• Nie Znaleziono Wyników

Mieszkanie w pobliżu obozu na Majdanku - Ludwik Kotliński - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Mieszkanie w pobliżu obozu na Majdanku - Ludwik Kotliński - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

LUDWIK KOTLIŃSKI

ur. 1930; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, II wojna światowa

Słowa kluczowe II wojna światowa, okupacja niemiecka, obóz na Majdanku

Mieszkanie w pobliżu obozu na Majdanku

Przy tej ulicy [Fabrycznej] był w czasie wojny obóz koncentracyjny. Dwieście metrów od mojego domu, w kierunku Zamościa czy tam Chełma, już się zaczynał obóz koncentracyjny, tak że widziałem całą grozę tego obozu i tej tragedii tam ludzi pomordowanych i zsyłanych w czasie wojny, to było coś okropnego.

[Co mi utkwiło w pamięci związanego z obozem] i tą sytuacją? Codzienne transporty tą Drogą Męczenników później nazwaną Drogą Męczenników Majdanka, transporty kolejowe, na piechotę, potem ludzie szli z walizami, z rozmaitych części Europy. To Żydzi byli. Nawet nie byli bardzo pilnowani przez Niemców, bo oni byli przekonani, że jest to trafianie do obozu przejściowego w dalszej jeździe na wschód. Oni byli natychmiast mordowani. Tego samego dnia. Tą drogą odbywał się transport, transport zaopatrzeniowy z miasta do obozu, rozmaite materiały budowlane.

Transport odbywał się przy pomocy dużych ciężkich wozów, takich konnych, wojskowych niemieckich, ciąganych przez Żydów, przez Polaków, zaprzężonych jak konie i bitych batem, wychudzonych ludzi w zimie z gołymi nogami. To jest coś okropnego, ociekających krwią. Trupów wrzucano na ten wóz i ciągnęli z powrotem do obozu. Smród palonego krematorium. Przejść nie można było ulicą, bo tam cały czas w kierunku wzdłuż tego obozu to była ulica, droga. Po tej stronie można było iść, były takie tablice ostrzegawcze: „Strzela się bez ostrzeżenia”. I rzeczywiście strzelali.

To były koszmarne lata, to mieszkanie w tej okolicy tego obozu. I próby ucieczek były organizowane. Jak wracałem z kolegami i w polach, bo tam pola były, przeczesywanie tych pól za uciekinierami to trzeba było się położyć na ziemi, bo strzelali na oślep Niemcy. Jest to takie chaotyczne opowiadanie, bo raz, że nie jestem przygotowany do tego, a pan zapytał o charakterystyczne rzeczy na tej ulicy więc myślę, że najbardziej charakterystyczną rzeczą to był okres okupacji i ten obóz koncentracyjny.

Tam na Majdanku jako takim, już w obozie tym zorganizowanym, to olbrzymiej wielkości teraz to co tam jest, ta część muzealna, to jest jedna setna bym powiedział

(2)

tej ilości baraków, i tego wszystkiego. To było miasto z ulicami, z tym. I tam wjeżdżali Polacy. Byli tacy, którzy mieli transport konny, platformy. To była jedyna chyba jakaś taka legalna, że Niemcy korzystali, to znaczy komenda tego obozu korzystała z polskiego transportu i ci wozacy tam wjeżdżali, wyjeżdżali i na pewno była tam jakaś próba kontaktu. Chodziły takie pogłosy, że właśnie ci wozacy dostarczali jedzenie w postaci swojego własnego śniadania, odsprzedawali tam ze sporym zyskiem, ale to tylko tyle było chyba.

Data i miejsce nagrania 2004-02-06, Puławy

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Transkrypcja Krzysztof Jesionek

Redakcja Maria Radek

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Była taka wersja, że rzucili jakieś żelastwo na druty, zrobili zwarcie, to było w nocy, następnie rzucili koce i drabiny i po prostu przeskakiwali; strzelanina była faktem,

[Licząc] od łaźni i komory gazowej, pierwszy barak to był Effekten-Kammer, drugi był Effekten-Kammer, trzeci był Pferdestall – teraz to już nie jest ten sam budynek, bo on

Od Fritza, ogrodnika właśnie ta grupa lubelskich działaczy uciekła, jeszcze później to miejsce było zaspawane, studzienka kanalizacyjna, zaspawali tę studzienkę Niemcy,

Pierwsza komora gazowa [tzw.] wąska, gdzie dezynfekcję przeprowadzali, z boku stała wytwornica gazu i oni tą wytwornicą robili gaz do dezynfekcji, natomiast ta duża komora była

[Niemcy] zwozili masę jeńców, radzieckich inwalidów, którzy najpierw byli w obozie, widocznie nie podlegali SS-owcom, tylko Wehrmachtowi, tak że oni [sobie] tam robili

Pierwszym szefem krematorium był Muhsfeldt, drugim szefem był Hoffmann – Hoffmann został powieszony później, Muhsfeldt wcześniej z Thumannem z obozu wyjechali,

To tylko można było napisać, bo nie było wolno pisać żadnej treści, tylko nazwiska, podpisać się, no ale to też już dużo dawało, bo jeżeli myśmy dostały powiedzmy

Ale było tam kilka dzieci, ale ja broń Boże nie byłam jako dziecko, bo to myśmy uzgodnili w rodzinie, że jedziemy wszyscy razem i jak jest praca, to wszyscy pracujemy.. I