N r. 12. Poznań, w wrześniu 1907. R o k I.
Przedpłata
k w a r t a l n a 1 markę.
■—..o <>••—
Numer pojedynczy 40 fen.
ŚPIEWNIK.
M I E S I Ę C Z N I K
poświęcony pieśni polskiej.
Redakcya i Administracya FryderyliOłrskii 9.
—„o#.—
P rz e d p ła tę | przyjm ują w s z y s t k i e urzędy
pocztow e 1 księgarn ie polskie.
331
w
*
*
*
*
*
*
*
*
¥
Największy Dom
K. Ijnałowicz,
T owarowy.
Poznań.
KonJekcya damska, Kapelusze damskie, Garderoba męzka, Kapelusze męzkie, Obuwie, Kalosze, Bielizna męzka, Krawaty,
Parasole, Laski, Futrzane towary,
Materye na suknie,
Jedwabie na suknie i bluzki, Płótna,
Stołowizna, Dywany,
Portyery, Firany, Chodniki, Linoleum, Ceraty, Kołdry, Pierze, Kwap,
Towary wełniane, Trykotaże,
Bielizna damska, Towary skórkowe, Towary krótkie, Artykuły piśmienne, Towary galanteryjne, Zabawki, Porcelana, Szkło, Emalia.
*
*
*
*
*
*
*
*
*
89
N au k a śpiewu.
1. Jak się tworzy w przyrodzie głos w o góle i co to jest ton muzyczny?
Głos w przyrodzie pow staje sk utk iem d rg an ia w pow ietrzu ciał elastycznych (jak np. stru n w in stru m entach sm yczkowych) lub sk u tk iem tarcia pow ietrza o jakie ciało (jak np. w in stru m e n ta c h dętych), a do
chodzi uszu naszych w sk u te k d rg an ia pow ietrza, w jakikolw iek sposób w falisty ru ch wprow adzonego, czyli z pow odu szybkiego n astęp stw a fal pow ietrznych.
Jeżeli owe pow ietrzne fale są rów nom ierne, to jest, jeśli z praw idłow ą jednostajnością poruszają się i reg u larn ie po sobie następują, wówczas głos nazyw a się dźwiękiem, jeżeli zaś w d rg an iu pow ietrza nie m a rów nom iernego n astęp stw a falowań, w tedy głos nazyw a się lmkiem, turkotem, grzmotem.
W yobrażeniem falistego ru ch u pow ietrza może być w pew nym stopniu falisty ru ch wody, naprzykład w rzece, czyli owe faliste kręgi, pow stające tutaj skutk iem poruszenia wody przez w rzucenie weń jakiegoś przedm iotu w tedy, g dy jej pow ierzchnia przedstaw ia rów ną, spokojną i nieruchom ą płaszczyznę.
Za pom ocą pew nych przyrządów, zw anych syreną, m onochyrdem , m ożna obliczyć, ile drgań, czyli fal pow ietrza pow tarza się na sekundę, a pow tarzać się ich może stosunkow o bardzo m ało i w zględnie bardzo wiele.
Jeżeli pow ietrze n a sekundę daje m niej niż 12 d rgań (fal) regularnych, wówczas dźwięk je s t niew y
raźny, nie dający się ściśle uchem określić, i nazyw a się szmerem, jeżeli pow staje więcej, niż 8,000 (a może i 24,000) d rg ań n a sekundę, wówczas je s t dźw ięk nieprzyjem ny 1 robi wrażenie p isku lub świstu.
Z teg o to w łaśnie pow odu m uzyka, w ym agająca do właściw ych sobie celów dźwięków jasnych, w y
raźnych i czystych, oraz ściśle rozpoznanych i określonych uchem m uzykalnem , po sługuje się tylko tem i dźwiękam i, w któ ry ch ilość d rg ań (fal) pow ietrza je s t nie m niejsza od 28 n a sekundę i nie większa nad 8,400, czyli któ rych wysokość lub nizkość, t. j. brzm ienie cieńsze lub grubsze ucho doskonale rozpoznaje, odróżnia i określa. T a k ie w łaśnie dźwięki nazyw ają się tonami muzyczńem i.
W ysokość przeto lu b nizkość tonów m uzycznych zależy od tego jedynie, z ja k ą szybkością n astęp u ją po sobie reg u larn e d rg an ia pow ietrza, a mianowicie, im mniej p ow tarza się fal pow ietrza n a sekundę, tem ton je s t niższy (grubszy), im znowu więcej, tem wyższy (cieńszy).
Każdy in stru m e n t m uzyczny m a w łaściw y sobie, ale sztuczny sposób w ydaw ania tonu muzycznego.
I tak in stru m e n ty smyczkowe w ydają głos drganiem strun, w yw ołanem pociągnięciem sm yczka; in stru m en ty dęte przez tarcie pow ietrza o ich wnętrze, języczkow e przez d rganie m etalow ych języczków, w jak ie są za
opatrzone i t. p.
Człowiek zaś z n a tu ry posiada w swoim organizm ie pew ien przyrząd — ap arat, k tó ry m u służy do w ydania głosu. Głosowy a p a ra t człowieka składa się z wielu organicznych części ciała jego, a głównie z organów oddechowych, m ianow icie: z podniebienia tw ardego, k tó re położone je s t w jam ie ustnej bliżej zę
bów, z podniebienia m iękkiego, k tó ra się kończy m ałym języczkiem , z k rtan i, stru n głosowych, płuc, m ięśni piersiow ych, przepony brzusznej (diafragmą zwanej) i z m ięśni brzusznych; głów nym zaś tu czynnikiem je s t oddech.
K rta ń je s t to k ró tk a ru ra, przedłużająca się do góry w dno gardzieli, do dołu zaś w tchawicę, przez k tó rą łączy się z płucam i. K rtań składa się z czterech chrząstek ruchom ych; w poprzek k rta n i je s t prze
groda, składająca się z dwóch fałd błony śluzowej, które, w ystając po lewej i praw ej stronie z przodu ku tyłow i i nie stykając się zupełnie pośrodku, form ują szczelinę, zw aną szparą głosową.
W ew nątrz tych fałd błony śluzowej leżą elastyczne, lśniące się w łókna koloru m asy perłowej, któ re nazyw ają się strunam i gtosowemi.
Płuca są to, że ta k powiemy, dw a woreczki, um ieszczone po lewej i praw ej stron ie k la tk i piersiowej, w ypełnione m ałem i pęcherzykam i (w rodzaju g ą b k i, k tó re m ają własność skurczania się i rozdym ania, w m iarę tego, czy pow ietrze z nich uchodzi, czy też w nie wpływa. P odstaw a płuc o p a rta je s t n a przeponie brzusznej (diafragmie).
Diafragma je s t to błona, dzieląca serce i płuca od jam y brzusznej; m a w łasność skurczania się i, na podobieństw o poszew ki, wypełnionej sprężynam i, raz się ścieśnia i płaszczy, to znowu się rozszerza i podnosi, w zględnie do woli człow ieka.
T a k się przedstaw ia w człow ieku cały a p a ra t głosow y; oto są jeg o części, którem i się posługujem y przy w ydaw aniu głosu.
T eraz zastanów m y się, ja k się odbyw a proces pow staw ania głosu ludzkiego, ja k funkcyonuje cały a p a ra t głosow y i ja k a je s t czynność każdej je g o części składowej.
N ajgłów niejszą funkcyę w całym aparacie głosow ym przy w ydaniu głosu spełniają struny głosowe, a najw ażniejszą rolę g ra oddech.
O ddech to głów ny m otor głosu: um ieć dobrze oddychać, to rzecz najw ażniejsza i zarazem n a jtru d n iej
sza w nauce śpiewu. Przeto nad sposobem oddychania dłużej się zastanow im y, bo ty lk o praw idłow y oddech daje nam możność zapanow ania nad swoim głosem i um iejętność dobrego śpiew ania.
Głów nym więc m otorem, czyli siłą, wyw ołującą głos, ja k to wyżej zaznaczyliśmy, je s t oddech, przez który rozum ieć należy w ciąganie pow ietrza do płuc i w ydaw anie go napowrót.
Przy oddychaniu pow ietrze wpływ a do płuc przez usta, albo przez k an a ły nosow e naprzód do k rtan i, z niej do tchawicy, a potem do płuc i tem i sam em i drogam i znow u w raca na zew nątrz. Płuca nie w ciągają pow ietrza, one tylko m ają tę własność, że przez rozszerzenie się dają m ożność wpłynąć w nie pow ietrzu, a przez skurczenie się w ypychają pow ietrze w nich zaw arte. G dy m ięśnie piersiow e rozszerzą k latk ę piersiową,, a diafragm a pod działaniem m ięśni brzusznych przez kurczenie się i płaszczenie p ociąga za sobą podstaw ę płuc, wówczas płuca się otw ierają i dają w olny dostęp pow ietrzu. Pow ietrze w tedy sam o w pływ a do płuc na zasadzie praw a n atury, że każda p u sta przestrzeń m usi napełnić się powietrzem .
Oddech, tym sposobem zaczerpnięty, je s t cichy i niedostrzegalny, gdy przeciw nie, usiłując w ciągnąć w płuca powietrze, wywołuje się p rzyk ry dla ucha szmer, czego właśnie przy śpiew ie bardzo u n ik ać należy.
Do płuc tyle tylko pow ietrza wpłynie, ile ich objętość pom ieścić może. Im przeto lepiej o tw arte i roz
szerzone płuca, tem więcej zmieści się w nich pow ietrza; im znow u więcej m am y w płucach pow ietrza, tem będzie głębszy i dłużej trw ający oddech, k tó ry nam da m ożność sw obodniej w ładać głosem , używ ać go i n a ginać wedle naszej woli.
Poniew aż płuca rozszerzają się za pom ocą m ięśni k latk i piersiowej, oraz diafragm y, a o możliwie sze
rokie otw ieranie płuc, dla pom ieszczenia w nich ja k najw iększej ilości pow ietrza, najbardziej nam chodzić po
winno, przeto pow inniśm y się sta ra ć o fizyczne rozw inięcie i w yrobienie tych m ięśni i organów , które biorą bliższy lub dalszy udział w oddychaniu.
W tym w zględzie w ielkie u słu g i oddać m ogą gim nastyczne ćwiczenia, np. h antlow anie lub wolne ko
łow anie ponad głow ą podniesionem i do góry rękam i przy spokojnem , równem i w olnem oddychaniu,
Sposób oddychania byw a rozm aity. N iektóre osoby oddychają tylko gó rną częścią k latk i piersiowej, albo bokam i płuc, i ten sposób spostrzegam y zwykle u kobiet; inni znowu, a przew ażnie mężczyźni, oddychają całą p iersią i d iafragm ą lub tylko diafragm ą.
Do w ydobycia praw idłow ego głosu potrzebna je s t skończona działalność w szystkich tych sposobów oddychania. (W edług zdania najpow ażniejszych m istrzów sztu k i śpiew u (np. G iraldoni) najw iększe usługi od
daje śpiew akow i oddychanie diafragm ą). G dy bowiem do w ydobycia tonu posługujem y się nie całym ustrojem oddechowym , ton w m niejszym lub w iększym stopniu zawsze będzie wadliwy.
Zaczerpnięte w sposób wyżej opisany pow ietrze potrzeba przygotow ać do zaatak ow an ia tonu w s tru nach głosowych, przyczem należy wziąć pod uw agę następujące reguły: dla w ydobycia głosu nie należy nig d y całą falą w szystko od razu powietrze, zaw arte w płucach, w pychać w p rost n a stru n y głosowe, gdyż w takim razie głos, choć krzyczy, nie m a ani donośności, ani siły i nie m oże być po datn y do dowolnej m odulacyi i ekspresyi. A by ton był praw idłowy, donośny, dźwięczny, silny i czysty, potrzeba przygotow ać w org anie oddechow ym zgęszczoną kolumnę powietrzną, t. j. baczyć należy, aby oddech się uspokoił i zjędrniał, gdyż tylko wówczas p rąd pow ietrza z odpow iednią energią i siłą może w yw ierać parcie na stru n y głosowe. K iedy przeto w płuca napłynie odpow iednia ilość pow ietrza, to z chwilą, kiedy ono wpływ ać przestanie, szpara głosow a pow inna się zam knąć i zaw arte w płucach pow ietrze ja k b y zakorkow ać, wówczas oddech n a sekundę się za
trzym a; kiedy zaś m am y głos wydać, w tedy m ięśnie i diafragm a, otw ierające płuca, w ykonyw ują parcie od
wrotne, t. j. płuca, k tó re były zanadto rozszerzone przy w dychaniu, pow racają do sw ego sta n u norm alnego, diafragm a zaś, robiąc n a płuca nacisk z dołu do góry, w yciska z nich powietrze, któ rego prąd, przeciskając się przez szparę głosow ą na zewnątrz, uderza w stru n y głosowe, w praw ia je w d rg an ie i tym sposobem
w yw ołuje z nich ton m uzyczny. (C. d. n.)
93
64. P r z ą d k i .
(Tekst do znanej melodyi St. Moniuszki. = Słowa Jana Czeczota.) U prząśniczki siedzą ja k anioł dzieweczki,
Przędą sobie, przędą jedw abne niteczki.
K ręć się, kręć, wrzeciono, W ić się tobie, wić.
T a p am ięta dłużej, K tórej dłuższa nić!
Poszedł do Królew ca m łodzieniec z wiciną, Ł zam i się zalewał, żegnając z dziewczyną.
K ręć się, kręć, wrzeciono, W ić się tobie, wić..
T a pam ięta dłużej, Której dłuższa nić!
G ładko idzie przędza nadobnej dziewczynie, P am iętała trzy dni o w iernym chłopczynie.
K ręć się, kręć, wrzeciono, W ić się tobie, wić.
T a p am ięta dłużej, K tórej dłuższa nić!
In n y się m łodzieniec nasuw a z ubocza, In n em u dziś rada dziewczyna ochocza.
W rzeciono furknęlo, Pękła w ątła nić, I dziewczę spłonęło:
W stydź się, dziewczę, wstydź!
65. Ciche skargi.
Uwaga.. Tekst do grywanego dziś wszędzie walczyka z »"Wesołej wdówki,« który podajemy na żądanie kilku prenumeratorów.
•Ciche sk arg i Szepcą w argi:
Kochaj mnie.
K la rn e t dzwoni, T w arz się płoni,
Kochaj mnie.
K ażdy uścisk dłoni N am iętnością tchnie, S krzypka gra:
O luba ma,
T y kochasz mnie.
Z aw rotny walca krąg!
N am iętn e sploty rąk!
Ach serce bije tak I tchu ju ż b rak
T y ś mój! tyś mój!
I choć u sta milczą znów, A słychać szm ery cichych słów:
J a kocham cię! jam twój, J a kocham cię!
66. Świeci miesiączek.
Moderato.
(i N--- - f t ---9--- * --- S--- - 9 — ---. --- , --- --- , - w i . - « * --- * --- t r — — --- J --- ' — - 8 — / — Iż---V--- ---[i--- \j,---jg---f i ---:
1. Św ie - ci m ie - sią - czek n a nie - bie, świe 2. A ja k - że ja cię p u - ścić m am ? a 3. N ie je - steś ci ty sie - ro - ta, nie 4. Mia - ła - byś ty go z ru - tecz - ki, m ia
ci m ie ja k - że je - {steś ła - byś
sią - czek n a nie - bie, ja cię pu - ścić m am ? ci ty sie - ro - ta, ty go z r u - tecz - ki,
i
puść mnie, =P= ko - cha =p= =t£ 4:kiej ja sie - ro bo m asz w ia - ne
ja - ko i
na, do
ta, a
czek ze in - sze dzie
sie - bie, puść mnie, ko - cha - na, ty pan, kiej ja sie - ro - ta, zło - ta, bo m asz w ia - ne - czek wecz - ki, ja - ko i in - sze
4=
do sie - bie.
a ty . pan.
ze zło - ta.
dzie - wecz - ki.
67. M a z u r e k .
Tempo mazurka.
I
4 = 4 =■ Mel. ludowa.
- p 4= 4= =t -i
#- 1. Chło - p a k ja tę - gi,
2. Mam ja pa - si-czek
O -cho - czy, żw a-w y, I do ro - bo - ty J a -s n y od ś w ię -ta , W mo - j ą s u -k m a -n ę
i do za - ba - wy.
Ró - ży-czka w pię - ta.
95
# • s =N=zS ' V 1" k-- f r —fc— t--- i* — »— s— p f H ... ip — 1--- £
- w - f -«■ -0 ^ — * o. o <5 1 -»«• # I \
' J m
0 JJ
Mam koszul-kę czy-stą,no-w ą,C ienką,bia-łą,m u-śli-no-w ą,Jedw abiem szy-tą;Wej! la Bo-ga! Jedw abiem szy-tą.
Mam bu - ci - ki z podkó wkami, Ja-kich nie m a m iędzy wa-mi W całej W arsi aw ie,W ej! la Bo - g a ! W całej W arsiaw ie.
68. Nie zapomnij, nie!
Moderato.
W
£Słowa ***. Mel. D. M a g tiu szew sk ieg o
~dr.
W ty m k w ia t- k u czar, mi - n io -n y c h m ar, Mi - ło - ści d reszczu - po - je m e .
i i
t e =t=W p a - m ię - ci swej o lu - ba miej N a - s z e - go sz czę-ścia w spo - m nie m e
-S*
To był ser - ca raj, to był ży - cia maj. Maj w o n -n y c h róż, j a - ś m i - nów, bzów,
N ie za - po - mnij, nie! nie za - po-m nij, nie! O lu - by mój, na - szych zło - tych snów.
Adagio.
a
69. Kiedy ranne wstają zorze.
t - £ i
■ v v v
1. K ie - dy ran - ne w sta - ją zo - rze, 2. A czło - wiek, k tó - ry bez m ia - ry
V ^
T o - bie zie - mia, Ob - sy - pa - ny 3. De - dwie o - czy prze - trzeć zdo - łam, W n et do m e - go 4. W ie - lu snem śm ier ci po p a - dli, Co się wczo
--- - K
raj
T o - bie mo - rze, T w e - mi da - ry,
Pa - na wo - łam, spać po - k ła - dli,
W
& J-
eresc.
±___
w & m
T o - bie śpie - wa Coś go stw o - rzył Do m e - go Bo My się jesz - cze
h N I i i
o____ L
ży - wioł wszel - ki:
i o - ca - lił, g a na nie - bie
o - bu - dzi - li,
h I** I J
lon Bo - że wiel - ki.
by Cię nie chw a - lił?
I szu - kam Go ko - ło sie - bie.
By - śm y Cię, Bo - że, chw a - li - li.
Bądź po-chw a A cze - m uż
ię E E l! W - = £ 3 :
= f = f E
Wydawca i redaktor D y o n iz y K ró lik o w sk i w Poznaniu. — Czcionkami Drukarni i Księgami św. "Wojciecha G. ni. b. H. w Poznaniu.
Lf4<fk chce być zdrowym, niech sprowadza f \ i U czyste, bez domieszki sztuczneg o alkoholu,
odstale i smaczne
WISA GdRNO-WEilElSKIE
(Jedyny zdrow y tru n e k dla rodaków) od starej, renomowanej firmy:
Z?»?,TJ A . P F I T Z N E f t
w Poznaniu i w Mad pod Tokajem ■
p n j r S t a r j i u K ; u k n 6. W ł a s n e w in n ic e i w y tio e z n ta .
N O W O Ś C I -m w materyaeh krasowych i zagranicznych
na porę jesienną i zimową nadeszły w wielkim wyborze
Poznań. W. Frąckowiak,
Pracownia eleganckiej garderoby mązkisj.
Frzewielelmemu Duchow ieństwu polecam znane z dobrego kroju
r e w e r e m d y ! p l a s z s z ® .
T -11 p - t T wszelkiego rodzaju wyko- y . - L / I U t J I y nuje gustownie i t a n i o . Vs~
i
64. Prządki . ... . 9 3
65. Ciche sk a rg i ... 93
66. Świeci m iesiączek . . . . . . . . . 94
67. M azurek ' ... ... . . . ■ ...94
68. N ie zapomnij, n i e ! ... . , 95
69. K iedy ran n e w stają zorze . . . 96