• Nie Znaleziono Wyników

Nagroda Goncourtów dla Anny Langfus - Henryka Heinsdorf - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Nagroda Goncourtów dla Anny Langfus - Henryka Heinsdorf - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

HENRYKA HEINSDORF

ur. 1937; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Paryż, PRL

Słowa kluczowe projekt W poszukiwaniu Lubliniaków, projekt W

poszukiwaniu Lubliniaków. Izrael 2006, Paryż, PRL, Anna Langfus, Nagroda Goncourtów, „Bagaże z piasku”

Nagroda Goncourtów dla Anny Langfus

Kiedy jej książka „Bagaże z piasku” dostała nagrodę, to była wielka niespodzianka.

Na ogół ona leżała w łóżku, bo nie miała siły, ale jak dostała nagrodę, wieczorem były jakieś tam uroczystości i zabawy, i tak dalej, to wstała, poszła i nie było jej nawet pół nocy w domu. Była wielka radość. No i oczywiście w domu żeśmy razem z sąsiadami też uczcili tę nagrodę. Wtedy to była naprawdę wielka nagroda. Ja nie znałam francuskiego, tak że nie mogłam przeczytać jej książki. Nie było tłumaczenia na polski przez cały czas, no i nawet na hebrajski później nie widziałam, nie spotkałam się z tym. Nawet miałam tę książkę, pożyczyłam takiej jednej koleżance, która znała dobrze francuski, nie oddała mi jej, niestety. Ja tutaj mam jedną książkę w domu, zdaje się, że nazywa się „Sól i siarka”.

O wojnie nie mówiłyśmy. Ja tylko wiem, że ona nie mogła o niczym innym pisać tylko o wojnie, o przeżyciach i o Niemcach. Nie mogła o niczym innym pisać. I dlatego nikt się nie spodziewał, że ona dostanie nagrodę, bo te wszystkie książki były strasznie smutne. Ja pamiętam, tego dnia to po prostu ona się nie spodziewała, że dostanie.

To naprawdę była wielka niespodzianka wtedy. Ona nie pisała o niczym innym, tylko o tym. Przyszła wiadomość i wszyscy się bardzo ucieszyli, ona była szczęśliwa.

Pamiętam, żeśmy tańczyli twista wtedy. Nastawiałyśmy muzykę i tańczyłyśmy, wszyscy tańczyli, byli zadowoleni. Pamiętam. Była jej córka i wujek mój był.

Pamiętam ten wieczór. Potem siedzieliśmy wszyscy u sąsiadki i piliśmy wino, rozmawialiśmy. Nie było nic takiego właściwie w domu. Ona sama poszła gdzieś na jakieś przyjęcie. Zdaje się, że dwa razy była na przyjęciu. Chodziła na wywiady, to pamiętam. W domu nie pamiętam [wywiadów]. A zresztą – może w domu ktoś był, ale mnie wtedy nie było, bo ja grałam na klawesynie i chodziłam ćwiczyć, tak że cały dzień byłam poza domem. Wychodziłam rano i przychodziłam wieczorem.

[Euforia związana z nagrodą trwała] kilka dni. [Jeśli musiała pójść] na wywiad – wstała, ubrała się, poszła, przyszła [z powrotem], rozebrała się, [i znowu] do łóżka.

(2)

Cały czas tak było. [Ale był to] człowiek tak rozbity, że trudno sobie wyobrazić. A pisać lubiła, to pisała. Ona podobno jak przyjechała do Paryża, na początku – o, to pamiętam, opowiadała – bardzo lubiła grać w teatrze. Była w jakiejś szkole aktorskiej, bo ona, zdaje się, w Polsce też grała w teatrze [przez] pewien czas. I potem w Paryżu też. Mówiła mi, że ona bardzo mi nie radzi, żeby w ogóle się zajmować taką sprawą, teatrami, bo to jest bardzo niedobre. Do tego wniosku doszła.

Data i miejsce nagrania 2006-11-17, Ramat Aviv

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Transkrypcja Agnieszka Zachariewicz

Redakcja Justyna Molik

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

A patrzeć na to, co kiedyś było nasze, a co zostało zabrane, i że ojciec szukał pracy, że mama jeździła, prosiła, żeby oddano chociaż to mieszkanie, które nie miało

Słowa kluczowe projekt Pożar Lublina - 298 rocznica ocalenia miasta z wielkiego pożaru, Wojciechów, PRL, praca strażaka, pożarnictwo, Ochotnicza Straż Pożarna w Wojciechowie,

Mój ojciec nazywał się Mordchaj [Mordechaj] Heinsdorf.. Czyli moja babka ze strony ojca była z

Znalazłam się w Warszawie z mamusią, bo ojciec od razu na samym początku został zabity albo przez Ukraińców, albo przez Niemców.. Do dzisiejszego dnia nie wiem, co

Ja jestem teraz z nimi w kontakcie cały czas, ale niestety ona jest już bardzo stara i schorowana, jej córka [też] jest bardzo chora.. Ja myślę, że to wszystko

Ja byłam w Lublinie jeszcze jako katoliczka i nawet, zdaje się, byłam chrzczona w jakimś kościele z klasą całą.. Wtedy chrzcili jeszcze raz, bo nie wiedzieli, które dzieci w czasie

W Wałbrzychu byłam do piątej klasy, następnie przeprowadziłyśmy się do Wrocławia.. We Wrocławiu skończyłam podstawówkę i potem przyjęta zostałam do liceum

Wujek zmarł w 1995 roku, a Maria w ogóle się odseparowała i bardzo bym chciała ją odnaleźć, ale nie wiem, gdzie szukać. Zdaje mi się, że Jossi Dakar napisał do niej nawet