• Nie Znaleziono Wyników

Życie codzienne w czasie wojny - Marian Lewtak - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Życie codzienne w czasie wojny - Marian Lewtak - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

MARIAN LEWTAK

ur. 1928; Stara Wieś

Miejsce i czas wydarzeń Końskowola, II wojna światowa

Słowa kluczowe Stara Wieś, Końskowola, II wojna światowa, okupacja niemiecka, Niemcy, bieda, kontyngenty

Życie codzienne w czasie wojny

Jak Niemiec wszedł w 1939 roku, już bieda była. Nie było co jeść, nie było w czym chodzić. Matka robiła sama płótno, z niego szyło się bieliznę, ubranie i w tym się chodziło. Matka całe dnie i noce klepała to płótno, i chodniki, co tu jeszcze są, to jest też matki robota. Kupić nie było możliwości.

Po pewnym czasie obecność Niemców się utarła, już była cała niemiecka dyktatura i zboże zabierali. To był kontyngent: jak u nas było trzy i pół hektara ziemi, musieliśmy oddać pięć i pół metra zboża, za darmo – grosze płacili – za to zboże kupiło się dziesięć butelek wódki. A jak sadziło się buraki cukrowe, to z metra buraków dawali dziesięć deko cukru – nie to, że dawali, tylko można było wykupić, inaczej nie. Jak ktoś sadził więcej buraków, tego cukru miał więcej, a jak nie, to buraki cukrowe się gotowało i kawę białą się zalewało, mleka dolało się do tego i słodziło się burakami cukrowymi. Świń nie pozwalali trzymać, mleko trzeba było odstawić – jak się nie odstawiło mleka, krowę zabrali na drugi, trzeci tydzień i koniec. Spędy były na wsiach. Trochę trzeba było kombinować. Prosięta były zakolczykowane, jak podrosło cokolwiek, to się przekładało kolczyki, drugie się kupiło na to miejsce, a tamto się zabiło. Nieraz po dwa lata prosięta jeden kolczyk miały, ale czasem trzeba było coś odstawić, bo inaczej to wezwali do gminy albo do więzienia, a jak nie to obili. Byli tu u nas tacy, co nie odwieźli zboża, wezwali ich do gminy i tak zbili, że dosyć mieli tego wszystkiego i resztę zboża, nawet co miał na sianie, to odwiózł. Ale co miał robić?

Niemcy bili ludzi, ale Polacy byli jeszcze gorsi niż Niemcy. Bo jak ojciec powiedział do Niemca, że ma troje dzieci i jeść chcą, żeby choć połówkę czy ćwiartkę prosięcia im dać, to Niemiec wydał rozkaz: „Proszę mu oddać w rzeźni połówkę prosięcia”. I oddali. Poszedł wtedy do Puław do Arbeitsamtu i tak wyszło, że przywiózł to prosię od Niemców. Bardzo grzecznie i bardzo dobrze się z nim obchodzili. A z gminy Polacy – Żebrowski, Kulczyński – nie dawali szansy.

(2)

Data i miejsce nagrania 2007-03-03, Stara Wieś

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Redakcja Monika Ślliwińska, Elżbieta Zasempa

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Na początku, jak zaczęłam pracować, jak wiedziałam, że będę prowadziła zajęcia, to było to dla mnie wielkim stresem - stanąć przed grupą obcych ludzi i przekazywać im

Pamiętam ze mną chodziła do szkoły, Zezula się nazywa, ale ona też taka nie wiem skąd była.. Matka taka

Dopiero jak mnie internowali dowiedziałem się, że następnego dnia pojechali na kopalnię Wujek strzelać do ludzi.. Później siedziałem 32 dni w Strzelcach Opolskich, to dopiero

Później żeśmy się przeprowadzili na ulicę Ogródkową, też na Wieniawie, ponieważ ten dom, to mieszkanie, w którym żeśmy mieszkali, było bardzo zimne, słabe..

Obraz Matki Bożej z Częstochowy był przenoszony z miasta do miasta, później z mieszkania do mieszkania i właśnie od tego się zaczęło.. Komuniści zaczęli zadzierać z

Gdy byłam na kursie w Warszawie, to był rok [19]56, po skończeniu już, gdy po egzaminach poszliśmy, zostaliśmy na jeden dzień w Warszawie, żeby sobie pójść potańczyć..

To tak ta beczka stała pod dachem, bo to już było lato przecież, żeby to po kapuście namoczyć, bo to czuć te kapustę kiszone, i jak ona się odważyła.. Ale

I kiedyś przyniósł mi tylko informację, że jest awantura w jakimś baraku przeznaczonym na mieszkania dla pracowników budowlanych, ponieważ mieszkańcy tego baraku nie