• Nie Znaleziono Wyników

Drukowanie pisma "Spotkania" w mieszkaniu Stefana Szaciłowskiego - Janusz Krupski - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Drukowanie pisma "Spotkania" w mieszkaniu Stefana Szaciłowskiego - Janusz Krupski - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

JANUSZ KRUPSKI

ur. 1951; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe „Spotkania. Niezależne Pismo Młodych Katolików”, niezależny ruch wydawniczy, opozycja w PRL, życie polityczne

Drukowanie pisma „Spotkania” w mieszkaniu Stefana Szaciłowskiego Przy ul. Marii Curie-Skłodowskiej, w mieszkaniu Stefana Szaciłowskiego i jego mamy, drukowany był pierwszy numer „Spotkań” i miał być drukowany numer drugi. Przed drukiem tego numeru, kiedy już zgromadziliśmy część papieru i matryc, miała miejsce rewizja przeprowadzona przez Służbę Bezpieczeństwa, która uniemożliwiła ten druk.

Ale wtedy stała się jedna ważna rzecz. Mimo tej straty, którą wtedy ponieśliśmy, od drugiego numeru „Spotkania” już były podpisywane. Pierwszego numeru „Spotkań”

nie podpisaliśmy, mimo że nie mieliśmy żadnych oporów związanych z brakiem odwagi, tylko opinia części współpracujących z nami pracowników naukowych Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego była taka, żeby przez bezpośrednie wskazanie na osoby związane z KUL-em nie narażać uczelni na przykrości.

Przyjęliśmy ten sposób rozumowania i nie podpisaliśmy. Natomiast po rewizji, kiedy już było wiadomo, że „Spotkania” wychodzą w Lublinie i wydają je osoby związane z KUL-em, nie mieliśmy takich oporów. Następny numer został podpisany przeze mnie, Zdzisława Bradela [oraz Stefana Szaciłowskiego] i w stopce był podany mój adres przy ul. Gospodarczej 30 [m. 52].

Mieliśmy problemy z ulokowaniem naszego sprzętu, bo studenci KUL-u i związane z nami osoby w większości pochodziły spoza Lublina, mieszkali na stancjach albo w akademikach, czyli miejscach, gdzie bardzo trudno było lokować sprzęt. Gospodarze jak wyczuli zapach denaturatu czy zorientowali się, że jest coś nie tak, to wymawiali stancję czy nie zgadzali się na taką działalność. Trzeba było brać pod uwagę, że w mieszkaniach osób namierzonych przez Służbę Bezpieczeństwa nie należało sprzętu trzymać. To ograniczało bardzo możliwości działania. Często musieliśmy zmieniać miejsca druku „Spotkań” nie tylko ze względu na to, że tak nakazywały przepisy bezpieczeństwa, żeby w jednym miejscu nie było coś zbyt długo i nie zostało przez to namierzone przez bezpiekę, ale również było nam trudno znaleźć takie miejsce, w którym można byłoby się na dłużej zatrzymać. Na skutek różnych poszukiwań,

(2)

rozmów, zaproponował swoje mieszkanie Stefan Szaciłowski, który wtedy współpracował z Teatrem Akademickim KUL-u.

To było kilkupokojowe mieszkanie i jeden z pokojów został udostępniony w momencie drukowania numeru. Przychodziło kilka osób i starało się jak najszybciej taki numer zrobić, a potem ewakuować go z mieszkania. Przed powieleniem, które odbywało się bardzo szybko, żeby nie zwrócić uwagi sąsiadów czy kogokolwiek, w niewielkich partiach był dostarczany papier i jak już była zgromadzona odpowiednia ilość papieru, odbywał się druk.

Data i miejsce nagrania 2007-11-18, Lublin

Rozmawiał/a Wioletta Wejman

Transkrypcja Piotr Krotofil

Redakcja Piotr Krotofil

Prawa Copyright © Ośrodek „Brama Grodzka - Teatr NN”

Cytaty

Powiązane dokumenty

O wyborze tego miejsca na klub decydowała miła atmosfera, którą stwarzała Bożena Wronikowska, która nas podejmowała herbatą, oraz bliskość Katolickiego Uniwersytetu

Jeśli chodzi o stronę techniczną, to na początku byli aktywni: Bożena Balicka, która przygotowywała matryce pierwszych numerów „Spotkań”, te pierwsze matryce były

Były szelki, w szelkach się jeździło, tylko trzeba było pchać.. I były tak zwane drogi, układało się samemu, to nie na stałe, bo to w zależności,

Pozorują drobną kradzież po prostu i później mówią, że tutaj gdzieś w klatce drugiej było podobnie, i myśmy się dowiedzieli od kogoś z innej klatki.” Ja oczywiście nie

„Korowód” to dla mnie takie perełki, które po prostu można w każdej okoliczności, w każdym systemie, w każdym ustroju zaśpiewać i zawsze to będzie aktualne. Data i

Pamiętam na pewno jak była pierwsza Ballada [Spotkania z Balladą] robiona, to była Ballada szpitalna [Medyczne Spotkania z Balladą], to wtedy jeszcze Jurka z nami nie było..

A patrzeć na to, co kiedyś było nasze, a co zostało zabrane, i że ojciec szukał pracy, że mama jeździła, prosiła, żeby oddano chociaż to mieszkanie, które nie miało

Później, też przez ZMW [Związek Młodzieży Wiejskiej –red.], kupiliśmy pierwszy wzmacniacz do gitary –żeby było na czym grać.. To był wzmacniacz od