• Nie Znaleziono Wyników

Uczniowie napili się wódki - Stanisław Marczak - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Uczniowie napili się wódki - Stanisław Marczak - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

STANISŁAW MARCZAK

ur. 1916; Kurów

Miejsce i czas wydarzeń Puławy, dwudziestolecie międzywojenne Słowa kluczowe życie codzienne, szkolnictwo

„Uczniowie napili się wódki”

Był przypadek taki, wycieczka, nie pamiętam wtedy gdzie to była, no w każdym razie w gimnazjum wycieczka i kilku uczniów poszło sobie, wypili gdzieś, napili się wódki no i potem się wydało, bo z profesorką, chyba z tą Wolińską od francuskiego, ona coś z nimi rozmawiała i poczuła wódkę, no i poszła dalej powiedzieć. No oczywiście tego ucznia wywalili ze szkoły na pewien okres tylko, na miesiąc czy coś, no ale wtedy się taki szum zrobił i to było w naszej klasie, bo to nasza klasa miała wycieczkę. Ten kolega zresztą nie żyje, bo też w lesie był i go w lesie zastrzelili, i to go kolega zastrzelił. I przy okazji tej wódki wyciągnęli też sprawę papierosów. Ja paliłem papierosy, nie zapierałem się, paliłem z tym Niemcem nawet, bo on stale palił, tośmy razem palili, on częstował czasem jak się tam spotkaliśmy, nie w gimnazjum oczywiście, tylko tam jak on budował ten dom swój na działce, tamśmy potem chodzili czasami. No i jak akcja taka, tu papierosy, tu wódka! Ja byłem i ten drugi kolega, którego złapali na papierosach, tośmy byli zwolnieni z czesnego, bo to był też dobry uczeń, wie pan, no i nas z czesnego zwolnili, i dyrektor przyszedł do klasy:

„Wódkę się pije?”, a potem mówi: „Marczak i Wosik papierosy? Państwo wam na papierosy nie będzie dawać, koniec – mówi – nie! Proszę płacić pełne czesne, nie ma zwolnienia żadnego”. A czesne to było sto złotych, sto z czymś złotych za półrocze, to nie było łatwo. No przyszedł okres płacenia czesnego, a my mówimy no cóż, on też biednych rodziców miał, ja też, sto złotych wybulić, dwieście złotych, bo za obydwa półrocza. Nie chodzimy do szkoły, kto nie zapłaci czesnego nie ma prawa.

Chodzimy sobie po Lubelskiej ulicy w Puławach. To spotyka nas raz wychowawczyni Wolińska wtedy była ta od francuskiego, no i: „Czego nie przychodzicie?” „Przecież nie mamy prawa”. „Oj przychodźcie, przychodźcie, idźcie do pana dyrektora, to pan dyrektor was jakoś uwzględni, czy na raty, czy jak”. Nie! Nie zależało nam specjalnie na tym, mieliśmy trochę wolnego i śmy pospacerowali sobie trochę. Wreszcie potem ta sama wychowawczyni daje znać, żeby przyjść, stawić się do szkoły. No poszliśmy,

„Musicie pójść do dyrektora, przeprosić i obiecać, że nie będziecie palić w gimnazjum

(2)

przynajmniej”. No musieliśmy pójść, no zależało nam, to było przecież ósma klasa, no Boże kochany, po to się chodziło żeby skończyć, prawda?

A tak, jak spacerowaliśmy, to wtedy się wstąpiło to na wodę, a to na lody do Ryszarda, a to ciastko się przy okazji zjadło, specjalnie czekało się jak koledzy ze szkoły wracali. Po restauracjach się nie chodziło. Jeżeliśmy mieli jakieś, przypuśćmy, przyjeżdżaliśmy po wakacjach czy po feriach świątecznych, to tam czasem przywiózł któryś ćwiartkę no to zaprosił, sam nie pił, to zaprosił i na stancji się wypiło.

Pomidorka się kupiło, czy ogórka i tak, tak że, nie, nie było takich libacji, żeby po restauracjach chodzić.

Data i miejsce nagrania 2005-09-10, Warszawa

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Transkrypcja Agata Kołtunik

Redakcja Maria Radek

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Dopiero tam była położona kostka, w miarę gładka, od miejsca, gdzie kończyła się ulica Ruska i zaczynała się ulica Lubartowska.. Mimo, że ten brek był na ogumionych kolach,

Nauczycielki mieszkały trzy chyba, dwa pokoje miały we trzy chyba, no i dwa pokoje mieliśmy na naukę, a korytarz to aby poczekalnia. Data i miejsce nagrania

Słowa kluczowe projekt Pożar Lublina - 298 rocznica ocalenia miasta z wielkiego pożaru, Wojciechów, PRL, praca strażaka, pożarnictwo, Ochotnicza Straż Pożarna w Wojciechowie..

Także była to taka wycieczka jakby do zakładu pracy, ale nie mieliśmy wtedy zbyt dużo czasu.. Pani, która prowadziła wtedy to kółko PTTK-u, postanowiła dwa czy

I to był koniec studiów, zacząłem pracować w przedsiębiorstwie instalacji sanitarnych, mimo, że skończyłem wydział konstrukcyjno-budowlany, ale wtedy można było, w

Jak mnie spytał, wie pan, u niego nauczyć się było trudno niemieckiego, bo on on tylko traktował tych, co umieją, to i z nimi kontaktował się, gazety czytać, to potem pytał z

Tylko do domu się chodziło na ferie świąteczne, wakacje do domu, na niedziele można było, ale trzeba było przepustkę dostać, tak jak w wojsku rygory takie były.. [Do domu]

Nawet śmy się spotkali, nie wiem, ze trzy lata temu, nawet kolega jeden z Poznania był, który w Poznaniu urzędował tam w tym instytucie, był kierownikiem instytutu ochrony