• Nie Znaleziono Wyników

Synek cioci - Josue - Sarah Tuller - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Synek cioci - Josue - Sarah Tuller - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

SARAH TULLER

ur. 1922; Piaski

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, dwudziestolecie międzywojenne, II wojna światowa Słowa kluczowe projekt W poszukiwaniu Lubliniaków, projekt W

poszukiwaniu Lubliniaków. USA 2010, projekt Lublin.

Pamięć Zagłady, rodzina i dom rodzinny, życie codzienne

Synek cioci - Josue

Ta ciotka w Lublinie miała tą córkę i miała chłopczyka, synka. Ten syn był jakieś pięć, sześć lat młodszy od tej dziewczynki, może nawet więcej. Tego chłopczyka kochałam, bo on był mały i on jeszcze nie miał tego rygoru. On był dużo młodszy –podczas wojny jak nas wyganiali, to on miał pięć lat, to on był dzieckiem.

Jej synek był ze służącą w domu, ale codziennie po południu ta służąca przychodziła z nim do naszego mieszkania, bo ona wiedziała, że tam są inne dzieci. I on się stał ten mascot moich wszystkich koleżanek, bo on był bardzo cute [uroczy], on miał czarne oczy, on był zupełnie inny niż jego siostra. Jego siostra była blond i niebiesko, on był czarny i śliczny chłopczyk. I on mówił mieszaniną żydowskiego i polskiego, bo ta służąca była polską dziewczynką, to ona do niego mówiła po polsku, on jej odpowiadał. A do rodziców mówił po żydowsku, to nigdy nie rozróżniał języka, on myślał, że to jest jeden język. Tak że jego jedno słowo było polskie, jedno żydowskie, jedno polskie, jedno żydowskie. Ale ta dziewczyna [nie] rozumiała i ona go nigdy nie starała się uczyć. [Gdyby] tylko ona go starała uczyć czystego polskiego, rzeczy byłyby może inne, ale ona uważała, że on jest bardzo słodki, bardzo przyjemny, że on jest taki jak cukierek, jak tak mówi, bardzo ładnie to brzmi, ona się śmiała i na tym się to skończyło. I moje dziewczynki też, moje koleżanki też tak. Tak że z nim ja byłam bardzo blisko.

Jest jedno z nim, co ja mam do dzisiejszego dnia. Podczas jak myśmy uciekali z Majdanek Tatarski w 1942 roku, moja ciocia jeszcze żyła wtedy z dzieckiem i ona przyszła do mnie i ona powiedziała do mnie: „Ja mam uczucie, że ty przeżyjesz. Weź mojego Josue ze mną” On się nazywał Josue. „Weź mojego Josue za mnie” Josue nie znał nawet polskiego dobrze. Ja wiedziałam. Gdzie ja pójdę? To jak jego... Jak mnie nie poznają, jak mnie ktoś zechce ukryć –ja byłam z moimi rodzicami wtedy jeszcze z bratem i moja mama spojrzała na mnie i moja mama mówi: „Salu, co ty mówisz?” Mówię: „Mama, on nie zna polskiego, nie możesz z niego zrobić dziecka co

(2)

nie mówi, bo powiesz mu «Nie mów, nie mów», później jak on coś zobaczy ładnego, krzyknie” „Chcesz go wziąć?” „Ja go wezmę, ale to jest suicide, to jest zabicie. My nie przeżyjemy jak my... Gdzie idziemy, to nikt nas nie przyjmie jak on tam będzie” Bo myśmy mieli plan gdzie idziemy. „To tam nas nie wezmą, tam nas nie przyjmą” Tak że żeśmy go nie [wzięli]. Do dzisiejszego dnia ja nie mam guilt, silnej winy do nikogo innego, bo robiłam co mogłam, ale mam winę co do niego. Może by przeżył, kto wie?

Nikt nie wie, nikt mi nie może tego powiedzieć. Ja jeszcze go widzę, widzę go przed sobą. On był niewysoki, był mały na swój wiek, miał bardzo bladą, white, białą twarz, jego cera była bardzo white, biała. A włosy nie miał zakręcone –bardzo gładkie, ale piękne, czarne z tym takim niebieskim, czarno-niebieskie włosy. I czarne oczy jak dwa węgle. Jak węgle były. Piękny chłopczyk. I stale widzę, jak on na mnie patrzy, jak jego matka mówiła, jak on na mnie patrzy. That's it. That's it z nim.

Data i miejsce nagrania 2010-12-07, Boynton Beach

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Transkrypcja Piotr Krotofil

Redakcja Maria Radek

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

„Dzień dobry” moja mama mówiła: „Każdy człowiek jest człowiekiem, ja go nie mogę obrazić” To jak go spotkała na ulicy –i powiedziała: „Wiesz, dobrze być z nim

On był ten, jak przenosili nas z Lublina na Majdanek Tatarski, to on był ten, co przyszedł do nas i zapytał czy potrzebujemy pomoc, coś nosić.. Bo myśmy myśleli, że tam

Kobiety były w ciąży, w tym czasie akurat miały termin rodzenia, to była taka doktór Polka czy Niemka, nie wiem, była beczka z wodą i topiły te dzieci od razu..

Jak ja byłam u Julii [Karwowskiej] w domu w schowaniu i ona mi powiedziała, że tam [w jej szkole] były dwie żydowskie dziewczynki bardzo zdolne i się zapytałam: „Czy ty żeś

„Jeszcze pracujesz dla Żydów?” Ona najpierw mnie zabrała do kościoła, a później, jak inni Polacy do niej mówili: „Jeszcze pracujesz dla Żydów?” to się

Czulent, to jest, że nie wolno gotować w sobotę, to biorą, w garnek się wkłada, dobrze jest z mięsem, kartofle, grzyby trochę, te beans [fasolę], to jest też

Przedtem była jeszcze też Bronka, co się zakochała bardzo młodo, siedemnaście lat miała i ona stała się pregnant [zaszła w ciążę] i oni się pobrali z początku

Jak ten Niemiec mnie złapał i on nie był pewny, to wziął mój dokument do magistratu i ten dokument mu pokazał tak –ta pani żyła i ona umarła, bo tam jest zarejestrowane..