ukończyła szkołę i zaczęła uczyć się u krawcowej.

Dostałem od niej fotografię – w [19]40 roku zdaje mi się – z ładną sukienką i podpisem: – Marianie, to jest moja własna praca. I tę fotografię ukradli mi w wojsku, byliśmy w jakiejś ziemlance i był taki ścisk, jakieś trzy tysiące żołnierzy, i okradli mnie.

Ojciec się ustosunkowywał do otoczenia serdecznie, nigdy się nie obrażał, nigdy się nie denerwował. A matka pracowała jako panna w fabryce na Krawieckiej 41, w fabryce cygar. Matka czytała, kupowała co sobotę gazetę, centralną, bundowską.

Ojciec się tym nie zajmował. Matka, jak była młoda, nasze pierwsze lata, była związana z bundowską organizacją kobiet, z profesorką Szapiro. Ona była przewodniczącą tego związku bundowskiego. Ale w ostatnich latach to już nie, już nie.

Data i miejsce nagrania 2006-11-29, Beer Szewa

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Transkrypcja Katarzyna Grzegorczyk

Redakcja Justyna Molik

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Rodzice, Stanisław i Marianna z Manachiewiczów, mieszkali w Krasnymstawie, ojciec był starszym strażnikiem w więziennictwie w Krasnymstawie, pracował do wojny. Mieliśmy oprócz tego

Mój ojciec urodził się w 1885 roku, a więc już miałby teraz 120 lat. Mama była o dwa lata

Mój tatuś był żonaty już tam, we Włodzimierzu pierwszy raz, miał za żonę córkę popa, tam obecnego, i miał z nią dwoje dzieci i kiedy się zaczęły tam jakieś prześladowania

Był w wojsku w Carskim Siole, ale tam było zimno na północy, przeziębił się i tak zachorował, pamiętam, jak tata opowiadał, że jak lekarz przyszedł do tego szpitala

Mój ojciec pracował najpierw w Instytucie, był głównym buchalterem, to się tak dawniej nazywało, głównym księgowym. Później przed samą wojną kilka lat pracował w

Natomiast rodzice przenieśli się znowu, ale już każde z nich z osobna, ojciec otrzymał posadę dyrektora gimnazjum w Zambrowie. Klimat Zambrowa był fatalny dla mojej matki,

[Mieli dzieci], syn Lolek, Eliezer, urodzony w roku 1929 roku, uczył się w szkole Tarbut i [córka] Zosia,[która] urodziła się w roku 1932 [i także] uczyła się w szkole Tarbut.

Był czas i do bawienia, i do wszystkiego, i do wygłupiania nieraz, ale jak żeśmy nabałaganili, [to] wszystko musiało być posprzątane. Data i miejsce nagrania 2013-05-08,