• Nie Znaleziono Wyników

Szczutek : pisemko humorystyczne. R. 5, nr 12 (1873)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Szczutek : pisemko humorystyczne. R. 5, nr 12 (1873)"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

Ü N T r . l ö .

Lwńw Sobota dnia 22. Marca 1873 ROK V.

Dość już na Boga ! Czyliż to nie długo Byliśmy Herbstów sługą ? Czyż nie dość na tem, że nas do tej chwili

Za nos wodzili ? !

W prochu już program nasz z drugiego marca Więc pochowajmy przeżytego starca

Viribus unitis !

Niechaj się z gruzów nowy program zbudzi, Niech nowych da nam ludzi ! I gdy przeciwnik orężem w nas godzi,

Powstańmy młodzi ! Oręż ten jego, to oręż o s ta tn i,

J ak źdźbło go skruszy związek ludów bratni

Viribus un i lis!

Przebóg ! i cożeśmy na tem zyskali, Żeśmy wciąż sami stali ? Całą nagrodą : pogarda u świata

I czasu strata !

Pręcik złamano, lecz nie złamią przecie Potężnej rózgi, gdy się j ą uplecie

Viribus u n itis!

Czech czy Tyrolczyk, biały czy szkarłatny, Każdy do walki zdatny!

Czy z Hussem w zgodzie, czy z papieżem żyje, Niech tylko bije!

Domowe bogi pozostawmy w domu, I na szturm lećmy jakby pocisk gromu

Viribus uuitis !

Gdy skruszym razem germańskie obroże, To każdy sobie pomoże ; I cóż ma szkodzić dążeniom nacodu

Wspólność pochodu ?

Nie zginie wolność ! Skoro wspólna droga Skończy się dla nas, gdy obalim wroga

Viribus un itis!

■ * I m m 4» M n t j r x r ^ O K n o - p o t l t ^ c m n e .

W y c h o d z i w k a ż d ą s o b o tę . P r z e d p ła ta c a ło r o cz n a z p r z e s y łk ą p o c z to w ą l O z łr ., p ó lr o c z n io 5> z łr ., ć w ie r ć r o c z n ie 3 z ł. 5 0 ct. W w ie lk ie m k s ię z t w ie P o z n a ń s k ie m T ta la r ó w . — W e F ra n c ji, S z w a jc a r ji i W ło s z e c h c*ł'> roczn ie 2 1 fr a n k ó w . — W e L w o w ie c a ło r o c z n ie l O z łr . — N u m er p o je d y n c z y k o s z tu je S O c t. — P r e n u m e r o w a ć m o ż n a w e w s z y s tk ic h k s ię g a r n ia c h . — R e k la m a c je n ie o p ła c a ją s i ę ; lis ty przyjm u ją s i ę

ty lk o o p ła c o n e . — I n s e r a ty p rzy jm u je r ed a k c ja i a je n c ja d z ie n n ik ó w A P ią t k o w s k ie g o .

Adres: R e d a K c j a S z o z n t k a , u l l o a B o b l e a b l e g o n r . 3 0 0 n a , X . p i ę t r z e .

Viribus unitis.

(2)

16

P an Artur.

— B ravo, podoba mi się Luu o w tej swojej gorączce te a t r a l ­ nej ; — ostatnią partje écarté grał tak roztargniony, ja k hrabia

Chambord w dzieh Sedanu. O, porównanie to powtórzyć muszę pięknej pani Niuniowej, z prośbeczką o kolportowanie... Lunio Cham bordem ! Chambordem w królestwie sztuki. C 'est u n iq u e!

T łum niech teraz czyta w zmarszczkach jego czoła losy sztuki ojczystej — (o n i teatr nazywają t a k ie rzeczą ojczystą). — P arole d'honneur. T en try u m f Lunia je s t tak pięknym, że istotnie należy wierzyć w konieczne zwycięztwo naszej idei rodowej. P r z e ­ konali się o n i w całej tej aferze, ile mogą bez n a s . Rządzili rok cały teatrem , a dziś wołają do n a s : ratujcie! I to ma być owa ich siła demokratyczna. — Jednaj porządnej komedji dać nie mogą. P a rb leu ! Nie znam nic śmieszniejszego, jak owa poza de­

m o k rató w na dyrektorów teatru i to nasze dzisiejsze zwycięztwo.

C 'est re n versa n t!

Tak, panie komitecie 1 Rachować bilety — i zapisyw ać! To tw oja rola! C 'est la ton m e tie r! Takim cię lu b ię! Z ulicy powsta­

łe ś , więc i ruszaj do zajęć ulicznych!

W dziedzinie zaś piękna, jak powiada L u n io : cha, cha, cha!

E s t- il fa rceu r ce Lunio — w dziedzinie piękna zatem będziemy m y królować. Lunio będzie miał le balet, Niunio la tragédie, Ninio la comédie, D unio l'opera, Munio les oper elles, Finio le dram m e — a profesorom i poetom damy owe ich ludowe, na sosie patrjotycznym ziab ry k o w an e głupstw a. S uum cuique, ja k powiadał mój guwerner.

— A propos owych profesorów. Niepotrzebnie ich wciągnąć pozwoliliśmy. L°piej było zostać en fa m ilie. J a znajduję, że

to nie j potrzebna koncesja zrobiona krzykom dziennikarskim.

A quoi bon fa ire la patte de velours à ces m anants-la ? ! Ale stało się. Kzeczą męża stanu je st godzić się z fa it acompli. Zresztą Lunio zabije ich manjerą.

Zwycięztwo to je s t także avis au lecteur dla naszych polity­

ków. I tu Lunio ma pomysł wyborny. Zaproponował, abyśmy dla zrównoważenia wpływu ulicy ofiarowali małżonkom ministrów po bransoletce, z wyraź nem nadmienieniem, kto się do składki p r z y ­ czynił. Najpierw zaproponował fotografie Sobieskiego, aleśmy go zakrzyczeli znajdując, que ce serait un manque de tacte digne d' un p a rv e n u ;— wypominać dobrodziejstwo a jeszcze do tego tak dawne, jest-t,o pomysł goday parweniusz*. Musiał to ktoś Luniowi podsunąć, car il est trop bon gentilhom m e, by przyjść na taką ideę. I zaraz urządziliśmy składkę między naszymi tylko na owe bransoletki.

Podusim y także i naszych dorobkiewiczów; taki sypnie naj­

szczerzej , a my go możem potem przemilczeć, by uniknąć k o m ­ promitacji.

Ach! gdybym był H ogartem ! pyszną bym zrobił ilustrację z b a ro n a , kiedyśmy go dusili o setkę. Il était adm irable!.... Ó w uśmiech najpierw radości i zażenowania, potem owa noncha/ence z jaką wyjął ową setkę, owa mina przy zapewnieniu, że my go w y ­ mienimy, i owe spojrzenia, jakie zaniósł sam sobie w lustrze.

P e w n y jestem, że w duszy zaśpiewał :

„Baroûciu, jeszcze jedna składka, a będziesz h r a b i ą ! 4 A ja powiadam, dalej tak zręcznie, a partją wygramy Voila !

Sic vos — non vobis!

Pracowici ; Włodek, Bodnar, Pierwszy mazur, rusin drugi, Jako wołów biedna para Centralistów ciągną pługi.

A za nimi z długim b a t e m , J a k poganiacz na ugorze :

„Hejta Włodek! wiśta B o d n a r!“

W ykrzykuje knm Ambroży.

P łu g utyka, orka ciężka, Pełna trudu i mozoły. — Kto odniesie z niej pożytek?

Nie poganiacz i nie woły!

Delegatom zamierza jącym jechać do delegacyj wspólnych :

c v i n t i i « s t u l t o r u m m a x i s t e r . “ Wolne naśladowanie Leszka.

Mamy sezon odczytowy — M in ął bowiem czas zabawy ; W poście muszą nas obchodzić T akie naukowe sprawy.

Zapomniani wodzireje

Staw a ich już mchem p orasta, N a ich m iejscu prelegenci Odbierają h ołd y m iasta. —

1 jak niegdyś popłacały P o lk i, walce, kon tredan se, Tak dziś um iejętne chryje Mają znacznie większe szanse.

L iczny zastęp amatorek (Amatorów brak niestety) Zgromadza s ię , głod n y wiedzy Na duchowe te bankiety.

Odczyty wielkopostne.

A la table d'hote za guldena (J est to korzyść oczyw ista), M oie każdy się dowiedzieć Że b y ł „księciem — hum orysta.“ —

Że ta d am a, co z pod w ładzy O jca , męża się w yd ziera, Emancypowana dzisiaj — Z grecka zw ała się hetera.

Że za czasów Nauzikay N aga prawda b y ła w modzie, I że oprócz lwowskiej unji, B y ły inne dw ie w narodzie.

Jeszcze in n ą odnieść można Korzyść , je śli przyjdzie wena , N a duchowych tych b a n k ieta ch , A to table d’hote za guldena.

To już wielkopostna straw a P ar excellence, na suchedni D la um ysłów ascetycznych M ian ow icie, pokarm przedni.

J e śli bowiem nie um artw i Twego ducha odczyt S z m y ta , To już ducha wcale nie masz Alboś — w ielki hipokryta.

Zysk je st jasny jak na d łon i N a dowody czasu szkoda, Chodźmy zatem na odczyty.

Chodźmy, bo tak każe moda.

Ktoby się zaś m ia ł obawiać.

Czy przepadkiem nie zmądrzeje, Niech pam ięta: że prócz głup stw a W szystko z czasem wyw ietrzeje.

(3)

- F l -

MOWA.

jednego z wykształconych posłów miasta Lwowa na poufnem Zgrom adzeniu u b urm istrza u> sprawie bezpośrednich wyborów :

„Ja. pauowi, powiadam, że nie potrzebno żadnych petycyj do Wiednia; mnie się widzi, że wybory bezpośrednie są dobre, bo prze- cik nie jeden człek może się do Wiednia dostać, a ze sejmu ani r u s z . J a ta m żadnego m inistra ani ku m , ani swat, ale jestem naprzeciwko petycji ; sam pan burm istrz powiada, co nie potrzebno ; tylko on to głośno nie głupi powiedzieć , bo on mądry je. (Głosy : P ro sim y motywować !) Co to motywować ? Albo my tu same radzimo, albo nie radzimo. J a b yw ało, już i w sejmie gadał, to i tu potrafię.

( G lo s y : prosimy!) Owoż panowi! jeżeli konstytucja nasza je s t ob­

ligacją ku prawnopafntwowej federacji razem z fundam entalnem i a rty k u łam i w stosunku do całości monarchji, względnie praw nie­

zaprzeczonych korony węgierskiej, niepomijając dualizmu i korzyści ugruntowanego liberalizmu i stosunku naszych interesów do in te­

resów całości państwa — to my panowi żadnej federacji nie po- trzebujemo, żadnej petycji nowej nie piszmo, i z żadnemi Czecha­

mi i Francuzami się nie wdawajmo! Skończyłem. (Głośne brawa i głosy: Gdzie on się tak w y u c z y ł? )

Próbka wymowy naszych najskrajniejszych.

(A'a posiedzeniu klubu postępowego.)

P i e r w s z y m ó w c a : „ --- k o ń c z ę tein, ż e d e l e g a ­ c j a u a s z a p o d ł u g i m , g r z e s z n y m ż y w o c i e u m a r ł a c n o t l i w ą . “

D r u g i m ó w c a : „Panowie ! ja zacznę tem, czem szanowny przedmówca skończył i d o iaję, ż e d e l e g a c j a n a s z a p o b a r d z o d ł u g i m i b a r d z o g r z e s z n y m ż y w o c i e u m a r ­ ł a c n o t l i w ą i n i e w i n n ą . Więcej niem am nic dopowiedzenia.“

T r z e c i m ó w c a : „Moi panowie! poprzednik mój w y r ę ­ czył mnie. J a także chciałem to powtórzyć, co pierwszy mówca powiedział, z tą jednakowoż odmianą, ż e d e l e g a c j a n a s z a p o n a j d ł u ż s z y m i n a j g r z e s z n i e j s z y m ż y w o c i e u m a r ­ ł a n a j c n o t l i w s z ą i n a j n i e w i n n i e j s z ą . Skończyłem .“

C z w a r t y m ó w c a : „Panow ie! ja powtarzam dla tego tylko słowa pierwszego mówcy, aby tem dokłainiej wyrazić moje zapatrywanie na kierunek naszej polityki. Istotnie, d e l e g a c j a u m a r ł a g r z e s z n ą , po z u p e ł n i e n i e w i n n y m ż y w o - c i e. “

P i ą t y m ó w c a : „Panow ie! Poprzednik mój widocznie nie pojmuje stanowiska naszego; poplątał pojęcia śm ierci i ży­

wota. Konstatuję przeto, że d e l e g a c j a n a s z a u m i e r a j ą c n i e w i n n i e , ż y j e j e s z c z e d a l e j g r z e s z n i e i c n o t l i w i e z a r a z e m . Tak zrozum iałem pierwszego mówcę"...

I tak dalej szósty, siódmy i ósmy mówca. Wniosek cicha­

czem postawiony, aby mówcy myśleli nad tem, co mówić zamie­

rzają, upadł. Dalszy ciąg p rz e to nastąp’.

y E L E G ą A M , , J D z i E N N I K A j ^ O L S K I E G O . “

Wiedeń ilniu 20. marca. Nasi porozumiewają się z Cze­

chami i Tyrolczykami. Koniec świata. Program już ułożony. Święta inkwizycja i to rtu ry . Ogólne obcinanie pejsów i chrzczenie żydów.

Powrót pańszczyzny i lennictwa. E dykt przeciw kolejom i te leg ra­

fom. W szystko co tylko pachnie drukiem na stos. Ojcowie G reu- te r, Golian i Podolski mianowani świętemi z uwolnieniem od t a k ­ sy. Za ich przyczynieniem się przy wrócouo j u s prim ae... A prilis.

Rentier Pijawkiełes aus Jassy

an H errn von Szmeigieles, Feingeboren in Lemberg.

Liebster Frand! Giten Purim . Sołł ecb dir schicken a paar Terkische? oder R um eniär? Pikes Geschäft. — T utej baisse — und wie wir d rangsalirt węrden waast du aus der „Neuen freien.“ To najgorsze jest, że die Regierung auch gegen uns. W as wir nicht th ü n um sich m it ibr auszugleichen! A łłes vergebens! T ak musi­

my my der Regierung Opposition machen. Du waast, wie schwer das jednemu z nas przychodzi, besonders wegen die Gewehr bei die Soldaten. I s t auch sonst kein Geschäft. Gegen das Volk wy­

szedłbym sam w pole m it a pikanter und geistreicher K orespon- d enz, au f die feudalen Nationalen und IJłtram ontanen möcht ich schimpfen — wie a Hiiad. Aber die R egierung! Ach wie g lü s k - lich bist du ! Du bist verfassungstreu, telegrafirst co dzień do

„Neue freie“ und bekommst zwa Iianesz für a T ełegram . H a a s t a Geschäft ! - - Bei uns wird man nur geprügelt.

F r a g s t um das Geschäft? Nie pitaj b j m i serce złamiesz!

Die Goim sind hier so klig, wie bei euch die J ü i e n .

W enns weiter so geht, to wiwaudruje ztąd do Ameryki. Oder nein — do Galizien, es kirnt m ir nicht so theuer zü stein. Tu słuchać, co in Tarnopol a jü liseb as Eldorado. D ort kirnt auch

dein gedrangsalister P ija w k iełe s.

Doniesienie teatralne.

K om itet teatralny hołdując myśli, że w Niedzielę należy w wyborze sztuki mieć wzgląd na publiczność mniej zamożną i mniej wykształconą, która tylko w dnie świąteczne zapełnia salę te a tr a ln ą , postanowił następujący program na przyszła N ie d z ie le :

1. „ M a k b e t “ (dla pouczenia sfer maiej wykształconych filozofii dusz północno-niemieckich.)

2. „ F r u — F r u “ (dla wtajemniczenia i niedzielnej publiczności w tajniki społeczećistwa paryskiego.)

3. „ R y s z a r d I I I “ (dla w p ro w a d z e n i tejże publiczności w labi­

ry n t zbrodni Ryszardów angielskich.)

4. „ Z b ó j c y “ (zapewnie w zamiarze spoufalenia nieczytającej p u ­ bliki z poetami niemieckimi).

Owe zaś, tak sympatycznie dawniej w itane: Gwiazda Syberji, U Wyłomu itp. niedzielue utw ory, pisane przez serca gorące dla serc polskich, jostauowił kom itet odstąpić te a t om wiedeńskim i paryskim, w celu propagandy na korzyść Polski.

Ślizgawka na śniegu.

(Bajka.)

Na dużej stromej górze, okrytej śniegami, Szczycił się zręczny łyżwiarz śmiałemi ruchami, Ślizgał się zwykle naprzód, i na boki zwracał Podług swoich pomysłów, bieg naglił lub skracał.

Pewny dopięcia celów, do szczytu się dostać, D umny ze swych zdolności m iał burzliwą postać, Śmiało więc we mgle bujał, na dół nie spoglądał, Niepomnąc że już wiosna, „idźcie za m n ą “ żądał.

Lecz że śniegi, u dołu słońce r o z t a p i a ł o Podstawę, śniegów górnych, to ciepło zachwiało.

Zarozumiały w pogląd i rozum w swej głowie, N ie r o z w a g i na czasie, więc w mety potowie Urwała się podstawa, i runął z lawiną.

Tak na dół z gór spadają i bezpowrotnie giną.

K(tre!!ipoii(lciic|e red a kcji.

— A r . w e L w o w i e — Szkoda, ie tak kaligraficznie pisane. — P a - n i S t. w e L w o w i e . W najbliższym numerze. — X z. O. P o sła liśm y w szy ­ stkie numera o l 1. Stycznia. — _________________ ______

Od Administracji.

Z następuym numerem kończy aią pierwsze ćwierćrocze. P rosim y o wczesne odnowienie przedpłaty, dla uregulowania nakładu. Do tego numera dołączają się rlisty zwrotne Szczutka“.

(4)

Zakłopotanie sfer rządzących.

D r . H e r b s t : Panie prezydencie ! Co zrobić z tym frakiem ministra galicyjskiego ? On się już psuje, ma dziury....

l i r . A n d r a s s y : Trzeba go wywiesić w oknie tej sali, znam między Polakami p t a ­ szka, którego to zwabi.

W ydaw ca i odpow iedzialny re d ak to r : L i b e r a t Z a j ą c z k o w s k i . C zcionkam i K. P illera.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Świeżo wprowadzony sposób zaproszenia na bal listownie grozi podkopaniem moralności ojców. — Przestrzegamy przeto płeć piękną przed tym możliwym podstę­.

Pisząc to niewątpliwym zamiarem autora ly ło wzniecić przeciw osobie Nam iestnika pogardę, z powodu jego czynności urzędowych, zachwiać zaufanie do niego, a

Niedość było podatków, jeszcze nam każą płacić cztery procent od komornego.. Niepłacąc

J a zaś twierdzę, że niema taktu ani za grosz, ltobił słodkie oczy do nas wtedy, kiedy potrzebował rehabilitacji, a dziś pozyskawszy po części sympatię,

Na sto osób naliczysz połowę takich istot, co tyło wiedzą o swoim dziadku, ile ja wiem o chińskiej poezji albo o polskiej demokracji.. Parole d'

93 być użyte na lokowanie kapitałów funduszowych, na lokowanie kapitałów zakładów publicznych, pod nadzorem rządu stoją­. cych, na lokowanie kapitałów

dliwszym jest ten owoc dla samego producenta ; fabrykacja bowiem tych artykułów sprowadza nieuleczalną blagomanię.. Polemiczne artyku ły dzienników lwowskich w

Ogólna sum a w obiegu będących listów hipotecznych nie może w żadnym razie przenosić sumę równoczesnych wierzytelności hipotecz­. nych, nie może być wyższa