• Nie Znaleziono Wyników

Szczutek : pisemko humorystyczne. R. 5, nr 9 (1873)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Szczutek : pisemko humorystyczne. R. 5, nr 9 (1873)"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

iNTr. î>

Lwów. Sobota dnia 1. Marca 1 8 7 3 .

R O I £. V .

> hm■■■ M i « « > ■■ « - ! • « * I ł * > ' «•* »

W ychodzi w k aż d ą sobotę. P rz ed p ła ta całoroczna z przesyłką pocztow ą 1 . 0 złr., półrocznie 5 złr., ćw ierćrocznie w zł. r > 0 ct. W w ielkiem k sięztw ie P oznańskiem 7 1 talarów . — W e F ra n cji, S zw ajcarji i W łoszech całorocznie 3 1 franków . — W e Lwowie całorocznie l O złr. — N um er pojedynczy kosztuje 2 0 ct. — Prenum erow ać m ożna we w szystkich księgarniach. — Reklam acje nie opłacają się ; listy przyjm ują się

tylko opłacone. — In se ra ty przyjm uje red a k cja i ajen cja dzienników A . P iątkow skiego.

Adres: R e c l a k o j a S z o z u t k a , u l l o a B o b l e i k l e g o n r 3 0 8 n a X. p i ę t r z e .

Rozmowa matki Ocinji z synem M kołajem.

(Na z n a n ą nule Papkina.)

Mikołajku, duszko moja, co tam w trawie piszczy ? Pani matko, delegacja frak mój całkiem niszczy.

Oj, frak, pani matko, frak, frak, Którym serce się pieściło tak, tak ! Mikołajku, dziecię moje, jak ten frak zrobiony ? Pani matko dobrodziejko, ma złote galo n y !

Oj, frak, pani matko, frak, frak, Którym serce się pieściło tak, tak ! Mikołajku, duszko moja, <*'’• Lasser szepcze?

Pani matko dobrodziejko, rezolucji nie chce ! Da frak, pani matko, frak, frak, Którym serce się pieściło tak, tak ! Mikołajku, duszko moja, cóż ty z rezolucją ?

Pani matko ! Niech się inni o to głupstw o kłócą.

Mnie frak, pani matko, frak, frak, Którym serce się pieściło tak, tak ! Mikołajku, więc ty za frak chcesz kraj Niemcom oddać ? Pani matko, trza im jeszcze coś do tego dodać ?

Za frak, pani matko, frak, frak, Którym serce się pieściło tak, tak ! Mikołajku, za te targi, ja cię będę biła !

Pani matko dobrodziejko, samaś tak robiła.

Oj, frak, pani matko frak, frak, Którym serce się pieściło tak, tak !

które

punkt punkt

punkt punkt

p u n k t

D i i l s z y <’i ą g | t i ii tk (o w u p o d l i ) t l i ,

pan Mikołaj Zyblikiewicz m iał w kieszeni gotowe ale z nieodgadnionych powodów zam ilczał:

6. P u łk i polskie stojące w G alicji otrzym ają nowe guziki wyrobu krajowego;

7. W róble na dachu będą św iergotały po polsku, a bocia­

nom będzie i nadal <io7wolony wolny pobyt w kraju w miesiącach ciepłych, jeżeli się wykażą, że m ają się z czego się w yżyw ić;

8. P osada m in istra-ro d ak a (jeżeli nim będzie p. Z yblikie­

wicz) będzie dożywotnią ;

9. Z am iatanie m iast przejdzie na koszt skarbu p a h stw a ; natom iast G alicja bierze na siebie 2 0 % długu państw o­

wego;

10. D elegację galicyjską powinien m in ister sam w ybierać;

sejm krajowy w zamian dostanie prawo uchw alania no­

wych dodatków do podatków i koncesję na wybudowanie domu dla warjatów politycznych. (Za ostatni p u nkt chciał sobie p. Zybliki«wicz proce wytoczyć o urazę honoru).

Anti-Rabagas.

Dziwna to dziwna sztuka te n „K abagas,“

K ażdy syn ludu je st w niej ło tr i fagas Każdy gorący wszej podłości ïb io rem

Każdy P an Jasn y zaś cnót wszelkich wzorem.

Scena je s t we F rancji, i to ją tłum aczy ; U nas inaczej ! inaczej ! ! inaczej ! ! !

(2)

P an Artur.

34

— Cha, cha, cha! U bawiłem się też wybornie na tym R ab a- gasie. T en pan Sardou nie m ógł zrobić większej przysługi lu d z­

kości. Isto tn ie rzecz je s t napisaua parfaitem ent, z precyzją i p r a ­ wdziwie subtelną elegancją.

Muszę się zapytać Lunia, zkąd te n p. Sardou pochodzi, car j e vous avouerai, że m i to nazwisko nie im ponuje, a znam p rz e ­

cież na palcach całą francuzką arystokrację.

P a /i! qui s a it? Może to pseudonim jakiegoś m arkiza, a mo­

że też i jak iś pisarek najęty przez francnzką arystokrację k tóra in teres swój rozum ie trochę lepiej a niżeli my nasz rozum iem y.

— J a znajduję, że to bardzo nie a propos, że prawie nikt z „krem y“ nie był w te a trz e . N ie godzi się opuszczać takich spo­

sobności do zam anifestow ania sw ych opinji, i zaprotestow ania p rze­

ciw tem u, co to oni nazyw ają duchem czasu !

A le m y nigdy, nigdy nie zm ądrzejem i damy zawsze i wszę­

dzie wyprzedzać się tym dorobkiewiczom, którzy m i już dziś z a ­ tru li pow ietrze salonów.

A quoi ça m è n e ? V o y o n s! P orozpierało się to w lożach i urządzili na nasze konto prawdziwie gm inną burdę. Ludzie dobrze urodzeni byliby się pewno zachowali avec p lu s d e calme et de d ignité, lecz dziś niestety reprezentuje nas ta k i p. A ., którego ojciec był ekonomem i okradł mego przyjaciela. Synek m a dziś dwie wsie na P odolu i m yśli już qu'il est quelque chose. A lbo p.

B. co sam nie dawno chodził dzierżawami, a którego ojciec był u m ojej ciotki m andatarjuszem , albo p. C. ach poczciwy, g łupi C.

któ ry mi przypom ina swego ojca co był adw okatem , i zrujnow ał poczciw ych ....skich.

Mais le suprêm e to był ten baron D. U fa lla it voir Jecroyais, que ses g a n ts ne supporteront p a s un tel enthousiasme. Ach u b a ­ w iłem się kapitalnie terni zabójczemi spojrzeniam i, którem i zabijał dem okrację, zapom inając, że P apa jego pożyczał jej na lichwę pieniędzy.

Ah laissons cela ! Nie lubię irytacji, więc nie wspomnę już o F . G. H. itd., których przodków nie w herbarzach, ale w fo lw a r-t

cznych rejestrach P o to c k ic h , Sapiehów lub Zamojskich -szukać

należy. .

N ie! takiego wieczoru nie będę m iał już w życiu. W idzieć na własne oczy owych ekonomskich arystokratów — pozujących na obrońców tradycji, c'est le suprêm e haut goul !

Merci Mr. S a rd o u ! — m erci!

„Jubel“ pana Janowskiego w radzie państwa.

Delegacja, ja k wieść niesie, Z rady P ań stw a wynieść chce się, N iem cy p atrzą na nią krzywo I klną z cicha : „zkąd się w iięło, Ze jHst tak ą uporczywą,

T ak nam wielkie psuje d z ie ło !“

W takim rzeczy dziwnym składzie, N a pociechę Niemcom w Radzie Z ostał tylko pan Janow ski : -M ężu, ty nam ukój troski I zaśpiewaj tę piosenkę,

Co to wiesz 1 nam dziś na ręk ę.“

W stał Janow ski. I z cierkiew na Zaczął śpiewać. Piosnka r/e w n a : J a k to Lachy R uś ciemiężą, Skąpią grosza ruskim księżom, Gorsze dają, lepsze biorą, I to trzeba wziąć z pokorą. — P o tem zaczął nucić z cicha Ja k to R uś do N ;emców wzdycha, Aż z rozkoszy się uśmiecha, A z tęsknoty aż usycha

Do tych dobrych, do tych przednich, Do wyborów bezpośrednich.

Poseł śpiewa, a R uś nie wie, Ni o pośle, ui o śpiewie, Tylko orze, sieje, zbiera A gdy nieraz głód doskwiera Co je st rzeczą dość powszednią, To choć w państw ie zło ta era, R uś m rze sobie — bezpośrednio ! —

Kronika przyszłego tygodnia.

P o n i e d z i a ł e k . K om itet tea tra ln y postanaw ia wprowadzić „R abaga- s a “ stale ua scenę, wychodząc z zasady, że każdy kom itet win en mieć na sum ieniu głupie spraw ki.

W t o r e k . D elegacja w ystępuje z rady Państw a. Z powodu tego we Lwowie ogólne dopytyw ania, co właściwie było do tego powodem ? Politycy z profesji radzą nad tem , czy delegacja m a wyjść z sali prawemi czy lewemi drzw iam i.

Ś ro d a . Cu l ! A utor, fejletonów „ze św iata“ nie zjadł nikogo.

G azeta Narodowa uniknęła przeto kom prom itacji.

C z w a rte k . W braka innych wiadomości podadzą dzienniki tę wiadomość, że niema żadnych wiadom ości.

P i ą t e k . Recenzenci te a tra ln i D ziennika Polskiego i G azety, za­

m yślają wspólnie urządzić wykłady publiczne o salo n o - wości. —

U prasza się płeć p ięk n ą, aby w ty m dniu z domu nie w y­

chodziła.

S o b o ta . Z powodu zaprowadzenia wyborów bezpośrednich wy­

krzykują Św iętojurcy wielki „Ju b e l“, üzom er Izrael mianowa pana A m brożego Janow skiego swoim członkiem honorow ym . N ied ziela . W yszedł nowy num er Szczutka, ku wielkiej radości

prokuratorji.

W art Pac pałaca a pałac Paca.

Mogą sobie podać rączkę — Te Minosy estetyczne, Co w Ga­

zecie i w D zienniku sm alą duby Swe krytyczne. —

Sm ak w ykw intny, elegancja — W każdym ich widoczne są ­ dzie. — P a n i N. tak mówi pierwszy — M oie błyszczeć w dem i

— mondzie.

D rngi niechcąo się w wyrokach — Dać wyprzedzić tego kro­

ju — Mówi : panna U. m a ruchy, — Kopiowane z przedpokoju.

O Minosy estetyczne. — D żentelm eni moi fajni. — W idzę żeście pobierali — Lekcje sm aku obaj — w sta jn i!

(3)

— 3 5 —

Ad vocem wielkiego postu.

List p a sterski Jego Święt. Ullramontanusa.

Carpe a la daube, p strą g i i hom ary, P o tem jakaś sm aczna legum inka,

A przed zupką dobry S h erry stary , A po zupce flaszka C ham bertinka ; P rz y deserze: Cliquât, — M outebello, Mokka, Chasse café, H aw anna (yellow !) P o ść ta k synu je śli dobrze traw isz, T o i dobrze zjész i duszę zbawisz ! ---

Bez buljonu zupa djablem lichem , — S puść się zatem na sp ry t tw ej kucharki ; Niewiadomość rzeczy nie je s t grzechem Ergo lepiej je s t — niew glądać w garnki ! — hem co do k arp ia ciekawości

B?.dzę strzedz się — o radzę W aszm ości, Bo i czernie wiedzy żądza w ściekła ?

O t zw yczajnie: Pierw szy schód do p ie k ła ! — Za to punolo pstrągów pan pobożny

Oko baczne winien mieć na palcu Swej kucharki, by przez w ybryk zdrożny Z am iast m asła nie użyła ( f f f !) sm alcu ! —

P s trą g na sm alcu ( f f f l l ) D b ru m l K to lam ie posty W tak i sposób, wiecznej winien chłosty,

I powinien ( f f f !!!) tą herezją zmazań Być do śm ierci — na osypkę skazan !

L egum inką może być z kolei

Byż naprzykład z w arstw ą konflturki, P rz y ty m dobrze je s t ad, gloriam D ei Dodać trochę cytrynow ej skórki ; (K to ten przepis spełni w założeniu Iż ku swemu działa um artw ieniu, N ie popsuje leguuiiny g ustu

A o trzym a — trz y sta dni odpustu !) C ham bertina zlecić nieco trzeb a

C liquot w lodzie niech przyjdzie na stolik Aby nie psuć św iętych darów nieb a!

Za to będzie pobożny katolik C zarną kawę dla m ortyfikacji Pić bez cukru (Bóg mu to zapłaci!) A spaliw szy H aw anny część czw artą Bzuci resztę — (i tak djabła w artą ! — ) Poszcząc ściśle w sposób tak surowy Ju ż mi zgwałcisz postu tw ego chybą Gdy zjesz w koócu bigos finansowy! — A kcjonarjusz je st ueoralną rybą,

W ięc by straw n^ść poszła trybem lepszym Możesz zjeść tych rjb e k tuzin z pieprzem Byłeś złożył tak'.e grosz w prezencie

Sw iętop-etrzu na ryb tych in tencję! — Chochlik.

P ain ! dw a w ahlbecyrki

u we Lwowi ! znowu będzie­

my zrobić historyczny sk a n ­ dal, będziem y pokazać P o ­ lakom , że ca ła ich wielka wojna gegen die Kultur, je st um a sonst. K u ra n d a , ach K uranda je s t ein g rö sse r Mann. Jego m yśl, u we L w o­

wi zrobić dwa m ia s ta , je st ta k w ielk a, że cały św iat pow inien sie zbiegować i krzyczyć : w iw at !

Link< będzie polski Lwów, a na prawo żydow ski, eigentlich niem iecki. Und die P ełtew będzie tak pływać ja k iih e in m iędzy F ran cją a Niem cam i pływa.

M i, w na8zem m ieście, będziemy w ybierać naszego p o sła , a może trzech, a oni, Polaki, jednego. Po co m i mam y z niem i robić p o sła ? Denn w arum ? wie h eisst?

T akie zrobienie m iasta na pół, będzie największy ku de ta ty , ja k mówi moja sio stra a u f fra n cesisz. Takie zrobienie m ia sta na pół, zrobi d er K ultur eine jü d isch e Gusse jak powiedział pruski w ielki wojownik G raf W inkelried. T akie zrobienie m iasta na pół, podniesie kursów ! Aj waj ! kursy i banki. Nu, z bankam i będzie kłopot i ze giełdą.

Tati/ ist kaucjon ja k powiada H a m le t von S z ille r, gdzie ma być bank, czy u Lwowi niem ieckim , czy we p o lsk im ? machen a te­

legram do K urandy !

Mnie się z d a je , co lepiej u w polskim Lwowi niech będzie w szystkie banki i g iełd a — my będziemy tam codzień podróżować i g e ize fte zrobić; bo po co wojna t a k a ? My krw i nie ch cem y ! M y do naszego Lwowa będziem y zabrać te a te r, Leihbibliotek i pie- niądzów. Dus będzie a cym es życie, politisch und fe in . N iech żyje K uranda der grosse, i jego w ielka m yśl von die zw a Wahlbezirke.

To je s t prawdziwe ; Kulturgedanke — i fein und unsterblich.

Puncto narodowości Kopernika.

W odpowiedzi Neue fre ie l'resse.

Suum cuique ! Głowę sobie suszą Niemcy

Ja k by dójść tu do sposobu, By nam męża skraść co w strzym ał W iry słońca w koło glohu.

I na dowód (posłuchajcie, Bo dalibóg że nie kłamię) Mówią że do nieba mogło

Sięgnąć tylko — N iem ca ram ię ! — Że u Niemców długie ręce

O tem wiedzą szkolne dzieci ; Lecz K opernik był P olakiem , Bo nam słońce i dziś świeci! — Gdyby Niem cem się był rodził B yłby — wierzcie mi uczeni Z atrzym ane w biegu słońce S kradł i schował do kieszeni ! —

Komitet teatru lwowskiego

zrozum iał nareszcie w y s o k i e z a d a n i e s z t u k i d r a m a t y c z n e j , zbadał należycie sm ak krem y lw ow skiej publiczności, i przekonał się, że sztuki ja k „ R a b a g a s* m ogą być u&jkorzystniejszemi dla kasy teatraln ej. I dlatego .rozpisuje a i - niejszem :

K o n k u r s na n a p ija n ie najbrudniejszej s z t u k i

z oznac7eniem teim in u konkursowego do dnia 1. K w ietnia.

Sztukę należy napisać w języku obcym.*) Tłum acz się znajdzie.

Autorow ie, którzy się wykażą przekupstw em i cynizm em , będą m ieli pierwszeństwo.

Do kom itetu konkursowego wchodzi siedm iu kandydatów o*

j hrabiów, jako reprezentanci arystokracji galicyjskiej. —

*) Po cói tjle niepotrzebnych wiględów dia ojczystego ję*yka! Pr*yp. r e i

(4)

36

Szozutels,

■ Dziwny wypadek. Cała przyroda się śm ieje, a ja z bólem serca widzę zaledwie jakiś czarny punkt.

'200.00 0£i\

k *

Wydawca i odpowiedzialny redaktor : L i b e r a t Z a j ąc z ko w i k i. Czcionkami K. Pillera.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Świeżo wprowadzony sposób zaproszenia na bal listownie grozi podkopaniem moralności ojców. — Przestrzegamy przeto płeć piękną przed tym możliwym podstę­.

Pisząc to niewątpliwym zamiarem autora ly ło wzniecić przeciw osobie Nam iestnika pogardę, z powodu jego czynności urzędowych, zachwiać zaufanie do niego, a

Niedość było podatków, jeszcze nam każą płacić cztery procent od komornego.. Niepłacąc

J a zaś twierdzę, że niema taktu ani za grosz, ltobił słodkie oczy do nas wtedy, kiedy potrzebował rehabilitacji, a dziś pozyskawszy po części sympatię,

Na sto osób naliczysz połowę takich istot, co tyło wiedzą o swoim dziadku, ile ja wiem o chińskiej poezji albo o polskiej demokracji.. Parole d'

93 być użyte na lokowanie kapitałów funduszowych, na lokowanie kapitałów zakładów publicznych, pod nadzorem rządu stoją­. cych, na lokowanie kapitałów

dliwszym jest ten owoc dla samego producenta ; fabrykacja bowiem tych artykułów sprowadza nieuleczalną blagomanię.. Polemiczne artyku ły dzienników lwowskich w

Ogólna sum a w obiegu będących listów hipotecznych nie może w żadnym razie przenosić sumę równoczesnych wierzytelności hipotecz­. nych, nie może być wyższa