• Nie Znaleziono Wyników

Głos Wąbrzeski : bezpartyjne polsko-katolickie pismo ludowe 1933.11.02, R. 12[!], nr 129

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Głos Wąbrzeski : bezpartyjne polsko-katolickie pismo ludowe 1933.11.02, R. 12[!], nr 129"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

Cena pojedynczego egzempl. 10 gr.QPONMLKJIHGFEDCBA D zisiejszy n u m er zaw iera 6 stro n —MLKJIHGFEDCBA

B E Z P A R T Y J N E P O L S K O - K A T O L I C K I E P I S M O L U D O W E .

J— t— . W e k a p e d . m i e ł i ę c s n i e 7 9 g r . » o d n o s s e -

rrzeupiata: n l e m p n e i p o u t ę 2 1 g r . W i ę c e j . W w y - p a d k u h n i e p r z e w i d i i a n y o h , p r x y w s t r z y m a n i u p r a e d ę i ę b io r a t w a ,

• t o i e n i a p r a c y , p r z e r w a n i a k o m u n i k a c j i, a b o n e n t n i e m a p r a w a

■ ja d a ć p o a a t e r m i n o w y o h d o s t a r c z e ń g a z e t y , l u b s w r o t u c e n y a b o n a ­ m e n t u Z a d a i a l o g ł o s z e n i o w y R e d a k c j a n i e o d p o w i a d a . R e d a k t o r p r z y j m u j e o d 1 0 - 1 2 . N a d e s ła n y c h a n i e z a m ó w i o n y c h r ę k o p i s ó w R e ­ d a k c j a n i e z w r a c a i n i e h o n o r u j e . R e d a k c j a i a d m i n i s t r a c j a u l . M i c M e - w t e s a 1 . T e l e f o n W . K o n t o c z e k o w e P . K . O . P o z n a ń 2 0 4 , 2 5 2 .

Sumiennem wykonywaniem obowiązków budujemy silną Ojczyzny!

A r z / f t e w A n i m * ^ a o g ł o s i , p o b i e r a a i ę o d w i e r s z a m m . ( 7 v y i o s z e n i a . l a m j i o g r . , z a r e k l a m y n a a t r . 4 - ł a m . w w i a d o m o ś c ia c h p o t o c z n y c h 8 0 g r . n a p i e r w s z e ] a t r . 5 0 g r . R a b a t u u d z i e l a s i ę p r z y c s ę s t e m o g ła s z a n i u . , G ł o a W ą b r z e s k i * w y o t e a d s i t r z y r a s y t y g o d n . i t o : w p o n i e d z i a ł e k , ś r o d ę I p i ą t e k . P r z y a a d o - w e m ś c i ą g a n i u n a l e ż n o ś c i r a b a t u p a d a . D l a s p r a w s p o r n y c h j e s t w ł a ś c i w y S ą d w W ą b r z e ź n i e . — Z a t e r m i n o w y d r u k , p r z e p is a n e m ie j s c e o g ł o s z e n i a a d m i n i s t r a c j a n i e o d p o w i a d a . W y d a w n i c t w o z a s t r z e g a s o b ie p r a w o n i e p r z y ję c i a o g ło s z e ń b e z p o d a n ia p o w o d ó w

Nr. 129 | Wąbrzeźno, Kowalewo, Golub, czwartek dnia 2 listopada 1933 r. | Rok XII

S ą d d o r a ź n y w P o z n a n iu Francuz o Pomorzu i o polskiej polityce

P O Z N A Ń . P rzed S ąd em O k ręg ow y m w P o zn an iu o d b y ła się ro z p ra w a w try b ie d o ­ raźn y m p rzeciw k o sp raw co m zb ro jneg o n a ­ p a d u n a am b u lan s p o czto w y w G łó w n ej p o d P o zn an iem , d o k o n an eg o w d n iu 1 sierp n ia, P aw ło w i W eb ero w i i A n to n iem u K raw czy ­ k o w i. W d n iu ty m , w ch w ili, g d y u rzęd n icy p o czto w i p rzew ozili w ó zk iem k w o tę 16 ty s.

zł. d ro g ą p rzez las, b an d y ci n a d je c h a li a u ­ tem i p o trą cili w ó zek , p o zo ru jąc zd erzen ie

ab y o d w ró cić u w ag ę k o n w o jen tó w . S am o ch ó d

M a n ife s ta c ja S o k o la

W n ied zielę o d b y ła się w L u czy n ie n a p o ­ g ran iczu czech o sło w ack o -n iem ieck iem w iel­

k a m a n ife sta c ja so k o lstw a czech o -sło w ack ie- g o p o d h asłem : „Z a re p u b lik ę i je j o b ro n ę".

W m a n ife sta c ji w zięło u d ział o k o ło 40.000 o só b .

N a try b u n a c h p o w iew ały ch o rąg w ie o b a r­

w ach czech o sło w ack ich i p o lsk ich . P rz e m a­

w iał m . in . p rzed staw iciel a rm ji czech o sło­

w ack iej g en . K o u tniak , k tó ry o św iad czy ł, że k a ż d a p ró b a o d erw an ia o d re p u b lik i ch o ćb y n a jm n ie jsz e g o sk ra w k a ziem i sp o tk a się ze z w a rty m o p o rem całego n aro d u czech o sło ­ w ack ieg o i je g o a rm ji, k tó ra — zd aniem g e­

n e ra ła — je st je d n ą z n a jle p ie j p rzy g o to w a­

n y ch i w y p o sażo ny ch tech n iczn ie.

„G d y b y sąsied zi n asi z a p ra g n ę li czy n ó w w o jen n y ch — m ó w ił g en . K o u tn iak — szaleń ­ stw o to zak o ń czy ło b y się d la n ich n ajw ięk szą

Ostrożny głos

o stosunkach polsko-gdańskich

P a ry ż . „L ‘E re N o u v e lle“ (d z ie n n ik R o z w ó j sto su n k ó w p o lsk o -g d a ń - z b liż o n y d o H e rrio ta) z a m ie sz c z a o b - sk ic h z a le ż eć te d y b ę d z ie o d ro z w o ju sz e rn y a rty k u ł, p o św ię c o n y sto su n -* 1 sto su n k ó w p o m ięd z y R zeszą a P o lsk ą., k o m p o lsk o -g d a ń sk im i o m a w ia jąc y D a lsz y u k ła d sto su n k ó w p o lsk o -n ie - o sta tn io p o d p isa n e d w a u k ła d y p o m ię - m iec k ich je st rz e c z ą n ie z n a n ą , a o stat- d z y P o lsk ą a W . M iastem o ra z w y m ia -j n ie m a n ife stac je h itle ry z m u n ie p rz y - n ę w iz y t o fic ja ln y c h , k tó ra o d b y ła się * c z y n ia ją się d o w y ja śn ie n ia p e rsp e k -

ty w y n a p rz y sz ło ść .

M E D JO L A N . W p ó łno cn y ch W ło szech , zw łaszcza w o k o licach je zio ra C o m o p rzesz­

ły g w ałto w n e b u rze p io run o w e, p o w o d u jąc o lb rzy m ie stra ty . W C alciag o je d e n z p io ­ ru n ó w ’ u d e rz y ł w d o m n ie ja k ie g o C asati'eg o p o w o d u jąc śm ierć szesn asto letn ieg o ch łop ca i n ieb ezp ieczn e p o ra n ie n e żo n y w łaściciela d o m u . W in n y ch m iejsco w o ściach u d erzen ia ru n ó w u d erzy ł w d o m n iejak ieg o C asati'eg o n o u g asić.

n ę w iz y t o h c ja ln y c h , k tó ra o d b y ła p o m ięd z y W a rsz aw ą a G d a ń sk ie m .

A u to r a rty k u łu , d e p u to w a n y P o i- te v in , d o n o si fa k t, że P o lsk a sta le d ą ­ ż y ła d o p o k o jo w e g o w sp ó łż y cia z G d a ń sk iem i sta le sz an o w a ła p ra w a k u ltu ra ln e W . M iasta.

O p in ja m ięd z y n a ro d o w a — p isze p a n P o itev in — m u si z a reje stro w a ć z d u ż e m z a d o w o le n ie m o b ja w y p o le p ­ sz e n ia się sto su n k ó w p o lsk o -g d a ń - sk ic h . —

Je d n a k o w o ż n ie n a le ża ło b y w y c ią­

g ać o sta te c zn y c h w n io sk ó w z te j z m ia n y , ja k ą c e c h u je w o statn ich c z a­

sach sta n o w isk o w ład z g d a ń sk ic h . — Je ż eli b o w ie m h itle ro w sk i se n a t G d a ń sk a u sto su n k o w ał się p o p ra w n ie w o b e c P o lsk i, to c z y n i ta k n ie w ą tp li­

w ie w m y śl w sk a z ó w e k B e rlin a .

z p o w o d u rzeko m eg o u szko d zenia zatrzy m ał się, a w ty m m o m en cie w y sk o czy li z n ieg o w y żej w y m ien ien i b an d y ci w m ask ach n a tw arzy , u z b ro je n i w rew o lw ery .

S tero ry zow aw szy u rzęd n ik ó w , zaczęli się d o b ierać d o k asy . N ag le je d n ak n a d je ch a ł in n y sam o ch ó d , z k tó reg o w y p ad li p o lic jan ­ ci. P o licja u ję ła b an d y tó w . K o ło g o d z. 1 6 -tej zap ad ł w y ro k , m o cą k tó reg o K raw czy k zo ­ sta ł sk azan y n a 5 lat, a W eb er n a 1 i p ó ł ro k u ciężk ieg o w ięzien ia.

k lęsk ą'* . O b ecn i n a m a n ife sta c ji so k o li p o lscy Ś ląsk a czech p sło w ack ieg o b y li p rzed m io tem w ielk iego z a in te re so w a n ia i ży w io ło w y ch o- w acy j. C o ch w ila p a d a ły o k rz y k i: „N iech źy - b ra c ia P o lacy * '.

P o d k o n iec m a n ife sta c ji o d czy tan o rezo ­ lu cję, w k tó re j zg ro m ad zen i ślu b u ją o stro o d ep rzeć ja k iek o lw iek u siło w an ia rew izji g ra n ic i tra k ta tó w p o k o jo w y ch .

Symulant czy obłąkaniec

N iedaw n o p o ru szy liśm y sp raw ę o h y d n eg o m o rd ercy H e n ry k a O k o n k a w zw iązk u z p ro cesem k a rn y m , ja k i m iał p rzed k ilk u d n iam i w T o ru n iu jeg o o jciec.

O b ecn ie d o n o szą z W arszaw y , że ta m te j-

B u r z e z p io r u n a m i

T E R N I. G w ałto w n a b u rz a p io run o w a sp ow o d o w ała o b su n ięcie się g ó ry w m iejsco ­ w o ści C o llestate. O k o ło 500 m . sześcien n y ch ziem i zaw aliło d ro g ę, p ro w ad zącą d o V aln e- rin a, u n iem o żliw iając k o m u n ik ację k o ło w ą.

W C o llestate u d erzen ie p io ru n a sp o w o d o ­ w ało zaw alen ie się m o stu , a u lew n y d eszcz, zw łaszcza w g ó rach sp o w o d o w ał w ezb ran ie stru m ie n ia n a sk u te k k tó reg o u to n ął w n u r­

ta c h 1 2 -letn i p astu ch .

zagranicznej

W e fran cu sk im ty g o d n ik u alzack im p t.

„L 'A lsace fra n c a ise " u k azał się w stęp n y a r­

ty k u ł n ap isan y p rzez M ax L u tiu sa p t. „K o ­ ry ta rz p o lski". A rty k u ł ten n ap isan y ze zn ajo m o ścią p rzed m io tu , o m aw ia zag ad n ie­

n ie P o m o rza z p u n k tu wrid zen ia h isto ry cz­

n eg o , etn o g raficzn eg o i g o sp o d arczeg o (ze szczeg ó ln em u w zg lęd n ien iem ro li G d ań sk a i G d y n i), p o czem k o ń czy się n a stę p u ją c ą k o n k lu z ją :

„H isto ry czn ie i etn o g raficzn ie „ k o ry ­ ta rz " je st p o lsk i. P ra w a P o lsk i d o te j p ro ­ w in cji są p raw am i n a tu raln e m i, p o n iew aż lu d n o ść je j w* sw ej o g ro m n ej w ięk szo ści je st p o lsk a. W p rzeciw ień stw ie d o teg o n ato m iast p ra w a P ru s są o p a rte w y łącznie n a p o d b o ju z r. 1772. P o n ad to zaś, n iezależn ie n aw et od w szelk ich w zg lęd ó w ’ sp raw ied liw o ści lu b p o ­ szan o w an ia w o li lu d n ości, p o siad an ie „k o ry - : ta rz a " d la P o lsk i je st ży w o tn ą k o n ieczn o ­ ścią, p o d czas g d y o d d zielen ie P ru s W sch o d ­ n ich ra n i ty lk o m iło ść w łasn ą P ru s, ale n ie N iem iec, g d y ż N ad reń czy k lu b B aw Tarczy k z a p a tru je się n a sp raw ę „ k o ry ta rz a " z d o sk o ­ n ałą o b o jętn ością.

W tak ich w a ru n k a ch sp raw a „ k o ry ta ­ rza" p o lsk ieg o d la F ra n c ji n ie istn ieje. N ie u zn ać całk o w icie tezy p o lsk iej w te j k w e stji

szy S ąd A p e la cy jn y p o n o w n ie ro z p a try w a ł sp rawrę O k o n k a ju n jo ra , sk azan eg o ja k w ia­

d o m o , n a b ezterm in o w e w ięzienie za z a­

b ó jstw o sem in arzy stk i Ire n y K u d liń sk iej.

O b ro ń cy d o w o d zą, że zb ro d n iarz je st n ie­

p o czy taln y , i ja k o d o w ó d teg o , w sk a z u ją n a fak t, że p o d o k o n an iu m o rd erstw a O k o n ek zem d lał.

M iał on, zd an iem o b ro ny , p o p ełn ić sam o ­ b ó jstw o , lecz n a w id o k k rw i zam o rd o w an ej o fiary zasłab ł.

O k o n ek u trzy m y w ał, że o b o je p o stan o ­ w ili d o k o n ać w sp ó ln eg o sam o b ó jstw a i zaraz p o zb ro d n i w szed ł d o w an n y , ab y tam p o ­ d e rż n ą ć so b ie ży ły . T ezę ta k ą p o d w aża ze­

zn an ie lek arza, k tó ry zjaw ił się n a m iejscu i stw ierd ził, że o h y d n y zb ro d n iarz sy m u lu­

je o m d len ie.

M ają b y ć p o w o łan i n o w i p sy c h ja trz y .

55

o

b y ło b y to leg alizo w an ie a p o sterio ri teg o , co słu szn ie n azy w aliśm y zaw sze je d n ą z n a j­

w ięk szy ch zb ro d n i h isto ry czn y ch . A le b y ło ­ b y to ró w n ież — a trz e b a to p o w ied zieć o t­

w arcie — n iezro zu m ien ie n aszy ch w łasn y ch in teresó w n a jb a rd z ie j isto tn y ch . Z m artw y ch ­ w stan ie P o lsk i, ja k to stw ierd zili B ism ark i B iilo w , je st o słab ien iem n ie N iem iec, ale P ru s. K tó ż je d n a k śm iałb y tw ierd zić, że w in te re sie F ra n c ji i całej E u ro p y n ie leży o- sła b ie n ie teg o k ra ju , k tó ry b y ł zaw sze cz y n ­ n ik iem n iep o k o ju w o b ec sw y ch sąsiad ó w .

W p ew n y ch śro d o w isk ach w y rażan o o- b aw ę — k o n k lu d u je p. M . L u tius — ab y n ie­

zależn o ść, k tó re j d o w o d ó w d a je co raz w ięcej p o lsk a p o lity k a zag ran iczn a, n ie z m n ie jsz y­

ła n ieco so lid arn o ści w ięzó w , ja k ie n as łączą z P o lsk ą. Jest to — m o jem zd an iem , o b aw a zu p ełn ie ch im ery czn a. P rzez lo g ik ę rzeczy F ra n c ja i P o lsk a, p o sia d a ją c in te re sy id e n ­ ty czn e, p o siad ać b ęd ą zaw sze p o lity k ę z a­

g ran iczn ą ró w n o leg łą. A F ra n c ja n ie p o w tó ­ rzy b łęd u S ad o w y ... Z resztą n ależy cieszy ć się z teg o , że P o lsk a p ro w ad zi w łasn ą p o lity ­ k ę. Jest to b o w iem d o w ó d, że p o o k resie o d ­ b u d o w y , w y p ełn io n ej tro sk am i i zad an iam i p o w o jen n em i, P o lska czu je się d ziś w p o sia­

d an iu w szystkich sw y ch sił i je st p ew n a sw ej p rzy szło ści, ja k o w ielk ieg o p ań stw a".

POSIEDZENIE PLENARNE SEJMU.

M arszałek św ita lsk i zw o łał p le n a rn e p o ­ siedzen ie S ejm u n a d zień 5 listo p ad a b r. n a g o d z. 1 0 -tą ran o .

P o rząd ek d zien n y teg o p o sied zen ia p rz e­

w id u je p ierw sze czy tan ie p ro je k tu u staw y sk arb o w ej w raz z p re lim in a rz e m b u d żeto ­ w y m n a o k res od 1 k w ie tn ia 1954 r. d o 51 i m arca 1955 r.

UROCZY HEL BYŁ DAWNIEJ KOLONJĄ PRZESTĘPCÓW.

P o d czas o k u p a c ji N iem có w u a H elu zn ajd o w ało się w ięzien ie d la p rzestęp có w . W d o m u , w k tó ry m ich u m ieszczan o , m ie­

sz k a ją o b ecn ie ro b o tn icy leśn i. P rzestęp có w k tó ry c h n a p ó łw y sep w y sy łan o z a trz y m y w a­

n o ju ż tu n a zaw sze. P ó łw y sep n ad aw ał się sp e c ja ln ie n a te cele, p o n iew aż b y ł m ało zalu dn io n y , a u cieczk a b ard zo u tru d n io n a.

Z ak ład ten m ieścił 200 p rzestęp có w i 60 d o zo rcó w . O b ecn e p ięk n e zalesien ie o d stro ­ n y B ałty k u , to d zieło d o k o n an e rę k ą ty ch w ięźn ió w . D ziś jeszcze p ro w a d z ą szy n y o d sam eg o w ięzien ia d o m o rza. N a szy nach ty ch je ź d z iła m ała k o le jk a z lo k o m o ty w ą, w k tó re j d o jeżd żali sk u ci p o czterech w ięź­

n io w ie d o p la n ta c ji, n ie m a ją c ej żad n ej łą ­ czn o ści ze w sią. O d zian i b y li w d relich o w e b ro n zo w e u b ra n ia , d o teg o n o sili czarn e ch u stk i n a sz y ji i p an to fle d rew n ian e, h o ­ len d ersk ie.

W ro k u 1911 k ilk u w ięźn ió w zb u n to w a­

ło się, ch cąc się o sw o b o d zić i zam o rd o w ali jed n eg o z d o zo rcó w . W m iejscu , g d zie zło ­ żo n o zw ło k i d o zo rcy , p o staw io n o sk ro m n y p o m n ik , k tó ry d ziś jeszcze m o żn a o g ląd ać.

W p o b liżu teg o g ro b u i d aw n eg o w ięzie­

n ia p o staw io no k ap liczkę k ato lick ą.

W o jn a ro zw iązała tę p lacó w k ę, p o n ie­

w aż w szy stk ich w ięźnió w w y słan o n a p o le b itw y .

(2)

' S tr. 2 „GŁOS WĄBRZESKI44 N r. 1 2 9 : = ,= .

Rolnictwo a rynek wewnętrzny Listopad w przysłowiach i wierszach

z w ielk im n ak ład em k o sztó w , w sp o só b b ard zo p o m y sło w y i o ry g in aln y p rze­

p ro w ad zo n a b y ła n a szero k ą zak rojo n a sk alęp ro p agan d a sp o ży cia m leczar­

sk ich . G d zie? W D an ji, w k raju, w k tó­

ry m p ro d u k cja h o d o w lan a stan o w i je d ­ n o z p o d staw o w y ch źró d eł d o ch o d u n a­

ro d o w eg o .

P ro p ag an d a ta o b jęła szk o ły ; p o d ­ k reślan o w ielk ie w alo ry zd ro w o tn e sp o ­ ży cia w y ro b ó w m leczn y ch ; w y n ik i tej ak cji są b ard zo w y d atn e. Jak k o lw iek p ro p ag an d a m leczarstw a jest ju ż u n as zap o czątk o w an a, p rzy k ład ten p rzy ta­

czam y , ab y zach ęcić d o w zm o cn ien ia w y­

siłk ó w w ty m k ieru n k u .

P rzed k ilk u laty ró w n ież — w A n - g lji p ro w ad zo n a b y ła p ro p agan d a sp o ­ ży cia ry b , tak aż sam a p ro p agan d a obok p ro p ag an d y sp o ży cia ow oców , jarzyn , p o m id o ró w p ro w ad zo n a b y ła ró w n ież w N iem czech . W szy stk o to p rzy k ład y p ra­

cy d o k o n an ej zag ran icą.

C zy u n as p o d ty m w zg lęd em istn ieją m o żliw o ści d ziałan ia?

B ezw zg lęd n ie — tak. N ie b ęd ziem y p o d aw ać liczb n p . sp o ży cia jab łek , p rzy ­

p ad ający ch n a g ło w ę m ieszk ań ca u n as i zag ran icą — b y łyb y to su ch e cy try . P rzy to czy m y jed en p rzy k ład życiow y.

C zy o b ecn ie ten , k to jed zie k o leją jest w stan ie n a jak iejś m ałej, a n aw et śred n iej stacji, d o stać o w o có w ? B ezw zględ n ie — n ie. N iech zażąd a n ato m iast w ó d k i lu b p iw a, a o trzy m a je w d o w oln ej ilo ści. A czy m o że k to ś k u p ić n a n ajw ięk szej n a ­ w et stacji szk lan k ę m leka? O czy w iście n ie. N ato m iast k o n iak , n aw et fran cu sk i, w in o d alm ack ie czy w ęg iersk ie, ser ho ­ len d ersk i, b an an y — w szy stk o to d o sta- i n ie w k ażd y m b u fecie, — S ą to p rzy k ła- ■ d y d ro b n e, lecz n iek ied y o n e m o że n a j-' b ard ziej b y w ają p rzek o n y w u jące.

A k cję ro zszerzan ia zb y tu artyk u łó w . ro ln y ch n a ry n k u w ew nętrzn y m , sp o łe- czelislw o m u si ć... Jest to jed en sp raw ach d alszeg o , z śro d k ó w o źy w ien ia ży cia g o sp o dar-

czeg o k raju ; śro d ek , k tó ry w y d atn ie d o -, p o m o że ro lnictw u b ez żad n y ch obcią- się zm ieniają. Jeszcze n ied a-

p o w ażn ie się n ie zastan aw iał jak ą ro lę o d eg rać m o że ry n ek C zasy

w n o n ik t

n ad tern, , . . _

w ew n ętrzn y d la p ro d u k cji ro ln iczej.

M ó w io n o o zn aczen iu ek sp o rtu — n ie- ty lk o m ów iono, ale i d o k o n an o w ielk ich w y czy n ó w , P rzy p o m n ijm y so b ie, że p rzed k ilk u laty , k ied y zaczęto p raco ­ w ać n ad u ru ch o m ien iem ek sp o rtu b ek o ­ nów , w szy scy d o w o d zili: Jak że m y m o­

żem y ek sp o rtow ać, p rzecież m u sim y k o n k u row ać z D an ją, k tó ra p o siad a w zak resie ek sp o rtu b e k o n ó w m o n o p o lo w e stan o w isk o i d łu g o let­

n ie (dośw iadczenie. A jed n ak ek sp o rt b e­

k o n ó w stan o w i p o w ażn ą o b ecn ie p o zy c­

ję n aszeg o w yw ozu.

D u żo takich p rzy k ład ó w p rzy to czy ć m o żn a. Ś w iadczą o n e n iew ątp liw ie o tern jak w iele n a p o lu tern d o k o n an o . N ie u leg a jed n ak n ajm n iejszej w ątp liw o ści, że w iele jeszcze w ięcej jest tu do zro b ie­

n ia, O b ro ty m ięd zy n aro do w e się k u rczą, w szystk ie k raje o d b iorcze w p ro w ad zają co raz o strzejsze zarząd zen ia o ch ro nn e.

K ażd y z n ich ak cję p o p ieran ia w y tw ó r­

czo ści k rajo w ej p ro w ad zi n iety lk o sło ­ w am i, lecz i czy n em . D o ść p rzy to czy ć d la p rzy k ład u , jak w ielk i su k ces w za­

k resie sam ow y starczaln o ści p ło d ów ro l­

n iczy ch o siąg n ięto o statn io w N iem czech a n aw et w C zech o sło w acji,

N a czo ło zag ad n ień w y su w a się n o ­ w y p ro b lem at, zw ięk szen ie zb y tu p ło ­ d ó w ro ln y ch n a ry n k u w ew n ętrzn y m .

Z ag ad n ien ie to m a ju ż sw o ją h isto rję.

O statn io d o k o n an o cały szereg k o n k ret­

n y ch p o sun ięć. Z w ięk szy ło się w y d atn ie sp o ży cie w łó k n a ln ian eg o . Z w ięk sza się p ro d u k cja n asio n o leisty ch . P o p ieran ie su ro w ców k rajo w y ch d la p rzem y słu d a- je, w zg lęd n ie d a w n ajb liżzy m czasie sw o je w y n ik i. L ecz to n ie w szystk o . P o zo staje sp raw a, o .k tó rej m ów iono n a o d b y tej n ied aw n o w M in isterstw ie R o l­

n ictw a k o n feren cji, o p o g łęb ien ia ry n k u zb y tu .

W y d ać się to m o że zrazu p arad o k sal- n em . Z w ięk szy ć ry n ek d la p ro d u któ w żeń , _ ro lny ch ? P rzecież k ażd y z zak resu p ro ­

d u k tó w sp o ży w czy ch k u p u je ty lk o co m u p o trzeb a. A jed n ak d o św iad czen ie zag ran icy , n a k tó re tak lu b im y się p o ­ w o ły w ać d aje p o d ty m w zg lęd em p o u ­

czające p rzy k ład y . T ak np. w lecie b r, n y m ąż stan u F ra n c ji i w y b itn y u czo n y .

Zgon wybitnego uczonego

— D n ia 29 b m . zm arł w P ary żu zasłu źo -

W w ielk ą liczb ę p rzy sło w i w y p o sażo n y zo ­ stał p rzez lu d , tak sam o jak in n e m iesiące, ró ­ w n ież listo p ad .

O to p ierw sze trzy p rzy sło w ia b ard zo p o ­ sp o lite:

„Listopada wiele wody, Na łące wiele wygody“.

„W listopadzie grzmi Rolnik dobrze śpi".

„W listopadzie jodła sucha Niebardzo trzeba kożucha".

P o za tem i p rzy sło w iam i są jed n ak i tak ie k tó ry ch treść łączy się ściśle z p ew n ą o k reślo ­ n ą d atą m iesiąca. N p .:

„Wszyscy święci niezgodą Wiatry z śniegiem zawiodą".

W d n iu W . Św . m o żn a także w n io sk o w ać o zim ie, jed n o z p rzy sło w i tak zaleca:

„Na Wszystkich Świętych sztuka, Utnij kawał buka,

Gdy soku nie ma Będzie tęga zima".

A le i z in n y ch sp o strzeżeń m o żn a p rzy p u ­ szczać o n ad ch o d zącej zim ie. I tak :

„W Wszystkich Świętych ziemia skrzepła, Całą zimę wróży ciepła,

A jeśli słotno

Będzie o drzewo markotno".

A lb o tro ch ę in aczej m ó w ią:

„Na Wszystkich Świętych jeśli ziemia Zima będzie ciepła skrzepła A jak deszcz,

To będzie trzeba w piec wleźć".

W szy stk ie p raw ie n astęp n e p rzy sło w ia, za treść sw ą m ają p rzep o w ied n ie d o ty czące zim y.

W ięc słu szn ą n p . jest u w ag a, że:

„Na święty Jerzy

Każdy zimę oblicza, a mierzy",

alb o że:

„Na świętego Karola Wyjrzy z pod śniegu rola".

N a d zień 9 listo p ad a p rzy p ad a jeszcze je­

d n o p rzy p o m n ien ie g o sp o darsk ie, streszczo n e w n astęp u jącem p rzy sło w iu :

„Na świętego Teodora Ściągnij krupy do chałupy Chowaj do wora".

P o k aźn a liczb a p rzy sło w i to w arzy szy ró w ­ n ież św iętem u M arcin o w i w d n iu 11 listo p ad a P o za w iad o m ą o g ó ln ie rzeczą, iż .

„Od świętego Marcina Zima się rozpoczyna".

„Święty Marcin błoniem Jedzie białym koniem".

„Zazwyczaj tak bywa, Że święty Marcin okrywa

Swego płaszcza połą Oziminę golą".

„Po świętym Marcinie,

Najlepiej mieć w domu świnie".

„Wesele Marcina, Gęś i dzban wina".

Z ch arak teru d n ia św ięteg o M arcin a, w ró­

ży się, jak ie b ęd ą Ś w ięta B o żeg o N aro d zen ia, bo gdy

„Święty Marcin po lodzie Boże Narodzenie po wodzie".

N atom iast

„Chmurny Marcin chętnie przyprowadza Łagodną zimę, mrozy straszne zgładza".

0 zim ie tra k tu je i p o n iższe p rzy sło w ie:

„Wiatr od południa w wigilję świętego Marcina,

Pewnie będzie lekka zima".

„Na Stanisława Kostkę ujrzysz śniegu

drobnostkę, 7

A na Ofiarowanie przydadzą się sanie".

P asterzo m :

„Po świętym Marcinie

Wolno paść w każdej dziedzinie".

„Święta Katarzyna Adwent zaczyna".

i u p o m in a m y śliw y ch sło w am i:

„Od świętej Katarzyny Nie prześladuj zwierzyny".

T rad y cy jn y d zień św ięteg o A n d rzeja m o ż­

n a u w ażać ju ż za k res p o ry jesien n ej, w ed łu g b o w iem p rzyp ad ającego n a ten d zień p rzy sło ­ w ia:

„Na świętego Andrzeja Trza kożucha dobrodzieja".

„Miękko na Andrzeja, Oj! niedobra nadzieja".

„Na świętego Andrzeja, Dziewkom z wróżby nadzieja".

„Święta Katarzyna adwent zawiązała,

„Dziewucha nieszczęśliwa, co się nie wydała".

Tylko wspólnym wysiłkiem wszystkich obywateli

Pomorza kupimy z łatwością

Samolot

na Challenge 1934 r.

Tajemnica Grobowca

POWIEŚĆ SENSACYJNA.

(Z F R A N C U SK IE G O ).

4 7 ) TOM I.

C zeg o m am się b ać? — p y ta ł sam sieb ie, o d z y sk u ją c sto p n io w o zim n ą k re w . N iezaw o d n ie n iczeg o . T e p o szlak i, o k tó ry c h m ó w ią, n ie istn ie­

w cale. N ic z d ra d z a ją c e g o n ie zo staw iłem . N ie p o d o b n a w p aść n a ślad .

N o i có ż, n ie w ie rzy c ie jeszcze, m o i d ro ­ d z y ? — zaw o łał L a u d illy triu m fu ją c o . — W id zi­

cie, że m iałem słu szn o ść i że o p o w ia d a n ie m o je b y ło n a jd o k ła d n ie jsz e m p o w tó rz e n ie m n ie sk a z i­

te ln ej p ra w d y .

N ik t an i m y śli p rz e c z y ć tem u , — k o c h a n y b a ro n ie — o d p o w ie d z ia ł h ra b ia d ‘ A rfeu ille — le p ie jb y ś je d n a k u czy n ił, g d y b y ś to o p o w iad an ie zach o w ał d la sieb ie. N a p a n iac h sp ra w iło o n o b a r­

d zo p rz y k re w ra że n ie . C o n a m d o zb ro d n i, rze- czy w iście stra sz n y c h , k ie d y o fia r ich n ie zn am y ? M o rd ercę z łap ią, sąd zić b ęd ą, o sad zą, g ilo ty n o w a­

n y b ęd zie, n a co zasłu ży ł i w szy stk o d ziać się b ę ­ d zie ja k n a jle p ie j n a ty m n a jle p sz y m z św iató w ...

P a l d ja b li sm u tn e w y p a d k i! W y p ijm y za zd ro w ie h ra b ie g o Iw a n a i b ą d ź m y w eseli.

M o w a ta sp o d o b ała się g o ścio m d ‘ A rfe u illa . W y p ito za zd ro w ie ro sy jsk ie g o h rab ieg o , p ra g n ą ­ ceg o p rz e m ie n ić się w p a ry sk ie g o b u lw aro w ca, a k tó ry p rz e d k ilk u ch w ilam i tro ch ę p o n u ry i zasę­

p io n y , o d zy sk ał zn ó w z w y k ły w y ra z tw a rz y i o d ­ p o w ia d ał g rzeczn ie n a to a sty , ja k ie n a je g o cześć w zn o szo n o. P rz y tem O k ta w ja n ie p o z w a la ła m u się zajm o w ać sm u tn em i m y ślam i. O sid la ła g o ze zręczn o ścią k o b ie cą i sta ra ła się ro zd m u ch ać o g ień ja k i, czeg o , b y ła p ew n a, ro z n iec iła w je g o sercu .

O b iad sta ł się szalen ie w eso ły m . O d ru g iej z ra n a , g d y d o g ry p rz y g o to w a n o sto lik i, n ie k tó ­ ry m g o ścio m G u y a d ‘ A rfen illa p lą tały się ju ż ję ­ zy k i, o czy b ły szczały , a stąp ali ja k b y n a p o k ła d z ie

p o d czas k o ły san ia się o k rę tu . P a rtja b a k k a ra b y ła o ży w ion a, ja k z w y k le w śró d lu d zi w h u m o rze ró żo w y m . P rz e g ran a w y n o siła o k o ło stu ty się cy fra n k ó w . W a lk a sk o ń czy ła się d o p iero o g o d zin ie p ią tej zran a. M au ry cem u szczęściło się ciąg le, w y g ra ł d w a n aśc ie ty się c y fran k ó w .

P o zw o li p an i, że ją o d w io zę? — sp y ta ł h ra b ia O k ta w ję , k ie d y g ra się sk o ń czy ła.

G o ście zaczęli się ro zjeżd żać.

N ie... n ie d z isia j, k o c h a n y h ra b io — o d ez­

w a ła się k o b ietk a .

G d zie p a n ią zo b aczę?

— N ie w iem .

— A ja w iem . D z isia j w ieczo rem tu taj. O k ­ ta w ja ch ciała o d p o w ied zieć, a le ją h ra b ia u p rz e­

d ził.

Ł a sk a w e p a n ie i p an o w ie! — o d ezw ał się cu d zo ziem skim ak cen tem , k tó ry c z y n ił m o w ę je g o o ry g in a ln ą — p rz y ja c ie l m ó j h ra b ia d ‘ A rfeu ille u c z y n ił m i zaszczy t, że m n ie p rz e d sta w ił p a ń stw u i za to b ęd ę m u zaw sze w d zięczn y . D z ięk i jeg o u p rz e jm o ści sp ęd ziliśm y k ilk a g o d zin , k tó re w y ­ d a w a ły m i się czaro w n em i i k tó re też sp ieszę w zn o w ić. P o zw ó lcie m i p ań stw o , że z g o ścia zo ­ sta n ę g o sp o d arzem ; zró b cie m i te n zaszczy t, sza­

n o w n i p a ń stw o i p rz y je d ź cie d o m n ie d z isia j o ó sm ej, tu ta j z g ó ry zastrzeg am , że o dm o w a d o ­ p ro w a d ziła b y m n ie d o ro zp aczy .

O d m o w y n ie b y ło się czeg o lęk ać. Z ap ro sze­

n ie h ra b ieg o p rz y ję to jed n o g ło śn ie. P rz e d o d e j­

ściem O k ta w ja sz ep n ę ła M au ry cem u d o u ch a:

— P rz y ja d ę d o cieb ie o p ią te j.

D o b rze.

W ice h ra b ia d 4 A rfe u ille i h ra b ia Iw an o statn i p o zo stali sam i w p u sty m salo n ie.

N o , p a n się ju ż całk iem z a p a lił d o O k ta w ji?

rz e k ł F ra n c u z d o R o sjan in a.

O , n iech p a n teg o n ie m y śli. — o d p o w ie ­ d z iał h ra b ia .

A je d n ak ch cial p an b y ć je j p rz e d staw io ­ n y m , a tu zach o w y w ał się p a n ja k p ra w d ziw y w ielb iciel.

R zeczy w iście. O k taw ja śliczn a d ziew czy n a.

P o d o b a m i się, ja k ła d n a k a m e i ja . A le k am ei je z ry w a się, lecz je j się n ie k o ch a.

M ło dzi lu d z ie w y sz li razem n a b u lw a r P o isso - n ie re i ta m ro z sta li się H ra b ia w sia d a ł d o k a re ty , k tó ra całą n o c n a n ieg o c z e k a ła i k a z a ł się zaw ieźć d o H o telu W ielk ieg o , g d zie ty m czaso w o m ieszk ał.

R o z b ie ra ją c się i k ła d ą c d o łó żk a, m y śla ł n ie o p ię k n e j O k taw ji, lecz o o p o w iad a n iu b a ro n a P a- sh a la d e L a u d illy i o tern , co d o n o szo n o w g azecie

„ I ra n c e”, a co sp ra w ia ło n a n im ta k siln e w ra że ­ n ie o p rz y c z y n ie k tó re g o d o w iem y się n ieb aw em . Z asn ął, z a m ie rz a jąc teg o ż d n ia p o je c h a ć n a cm en ­ ta rz P e re -L a c h a ise d la p o w zięcia b liższy ch in fo r- m a cy j. S en m iał n iesp o k o jn y . Ś n iły m u się o k ro ­ p n e rzeczy , ja k ie ś k rw a w e w id ziad ła.

M a u ry c y z k ie sz e n ią n a p c h a n ą b ile ta m i b a n ­ k o w em i u w a ża ł za k o n ieczn ą o stro żno ść p o w ró cić d o ro żk ą n a u licę N av arin .

W d ro d z e m ó w ił d o sieb ie:

O ! p o lic ja tw ie rd z i, że w p a d ła n a śla d y z a­

b ó jc y ! i są lu d zie, k tó ry m d o ść p o w ied zieć, a b y u w ie rz y li. G łu p cy ! ta k ie fra z e sy d o b re ty lk o d la n a iw n y c h ! S z u k a jcie , sz u k a jc ie , m o i k o ch an i, zw ie rz y n a o d w as m ą d rze jsz a ! N ie u p o lu je c ie n ic i z p u stą to rb ą p o w ró cicie d o d o m u !

M a u ry c y u p a d a ł ze zn u żen ia. W d w ie m in u ty p o p o ło żen iu się d o łó ż k a sp ał tw ard y m sn em .

W ty m że d n iu , ta k p e łn y m w ra ż e ń , k ie d y o d ­ k ry te z o sta ły d w ie zb ro d n ie, p rz y u lic y V a ren n e x stało się ta k że co ś, w in n y m w p raw d z ie ro d z a ju , co n ie m n ie j w ażn em je st d la n aszeg o o p o w iad an ia.

W p o śro d k u u lic y te j w zn o sił się i d o d ziś d n ia w zn o si się je sz c z e n ie w ie lk i d o m je d n o p ię tro w y . P ierw sz e p ię tro całe z a jm o w ała sy p ia ln ia i p ra ­ co w n ia, o św ietlo n a d u żem p ó lo k rą g łe m o k n em . P ra c o w n ia n a le ża ła d o G a b rje la S e rv e t, zn an eg o ju ż a rty sty i p ra w d o p o d o b n ie b ęd ąceg o n a d ro ­ d ze d o ro zg ło śn ej sław y .

(C iąg d alszy n astąp i)

Cytaty

Powiązane dokumenty

sprzedawać będę w drodze przetargu przymusowego najwięcej dającemu za gotówkę w mojem biurze ul. sąd,

ny następnie do seminarjum nauczycielskiego w G rudziądzu, oddaw ał się pracy organizacyjnej dla dobra sw ych kolegów nie zrażając się ni- czem.. W m aju 1920 roku został

W wy- paOaah nlepraewidaianych, pray watnymania praedalębioratwi, dMenla pracy, pnarwanla komanlkaeji, abonent ade ma prawa tądW poaatermlnowyeh doatarcaeił gaiety, lob iwrota

Dużo uczniów i uczenie i in, zatrudnionych, obow iązanych do uczęszczania na naukę do szkoły dokształca­. jącej,

ZYXWVUTSRQPONMLKJIHGFEDCBA 2 „GŁOS WĄBRZESKI*4 Nr... „GŁOS

na dostarczenie m ieszkań dla bezdom nych w inien być czerpany fundusz z podatku od lokali, gdyż tak ie jest przezna­. czenie tego

grupy, rzut dyskiem druchen, rzut dyskiem druhów I, grupy, rzut granatem druhów II. Śledztw

Nadmienia się, że po rozpoczęciu nowego roku szkolnego nowi uczniowie- rzemieślnicy muszą być jak dotychczas do szkoły meldowani coprawda, do na­. uki szkolnej dopuszczeni