ILU ST
I r e s c n u m e r u .
Prof. U. J. D r K a z im ie rz S toły hw o . (K ra k ó w ). A n łr o p o lo g ia i jej zn ac z e nie dla innych dziedzin wiedzy Prof D r Pie rre Rousseau (Paryż). Ku je d n o m ilio
nowej części sekundy.
Doc. Dr. phil eł med. Piotr Sło nim s k i (W a rs z a w a ).
W r a ż e n ia z m ię d z y n a ro d o w e g o Kongresu C y t o l o g ó w w Z u r y c h u
D r. M a r c in K a c p r z a k ( W a r s z a w a ) Racja stanu lek a rs k ie go .
Dr. K a r o l D re s dn e r Szp itale d a w n e j W a r s z a w y . L e k a rz R. A s k a n a s o w a (W a rs z a w a ) . W a r to ś ć k l i
niczna e le k tr o k a r d io g r a fii.
M jr. Dr. M ic h a ł Telatycki, k ie r o w n ik S a n a to riu m W o js k o w e g o w O tw o c k u . O to m o g r a fii i jej z n a czeniu w ro z p o z n a w a n iu c h o r ó b p łu cnych
Dr. Józef S ta w e c k i (C h odel). S tare rece pty p o w stańcze.
L e k a rz M. K u r z ro k (W a rs z a w a - T ru s k a w ie c ) . W y s t a wa „ D z ie c k o w Polsce".
M jr . Dr. St. K o n o p k a ( W a rs z a w a ) . D w ad z ie ś c ia lat temu...
O d e b ra liś m y nasze Z a o lz ie .
Dr. A lfr e d Z e g h a u s e r (Lwów). P e łn o w a rto ś c io w y p o k a rm c z łow iek a .
D o c Dr. H e n ry k Reiss (K ra k ó w ) O p a r z e n i a skóry.
Dr. W. K re n ic k a ( W a rs z a w a ) . Rola g w a ja k o lu w le
czeniu schorzeń u k ła du o d d e c h o w e g o
Prof. D r F. Kiss (Budapest) P amięci Filipa Ignacego S e m m e lw e is a
K ro n ik a .
Z życia n a u k o w e g o .
O k ł a d k a : Kościół N. P. M a r ii, przy k tó ry m z n a jd o w ał się szpital miejski pod w e z w a n ie m P. M a rii.
C e n a e g z. Z ł. 1.50.
M E D Y C Y N A
N r. 9. ROK II.
P R Z Y R O D A
LISTOPAD 1938
A n tro p o lo g ia i jej znaczen ie dla
Prof. U. J. Dr KAZIMIERZ STOŁYHWO (Kraków).
Antropologia, tj. nauka o człowieku, stosunkowo nie
dawno przybrała formy ściśle określone i pozyskała obywatelstwo akademickie na terenie Uniwersytetów.
Wszakże termin ..antropologia" sięga czasów bar
dzo dawnych, gdyż jeszcze Arystoteles zwał antropolo
gami — filozofów, roztrząsających naturę człowieka.
Utrwaleniu się jednak tej nazwy i sprecyzowaniu się treści danej nauki przeszkadzał niezmiernie ten fakt, że bardzo długo zakres antropologii pojmowano jedno
stronnie, a mianowicie do początku XVI-go wieku rozu
miano pod nazwą antropologii wyłącznie tylko studia nad istotą duchową człowieka.
Dopiero w wieku XVl-ym i później zaczyna się roz
powszechniać inne pojmowanie zakresu antropologii, a mianowicie, niektórzy lekarze i przyrodnicy zaczyna
ją używać terminu, antropologia dla oznaczenia badań nad stroną fizyczną człowieka.
Rozpatrując więc rozwój antropologii w perspekty
wie historycznej, możemy stwierdzić istnienie dualizmu w pojmowaniu jej zakresu, który wyraża się w przeciw- stawności występujących w niej dwu odmiennych kie
runków: przyrodniczego i humanistycznego.
Jest to oczywistą konsekwencją tego, że antropolo
gia, jako nauka o człowieku, znajduje się na rubieżu nauk przyrodniczych i humanistycznych.
O ile bowiem cechy morfologiczne człowieka wch>
dzą najzupełniej w zakres nauk przyrodniczych, to zno
wu cechy psychiczne człowieka mogą być rozpatrywa
ne, zarówno z punktu widzenia przyrodniczego, jak też i z punktu widzenia humanisty.
Dualizm w rozwoju i w pojmowaniu antropologii jest uzasadniony również tym, że rozwiązanie różnych za
gadnień antropologicznych wymaga należytego uwzględ
nienia zarówno treści różnych podstawowych działów przyrodniczych, jak biologia, zoologia, paleontologia, anatomia porównawcza, embriologia, fizjologia, geologia i geografia, jak też i różnych nauk humanistycznych, do
tyczących wytworów kultury ludzkiej, jak n. p. etnolo
gia, socjologia, historia i lingwistyka. Ten dualizm w/poj
mowaniu antropologii znalazł jaskrawy wyraz n.
w pracach Buffon‘a, reprezentującego punkt widzenia przyrodniczy oraz w pracach n. p. Kant‘a, reprezentu
jącego punkt widzenia humanisty. Z powyższego wy
nika, że antropologia ma ścisły kontakt, zarówno z nau
kami humanistycznymi, jak i z naukami przyrodniczy
mi. Posiłkuje się ona zarówno danymi dostarczonymi przez nauki humanistyczne, jak i przez nauki przyro
dnicze.
Jeżeli jednak postawimy pytanie: czy antropolog’*
jest obecnie nauką humanistyczną, czy też przyrodni-
innych d zie d zin w ie d zy.
czą, to musimy dać na to wyraźną odpowiedź, że antro
pologia, jako nauka o człowieku w czasie i przestrzeni, jest nauką ściśle przyrodniczą, gdyż przy pomocy me
tod przyrodniczych bada ona różne właściwości czło
wieka oraz różnice w jego budowie i czynnościach, uja
wniające się u różnych grup ludzkich.
Że antropologia jest nauką przyrodniczą, świadczy 0 tym związek ścisły człowieka ze światem zwierzę
cym, który wysunięty został na porządek dzienny dość dawno w łonie współczesnych nauk przyrodniczych, a mianowicie jeszcze Linneusz, a więc przeszło dwie
ście lat temu, zastanawiał się nad stanowiskiem czło
wieka w stosunku do świata zwierzęcego i zaliczył go do kategorii systematycznej zwierząt Naczelnych.
Dopiero jednak Buffon‘owi zawdzięczamy wyodręb
nienie nauki o człowieku pod nazwą „historii naturalnej człowieka" — a zasługą Blumenbach‘a jest trafne zasto- (sowanie po raz pierwszy terminu antropologia w pracy jego pt. „De generis humani varietate nativa“, którym to terminem objął on całokształt badań nad istotą ludzką.
Dla określeń współczesnych antropologów za punkt wyjścia uważać można powyższe poglądy Buffon‘a 1 Blumenbach‘a.
Dopiero jednak w czasach Broca, a więc w połowie XIX stulecia nastąpiło wykrystalizowanie się antropo
logii, jako nauki posiadającej charakter przyrodniczy i tym samym nastąpiło wyjaśnienie się jej stosunku do nauk pokrewnych.
Definicja antropologii przez Broca, jako historii na
turalnej rodu ludzkiego, wysuwa w zakresie antropolo
gii najzupełniej słusznie na pierwszy plan punkt widze
nia przyrodniczy — ściślej mówiąc anatomiczno-porów- nawczy.
Przystępując do przedstawienia mojej własnej defi
nicji antropologii, muszę przede wszystkim zaznaczyć że pod ten termin możemy, zdaniem moim, podciągnąć jedynie tylko te działy wiedzy, które dotyczą bezpo
średnio istoty ludzkiej i traktują wyłącznie tylko o niej.
Zgodnie z powyższym podstawą mego określenia antro
pologii jest przekonanie, że przedmiotem jej badań są cechy morfologiczne, fizjologiczne i psychiczne czło
wieka — rozpatrywane w czasie i przestrzeni.
Badając w ten sposób wspomniane powyżej cechy antropologiczne poznajemy historię naturalną Homini
dów, która wyjaśnia nam różne właściwości i stosunki biologiczne, występujące w obrębie rodu ludzkiego.
Podkreślić więc należy, że antropologia, opierając
D a ls z y c łq g n o str. 38-*j.
O to strumienie powietrza oraz kłęby spalin ciqgnqce za kul karabinowg, pędzqcq z szybkościq 680 metrów na sekundę.
K u j e d n o m i l i o n o w e j c z ę ś c i s e k u n d y .
Prof. Dr PIERRE ROUSSEAU (Paryż).
Zdobywanie nieskończenie dalekich przestrzeni stało się już dziś codzienną pracą astronomów. Współczesne wielkie teleskopy rozszerzyły granice dostępnego badaniom wszech
świata o przeszło 500 milionów lat świetlnych. Podobnie 1 obiekty mikroświata przestały być niedostępne dla t>adań naukowych. Możemy już dziś nie tylko obliczać prędkość czy energię pojedyńczych elektronów, lecz nawet oglądać gołym okiem zakreśfone przez nie tory w przestrzeni. Czas, który wraz z przestrzenią stanowi dwa mury świata-więzienia, w którym człowiek tak ciasno jest zamknięty, stał się ostatnio również przedmiotem badań w skali mikroskopowej. Fizycy, pozostawiwszy astronomom trud określania okresów jak naj
krótszych, już oddawna przypuszczali, że w milionowych częściach sekundy kryć się :nuszą nieznane nam dotąd a cu
downe zjawiska. Uderzenia skrzydeł owadu, lot kuli karabi
nowej, rozpryskiwanie się bańki mydlanej, formowanie się kropli wody — oto przyk.ady zjawisk, których trwanie za
myka się pomiędzy dwoma kolejnymi uderzeniami sekun
domierza.
Badania procesów tego rodzaju stały się możliwe dopiero
wtedy, gdy skonstruowano pierwsze ultraszybkie aparaty ki- >
nematograflczne. Aparaty klasyczne, w których taśma filmo
wa przesuwa się ruchem jednostajnym, pozwalały osiągnąć do 300 zdjęć na sekundę. Wyzyskanie obiektywów wielokrotnych zwiększyło tę liczbę dziesięciokrotnie. Wreszcie zastosowanie objektywów .rotacyjnych, rzucających obrazy na nieruchomą taśmę filmową, pozwoliło na osiągnięcie rekordowej cyfry 90.000 zdjęć na sekundę.
Dzięki wieloletnim wysiłkom uczonych, pracujących w tej dziedzinie, otrzymano w całym szeregu przypadków podziwu godne fotografie. Osiągnięte wyniki zachęciły uczonych do dalszego posuwania się w kierunku pokonania czasu, do prze
kroczenia jednej stutysięcznej sekundy. Nie chodziło już co- prawda w tych warunkach o zdjęcia kinematograficzne. W y siłki techników musiały się ograniczyć do otrzymania serii pojedyńczych fotografii, któreby odzwierciadlały zasadnicze fazy tych, tak krótkotrwałych, zjawisk. Ku jednomilionowe;
części sekundy! Tak brzmiało hasło i tak możnaby zatytuło
wać ten rozdział historii nauki, poświęcony opanowaniu naj
krótszych okresów czasu, jakie zna przyroda. Oto jaki był cel doświadczeń rozpoczętych przed kilkoma laty przez wybitne
go uczonego francuskiego inżyniera Libessart.
Pochwycenie w locie kuli karabinowej, sfotografowanie zakłóceń, jakie wywołuje ona w otaczającej atmosferze, zare
jestrowanie momentu uderzenia w płytę pancerza, wybuchu kapiszonu, jarzenia się gazów u wylotów tufy, oto zadanie, jakie postawił sobie inżynier Libessart. Lecz jakiej trzebaby migawki dla uchwycenia obrazu pocisku, pędzącego z szybko
ścią 700 metrów na sekundę? Jakaż przesłona byłaby do tego stopnia pozbawiona bezwładności, by odsłonić obiektyw w chwili przelatywania pocisku z tak olbrzymią szybkością'^
Oto aparatura wykonana w pracowni inż. Libessart, któ
ra pozwoliła na wykonanie serii jego wspaniałych doświad
czeń.
Zdjęć dokonuje się w pomieszczeniu, stanowiącym ideal
ną ciemnię optyczną. W jednym z rogów ciemni umieszczo
ny jest karabin, który za chwilę wyrzuci kulę. W kącie prze
ciwległym mieści się skrzynia piasku, w którym kula ugrzęźnie po przebyciu kilkumetrowej przestrzeni. Nie ma tu ani właściwe) kamery fotograficznej, ani obiektywu, ani prze
słony. Czuła klisza fotograficzna jest poprostu przymocowana do muru, w odległości kilku centymetrów od lotu kuli i doń równolegle. Kula, przelatuiąc wzdłuż kliszy, odbija na niej swoją sylwetkę naturalnej wielkości. Źródłem światła jest potężna iskra elektryczna, wybuchająca nagle i oświetla
jąca pocisk dokładnie w chwili, gdy znajduje się on przed kli
szą. Iskrę wytwarza silna bateria kondensatorów, zasilana prądem pod napięciem około 20.000 wolt. Wybucha ona przed szparą, której średnica nie przekracza pół milimetra tak, że nabiera przy tym charakteru strzały świetlnej. Czas jej trwa
nia jest rzędu milionowej części sekundy. Jest ona wyzwala
na przez sam pocisk, który przerywa obwód kondensatorów, w chwili, gdy wylatuje z lufy.
Dodajmy, że instalacja inż. Libessart uzupełniona jest swego rodzaju celą pancerną, w której ukryty jest ekspery
mentator. Gdy <uprzytomnimy sobie z jaka siłą odpryski detona
tora uderzają w sufit i ściany ciemni, gdy pomyślimy o locie kuli, pędzącej z szybkością 700 metrów na sekundę, gwłatow-
2
-