• Nie Znaleziono Wyników

Dom rodzinny przy ulicy Chopina 16 - Adam Tomanek - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Dom rodzinny przy ulicy Chopina 16 - Adam Tomanek - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

ADAM TOMANEK

ur. 1928; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, dwudziestolecie międzywojenne

Słowa kluczowe dzieciństwo, życie codzienne, rodzina i dom rodzinny, Żydzi, ulica Chopina

Dom rodzinny przy ulicy Chopina 16

Ten dom, [w którym mieszkałem w dzieciństwie], istnieje. No w skandalicznym stanie on się znajduje. Balkony to tylko zostały balustrady, a beton to opadł na ziemię. To był dom żydowski, zresztą jak moim zdaniem 80 procent domów w przedwojennym Lublinie należało do Żydów. Oni bardzo często mówili: „Nasze kamienice, a wasze ulice”. To nie było wyssane z palca określenie. Rzeczywiście oni byli dumni z tego, że: „O, to jest wasz teren, zgoda, ale kamienice to nasze”. Oni jak mogli tak dorabiali się, żeby kamienicę bądź wybudować, bądź kupić, a potem z czynszu żyli i to nawet nieźle. Tak że to była żydowska kamienica Chopina 16, na obrzeżu Lublina, bo tam już poniżej ulicy Chopina nic nie było. Jakie tam domy były: Chopina 15, stary dom, a to wszystko to takie były nowe kamienice, nowe, no wybudowane jeszcze przed wojną, ale w latach późniejszych, już trzydziestych to one później zostały tam wstawione do krajobrazu Lublina.

Co tam było przy ulicy Chopina 16? No cóż. Marne podwórko, tam się dzieci bawiły, i żydowskie i polskie, no dzieci jak dzieci, dzieci to tych niuansów rasowych nie uwidoczniały, bawiły się po prostu. Żydzi mieszkali w gorszych trochę mieszkaniach, bo lepsze za większe pieniądze wynajmowali Polakom.

[Kto był właścicielem tego domu?] Melzak się nazywał. Stary Melzak, Żyd, który siedział zawsze w oknie, z książką do nabożeństwa i modlił się. To był okres jego ostatnich lat życia i zawsze go pamiętam w oknie, w mycce takiej i on się tam modlił.

To byli przeważnie rzemieślnicy, ślusarze. Tam był zakład ślusarski, no, ci ludzie o różnym stopniu inteligencji. Byli złośliwi nawet to mówili: „Idź na ulicę, wasze ulice, nasze kamienice”. Ja mówię: „No dobrze, ale my za te kamienice płacimy wam”. „No tak, ale to jest nasze”. „No wasze”. Takie głupie gadanie.

(2)

Data i miejsce nagrania 2004-06-09, Lublin

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Redakcja Maria Radek

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Pierwszy dom był od razu przy wylocie jak się schodziło z Krańcowej, było wejście, brama taka drewniana i furtka, szło się kawałeczek ścieżką i pierwszy stał szeregowo dom,

Lubartowska to była bardzo ładna ulica, ona zaczyna się około Bramy Krakowskiej, była ulica Nowa, a po Nowej zaczynała się Lubartowska i skończyła się aż

Natomiast była olbrzymia balia cynkowa, gdzie do tej wanny, żeby się wykąpać, nalewało się wodę, która się grzała w kotle na kuchni węglowej.. Była kuchnia węglowa, nie

Jeszcze mieszkała, pamiętam, taka rodzina była – pięcioro dzieci, matka była matki i matka była ojca.. I tam się nie kłóciły, te teściowe mieszkali,

Pobożni [Żydzi] powiedzieli, że nie można, mnie się zdaje, że nigdzie nie jest napisane, że nie wolno wejść do kościoła. Po wojnie byłem, zachodziłem do kościoła,

Potem Niemcy weszli, były kartki, nie było co jeść, wieś nas utrzymywała, bo przychodzili z mlekiem, to się od razu kupowało pięć-sześć litrów, to

Centralne ogrzewanie było uruchamiane z kuchni, która miała konstrukcję metalową, bardzo nowoczesna jak na tamte czasy, gdzie paliło się pod kuchnią i gotowało się tam obiad i

była tam jedna rodzina, co miała dwie córki, inna rodzina miała jedną córkę, jedna miała troje dzieci.. Ja pamiętam, to była tam rodzina Wernicki, i rodzina Gold, i rodzina