• Nie Znaleziono Wyników

Echo Trzeciego Zakonu Św. o. Franciszka. R. 8, nr 5 (1890)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Echo Trzeciego Zakonu Św. o. Franciszka. R. 8, nr 5 (1890)"

Copied!
70
0
0

Pełen tekst

(1)

■j l i i i i i i 1 1 . 1 1 l i I I i <‘ ;i i i h i i i . i l l l m i i I I I I H I . H I H I i i I I

: (fHRok VIII. Listopad 1890. Nr. 5.

: TRZE CI E GO Z A K O N U

Ś w . O . r r a i i c l s x k a .

Wychodzi w zeszytach m i e s i ę c z n i e i kosztuje roczn ic

- ! w K r a k o w i e 5 0 centów ;

- ! z przesyłką do Austryji 65 centów, do Niemiec I m . 5 0 fen., do Krancyi i Wior.li 2 franki,

do A m ery k i */, dolara.

Z I Pojedyń ez y zeszyt w K r a k o w ie 5 centów.

z przesyłką 7 ct. 14 fen.

; : R e d ak to r I W y d aw ca; Dr. W ła dysł aw Mlłkowskl.

5|

BEDAKCWA I ADMINISTttACYJA

; w K A T O Ł IO K K K J J

; (3) I )ra W ła d y sła w a M iłkow skiego w K rakow ie,

...}j i M

' > " i i > 1 1 1 1 1 1 1 1 1 1 * * i ii 1 1 1 1 1 1 1 1 1 * i * 1 1 1 1 1 1 1 1 * * 1 1 ii

(2)

SPIS RZECZY.

Wiersz p. M. 0. S... 253 0 zbawiennych skutkach częstej Spowiedzi śvv. 255 Pierwszy Apostoł (D ok.)... 272 Śmierź i jej nauki w przykładach (0. d.) . . 282 Katolicyzm w Stanach Zjednoczonych . . . 2!)G R o z m a ito ś c i... 303 Kroniczka . . . . ...309 Biblijografija... .... ...315 Kalendarzyk.

23.

W DKUKAKK1 ZW I Ą Z K O W E J w KRAK OWIE

pod sarządem A. SzyjewBlclego. ^

#£3— --- --- — --- —--- -43#

(3)

*><-

\ / - W o O Oj

- 253

a < — —— --- A

„Żniwo jest wielkie, robotników mało“ — Cóż będzie, Panie, z Twoim biednym luJern;

On będzie z Ojca Niebieskiego chwałą, Gdy siewców prawdy nie ześlesz nam cudem?

Gleba serc naszych cierpieniem zorana Lecz, by zrodziła kłosy cnót złociste, Musi być tchnieniem Twój łaski owiana I Twojój siejby przyjąć ziarno czyste.

Żniwo jest wielkie, robotników mało, l nie ma kresu naszej ciężkiej d o li;

Chociażby stokroć z jednego powstało, Gdyby zaczęto siew na polskiej roli.

Bo nieskończone dusz naszych zagony, Jak puste łany oczekują chwili,

W której zaświadczą złotych czynów plony O tych, co ziarno prawdy rozkrzewili.

9

(4)

i&A

^ ---W,-.---— ----

A

Żniwo jest wielkie, robotników mało, W omdleniu ducha czekają bezmiary;

By słowo Pana wydać im kazało Owoc stokrotny miłości i wiary.

Więc usłysz ludu Twojego błaganie, I wzbudź do pracy ludzi dobrej w o li;

A siej ba Twoja, Wszechpotężny Panie, Wskrzesi obfity plon na polskiej roli.

M . O. S.

V ->■«

(5)

— 255

< --- 5~»

O zbawiennych skutkach częstej Spowiedzi świętej

przez

Wgo O. S a in t- O m er, Redemptorysto.

P rzek ład , u p ow ażn ion y przez autora, z 23-go w y d a n ia orygin ału .

Ś r o d k i do u ś w i ę c e n i a dni a.

Rano, zaraz po przebudzeniu, przeżegnać się i zmówić następującą m o d litw ę: Boże mój, wierzę w obecność Twoję. Uwielbiam Cię i dzięki Ci składam , ześ m i tej nocy życie zachoivał. Ofiaruję Ci wszyst­

kie m y śli, słowa, uczynki i cierpienia dnia dzisiejszego, łącząc je z zasługam i Fana Jezusa, Zbawiciela mojego.

Po skrom nem i przyzwoitem ubraniu, zmówić klęcząc 3 Zdrowaś M aryja, na cześć czystości Najśw. M aryi Panny, z dodatkiem

i< r --- -3- »-S-

(6)

— 256 —

Ir®--- JS*|

w estchnienia: Dziewico N ajśw . i M atko moja najlepsza, polecani się Tobie, chcąc żyć i umierać pod Twoją opieką. Pobłogo­

sław i strzeż mnie dzisiaj od icszelkiego złego, a szczególnie od grzechu śmiertelnego.

A w końcu zmówić modlitwy poranne.

Jeżeli zajęcia zezwalają, trzeba starać się codziennie być obecnym na Mszy świętej.

Szczęśliwi, którzy mają pobożny zwyczaj uczestniczenia każdego dnia w Przenajśw.

Ofierze Jezusa Chrystusa; albowiem Pan Bóg będzie im we wszystkiem błogosławił.

Przed pracą, i często w czasie zajęcia westchnąć: Boże mój, ofiaruję Ci trud, około tej pracy poniesiony, jalcol wynagrodzenie za grzechy moje.

W pokusie wezwać natychmiast Najświęt­

szych Imion Jezusa i M aryi, albo uczynić znak Krzyża św. Wtedy z pewnością sza­

tan ucieknie, albo pozyska się siłę wal­

czenia przeciw pokusie, gdyby dłużej trwała.

W porywie gniewu wstrzymać się od blu- źnierstwa przeciw Panu Bogu, złorzeczenia, lub słów złośliwych; mówiąc wtedy: Boże mój, daj m i cierpliwość, B oże mój, ratuj m n ie !

Przed posiłkiem prosić Pana Boga o bło­

gosławieństwo, a po jedzeniu dzięki złożyć, mówiąc: D ziękuję Ci, Boże mój, za pokarm,

(7)

257 <~3»

którym, pomimo grzechów moich, obdarzyć m nie raczyłeś.

W ieczorem cała rodzina zebrać się powinna, celem w spólnego odm ów ienia m odlitw y i Różańca. Szczęśliwy dom, w którym prze­

chowuje się ten pobożny zw y czaj! Albo­

w iem zjednaw szy sobie w zględy N ajśw ięt­

szej M aryi P an n y , błogich i obfitych skutków Jej błogosław ieństw a doznać nie omieszka.

U dając się na spoczynek, zachować się skrom nie, a położywszy się, powiedzieć so b ie :

Muszę um rzeć, ale nie wiem kiedy!

Muszę um rzeć, ale nie wiem g d z ie ! Muszę um rzeć, ale nie w iem ja k !

W iem tylko z pew nością, że um ierając w grzechu śm ierteln y m , jestem na wieki w trącony do piekła. W tedy, czując się w stanie grzechu śm iertelnego, trzeba n aty ch ­ m iast wzbudzić akt szczerej skruchy, z sil- nem postanow ieniem odpraw ienia Spow ie­

dzi św. przy najbliższej sposobności, dla od­

zyskania łaski Bożej.

Co czynić, aby w ytrw ać w dobrem ? 1. Pam iętać zawsze, że m am y je d n ę d u ­ szę zbawić, na jedno niebo zasłużyć i pie- , kła uniknąć. „O o p o m o ż e c z ł o w ie - .

O

(8)

->9 — 258 —Mf---—---

. A

k o w i , j e ś l i b y w s z y s t e k ś w i a t z y ­ s k a ł , ą n a d u s z v s w e j s z k o d ę p o d ­ ją ł." (Św. Mat. XVI. 26).

2. Obawiać się grzechu, unikając go sta­

rannie : „ C z u j c i e a m ó d l c i e s i ę , a b y ­ ś c i e n i e w e s z l i w p o k u s ę . D u c h w p r a w d z i e j e s t o c h o t n y , a l e c i a ł o m d ł e . “ (Św. Mat. XXVI, 41).

3. Unikać najbliższych i dobrowolnych spo­

sobności do grzechu, jakiemi s ą : złe książki i towarzystwa niebezpieczne, rozrywki, ob­

cowanie z powneini osobam i, uczęszczanie do niektórych domów, i t. d. „ K t o m i ­ ł u j e n i e b e z p i e c z e ń s t w o , w n i e m z g i n i e . " (Eklez. III, 27).

4. Uciekać się często do modlitwy, bo kto tnva w modlitwie, ten się zbaw ia, a kto nie modli się, ten się potępia. (Św. Alfons).

5. Uczęszczać często do Sakramentu Po­

kuty i Ołtarza. Dobra Spowiedź gasi p ło ­ mienie piekielne. (Św. Cypryjan).

6. Mieć czułe i stałe nabożeństwo do Najświętszej Maryi Panny. K to jest na tym padole dzieckiem M a ry i, ten pewnie kiedyś

dzieckiem Nieba będzie. (Św. Bernard).

7. Nie wstydzić się nigdy wiary swojej, i śmiało obowiązki jej wypełniać.

„Nie bój się, i nie lękaj się, bo Pan Bóg mój z Tobą będzie.u (Paralip. XXVIII, 201.

i

— — ---

(9)

8. Święcić dni święte i niedziele, słucha­

jąc Mszy św., będąc obecnym na nieszpo­

rach i wstrzymując się od wszelkiej pracy zakazanej. (Dekal.)

— — — --- -—

0 zbawiennych skutkach

c z ę s t e j S p o w i e d z i ś w i ę t e j .

Św. Ludwik, król francuski, mając du­

szę swoją oddać w ręce Pana Boga, to pa­

miętne upomnienie synowi swojemu zosta­

w ił: „Synu mój, spowiadaj się często, da­

jąc sposobność spowiednikom swoim do swobodnego udzielania ci wszelkiej prze­

strogi, albo upomnienia. “

Miły czytelniku, zechciej przyjąć tę samą radę: „Spowiadaj się często!“ Jeżeli zasto­

sujesz się do niej, to w godzinę śmierci i przez wieczność całą będziesz Pana Boga za nią wdzięcznie błogosławił. Aby dobrze pojąć całą doniosłość tej rady, trzeba za­

stanowić się najpierw nad zadziwiąjącemi skutkami każdej Spowiedzi św., dobrze od­

bytej, a potem nad każdą do takiej spo- 0 <- --- --- ---5- 0*

(10)

S8Ó

;---" I wiedzi przywiązaną korzyścią, jeżeli do tego Sakramentu przystępuje się często.

I.

0 skutkach dobrej Spowiedzi św.

Najoczywistszym dowodem nieskończono­

ści Miłosierdzia Bożego sa cudowne skutkiO i<

rozgrzeszenia Sakramentalnego, w duszy do­

brze usposobionego grzesznika.

I. Pierwszym skutkiem jest: wypływające z dobrze odbytej Spowiedzi św. odpuszcze­

nie wszystkich grzechów śmiertelnych, po chrzcie św. popełnionych. Jestto prawdą niezbitą, bo Jezus Chrystus powiedział:

Którym, odpuścicie grzechy, są im odpusz­

czone. (Św. Jan, XX, 23).

W chwili zatem, kiedy spowiednik wy­

mawia słowa: Ego te absolvo, i t. d. naj­

większy grzesznik przestaje' być grzeszni­

kiem. Wobec Pana Boga, wszystkie winy jego są zmazane, jeżeli tylko znajduje się w u- sposobieniu, odpowiedniem do warunków pożądanych.

Mówimy, że winy są zmazane, nie zaś pokryte jedynie, jak twierdzili bezmyślnie protestanci; św. Jan Chrzciciel mówił, wska­

zując na Zbawiciela: Oto B aranek Bohy, oto który gładzi grzechy świata. (Sw. Jan, I).

V --- ł

(11)

- 201 -

ME

Co jest zakrytem istnieje jeszcze; zaś to, co zgładzone, zniszczonem zostało.

Rozgrzeszenie gładzi grzechy na całą wieczność, jak wskazuje znaczenie następu­

jących wyrazów Pisma św. Jeżeli niezbożny będzie pokutow ał ze wszech grzechotu swoich, wszystkich niepraw ości, które uczynił p a ­ miętać nie będę. (Ezech. XVIII, 21, 23)

A to nie raz, ani dziesięć razy, ale ile­

kroć grzesznik skruszony spowiadać sie bę­

dzie. (Sob. Tryd. XIV, 2).

Rozgrzeszenie odpuszcza nadto wszystkie grzechy, bez względu na ilość lub donio­

słość tychże. A cokolwiek rozwiążesz na ziem i, będzie rozwiązane i w niebiesiech.

(Św. Mat. XVI, 19). Cokolwiek, znaczy wszyst­

ko bez wyjątku. Następujące zdarzenie przed­

stawia widocznie bardzo cudowne działanie miłosierdzia Bożego.

P ew na złego życia niewiasta, przecho­

dząc przez kościół, w celu oszczędzenia drogi, spostrzegła, że świątynia napełnia się tłumem śpieszących do niej lu d zi, któ­

rzy zdawali się przejęci wyczekiwaniem nie­

zwykłego zdarzenia. Usposobienie ogólne wpłynęło na jej ciekawość, i zatrzymała się wraz z i nnymi , aby ujrzeć przyczynę ze­

brania ; a niebawem tak liczny tłum ją oto­

czył, w skutek nieskończonego napływu przy-

i '

--- •><*

(12)

_ 262

j--- -3H«

A bywających, ze wyjście stało się dla niej zupełnie niemożliwem. Po chwili oczekiwa­

nia, na kazalnicy okazał się misyjonarz, który przemówił o miłosierdziu Bożem dla grze­

szników, powtarzając kilkakrotnie: „Miłosier­

dzie Boże wszystkie grzechy, za które szczerze żałujemy, przebacza. “ Te ostatnie wyrazy naj­

silniejsze wrażenie wywarły w sercu grze­

sznej niewiasty, która z wielką, uwagą ca­

łego kazania słuchała; a zaledwie kapłan skończył, przecisnęła się przez zbity tłum, i zatrzymując go w chw ili, gdy z ambony schodził, przyśpieszonym głosem zapytała:

Ozy to prawda, Ojcze, że każdy grzech może być przebaczonym? — Nic pewniejszego, od­

powiedział; Pan Bóg każdemu grzeszni­

kowi przebacza, jeżeli tylko za grzechy ża­

łuje. — Ale, rzekła grzesznica, są różni grzesznicy; czy Pan Bóg wszystkim bez­

względnie p rz eb ac za?— Tak jest, odpowie­

dział kaznodzieja, pod warunkiem zniena­

widzenia grzechów popełnionych. — A czy przebaczyłby mnie. zapytała; oto już pię­

tnaście lat mija, jak najcięższe grzechy po­

pełniam. Bezwątpienia, jeżeli żałując za nie, ma Pani silną wolę poprawy życia. — Jeżeli tak jest, to proszę Ojca wskazać mi godzinę, o której mogłabym Spowiedź św.

moję odbyć. — Proszę na mnie chwilę po­

czekać, odpowiedział kapłan, dziś jeszcze i^

--- _ --- ---

(13)

- 263 - - x f niebawem życzenie Pani spełnię. Wkrótce kapłan wrócił, aby wysłuchać wyznania grzechów, które długo trwało i noc zbli­

żyła się prawie, gdy Spowiedź sw. skończyła się dopiero.

Po wyznaniu win swoich, nawrócona nie­

wiasta oświadczyła kapłanow i, że nie może wrócić do domu, bez narażenia się na nie­

bezpieczeństwo ponownego zgrzeszenia, pro­

sząc go zarazem o wynalezienie jej przy­

tułku na zbliżającą, się noc. Ale gdy misy- jonarz wyraził niemożliwość spełnienia jej żądania, wobec spóźnionej dnia pory, po­

stanowiła w kościele do rana pozostać. Na­

zajutrz znaleziono ją nieżywą, w kaplicy pod wezwaniem Najśw. Maryi Panny, w po­

staci klęczącej, z twarzą schyloną ku ziemi, która łzami jej w około zalaną była. Serde­

cznym żalem za winy swoje przejęta, pła­

cząc gorzko nad n ie m i, z wielkiej boleści umarła.

II. Udy ludzie zdołają wreszcie przebaczyć doznane urazy, nie odzyskują jednak daw­

nych uczuć życzliwości względem tych, którzy im przykrość wyrządzili. Ale Pan Bóg przeciwnie postępuje: przebaczając nam, równocześnie zwraca największy dar swój, łaskę swoję, łasice poświęcającą. A to jest drugi skutek rozgrzeszenia. „Dar łaski, mówi św. Tomasz, przechodzi wszelkie dary, które

--- ---

X

(14)

2G4

? T

stworzenie otrzymać może, albowiem jest' ona udziałem- samej natury Boskiej.“ Naj­

nędzniejszy grzesznik, natychmiast po otrzy­

maniu rozgrzeszenia i win odpuszczenia, staje się większym nad wszystkich władców tej ziemi. Myśl powyższa zachwycała świę­

tego Leona: „Poznaj, chrześcijaninie, poznaj wołał on, godność Twoję; a będąc ucze­

stnikiem natury Boskiej, strzeż się, abyś do dawnej nędzy swojej nie powrócił.8

Będąc uczestnikami natury Boskiej, sta­

jemy się ponownie przyjaciółmi Pana Boga.

Nieprzebrany bowiem slcarb jest ludziom, którego u ży w a li, stali się uczestnikami Boskiego przyjacielstwa. (Ks. Mądr. VII, 14).

„O! dobroci Boga naszego, woła św. Grze­

gorz ; nie zasługujemy na nazwę sług Jego, a On nas przyjaciółmi swoimi nazywać ra­

czy. “

Przez rozgrzeszenie odzyskujemy nietylko przyjaźń Bożą, lecz, co jeszcze zaszczytniej- sza, godność przybranych Synów Pana Boga.

Albowiem tem imieniem Ojciec Niebieski odzywa się do wszystkich sprawiedliwych:

„Przeto w ynijdźcie z pośrodku ich, i od­

dzielcie się, mówi P a n , a nieczystego się nie dotykajcie; a j a was przyjm ę. I będę wam za Ojca, a wy będziecie m i za syny i za córki. (II do Kor. VI, 17, 18).

(15)

? ' Zatem będąc w stanie łaski, dostępujemy\

tej wzniosłej godności Synostwa Bożego, j którą św. Jan w następujących wyrazach wysław ia: Patrzcie, ja k ą miłość da ł nam Cjciec, ze nazw ani jesteśm y S ynam i B o ­ sym i, i jesteśmy. (I, św. Jan, III, 1).

To usynowienie Boskie daje nam pra­

wo do dziedzictwa, którym się cieszy J e ­ zus Chrystus w Niebie. A jeślić S yn a m i, tedy i dziedzicam i; dziedzicami B ożym i, a społu dziedzicami Chrystusowymi. (Do Rzym, VIII, 17). Jesteśm y więc zapisani w liczbie obywateli niebieskich; a z po­

wodu tego największego dobrodziejstwa, Chry­

stus Pan Apostołów swoich do radości wzy­

wał: Weselcie się, iz imiona wasze zapisane są w Niebiesiech. (Św. Łuk. X, 20).

III. Rozgrzeszenie zmazując z duszy szkara­

dną szpetność grzechu, zdobi ją iście nie­

biańską urodą. A zresztą, czy jest możli- wem, aby dusza, będąca przybytkiem Pana Boga Samego, nie stała się zachwycającą?

Uczony Kornelijusz a Lapide powiada, ż e :

„cała Trójca Przenajświętsza zamieszkuje osobiście i istotnie w duszy, będącej w sta­

nie łaski przebywa w tej świątyni swojej, dopo- kąd dusza utrzymuje się w stanie łaski.“ Pra­

wdę tych rozrzewniających wyrazów z Pi­

sma św. czerpiemy. „ Jeśli kto mnie. m i- _ luje, Ojciec mój u m iłuje go i do niego

(16)

- 266 -

--- --- 9*9

ł *

przyjdziem y, a mieszkanie u niego uczy­

nim y. (Św ..Jan XIV, 28). Co św. Paweł w następujących słowach powtarza- „M iłość Boza rozlana jest w sercach naszych przez B ucha św., który nam jest dan. (Do Rzym.

V., 5).

Niestety! podobny do pożaru grzech śmiertelny jest ciągłym powodem zupeł­

nego zniszczenia tego pałacu duszy naszej!

Ale błogosławione, stokroć błogosławione rozgrzeszenie święte, które z upadku go znowu podnosi. O! gdyby nam wolno było, na wzór niektórych świętych, ujrzeć prze­

dziwną piękność duszy, w chwili jej odro­

dzenia, mocą usprawiedliwiającą słowa sa­

kramentalnego !

Św .Filip Ńereusz był kilkakrotnie świad­

kiem takiego cudownego przemienienia. Raz powiedział, patrząc na jednego z uczniów swoich: „Niestety, synu mój, jak obrzy- dliwem jest oblicze T w oje!“ Młodzieniec zrozumiał i pośpieszył do Spowiedzi św., a wróciwszy, usłyszał z ust najlepszego Ojca duchownego, następującą uwagę: „Teraz jesteś pięknym, synu mój, i takim miłuję

Sw. Józef z Kopertynu wyraził się w po­

dobny sposób do służącego pewnego Kar­

dynała: „Jakto, mój synu, usługujesz tak dostojnemu panu, a nie wstydzisz się z tak ,

y y

«ł-C---!><#

(17)

- 267 -

®>«---5*®

Z brudną twarzą wychodzić. Idź umyć się prędko." Człowiek ów pośpieszył wyspowia­

dać się, a gdy powrócił do Świętego, ten ostatni całując go, rzekł: „Teraz jesteś pię­

knym, synu mój, ale przed chwilą byłeś czarny, jak murzyn."

Św. Bernard miał słuszność, m ów iąc:

„Miłujcie spowiedź, albowiem połączona z ser­

decznym żalem za grzechy, czyni nas mi­

łymi w obliczu Pana Boga. Miłujcie, spo­

wiedź św., jeżeli piękność duszy swojej mi­

łujecie." A przedtem już św. Augustyn w następujący wyrażał się sposób: „Chcąc dostąpić pierwszeństwa w piękności — spo­

wiadajcie się! Będąc ułom nym i, spowiadaj­

cie się, a urodę waszą odzyskacie. Będąc w stanie grzechu, spowiadajcie się, a bę­

dziecie usprawiedliwieni."

IV. Inny skutek rozgrzeszenia odnosi się do dobrych uczynków. Spowiedź dobrze odby­

ta, sprawia w duszy grzesznika podwójny c u d : Najpierw zwraca mu zdolność wyko­

nania uczynków, jednających mu zasługę;

a nadto przywraca mu zasługi dawnych do-, brych uczynków, przez grzech śm iertelny utraconych.

1. Spowiedź dobrze odbyta wlewa w nas łaskę poświęcającą, która udziela nam mo­

żność wykonania uczynków, jednających nam zasługi. Ona jest tem źródłem eywem,, ó --- --- —

(18)

— 268

wytryskującem na żyw ot wieczny. (Św. Jan, IV, 14). Sprawiedliwy, przybrany syn Ojca Niebieskiego, przypisując pobożnie wszystkie dzieła swoje Panu Bogu, daje im wartość nadprzyrodzoną., która je czyni zasługują­

cymi na N iebo; bo są dziełem mieszkają­

cego w nim Ducha świętego. Pan Bóg więc przyjmuje te uczynki, sądząc, że zasługują na nagrodę wieczną, bo, jak potwierdza Sobór T rydencki, każdy taki uczynek spra­

wia „pomnożenie łaski w tem życiu, i zdo­

bywa podobny stopień chwały w wieczno­

ści." Opowiadają o św. Franciszku z Assy- żu, że przyszedłszy raz do bram miasta Sienny, kij swój do ziemi wsadził, a w je­

dnej chwili ten martwy i do spalenia tylko zdatny kawał drzewa wypuścił korzenie, i okrył się liśćmi, kwieciem i owocami.

Dusza, w stanie grzechu śmiertelnego, jest drzewem m artwem , niezdolnem przynieść żądnego owocu na żywot wieczny. Nikt nie może wskrzesić umarłego, z wyjątkiem Pana Boga i tych, którym On nieskończoną wła­

dzę swoję udziela. Pan Bóg zaś dał spo­

wiednikom niepojętą władzę zwracania ży­

cia duszom, w grzechu śmiertelnym um ar­

łym , za pomocą rozgrzeszenia sakramen­

talnego. Łaska poświęcająca odzyskana wte- j

dy, a będąca sokiem żywotności Bożej, j

czyni je zdolnymi do wypełniania uczyń-1 --- ... ... ..— Ł

(19)

— 269 —

r

ków nadprzyrodzonych i zasługujących:

„Jam jest w inna macica, mówi Pan J e ­ zus : Wyście latorośli. K to mieszka we mnie, a t j a w n im , ten siła oioocu przynosi.

(Św. Jan XV, 5). Kto zliczyć zdoła, ile zasług dusza w stanie łaski zaskarbić so­

bie może! W każdej chwili, każdym uczyn­

kiem i każdem uczuciem swojem wyższy stopień chwały zdobyć sobie może. Każ­

dem miłości westchnieniem, z serca po- chodzącem, na nowe niebo zasługuje. Gdyby grzesznicy tę prawdę dobrze zrozumieli, nie mogliby ani jednego dnia przepędzić w stanie grzechu.

2. Rozgrzeszenie zwraca nadto grzeszni­

kowi zasługi, przed _ upadkiem grzechu śmiertelnego nabyte. Żeby to dobrze zro­

zumieć, trzeba wiedzieć, że teologowie roz­

różniają, oprócz uczynków żywotnych, trzy rodzaje uczynków: śmiercionośne, nieżywo­

tne i uśm iercone: mortifera, m ortua, mor- tifc a ta .

Pierwsze zabijają duszę, n. p. grzechy śm iertelne: grzech, gdy wykonany, rodzi śmierć. (Św. Jakób, I, XV).

Drugiemi są uczynki dobre co do istoty swojej są: np. modlitwy, posty, jałmużny, i t. p., w stanie grzechu śmiertelnego wy­

konane. Nazywają* się jednak nieżywotne, bo nie mogą być żywemi. bo są dziełem ,,

(20)

- 270 -

r -❖ •i

um arłego; ani miłemi Panu Bogu, bo są dziełem nieprzyjaciela Boskiego. I choćbym wszystkie majętności moje rozdał na ży ­ wność ubogich, a miłościbym nie m iał, nic m i nie pomoże. (I, Do Kor, X III, 3).

A Zbawiciel sam wyraża się podobnie : Jalc latorośl nie może przynosić owocu sa­

ma z siebie, jeśli nie będzie trwać w w in­

nej macicy — także ani wy, jeśli we mnie mieszkać nie będziecie. (Św. Jan, XV, 4).

Nie znaczy to, że, będąc w stanie grze­

chu śmiertelnego, trzeba wstrzymać się od wypełniania uczynków tego rodzaju, pod pozorem, że nie są na Niebo zasługujące- mi; bo przynoszą inne, a bardzo wielkie korzyści, a szczególnie nie dozwalają czło­

wiekowi odzwyczaić się od dobrych uczyn­

ków, lub utwierdzić się w złem, i skłaniają Pana do zmiłowania się nad nim.

Wreszcie są uczynki uśmiercone, to jest wykonane dawniej, w stanie łaski. Były ży­

wotne i miłe Panu Bogu ; teraz utraciły całą żywotność i wartość sw oję, z powodu grzechu śmiertelnego. Grzćch śmiertelny bowiem, jak ogień pożerający, wszystko nisz­

czy i pochłania przed sobą. W imieniu P ana, Prorok Ezechiel w ten sposób o tem przem aw ia: A jeśli się odwróci sprawie- j dliwy od spraw iedliw ość sw ej, a czynić I będzie nieprawość, wszystkie sprawiedliwo-

ł --- ---3M

(21)

— 271 -

# « r-

ści jego, które czynił, nie będą wspomnione.

(Ezech. XVIII, 24). Uczynki te nie są nie­

żyw otne; są tylko uśmiercone, bo miały żyeie w sobie. Takiemi były uczynki dobre Dawida i Piotra św., w chwili, gdy oby­

dwaj grzech popełnili. Rozgrzeszenie za­

tem nie tylko człowieka z śmierci grze- chowej do życia łaski powołuje, ale wszyst­

kie dobre, lecz uśmiercone uczynki jego wskrzesza. Proszę uważać, jak długi sze­

reg uczynków świątobliwych rozgrzesze­

nie w jednej chwili i jednym razem wskrze­

sza! Szczęśliwa chwila, ożywiająca długole­

tnie prace i zasługi!

Wtedy Pan przemawia z Izaakiem oddy­

chającym miłą wonią Jakóbowej szaty: Oto wonność Syn a mego, ja ko wonność pola pełnego, któremu błogosławił P an. (Księga Rodz. XXVII, 27). Sprawiedliwy bowiem jest: dobrą wonnością Chrystusowa Bogu.

(II do Kor. U, 15).

„O jakże wielką jest łaskawość Zbawiciela naszego! woła św. Jan Złotousty. Zbawien­

nym balsamem pokuty i najcenniejszej Krwi swojej smrodliwy zapach zbrodni naszych w wonność kadzidła zam ienia!“

(0 . d. u )

v ---- -><«

(22)

m

Pierwszy Apostoł.

„Rzekł im Szymon P iotr: Idę ryby ło­

wić. Rzekli m u : Idziem i my z tobą.“

(Ja n X X I , 3 ) Co za przedziwna miłość i zgoda między Apostołami! Piotr oznajmia tylko zamiar swój, a już skwapliwie do to-- warzyszenia mu się garną, radzi, że razem pracować mogą, że wspólnie sieci zapusz­

czą. „I wsiedli na łódź, i onej nocy nic nie ułowili. A gdy było rano, stanął Pan Jezus na brzegu; wszakoż nie poznali Go.“

(Jan, X X I , 3, 4J. Staje Pan Jezus na brzegu, i patrzy na pracę uczniów; choć wi­

dzi , że nic nie łowią, zrazu nie pomaga, chce im zostawić zasługę wytrwania i nieu- stawania w przedsięwzięciu raz podjętem.

Oni Go nie poznają: nadto zajęci docze­

sną troską, niedość pilnie wpatrują się w Jego Oblicze, aby przy niewyraźnem świe­

tle brzasku dziennego rozróżnić jego rysy., (Dokończenie.)

XVI.

(23)

*># - 273 —--- 3 * . «

Nie poznają. Go nawet., gdy pyta: „dzieci, . t a macie ry b y ?1* O dobroci Pana mojego, który się troszczy o potrzeby nasze co­

dzienne, i przychodzi w pomoc, gdy sami nic poradzić nie możemy. Pyta się, czego nam nie dostaje, abyśmy mu przedstawili wszelkie nasze niedostatki i braki, czuwa nad pracą naszą i lituje się nad daremnym znojem, a gdy zniechęcenie nas ogarnia i już porzucać mamy rozpoczętą robotę, nie domyślając się, że on stoi w pobliżu, wtedy przemawia do nas, i wskazuje, jak mamy sobie poczynać, aby sieci napełnić i połów obfity uzyskać. „Rzekł im : zapuść­

cie sieć po prawej stronie ło d zi, a najdzie­

cie. Zapuścili tedy, a już nie mogli jej cią­

gnąć przed mnóstwem ryb.“ (Jan, X X I , 0).

Słuchają natychmiast Apostołowie; na słowo Jego zapuszczają sieci, i otóż nagroda tego szybkiego posłuszeństwa nie daje na siebie czekać: takie mnóstwo ryb zagarniają, że nie mogą uciągnąć rwącej się sieci. Gdy bez wahania wypełniamy rozkazy Boże, błogosławieństwo Jego nas nie minie i choćby, po ludzku sądząc, posyłał nas na trud bez­

owocny, bez żadnych widoków powodzenia, bądźmy p ew n i, że pomocy nie poskąpi a według wiary naszej będzie nam danem.

„Rzekł tedy uczeń on, którego miłował Pan Jezus, Piotrow i: Pan jest. Piotr, usłyszaw- X'

(24)

r 274

szy, iż Pan jest, przepasał się suknią., i rzu­

cił się na morze.u (Jan, X X I , 27). Nie starczy Piotrowi patrzeć na Pana zdaleka, gdy się dowiaduje, że to On rzeczywiście wyprzedza drugich, i nie oglądając się na nic, rzuca się do wody i płynie, niesiony żądzą oglądania go zbliska, cieszenia się co rychlej Jego obecnością. Woda nie porywa Go, jak poprzednio, gdy się uląkł i tonąć począł, bo teraz trwogi nie czuje, ufa, że dobije do lądu, bo choć wie, że silniejszy podmuch wiatru może Go zagnać za pełne morze, i od ziemi oddalić, wie także, iż wiatry i morze temu samemu głosowi, co i on są posłuszne. Myśl jego tak cała po­

chłonięta pragnieniem zbliżenia się do Chry­

stusa, że bojaźń nie ma do niej dostępu.

Przepasanemu wiarą, żaden wiatr przeci­

wny szkodzić nie może; ze zwrokiem ut­

kwionym w postać Chrystusa, stojącego na brzegu, dopłynie bezpiecznie, a fale mor­

skie poniosą go aż do Stóp Zbawiciela.

„Tyś nawałnicę uczynił morską drogą, którą przejdą wybawieni.“ Nie przyszła dlań je ­ dnak jeszcze chwila spoczynku; zaledwie dotarł do lądu na rozkaz Pana Jezusa, „aby przynieśli z ryb, które teraz pojmali11, za­

biera się Piotr na nowo do pracy, i wy­

ciąga na ziemię sieć, pełną wielkich ryb, stopięćdziesiąt i trzech.“ (Jan, X X I , 11).

(25)

— 275 —

--- — --- --- — - » ę Cóż za zdumienie, co za radość ogarnia serca Apostołów, na widok tak niespodzie­

wanego plonu. W jednej oliwili ułowili tak:}, mnogość ryb wielkich, kiedy poprze­

dnio noc całą nic do sieci nie zagarnęli, bo też teraz Pan się do nich zbliżył i po­

liczył im te godziny, spędzone na morzu, wśród cieniów nocy, na wytrwałej walce z rozlicznemi przeszkodami. Ranek zaświ­

tał, i światłość dzienna odsłoniła im postać promienną Chrystusa, przywołującego na wieczerzę, przez Niego samego przysposo­

bioną, tych, których dziećmi swemi zwać raczy. „Rzekł irn Pan J e z u s : Pójdźcie, obia­

dujcie." Strudzonych zaprasza na posiłek już gotowy", gdy tedy weszli na ziemię, ujrzeli węgle nałożone i rybę na nie wło­

żoną i chleb.“ (Jan, X X I , 9). Sam Pan snać musiał krzątać się i przyrządzać wie­

czerzę; tak to oszczędza On słabnące siły, i bierze na siebie te starania, którychbyśmy podjąć nie byli zdolni, i nagle, gdy się najmniej tego spodziewamy, pokrzepia i po­

daje pokarm posilny. Bądźże błogosławiony, o Jezu mój, który tyle razy, w chwili, gdy omdlewać poczynałem, wieczerzę mi zgo­

towałeś i pokarm anielski dawałeś ku je­

dzeniu ! Dawno już łódka moja byłaby za­

lana wodami, na dnie morza pogrążona, gdyby żagli jej nie wzdymała ufność, że

«*«■--- --- 5*B

(26)

— 276 -

--- n stoisz na tym brzegu, do którego dopłynąć usiłuje, a- wiara, że dotrze do lądu, nie utrzymywała jej na powierzchni wód. A gdy tej niebieskiej manny skosztować mi dałeś, jakżeż mógłbym powrócić do cebul egip­

skich i tęsknić za podłą strawą, którą się karmią twoi wrogowie. Nie odmawiaj mi jej nadal, abym pod jej wpływem rósł i mężniał, i nabrał sił do zdążania coraz śmielszym krokiem do wieczności brzegu.

XVII.

„Gdy tedy obiad odpraw ili, rzekł Szy­

monowi Piotrow i: Szymonie Janów, miłu­

jesz mię. więcej, niźli ci? Rzekł m u: Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię miłuję. Rrzekł mu:

Paś baranki moje.“ (Jan, X X I , 15). Chcąc powierzyć Piotrowi baranki swoje, Jezus nie pyta go ani o zdolność, ani o wiedzę, ani nawet o zapobiegliwość i przezorność, potrzebną do kierowania trzo d ą: o nic nie pyta, jak tylko o jedną miłość. Kto miłość posiada, ten wszystkie umiejętności razem z nią posiadł, ona go nauczy, co czynić trzeba, aby Umiłowanego zadowolnić, nat­

chnie mu, jakiemi drogami kierować ku niemu dusze, nad któremi ma pieczę zle­

coną, ona mu serce tak rozszerzy, że po­

mieścić w niem zdoła ludzkość całą. Ona

y i

---—---——— ---*•*«

(27)

- §7? -

--- — -~i>a

• mu odsłoni tajemnice, ukryte przed okiem- uczonych i m ądrych, albowiem danem jej jest czerpać natchnienie wprost z serca Bo­

żego, które swych skarbów jej udziela, po­

nieważ miłość wspólnemi czyni wszelkie dobra pomiędzy miłującymi się. Piotr nie ufa już sobie, pomny na dawne swe zape­

wnienia, i zaraz po nich następujący upa­

dek; nie śmie mówić, że kocha więcej od innych, nie śmie nawet mówić o sile swej m iłości, zostawia Panu sąd o niej, poprze­

staje na odpowiedzi. Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię miłuję, Ty, któremu znane są naj­

skrytsze tajniki serc, wiesz, że to serce miłością g o re je; nie mam prawa żądać, abyś wierzył moim słowom, po trzykrotnem wyparciu się Ciebie, ale jeśli nie odwró­

cisz odemnie oblicza Twej łaski, ufam, że już nic mnie od Ciebie oderwać nie zdoła;

poznałem bowiem cały ogrom słabości mo­

jej i nikczemności, poznałem także miło­

sierdzie i litość Twoję bez miary, i na nich oparty, z nadzieją wielką, ale i drżeniem zarazem, oczekuję twoich rozkazów. „Paś baranki moje1', oto odpowiedź Pana Jezusa.

Temu, którego miłość, na pokorze ugrun­

towana, najwyższe Pasterstwo powierza, za­

stępcą go swoim ustanawia, pracy mu do­

starcza. Tylko tych, co nie mają miłości w sercu, pozostawia Pan Jezus gnuśnej ich w,^ ,> -c--- --- w j £

(28)

- m -

bezczynności, i nie używa do swych ce­

lów; tak- są oni zaprzątnięci sobą, że nie spostrzegają nawet, iż jest cośkolwiek do zrobienia: przechodzą obok winnicy P ań­

skiej, zapatrzeni w siebie, nie troszcząc się, że robotników mało i że brak rąk do pracy.

Ale tym, którzy pragną szczerzo przyczy­

nić się, wedle sił, do krzewienia dzieła Bo­

żego na ziem i, którzy w tym celu gotowi na podjęcie wszelkich trudów i mozołów, tym prędzej czy później Pan Bóg stawia na drodze sposobność służenia mu czynnie, i nie odrzuci słabej ich pomocy.

Po raz drugi to samo pytanie Chrystus stawia Piotrow i, i po raz drugi tę samą odbiera odpowiedź. Język miłości zawsze je d n a k i: powtórzeń się nie bo i , rozkosz mu sprawia każda sposobność wynurzenia uczucia, którem,żyje. Piotr tak jest pewnym swej m iłości, że się nie miesza ani do­

biera słów, aby innemi wyrazami wymow­

niej przekonać Pana o tem, że Go kocha, ale poprostu mówi znow u: „Tak Panie, Ty wiesz, że Cię miłuję.“ I znowu słyszy roz­

kaz, który jest zarazem nagrodą najwspa­

nialszą za jego wiarę i miłość: „Paś ba­

ranki moje.“ Gdy po raz trzeci Pan Jezus to samo zapytanie stawia, zasmucił się Piotr, obawia się, iż Pan nie znalazł w se r­

cu jego dość silnej m iłości; nie dowierza-

* k

--- ---

(29)

— 279 —

(M --- -

, i

jąe sobie, przeląkł się, że może nowy upa­

dek mu zagraża; mówi przeto: „Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię miłuję."

I po raz ostatni oddaje mu Pan owce swoje. Temi trzema zapytaniami chciał mu dać sposobność wyznania po trzykroć swej miłości, tak jak po trzykroć zaparł się był Pana Jezusa.

Czyż i nam często Pan Bóg nie pod­

suwa sposobności naprawienia winy i uchy­

bień popełnionych, a my czyż z nich zaw­

sze korzystamy skwapliwie, a nie dodajemy, owszem, do poprzedniej winy cięższej jesz­

cze opierania się natchnieniom Bożym.

Iież razy głos wewnętrzny ostrzega nas, że teraz właśnie nadeszła chwila, w której słowem lub czynem zadość uczynić powin­

niśmy za dawne niechętne lub uszczypliwe sądy i wyrazy, za karygodne lub lekko­

myślne postępki, ale my zatykamy uszy i zatwardzamy serca, sądząc, że zdołamy ten głos przytłumić i do milczenia zniewolić.

A wtedy Pan, zrażony, natchnienie dobre usuwa, pozostawiając nas dobrowolnej głu­

chocie, i odzwyczajamy się coraz bardziej od zważania na ten szm er cichy, którego wśród gwaru i rozproszenia uchwycić nie podobna; milknie, czasem na długo, głos su­

mienia, by się odezwać tem silniej, gdy już zapóźno na naprawienie winy.

i

«*«---

(30)

280

#•<--- — --- --- 3M X V III.

„Gdyś był młodszym, opasowałeś się i chodziłeś kędyś chciał; lecz gdy się sta­

rzejesz, wyciągniesz ręce twe, a inny cię opasze, i poprowadzi, gdzie ty nie chcesz.“

(Ja n , X X I , 18). Przepowiada Pan Jezus Piotrowi śmierć męczeńską, i upewnia, że sam go poprowadzi aż do krzyża, i tak opa­

sze łaską swoją, że w końcu ochotnie wy­

ciągnie on ręce, aby objąć to drzewo, które stało się godłem nadziei wszelkich pokoleń i narodów. Prowadzi Pan do Krzyża swych ukochanych, lecz aby odrazu nie przelękli się widokiem tego narzędzia mę k i , odsła­

nia go im tylko stopniowo, w m iarę, jak sił i odwagi nabierają, a gdy już znaczniej­

szą przestrzeń przebyli i pewniejszym po­

stępują krokiem, coraz wyraźniej krzyż wy­

ciąga ku nim ramiona, ale wtedy już i oni wyciągają swe ręce, bo pojmują, że chcąc szczytu góry dosięgnąć, objąć go trzeba do­

browolnie i miłośnie.

„A to powiedziawszy, rzekł m u : Pójdź za m ną.“ (Jan, X X I , 20J. Idąc za mną, dojdziesz tam , gdzie cię mieć chcę; jeśli niekiedy ciernie i kolce ostre zranią twoje stopy, idź dalój mężnie, odpoczynek należy się tylko strudzonym ; patrz, jak już blisko brama, wiodąca do przybytków Pańskich,

(31)

- 281 -

ao>-°--- —— —--- >•

&

a po za . nią światłość niezmierna i obfitość wszelkiego dobra czeka na cię. Czyż poża­

łujesz tych kilku kroków, wiedząc, że każdy z nich do celu się zbliża? Chcąc, aby Piotr był wodzem i rządcą Kościoła, chciał Pan Bóg uczynić go szczególniej podobnym so­

bie, to jest podobnym do Pana Jezusa ukrzyżowanego, i dlatego powiedział m u :

„Pójdź za m ną, seąuere m e.“ Św. Piotr poszedł za Panem , i życie swe na krzy­

żu zakończył, tą śmiercią dając początek Kościołowi katolickiemu. Postawiony na straży wrót niebieskich, otwiera on je licznej rzeszy, należącej do przeróżnych ludów i plemion, ale noszącej wspólne znamię, zna­

mię Krzyża; tylko bowiem dla naznaczo­

nych tym znakiem uchyla się bram a, po za którą wódz rozdziela nagrody zwycięzcom.

* 4 ---

-<S§

(32)

A

282

--- #---

A

Śmierć i jej nauki w przykładach

przez O. F r. K s . Sc h o u p p e ’go Tow. Jez

(Z oryginału przełożył Wł. M.)

(Ging- dalszy, patrz: „Echo" Nr. 8 z r. b., str. 492)

§ 4. Śm ierć nagła jest wielkiem nieszczę­

ściem dla grzesznika.

Jeżeli śmierć- nagła nie jest złem dla sprawiedliwego, którego znajduje zupełnie przygotowanym, to jest ona zupełnie inną dla tych, którzy nie są przygotowanymi, t. j. skalani grzechami powszedniemi, lub śmiertelnemi.

Dusza, która posiada łaskę uświęcającą, może, mimo niej, skalać się błahym grze­

chem , i może być poddaną pokucie lub karze doczesnej, jakiej domaga się sprawie­

dliwość Boża. W tym razie um ierać, nie otrzymawszy Sakramentów św., postanowio­

n e ---

(33)

_ * ' ---'-* !}

nych dla oswobodzenia nas od reszty grze-1 chów i oczyszczenia z najdrobniejszych plam, jest wielkiem uieszczęściem.

Atoli największem nieszczęściem jest być pochwyconym przez śmierć i umrzeć bez Sakramentów św., gdy się jest w stanie grzechu śmiertelnego. Chyba, że Pan Bóg uczyni wtedy cud miłosierdzia, i da grze­

sznikowi rozgrzeszenie zupełne, cud, na który jednak nikt nie może rachow ać; taka śmierć jest pieczęcią potępienia.

Nieszczęśliwy cudzołożnik żył oddawna w tej zbrodni. Do nieczystości dołączyło się i świętokradztwo, zatwardział w złem. Na­

daremnie łaska Boża pukała do drzwi ser­

ca jego, nadaremnie kapłan groził mu nie­

spodziewaną śmiercią, trw ał ciągle w swym nałogu. Ale miara jego nieprawości prze­

brała się i nadeszła chwila boskiej pom­

sty. Umarł, ruszony piorunującym atakiem apoplektycznym, i śmierć nastąpiła natych­

miast.

Podczas pobytu Wielebnego Ojca Józefa Anchieta, w St. Vincent, w B razylii, jeden chrześcijanin z tego miasta, gwałcąc święte związki małżeńskie, puścił się na skanda­

liczne występki. Wielebny Ojciec w po­

czątku strofował go z dobrocią, ale bez skutku, zagroził mu przeto karą bożą; niesz-

- 283 -

Y

(34)

«84

"częśliwy jednak nie zdawał się zważać na to. .

Przepowiedział mu tedy, że jeżeli nie na­

wróci się do Pana Boga, czeka go śmierć nagła i okropna. N i e c h n a d e j d z i e i ś m i e r ć , b y ł e m m ó g ł n a m i ę t n o ś ć s w ą z a d o w o l n i ć . — N i e s t e t y , b r a ­ c i e m ó j , o d p o w i e d z i a ł o j c i e c , w y d a ł e ś s a m n a s i e b i e w y r o k .

W dwa dni potem, pochwycony na gorą­

cym uczynku, padł pod uderzeniami szty­

letów i wyzionął ducha na miejscu.

Sługa boży Bernard Colnago, o którym już mówiliśmy, miał dar poznawania tajem­

nic sumienia, a często i przeznaczenia wie­

cznego tych, którzy umierali. Pewnego dnia Zbawiciel objawił mu zatratę wieczystą je ­ dnego młodzieńca i śmierć jego niespodzie­

waną. Był to młody utracyjusz, który ruj­

nował swoiclt rodziców i drwił z ich rad i napomnień. Oddawszy się zupełnie życiu namiętności i hańby, został zamordowany przez rywala, który zadał mu rany śmier­

telne, i tym sposobem wysłał go niespo­

dziewanie na sąd straszny Boga. Matka, do­

wiedziawszy się o smutnym końcu syna, nadzwyczaj zatrwożona o jego zbawienie wieczne, błagała Ojca Bernarda o opowie­

dzenie, w jakim stanie znajduje się jego dusza. Pomimo usilnych próśb, Ojciec nie

(35)

- 285 -

--- -—-—--- - * —$*t®

a

wyrzekł do niej ani jednego słowa, dając do zrozumienia m ilczeniem, że nie może jej udzielić nic pocieszającego. Wytłuma­

czył się zaś jaśniej jednem u ze swych przy­

jaciół, który go pytał: dlaczego nie dał od­

powiedzi strapionej matce? Sługa boży wy­

znał mu otwarcie, że nie chciał bardziej jej dręczyć, i że młody ladaco był potępio­

nym. „W czasie modlitwy, dodał, Bóg po­

zwolił mi go ujrzeć cierpiącego męki, w postaci wstrętnej i strasznej.“

| § 5. Przyczyny nagłej śm ierci pewnych grzeszników.

Wprawdzie śmierć nagła zagraża wszyst­

kim grzesznikom bez różnicy; wszakże są tacy, którzy szczególniej bywają skazywani na tę karę: są nimi pijacy i ci, którzy opierają się, łasce Pana Boga, usiłującego nawrócić ich do siebie.

Niewolnicy niewstrzemięźliwości nietylko podkopują własne zdrowie przez nadużycie, i nabawiają się chorób, które ich nagle za­

bierają z tego świata, ale nadto pozbawia­

jąc się użytkowania z własnych zdolności i siły, narażają się na śmierć w skutek ró-

^ 10 ^

»*< --- --- ---

(36)

- 286 -

---- •--- --- ---!-<•«

Y ‘y

‘ żnych wypadków. Pewien stolarz z Liege, 1 który wydawał na pijatykę pieniądze, prze­

znaczone na utrzymanie całej rodziny, wy­

chodził raz ze szynku zupełnie odurzony trunkiem. Dzieci widząc, jak zatacza się, zaczęły głośno krzyczeć i chciały mu to­

warzyszyć. Zaledwie jednak tenże zrobił kilka kroków, stracił równowagę, a ude­

rzywszy głową o próg, stoczył się do ryn­

sztoka. Ponieważ nie poruszał się wcale, kilka osób pośpieszyło mu z pomocą: prze­

konały się jednak, że był to już tylko trup.

Przeciął sobie głowę i śmierć nastąpiła na­

tychmiast. Dusza jego stanęła już wobec Boga, lecz niestety! w jakimże stanie!

Inny, również ojciec rodziny, siedział w szynku według zwyczaju, aż do późnej no­

cy; wyszedł nareszcie, ale w takim stanie bezsilności umysłu i ciała, że postępując chwiejnemi krokami, nie wiedział gdzie idzie. Oczekiwano na niego w domu bar­

dzo długo, ale się wcale nie pokazał. Sy­

nowie, bardzo zaniepokojeni, szukali go na­

zajutrz nadarem nie, przebiegając ulice i place, nadaremnie zwiedzając domy, w któ­

rych spodziewali się go znaleźć. Nigdzie nie mogli zasięgnąć o nim żadnej wiado­

mości. Nakoniec szukając dalej, wyszli z mia­

sta. Tam pokazano im trupa, wydobytego z wody. Niestety! był to nieszczęśliwy ich

*HK--- --- --- ---- —•

(37)

— 287 -

« t« — --- ł ojciec. W stanie zupełnej nieprzytomności,

nie mógł znaleźć właściwej d ro g i, wpadł więc do rzeki i utonął.

Są grzesznicy, którzy odwlekają swoje nawrócenie, pod pozorem, że będą mieli doń dość czasu później. Niebezpieczna to śmia­

łość, — bo czyliż pewni jesteście swej przyszłości? Czyż wiecie, że nie zostaniecie pochwyceni przez śmierć szybką jak pio­

run, która wam nie pozwoli poznać wła­

snych błędów. Nie rzadko zdarza się, że ci, którzy zwlekają z nawróceniem się, umierają nagle. „ N i e o m i e s z k a w a j , mówi Duch święty, nawrócić się do Pana, nie odkładaj ode dnia do dnia, nagle bo­

wiem przyjdzie gniew jego, a czasu pom­

sty zagubi cię.“ (Eccl. V. 8 i 9). W pewnćj parafii urządzono misyją, i cała ludność poczęła się zbiegać dla przyjęcia udziału w świątobliwem dziele. Jeden tylko czło­

wiek uchylił się; był to hardy grzesznik, który zachowując prawdy wiary, zaniedby­

wał obowiązki chrześcijańskie. Przyjaciele nakłaniali go, aby powściągał się od lekce­

ważenia tak świętej rzeczy. Przyrzekł im pójść na kazanie, ale nie dotrzymał słowa.

Przyjaciele powtórzyli żądanie, chcąc go sami zaprowadzić. „Nie pójdę dzisiaj, rzekł, ale jutro możecie na to rachować !“ Naza-

v y

»<»

Cytaty

Powiązane dokumenty

uszowa miała się odprawić przy zamkniętych drzwiach, których strzegły warty zewnątrz włoskie, wewnątrz papieskie, przeto Ojciec święty miał wejść do

cznie i hierarehija schizmatycka, mimo swej znanej nienawiści do Rzymu, albo się będzie m usiała p o d ­ dać, albo się ujrzy opuszczoną przez trzodę swoję. T

Stawamy do każdej uczciwej i rozsądnej pracy, która zdolna jest powstrzymać złe następstwa tego rozporządzenia, które z pewnością Najprzewieleb- niejszy

co się tyczy postu od T rzech Króli, trwającego dni czterdzieści, i przez post Zbawiciela uświęconego, niech nikt do niego nie bę­.. dzie zmuszony, ale Bracia,

parcia się Chrystusa nakłonił, albo zabił. Między ❖ chłopcami aresztowanymi znajdował się także syn kata. Ale tak on, jak wszyscy inni, woleli umrzeć, niż

gólniejszej miłości, którem jesteśmy dla niej przejęci, tein większą napełnia Nas żałością na widok te g o , co się w niej, z krzywdą religii i

stanie! Cieszcie się i radujcie się, dobre dzieci najlepszego Ojca, bo oto Ojciec ten Wasz wspólny, Ojciec powszechny całego chrześcijaństwa, obchodzić będzie,

jeżeli nie pracuje dla dobra bliźniego, tedy mówię, że to samolubstwo. Praca fizyczna jest pod pewnym względem tą przyczyną, której wszystko byt swój