• Nie Znaleziono Wyników

Pogrzeby żydowskie - Mieczysław Zych - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Pogrzeby żydowskie - Mieczysław Zych - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

MIECZYSŁAW ZYCH

ur. 1926; Nieciecz

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, dwudziestolecie międzywojenne

Słowa kluczowe Lublin, dwudziestolecie międzywojenne, Żydzi, pogrzeb żydowski, tradycja, płaczki

Pogrzeby żydowskie

Pogrzeb to tak wyglądał, że [był] karawan, trochę inny, takie budy, te co ja widziałem, bo może były jeszcze bogatsze pogrzeby, te budy takie podobne były [do takich], co chleb wozili przed wojną, tylko że czarne, konie ciągnęły i tam były te zwłoki. Nie było widać tego z zewnątrz. [To] szło od mieszkania, bo to przeważnie umierało się w domu, więc szli ludzie, znajomi, z tym że był straszny płacz. Zaraz bezpośrednio za tym szły kobiety, które się darły tak niemiłosiernie. Po pierwszym pogrzebie to ja byłem w szoku, bo widziałem pogrzeby katolickie i to było całkiem inaczej, jak płakali, to płakali, ale nie darli się tak, a tam zawodziły te panie. Jak przyszedłem do domu, to opowiadałem, a ojciec mówi tak: „Przecież to są płaczki, je się wynajmuje do płakania i te, co się głośno drą to więcej zarabiają. I przy następnym pogrzebie znów te same są, bo to są zawodowe płaczki po prostu.”. To szło wszystko na cmentarz żydowski.

Tam żeśmy chodzili, ale nie mogliśmy się dopchać do środka, żeby zobaczyć jak to się dzieje. Więc tam kolega któryś, znaczy z tych Żydów kolegów to powiedział nam, że całe ciało [jest] obandażowane i że [chowają] na siedząco, z twarzą skierowaną do Jerozolimy, tylko to nam powiedział, że nie trumna była, tylko w ten sposób. Jak zmarł Żyd od nas, znaczy z naszej kamienicy, on był szklarzem w zasadzie, chociaż robił sam sobie i te ramy okienne, to pamiętam, że przyszła jego żona do nas i zapraszała ojca na pogrzeb. Ojciec z mamą poszli na ten pogrzeb. [Ojciec] mówił, że to było bardzo przykre, dlatego że rodzina [zmarłego] szła i się kłóciła tylko, a te płaczki darły się.

Data i miejsce nagrania 2006-04-05, Lublin

Rozmawiał/a Wioletta Wejman

Redakcja Piotr Krotofil

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jatki były przy głównej ulicy, na końcu – teraz to się zmieniło – stały jatki żydowskie i nasze polskie. Były też takie hale na rynku, to znowuż takie piwiarnie różne,

Coś, co jakieś nowe rządy inaczej zakładają te swoje rządzenia i takie wszystko rozluźnione, wszystko rozpartaczone, jak to się mówi, tak że nie chce się patrzeć, ani słuchać

Już nie powiem, że takie wojskowe te, myśmy szli to jak wojsko szło, to też tak według kroku jak najlepiej.. w ogóle nie

Tam dogadywał się ten Niemiec i cukierki przynosił, i jak wujo wyszedł, to jak oni gotowali takie różne zacierki, to kazał mu wziąć czyste wiaderko jakieś czy coś, bo to jak

Bywałem przed wojną [w Lublinie], dlatego, że z rodziny mieszkali w Lublinie i w Lubartowie też.. Miałem cioteczne rodzeństwo, czyli ojca siostrę, mieszkała z rodziną tutaj w

Ja się z tego uczyłem, oczywiście [też] z książek różnych innych, i proszę sobie wyobrazić, że po niecałym roku dostałem pismo, że jestem dopuszczony do

A patrzeć na to, co kiedyś było nasze, a co zostało zabrane, i że ojciec szukał pracy, że mama jeździła, prosiła, żeby oddano chociaż to mieszkanie, które nie miało

Do nauczyciela to trzeba było iść spacerkiem, ale w ogóle podczas wojny chodzenie po mieście było dosyć niebezpieczne, bo jak chodzi to znaczy, że nie ma co robić.. Był taki