• Nie Znaleziono Wyników

Żydzi w czasie wojny - Marian Lewtak - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Żydzi w czasie wojny - Marian Lewtak - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

MARIAN LEWTAK

ur. 1928; Stara Wieś

Miejsce i czas wydarzeń Końskowola, II wojna światowa

Słowa kluczowe Końskowola, II wojna światowa, okupacja niemiecka, Niemcy, Żydzi, prześladowania ludności żydowskiej, getto w Końskowoli, wysiedlenie getta w Końskowoli, transport Żydów, czescy Żydzi, mienie żydowskie

Żydzi w czasie wojny

W pierwszym roku wojny Niemcy nic nie robili z Żydami, nie ruszali ich. Dopiero później Żydzi mieli ograniczenia, każdy musiał mieć na ręce białą opaskę z czarną gwiazdą z pięcioma rogami, tak mi się zdaje. Na każdym budynku, gdzie był Żyd, była narysowana gwiazda czerwona. Żydzi byli prześladowani. Jedzenia nie mieli, tylko tyle co ze wsi dostali kartofli czy mąki, a tak to nie. Nie było też gdzie zrobić mąki, aż na Boryszów jeździliśmy i kieratem tam się kręciło, żeby trochę mąki zrobić, bo tu we młynie nie wolno było. A oni robili te swoje mąki, musieli mieć specjalne zezwolenie, już przez gminę musiało to być załatwiane, bo najpierw trzeba było się wywiązać z kontyngentu.

Przyszedł taki dzień, że tu, gdzie jest kaflarnia, zrobili getto: ogrodzili płotami i wpadli rano. Obstawili Końskowolę – Niemcy, policja nasza, tajniaki – i wszystkich Żydów zebrali do tego getta, tutaj do Końskowoli, jak który uciekał, to puk – na środku ulicy go zabili i już. Raz koło kościoła jeden uciekał, to na moich oczach go Niemiec strzelił, ten Żyd aż się przekręcił, za głowę się trzymał i w plecy prosto mu strzelił.

Zabił go. Drugi raz koło naszego przychodu stoi budynek, tam była piekarnia, to też żydowskie było, i znów Niemiec w samych drzwiach zastrzelił Żyda. Później, jak ich gonili, przyszła taka stara Żydówka, schowała się tam, gdzie był ten Żyd zabity, i myślała, że tam już nie przyjdą. Ale przyszło dwóch tajniaków z Puław: kazali jej się położyć i zastrzelili ją. Wszystkich pozostałych gonili, wozy były już wyznaczone ze wsi, sołtys musiał je dać Niemcom. Z Końskowoli tych wozów było dużo, może ze dwadzieścia i wszystkich Żydów z kaflarni, z tego getta, wyprowadzili i pogonili w stronę stacji. Dużo ich tam było, wszyscy nasi miejscowi. Niektórzy młodsi wcześniej pouciekali, ale dzieci i starsi zostali.

Ojciec pojechał z nimi, mówił, że ich gonili, a jak któryś nie mógł iść, to nie strzelali do nich po drodze, tylko brali na furmankę. Na rampie z zachodniej strony stały wagony

(2)

zsypane wapnem –cała podłoga była zsypana mielonym wapnem – do oporu napchali Żydów do tych wagonów, lali ich pałami, kijami. Później ten pociąg stał tam do samego wieczora i tam Niemcy chodzili, policja w tych czarnych mundurach. Jak któryś Żyd miał coś ze sobą, już mu nie pozwolili tego wziąć, wszystko zostało na wozach, potem w ratuszu to zwalili. Postali tak do wieczora, a nad ranem, w nocy przewieźli ich do Klementowic. Tam znów stali ze dwa dni, a później przewieźli ich do Nałęczowa i tam znowu trochę stali. Ci wszyscy Żydzi się wykończyli, nie wiem, gdzie ich zabrali.

Po jakimś czasie, może minął tydzień, przywieźli Żydów z Czechosłowacji, czeskich Żydów. Całą wieś wygonili. Sołtys przeleciał przez wieś i kazał jechać, nie było przeproś, trzeba było jechać, bo jak wystawili kogoś na liście, a on nie pojechał, to wzywali do gminy i zbili. Ojciec mówi: „Jedź ty” i pojechałem. Żydów z wagonów rozładowywali, na wozy kładli wszystkie ich bagaże i oni też tam siadali, a Niemcy nic im nie mówili. Oni pytają: „Jak te gospodarstwa? Jakie są?” – „Jakie gospodarstwa?”

– „My tam na gospodarkę jedziemy, mamy na tych gospodarkach robić”. – „Dobra – mówię – tylko do Końskowoli dojedziecie, to będziecie robić”. Śmialiśmy się, bo wiedziało się, co to będzie. Do Końskowoli dojechali przed ratusz, tam poczta była, teraz jest straż pożarna, duży budynek stoi na środku. Po jednej stronie stali Niemcy z kijami i po drugiej stronie, żaden nie miał czasu nawet złapać bagażu, a choć złapał, to mu przylali parę razy i rzucił to. Wszystkie bagaże, które przywieźli ze sobą, zwalali do ratusza. Były jeszcze takie psy, łapali ich. Wszędzie było dużo Niemców i naszej policji. Żydów było po piętnaście, dwadzieścia osób w mieszkaniach, często na deskach spali.

Data i miejsce nagrania 2007-03-03, Stara Wieś

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Redakcja Monika Ślliwińska, Elżbieta Zasempa

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wśród tych klientów, co do mnie przyszli i ktoś tam nadmienił coś, rozmawiał, to wiadomo było, kto on jest i czego on żądał, jakiej odpowiedzi. I sztuka polegała na

Dla mnie osobiście wolność to po prostu możliwością wyrażania swoich poglądów politycznych i religijnych. Kiedyś nie było możliwości

Poza tym jeszcze taka anegdotka –nie wiem, czy jest to do końca prawdziwe, czy sam sobie kiedyś tego nie wymyśliłem –o ile pamiętam, to chowałem się przed mamą raz, właśnie w

Później, też przez ZMW [Związek Młodzieży Wiejskiej –red.], kupiliśmy pierwszy wzmacniacz do gitary –żeby było na czym grać.. To był wzmacniacz od

Słowa kluczowe Lublin, PRL, dzieciństwo, czas wolny, kino Staromiejskie, kino Kosmos, kino TPPR, poranki filmowe, Dom Partii, życie kulturalne.. Złych filmów

Słowa kluczowe projekt Pożar Lublina - 298 rocznica ocalenia miasta z wielkiego pożaru, Wojciechów, PRL, praca strażaka, pożarnictwo, Ochotnicza Straż Pożarna w Wojciechowie,

Słowa kluczowe Lublin, II wojna światowa, Zamek Lubelski, Majdanek, Niemcy, ulica Grodzka, dzieciństwo, wygląd miasta, Krężnica Okrągła.. Chciałabym, żeby nigdy na świecie

Później jak ta wilgoć się pojawiła, wiem że wybudowali taki murek wokół tego baraku, metr dwadzieścia i żeby się wilgoci pozbyć, to ładowali między tymi cegłami