• Nie Znaleziono Wyników

Życie codzienne w przedwojennym Lublinie - Mieczysław Zych - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Życie codzienne w przedwojennym Lublinie - Mieczysław Zych - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

MIECZYSŁAW ZYCH

ur. 1926; Nieciecz

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, dwudziestolecie międzywojenne

Słowa kluczowe Lublin, dwudziestolecie międzywojenne, dzieciństwo, zabawy dziecięce, radio, Rynek, Stare Miasto, Żydzi, handel, życie codzienne, wypieki żydowskie

Życie codzienne w przedwojennym Lublinie

Dzieci w domu nie siedziały, bo nie było telewizji, nie było ani radia, mało kto miał radio przecież, jak ktoś miał radio to wystawiał w okno, żeby ludzie też słyszeli.

[Kiedy] mieszkaliśmy jeszcze w Rynku, to żeśmy po prostu na ulicy się bawili. To była kupa kolegów przecież, od trzydziestu do czterdziestu, taka banda cała. Tu żeśmy grali w guziki, w monety, w chowanego, ganialiśmy się, wycieczki żeśmy sobie robili w lesie - taką grupą szliśmy za miasto, to nam się wydawało, że strasznie daleko, a teraz okazuje się, że to przedmieścia Lublina. [Do Starego Gaju], tam żeśmy chodzili, nawet do zemborzyckiego lasu żeśmy chodzili, a poza tym tu wkoło; każdym razem gdzie indziej wychodziliśmy sobie w pola. To dla nas była ciekawostka, bo jak żeśmy tylko za miasto wyszli, to inaczej to wszystko pachniało, bo w Rynku smród był, tam nie było kanalizacji, były w każdej kamienicy tylko ubikacje [na podwórku], a rynsztoki zawsze były brudne, pełne, ludzie w nocy wynosili te swoje nocniki i wylewali do rynsztoków. Taki był ruch, że teraz jak się stanie w Rynku, to daleko widać wszystkich, kogo się chce zobaczyć, [wtedy] nie było możliwości takich, tak jak na targu taki ruch był. Tam bardzo dużo ludzi przychodziło, tam bardzo dużo ludzi mieszkało. Polaków mniej mieszkało, ale dużo Żydów i te mieszkania zaludnione były, w związku z czym dużo ich tam chodziło. Handel był, znaczy sprzedawali te bajgiełe i bubełe. Bajgiełe to obwarzanki, a bubełe to były takie bułki z pieczonych ziemniaków w foremkach, takie przemielone surowe i dopiero pieczone były w foremkach. To sprzedawali na ulicy, na zewnątrz. Poza tym święta prawie każde, jakie tylko były, to były odpusty ogromne, to cała ulica Złota była zamknięta i wkoło Trybunału. Wtedy Żydzi akurat unikali, żeby nie przeszkadzać. W każdym budynku były sklepy, biedne sklepy, w związku z czym przeważnie ci kupcy to stali w drzwiach i namawiali, żeby wejść, żeby kupić.

(2)

Data i miejsce nagrania 2006-04-05, Lublin

Rozmawiał/a Wioletta Wejman

Redakcja Piotr Krotofil

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

A drzwi były na samym środku kuchni, się otwierało takie podwójne drzwi.. Jak ktoś stale kupował w jakimś sklepie, to sobie nie wyobrażam, żeby miało

Może być kuna, która po prostu próbuje się dobierać, jak pszczoły stoją gdzieś tam przy lesie, czy w lesie.. Czasami dzięcioły próbują zajrzeć do ula, czyli

Wyzwolenie, to pamiętam bardzo dobrze i potem te pierwsze lata, pierwsze miesiące, może.. Dzień wyzwolenia też bardzo

Izrael 2006, Lublin, dwudziestolecie międzywojenne, Stare Miasto, ulica Grodzka, ochronka, Brama Grodzka, Brama Krakowska.. Stare Miasto w

Właściwie chyba dopiero, jak rząd Olszewskiego został powołany, to wtedy trochę inne spojrzenie było. Data i miejsce nagrania

Różni byli Żydzi i tam jakieś musiałby być też i sekty, dlatego że myśmy mieli kolegów Żydów, z którymi żeśmy się kolegowali, więc oni się naśmiewali

Tak, że żeśmy szli czasem przy Grodzkiej, jak się zaczyna Grodzka od Rynku, to była przez połowę przecięta ulica i on tędy wchodził, myśmy zagadywali tych Ukraińców, bo

Rzucali 10 groszy i ona mówiła, wszystko pamiętała, nie zaglądała do żadnych książek, wszystkich pamiętała łącznie z nazwiskami, podawała nazwiska, do kogo się