• Nie Znaleziono Wyników

Kto nie posyłał dzieci do szkoły, szedł do kozy - Lucjan Ważny - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Kto nie posyłał dzieci do szkoły, szedł do kozy - Lucjan Ważny - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

LUCJAN WAŻNY

ur. 1921; Żółkiewka

Miejsce i czas wydarzeń Żółkiewka, Krasnystaw, dwudziestolecie międzywojenne Słowa kluczowe życie codzienne, Żydzi, szkoła powszechna, obowiązek

szkolny, policjant, areszt

„Kto nie posyłał dzieci do szkoły, szedł do kozy”

W mojej klasie, w gimnazjum w Krasnymstawie był jeden Żyd. Nazywał się Tajtelbaum. Ale nie ma o czym opowiadać, bo on to prymitywny był strasznie. Wtedy w ogóle było dużo Żydów w Krasnymstawie, ale najwięcej było w Żółkiewce.

Przynajmniej połowa była. W Krasnymstawie nie, w gimnazjum był jeden ten Żyd. Ale Żydzi mieli swoje szkoły, tak zwane chedery. Tam się uczyli. Przecież oni się uczyli nie dlatego, żeby poznawać wiedzę, tylko po to, żeby się przygotować do handlu.

Przecież wszyscy Żydzi handlowali. Nie było Żyda, który by był rolnikiem. Takiego ja nie znałem. Było dużo rzemieślników. Byli krawcy, szewcy. To byli przeważnie Żydzi.

I to byli biedni Żydzi. Rzeczywiście, bogacze to oni nie byli. Bogaci byli tylko kupcy. I w ogóle chodziło mało dzieci do szkoły. Bo był obowiązek szkoły powszechnej. To musieli przynajmniej cztery klasy skończyć. W Żółkiewce komendant policji nazywał się Iwanicki. Mieszkał na przeciw mojego domu. Był posterunek policji i tam była taka koza, taki okratowany pokoik. I teraz jak Żyd czy ktokolwiek, nie tylko Żyd, chłop też, bo na przykład chłopi w czasie żniw nie chcieli posyłać dzieci do szkoły, to go policjant sprowadzał. Bo było dwóch policjantów, komendant i on, ten Iwanicki. To on przyprowadzał i wsadzał takiego chłopa czy Żyda do kozy. Nie patyczkował się. Nie było sądu, tylko nie przysłałeś dziecka, a musisz przysyłać, to do kozy. Ale najgorsze było to, że w tej kozie nie dawano jeść. Tylko rodzice musieli przynosić jedzenie. To był strach przed tym. Ale wszyscy tego Iwanickiego bardzo szanowali. Był sprawiedliwy. To było dla niego obojętne, Żyd czy to Polak. Postępował zawsze jednakowo. Dobry był. W Krasnymstawie nie miałem z jakiejś przyczyny kontaktu z Żydami w ogóle. Był ten jeden Tajtelbaum w mojej klasie, ale z nim nie było o czym rozmawiać, fatalnie się uczył, a poza tym był taki jakiś głupawy trochę.

(2)

Data i miejsce nagrania 2012-04-26, Lublin

Rozmawiał/a Wioletta Wejman

Transkrypcja Maria Radek

Redakcja Maria Radek

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

O tej porze mama wołała mnie na obiad, bo obiad jadało się o dwunastej.. Czekam, ale nikt mnie

Jeszcze taka dzika plaża była, z tamtej strony od lasu – nie wiem, czy wciąż tam jest, ale chyba jeszcze tam ludzie przyjeżdżają na kąpanie. Jak byłam młodsza, to na

Nie było wojny [na plakaty], dlatego że komuna nie miała dobrych plakatów w ogóle.. Plakaty miała

Później, też przez ZMW [Związek Młodzieży Wiejskiej –red.], kupiliśmy pierwszy wzmacniacz do gitary –żeby było na czym grać.. To był wzmacniacz od

A po tym wymiale, jak ja taką właśnie maszynę zastosowałem do przeróbki, to gdy [gruda marglu] została zmielona, to wtedy ona się wymieszała już w całej cegle i taka

Nieraz używało się tej gazety, [żeby na przykład] coś zawinąć.. A jak pracowałem, to jednak co tydzień miałem [jej

„Solidarności”, to jest owczy pęd, że jeśli będzie cztery, pięć milionów faktycznych, rzetelnych [członków], to będzie to bardzo dużo.. Dla wielu ludzi należenie do

Kazik w pewnym momencie dostał propozycję przeniesienia się do Teatru Współczesnego we Wrocławiu i przeniósł się zabierając kilku aktorów, kilka osób, i pań i