N r. 8. Poznań, w maju 1907. Rok I.
Przedpłata k w a r t a l n a
. 1 markę.
ŚPIEWNIK.
Redakcya i AdministracyaF r y d e r y k o w s k a 9.
P r z e d p ł a t ę i
Numer pojedynczy
M I E S I Ę C Z N I K
przyjm ują w s z y s t k i e urzędy
pocztow e 40 f e n .
Q--- —- t
pośw ięcony pieśni polskiej.
i k sięg arn ie polskie... — P I--- E
*
*
*
*
*
*
*
*
*
Największy Dom K. Iftnafowicz,
T owarowy.
Poznań.
Konfekcya damska, Kapelusze damskie, Garderoba mązka,
Kapelusze męzkie, Obuwie, Kalosze, Bielizna męzka, Krawaty,
Parasole, Laski, Futrzane towary,
Materye na suknie,
Jedwabie na suknie i bluzki, Płótna,
Stołowizna, Dywany,
Portyery, Fi rany, Chodniki, Linoleum, Ceraty, Kołdry, Pierze, Kwap,
Towary wełniane, Trykotaże,
Bielizna damska, Towary skórkowe, Towary krótkie, Artykuły piśmienne, Towary galanteryjne, Zabawki, Porcelana, Szkło, Emalia.
*
*
*
*
*
*
*
¥
¥
* * * * * * * *
Polecamy
papierosy
99
W l
f a b r y k i
M. Droste
w Poznaniu.
3 M C 0 u t 0 3 ^ 3 ? r £ ^ ł 3 r © 9 0 0
w e łn ia n e i jed w ab n e
@ @ ® 9 n a s u k n i e Halki, firany, dywany ®
płótna
poleca w wielkim w yborze po cenach jaknajniższycli.
i . Miśkiewicz, Rynek 77,
vis-a-viś odwacŁu.
57
N a . s z e p i e ś n i .
II.
N aw ięzując do poprzednich » m yśli w stępnych ,« zakończyłem zapow iedziany dalszy ciąg rozpraw y zda
niem, co i ja k śpiew ać mamy.
Z tych dwóch p y tań w niniejszej rozprawie, starać się będę, o ile na to miejsce pozwoli, odpowiedzieć najpierw n a pierwsze.
Co m am y śpiewać, znaczy tyle, k tó re i jak ie pieśni zasłu g u ją w pierwszym rzędzie na najw iększą uw agę, i któ re i ja k ie pieśni najwięcej pielęgnow ać powinniśm y.
Czem jest pieśń nasza rodzim a w życiu i obyczaju domowym, jak ie znaczenie m a pieśń nasza rodzim a w tysiącletniej walce z obcemi naleciałościami, ja k i w pływ pieśń ta w yw ierała dotychczas, tego tu taj dowodzić nie potrzebuję. Dość, że póki pieśń i n u ta nasza rodzim a nie zaginie, — nie może zaginąć i naród, k tóry pieśń tę przechow uje i pielęgnuje.
Pieśń nasza — to życie nasze — ona krzepi ducha i siły, ona dodaje nam w ytrw ałości w pracy i istnieniu, ona zrosła się z nam i w duszę i ciało — iż nie m a P olaka bez pieśni.
Chcąc pozostać tymi, jak im i nas Pan Bóg stw orzył i jak im i nas m atk i nasze zrodziły, m usim y śpie
wać, a przedew szystkiem wiedzieć, »co śpiew ać mamy!«
N ie m asz narodu na świecie, k tó ry b y posiadał tak b o g a ty zasób pieśni ludow ych, ja k m y go p osia
damy! — żaden naród na świecie nie m a takiej ogrom nej skarb nicy pieśni i m elodyi zastosow anych do każdej pory roku, do każdej chwili dnia, do każdego obrzędu rodzim ego, do każdej okoliczności w życiu i pracy codziennej, do każdego obrzędu religijnego, ja k m y go m am y! J e s t t o 'n a razie u k ry ty skarb, jest to na razie zaniedbana stu d n ia wiedzy, n atchn ień i wzniosłych myśli, zarośnięta chwastem .
Pocóż nam śpiew ać jak ieś tam k ataryn ko w e i m ało wartościowe, płytkie piosneczki, kiedy nasze, nasze sw ojskie — są w spanialsze, a co do m elodyi wznioślejsze.
Sięgnijmy m yślą wstecz aż do kolebki plem ion słow iańskich, wszędzie i n a każdem m iejscu natrafiam y na ślady pieśni naszych; nie było obrzędu dom ow ego lub religijnego bez pieśni. M ielibyśmy więc przypuścić, aby cały lud, żyjący trąd y cyą pieśni, w ostatnich kilkudziesięciu lata ch m iał zapom nieć to wszystko, n a co składały się całe wieki, i co przechodziło z pokolenia n a pokolenie, aż do dni naszych!
Czyż m ożem y przypuścić, aby znalazł się jak ik olw iek lud n a świecie, a tem bardziej lud polski, aby jedno pokolenie zatraciło w w iekuistą niepam ięć to, na co się w ieki składały i czerń żyli ojcowie nasi?
N ie! — zdaw ałoby się to być niem ożebnem , a jedn ak n a pozór zdaje się, że pieśń nas^a ginie i idzie w niepam ięć.
Praw dą jest, że lud nasz m niej śpiew a teraz, ja k śpiew ał daw niej; w ina to nasza. Goniąc za mało- wartościowemi, czczemi piosenkam i, goniąc za k atary nk ow em i m elodyam i, zapom inam y o pieśni naszej ludowej.
Sam o na w stępie postaw ione py tan ie » C o m a m y ś p i e w a ć ? « daje nam do m yślenia, że życie tr a dycyjne ludu naszego powoli zanika, a z nim i pieśń.
Cóż czynić m am y, aby powołać tradycye nasze do życia, a z n ią i pieśń? Pow inniśm y pieśń naszą rodzim ą pielęgnow ać w dom u i po za domem, przy pracy i każdej sposobności.
Czyż pow rócą te niedaw ne czasy, gdzie wszyscy i wszędzie śpiewali? T a k , czasy te wrócić pow inny i muszą.
N aród nasz posiada ta k b o g a tą skarbnicę m uzyki i pieśni, że z a trata tej pieśni i m uzyki ludowej byłaby przecież pro stą dla nas hańbą.
N ie cywilizacya w yrzuca pieśń z domów naszych, ale przedm iejska i fabryczna kn ajp a z tańcam i i k ataryn k ow em i m elodyami. N ałogów tych ojcowie nasi nie znali, ale znali za to pieśń naszą ukochaną, k tó ra ich broniła od m oralnego upadku.
W szyscy nasi geniusze w poezyi rodzimej czerpali natchnienie! Zrzućmy więc to nieznośne uprzedzenie do tego w szystkiego, co jest nasze, przejm ijm y się praw dziw ą oświatą, a wtenczas poezya ludowa, to je s t ta pieśń i m uzyka swojska, stanie się nam skarbnicą natchn ien ia i wiedzy i będzie początkiem odrodzenia narodowego.
T a k ja k dawniej bywało, pow inno być i dzisiaj, zamożni i biedni, ludzie wiedzy i prostacy pow inni starać się w spólnem i siłami w skrzesić pieśń, a z nią życie tradycyjne narodu naszego, aby pokazać m łodem u pokoleniu, jak ie to życie było naszych praojców, a przykładem podziałać na p rag n ącą wiedzy młodzież i mimo- woli popchnąć ją n a tory ukochania tego, co było życiem naszem.
Każdy zwyczaj naszych praojców bez pieśni je st m artw em ciałem bez duszy; chcąc wskrzesić trad y cyjne życie, m usim y odgrzebać zakopane pieśni, aby nam one żywo uprzytom niały daw ne zwyczaje.
R uch śpiew aczy w zm aga się z dnia na dzień, zainteresow anie je s t wielkie, ale podaw ana straw a m arna.
N ajwznioślejszem zadaniem każdego Tow . śpiew ackiego pow inno i m usi być zainteresow anie publi
czności pieśnią rodzim ą, czy to na jeden lub więcej głosów.
Mylnem je s t zapatryw anie naszych kierow ników i nauczycieli śpiewu popisyw ać się po większej części utw oram i przechodzącem i siły nasze śpiewacze, lecz ważniejszą i trudniejszą je s t rzeczą pojąć myśl ludu naszego, wpoić się w duszę pieśni i uchwycić m elodyą tak, ja k ją lud śpiewał.
W duchu, pieśni ludowej spoczyw a po tęg a i moc. Nie czepiajm y się pieśni obcych, nie gońm y za m elodyam i obcemi i płytkiem i słowami, lecz starajm y się twórcom pieśni naszych oddać przynależną cześć i zasługę, śpiew ając nasze pieśni.
O koniem ja k jed en mąż stanąć pow inniśm y naprzeciw w szystkim naleciałościom ; wskrzeszając życie tradycyjne narodu, odrodzim y z niem rów nocześnie śpiew i pieśń ludową.
Pójdźm y tą drogą, bo »nie b rak n ie nam pieśni od każdego rana,« i nie będziem y żyli w trosce, »co śpiewać mamy,« a ja k pieśń naszą sw ojską i m elodyą pojąć i oddać powinniśm y, pokaże ciąg dalszy.
M ieczysław Fibak.
49, Skowroneczek.
W olno lec z -n ie wlekąeo. Mel. kulowa p. f. M. F i b a k a.
. ... .... --- v. ,s- 9 — t r fr • % | f
^ 'i * «■
1. Tuż śpie wasz, sko wro-ne - czku, ju ż też i Ja 2. Szczę - śli wys, skowro-ne - czku, nie wie-le Cl 3. Szczę - śli wys, skowro-ne - czku, tw a lu - b a cię 4. Prze - stań śpie - wac, skowro-ne - czku, śp ie -w a -łe ś do
i
o - rzę;■Vtrze - ba;
k o - cha;
wo - li;
i
O - bu T ro -c h ę po U n a sp rz y
J a też
dw u nas przy ra n la kw ie - c i-ste jaźń je s t nie-sta do dom m e woł
i
£
nej p ra-c y wi go i ja.-sno ła, a jej mi ki po-pę-dzę
S f i
dzi zo - rze.
ści nie - ba.
łość pło - cha.
po - wo - li.
a— i— •
m
=tt5SS
61
--- s S ~ ---^ 5 * l r ~K~_~ ~-y~ : 1
W ----«V - --- »—
i dla cie - bie u nas wszy - stko cie-sząc się two o - ba-czym się Z---- 1— --- ---—
l E E ^ r ^ E E l Z M
ja ra - zem
gro - zi smu - tkiem, ją do - lą, znów z so - bą ---- 3--- --- i----:--- :----
— — A— P--- — i dla sie - bie a to - bie się
za-pła-czę nad
ju-trzej-sze - go S ? Z - „
-T~>. - - - « ~ - r r :: 1 sie - ję.
śmie - je.
so - bą.
ra - na.
____h . \ -
W ^ : . s ,
‘ }: > *•---
i 1 jj., * i t- — i
— i*— — B M B B
u *
---R55---- K--- ' -1:1
----— ---- - l— E = k _ & — - H ----« I----/ --- i-i
P i o s e n k a d l a d z i a t w y .
2hcaivo.
50. T r a m w a j .
Mel. ludowa.
---K --- K --- f r — K ---N --- ! — IS ---K — K --- - K - — N --- f\---
f ---S T k v [S. . K
r W : • 4 — * ---* --- • — ---0 --- 0 ---0 --- — 0 --- 0 --- ---0 — 0 .. U
— V ---
— 0 ---0 — .— «
---0 — --- P --- P — • --- P ----
L- c ' # •
1. Dyń, dyń, dyn dyń, dyń, dyń, Za - raz tram -w aj s ta - nie, 2. Dyń, dyń, dyń, dyń, dyń, dyń,M iej-sca za - bie - raj - cie, 3. Dyń, dyń, dyń, dyń, dyń, dyń, Szyb* ko tram -w aj je - dzie, 4. Dyń, dyń, dyń, dyń, dyń, dyń, O - toż i przy - sta - nek;
Szy - kuj - cie się Dzie - sięć gro - szy
I do bab - ci W y - sia - da - ją
do wsia - da - nia, lub czter - na - ście na Kra - ko-wskie już o - stro - żnie
wŁJ> ■ V V S v k - :.h . . k.. k :K ' ' h ---*s: 1 -fm ^ ■ p- -— F1'' — —P-
L^ ś * • • --- •—t- --- «---i —-—-fC -P h J- h
9~ "#■ » .-lV_ N .V:
* • * » — c---
Pa - no - wie i pa - nie, Szy - kuj - cie się do w sia - da - nia, Pa - no - wie i pa - nie.
Za bi - le t da - waj - cie. Dzie - sięć gro - szy lub czter - na - ście Za bi - let da - waj - cie.
S z y b -k o nas za - wie - dzie. I do bab - ci n a K ra - ko-wskie Szyb - ko nas za - wie-dzie.
Ma - ryl - k a i J a - nek. W y - sia - da - ją ju ż o - stro - żnie Ma - ryl - k a i J a - nek.
Z dzieci utw orzyć czworobok. Tram w aj jedzie i zatrzym uje się przed oczekującymi Da niego pasażeram i. Pierw szą, trzecią i czw artą zwrotkę śpiew ają pasażerowie, drugą konduktor. W reszcie tram w aj się zatrzym uje i dwoje dzieci wysiada. —■ S tangźet trzy m a przyrząd; dzieci
— tw orzące tram w aj — kładą jedno drugiem u ręce n a ram io n a; stojące na końcu kładą tylko jcdnę rękę na ram ieniu poprzedzającego je dziecka, a z drugiej tw orzą drzwiczki.
51. Pieśń o domu.
Słowa- M. Konopnickiej.
$
mȣ
Ko - chasz dom ro - dzin - ny, dom, Ko - chasz dom ro - dzin - ny, dom,
Stel. Y i l h a r a .
=tP
a
"> f ' y I
c o w n o c le - tn ią po - śród m gły Szu - m em lip w tó -rzy sw y m co wśród burz zw ą t-p ie - nia dnia, G dy w d u - śzę u - d e -r z y
§1111
£ =mf
J*
snom, grom,
Ci - szą sw ą ko - i twe łzy ? W spo-m nie - niem o - ca - la cię.
K o - chasz dom, sta - ry dach, co J e - śli ko - chasz, je - śli chcesz
f e t
Js----
X
f
n ' m w.h h ■ s
• • • ^
u__la 5B B t e tŁ = 3 5 ea l
pra - wi baśń o da-w nych dniach, W ró t o-msza - ły oj - ców próg, K tó - ry wi - ta z c u -d z y e h żyć, pod d a -ch em ch leb jeść zbóż. S e r-c e m s w e m ty c h pro - gów strzech, S er-ce w ścia-nach oj - cow
dróg?
złóż.
ę t
Ko - chasz Ko - chasz
dom, ro - dzin - ny dom, ro - dzin - ny
« R
dom, dom,
co w noc co wśród
Th;
mf
le - tn ią po - śród burz w zw ąt-pie - nia
7 f ~ T
m gły, Szu- m em dnie, G dy w du ■
lip wtó - rzy swym snom, szę u - de - rzy grom ,
m m
Ci - szą swą ko - i twe łzy?
W spo-m nie - niem o - ca - la cię?
*•h N
*f.
]S
W ydaw ca i redaktor D y o n i z y K r ó l i k o w s k i w Poznaniu. — ęzcionkam i D rukarni i Księgarni św. 'W ojciecha. O. m. b. H. w P o zn a n iu .
j / A « chce być zdrowym, niech sprow adza
*V l U czyste, bez domieszki sztucznego alkoholu,
odstałe i smaczne
WINA GORHO-WEEIERSKIE
(Jedyny zdrowy trunek dla rodaków)
od starej, renom ow anej firm y:
z;'a?,T A . P F I T Z N E R
w Poznaniu i w Mad pod Tokajem
przy Starym R yn k a 6. W ła s n e winnice i wytłocania.
L .
Bliższe szczegóły w cennikach.
rnr N O W O Ś C I -m
w materyach krajowych i zagranicznych
na porę w iosenną i latową nadeszły w wielkim wyborze
Poznań. W. Frąckowiak,
Pracownia eleganckiej garderoby męskiej.
Przewielebnem u Duchowieństwu polecam znane z dobrego kroju
rewerendy I płaszcze.
v_jj; L i b c r y c v^5-ze^ e®° r°^zaj" wyko-
nuje gustownie i t a n i o .
ŚPIEWNIK.
T r e ś ć N r . 8.
49. Skow roneczek . . . . . . 59
Piosenka dla dziatwy. 50. T ram w aj . . . . . . 61
51, Pieśń o dom u . . . . . . 62