• Nie Znaleziono Wyników

*Do PISMO PRZYRODNICZE, WYCHODZ11 i 15 KAŻDEGO MIESIĄCA

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "*Do PISMO PRZYRODNICZE, WYCHODZ11 i 15 KAŻDEGO MIESIĄCA"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

SER JA DRUGA.

Nr. 7 (1682). W arszaw a, 15 lutego 1928 r. T om I (XXXIV).

PISMO P R Z Y R O D N I C Z E , W Y C H O D Z 1 1 i 15 K A Ż D E G O M IESIĄCA

Redaktor: R Y S Z A R D B Ł Ę D O W S K I Wydawca: T-wo wyd. „WSZECHŚWIAT ' sp. z o. o.

Adres Redakcji: Polna 30, tel. 140-53.

Pracownia Zoologiczna W olnej W szechnicy Polskiej.

Redaktor przyjmuje codziennie w redakcji od godz. 14 do 15.

Adres Administracji: Szpitalna 1 m. 3, tel. 295-85.

Administracja otwarta od 9 do 3 i od 17 do 19.

W arunki prenumeraty i ogłoszeń na okładce.

TREŚĆ: Jan D em bowski: W sprawie długości życia. Marja Skalińska: W ihelm Ludwig Johannsen. Kazi­

mierz Sto lyhwo: Trzeci Zjazd M iędzynarodowy Instytutu Antropologji. Sprawozdanie z Towarzystw N au­

kowych: Oddział Warszawski Polskiego T-wa Botanicznego, Polskie T-wo Chemiczne. Kronika Nauko­

wa. Język i styl. List do Redakcji.

*Do Czytelników i P rzy ja c ió ł ,, Wszechświata”

O be jm u ją c ster spraw r e d a k c y jn y c h odrodzonego „W s z e c h ś w i a t a u w a ż a m za k o ­ nieczne odw ołać się do c zy te ln ik ó w i przyjaciół p ism a z />rośbą o udzielanie m i swego moralnego poparcia, bez którego praca m o ja nie m o że b y ć spełniana skutecznie. „W s z e c h - św iat" należał i należy do pism , k tó r y c h pow odzenie zależy od w spółpracy szerokich sfer p r a c o w n ik ó w n a u k o w y c h n a jego szpaltach. Oni to w n a j w y ż s z y m stopniu decydują o p o ­ ziom ie i charakterze pism a, które nie miało i niem a cech przedsiębiorstwa handlow ego, a te m s a m e m istnieje ty lk o dla zaspokojenia w y so k ic h aspiracyj u m y s ł o w y c h s w y c h c z y ­ telników . T ro s k a o p o z io m p ism a będzie więc m o ją troską najpierwszą.

J a k o organ szerokich sfer naszego świata p rzyrodniczego m u s i „ W szechśw iat" sta­

now ić f o r u m dla a k t u a ln y c h spraw i potrzeb n a szyc h p r z y r o d n ik ó w , m u si odzwiercia- dłać o b je k ty w n ie cały spłot ty c h zagadnień, od k t ó r y c h zależy siła i ro z w ó j naszego przy ro d o zn a w stw a .

S u m ie n n o ś ć i n fo rm a c y jn a więc — to troska druga. W tej dziedzinie zw łaszcza

„W s z e c h ś w ia t“ odw ołać się m u s i do w sp ółpracow nictw a szerokich k ó ł sw y c h czytelników . J e d n ą z n a jp o w a żn ie jszy c h trcidycyj naszego p ism a jest jego j ę z y k , c zy sty i p o p ra w n y.

Tej wieloletniej p iękn e j tradycji, zw ią za n e j nazaw sze z im ieniem pierwszego redaktora, p ra g n ą łb y m pozostać szczególnie wierny. ?

O party o najświetniejsze pióra polskiego p r z y r o d o z n a w s tw a był „ W sze c h św ia t“

za w s ze szko lą m ło d y c h p rzy r o d n ik ó w . O tw ierając im swe szpalty i dbając o ich ro z­

w ój d u c h o w y doczekało się ju ż pism o nasze szeregu p o ko leń sw y c h „ w y c h o w a n k ó w " , k t ó ­ rzy je w łaśnie dziś, po latach w ielu , z popio łó w w o j n y do now ego pow ołali życia przez swą odezw ę, um ieszczoną w p ie r w s zy m n u m e rz e tej oto „nowej serji“.

T y m z a s a d n ic z y m hasłom pragnę i ja dochow ać w iary, u f n y w to, że właśnie owi dzisiejsi „ m ło d zi“ najlepiej ochronią n a w ę „W s z e c h św ia ta “ p rzed n a p o rem przeciw ­

ności, ja k i e b y m o g ły m u grozić w n o w e m , daj Boże, długiem życiu.

R Y S Z A R D B Ł Ę D O W S K I

(2)

W S Z E C H Ś W IA T JMś 7

W S P R A W I E D Ł U G O Ś C I Ż Y C I A

N ą p isa ł

JAN DEMBOWSKI R ozległe i ró ż n o ro d n e b a d a n ia n a d w ie­

kiem p o ró w n a w c z y m u stro jó w żyw ych wy k a z u ją n ie z w y k łą ro z m a ito ść stosunków 7 Nieraz zw ierzęta b lisk o sobie p o k re w n e ż y ­ ją b a rd z o n ie je d n a k o w o długo, zaś ten sam wiek m a k sy m a ln y zo staje o siąg n ięty przez o rg an izm y , ró ż n ią ce się o d siebie p o d k a ż ­ dym in n y m w zględem . Z aw io d ła n a d z ie ja dojścia do p rz y c z y n n a tu ra ln e j śm ierci s ta r czej d ro g ą p o ró w n a n ia m a k sy m a ln e g o w ie­

ku ro ślin i zw ierząt. Nie m n ie j,- m a m y w te j dzied zinie jed en c h a ra k te ry s ty c z n y w ynik.

Do n a jd łu ż e j ży ją c y c h zw ie rzą t n a le ż ą n ie ­ k tó re p ta k i, ja k sow y, p a p u g i, k ru k i, ła b ę ­ dzie, o raz gad y , zw łaszcza żółw ie. F a k t jest ciekawry z tego w zględu, że ca ły u k ła d życia p ta k ó w i g ad ó w je s t zasad n iczo o dm ien n y T e m p e ra tu ra ciała, ru c h liw o ść , szybkość p rz e m ia n y m a te rji, szy b k o ść w zrostu, trw a nie ro zw o ju , sposób życia, w szy stk o to jest ra d y k a ln ie różne. N a to m ia st istnieje n ie ­ w ątp liw e i głęboko sięgające po d o b ień stw o p o ró w n a w c z o -a n a ta m ic z n e , i to p o d o b ie ń ­ stw o idzie w p a rz e z p o d o b n ie d łu g im o k re ­ sem życia. N asu w a to m yśl, iż dłu g o ść ży cia zależy w p ie rw sz y m rzędzie od o rg a n iz acji w e w n ętrzn e j, zaś w a ru n k i życiow e g ra ją tu rolę w tó rn ą .

O to w niosek, k tó ry o d ra z u sp o tk a się z szeregiem sprzeciw ów . W iem y dosko n ale, ja k b a rd z o zależne są o rg a n iz m y od w a r u n ­ ków życiow ych, o d ch o ró b , k lim a tu , p ra c y w y k o n y w a n ej, p o k a rm u , in n y c h o r g a n iz ­ m ów i t. p. N a k a ż d y m k ro k u sp o ty k a m y lego p rz y k ła d y . J a k k a p ry ś n e i zm ien n e są w a ru n k i życia, ta k z m ien n y jest w iek u s tro ­ ju. T ru d n o jest, isto tn ie, tem u zaprzeczyć.

Je d n a k , w k a ż d e j d zied zin ie w iedzy badacz:

m a do czy n ien ia ze zm ien n o śc ią i in d y w i­

d u aln o ścią zjaw isk , co nie p rz eszk a d za, iż pod zm ien n o ścią k ry je się n iezm ien n e p r a ­ wo. Na tem w łaśn ie poleg a całe zad an ie, ab y w śró d n iesk o ń cz o n ej p stro k a c iz n y r z e ­ czyw istości p o ch w y cić to, co się nie zm ie nia, a co c h a ra k te ry z u je isto tę zjaw isk a.

W d a n y m ra zie z a d a n ie je st isto tn ie tru d ne. N a p ro ste p y ta n ie : ja k d łu g o ży je czło

w iek? odpow iedź w y p a d a b a rd z o różna, zależnie od tego, co b ęd ziem y ro zu m ieli pod w iekiem . P ojęcie to bow iem u ży w an e jest co n a jm n iej w czterech ró ż n y c h z n a c z e n ia c h : 1° J a k o tra d y c y jn y lub em p iry czn y w iek, zw ykle szacow any n a 70—£ 0 lat. 2° J a k o wiek m a k sy m a ln y , czyli p o ten cjaln y . 3" Ja ko rzeczyw isty w iek przeciętny, 4" J a k o śre d n i w iek staty sty czn y , o d p o w iad ający liczbie lat, k tó rą człow iek m a p rzeży ć po czy n ając od pew nego w ieku, a oznaczonej n a p o d staw ie tablicy śm iertelności. Można go n az w ać w iekiem spo dziew anym . Każde z ty ch pojęć w y ra ża się in n ą w arto ścią licz­

b o w ą i k a ż d y w iek m a sw oje o d ręb n e u z a ­ sad nien ie i sw oje p rzyczy ny . W iek t r a d y ­ cy jn y jest w ielkością zm ien n ą , gdyż około 30 % ludzi u m ie ra p rz ed osiągnięciem 20 lat życia, 50% żyje do 40 lat, 20% d o 70 lat i tylko V2% do 90 lat. W reszcie w iek m a ­ k sy m aln y p ra w d o p o d o b n ie nie p rzek racza 105 lat.

S uche d an e staty sty k i. Czy m o żn a cos z n ich w n iosk ow ać o p rz y czy n a ch ś m ie r c i' J a s k ra w a ró żn ica p om ięd zy w iekiem m a ­ k sy m a ln y m a p rz eciętn y m w skazuje, ;ż w o lbrzym iej w iększości p rz y p a d k ó w życie lu d zk ie zo staje sk ró co n e dzięki cz y nn iko m , leżącym poza u stro jem . O rg an izm m ógłby w za sad zie żyć i fu n k c jo n o w ać, ale ja k a ś p rz y czy n a g w ałto w n a, w ro d z a ju w y p a d k u lub ch oro by, sp o w o d o w ała śm ierć. W łaśnie ta p o te n c ja ln a ,,m ożn ość“ o rg a n iz m u , to po w o łanie się n a czy n n ik i „ p rz y p a d k o w e ", istocie u s tro ju niew łaściw e, w sk azu je na niezb ęd no ść w y ró żn ien ia ja k ie jś w e w n ętrz­

nej zasad y o rg an izm u , reg u lu ją cej długość życia. Z asad a ta działa pod ciąg ły m w p ły ­ wem n iesły ch an ie licznych czyn nik ów ze­

w n ę t r z a c h , k tó re p rz e sz k a d z a ją je j re a li­

zacji, ale z a sa d a , u k ry ta po d zm iennością, w ew n ętrzne p ra w o organiczne, istnieje.

W n a u k a c h ścisłych sp o ty k am y się wciąż z fa k te m , iż p rz ed tem p o w sta ją m etod y p o ­ m iarow e, a później d op iero p rz y ch o d zą ro z ­ w a żan ia n a d tem , co w łaściw ie się m ierzy.

N ieraz, m oże, m ierzy się rzeczy n ieistn ie­

(3)

N° 7 W SZEC H ŚW IA T 31

jące. P od obnież w spraw ie w ieku. P iitter dał m eto d ę ilościow ego ujęcia stosu nku czynników zew nętrznych a w ew nętrznych.

B adacz ten w yszedł ze stosunków , p a n u ją ­ cych w h odow li b a k te ry j, do k tó rej d od an o pewmej ilości jad u . B a k te rje giną stopniow o i, ja k w sk azu je obserw acja, liczba b a k te ry j, u m ie ra ją c y c h w jednostce czasu, jest w iel­

kością stałą. P rzebieg zjaw isk a m o żn a w y ­ razić p ew n ą stałą, noszącą nazw ę czynnika niszczącego. P iitte r p o d ał w zór w y k ła d n i­

czy y = A e - k'y w k tó ry m y oznacza liczbę żyjących jeszcze b a k te ry j, A — ich liczbę n a p o c z ą tk u dośw iadczenia, t — czas i k —•

stały cz y n n ik niszczący. W zór ten nie m oże b yć bezpośred n io przeniesiony n a społe­

czeństw o ludzkie, gdyż um ieran ie b a k te ry j w ykazuje, iż u stro je te za ch o w u ją n iezm ien ­ n ą o d p o rn o ść w zględem ja d u , gdy o d p o r­

ność człow ieka w zględem czynników n is z ­ czących zm n iejsza się z w iekiem . Ze znacz n y m sto p n iem dok ład n o ści m ożna założyć, iż su m a ró ż n o ro d n y c h czynników n iszczą­

cych d la w ielkich społeczeństw jest w ielko­

ścią stałą. W ty m zaś razie, po w staw ieniu do w zoru w ielkości, w y ra żają cej zm niejsze­

nie odpo rn ości, będziem y m ieli m ożność teo ­ retycznego sk o n stru o w a n ia tab licy śm iertel­

ności. J a k w sk azu je p ra k ty k a , tab lica teo re­

tyczna b a rd z o dobrze zgadza się z zrzeczy- w istością. Jednocześnie zm niejszenie o d p o r­

ności u s tro ju jest w y razem ilościow ym jego sta rz e n ia się. W ten sposób m am y ujęcie z e ­ w n ę trz n y c h i w e w n ętrzn y ch czynników ’ u m ie ra n ia w p o s ta c i jednego p rzejrzystego w zoru. W z ó r ten niew iele, oczywiście, m a w spólnego z fizjo lo g ją i nic n a m nie m ów i o istocie p rzy czy n śm ierci. Z o stał on z b u ­ d o w a n y n a zasadzie staty sty czn y c h d an y ch o u m ie ra n iu b a k te ry j i zg adza się z empi- ry czn em i tab licam i śm iertelności, k tó re rów nież są o p a rte li ty lk o n a statystyce.

Je d n a k , w zór P iU tera zaw iera czy n n ik „ sta ­ rzenia się“ , ja k o o d p o w ied n ik fizjo lo g icz­

ny ch z m ia n o rg a n iz m u , p o stęp u jąc y ch ró w ­ n o m iern ie z w iekiem i zaw sze je d n o k ie ru n ­ kow ych. Z nieco in n e m ujęciem tej sam ej idei sp o ty k a m y się w p ra c a c h B uźićki.

B ozu m o w an ie P iitte ra dotyczyło w ieku spodziew anego. Co się tyczy w ieku p rz e ­

ciętnego, to p o siad am y obfite d an e s ta ty ­ styczne, w skazu jące n a jego zależność od czynników niszczących. W ró żn y ch k ra ja c h przeciętna długość życia w z rasta z biegiem lat. W B erlinie w iek przeciętn y w ynosił, rok 1876 — 29.1 lat dla m ężczyzn, 34.1 dla kobiet; ro k 1880 — 28.6 d la m ężczyzn, 33.3 dla kobiet; ro k 1885 — 32.4 dla m ężczyzn, 37.6 dla kobiet; ro k 1890 — 34.9 dla m ęż­

czyzn, 40.4 dla k ob iet; ro k 1895 — 36.2 d la m ężczyzn, 42.7 dla kobiet; ro k 1900 — 38.0 dla m ężczyzn, 43.9 dla kobiet. T ak p ra w i­

dłow y w zrost w ieku przeciętnego n a jw y ­ raźniej w sk azu je n a jego zależność od p o ­ stępów cyw ilizacji, k tó re w p ły w a ją n a wa ru n k i ekonom iczne i higjeniczne, n a m n ie j­

szą ro lę epidem ij w życiu społecznem , sło wem, n a w pływ czyn nik ów zew n ętrzn ych . Z d ru g iej stro n y p o siad am y obszerne d a ­ ne, dotyczące w p ły w u ro d z a ju zajęcia n a długość życia. W A nglji, n a 1000 m ężczyzn u m iera corocznie w w ieku la t 65: 84 d u ­ chow nych, 98 nauczycieli, 128 m łyn arzy, 149 u rz ęd n ik ó w biu ro w y ch , 78 sk lep ik arzy , 151 górnikó w , 112 lekarzy, 157 ro bo tn ik ów p rzem y słu żelaznego, 172 ro b o tn ik ó w h u t szklany ch i t. d. B ard zo dłu go żyli n ie k tó ­ rzy w ielcy uczeni, zw łaszcza przedstaw iciele n a u k ścisłych. D ość jest w sp om nieć New tona, G aussa, W eierstrassa. Z ależność wieku przeciętnego od zespołu w a ru n k ó w z e ­

w nętrzny ch jest oczyw ista.

Inaczej sp ra w a się p rzed staw ia, gdy idzie o w iek m ak sy m aln y . P o d aw a n e czę­

stokroć w p ism ach codziennych p rz y k ła d y ludzi stu k ilku dziesięcio letnich są zupełnie niew iarogodne. J a k to w ielo krotnie stw ier­

dzono, o so bn ik i tak ie z regu ły nie p o siad ają d ok um entów , członkow ie ich rodzin, k tó ­ rzy m ogliby p o przeć ich zezn ania, o d daw n a nie żyją, sam i oni nie p a m ię ta ją d aty swe­

go u ro d zen ia, n a to m ia st sk ło nn i są z a w ste do p rzesad y. Ze w zoru P iitte ra m o żna obli czyć praw do po do bień stw :) n a p o tk a n ia p rzv p ad k u śm ierci człow ieka w w ieku p o n ad 100 lat. W y p a d a, iż n a 1 m iljo n u m ie ra ją ­ cych n ajw y ż ej jeden m oże m ieć 105 lat, n a 44 m iljo n y u m ie ra ją c y c h p rz y p a d a jeden osobnik w w ieku 110 lat, zaś wiek 115 lat m ożem y n a p o tk a ć do piero w śró d 6550 mi!

(4)

3 2 W S Z E C H Ś W IA T JSTs 7

jonów o sobników . Je st rzeczą niesły ch an ie n iep ra w d o p o d o b n ą , a b y ja k ik o lw ie k czło­

w iek m ó g ł o siąg n ąć w iek p o n a d 105— li t) lat. W ciągu całego sw ego życia człow iek otoczony jest ró żn eg o ro d z a ju niebezpie czeń stw am i i c z y n n ik a m i szkodliw em i, sk ra c a ją c e m i jego żyw ot. Czy ulegnie ty m czy n n ik o m , cz y też nie, zależy od p r z y p a d ­ k u. Im w ięcej je st c z y n n ik ó w n iszczących i im w yższy o siąg n ięty w iek, tem w ięcej p ra w o p o d o b n e się staje, iż k a ż d y z n as w k o ń cu im ulegnie. W ła śn ie dlatego ta k m ało je st p rz y p a d k ó w długiego życia, że człow iek m a n a d e r m a ło sza n s u n ik n ię c ia w ciągu długiego ży w o ta w szy stk ich c z y n ­ n ik ó w n iszczących.

Z tego sta n o w isk a , w iek człow ieka, z a ­ ró w n o p rz eciętn y , ja k m a k sy m a ln y , n ie jest s p ra w ą fizjologiczną, lecz s p ra w ą sp o łecz­

ną. D op iero w p rz y p a d k u id ealn y m , gdy o d rz u cim y w szy stk ie bez w y ją tk u cz y n n ik i szkodliw e, czyli gdy całkow icie o d e r w i e m y

się o d rzeczyw istości, w y stę p u je w e w n ę trz ­ ne p ra w o d ługości życia. Nie m a m y ża d n e j m ożno ści o siąg n ięcia tego id e a łu w p r a k ­ tyce, i dlateg o też nie z n a m y p raw d ziw eg o m a k sy m a ln e g o w iek u człow ieka. B yć m oże w iek 110 la t o z n a c z a ty lk o m a x im u m tole ra n c ji ze s tro n y c z y n n ik ó w niszczących, b y n a jm n ie j zaś nie p ra w d z iw y wiek p o ten c ja ln y człow ieka.

Isto tn ie n ie k tó re d a n e z d a ją się p rz e m a ­ w iać za tem , iż w iek ten je st zn aczn ie w y ż­

szy. B ro d y i R ag sd ale p rz e p ro w a d z ili n a d ­ zw yczaj ciekaw e b a d a n ia n a d szy b k o ścią w z ro stu ró ż n y c h k ręgow ców . P ro p o n u ją oni b u d o w a n ie k rz y w y c h w z ro stu zw ierząt, u w z g lę d n ia jąc n ie a b s o lu tn ą w agę, lu b a b ­ s o lu tn ą objętość, ja k się to zazw y czaj robi, lecz p rz y ro s t w a g i w jed n o stce czasu. P o ­ d o b n e krzywre, w y k re ślo n e d la białego szczu­

ra, b ia łe j m yszy, człow ieka, św inki m o r ­ skiej, k u ry , b y d ła rogateg o , owTcy, św ini, k ró lik a , w y k a z u ją , iż w z ro st co do sw ojej szybkości u leg a o k re so w y m w a h a n io m , czyli p rzeb ieg a ry tm iczn ie. U w szy stk ich b a d a ­ n y c h zw ie rzą t is tn ie ją trz y o k re s y w z m o ż o ­ nego w z ro stu , k tó re a u to rz y o z n a c z a ją ja k u n iem o w lęcy (in fa n tile ), dziecięcy (juvenile!

i m ło d zień czy (ad o lescen tile). N ajw yższe

p u n k ty k rz y w y ch w zro stu p rz y p a d a ją u człow ieka n a w iek niem ow lęcy, w iek 9 i 16 lat. P ierw szy okres u w ielu zw ierząt p rz y p a d a n a życie płodow e, czyli w chw ili u ro d zen ia zw ierzę już p o siad a po za sobą sw oją przeszłość w zrostow ą. D latego też wiek zw ierzęcia n ależy obliczać n ie od chw ili u ro d zen ia, lecz o d chwili rozpoczęcia się ro z w o ju , czyli od zapło d n ien ia. A utorzy p ro p o n u ją n astęp n ie , a b y u zn ać ko lejn e w ierzch ołki k rz y w y ch w zro stu za ró w ne sobie. W ty m p rz y p a d k u 6 -d n k w a m ysz, 8-dniow y szczur, 6— 15-m iesięczne dziecko ludzkie, m aciczn y p łód św in k i m o rsk iej b y ­ ły by w je d n y m w ieku. P o dobnież (drit-n w ierzchołek) fizjologicznie rów ny, w iek p o ­ siad ały b y 4 6-d niow y szczur, 40-dniowii m ysz, 9-letni człow iek, 13-m iesięczna k ro wa. Jeśli u w szy stk ich z b a d a n y c h zw ierząt procesy p rz em ian y m a te rji p rzeb ieg ają a n a ­ logicznie, a m a m y w szelkie po w o d y sądzić, iż ta k jest istotnie, to m o żn a o znaczyć te o ­ retycznie w iek m a k s y m a ln y każdeg o zw ie­

rzęcia, sk oro z n a m y trzy w ierzch ołki jego krzy w ej w zro stu, a do tego w iek m a k s y ­ m a ln y chociażby jed neg o ty lk o ze w sp o m ­ n ia n y c h zw ierząt. N ajw yższy w iek szczur*, jak w iem y z hodow li, w y n o si 3 lata, m y ­ szy — 2.15 lat. L iczby te s ą p ra w ie d o k ład nie 13 ra zy w iększe od w ieku ty ch zw ierząt w o kresie trzyd niow eg o w ierzch o łk a k rz y ­ wej. L iczba 13 jest sta ła d la w szystkich b a ­ d a n y c h zw ierząt. W obec tego, z n a ją c w iek zw ierzęcia w okresie trzeciego w ierzch ołk a, i m n o żąc go przez 13, o trz y m a m y teo re­

tyczn y w iek m ak sy m aln y . W ten sposób o trz y m a n o : d la k u ry 5.5 lat, dla św inki m o rsk iej 5 lat, b y d ła ro gatego 29.5 lat, k r ó ­ lik a 6.5 lat, ow cy 16.5. L iczby te ta k blisko o d p o w iad a ją rzeczyw istym , że znalezio na przez autorów ' a m e ry k a ń s k ic h zależność zd a je się b y ć isto tn ie jak iem ś wrew n ętrznem p ra w em rozw oju. P raw id ło w o ść w zrostu jest o czy w ista i sto sując do m ierz en ia w ie­

k u je d n o s tk i biologiczne, z a m ia st k o n w e n ­ cjo n aln y c h jed n o stek czasu z n a jd u je m y , i/l

w g ru n cie rzeczy w szy stk ie w sp o m n ian e zw ierzęta ż y ją jed n ak o w o długo. Może w ła śnie dlatego o trz y m u je m y ta k n iesły ch an ą ro z m a ito ść w ieku ró ż n y ch zw ierząt, że użv

(5)

N° 7 W SZ E C H ŚW IA T 33

d am y do jego m ierzenia niew łaściw ych je d ­ nostek.

W ro z w aża n iach B ro d y ‘ego i R agsdalea u d erza jeden niespodziew any w ynik. Na zasadzie tego sam ego ro z u m o w an ia w y p ad a dla człow ieka w iek m a k sy m a ln y 187 lał!

M ożnaby sądzić, iż tylko p rz y p a d k ó w - c z y n n ik i niszczące n ie p o zw alają człow ie­

kow i n a ta k długie życie. Je d n a k zw ierzęta p o d leg ają d o k ład n ie tym sam y m p rz y p a d kow ościom , a m im o to m a k sy m a ln y wiek teoretyczny zgadza się z rzeczyw istym . W o ­ bec tego n ależ y p rzypuszczać, że w zrost i p rz e m ia n a m a te rji w u stro ju lu d zk im je d ­ n ak p o d leg ają ja k im ś in n y m zależnościom .

N a ta k i w łaśnie w niosek p o zw alają p ię k ­ ne b a d a n ia R ub n era. R u b n er oznaczał ilość en erg ji cieplnej, zuży w an ej przez różne ssa­

k i (koń, b y d ło rogate, człow iek, pies, kot, św in k a m o rsk a) w ciągu określonego czasu a z n a ją c ich w iek m a k sy m a ln y , obliczał ilość en ergji, zużytej przez całe życie. W o d ­ niesieniu do je d n o stk i w agi ciała, w sz y st­

kie te zw ierzęta z u ż y w ają n a d e r p o dobna ilości k a lo ry j, w a h ające się w gran icach 160,000 — 260 000. P o m ia ry dotyczyły ty l­

ko zw ie rzą t dorosłych, o u stalo n ej w a d :e ciała. Aby rozciąg n ąć je n a rozw ój, R u b n er o zn aczy ł liczbę dni, w ciągu k tó ry c h w aga ro zw ijająceg o się zw ierzęcia p o d w a ja się N astępnie oznaczono ilość energji cieplnej, p o trz e b n e j dla podw o jen ia każdego k ilo ­ g ra m a w agi ciała. I tym razem dla w szy st­

kich zw ierząt o trz y m a n o n a d e r podobno w ielkości, w a h a ją c e się w g ra n ic ach 3700—

4500 k a lo ry j. W y ją te k stanow i człowiek, k tó ry u ży w a en erg ji znacznie więcej.

W w y n ik u , w szystkie uw zględnione zw ie­

rzęta, prócz człow ieka, zu ż y w ają w c ią ­ gu całego swego życia tę sam ą ilość energji cieplnej, w odniesieniu do jednego k ilo g ra ­ m a w agi ciała. M iarą długości życia jest w iek, w y ra ż a ją c y się w zużytej energji cieplnej, a pod tym w zględem w iek w szy st­

kich ssak ó w iest ieden i ten sam . Jedynie p rz em ian a m a te rii w u stro ju lu d zk im u le ­ cą in n y m zależnościom i dlatego w łaśnie teo rety czn y w iek m a k sy m a ln y człow ieka, o bliczon y przez B ro d v ‘ego i R egsdalea, nie od p o w iad a rzeczyw istem u.

P rac e R u b n e ra uległy k rytyce. Z a rz u ­ cano m u nieścisłość m etody, op arcie się n a niepew nych d anych, nieuw zględnienie r u ­ chów zw ierzęcia, k tó re b ard zo w p ły w a ją na p rz em ian ę energji, a zależą od sposobu życia, w reszcie, o p arcie się w yłącznie ty lk o na ssakach. M imo to w e w n ętrzn a zgodność liczb w p o m ia ra c h R u b n era jest w w ysokim stop niu za sta n a w ia ją c a . W czasach n a j ­ now szych idee R u b n e ra zanalezły p o tw ier­

dzenie w p ra c y M ac A rth u ra i Bailliego.

A utorzy ci p rzep ro w ad zili obserw acje n a kilku ty siąca ch osobników rozw ielitki słod kow odnej ( D aphnin m agna), pochodzących od jed n ej sam icy, a więc b ezp ośredn io sp o ­ k rew n io n y ch ze sobą. O znaczono procent śm iertelności dla ok resu 7 dni. S ta ty sty k a w yk azała, iż sam ce są o w iele odporniejs«e od m ło d y ch sam ic, ale m n iej o d p o rn e o d s a ­ mic stary c h . D ługość życia w p ro sty sposób m ożna zw iązać z szybkością procesów p r z e ­ m iany m aterji. M iarą tych o statn ich m oże służyć częstotliw ość p u lsacy j serca, d o sk o ­ nale w idocznych n a o so b n ik ach n ieu szk o ­ dzonych. W tem p eratu rze p okojow ej c z ę ­ stotliw ość p u lsacy j u sam ców m ło d y ch jest o 20 % w yższa niż u sam ic, później jed n ak zm niejsza się b ard zo . W sum ie, n atężenie p rzem ian y m a te rji jest w y ra źn ie w yższe u sam ców , niż u sam ic. Jednocześnie sam ce znacznie łatw iej u le g a ją n a rk o z ie a lk o h o ­ lowej, pręd zej po n ark o zie p o w ra c a ją do n o rm y i są b ard ziej w rażliw e n a d ziałanie różn y ch jadów . W szy stk o to zgodnie w s k a ­ zuje n a szybszą p rz em ian ę m aterji. Otóż p rzeciętn a d ługość życia ro zw ielitki jest od w ro tn ie p ro p o rc jo n a ln a do inten syw n ości p rz em ian y : sam ce ży ją p rzeciętnie 37.8 dni, sam ice zaś 43.5. R óżnica jest tego sam ego p o rządk u w ielkości, co ró żn ica częstotliw o­

ści p ulsacy j. U D aphnia m a g n a d ługość ż y ­ cia jest fu n k c ją p rz em ian y m aterji.

W m yśl p og lądó w R u b n era, o rg an izm z a ­ w iera o k re ślo n ą , zależną od k o n sty tu cji w e­

w nętrzn ej ilości en erg ji p o ten cjaln ej, k tó re j o d p o w iad a o kreślo n a ilość p ra cy . S koro energ ja została w y c zerp a n a, n a stę p u je śm ierć. O gólna ilość w y d a n ej w ciągu życia p ra cy n ie zależy od tego, czy jej w y d a tk o ­ w anie o db y w ało się jedn o razo w o , czy stop-

(6)

34

W S Z E C H Ś W IA T

iliowo. S tąd też w iek m a k sy m a ln y jest sp ra w ą g a tu n k u i nie zależy od w a ru n k ó w zew n ętrzn y ch . Ale oczyw iście zależy od nien w iek przeciętn y . P o m ija ją c cz y n n ik i n isz ­ czące, k tó re w k a ż d e j chw ili m ogą p rz e r­

w ać proces życiow y, dłu g o ść życia zw ie rzę­

cia, m ie rz o n a czasem , w w y so k im sto p n i i zależy od m n iej lu b w ięcej oszczędnej g o ­ s p o d a rk i energetycznej, co zn o w u jest f u n k ­ cją w a ru n k ó w życiow ych.

Z a słu g u ją n a w z m ia n k ę p ra c e czeskiego biologa R u żićk i, idące rów nież w k ie r u n k i istn ien ia w e w n ętrzn e g o procesu starzen ia się, zależnego od w a ru n k ó w zew n ętrzn y ch jedynie p o d w zględem sw ego p rzeb iegu w czasie, ale nie p o d w zględem sw ej istoty.

O rg an izm ulega po w szech n em u p ra w u hi- sterezy, czyli że „ su b sta n c ja u stro jó w ż y ­ w ych, od p o c z ą tk u ro z w o ju i do śm ierci u le ­ ga ciąg łem u zg ę szczen iu “. O rg a n izm ulega d ru g iej za sad zie te rm o d y n a m ik i i jego s u b ­ stan cje p rz y b ie ra ją fo rm y coraz b a rd z ie j stałe. S urow ica k rw i lu d zk iej, po d o d an iu alk o h o lu , tw o rz y osad tern w iększy, im s t a r ­ szy jest człow iek. K w asow ość surow icy zm n iejsza się re g u la rn ie przez całe życie.

R uch B ro w n a w cz ą stk a c h p ro to p la z m y jest w oln iejszy w k o m ó rk a c h o so b n ik ó w s ta ­ rych. W7 k o m ó rk a c h m łodeg o o so b n ik a, p o d d a n y c h szy b k iem u w iro w a n iu , ją d r a zo sta ją o d rz u co n e k u p e ry fe rji, w k o m ó rk a c h starsz y ch nie jest to ju ż m ożliw e. B o z p u sz - czaln ość tk a n e k z a ro d k ó w ż a b y w fe rm e n ­ cie trz u stk o w y m , try p sy n ie , zm n iejsza się z postępem ro zw o ju . P rz y c z y n ą procesów h isterety c zn y ch jest sto p n io w e zm niejszenie

zaw arto ści w ody w u s tro ju oraz zm n iejsze­

nie n a b o ju elektry czneg o jego cząstek k o lo i­

daln ych . Życie o rg a n iz m u , w zięte w swej całości, stano w i proces ortogenetyczny, z d ą ­ żający w niezm ien n y m k ie ru n k u . O d w ra ­ ca Iność procesów życiow ych jest w zględna, gdyż nig d y o rg a n iz m n ie p o w ra ca d o k ła d ­ nie do sta n u poprzedniego.

N iew ątpliw ie są to b a rd z o ciekaw e b a d a ­ nia, k tó re m o gą dużo w y ja śn ić w spraw ie przy czy n starz en ia się u stro ju . Że życie o r ­ ganizm u jest procesem je d n o k ieru n k o w y m i że k a ż d y proces w u s tro ju p o zostaw ia po sobie trw a ły ślad, tru d n o się z tem nie zg o ­ dzić. Je d n a k w iązan ie p ro cesu starz en ia się z e n tro p ją w y d a je się nieco przedw czesne.

E n tro p ja jest pojęciem ścisłem , a b ra k n a m jeszcze d o k ła d n y c h p o m iaró w procesu s ta ­ rzen ia i b ra k jed n o stek , zap o m o cą k tórych p o trafilib y śm y go w y razić ilościow o. Idzie tu raczej o p ro ste p o ró w n an ie, niż o ścisłe p raw o organiczne.

O statecznie d o ch od zim y do w niosk u, >.e w biologji w spółczesnej coraz b ard ziej daje się odczuć p o trze b a m ierzen ia długości ży ­ cia za p o m ocą sp ecjaln y ch jed n o stek b io lo ­ gicznych. Ic h zasto sow anie p o zw ala p rz e ­ czuć istn ien ie głębokich p ra w , rząd zący ch w iekiem u stro jó w żyw ych. O by stało się to d o b ry m zn a k ie m d la in n y ch dziedzin n a u k i biologicznej. Może w yzw olenie się biologji z pod su p re m a cji pojęć i jed n o stek fizyko chem icznych d o p ro w a d zi k iedyś do w n io s­

ku, iż p ra w a o rg an iczn e są nie m n iej ścisłe i nie m niej proste, niż p ra w a p rz y ro d y m artw ej.

W I L H E L M L U D W I G J O H A N N S E N

Charakterystyka twórczości.

N a p isa ła

MAR JA SKALIŃSKA P rz e d k ilk u ty g o d n ia m i z m a r ł w K o p e n ­

h ad z e W . L. J o h a n n s e n, p ro fe so r fiz jo- logji ro ślin u n iw e rsy te tu w K openhadze, zn a n y b ad a cz n a p o lu genetyki. N azw isko jego stało się głośne w ro k u 1903, po u k a ­ zan iu się p ra c y „U b er E rb lic h k e it in P o p u latio n en u n d re in e n L in ie n “ . W p ra c y tej J o h a n n s e n z w łaściw ą m u ścisłością i k ry ty cy z m em 'w p ro w a d z ił do b a d a ń sw ych n o w ą m eto d ę staty sty czn o -b io lo g iczn ą, któ r ą u m ożliw iła k ry ty k ę ów czesnych p o g lą ­

dów n a zm ieność i dobór. J a k w iadom o, D a r w i n o p a rł sw oją te o rję d o b o ru na p rzy pu szczen iu , że dziedzicznem i są d rob ne o dchylenia, w y s t ę p u j ą c e w p oto m stw ie o so b ­ n ików zw ierzęcych lu b ro ślin n y ch jednego g a tu n k u , lub ra sy h o d o w a n ej; w edług D a i- w i n a w łaśn ie owe d ro b n e od ch y len ia m o ­ gą stać się p u n k tem w yjścia dla stopniow ej zm ian y ty p u p ierw o tnego p rz y stosow aniu selekcji w o k re ślo n y m k ie ru n k u . W y n ik i p ra c y hodow ców zd a w ały się p o tw ierd zać

(7)

JV° 7 W S Z E C H Ś W IA T 35

ten pogląd. D ro b n e odchylenia, n a k tó ry c h p ra w ie w yłącznie o p iera ła się koncepcja D a r w i n a , były w ów czas uw ażane za ch a ra k te ry sty c z n e dla t. zw. z m i e n n o ­ ś c i c i ą g ł e j , czyli f l u k t u a c j i . J a - h a n n s e n b y ł pierw szym , k tó ry u ch w y ­ cił różn icę pom iędzy zm iennością ciągłą (in ­ d y w id u aln ą) o rganizm ów , a d ro b n em i o d ­ ch y len iam i dziedzicznem i. Już poprzednicy J o h a n n s e n :a wiedzieli o tem , że zm ień ność ilościow a d aje się u ją ć w pew ne p r a ­ w a, jed n a k ż e b a d a n ia daw niejsze (Q u e- t e 1 e t ‘a, G a 1 1 o n ‘a) m iały c h a ra k te r cz y ­ sto staty sty czny.

Q u e t e 1 e t stw ierdził, że k aż d a cechu, d a ją c a się u jąć ilościow o (np. długość n a ­ sion, w z ro st czło w iek a), podlega w a h an io m w p ew nych ok reślonych g ran icach (m ini­

m u m i m a s im u m sk ali w a h ań ), przyczem najczęściej w y stę p u ją w artości przeciętne, n a jrz a d z ie j krańcow e. N ajliczniej w y stęp u ­ ją c ą w a rto ść p rz eciętn ą u w a żał on za c h a ­ ra k te ry s ty c z n ą dla danego zespołu, czyli

„ty p o w ą “ , przyczem w y razu „t y p “ używ a on w znaczeniu czysto statystycznem . Od chylenia od ty p u (w k ie ru n k u m in im u m i m a x im u m skali w ahań) sp o ty k an e są tem rzadziej im są znaczniejsze. W a h a n ia d a ­ nej cechy m o żn a w y o b ra zić lin ją k rzy w ą

(t. zw. k rz y w ą b i n o m i a l n ą lub k rz y ­ w ą G a 11 o n ‘a) k tó r a jest sym etry czn a i je- dnoszczy tow a; p o d staw a jej p rzed staw ia rozciągłość skali w a h a ń , w ierzchołek zaś, p rz y p a d a ją c y w śro d k u skali w ah ań , o d p o ­ w iad a „ty p o w i". G rupę osobników , podle gający ch w yżej przed staw io n em u p raw u Q u e t e 1 e t ‘a, u w ażan o p rzed J o h a n n - s e n ‘e m za zespół jednolity. J o h a n n- s e n, k tó ry b a d a ł ciężar i długość n asio n je d n e j z ra s h o d o w a n y ch fasoli doszedł do w niosku, że zespół osobników pozornie .je dnolity, k tó ry w sto su n k u do ciężaru, lu b długości n asio n d a je p ra w id ło w ą k rz y w ą zm ienności, m oże b y ć faktycznie m ie sz a n i­

n ą zło żo n ą z różn iący ch się od siebie zespo­

łów isto tn ie jed n o lity ch ; k a ż d y z nich d a je z kolei p ra w id ło w ą k rz y w ą zm ienności o w ęższej nieco sk ali w ahań. T a k ą m iesza ­ n in ę p o zo rn ie jed n o litą n a z w a ł Jo h an n se n

„p o p u l a c j ą “ i przeciw staw ił jej „1 i n j o c z y s t e " , k tó re w y o d ręb n ił, sto sując m e ­ todę t. zw. selekcji in d y w id u aln ej; m etoda ta polega n a tem , że potom stw o każdej r o ­ śliny, ro zm n o żo n ej przez sam ozapylenie, jest h o d o w a n e i oceniane oddzielnie.

D zięki więc analizie populacji zespół rze kom o je d n o lity uległ rozłożeniu n a szereg

„1 i n j i c z y s t y c h “ , k tó re ró ż n iły się pom iędzy sobą d z i e d z i c z n i e zaró w n o sk alą w a h a ń , jak i przeciętn ą ciężaru i w iel­

kości n asion. W św ietle tych w yn ikó w b a ­ dań J o h a n n s e n w y ja śn ia p rzy czy n ę w p ły ­ wu do b o ru , stosow anego przez hodow ców . P rzy selekcji m asow ej, p ro w ad zo n ej np.

w k ie ru n k u zw iększenia ciężaru nasion, h o ­ dow ca co ro k u o d rzu ca n asio n a o m niejszy m ciężarze i w ten sposób bezw iednie elim i nuje z po p u lacji przedstaw icieli linji czy­

stych o n ajm n iejszej w arto ści; dzięki tem u szczyt k rzy w ej zm ienności ulega p rz esu n ię­

ciu w k ie ru n k u m ax im u m sk ali w ah ań. Se­

lek cjo nu jąc w d alszy m ciągu, hodow ca w y ­ biera n a sio n a najw ięk sze i najcięższe i w końcu d ro g ą tak iej m asow ej selekcji w y o d ­ ręb n ia lin ję czystą o n ajw iększej w artości hodow lanej. T u ta j je d n a k dochodzi on do granicy, poza k tó rą dalszy dobór już nie w yw iera żadn ego w pływ u. J o h a n n s e n w ykazał, że d ob ór n ie w pły w a n a spo tęg o­

w anie zm ienności w p ew ny m o kreślo n y m k ieru n k u , nie jest w m ocy stw orzy ć nic n o ­ wego, lecz tylko z m ieszan in y , ja k ą jest p o ­ pu lacja, w yd oby w a i s t n i e j ą c e j u ż t y p y d z i e d z i c z n e .

Ten sam sk utek , k tó ry o siąg ają hodow cy selekcją m aso w ą dop iero po dług im szeregu pokoleń, d a je się o siągn ąć zn acznie szyb­

ciej m eto d ą selekcji in d y w id u a ln e j przez w yo drębn ien ie plan o w e lin ji czystych. P o w yo dręb nien iu lin ji czystej, dalsza selekcja pozostaje całkow icie bez sk u tk u . S kala w a ­ h ań jej w jedn ako w ych w a ru n k a c h u p ra - wy nie ulega zm ianie. Zw ężenie jej d ro g ą selekcji jest niem ożliw e, gdyż w a h a n ia te są odzw ierciedleniem d ro b n y c h różnic w a ­ ru n k ó w ze w nętrzn ych , w k tó ry c h ro z w ija ją się poszczególne n a sio n a ; d o k ła d n a o b s e r­

w acja pozw ala stw ierdzić, że n aw et n asion a w y kształcające się n a tej sam ej roślinie nie p o siad ają iden ty czn y ch w a ru n k ó w rozw oju.

Jakiek o lw iek n a sio n a z całej skali w a h a ń linji czystej w y b ieram y do w ysiew u, n a j ­ większe czy też n ajm n iejsze, p oto m stw o ich, jak w y k a z a ł J o h a n n s e n , p o w tarza c a ł­

k ow itą skalę w a h a ń linji, gdyż d ro b n e o d ­ chylenia w yw ołane w pływ em środ ow iska nie są dziedziczne. B ad an ia J o h a n n- s e n ‘a w y jaśn iły więc, że n a skalę w a h a ń populacji sk ła d a ją się w łaściw ie dw a o d ­ rębne ro d z aje zm ienności z k tó ry ch p ie rw ­ szy — d ro b n e różnice dziedziczne — jest z a m a sk o w an y przez dnis<i — przez niedizie- dziczne różnice in d yw id ualne. N a jw a ż n ie j­

szym w ięc re zu ltatem ie?o b a d a ń bv*o ro z ­ poznanie różnic dziedzicznych w m a te ria le pozornie jedn o lity m . D zięki po łączeniu ści­

słych m eto d staty sty czn y c h z biologiczne- mi, zd o łał b a d a n ia m i sw oiem i w y jaśn ić is to ­ tę „ p r a w a r e g r e s j i " G a 11 o n ‘a, oraz rzucił now e św iatło n a teo rję selekcji.

(8)

36 W S Z E C H Ś W IA T N° 7

G a l t o n n a za sad zie b a d a ń sta ty sty c z ­ n ych stw ierd ził, że jeśli oso b n ik jak iś w y ­ k a z u je o dchylenie od typu w pew n y m kie­

ru n k u , p o to m stw o jego ró w nież o d ch y la się od ty p u w ty m sam y m k ie ru n k u , je d ­ n ak ż e zaw sze w sto p n iu słab szy m , zb liż a ­ ją c się w ten sposób do typu. Z b a d a ń J o- h a n n s e n ‘a n a d dziedzicznością w p o p u ­ lacja ch i lin ja c h czystych w y n ik a , że p ra w o reg resji G a 1 1 o n a stosuje się do m a te rja łu n iejedn olitego p o d w zględem genety czn y m : p o to m stw o o so b n ik a z p o p u la c ji dziedziczyć będzie ty lk o zw ężo n ą sk alę w a h a ń linji, k tó re j je st p rzed staw icielem , a zatem w ty m p rz y p a d k u o d ch y len ie od ,,ty p u “ p o p u la c ji będzie isto tn ie p o w tó rz o n e w słabszym s to ­ pniu. N a to m iast do lin ji czystej p ra w o r e ­ gresji nie sto su je się; w o b r ę b i e l i n j i c z y s t e j p o w r ó t d o t y p u b ę d z i <?

o d r a z u c a ł k o w i t y . J o h a n n s e n w y k a z a ł więc, że p ra w o regres ji G a 1 1 o n ‘a nie jest b y n a jm n ie j p ra w e m biologicznem lecz ty lk o sta ty sty c z n e m stw ierdzeniem nie czystości i n iejed n o lito ści b a d a n e g o m a te ­ rja łu .

P o d w pływ em b a d a ń J o h a n n s e n ‘a zostaje też p o d d a n y re w iz ji do ty ch czaso w y pogląd n a selekcję. P o g lą d n a selekcję, j a ­ ko n a cz y n n ik w p ły w a ją c y n a stopnio w e p rz esu w an ie się ty p u , b y ł ta k silnie z a k o ­ rz e n io n y w śró d biologów w o sta tn ic h d zie­

sięcioleciach ubiegłego w ieku, że sła ł się on ja k b y d o g m atem ; n a sto p n io w y ch ciągłych z m ia n a c h o p a r ty b y ł p o g ląd ew olucyjny.

S tw ierd zo n a przez J o h a n n s e n ‘a stałość typu dziedzicznego b y ła ciosem d la tej k o n ­ cepcji.

N ależy zazn aczy ć, że w h o d o w a n y ch przez szereg p o k o le ń lin ja c h czystych o b s e r­

w ow ał J o h a n n s e n z rz a d k a w y stę p o w a ­ nie d ro b n y c h ilościow ych z m ia n dziedzicz­

n y c h ( m u t a c y j ) , k tó re d a w a ły się o d ró ż ­ nić od zm ienności in d y w id u a ln e j tylko p rz y

pom ocy d o k ład n ej an a liz y biologicznej. To w y jątk o w e zjaw ia n ie się od chy leń dziedzicz­

n y ch nie stoi w sprzeczności z ko ncepcją linji czystych, je d n a k św iadczy o tem , że stałość ty p u dziedzicznego jest w zględna.

Z n o w szych b a d a ń gen etycznych z n a n e są liczne p rz y k ła d y w y stęp o w a n ia zm ian s k ła ­ du dziedzicznego osob nika. Z m ian y ta k ie je d n a k p o w sta ją zu pełnie niezależnie od d o ­ b o ru ; selekcja nie stw arza now opow stałego

typu dziedzicznego, m oże b y ć jed y n ie po m ocną p rz y w y o d rę b n ian iu go.

D a rw in o w sk a te o rja selekcji m iała n ie­

w ątpliw e o g ro m ne h isto ry czn e znaczenie, jednakże now sze ścisłe b a d a n ia u ja w n iły jej słabe stro ny . Do k ry ty k i jej p rzyczy niły się w zn a czn y m stop niu b a d a n ia J o h a n n - s e n 'a , k tó re rzu ciły n ow e św iatło n a is to ­ tę selekcji.

P o m im o sędziw y w iek J o h a n n s e n do o statn ich czasów b r a ł czy n n y u d z ia ł w ży ­ ciu n au k o w em . W r. 1926-ym zjaw iło się now e zm ien io ne w y d a n ie jego „E lem en te der ex a k te n E rb lic h k e itsle h re “ ; k siążk a ta, k tó rej pierw sze (duńskie) w y d a n ie u k a z a ło się w r. 1905-ym , b y ła jed n em z pierw szy ch wogóle dzieł sy ntetyczn ych , u jm u ją c y c h w ca ło k sz tałt n a u k ę o dziedziczności, jak o n a u k ę ścisłą. Z o k az ji jego siedem dziesią­

ty ch u ro d z in w ro k u u b ieg ły m św iat n a u ­ kow y D an ji, Szw ecji i N orw egji w y d a ł p o ­ św ięcony m u to m czaso p ism a „ H e re d ita s“ . Szczerze oddany' n au c e b ad acz doczekał w sp aniałeg o ro z k w itli genetyki, do k tó re j rozw o ju n iem ało p rz y czy n ił się sw oją p r a ­ cą. P o zo stał też do d n i o statn ich w iem y swem u h a słu : ..Mein W e rk ist d u rc h a u s nich i fertig ; es ist n u r ein A u sd ru ck w issen- sch aftlich ens S treb ens u n d S u ch ens“ (Dzie­

ło m oje nie jest b y n a jm n ie j ukończon e, lecz jest o n o w y razem badaw czeg o dążenia i szu k an ia).

T R Z E C I Z J A Z D M I Ę D Z Y N A R O D O W E G O I N S T Y T U T U A N T R O P O L O G J I .

T rzeci Z jazd M iędzynarodow eg o In s ty tu tu A ntro p o lo g ji z e b ra ł się n a za p ro sze n ie g o ­ ścinnej H o la n d ji w A m sterd a m ie w czasie od 20 — 29 w rz e śn ia ro k u zeszłego.

W z o rem la t p o p rz e d n ic h celem zja z d u b y ­ ło z a ró w n o d an ie m ożn o ści z a p o z n a n ia się z n a jn o w sz ą tw ó rc zo ścią n a u k o w ą n a p o lu n a u k a n tro p o lo g icz n y ch , ja k rów nież p o k a ­ zanie k ra ju , w k tó ry m się Z jaz d o d b y w a ł —-

w ty m p rz y p a d k u H o la n d ji —- z p u n k tu w i­

d zen ia m o m en tó w , in te re su ją c y c h ze b ra n y c h n a zjeździe sp ecjalistów , ja k w reszcie u m o ­

żliw ienie osobistego zetkn ięcia się i z a z n a jo ­ m ienia poszczególnych uczonych, p rz y b y ­ łych z przeszło 20 p a ń stw e u ro p ejsk ic h i p o ­ zaeuropejskiego. W zw iązk u z tem w z je ­ ździe a m s te rd a m s k im w y ró ż n ić m o żn a było 2 części p ro g ram o w e. P ie rw sz ą stan o w iły p o ­

siedzenia n au k o w e, n a k tó ry c h p rz e d s ta ­ w iano zgłoszone zaw czasu re fe ra ty , d ru g ą zaś — w ycieczki, k tó re n iety lk o pozw oliły uczon ym z a g ra n ic z n y m z a p o zn ać się z b a r ­ dzo ciekaw em i zb io ra m i m uzealnem i, z a b y t­

k am i p re h isto ry c zn em i i osobliw ościam i et-

(9)

,Vs 7 W S Z E C H Ś W IA T 37

n o g raficzn em i w H o lan d ji, lecz i z jej obec­

ną k u ltu rą . T rzecie zkolei, nie m niej w ażne zadanie, um ożliw ienia w zajem nego zapozna w a n ia się uczonych, rozw iązano przez u r z ą ­ dzenie szeregu z e b rań tow arzyskich , z a ró ­ w no podczas okresu pośw ięconego n a re fe­

ra ty , ja k i podczas wycieczek.

W pierw szej, referatow ej, części posiedze­

nia n au k o w e Z jazdu o dbyw ały się w spólnie ze zw o łan y m w tym sam ym czasie do A m ­ sterd a m u , Z jazdem M iędzynarodow ego Z w iązku O rg an izacy j E u g enicznych (In te r­

n a tio n a l F e d e ra tio n of eugenic org an isa tions). Na sk u tek tego zespolenia, zgłoszo­

no n a zjaz d am ste rd a m sk i o g ro m n ą liczbę 220 re ferató w , k tó re przed staw io n o n a posie­

d zeniach 6 sekcyj, n a jak ie p race Z jazdu były podzielone.

S ekcjam i tem i ze w zględu n a to, iż M ię­

d zy n a ro d o w y In sty tu t A ntropologji skupia w sobie niety lk o antropologów , lecz rów nież etnologów i p re h isto ry k ó w , były: 1) sekcja an tro p o lo g ji m orfologicznej i fu n k c jo n a ln ej, 2) p re h isto ry c zn a, 3) etnologiczna, 4) so- cjologji i dem o g rafji, 5) dziedziczności i eu- geniki i 6) folk loru. — Jak k o lw iek k aż d a z tych sekcyj zasadn iczo p ra co w ała n ieza­

leżnie, łączono je n iek iedy dla p rz ed staw ie­

nia k o m u n ik a tó w treści b ard ziej ogólnej, które p o w in n y b y ły zainteresow ać ogół u czestnikó w Z jazdu.

P o siedzenia sekcyj zjednoczonych nie m ia ­ ły je d n a k w ielkiego pow odzenia. Może d la ­ tego, że rozp o czy n ały się zbyt wcześnie, — przed rozpoczęciem posiedzeń sekcyj p o ­ szczególnych, — lub też dlatego, że p o sia­

d a ły one ra cze j c h a ra k te r przy p ad k o w y . R uch n a u k o w y sk u p ił się więc w sekcjach specjalnych.

N iepod obna oczywiście w tak k ró tk iem ujęciu, p o d a ć choćby najtreściw szego prze­

glądu w szy stk ich p rz ed staw io n y ch n a zje- Ździe k o m u n ik ató w , tem b ard ziej, że n ie k tó ­ re z n ich p o siad ały c h a ra k te r jed y n ie p rz y ­ czynków , d otyczących k w estyj b ard zo ró ż ­ n o ro d n y ch . Inne n a to m ia st były p ra c a ­ m i syntetyczn em i, strając em i się u ją ć w pe­

w n ą całość obecny sta n jakiegoś za g a d n ie ­ n ia, lu b całego d ziału z p rzytoczon ych p o ­ w yżej d ziedzin wiedzy.

R efe ratam i tego ostatniego ty p u b yły re ­ fe raty , w y su n ięte przez o rg a n iz ato ró w Z ja ­ zdu ja k o p ro g ram o w e, i p rz ed staw ian e przez t. zw. „głó w n y ch sp raw ozdaw ców ".

D la sekcji a n tro p o lo g ji m orfologicznej i fu n k c jo n a ln e j re fe ra te m ta k im b y ł re fe ra t znak o m iteg o uczonego am ery k ań sk ieg o C.

B . D a v e n p o r t a o zadaniach i m etodach antropologji. R eferat ten je d n a k nie w y ­ w o łał a n i d ysk u sji, an i zain teresow ania.

Z dalek o w iększem zaciekaw ieniem w y słu ­ chano k o m u n ik a tu prof. L. B o 1 k a z A m ­ sterd a m u o znaczeniu za h a m o w a n ia ro z w o ­ ju, j a k o p r z y c z y n y p o w staw ania ras lu d z ­ kich. D łuższa d y sk u sja toczyła się rów nież po k o m u n ik acie prof. K. H i 1 d e n a z Hel- singfo rsu o rasie w schodnio - bałtyckiej.

W sk a zan o w niej p o trzeb ę dokład niejszeg o sprecyzow aniu defin icji tej rasy, k tó ra przez ró żn y ch au to ró w rozm aicie jest p o jm o w a ­ na, w y n ik iem czego jest n a d m ie rn a ilość sy ­ nonim ów , p o d a w a n y c h jak o n azw y tej rasy.

N ajw iększą liczbę słuchaczów zgro m ad ziły re fera ty zn aneg o biologa szw edzkiego H N i l s o n E h l e g o i w spom nianego już C. B. D a v e n p o r t a, dotyczące k r z y ż o ­ wania ras wogóle, a k w e s tji k rz y żo w a n ia ras lu d z k ic h w szczególności. K o m u n ik aty te nie w zb ud ziły je d n a k in tere su ją cej d y s ­ kusji, m oże dlatego w łaśnie, iż b y ły p rz e d ­ staw ione wr sposób b ard zo ogólnikow y.

N a to m iast sp ra w a m e to d y k i określania cech o pisow y ch w antropologji, zrefero w an a przez prof. B u n a k a z M oskwy, w z b u d zi­

ła zain tereso w an ie i w yw o łała o żyw ioną d y ­ skusję, w w yn ik u k tó re j u ch w alo n o pow ołać kom isję sp ecjaln ą do p rzy g o to w an ia tej kw estji n a zjazd n astęp n y . W sp raw ie ró ż ­ n o ro d n y c h i n ieu zg od nion ych do tychczas de-

finicyj ty pó w an trop olog icznych, p o sta n o ­ wiono n a razie kom is ji specjalnej nie w y bie­

rać, lecz pow ierzyć p rzy g o to w an ie tego za- godnienia n a zjazd n a stę p n y niżej p o d p is a ­

nem u.

P om in ąw szy resztę zag adn ień , p o ru sz a ­ nych n a sekcji an tro p o lo g ji m orfologicznej i fu n k c jo n a ln ej, w spom nę, iż n a z e b ran iu ogólnem prof. E. P i t t a r d z Genewy re ­ ferow ał sp ra w ę organizacji badań antropo­

logicznych i organizacji z a k ła d ó w z zakresu n a u k antropologicznych n a ro z m a ity c h u n i­

w ersy tetach i szkołach w yższych, przyczem niżej p o d p isa n y p rzed staw ił, ja k k w estja ta p rzed staw ia się w Polsce — o d czy tu jąc re ­ fe rat prof. A dam a W rz o sk a z P o zn an ia.

Na sekcji dziedziczności i eugeniki n a jw ię ­ cej zain te reso w a n ia w zbudziło zagadnienie

‘badań antropologicznych w z w ią z k u z sero­

logiczne m i ty p a m i k r w i, — k tó reg o głów ne- mi sp raw o zd aw cam i byli prof. L. H i r s z ­ f e l d z W a rsz a w y i dr. F. V e r z a z z De- breczyna. B efe raty te w y w o łały ogrom nie ożyw ioną d ysk usję, w k tó rej m iędzy in n em i szczególnie ciekaw ie za b ie rał głos d r. La- tesz z M odeny. Stw ierdzić n ależy , że wogóle kw estje, dotyczące serologicznych typów krw i, k tó re od czasu p o staw ien ia ich przez L an d stein e ra (1901) oraz przez D u n g e rn ‘a i H irszfelda (1910) m a ją już o g ro m n ą lite ra ­ tu rę an tro p o lo g iczn ą, b u d ziły n a zjeździe

Cytaty

Powiązane dokumenty

kryształu kwarcu w yciąć prostopadle do Znane jest ogólnie zjaw isko piezoelektryczno- osi optycznej płytkę, płytka taka, poddana zgniataniu ści, klóre pozw olę

Hypoteza więc że pył jest glebą, przyniesioną przez huragan, wy daje się bardzo prawdopodobna.. Instytut Geofizyczny

Ogłosił drukiem liczne dziesiątki prac naukowych, wśród których należy przedewszystkiem w ym ienić Płody kopalne Galicji i Źródła m ineralne Galicji, nadto

m ieniow ania tłumaczy się tem, że dany fosfór mo- in a wzbudzić tylko do pewnej granicy, a dalsze o d ­ rywanie elektronów z położeń norm alnych narusza

ło się zaobserw ow ać jakichkolw iek zmian, zarówno w sensie działania dodatniego, jak i ujem nego (naprz. śm iertelność). Riałko dostarczane jest przedewszystkiem

blem atów, w których badacz suchy, ścisły boi się spojrzeć prawdzie w oczy.. D em bowski jest

Nie mogę się też zgodzić na twierdzenie, że dzik na Polesiu jest rzadki; w niektórych okolicach jest on tam wręcz liczny. W Tatrach ryś naturalnie

Gdy ryba w tych warunkach pogrąży się, zwiększając tym sposobem ciśnienie hydrostatyczne na pęcherz, zw iększy się w ów czas i ciśnienie gazów w nim