• Nie Znaleziono Wyników

Ziemia Kujawska. R. 1, nr 11 (1926)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Ziemia Kujawska. R. 1, nr 11 (1926)"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Rok I Nr. 11.

MIA K YJA H SK

SPRAWY SPOLKCZNE — POLITYKA - ŻYCIE GOSPODARCZE.

S o l i d a r n o ś ć pracy.

W dzisiejszych skomplikowanych bardziej niż kiedykolwiek przedtem warunkach życia, każdy kryzys ekonomiczny, spowodowany klę­

ską nieurodzaju, klęską wojny, przewrotu poli­

tycznego lub g o s p o d a r c z e g o , uderza najbardziej dotkliwie i najbardziej bezpośrednio w szerokie masy ludu pracującego, zarówno robotnika jak i inteligenta, utrzymujących się wyłącznie z pra­

cy swych mięsni lub m ó z g u .

Liczna ta warstwa społeczna we wszystkich krajach europejskich ju ż oddawna, b<> od k ilk u ­ dziesięciu lat, odgrywa bardzo poważną, a często nawet decydującą rolę w sprawach gospodarczych swego państwa. Ludzie pracy bowiem zagranicą zrozumieli, że bez względu na różnicę zarodów i odmiennych warunków pracy, łączy ich wszy­

stkich jeden cel, że mają jednego przeciwnika, że tylko w ystępując solidarnie, wałcząc w jednym szeregu, mogą zdobyć znośne waiunki bytu dla siebie i swych rodzin.

Wszyscy dobrze wiemy, ja k ą siłę i ja k i wpływ na życie gospodarcze swego kraju posia­

dają naprzykład Trade Uniony w Anglji, zrze­

szające wszystkich pracowników fizycznych z ca­

łego terytorjam Wielkiej Brytanji.

W Polsce stosunki ułożyły się inaczej.

Istniejące u nas zw iązki zawodowe łąezą sie wprawdzie w większe organizacje, zespalające robotników pracujących w różnych warstatach pracy, ale cóż, kierly takich Zw iązków mamy aż cztery • (<hrześ<‘jański, enpeerowski. klasowy i komunistyczny). Organizacje te, mające jedna­

kowe cele i dążenia, przelicytowują się, zw al­

czają sie, szkodzą wzajemnie i w rezultacie nic wskurać nie mogą, przegrywają rozpoczętą przez jeden związek, a przez inne potępiana, walkę.

Słowem, żadnej realnej siły, z którąby państwo lub pracodawcy liczyć się musieli, nasze zw iąz­

ki nie przedstawiają.

D ziw ny i anormalny ten stan rzeczy tł«- maczy się j rzedewszystkiem tem, że związki za­

wodowe u nas powstały ja k o ekspozytury, przy- czepki partji politycznych. Stronnictwa zarf po­

lityczne, bojąc sie utracić wyborców i obawiając się powstania jednej potężnej organizacji, scala­

jącej wszystkie związki zawodowe, robią natu­

ralnie wszystko, by tworzyć sztucznie przepaści

(2)

tam, gdzie ich niema i być nie powinno. Rzeczą jaaną i zrozumiałą jest, że robotnik, należąc do organizacji zawodowej, nie powinien się wyrze­

kać tycli lub innych poglądów politycznych, ale wnoszenie polityki do związków, korzyści żad­

nych interesom zawodowym nie przyniesie, a so­

lidarność zawodową, opartą wyłącznie na wspól­

nym interesie ekonomicznym, rozbije.

Organizacje zawodowe inteligenckie prym i­

tywną tą zasadę ju ż zrozumiały, potrafiły pra­

wie wszystkie odseparować się od wpływów par­

tyjnych, dążą obecnie do zjednoczenia całego ruchu zawodowego inteligenckiego i stanowią ju ż czynnik, z którym zaczynają wszyscy poważnie się liczyć.

Wcześniej czy później, oby ja k najwcze­

śniej, zrozumieją szkodliwość polityki w swem łonie i roboinicze związki zawodowe. Dopiero wówczas staną się tem, czem być powinny — potężnym czynnikiem naszego życia gospodar­

czego, a leży to w interesie i samych związków i całego społeczeństwa.

Z ł i i s t o r j i S e j m u P o l s k i e g o .

III I N N E B O L Ą C Z K I .

J u ż to rozm aite b y ły bolączki sejm u polskiego- O b o k n ie zn o śn e g o g ad u lstw a, tego „liberum loquor“>

od czasów S ic ińsk ie g o p o w a żn ą ch o ro b ą, łąc zą c ą o rg an izm R z e czy p o sp o lite j było „liberum veto“. Je- dy n e m lekarstw em m o g ła być J i m it a " , przerw a obrad w kry ty czn y m m om encie i k o n ty n u o w a n ie ich w w arunkach bardziej sp rzy ja ją ych.

D o czasów S ic iń sk ie g o „liberum veto“ nie b y ­ ło g ro źn e R ze czy p osp olite j. Z g o d a je d no m y śln o ści o b o w ią z y w a ła od czasów n ajd aw n iejszy ch i nieraz sejm y nie d o c h o d ziły do re zultatów , g d y król nie zd o łał p rze ciw n ik ó w prze k on ać. Najczęściej z w y ­ c ię ża ł zd row y ro zu m i uczciw ość szlachecka, a pra­

wo, które z takim trud e m zy sk iw ało je d n o m y śln o ść, n ab ie rało w ielkiej ceny, stając się nie jako praw em zw y c zajo w e m . W r. 1652 d op ie ro pierw szy raz po- je d y ń czy głos zry w a ł sejm , bez narażenia się n a ., obicie kijam i, jak to zw y czaj w y m ag a ł w takich w y p ad ka ch u b arb arzy ńskich L u ty k ó w .

W w. X V II m o że p ow ie d zie ć O p a liń s k i z g o ­ ryczą:

Zgoła obrona Rzeczypospolitej Na dyskrecji jest posła z Upity I na zgubę jej dosyć jeden głupi Lubo przewrotny, gdy go kto przekupi!

N iestety, A . M aksym iljan F redro, m arszałek sejm u, ten sam , który z płaczem że g n a ł rozch o d zą­

cych się na niczem p o słów , p óźn ie j tem u ins Vfltan- di (p ra w o w zbran ian ia) przypisuje c u d o w n ą moc:

g d y obie izby, poselska i senatorska ule g n ą nacis­

kow i m o n archy , je d en p o s e ł.. cn otliw y z a ra d ii złem u!

O k a z posła, który nie w ie d zia ł naw et pod ja­

kim p o zorem sejm zerw ać u K o narskie g o , w je g o w ie k o p o m n e m „ O sk uteczny m rad sposobie*.

W w. X V I I I do w ad najrozm aitszych sejm u d o łąc zy ła się now a: w p ły w kobiet.

W daw nej Polsce stanow isko białogłowy (w y ­ raz kobieta do w. X V I I I b y ł naw iasem m ó w ią c p r a - wie n ie p rzy zw oity ) było bardzo w y b itn e — ale w za­

ciszu do m o w e m . T am była p anią d o m u i p r z y ja ­ cielem szlachcica. W ży c iu p u b lic zn e m otw arcie nie d ziałały , kw estja e m ancy pacji kobiet w y s tąp iła c o p ra w d a ju ż w w. X V I , ale w tedy K rasicki nie m ó g łb y jeszcze pow ie dzieć: „M y rząd zim św iatem a nam i k o b ie ty ". N atom iast N apoleon, w y p ra w ia ją c posła do W a rs z a w y , pow ied ział: „Jed^iesz do k ra ­ ju , gdzie m ę żc z y źn i nic nie znaczą, gd zie ko bie ty są w szy stkiem ". Z g a d z a to się z tem , co K iło w ic z o p o w ia d a w sw ych p a m iętn ik ac h . K obiety , dam y najw yższej sfery, p rze siad y w ały na galerji Izb y sejm ow ej i d aw ały znaki posłom i senatorom , „przy- inilaniem ust lub m arszczeniem czoła, co im się p o d o b a a co nie p o d o b a , ażeby w takt z niem i m aterje toczące się u trzy m y w ali albo o d rzucali*.

P osłom , id ący m po m yśli tych „ d y p lo m a te k '1 trze­

ba b y ło w y n ag ro d zić p osłuszeństw o. Z ap raszano ich na w ieczorne zabaw y (np. do ks. C zartoryskiej) a w c h o d zący ch „ sp o ty k a ły panienki z w ieńcam i i k w iata m i ich o b sy p y w a ły . D ziś nie ła tw o kto tem u w ierzy — pisze M. K osakow ski — sam je d ­ nak na w łasne oczy to w id ziałe m , śm iało w ięc p i­

sać m o g ę “ .

Je że li się doda, że były w y p ad ki w p r o w a d z a ­ n ia na galerję sejm ow y t. zw . „ h u c z k ó w 1*, o k a z u ją ­ cych g ło śn o sw oje zad ow ole nie lub n iezadow ole nie

— to b ę d zie m y m ieli s n u t n y obraz d aw n eg o sej­

m u polskiego.

(3)

IV. P A N O W I E P O S Ł O W I E .

A nglicy mówią, iż w sejmie nie powinien się • znajdować człowiek, nie mogący być wybranym na m inistra—

my Polacy powinniśmy wymagać przy- najmtej, żeby nie był analfabetą.

Jerzy Zamysłowski.

P o s ło w ie polscy nie grzeszyli nadzw yczajnetn p rzy g o to w an ie m i d o jrza ło ścią do spraw p a ń s tw o ­ w ych. N iestety poseł Z A z w y c z a j jest w yrazem w y ­ borców . A jacy by li ci w yborcy ? S p o jrzy jm y na w y b o rc ó w w czasie u k ład an ia instrukcyj dla p o ­ słó w na sejm. Z b ie ra ły się tłum y ubogiej i mater- ja ln ie i duchem szlachty zagonow ej. Przez całv czas se jm ik o w an ia k arm io n o ją i p o jo n o na koszt któregoś z „królewiąt**, m ag n atów . Z grom ad ze n ie w y borcze m ało się tem interesow ało , .co na sejmie m a być uch w alon e . Instrukcje poselskie składano te ż zazw yczaj na końcu, gdy znaczna część w y b o r­

ców ju ż się rozje żd żała. R zecz prosta, że w takich w aru n kach instrukcja była w yrazem nie w oli o g ó ­ łu szlach t}','ale jakiej p o tężne j jednostki.

Pisarze nie szczędzą p osłom naszym ostrych uw a g . Nasz zn ak o m ity satyryk M. Kej tak oto m ó ­ wi o sejm ie i posłach:

W iarę, snadż z sejm U naszego Nie słychać nic d >breg').

Podobno jak o i ł--ui

Każdy na swe skrzydło goni.

Pewnie pospolitej r/.ec/y Żądny tam niema na pieczy Boć i owi z p u s t ą gl'>wą, Co je rzekomo posly /.ową, W ię -oj te/, sobie folgują, A to, co jem trzeba kują.

Jeszcze dosadniej w y raził się Kej w „Apof- tegm atacli:"

W itajcież mili osłowie!

Z Sejmu Panowie Posłowie.

Nadobnieśeie uradzili Abychiuy w niewoli byli!

A oto p rzy ty k w stronę w y b o rców : Jakie, Panie! wybieracie,

Otóż takie sobie macie

S t a b i l i z a c

( R O Z W A Ż A N I A

P ie n ią d z jest tow arem , s łu żąc y m do w y m ian y i będ ącym m ie rn ikiem w artości innych tow arów . P o d łu g ich i ciężkich p rzepraw ach ś w iat p rze k o n a ł się, że tak im to w arem , nad ającym się specjalnie z p o w o d u sw oich sp e cyficznych w łasności do roli p ie n iąd za , je st złoto. W ten sposób z ło to stało się

Snadżby i babę obrano By jedno co za to dano!

A le cóż to szk o d ziło . W s za k S ie n k ie w ic z św iad czy o polityczn y ch zd olnościach Polaka...

„Zle S ta ń czy k p o w ie d zia ł, że w Polsce jest n a j­

więcej d o k to rów — w Polsce jest najw ięcej p o lity ­ ków . K a ż d y przeciętny Polak, to .drugi T a lle y ran d , drugi M etternich, drugi Bisinark. Nie b rał n ig d y u d zia łu w ży ciu p olity cznem , nie z n i historii, nie p rze ch o dził żadnej szkoły, nie rob ił żad n y ch stud- jó w . Nic to — on je st z B ożej łaski. O n ma z n a ­ tur}' taką trociczkę w m ózgu, o której m y śli, że byle ją zap alić, to wszystkie bąki i kom ary , w y p i­

ja ją c e naszą krew zd u rze ją tak, że przestaną nas ć w ic z y ć 1*.

Były chw ile, że p o sło w ie nasi stw arzali d z ie ­ ła w ie kop om ne . Z U nji L ub e lskie j i K o n sty tu cji 3 M aja m oże być parlam entary zm polski d u m n y , ale stron ciem nych niestety b y ło tak d u żo , za d użo.

C o flrorsza m ęki niew oli nie z d o ła ły zm ie n ić duszy polskiej i w ad w ykorzenić. O posłach P olsk i W y z ­ w olonej m o g lib y śm y te ż niekiedy ^ w ie d z ie ć : K a ż ­ dy na swe skrzy dło goni... W in a tu i w y b o rców . Sienkiew icz, w je d ny m ze sw ych a r ty k u łó w w roku 1906 radził w ybierać ty71 ko lu d zi w y bitnej pracy, takich, „k tó rzy w ów czas, gdy nad tą naszą rolą g w iz d a ły n ajm roźniejsze w ichry , kładli się na niej i o grzew ali ją w h.snem ciałem , aby nie sk ostniała zupełnie i k tó rzy w y ry w ali z niej ciernie i k o rz e ­ nie. „S zukajm y ,.pj.sał S ie n k ie w ic z, w śród p o lity k ó w , eko n o m istów , p ra w n ik ó w , historyków , i p u b lic y s ­ tów , ro ln ik ó w i p rze m y sło w c ó w , ludzi najbardziej stw ierdzonej zasłu g i, ludzi najznakom itszej w iedzy i najw ięk sze go tale ntu, a g d y zn ajd zie m y tak ich , którzy z ow em i p rzy m io ta m i łączy ć będą w ie lką m iłość kraju i nie złom n y charakter, w ów czas bę­

dzie m y m ogli sobie p o w ie d zie ć, że s p e łn iliśm y p atrjoty czny o b o w ią z e k ".

C zy szu kaliśm y takich lud zi? C z y ś m y takich lud zi znaleźli?

ladeusz Fiutowi ki.

j a z ł o t e g o .

E K O N O M I C Z N E .

pieniądzem m ię d z y n a io d o w y m , to jest p rz y jm o w a ­ nym chętnie w zam ian za inne tow ary i u słu gi nie tylko w e w nątrz k ażd ego p aństw a, ale i w h an d lu zag ran iczn y m .

N o im a ln ie w h a n d lu zagran iczn y m w y m ie n ia się towar}' krajow e na zagraniczne i ty lko od cza-

(4)

■u do czasu reguluje się salda p ie niądze m m ięd zy ­ n a ro d o w y m , to je st złotem . Na g ie łd z ie to w a ry sprzedane i ku p io n e reprezentow ane są dew izam i, które 07naczają w ierzytelności eksporte rów zag ra­

nicą, w y rażo ne w w alucie krajow e j, lub d łu g i im ­ p o rte ró w w zg lęd e m zagranicy, w y rażon e w obcych w alu tach (traty, rem esy, czeki). Ze w zg lę d u na ustaw ic zne o b a w y sp ad ku w artości p ie n iąd za p o l­

skiego nasi eksporterzy k ażą sobie p łac ić w obcych p e łn o w arto ścio w y ch w alutach tak, że na giełdach:

naszej i zagran iczny ch praw ie zu p e łn ie się nie sp o ­ ty k a d e w iz w y staw io n y ch w zło ty ch polskich. Jest zresztą rzeczą zupełnie o b o ję tn ą w ja k ie j w alucie w yp isu je się traty byle ty lko w aluta ta była p e łn o ­ w a rto ścio w ą, czyli r ó w n ą złotu.

Na w olnej giełdzie de w izow e j np. angielskiej, je że li z p o w o d u n ad m ie rn e go im p o rtu kurs dew iz zagraniczny ch w zrasta, to im p o rte ro m angielskim będzie się o p ła cało zam iast dew iz nabyć w ban ku p aństw a, lu b p ry w atn ie złoto i w ysłać je zag ran icz­

n y m w ierzycielom . Je że li o d w ro tn ie kurs dew iz jest niski, to eksporterzy angielscy d o sta n ą złoto z zagranicy. Jest to w łaśnie regulow an ie sald z ło ­ tem , w skazyw ane autom aty cznie przez kursy-dewiz, które w a hają się w L o n d y n ie m ię d zy p un k te m od ­ p ły w u i p rz y p ły w u złota i określone są kosztem p rz e w o zu złota i asekuracji przesyłek. U ru c h a m ia ­ ne przytern ilości złota są m in im a ln e w p o ró w n a ­ niu z ogrom e m tranzakcji h an d lo w y ch . Z ło to o d ­ g ry w a tu rolę re gulato ra k u rsów , sp e łniając w ten sposób czy nno ść wielkiej w agi, bez której m echa­

nizm h an d lu m u sia łb y uty k ać, w y w o łu ją c n ie p e w ­ ność na ry n ku i w ielkie o d ch y le n ia ku rsów i cen to w a ró w .

W Polsce nie p osiad am y w o ln e j g ie łd y d e w i­

zow ej. K ursy obcych w a lu t nie w y n ik a ją u nas z w olnej gry p o d aży i p o p y tu d e w iz, za o fia ro w a ­ nych przez eksporte rów i p o szu k iw a n y c h przez im ­ p o rte ró w , lecz są naznaczane przez o d p o w ie d n ie czy n n ik i rząd o w e . D e w izy e ksportow e stara się zd o b y ć B ank Polski na p o d staw ie praw a o obo w iązk u o d d a w a n ia w alu t e ksporto w ych — udaje m u się to, ja k stw ie rd ził pan m inister W . G ra b sk i, w 50$, a przy w ę g lu ty lko w 20|. Je d nocześnie B a n k P olski stara się dostarczyć im p o rte ro m d e w i­

zy po kursie, ró w n ie ż u s ta n o w io n y m z góry.

Pie rw o tn ie p rzy m u s o d d a w a n ia w a lu t i o fi­

cjalna gie łda rząd o w a została u s ta n o w io n ą w celu zap o b ie g ania de w aluacji m arek p olskich, e m ito w a ­ n y ch w nie og raniczo ne j ilości bez żad n e g o praw ie p o k ry cia. M etoda ta nie d ała p o żąd a n y c h re zulta­

tó w , p rzeciw nie — przyczy niła się do jeszcze s z y b ­ szego sp ad ku w artości m ark i, g d y ż jak każden po­

lic y jn y środek w zb u d zała p anikę w śród zaintereso­

w a nych i p ow ięk szała brak zaufan ia do polskiej w alu ty .

O b e c n ie n ik t ju ż nie w ierzy w m o żn o ść n a ­ rzucania społeczeństw u nadm ie rn e j em isji b a n k n o ­ tó w przy p o m o c y p rzy m uso w e j g ie łd y . P o stan o ­ w ion o w ięc z ró w n o w a ży ć b ud że t (p o k ry w ać w y ­ datki d oc h o d a m i, a nie em isją), co wreszcie pe raz pierw szy u d a ło się rządom M arszałka P iłsudskiego.

W ja k im w ięc celu u trzy m u je się obecnie p rz y m u ­ sow ą giełdę?

W id o c z n y m jest, że d ew izy, gro m ad zo n e przez B ank P olski m ają się stać tym p o d k ła d e m , na k tó ­ rym m inister skarbu zam ierza o p rze ć w alu tę p o l­

ską. O d dni m ajow y ch zgrom adzon ych ju ż zostało p o cho d zący ch z eksportu de w iz za 130 in iljo n ó w złotych. Za obce w aluty zostały w ydane e ksporte ­ rom złote polskie. Jest to w ięc em isja b a n k n o tó w przy p o m o cy sk up u obcych w alut. P o d k ła d tej em isji jest b e zw zględ nie dobry.

A le co będ zie, kiedy im p orterzy p rzy jd ą na g ie łd ę po w iększą ilość d e w iz, n iż obecnie, lub kiedy z p o w o d u zm ienionej k o n ju n k tu ry zm niejszy się eksport. K ied y im p o rt zaczriie choćby c h w ilo ­ wo p rze w yższać eksport, zapas w a lu t w B a n k u P olsk im będzie szybko top n ieć i p okry cie w złocie i w p ełno w arto ścio w y ch w alutach spadnie z dzisiej­

szych 45? na, p o w ie d zm y , 30$, co p o ciąg nie za so­

bą n o w ą d e w alua cję złotego w raz z w szystkim i z n an y m i fataln y m i ko n sekw encjam i tego.

C zy ż w ięc nie lepiej jest w p ro w a d z ić u nas stary i w y p ró b o w a n y system w olnej g ie łd y , na której im p o rte iz y i eksporterzy k u p o w a lib y w z a ­ je m n ie o I siebie obce w a lu ty bez udzia łu rząd u.

R ząd natom iast db ałb y o to, żeby B ank Polski stw o rzy ł sobie trw ały p o d k ład em isji b a n k n o tó w , n ie zale żn y od k o n ju n k tu r h an d lo w y ch i różn y ch k a p ry sów giełdy. F u n d u sze na ten cel, jeżeli ju ż nie m o g ą być zdobyte na grodze p oży czki w e ­ w n ętrzn ej, lub zagranicznej, to niech będ ą p rzy n a j­

m niej g rom adzone przy p o m o cy p o d a tk ó w . Na ten cel, który po w ojsku jest bodaj n ajw ażn ie jszy m dla naszej p aństw ow e j egzystencji, trzeba znaleźć je d n o z p ierw szy ch m iejsc w budżecie. B ank P o l­

ski p o w in ie n ro zp o rząd za ć d ostate czn y m i w łasnym i fun d u szam i w spraw ach em isji być niezależny m od c h w ilo w o zn ajd ujący ch się w kasie k a p ita łó w , m a­

ją c y c h zup e łn ie odrębne przeznaczenie. Z w ię k s za ć , lub zm niejszać em isję będzie m ó g ł bank p aństw a przy pom o cy skupu weksli h a n d lo w y c h , m ając na w zg lęd zie m in im u m p okry cia, przepisane ustaw ą i w skazane d ośw iadczeniem . W y c h o d z ą c z z ało że ­ nia zró w n o w a żo n e g o b u d że tu i o d p o w ie d n ie g o p o ­ krycia em isji m o żn a będzie bez żad n e g o ryzyka w p ro w a d z ić w y m ie n ność złoty ch na złoto, lub obce p e łn o w arto ścio w e w a luty , co w raz z w o ln ą g ie łd ą d e w iz o w ą p rzy czy n iło b y się do p ra w d ziw e j i osta­

tecznej stabilizacji złotego. W s z a k i dziś rząd o b o ­ w iąza n y jest dostarczać g ie łd zie w a lu ty j rów n e

(5)

zło tu , albo w y d a w a ć naw et sam o zło to ze sk arb u p a ń stw a ( W ł. G ra b sk i w y sła ł złoto do A m e ry k i pod zastaw p o ży czki). P rzy w y m ie n n o ści bankne- tó w i w olnej gie łd zie system p ie n ię żn y będzie z a ­

be zpieczony od de w aluacji przez n a d m ie rn y o d ­ p ły w złota, g d y ż nieznaczne naw et zw y żk o w a n ie dew iz, p o ciąg ać będzie autom aty czn ie i natych m iast d o p ły w złota, który z n ó w ze swej strony w y w o ła zn iżk ę k u rsów obcych w alut.

Jed n ocze śn ie p o w in ie n b y ć zniesiony i to n a ­ tychm iast ko szto w ny u c ią żliw y i bezcelow y zakaz w y w o zu pieniędzy z Polski. Lepiej b y ło b y skiero­

w ać w ięcej energji, sum ienności i kosztów w nale­

ży te fu n k c jo n o w a n ie u rz ę d ó w celnych, od sp raw ­ ności który ch zależy w y k o n aln o ść p o lity k i g o s p o ­ darczej państw a i znaczne d o ch o d y fiskalne. Zakaz w y w o zu p ie n ięd zy jest rów n ie ż p ozostałością z cza­

sów inflacji, kiedy się łu d z o n o , że przez n ie d o p u sz­

cze n ie b a n k n o tó w polskich do giełd zag raniczny ch m o żn a zapobiec sk utkom inflacji. Ś ro d e k ten b y ł zaw sze n aiw n y , a w obec z ró w n o w a że n ia budżetu nie m oże m ieć najm niejszeg o znaczenia naw et w

JESZCZE O AKCJI

J u ż raz p o ru szy liśm y w „Z iem i K u ja w s k ie j"

kwest]ę b u d o w la ną, w skazując na jej doniosłe z n a­

czenie w naszein ży c iu gospodarczem . Z d a w a ło b y się, że d o w o d ze n ie o naglącej i koniecznej p o trz e ­ bie b u d o w n ic tw a jest ju ż chyba zbytecznem , gd y ż sp raw a ta została w szechstronnie i w ielokrotnie o m ó w io n a w prasie, ujęta w szeregu referatów , w dyskusjach rozm aitych kom isji, ja k r ó w n ie ż o m a ­ w iana i d y sk u to w a n a w sferach rząd o w ych . Je d n a k ­ że fakt, że za sło w am i nie idą czyny d o w o d zi, iż spraw y tej nie d oce niam y , nie p o jm uje m y jej d o ­ niosłego znaczenia w ży c iu g ospodarczem Polski.

Z e staw ie n ia, podane przez pism a w arszaw skie, ilu s tru ją katastrofalne stosunki m ieszkaniow e. Na- p rzy k ła d liczba zaw artych m ałże ństw w W arszaw ie w latach 1923-4-5 i I p ó łro c z u 6 sięga cyfry 29,750, n o w o w y b u d o w a n y c h izb m ieszkalnych za ten sam czasokres — 9605.

W Ł o d z i w ty m że czasie b y ło zaw artych n o ­ w ych m a łże ńs tw 8,069, a n o w ych izb m ie szka ln y ch p rz y b y ło 3,177.

M ó w im y i piszem y d u ż o o potrzebie b u d o w ­ n ictw a, ale w idocznie statystyczne dane wcale nas me przerażają, jeżeli nie d z w o n im y na alarm , jeżeli intensyw nie nie p rzy stępujem y do rozstrzygania tak w ażnego p ro b le m u. D ane statystyczne, suche cy­

fry, ponure k o lu m n y p o ró w n a ń , nie p rze k o n y w u ją nas jeszcze sw ą g ro zą. W p r o s t p o g o d ziliśm y się z o becnym stanem rzeczy.

S a rk a m y w p raw d zie , ale św iad o m ie to le ruje ­ m y dzisiejsze an o rm aln e stosunki m ieszkaniow e. T o ,

oczach n ajgorętszy ch w y zn a w c ó w z d o b y in fla ­ cyjnej.

M o żn a stw ierdzić, ż e ^ o k r ^ w a m e ^ j w ^ ^ ^ ó ^ p aństw o w y ch em isją b a n k n o tó w (inflacja), dewalu- cja, g ie łd a p rzy m u s o w a , p rzy m u s o w y kurs b an k n o ­ tó w i zakaz w y w o zu p ie n ięd zy z gran ic państw a — w szystko to — należy do jednego system u, który po w y d a n iu jak najgorszych re zultatów ju ż daw n o z b a n k ru to w ał. T rzeba zastąpić go in n y m system em , w k tó ry m d o m in u ją c ą rolę grają: zw iąz a n ie ze so- b ą p rzy c zy n o w o zrów n o w aże n ie b udżetu p a ństw a, stabilizacja zło te g o , w o ln a giełda, w y m ie n n o ść b an ­ k n o tó w , sw oboda przew ozu p ie n ięd zy przez g ra n i­

ce państw a. Przez zró w n o w a że n ie bud że tu został już zrob ion y początek— trzeba teraz z całą ko n se k ­ w encją p rze p ro w ad zić dalsze reform y, inaczej p o j­

ą ł ^ na m a rne spełn io n e ju ż w ysiłki i dokon an e prace.

S. Boryssowicz.

BUDOW LANEJ.

że W a rs z a w a n a p rz y k ła d posiada 48 procent lokali p rze lu d n io n y c h , Ł ó d ź — 51 procent, K ra k ó w — 46 procent, to, że w W arszaw ie ilość lokali dobry^ch i bardzo dobrych da się określić procentow o na nie ­ całe 4 procent, że m ieszkań z w y g o d a m i w o k rę­

gach ro botniczy ch naliczyć m ożna aż I, dosłownie jeden procent, a lokali n a p rzy k ła d z ła zie n k ą niem a wcale — rów n ie ż nas nie przeraża i nie sm uci. N a­

w et ra s nie w zrusza fakt taki, iż na je d n o łó ż k o w okręgach robotn iczy ch W arszaw y przy'pada 3 o so­

by! A istn ie ją i takie lokale, w któ ry ch łó ż e k wo- góle niem a, są i takie, gdzie się g n ie źd zi po 6— 10 osób.

P rócz tego pozostaje nam do o d b u d o w a n ia w ielka liczba d o m ó w , zburzon ych podczas w o jn y , a sięgające cyfry 129,000 Przy'kłady p o w y ższe p o ­ dajem y celow o dla p obie żn e go o d zw ie rciad len ia bra­

ku m ieszkań. G d y b y ś m y chcieli w y k a zy w a ć szcze­

g ó ło w o stan lokali m ieszkaln y ch u nas we W ło c ­ ła w k u , w m iastach i m iasteczkach o k o lic zn y c h , to nędza m ieszkaniow a w y s tąp iła b y w znacznie więk- kszej jaskraw ości.

T roskę o los b u d o w n ictw a w cały m kraju p o ­ zostaw iam y całem u sp o łeczeństw u i c zy n n ik o m r z ą ­ d o w y m , nie rościm y sobie pretensji do o m aw ian ia całokształtu tej spraw'y, a je że li p rzy tac zam y n ie ­ które dane o charakterze o g ó ln y m , to je d y n ie p o to, aby się stały bodźcem do pozyty'w nej akcji b u ­ dow lanej u nas

R u ch budow lany' o ży w i całe nasze życie g o ­ spodarcze, zm niejszy li zbę bezrobotny ch , sp o łe ­

(6)

cze ństw o natchnie n ad zie ją bliskiego lepszego jutra.

R z ą d obecny kw estji b u d o w la n e j p ośw ięca specjal­

ną uw ag ę. S ą w yzn aczon e spore na ten cel kre ly- ty i będ ą rozdzielane tym , którzy do b u d o w y przyr stąp ią. W rozd zie lan iu kredy tu przedęw szystkiem u w z g lę d n ia n e będ ą sam orząd y m iast, sp ółd zie ln ie i ko o p e raty w y b u d o w la n e . U nas we W ło c ła w k u d o tą d cicho. S etk i rodzin w egetuje w norach i p iw ­ nicach, setki ludzi skazanych na wdychanie* zg n iłe ­ go p ow ietrza suteryn, a w y g n a ńco m przy szosie kow alskiej w iatr rzuca piaskiem w oczy przez szpa­

ry skleconych budek, p aro dji p ry m ity w n e j ludzkiej sie d zib y — na ch w ałę m iastu. . .

Z S A L I O D

Juljusz Kaden-Bandrowski

Odczyt Bandrowskiego p, t, „Czy Baryka jest komunistą?" wzbudził w mieście naszem ze względu liu temat i osobę prelegenta niemałe zainteresowanie.

Przedwiośnie to jedno z najbardziej popularnych dzieł Żeromskiego. Pewien odłam społeczeństwa, któ­

remu się z d a w a ło , że wziął w monopol patrjotyzm, który sądzi, że patrjotyzm to błyskotka, która jest na pokaz tylko, w swojej organiczonośei, a nawet nieucz­

ciwości obrzucał błotem dostojnego pisarza, zamiast być mu wdzięcznym za to żarliwe zajmowanie się każ­

d ą żywotną i palaeą kwestją naszego narodu. Żerom­

ski, widząc bijące na nas niebe'/.piec.zefintwo „WUtru od Wschodu" spojrzał z całym objektywizmem w to zło współczesne. Jake myśliciel głęboki nie demagog, uie m ógł operować taniemi argumentami, oldiczonemi na krótką metę; na uboczu postawił czyto sprawę m n ie j- szośoi narodowych, czy płatnych agitatorów, a /ujrzał w duszę samego Polaka, pochodzącego z rodziny ma­

jące j za sobą choćby najlepszą tradycję narodową (jak Cezary Baryka), ale narażonego w tem dopiero „przed­

wiośniu" Polski na tysiące najrozmaitszych wpływów.

W części drugiej „Przedwiośnia" znaleźlibyśmy zapew­

ne jakie ważkie wskazania autora, ale niestety śmierć przerwała zbożną jego pracę.

N O T

Widzi mi się.

Do jakiego stopnia rozwielmożniło si^ partyjnictwo i zacofanie dowodzi smutny fakt, że niektóre dyrekcje szkół zabraniają swym uczenicom wstępu na odczyty na tematy najbardziej aktualne a odpowiednie dla mło­

dzieży. Tak zbojkotowała dyrekcja jednej z tych szkół swego czasu odczyt Sieroszewskiego. . . o Japonji, dla­

tego tylko, że Sieroszewski nie odpowiada tym prze­

łożonym. Obecnie ten sam los spotkał Bandrowskiego.

Odczyt o „Przedwiośniu" w ydał się niewiadomo, czy niemoralny, czy za poważny. Faktem jest, że „Przed-

M am y obecnie n o w e g o prezydenta m iasta.

O c ze k u je m y od niego in icjaty w y w tym kie run k u, in ic ja ty w y , k tó ra b y m ogła być jaknajpręH zej re ali­

zow ana. A lokatorzy , zw łaszcza ci, których los nie­

w dzięczn y zm usił do zaży w a nia gorzkich rozkoszy m ie szkaniow y ch , niech tw o rzą coprędzej koopera- tyw}^ i sp ółd zie ln ie bu d o w la n e i p rzy s tę p u ją do pra­

cy. Z w ra c a m y na to uw agę w szystkim m iejscow ym i o k o lic zn y m zw iązkom z a w o d o w y m ro b o tn iczy m i w szelkim z a w o d o w y m organ izacjom inteligencji pracującej, juk r w nie ż kołom ku p ie c k im i przem y­

słow ym .

S. PROMIS.

C Z Y T O W E J ;

o Przedwiośniu Żeromskiego.

Prelegent na wstępie stwierdził, że „Przedwiośnie"

w ciągu pół roku od chwili ukazania się, znalazło w Ronji ©koło dziesięciu tłumaczy, co starano się przypi­

sać na niekorzyść autora. Zrobiono z Baryki komunis- tę, gdy tymczasem uważne spojrzenie na życie Cezare­

go musi ten sąd obalić. Jego „działalność" w mieście Baku, a n, wet przyłączenie się do pochodu komunis­

tów w Warszawie nie ma ni : wspólimg i z przejęciem się ideami komunizmu. Baryka jest dopiero materjalem na człowieka— część druga rzuciłaby silniejsze światło na duchowość Cezarego. Pielegeni wyraził tę. pewność, że czas uspokoi w ielką burzę na temat „Przedwiośnia", a na plan pierwszy w ystąpią trwałe wartości dzieła, ów cudowny stosunek m atki do syiu*, lub ojca do sy­

na przedstawiony jest z mistrzostwem rządkiem w li­

teraturze świata. Słusznie podniósł prelegeut artyzm ję­

zyka Żeromskiego. Takiego bogactwa języ ka, takiej rozmaitości nie znajdziemy nawet u Sienkiewicza,

Odczytu Bandrowskiego słuchało się z rozkoszą, gdyż prelegent ma nadzwyczajny dar słona; wyraże­

nia jego nie wyszukane, ale zawsze trafue, zawsze przekonywujące, owiane jak ąś poetyczną prostotą.

T. F.

A T K I.

wiośnie" dzięki smutnej nagonce na Żeromskiego jest wśród młodzieży najbardziej znaną lekturą — zatem nic już zdrożnego nie byłoby w obecności uczenie na odczycie, w yjaśniającym ideę dzieła. Zarząd P. U. K.

jakoteż podane streszczenie na afiszach daw ały przy~

tem gwarancję, że odczyt będzie dla młodzieży odpo­

wiedni. Również niezrozumiałym jest fakt pewnego ogra­

niczenia uezenicom wstępu na ostatni odczyt Dembow­

skiego. F akty te są tem bardziej niesmaczne, że te szkoły, zabraniając z jednej strony, przez jakąś zawiść partyjną, uczęszczać na odczyty zupełnie odpowiednie,.

(7)

z drogiej strony przym uszają uezeaicu i to od klas niższych obeoaośoi na imprezach, czasem dla nich za poważnych, urządzanych przez te szk»ły hez wzglądu na wygórowane ceny. Metody takie są niedopuszczalne i mamy wrażenie, że kuratorjum potępiłoby taką samo­

wolę, gdyby o niej wiedziało.

Tem większy niesmak wzbudzają fakty takie u osób, do których możnaby znstosować znaną piosenkę: „La donnę e mobile" lub przysłowie: Honeres mutant mo­

res".

Szosy.

Zdaw ało by się, że żyjemy już w tych czasach kiedy nikt z pośród społeczeństwa nie śmie kwestjoiifwać potrze­

by budowania dróg. Tymczasem istnieją fakty zaprze­

czające temu mniemaniu. W budowie szos rządy nasze nie wiele zdołały dotąd zrobić. Praoa samorządów w tym kieruuku posuwa się ociężale, żółwim krokiem.

W ieś nasza wszelką pomoc przy naprawie i budowie dróg, nawet obok własnego domu, traktuje ja k o p ań­

szczyźniany przymus. D la przykładu podajemy fakt.

O d Piotrkowa kujawskiego do Sompolna buduje się szosa od lat trzech (kilkanaście kilometrów), pozostaje do wykończenia coś ze 3 kilometry i na tem utknęło.

T a niedokończona reszta, to najgorszy kaw ałek drogi, jiiki sobie można wyobrazić: błoto, wyboje, kałuże, ba- jory; grzęzną konie, łam ią się wozy, rwie się uprzęż, a s/.osy skończyć nie można. Dlarzego? Ano bo inna gm ina inne starostwo i województwo... Czy to wioa

R 0 Ż

Smutna rocznica.

W e czw artek 16 g ru d n ia m in ęły cztery lata od d nia, w który m za m o rd o w a n y został pierw szy P re zy d e nt R ze czy p o sp olite j Polskiej, ś. p. G a b rje l N arutow icz.

S m u tn ą tę rocznicę obch od zon o w w ielu m ie j­

scow ościach pr^ez urządzenie n ab o że ń stw ża ło b n y c h i odczy tów .

Ilu ludzi w Polsce i w jakim wieku nie umie czytać i pisać.

P o d łu g ty m czaso w ych obliczeń, d o k o n a n y c h na pod staw ie ostatniego spisu lud n ości, Polska p o­

siada, niestety, 6 m iljo tió w , 581 tysięcy i 807 a n al­

fab e tów w w ieku od lat 10 w zw yż.

P o n ie w a ż w całem P ań stw ie P olskiem jest o ko ło 30 m iljo n ó w lud no ści, w ięc tedy p iąta część, czyli k ażd y p iąty człow iek (w w ieku ponad 10 lat) n4e um ie czytać i pisać.

C o do w ieku, to od lat 10 do 14 je st a n alfa ­ b e tó w 1 m iljo n . 51 tysięcy i 60; od lat 15 do 19 je st a n alfab e tów 751 tysięcy i 749; od lat 20 do

1 m iljo n , 23 tysiąca i 191; od lat 30 do 39

—■ 918 tysięcy i 137; od lat 40 do 59 — 1 m iljo n , 835 tysięcy i 302, od 60 lat i w ięcej — przeszło

I m iljon .

miejsoowego i okolicznego społeczeństwa, czy też od- nośuych władz, ale wina czyjaś jest, bo kałuże, wyboje i bajory o tem św iadczą. Najwyższy czas przetrzeć oczy, przypatrzeć się faktowi i skończyć to widowisko.

Telefon na dworcu.

Poruszaliśmy ju ż na tem miejscu brak te le fo n u dla użytku publiczności ua dworcu włocławskim.

Otóż czyby nie m ógł „Ruch" lub też dzierżawca bufetu I klasy postawić taki telefon? Z pewnością opła­

ciłoby się to dzierżawcy i publiczność miałaby wygodę.

Ciemności egipskie.

W ydział techniczuy naszego miasta, by pokazać obywatelom, że o ś się robi, czasem wybrukuje część ja k ie jś uliczki lub położy chodnik na ulicy, po której spaceruje jedynie żywy inwentarz obywateli miasta.

Ostatnio np. położono chodnik po obydwu stronach ul.

Orlej, dla kogo? Chyba sam magistrat nie potrafiłby odpowiedzieć ua to pytanie. A tymczasem ulica K iliń ­ skiego od Szkolnej i Gęsia od przejazdu do Ogrodowej, jedue z główniejszych arteryj naszego miasta, ja k o prowadzące ua przedmieście robotnicze Kokoszkę, nie- tylko nie m ają chodników, ale pozbawione są prawie oświetlenia. Podobno wkrótce ma nastąpić otwarcie no­

wego mostu na Zgłowiączce. Zapytajm y, dla kcgo bę­

dzie ten most, jeżeli przechodnie z powodu braku chod­

ników i oświetlenia na ul. Kilińskiego i Gęsiej nie bę­

dą mieli do mostu dostępu?

N E.

N ajw ięcej an alfab e tów jest w w o je w ó d z tw a c h w schodnich.

Za nadużycia podatkowe.

W s k u te k oskarżenia o nielegalne zw o ln ie n ia i o droczenia p o d atk o w e , n aczelnik kancelarji de­

partam e n tu obrotu p ieniężnego w M inisterstw ie Sk arb u p K iełbasa został zaw ieszony w c z y n n o ś ­ ciach, a spraw ę jego sk ie ro w ano do p ro k u ra to ra oraz do kom isji dy scyplinarnej.

Bezwzględne ściąganie podatków.

M inisterstw o S k a rb u w y d a ło do w szystkich Izb sk arbow ych o k ó ln ik , w skazujący na to, że w o ­ bec dobrych cen p rze dew szy stkiem na p ro d u k ty rolne, należy zach odw ać ja k najdalej id ą c ą c z u j­

ność nad p ra w id ło w o ś c ią egzekucji p o d a tk o w y c h , zw łaszcza m ających na celu ściągnięcie zaległo ści w p o d atk u g ru n to w y m i d o c h o d o w y m . Z aleg ło ści w tych podatkach w in n y być zap łaco ne b e zw a ru n ­ ko w o do l stycznia 1927 r. Z arządzen ie to nie z n o ­ si p o p rze d n io w y d an y c h p oleceń co do p rzy zn a ­ w ania ulg, te ulgi je d n a k w in n y być ud zie lan e z ca­

łą o g lęd n o ścią i ty lko w w y p ad k a ch rze czy w istej potrzeby. J u ż u dzielan e ulgi w spłatach p o z o s ta ją w m ocy.

(8)

T r a n r y b i i o l e j j a d a l n y .

-S*CS

>>

®E

00o

CL(X)

Znane ze swej dobroci K U JA W SK IE E S E N C J E oryg. flakonach, do domoweg

p rzyrząd zania najlepszych

w oryg. flakonach, do domowego j

O KG LR R Y i BIM OKLE ściśl t ” ku

A P A R A T Y i P RZ YBO RY FOTOGRAFICZNE poleca skład apteczny D A W ID A W O LM A N A

ul. 3 Maja 11 — Włocławek.

0

1 a Środki opatrunkowe i wyroby gumowe.

M A G A Z Y N

KONFEKCJI MĘSKIEJ

W Ł O C Ł A W E K , 3 M A J A 12.

P O L E C A

Na GWIAZDKĘ i SEZON ZIMOWY:

Kapelusze, Trykotaże, Czapki, Rękawiczki,

Krawaty,

Sw etry, Koce, Pledy, Kalosze

w y ł ą c z n a s p r z e d a ż :

O b u w i e w y k w i n t n e

k r a j o w e

W j t i r wielki.

„CED A“

Ceny i), przjsipe.

£8 - -53

01iWiej«!!«M_&wtazd ire

P. M a ń k o w s k i

ul. 3-M aja 26

W Ł O C Ł A W E K

D a m s k ie , m ę sk ie i w ybór d z ie c in n y , jdla m ło d z ie ż y szk o ln ej

G W A R A N T O W A N E ! oraz wszelkie pantofle pokojowe, letnie, zimowe

i gimnastyczne, k alosze i śn ie g o w ce

<C N *H o o u xs r*

551 & §

2- .2- 2

* s o ^a a2 o 5 &

'5 -S JSĆas

cr

> co

■£ a~ oj

»-

Ł_

CC

c — -5

w s <xi c5 O W S y

^ * S° 5- SC S

SKLEP TOWABflW KOŁONJALNYCH i DelUatesdw

r„ o0 Z7 B A C H U S E M "

wl. K, Kaziinierowicz dawniej a . g r ą b c z e w s k i W Ł O CŁ A WE K — --- — ul. 3-go MAJA Jfc 14.

Poleca nu nadchodzące święta Bożsgi Narodzenia:

W ielki wybór towarów kolonialnych, owoców suszonych i świeżych, delikatesów oraz duży wybór bakwlji i pier­

ników Wessego i innych firm, jak również konserw najprzedniejszych gatunków

po cenach najprzystępniejszych B — ---

I DARMO! DARMO!

Tylko za samo uszycie ubiory męskie I damskie.

W . B O K

Włocławek, ulica 3-go Maja Jfc 4Q. I l C E N Y Z N I Ż O N E ! I

Poleca na Święta męskiego i damsk Magazyn

VIŁ BRZECHWA Włocławek, ul. 3-ge Maja Na 40.

ET

CENY ZNIŻONE!

N a ś w ię ta p o le c a m to w a r y k o n fe k c y jn e

i g a la n te r y jn e rów nocześ nie (i/.uaj m i am,

iż sklep mój przenszę

/. dn. 1. II. 27 na u l. 3-gfo M a j a 3 3 .

H. L e p k o w s k l

ul. 3-go Maja 24 WŁOCŁAWEK.

a

Czytajcie i rozpowszechniajcie „ZIEMIĘ KUJAWSKĄ"

organ demokratyczny i republikański.

W arunki prenumeraty * przesyłka lnb odnoszeniem do domu: k w aitaln ie 2 * ł., półrocznie 4 zł., roez ie 8 zł.

Cena numeru pojedyńczego SO «ro8zy.

Adres R edakcji i Administracji: W łocław ek, Nowy Rynek 20, wejście z bramy. Redaktor przyjmuje codziennie od 5 — 6 po p»ł.

Redaktor: ANTONIN PUZYNSKI Wydawca: Klub społeczno polityczny w Włocławku.

Druk, p. f. „Księgarsko-Drukarska S-ka“ w Rypinie, Telefon Nr. 56. is s

Cytaty

Powiązane dokumenty

Napewno nawet Panu Tarry jest wiadomem, że ogół urzędniczy składa się obecnie przeważnie z jednostek o wyeokiem poczuciu obywatelskim i pomimo niesły­. chanie

Tem się tłomaczą częste expose ministrów na plenum i komisjach w Sejmie, tem się tło- maczy szereg odbytych i mających się odbyć konferencji z przedstawicielami

Już najwyższy czas przyznać się do błędów i ze skruchą dziękować Bogu, że marzenia wasze się nie ziściły, i że nie zdołaliście osiągnąć waszego

we czwartek odbyło się w Wieńcu zebranie organizacyjne Partji Pracy. Jankowski z Kruszyna, delegowany z ramienia Okręgu Kujawskiego Partji Pracy we

Na gruncie włocławskim ludność miejscowa wypow ied iała się kilka miesięcy temu za szkołą jednolitą Półtora tysiąca rodziców na zebraniu w „Polonji&#34;

pada, że ukazuje się perjodycznie w dużych odstępach czasu. „ Z a przemysł uważa się wszelkie zatrudnienie zarobkowe lub przedsiębiorstwo, wykonywujące

w sali Straży Ogniowej odbyło się Organizacyjne Zebranie Partji Pracy, na którem w dłuższem przemówieniu przedstawił program Partji prezes Okręgu prof.

na terenie stolicy Kujaw rozwija się bardzo dobrze, obecnie już liczy przeszło stu członków, rekrutujących się z inteligencji pracującej, rzemieślników, kupców