• Nie Znaleziono Wyników

Szczutek : pisemko humorystyczne. R. 5, nr 10 (1873)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Szczutek : pisemko humorystyczne. R. 5, nr 10 (1873)"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

N r * , io .

Lwów. Sobota dnia 8. Marcä 1 8 73. R O I Ł V .

Plumo Hi»t^ r y ' O B l l . O - p o l i tjp-CEIl e .

W ychodzi w k aż d ą sobotę. P rz e d p ła ta całoroczna z p rzesy łk ą pocztow ę l O złr., półroczni» 5 złr., ćw ierćrocznie 3 zł. 5 0 ct. W w ielkiem księztw ie P oznańskiem 7 talarów . — W e F ran cji, S zw ajcarji i W łoszech całorocznie Ä 1 franków . — W e Lwowie całorocznie l O złr. __

N um er pojedynczy kosztuje S O ct. — P renum erow ać moŻDa we w szystkich k sięgarniach. —- Reklam acje nie opłacają się ; listy przyjm uję się tylk o opłacone. — In se ra ty przyjm uje red a k cja i ajen cja dzienników A P iątkow skiego.

Adres: R e d a k c j a B z o a n t l s a , u l l o a S o b i e s k i e g o n r . 3 0 8 u a X. p i ę t r z e .

Libretto do opery

HEBOLD.

W gębie mi sucho, a cieknie po brodzie, Posłuchaj lwowski narodzie !

Przynoszę wieść : już się stało Co długo się wahało N atu ra się wysiliła

Delegacja Z Rady Państw a w ystąpiła!

C H Ó R . N atu ra się w ysiliła D elegacja w ystąpiła

Uderzmy w dzwon ! S ta ł się wielki czyn!

Niemcom zabiliśmy klin!

Oby nie wylazł on ! Przygotować wieńce, kwiaty,

Drogie szaty, Rozpalić pochodnie !

Niechaj wiwat ! każdy krzyczy, Kto nam dobrze życzy.

W racającą Przyjąć chcemy godnie.

DELEGACJA.

No, zrobiliśmy swoje, Zakończone już boje,

„Powrót posłów.“

Do chałupy wracamy,

Miłoż stanąć w swych progach, Ledwo że się trzymamy

Na nogach.

Och z jakąż to rozkoszą, Po dokonanym czynie, Legniem y na pierzynie, P e łn i sennej tęsknoty :

Ju ż nam snu dziś nie spłoszą Kłopoty.

Niech już dalej Bóg radzi 0 poczciwej czeladzi, Jem u sprawę poruczyć 1 nie trzeba go uczyć ; W ie on dobrze sam z nieba,

Co trzeba.

My po długiem zmęczeniu, Przedrzemiem y się trochę.

Sprawujcież się w milczeniu, Niech um ilkną gwary płoche.

J e s t poduszka! Nikomu Nie zazdrościm ! Te chwile Jakże słodkie... jak mile

Spać w domu.

CHÓR.

Gdy w pół dzieła teraz zaśnie, Niech ją licho trzaśnie !

(2)

38 -

WIELMOŻNY „KALASANTY,“

h orbu „D ob ry no *.“

— Anioi sie spodziewał, że na moje stare lata zawloką mię p rz ed trybunał austrjacki, i to in causa honoris pana Agenora.

Snać moje krotofilne facecyje i markotne nieraz gderalstwa prze­

kraczają ową ich jakowąś tam konstytucję, kiedy aż sąd na mnie złożyli.

Eksplikacja też nie była łatw ą. Ale wziąłem, mocium panie na am bit i powiedziałem verba v erita tis; powiedziałem: że należę do ludzi starej a poczciwej daty, którzy nie lubią figur dorabiają­

cych się afektu obywatelskiego na drodze, którą pan Agenor chodzi Ztąd mam dla pana Agenora prawdziwą obligację, że mi dał sposobność wypowiedzieć to głośno, co jako człek poczciwy uczu- wam, a zarazem mam wielką obligacją dla trybunału austrjackiego za wyrok wydany.

Uroczyście, z wielką p a ra d ą , zawyrokował trybunał : . W i e l m o ż n e g o p a n a K a l a s a n t e g o , h e r b u D o b r y - n o s , n i e n a l e ż y b r a ć ż a r t o b l i w i e . “ Dekret ten trybnnałn austrjackiego jest dla mnie największą v i c t o r i ą , i śmiało mogę rzec, że pierwszą sprawę wygrałem. Nakłuli mię wprawdzie jakie- miś paragrafami i karceru mego' nie utworzyli, ale ogłosili zato senzatem i człowiekiem na serjo, a facecje mo:e mają odtąd walor, stwierdzony przez trybunał austrjacki.

I z tego biorą assum pt do ogadania bardzo ważnej oko­

liczności. Za kratam i dobrze sią duma i dumki tam śpiewane prędzej za serce chwytają.

Od czasu rozbioru Rzeczypospolitej zrywaliśmy się kilka razy do broni, mniej lub więcej fortunnie z mniejszym lub większym sukcesem. Zawsze jednak nie składaliśmy broni na zawsze, jakkol­

wiek przybywały nam nowe rozczarowania, i nowe mnóstwo kalek, wdów i sierót.

Kozczarowaira przemijały, i wdowy i kaleki znalazły przy­

tułek u ludzi serca.

Ostatnie powstanie zostawiło jednakowoż najwięcej kalek i największą ilość ludzi bez przytułku. Niestety gościnność zniknęła a w dworach naszych dziś żydzi i niemcy. Tam się nie przytulą dziś nasi.

I ci ludzie, którzy zagrzani naszem słowem poszli w bój, dziś po utracie zdrowia i sposobu do życia nie mają ciepłego kąta.

Szczęściem ludzie dobrej woli założyli T o w a r z y s t w o O p i e k i n a r o d o w e j . Zdawało się, że miljony wpłyną do kasy ; niestety, zaledwie tysiąc ludzi znalazło się w kraju, którzy pospie­

szyli zapisać się na członków. W s z a k A n g lic y z ł o ż y l i na w y ­ d a w n i c t w o biblii m iljo n y , a m y na n a s z e , tak c z ę s t e w y d a w n i c t w o kalek, nie m o ż e m y t y s i ą c a z ł o ż y ć . — W ę­

grzy p o s ta ra li się o zabezpieczenie życia tym , którzy walczyli w

roku 1848. za ich wolność; u nich nie masz żebraków p atrjo- tycznych. A my tylko ntrzek ić umiemy, i kwerendy śpiewać a pomyśleć o utworzeniu trwałego funduszu nie umiemy. Gdy szał i zapał nas ogarnie, rzucamy wszystko — a w chwili spokoju zaskorupiamy się, jak ślimacze stworzenia bei serca i ducha.

Przeto, niech ten głos nie przejdzie bez skutku. Pospieszmy zapisać się do Towarzystwa Opieki, utwórzmy fundusz — a spełni­

my obowiązek obywatelski.

Kto wie o tem Towarzystwie, a nie deklaruje się choć małym corocznym datkiem zapomódz kasę Towarzystwa — niech przyjmie odemn:e starego to , co powiedziałem jednemu z moich sąsiadów twardego serca: z Waszeci — kiep!

Może mnie pozwać przed try b u n ił austrjacki in causa hono­

ris, tam mu to powtórzę już zupełnie na serjo. Dixi.

Chciwość zawiedziona.

(Bajka.)

Chjiwi władzy owczarze tak źle zarządzali, Że owce czarae, białe, razem pomięszali, Cienkie hiszpańskie i włoskie grube Między sobą się bodą, przyspieszają zgubę.

W ełny z nich było dużo, lecz że tak zmię3zana, Bogaciła owczarzy, a niszczyła pana.

Owce to poznawały, że im źle z tem było.

Ich istnieniu, ich życiu, upadkiem groziło.

Owczarzom szło o białe, gdyż te najliczniejsze, Gdy one się usuną pójdą z niemi mniejsze;

Zamki im więc na lodzie obiecują w darze, Byle te z owczarzami zechciały iść w parze;

Chcąo ich użyć by pęta na mniejsze włożyły, Odurzają że w swobodzie będą sobie żyły.

Owce biało obłudę dawno zrozumiały, Gdy z słabszemi źle będzie, to i ogół cały Ucierpi, i owczarze będą mieć przewagę,

I je znowu pomięszają. — Zbrojne więc w odwagę, Obietnice Danaów z wzgardą odrzuciły,

I na lodzie szalbierzy samych zostawiły.

Słabsze, dawniej odstąpione, choć nie dowierzały, W tym razie małe stadka z białemi trzym ały, Dezpotyzm bowiem skryty w powłoce wolności, Pierw czarne, potem bia'e zgniótłby bîz litości.

Kronika teatru lwowskiego.

(Z przeszłego tygodnia.)

P o n i e d z i a ł e k . Wielki balet T ageija w 15. aktach przełożona na język polski z f r a n c u s k ie g o .

W t o r e k . Tragedja w 15. aktach przełożona na język polski z a n g ie l s k i e g o . W dodatku balet.

Ś r o d a . Wielki balet, po'ączony z wielkim dramatem przetłum a­

czonym z n ie m ie c k ie g o .

C z w a r t e k . Zaakomita komedyjka przerobiona dla sceny polskiej z oryginału a r a b s k ie g o . W dodatku balet.

P i ą t e k . W ielki balet z melodramatem przetłumaczonym na język polski z h is z p a ń s k ie g o .

S o b o t a . Komedja ze śpiewkami przerobiona dla te a tr u polskiego z oryginału t a t a r s k ie g o . W dodatku największy balet. —

N i e d z i e l a . Znowu wielki balet. Przy koûcu wielka tragedja przerobiona z m e k s y k a ń s k i e g o na język polski. — Dla uspokojenia Publiczności dodajemy, że komitet je st zdecy­

dowany przedstawić tak ie sztukę z polskiego tłumaczoną, jeżeli tylko znajdzie się tydzień, który będzie miał dni dziewięć.

(3)

— 39 — fes: ~ - V

Imci Pan Onufry.

— Zgadało si? onegdajszego

dnia, poaoś we Środę, u N aftuły o polityce. Nasłuchał ci ja się tam rozmaitych rozmaitości o tej cudacznej polityce, i wymiarko- wałem sobie, że to z tego będzie wielkie jakieś szachrajstwo. Mój kum, pau Maciej, co to ma szwa­

gra woźnym w gubernji, dowodził okropnie, że panowie nasi ze sejmu niepotrzebnie robią rewolucję w Wiedniu i że wychodzą tylko na zagubę narodu. Myślę ja sobie, głupiś panie M acieju, choć tyś niby mój kum ! — A pan J ę ­ drzej, troszka z waszecia, bo ma kamienicę na zielonem, powiadał znowu: „To wszyćko robią gaze­

ciarzy ; ot będą większe podatki, taj tyle zysku z c»łej polityki.“

Pomyślał ja sobie znowu: głupiś Panie Jędrzeju i tyła.“ — A pau Kuba z Żółkiewskiego strasznie fertycznyj polityk okrutecznie krzyczał, że bęlzie nowa bombarda- cja ; dopiero pau Wojciech, co to sam był posłem, wyłożył nam jak na talerzu, o co tu chodzi.

Ja k zaczął rozpowiadać o tych żydach, co we W iedniu panu­

ją i na naszą kuniracją wychodzą, to aż włosy na głowie staw ały ! opowiadał, co chcieli już Lwów na dwa kawałki podzielić, na ży­

dowski i chrześcijański. Powiadał co całą haftonomiję chcą nam odebrać i rządzić tak, jakto bywało za przed pierwszą bombardacjąi i różne jeszcze inne dziwa Iła niemieckie taj żydowskie. Owoś to wszyćko wysłuchawszy, miarkowaliśmy potem, to takij źle co na- I rodowi nikt o tem nie powie prawdy tak, jak się widzi.

Bywało dawniej, to nas z przedmieścia zwoływali na jakieś zgromadzenia, taj gadali do uas : „Panowi obywatele!“

I człek się czegoś nauczył i drugim jeszcze objaśnił ; a teraz to nie widać tych panów z U iiasta; ponoś nie wybieracie nikogo ze swoich na posłów, moi panowi, kiedy nas za tak baj bardzo macie. Poczekajcie, przyjdzie koza do woza. Jak są wybory, to się to włóczy od chałupy do chałupy, aż się w gęby Ciłuje, a gada jak ksiądz ; a jak cię nie potrzebuje, to żaden ni słowem nie piś­

nie, tylko człowiek musi w szynku się dowiadywać, co się w św ie- cie dzieje. Tak być nie powinno, i ja wnoszę : abyśmo się zeszli i wymiarkowali, czy je jaka polityka, czy nie ma.

Z p o w o d u w y s tą p ie n ia delegacji p olsk iej z r a d y p a ń s tw a , krajow e dzienniki zajm ą s ię w przy*

s z ły m tygodn iu następ u jącem i sp r a w a m i :

G a z e t a N a r o d o w a będzie dowodziła, że Rzeczpospolita hiszpańska w połączeniu z Rzecząpospolitą francuzką przystąpi do odbudowania Polski.

D z i e n n i k P o l s k i będzie się starał nas przekonać, że myśl ta nie wyszła od republiki hiszpańskiej. Przy tej sposobności dowiemy się z „Kroniki“, jakie są zapatrywania redakcji na dobry ton towarzyski.

K r a j rozpisze się szeroko, i długo o stusunkach Anglii i o dynastji ksi. Homelukuba na wyspie Pomelukuba. W odcinku będą w arjacja na te m a t: „Ze Wschodu i Zachodu“.

C z a s przeklnie jakiegoś liberała i poda życiorys księdza K a j- siewicza.

P r z e g l ą d P o l s k i umieści list napisany z Wiednia, w któ­

rym wystąpienie delegacji nazwanem będzie głupstwem politycznem i zbrodnią dokonaną na narodzie. Redakcja w dopisku oświadczy, źe się artykułu tego wstydzi. —

Opozycyjna kroniczka przyszłego tygodnia.

N ied ziela. Delegaci wrócą do Lwowa. Gorętsi patrjoci, którzy za­

mierzali urządzić uroczyste przyjęcie delegatów i rozbudzić cokolwiek śpiące umysły, wypiją na zdrowie opozycji wszyst­

ką kontuszówkę. Cukiernia Kosteckiego zmienia się na obo­

zowisko patrjotów i pobojowisko kieliszków.

P o n i e d z i a łe k . Duch opozycyjny zaczyna panować w całym kraju.

P rądy tego ducha opozycyjnego są tak straszne i potężne, a skutki tak obfite, że zanosi się prawie na iluminację w Nawarji na cześć pana Gołuchowskiego.

W to r e k . Opozycja wzmaga się i rośnie coraz bardziej. Jedna rada powiatowa zeszła się p r a w i e w k o m p l e c i e i uchwaliła protest przeciw zniesieniu przywileju propinacyjnego.

Ś ro d a . Mężowie opozycji dochodzą do szału ; i porywają cały kraj za sobą. — Na wieść o rozpisaniu wyborów bezpośred­

nich postanawiają wszyscy kiwać palcami w butach — i prosić ministerjum o zaprowadzenie recepisów polskich na poczcie.

C z w a rte k . Opozycja staje się zastraszającą złowrogie. W dzien­

nikach pojawiają się artykuły o niepotrzebnem marnowaniu sił w walce opozycyjnej.

P ią te k . Zgromadzenia ludowe zwołane we wszystkich m iastach.

Ogólne narady nad adresem przepraszającym Niemców.

W skutek tego ministerjum pozwala grać operę: „Księżna G e ­ rolstein“, bez dodatków. —

S o b o t a . Delegaci pomrukują pod nosem: „zaszliśmy za daleko , kraj niepotrzebnie w gorączce.“

N ied ziela i k o n ie c ty g o d n ia . Delegaci wracają do W iednia.

W kraju błoga cisza. Najgorętsi patrjoci szukają programu polskiego i zasypiają snem siedmiu braci autonomicznych. —

Stanowcza zmiana.

Wiadomo, że towarzystwo wyrobu cegieł maszynowych i przedsiębiorstw budowli postanowiło zmienić cokolwiek radę nad­

zorczą. I istotnie zamiar ten przyprowadzono do skutku mianowicie : p. W ład. Riegera.

ks. A. Sapiehę, p. S. Klermana.

p. K. Tchórznickiego.

p. S. Tchórznickiego.

p. Lasarusa.

p. Postruskiego.

p. L. Skrzyńskiego.

To jest zmiana radykalna!

Telegram Szezutka.

(Nadszedł już po wydrukowaniu numeru.)

W ie d e ń 8. m a r c a . Delegacja was prosi abyście nie robili w kraju żadnych uroczystych przygotowań na jej przyjęcie; mini­

ster bowiem oświadczył, że sprawa kolei będzie wkrótce wniesioną do rady państwa, a pan Lasser uśmiecha się tak dobrodusznie, źe należy unikać wszelkiego rozjątrzenia.

K orespondencje redakcji.

P. A r. z e L w o w a. Zawsze jedno i to samo? P. W ł. i < Ł v < « > . Tradycja redakcji nie dozwala takiego wybryk*. — P. Op. z K r a k o w a . Pomyił do ryciny przyszedł za późno. — P a n i M. c K o ł o m y i . ilo ie w dzienniku codziennym! K. w W i e d n i u . Pisz, pau, pi»*! —

Od Administracji.

Przypominamy, ie mamy oprawne komplety z roku 1872. (zawierając*

31. numerów) po 5 ztr. w zapasie. — Koszta przesyłki ponosi adm inistracja.

na miejsce ks. A. Sapiehy v

„ p. W ład. Riegera

„ p. K. Tchórznickiego r p. S. Klermana

„ p. Lazarusa

„ p. S. Tchórznickiego

„ p. L. Skrzyńskiego

„ p. Postruskiego

(4)

— Panowie ! oto stanowisko, jakie powinien zająć delegat polski.

Na wiedeńskim bruku.

Odźwierny: H e j! Zahlłs Polaken ! K to o ta k późnej godzinie wychodzi, musi grubo płaeid !

Wydawca i odpowiedzialny redaktor : L i b e r a t Z a j ą c z k o w s k i . Czcionkami K. Pillera.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Świeżo wprowadzony sposób zaproszenia na bal listownie grozi podkopaniem moralności ojców. — Przestrzegamy przeto płeć piękną przed tym możliwym podstę­.

Pisząc to niewątpliwym zamiarem autora ly ło wzniecić przeciw osobie Nam iestnika pogardę, z powodu jego czynności urzędowych, zachwiać zaufanie do niego, a

Niedość było podatków, jeszcze nam każą płacić cztery procent od komornego.. Niepłacąc

J a zaś twierdzę, że niema taktu ani za grosz, ltobił słodkie oczy do nas wtedy, kiedy potrzebował rehabilitacji, a dziś pozyskawszy po części sympatię,

Na sto osób naliczysz połowę takich istot, co tyło wiedzą o swoim dziadku, ile ja wiem o chińskiej poezji albo o polskiej demokracji.. Parole d'

93 być użyte na lokowanie kapitałów funduszowych, na lokowanie kapitałów zakładów publicznych, pod nadzorem rządu stoją­. cych, na lokowanie kapitałów

dliwszym jest ten owoc dla samego producenta ; fabrykacja bowiem tych artykułów sprowadza nieuleczalną blagomanię.. Polemiczne artyku ły dzienników lwowskich w

Ogólna sum a w obiegu będących listów hipotecznych nie może w żadnym razie przenosić sumę równoczesnych wierzytelności hipotecz­. nych, nie może być wyższa