• Nie Znaleziono Wyników

Pobyt na wsi pod Łęczną w czasie okupacji - Kazimierz Jarzembowski - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Pobyt na wsi pod Łęczną w czasie okupacji - Kazimierz Jarzembowski - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

KAZIMIERZ JARZEMBOWSKI

ur. 1928; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Łęczna, II wojna światowa

Słowa kluczowe okupacja niemiecka, życie codzienne

Pobyt na wsi pod Łęczną w czasie okupacji

Od 42 byłem niezameldowany, a potem, jak mnie przyjęli do szkoły, bo chciałem w 43 roku rozpocząć naukę w tej szkole mechanicznej, to wtedy miałem podstawę do zameldowania się. Czyli przez jakiś okres byłem niezameldowany i ciotki bały się mnie trzymać, to mnie wysłały na parę miesięcy pod Łęczną. Tam taki majątek ziemski był. Tam mieli rodzinę wysiedloną z Częstochowy, która się tam w tym majątku zaczepiła, bo ojciec tych córek, bo one tam szły, szydełkowały, na drutach robiły, obrabiały tych chłopów i zarabiały na tym, przynosiły różne swetry, one to pruły, ja ręce trzymałem, bo to trzeba było tego… to to prały, farbowały i tam robiły swetry. A ojciec, znaczy ich ojczym, bo to ojciec to zmarł jeszcze przed wojną, ich ojczym zatrudnił się tam jako kowal w tym majątku, w kółko tam naprawiał rozmaite rzeczy, no i ja tam chodziłem, początkowo tłukłem koks, tam miechem takim, bo to się miechem robi żeby się to paliło, tak siu, siu, trzeba było ciągnąć, tak się składało i powietrze tam dmuchało w to. Ale po jakimś czasie miał takiego pomocnika tam, też chłopka takiego, no i nieraz, bo to szyny jakieś tam obcięli szyny i z tego okuło się rozmaite na podkowę i inne tam rzeczy i to nieraz żeby szybko nie stygło to na dwa młoty bić, to ten pomocnik taką dziesiątkę miał, a ja piątkę taką i się tam nauczyłem tego kowalstwa. O, tam jak poszedłem do mechanicznej szkoły, jak ten się zorientował, tam też mieliśmy po miesiącu pobyt w kuźni, bo szkoła robiła rozmaite narzędzia, ale to się robiło odkuwki odpowiednio, to się obrabiało kleszcze, czy nie kleszcze, jakieś ramki do piłek tam, jakieś tam. To jak ten się kowal zorientował, że ja tutaj tego, no to on mnie tam wziął, całą zimę przesiedziałem na tej kuźni, byłem jego prawą ręką i tam dyrygowałem tymi, a on chodził na kielicha.

A obok był rymarz, to przy okazji się nauczyłem po rymarsku szyć. I nauczyłem się macać kury, bo zobaczyłem jak tam kury latały, tam nie było takiego kurnika, tylko latały wokół tego. Jak trzeba było którąś złapać, to się im sypało trochę [ziarna]. No i kiedyś ciotka tam mówi, tam ciocia, to nie moja ciocia, ale kiedyś tak się mówiło… to kuzynka rodziny, mówi: „Jajko będzie miała kura, to trzeba pilnować, żeby tam

(2)

gdzieś po krzakach nie zostawiła”. Wszyscy: „A skąd ciocia wie, co przez dziób jej zaglądała?”. Ale popatrzyłem, że to brała, wsadzała jej palec w tyłek i jajko tego. I ja kiedyś tą kurę przyuważyłem i też wsadziłem i mówię: „Ciociu, będzie miała jajko”, „A skąd ty wiesz?” „A bo macałem”. Bo to się nazywa macanie. No jak się te dziewczyny śmiały: „Kazik kury macał”. To tam byłem całą zimę, 42 na 43 rok.

Data i miejsce nagrania 2012-07-24, Warszawa

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Transkrypcja Anna Stelmach

Redakcja Maria Radek

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

A Rydz-Śmigły niby już wtedy wyjechał za granicę, uciekł, Niemcy wszystko rozkradli, zajęli pałac w Czemiernikach, a hrabia Raczyński do tego pałacyku w Ludwinowie

Jęczmień się suszyło przynajmniej przez parę godzin i była taka stępa, [duże wydrążone naczynie z] drewna, tam się nasypało tego wysuszonego jęczmienia, i to się takim

Jakoś tak rodzice starali się, żeby przede wszystkim cały czas była nadzieja i mimo wszystko jakoś ten spokój taki się utrzymywał.. Nawet jak ja chodziłam po tym mieście

Jak szłam z moją mamą na zakupy po mleko czy coś ulicą Lubartowską to widziałam po drugiej stronie ulicy na drutach trupy dzieci, ludzi, którzy chcieli uciec, rzucali się na

Bo to było w takiej dolinie, gdzie rosły olchy, była taka zakrzaczona, i pamiętam, że ci chłopcy niemieccy, młodzi, już nie żyli.. I ci sowieccy, Rosjanie,

I dziadek przed wojną wyjechał do Ameryki i zarobił dużo pieniędzy, bo kupił dwór od dziedzica za Bugiem.. I myśmy tam mieszkali, ale jak była ta rzeź, wojna, no to

I to trwało czasami bardzo długo, bo oni tak dobrze się matematyki widocznie nie uczyli, ale za każdym razem mieli jakiś błąd i ponieważ to był błąd, brakowało im jednej,

[Mimo to] dwa, trzy razy do roku jeździłem tam i w miarę możliwości na tyle, na ile można było, żeśmy z synem ten teren porządkowali. Z każdego roku