• Nie Znaleziono Wyników

Ziemia Kujawska. R. 1, nr 8 (1926)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Ziemia Kujawska. R. 1, nr 8 (1926)"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

^ ł o c ła w o / t, Z Juisłopaóa 1926 r.

c 12o f i 1.

(Bena 30 g r o s z y .

3 T ° 2 .

Ml A

ICYJAWyK A

Sprawy społeczne

- —

<3*oliftjRa

Z ycie gospodarcze D W U T Y G O D N I K

Pracownicy państwowi a rząd obecny.

T a k zw . kw estja u rzęd n icza b y ła jedn ym z n ajw ażn iejszy ch zag ad n ień , z któ ry m sp o ­ ty k a ł się k ażd y rząd o d z ara n ia o dro d zen ia naszej p ań stw o w o śc i. N ie trze b a ch y b a p rzy ­ po m in ać, że p raco w n ik p a ń stw o w y d o m aja b. r. był trak to w a n y , jak o zło ko nieczn e, że k a ż d y sp a d e k w alu ty o d b ijał się p rzed e - w szystkfem n a zaw sze w ięcej niż sk rom nym jego b u d żecie, że w szelkie p ró b y u zd ro w ie­

nia n aszeg o sk arb u , u stab iliz o w an ia lub p o d ­ niesienia się ku rsu m arki i złotego zaw sze były łą czo n e z o szczęd n o ściam i b u d żeto w e m i k o ­ sztem p raco w n ik a p ań stw o w eg o .

A te n p arja s odro dzo nej P olski, u rz ę d ­ nik czy funkcjonarjusz p ań stw o w y , zaw sze b y ł g o tó w czek ać na p o p raw ę sytuacji go- sp o d arczo -p o lity czn ej, zaw sze by ł go tó w sk ła­

d a ć ofiary na rzecz O jczy zn y (pożyczki p a ń ­ stw ow e, akcje B anku P olskiego), zaw sze cier­

piał b ied ę i n ie d o statek .

P ró b o w a ł czasem , k ied y g łód zac zy n ał d o sk w ierać i n ęd za za g lą d a ła m u w oczy, p ro sić rząd y o p o p ra w ę b y tu , o p od w y żk ę, o 13-tą pensję; cza se m d o sta w a ł n a o d czep - nego jak iś o ch łap w p o sta c i zap o m o g i b e z ­ zw rotn ej lub zap om o gi, p o trą c a n e j z p o b o ­

rów w kilku ratach; najczęściej p o p rz e s ta ­ w ać m u sia ł n a o b ietn icach i zap e w n ien iach , że w k rótce, z a m iesiąc, za d w a, za p ó ł roku jego p o stu la ty b ę d ą u w zględnione.

C zek ał cierpliw ie i cze k ał lep szeg o jutra, aż d o cze k ał się, że delegacji Z a rz ą d u G łów ­ nego S. U. P ., je d en z p rem jeró w b ru taln ie rzucił w tw arz: „jutro b ęd zie jeszcze gorzej, niż d zisiaj” , a n a p ro te st delegacji o d p o w ie ­ dział d y m isją d eleg ató w G o ettla, C zarn eck ie­

go i D udy. U rzęd n ik ob ro n ił sw o ich d e le ­ g ató w , ale n a „gorsze ju tro ” się zgodził, w ierząc, że d alszeg o p o św ięcen ia z jego stro ­ n y w y m ag a d o b ro O jczyzny.

A ty m czasem rozm aite „żelazne m io tły ” w y m ia tały setk i i ty siące p raco w n ik ó w p a ń ­ stw ow y ch, p o z b a w ia ją c ich p racy i zaro b k u , n a m iata jąc n a to m ia st zgniliznę m o raln ą i k o ­ rupcję. R o zm aite red ukcje, k ilkan aście razy p rz e p ro w a d z a n e reorganizacje raz p o razie sp a d a ły n a głow y p raco w n ik ó w p a ń stw o w y ch , dezo rg a n izu ją c p ra c ę p raco w n ik a i d e m o ra ­ lizując jego sam ego.

N ajskrom niejsze n aw et ż ą d a n ia p ra c o w ­

ników p a ń stw o w y c h , d o m a g ając y ch się s ta ­

bilizacji, stałej p rag m aty k i słu żb ow ej, w y d a t­

(2)

niejszej p o m o c y lekarskiej, nie b yły zrealizo­

w an e, by ły o d k ła d a n e z d nia n a dzień, z ro ­ ku n a rok. P rzy szła w reszcie u s ta w a „ s a ­ n a c y jn a ” Z d ziech o w sk ieg o z 22 g ru d n ia 1925 r., k tó ra s k a so w a ła sto so w an ie ruchom ej m n ożnej i zm niejszyła p o b o ry o 4'/*» 5 i 6%.

Z n o w u p raco w n ik p ań stw o w y m iał rato w ać S k arb P a ń s tw a k o sztem sw oim i sw o ich maj- bliższych, znow u m iał p ła cić z w łasnej k ie­

szeni za n ie u d o ln o ść rząd ó w , za ro zm aite p re z e n ty p o d a tk o w e ziem ian o m i p rzem y ­ słow com .

B urza m a jo w a p o ło ży ła kres igraniu z P o lsk ą i z a b a w ie k arzełk ó w m o raln y ch i u m y ­ sło w y ch w m ężó w sta n u .

R z ą d prof. B artla już od czerw ca p rzy ­ w rócił 4 '/ „ 5 i b%, w strzy m u jąc się je d n ak zu p ełn ie s ł u s z n i e — od s t o s o w a n i a m nożnej; w p ro w ad z en ie której nie ro zw iąz a­

ło b y k w estji u p o sażen ia a ro zp ętało b y z p ew n o ścią n o w ą orgję drożyzny. R z ą d M ar­

szałk a P iłsu d sk ieg o p o sz e d ł jeszcze dalej zap o w ie d ział jed n o ra zo w y 20-& d o d a te k do p o b o ró w , p ła tn y w d w u rata ch , 15 listo p a d a i 15 g rudnia, w niósł do b u d żetu n a rok 1927 p o d w y żk ę p o b o ró w o lOfc.

R zeczą ja sn ą jest, że 10li d o d a te k do p o b o ró w nie d o p ro w ad zi o becnej realnej w arto ści p ła c p raco w n ik ó w do realnej w a r­

tości ty ch p ła c w gru dniu 1925 roku. R ząd o b e c n y zd aje sob ie z tego d o sk o n ale s p ra ­ w ę, v ice-p rem jer prof. B artel kilkakrotnie d a ł tem u w yraz, a o b ecn y m inister sp ra w w e ­ w n ętrzn y ch gen. S k ład k o w sk i, p rzem aw iają c na o statn im Z jeźd zie S tow . U rzęd n ik ó w P ań -

ROZWAŻANIA

VI. PRODUKCJA

Ż y cie g o sp o d a rc z e p o leg a n a prod uk cji (w y tw arzan iu ), p o d ziale i sp oży ciu b o g actw . Z z a s a d n i c z y c h 3 czyn nikó w produkcji:

1) b o g actw n atu ra ln y ch i sił p rzy rod y, 2) k a ­ p itału i 3) p racy, d w a o statn ie grają w n o ­ w o ży tn y ch cza sa ch co raz w ięk szą rolę — ilościow o i „jak o śc io w o ” .

Ilościow o p ra c a w zro sła z p o w o d u u s ta ­ w icznie zw iększającej się ilości rąk ro boczych, a „jak o ścio w o ” — u d o sk o n aliła się dzięki zbiorow ej pro dukcji, p o zw alającej na z a sto ­ so w an ie p ra w a o pod ziale p racy.

K ap itał w zrósł i w zrasta w ciąż ilościo-

stw o w y ch , w im ieniu P rem jera, M arsz. P ił­

su d sk ieg o i całeg o R ząd u , ośw iadczył, że n a k ażd y m p raw ie p o sied zen iu R a d y M inistrów R z ą d szu k a śro d k ó w dla ulżenia ciężkiem u poło żen iu m a terja ln em u u rzędn ik ów , po łożeniu, któ rego gen. S k ład k o w sk i nie z a w a h a ł się n azw ać p o im ieniu: nędzą! P ierw szy to R ząd, któ ry nietylko zrozum iał, że n ależy p o d n ie ść gło d o w e p o b o ry p raco w n ik ó w p ań stw o w y ch , lecz w stąp ił n a realn ą d rog ę p o d n o sz e n ia ty ch p łac, p o d n ió sł n arazie o 10 tylko p roc.

p o d n ió sł n iew y d atn ie, d alek o n ie w y starc zają co, ale po dn ió sł. P ierw szy raz urzęd n ik i fun k­

cjon ariusz p ań stw o w y w idzi w sto su n k u do siebie d o b rą w olę, zro zu m ienie sw y ch p o ­ stu lató w , p ierw szy raz m oże uw ierzyć, że p rz e p ro w a d z a n a o becnie reo rg an izacja je st o statn ią, że stab ilizacja zo stan ie d o k o n a n a w najbliższym czasie, że o trzy m a w reszcie p ra ­ g m aty k ę słu żb o w ą, że za p ierw szy m d o d a t­

kiem do u p o sa ż e n ia p ó jd ą inne. aż u p o s a ­ żenie zagw aru n tu je jem u i jego rodzinie zn o ­ śn ą egzystencję.

P ra sa , rep re z e n to w a n a w- Sejm ie przez tw ó rcó w u sta w y san acyjn ej z 22 XII. 1925 r. p o słó w z d z ie c h o w sk ie g o , R y m ara, P o p ie la i innych, o becnie p o d n o si k rzyk i bierze b ied n eg o p raco w n ik a państw row ego w o b ron ę.

D arem n y tru d , panow ie! P raco w n ik p a ń s tw o ­ w y z b y t d o b rze w as zna, nie d a się w am n a spó łk ę z kom u nistam i o kpić i o kłam ać, p raco w n ik p a ń stw o w y zaw sze w ierzył i w ie­

rzy M arszałkow i P iłsud skiem u , w ierzy, że ju­

tro b ęd zie lepiej, niż dzisiaj.

A . Puzyński.

EK O N O M IC ZN E

I N A D P R O D U K C JA

w o dzięki o szczęd zan iu części w y p ro d u k o ­ w an y ch b o g actw i „jak o śc io w o ” , jako coraz to bardziej u d o sk o n alo n e n arzęd zia produkcji.

W zro st ilościow y i „jak o śc io w y ” czyn­

ników p ro d u k cji oczyw iście m u siał w p ły n ąć na w zrost sam ej — produkcji, k tó ry nie z a ­ w sze szed ł w p a rz e z o d p o w ied n im w zro ­ ste m spo ży cia, (spo życie nie zależy o d chęci

— ap ety tu , lecz o d siły nab yw czej — m o ­ żności).

Z p o w o d u p o w stającej często d y sp ro ­

porcji m iędzy p ro d u k cją, a sp oży ciem p o ­

w sta w a ła n ad p ro d u k cja w różn ych g ałęziach

(3)

w ytw órczo ści. W y p ro d u k o w an e to w ary nie zn ajd o w a ły d o stateczn ej ilości nab yw có w , za ­ w alały sp ich rze i sk ład y , p ro d u cen ci zaś, zm uszeni d o sp ełn ien ia zaciąg niętych z o b o ­ w iązań , zaw ieszali w yp łaty . P o w staw a ły w te n sp o só b sp o rad y czn e kryzysy v n a d p ro ­ dukcji w p oszczeg ó ln y ch g ałęziach w ytw ór­

czości.

Ż y cie g o sp o d arcze, o p arte n a w olnej ko nk urencji, czyli sw o b o d n ej grze p o d a ż y i p o p y tu , z n atu ry rzeczy nosi w so bie z a ­ rodki d ro b n y ch k ryzysów , gdyż u leg a w a h a ­ niom zależn ie o d zao fiaro w y w an y ch i p o ­ szu k iw an y ch p rzed m io tó w . K ryzysy te b yły i są o b jaw em no rm aln ym i p o z a p e w n ą nie­

z n ac zn ą ilością b an k ru ctw i p rzesu n ię ć sił ro b o czy ch z je d n y ch d ziałó w p ro dukcji do drugich, nie p o ciąg ały za so b ą w iększych .w strząśn ień życia go sp o d arczeg o . S łysze­

liśm y p rzed w o jn ą w ciąż o k ry zy sach , któ re p rz e c h o d z ą te, lub inne b ran że, m ięd zy inne- m i i rolnictw o — zw łaszc za w ó sm y m d zie­

siątku d ziew iętn asteg o stulecia.

O p ró cz kry zysów w p o szczeg ó ln y ch g a ­ łęziach produkcji, m ieliśm y do czynienia z kryzysam i ogólnym i, obejm u jący m i cało k sz tałt życia g o sp o d arczeg o w różny ch p a ń s tw a c h i n a w e t całych częściach św iata.

O g ólny kryzys n ad p ro d u k cji b y ł w isto ­ cie sw ej tym sam y m zjaw iskiem , co k ryzy­

sy p o szczeg ó ln e, z tą różnicą, że rozciąg ał się jed n o cześn ie n a w szystk ie gałęzie p ro ­ dukcji i o b ejm o w ał cało k sz tałt życia g o sp o ­ darczego .

K ryzys ogólny w y w o ły w ał olbrzym ie b a n k ru c tw a p rzem y sło w e i b an k o w e, z n a ­ czna część fabryk staw ała , liczne rzesze ro ­ bo tn icze traciły p ra c ę i śro dk i do Życia.

W łaściw ie tego rod zaju kryzysy d ały a su m p t różn ym reform ato ro m społeczn ym , a sp ecja l­

nie socjalistom , d o krytyki kap italistyczneg o ustroju g o sp o d arczeg o i stały się źró d łem niektórych reform i instytucji społeczn ych , jak ub ezp ieczen ie o d b ezro b o c ia i giełd y p racy.

L u dzie zad aw ali so b ie p y tan ie, ja k za ­ p o b ie c kryzysom , jak u chronić lu dzko ść od ty ch klęsk, p o ciąg ają cy ch z a so b ą zn iszcze­

nie, głód i nędzę. O tó ż — te o rety czn ie i n aw et p rak ty czn ie d o w i e d z i o n e m z o ­ s t a ł o , ż e j e d y n y m ś r o d k i e m z a ­ r a d c z y m n a n a d p r o d u k c j ę j e s t w z m o ż o n a p r o d u k c j a . Brzm i to p arad o k saln ie, lecz d lateg o tylko, że kryzys n ad p ro d u k cji zb stał w gruncie rzeczy fałszy­

w ie ta k n azw an y , pow inien b o w iem n osić nazw ę kryzysu „n iep ro d u k cji” , alb o k ryzy­

sem zm niejszonej p ro dukcji. M ianow icie za­

u w ażon o, że kryzy sy ogólne p o w ta rz a ją się perjo d y czn ie (m niej w ięcej co 10 lat) i że zb iegają się z latam i nieurod zaju w różn ych k rajach i częściach św iata. P o staw io n a n a ­ w e t z o stała h y p o te za, że k r y z y s y z b i e ­ g a j ą s i ę z o k r e s e m p l a m n a s ł o ń c u , k tóre m a ją w p ły w n a aurę i p rz e ­ to rów nież i n a u ro d zaje (zw iązek m ięd zy ruch em ciał nieb iesk ich i zjaw iskam i ekono- m icznem i ). W gruncie rzeczy . za to w a ry płaci się to w aram i (p ien iąd z je st tylko śro d ­ kiem w ym iany) - b rak arty k u łó w sp o ży w ­ czych n a w si zm n iejsza siłę n a b y w c z ą lu d n o ­ ści w iejskiej i p o w o d u je n ad p ro d u k cję w y ­ tw o ró w przem ysłu. Z jaw isk o je st zu p ełn ie p ro ste — rolnictw o i p rzem y sł są jak b y odrę- bn em i katego rjam i w ytw órczości, d lateg o p rzy ­ k ład z k ry zy sam i ogólnym i w yraźn ie u w y d a ­ tnia istotę rzeczy. Idąc dalej, ta k sam o m o ­ żem y stw ierdzić, że je d n a gałąź p rzem y słu stan o w i zb y t dla p ro d u k tó w innej gałęzi p rz e ­ m ysłu, ta k że w szystkie d ziały pro du kcji z a ­ leżne są naw zajem o d siebie. D ość w ięc n a d ­ w yrężyć jed en dział, żeb y ucierpiały n a tym w szystkie inne.

Jeżeli teraz s p o j r z y m y p o d om ów io ­ nym k ątem w id zen ia na w ojnę, to ła tw o m o ­ żem y stw ierdzić, że o d eg rała ona w życiu g o sp o d arczy m n aro d ó w św iata rolę jak ich ś niezw ykle w ielkich p la m n a słońcu, k tó re o tyle by ły silniejsze w sk u tk ach , że do tk n ęły nie tylko rolnictw o, ale i w szystk ie inne g a­

łęzie pro du kcji (zniszczenie Polski, Belgji i Francji). P ro d u k cja p rzem y sło w a zo stała n a długo z a h a m o w a n a p rzez zn iszczenie w arsz­

tató w p rzem y sło w y ch i przez z u ż y c ie ' w cza­

sie w ojny z a p a su su row ców , p ro d u k cja zaś rolna — p rzez zan ied b an ie i w yjałow ienie gleby oraz zm niejszenie in w en tarza żyw ego.

M am y w ięc d o czynienia z ogólnym kryzysem p o w o jen n y m . Ż e b y zarad zić złe­

m u trz e b a — w iem y już — p ro d u k o w ać, jak najw ięcej p ro d u k o w ać. K ryzys m inie g d y u p ra w a roli nie tylko do jd zie do p oziom u przed w o jen ., ale gdy go p rzew y ższy ze w zg lę­

du na p rzy ro st ludzkości. W ted y i w a rsz ta ­ ty p rzem y sło w e b ę d ą m og ły ruszyć całą siłą p ary i zatru d n ić b ezro b o tn y ch w m ieście.

P ra w d ę tę św ietnie rozum ieją rząd y M ar­

szałk a P iłsu dsk ieg o, które niejedn ok rotn ie w y ­

po w ied ziały się za o k azan iem rząd ow ej p o ­

(4)

Z I E M I A K U J A W S K A m o cy rolnictw u i ta k gorliw ie i energicznie

w zięły się d o o d b u d o w y i w zm o żen ią p ro ­ dukcyjności tej ‘gałęzi życia gosp o d arczeg o .

Jed n ak n a ty m nie ko niec — trz e b a p o d ­ nieść rów nież i drugi w ielki dział naszej w y ­ tw ó rczo ści p rzem y sł b u d o w lan y . R z ą d i 0 ty m m yśli, je d n a k sp raw a je st o tyle tru d ­ niejsza, że b u d o w a m ieszk ań w y m ag a b.

d u ż y c h k a p ita łó w tak, że R z ą d n a razie m o-

Brak mieszkań a

C ała P o lsk a, ja k d łu ga i szero ka, o d czu ­ w a dotkliw y b ra k m ieszk ań , o d czu w a go m o ­ że d alek o b ard ziej, niż jak iek olw iek inne p a ń ­ stw o. N ie m o ż n a pow ied zieć, że R z ą d n asz 1 sp o łecz eń stw o nie zd ają sobie z teg o s p ra ­ w y, p rzeciw nie — w iele się o tem m ów i i pi­

sze, niestety , nic się nie robi, a w k ażd y m razie robi się m ało, b ard zo m ało.

P o n iew aż je st to te m a t w yjątk ow o p o ­ w ażny , w y m ag ający szczeg ó ło w eg o i o b sz e r­

nego om ó w ien ia, p rzeto n a tem m iejscu nie b ę d ę p o ru szać cało k ształtu zag a d n ien ia b raku m ieszk ań i kw estji b u d o w lan ej w całym k ra­

ju, lecz ograniczę się w yłączn ie do tra k to w a ­ nia tych sp ra w n a p łaszczy źn ie sto su n k ó w m iejsco w y ch — n a g runcie w ło cław sk im .

W e W ło cław k u , jak w w ielu innych m ia­

stach , du żo się sły szy o sp raw ie b u d o w lan ej.

B yw ały u rz ą d z a n e n a ten te m a t od czy ty , o p ra ­ co w y w an e sp ecjaln e referaty z d ro b iazg o w em p rzestrz eg an ie m technicznej stron y p rz e d m io ­ tu , lecz p o zy ty w n ie zrob iło się n ad zw y czaj m ało. T u i o w d zie w y k ań cza się ja k ą ś b u ­ d o w lę, niekiedy ta k ą, p o d k tó rą k ładzion o fu n d am en ty kilka lat tem u ...

N asze w ład ze cen traln e i sa m o rz ą d o w e , a z niem i całe sp o łeczeń stw o , m u szą zro zu ­ m ieć, że k w estja b rak u m ieszkań , rostrzygnię- cie p ro b lem u b u d o w lan eg o , to je d n a z n a j­

żyw o tn iejszych, n ajbard ziej p a lący ch sp raw chw ili bieżącej, m a ją c a w p ro st d ecy du jąoe znaczen ie w naszem życiu ek on om icznem . T a k po w in ien p o jm o w ać sp raw ę b u d o w la n ą

W ło cław ek jest tak d u żem m iastem , jak Toruń, ale jak aż różnica nietylko p o d w zg lę­

d e m w ew n ętrzn ym , lecz i u p o d o b a ń m ieszk ań ­

że tylko w n ieznaczny m sto pn iu przyjść z p o m o c ą sp o łecz eń stw u p o d tym w zględem .

W cało k ształcie życia go sp o d arczeg o k ra­

ju szk o d a, w y rząd zo n a jedn ej gałęzi p ro ­ dukcji, o d b ija się ujem nie n a w szy stk ich in­

nych; t&ksamo p o m o c, o k a z a n a jed nej gałęzi

— sprzyja rozw ojow i innych.

St. Boryssowicz.

kwestja budowlana

i W ło cław ek . G d y się zw iedzi skleco n e b u d ­ ki p rzy szosie kow alskiej, w k tó ry ch liczne ro d zin y w io d ą rozpaczliw y żyw ot, g d y się zw iedzi piw nice i nory, w k tó ry ch w eg etu ją , setki dzieci w śró d chło du , w ilgoci i zad uchu ; gdy się zw aży ła tw y p rzy stęp w szelkich c h o ­ rób i epidem ji, to n a su w a się sm u tn a refleksja:

jak m o żn a to lero w a ć taki stan rzeczy? Jak m oże sp ok ojnie zasy p iać ta część sp o łe c z e ń ­ stw a, k tó ra p o sia d a w y g od ne m ieszk an ia i k o ­ rzy sta z w szelk ich wygód?...

W iem , m a m y g o to w ą odp ow iedź: sk ą d w ziąć fundusze?

A le nie je st w ielką sztu k ą czerp an ie p e ł­

n ą g arścią z g otow ego, n a to m ia st b ęd zie fak­

ty c zn ą sztu k ą i rzeczy w istą zasłu g ą b u d o w a ć w w aru n k ach o b ecn y ch i jeżeli nie rostrzy- gn ąć o d razu tru d n eg o p ro b lem u b ra k u m ieszkań , to go przynajm niej sto p n io w o zm niejszać i ła ­ godzić.

N a to s p o so b y znaleźć m ożna, gdy się n a p ra w d ę szczerze, rozu m nie i energicznie w eźm iem y do pracy. L w ią część tej p racy i ciężaró w dźw ig ać m oże sam o m iejscow e sp o łeczeń stw o , a R ząd , po m im o trudności, rów nież udzieli jakiejś pom ocy. T ak i stan bezn ad ziejn o ści dłużej trw ać w tej sp raw ie nie m o że i nie pow inien.

P o ż ą d a n e je st w y p o w ied zen ie się m iej­

scow eg o sp o łecz eń stw a, a zw łaszcza o sób sp ecjaln ie tą s p ra w ą zain tereso w an y ch , p o ­ czerń n ieo m ieszk am y w y su n ąć sk o n k rety zo ­ w a n e p rop ozycje.

S . P r o m is .

ców , po zio m u kultury. Jakaż różnica m ięd zy re­

p re z e n ta c ją m iejską jed n eg o i drugiego m iasta!

W eźm y np. życie artysty czne. T o ru ń p o sia d a

i

(5)

Z I E M I A K U J A W S K A 5 te atr, sta łą w y staw ę o b razó w w R atu szu k tórą

R a d a M iejska stale p o w ięk sza, u rząd z an e są ru ch o m e w y staw y o b razó w po szczeg ó ln y ch ar­

ty stó w - m alarzy, lub zrzeszeń artystyczn ych , któ re b y w ają su b sy d jo w a n e przez m iasto .,.

A u n as... T e a tru niem a i zd aje się nie p rę d ­ ko go się d o czek am y , a o stałej galerji o b ra ­ zó w i m arzy ć nie m ożem y. S to su n ek R a d y M iejskiej i M agistratu do w szelkich poczy nań, im prez o ch arak terze ku lturalno - o św iatow ym , arty sty czn y m ogranicza się zw ykle do p rzy ­ syłania ...in k asen ta p o nad m iern ie d u ży p o ­ datek .

N ie dziw im y się te m u , w ied ząc, co p o ­ siad am y , a chw alić m u sim y n ie stety cudze.

Z g n u śn ielib y śm y zupełnie przy rz ą d a c h n aszy ch ojców i m a tek z R a d y M iejskiej, g d y b y nie sp o rad y czn e od w iedzin y naszego m iasta p rzez różne zesp o ły teatraln e, k o n cer­

ty i w y staw y , u rząd z an e staran iem p ry w a t­

nych osó b lub instytucyj sp ołecznych.

D latego z p ra w d z iw ą rad o ścią k o m u n i­

k u jem y n aszym czytelnikom , że w W ło cław k u w najbliższych d n ia ch zostan ie o tw arta duża

w y staw a o b razó w . E urop ejskiej sła w y arty ­ sta m alarz, A le k sa n d e r L asze n k o u rz ą d z a w d n ia ch najb liższych w W ło cław k u w y sta ­ w ę sw o ich o b razó w z E giptu. B ędzie to p ie rw sza w y staw a p. L aszenki w b ie żący m roku. Z W ło cław k a p. L aszenk o je d zie z o b razam i do P o zn an ia, K atow ic, B iałogro- du (stolica Jugosław ji) i w reszcie do K airu.

O tw arcie w y staw y w sali aktow ej g im ­ nazjum p ań stw o w eg o Z iem i K ujaw skiej n a ­ stąp i o godz. 1 w niedzielę 14 b. m. P . L a ­ szen ko w y staw ia o lbrzym ią kolekcję sw y c h cen n y ch p rac, liczącą 84 ob razy , a o b e jm u ­ ją c ą nietylko k rajob raz, typy, zabytki w n ętrza sceny ro d zajo w e E giptu, ale rów nież i k o m ­ pozycje figuralne.

Z ain tere su ją b ez w ątp ien ia n a sz ą pu b licz­

n o ść szkice z g ro b o w ca farao n a T u t-A n k h - A m en a, ro b io n e z n atury.

W y sta w a p o trw a d w a tyg od nia, d o 28 b. m. w łącznie. N ie w ątpim y, że cały W ło ­ cław ek p o sp ieszy zw iedzić w y staw ę o b ra z ó w p. L aszenki, zn ajd u jąc w nich słoń ce i ciep ło, któ ry ch n am ta k b rak n ie obecnie.

A j e d n a k

(R e fle k sje z p o w o d u w s tę p n e g o a rty k u łu

K ryzys życia po litcznego w now ej P o l­

sce zo stał w y w o łan y d em ag o g ją, o b łu d ą i zb ro d n ią, któ ra o d stręcz ała czynniki ku ltural­

n e o d polityki. W y stęp u jąc na arenę po li­

ty czn ą, p atrjo ty czn a i b ezin tereso w n a inteli­

g encja p o w in n a w ykorzenić d o ty ch czaso w e m e to d y dem ago giczne, m ów ić tłum om szcze­

rą p ra w d ę i nie b ag atelizo w ać w y stęp k u kró- lobójstw a.

S taw ianie w jed n y m rzędzie m o rd erstw a P re z y d e n ta N aru tow icza z p o b iciem po sła Ż d ziech o w sk ieg o zaciem n ia istotę potw o rno ści naszego życia polityczn eg o. C zyż choć w przybliżeniu p o d o b n y jest łob uzerski n ap ad (jak to słusznie nazy w a red ak cja „ Ż y c ia ") n a w ygę partyjnego i org an izato ra za m a ­

ch u

i n a p a d ó w w 1919 r. do zbrodni królo- bójstw a? Z b ro d n ią ta k ą od p o czą tk u historji P olski nie splam ił się żad en p o la k . Z b ro ­ d n ia, k tó ra d o tk n ę ła nie tylko najzacniejszego człow ieka i zn ak om itego uczon eg o w sz e c h ­ św iatow ej sław y, ale p rzed ew szy stk iem G ło-

p o l i t y k a

w Wś 2 „ Ż y cia W ło c ła w k a i O k o lic y ”)

w ę P a ń stw a i k tóra m og ła rozsad zić to p a ń ­ stw o, ap ro b o w ało je d n a k najliczniejsze stro n ­ nictw o w sejm ie p rzez org anizow an ie d e m o n ­ stracy jny ch n a b o ż e ń stw za d u szę m ordercy.

G loryfikatorzy najstraszniejszego w y stęp k u o- kryli się w ieczy stą h a ń b ą , ale jed n o cześn ie zabagnili i po dm in ow ali całe życie p o lity czn e Polski.

Z a d a n ie m patrjotycznej i nie ro biącej in teresó w na polityce inteligencji polskiej je st u zdrow ić te stosunki. U zdrow ienie m oże n a ­ stąpić, o ile w yelim inow ani z o sta n ą z polityki królobójcy, u d ający św ięto szk ów , o b łu d n i­

cy, u p raw iający jak ąś p erw esy jn ą anty- m oralność, p o zw ala jącą im w ielbić najgorsze z p rzestęp stw , i „ n a ro d o w c y ” , p o d w ażający ch słab e jeszcze p o czu cie p ań stw o w o śc i w śró d szerokich w arstw sp o łecz eń stw a polskiego.

S ą sytu acje, w k tó rych b ezczy n n o ść je st czy­

nem i są w y stępk i, z którym i n aw et w po li­

tyce nie m oże być kom prom isu.

5. Prost.

(6)

6 Z I E M I A K U J A W S K A

C h arak tery sty czn ą cec h ą ciał zb io ro w y ch stan ow i b ezo so b o w o ść decyzji: „liczba m n o ­ ga p o stan o w iła, w ięk szość u ch w aliła, tłum zd e c y d o w a ł e tc .” Jeżeli je st d ob rze, nie w ia­

d o m o kogo chw alić, jeżeli źle — kogo ganić.

Jed n o stk ą, k tó ra w y su w a się z tłum u jest o s o b a p rzew o d n ic ząceg o . M imo w oli zatrzy ­ m u je się n a nim w zrok krytyka, ro zg lą d ają­

cego się za k im ś odp ow ied zialn ym .

R o la p rzew o d n ic ząceg o m oże b y ć d w o ­ jak a: albo je st on ro zjem cą, g o d zącym p rz e ­ ciw staw ia jące się so b ie strony, z k tórych ż a ­ d n a n ie p o s ia d a d ecyd ującej przew ag i licze­

b n ej, alb o je st m ężem zaufania g ru p y najli­

czniejszej, czyli faktycznie rządzącej.

W p ie rw szy m w y p ad k u p rzew o d n iczący kieru je sw o ją am b icję i p o św ięca całą ener- gję p ra c y n a d k o m pro m isam i, k tóre często p o w o d u ją g zy g zak o w ato ść i n iep ew n o ść linji politycznej ciała zbiorow ego. Z a złe rezul­

ta ty tej chw iejności nie m o że b y ć o d p o w ie­

dzialn y sam tylko p rzew od niczący. (E xem plum :

Ż y c i e o r

K LU B S P O Ł E C Z N O -P O L IT Y C Z N Y . S taran iem K lubu spo łeczno -po lity czn ego w u b ie g łą n iedzielę o d b y ł się w sali kina

„N o w o ści” w iec p ro testacy jn y w sp raw ie tra k ­ to w a n ia m niejszości polskiej w N iem czech.

P o zagajen iu w iecu p rzez P re z e sa K lu­

b u p. inż. B o ryssow icza z a b ra ł głos prof. A . P u zy ń sk i, k tóry w treściw y m referacie p rz e d ­ staw ił o b raz gnęb ien ia P o lak ó w i w szy stk ie­

go, co po lskie, p rzez N iem ców o d chw ili u- p a d k u n iep od leg łej P olsk i aż do w y b u ch u w o jn y św iato w ej. N astęp n ie p. P ro m is w krót- k iem i ję d rn e m p rzem ów ieniu zreferow ał o b e ­ cn e szy k an o w an ia m niejszości polskiej w N iem ­ czech.

N a w n io sek p. inż. S. B oryssow icza w iec jed n o g ło śn ie u ch w alił w ysłanie d w ó ch n a stę ­ p u jącej treści depesz: 1. do B erlina P o sło ­ w i B aczew skiem u: Z g ro m ad zen i n a w iecu w d. 31.X .26 r. m ieszk ań cy W ło cław k a p rz e ­ sy łają S zan o w n em u P a n u P o sło w i w yrazy głęb ok ieg o u zn an a n ia za m ę sk ą o b ron ę p raw n a sz y c h braci w N iem czech p rzed zaku sa-

ciał zbiorowych

Sejm P olski od p o czą tk u istnienia now ego P a ń stw a , nie p o sia d a ją c y jednolitej i zd ecy ­ dow an ej w iększości).

W drugim w y p a d k u sp ra w a p rzed sta w ia się inaczej: p rzew o d n ic zący z rozjem cy p rzei­

sta c z a się w m ę ża zaufania i p rzy w ó d cę rzą­

d ząceg o stro n n ictw a, lub grupy, k tó ra m a ab so lu tn ą sw o b o d ę w o p raco w an iu i w y k o ­ naniu sw ego p ro g ram u , m ająceg o n a w idoku zu pełn ie o k reślo n e cele. (E xem plum : R a d a M iejska w W ło cław ku ). O czy w iście p rze­

w o d n iczący p rzy takiej ew en tu aln o ści staje się d u sz ą tego p ro g ram u i bierze całk o w itą o d p o w ied zialn o ść za jego celo w o ść oraz ści­

słość i sp raw n o ść w y k o n an ia. B ezpo średn ie o rg a n a w y k o n aw cze o d g ry w ają w te d y role czy nn ik ów d ru g o rzęd n y ch , gdyż in icjatyw a i p ro g ram sp o czy w ają w ręk ac h g ru p y i jej m ęża zaufania. T a k a rola p rzew o d n icząceg o je st b a rd z o zaszc zy tn ą, lecz — n o b lesse obli- ge — trz e b a w y w iązy w ać się z niej b. m ą ­ drze i sp raw n ie, gdyż czuw a tw a rd a krytyka w y b orcó w i płatnik ów .

a n i z a c y j

m i germ an izacyjn em i w iększości pruskiego L an d tag u . P ó łtoram iljo no w ej rzeszy n aszy ch ro d ak ó w p o zb aw io n y c h m inim um p ra w k u ltu ­ ralnych, religijnych i o św iato w y ch p rzesy łam y sło w a w y trw an ia w ciężkiej w alce o słuszność i sp raw ied liw o ść oraz z ap e w n iam y ich, że los ich, jako żyw ej części n aro d u polskiego je st n aszy m losem .

2. D o W arszaw y , p. M inistrow i S p raw Z ag ran iczn y ch . Z g ro m a d z e n i n a w iecu w dn.

31.X .26 r. p ro te stu ją p rzeciw germ anizacyj- nym zak u so m L an d tag u pru sk ieg o , zd e m a sk o ­ w an y m p rzez p o s ła B aczew skiego, i p ro szą P a n a M inistra o interw en cję n a rzecz n aszy ch ro d ak ó w p o z o sta ją c y c h p o d p an o w an ie m p ru - skiem .

S T O W . P R A C O W N IK Ó W H A N D L O W Y C H . S taran iem Z a rz ą d u S to w arzy szen ia (ul.

Ż a b ia N° 9) p o w sta ły P rak ty cz n e K ursy H a n ­

d lo w e, celem k tó ry ch je st fachow e p rzy g o to ­

w an ie sw oich ab so lw en tó w na p raco w n ik ó w

h an d lo w y ch , p rzem y sło w y ch i biurow ych.

(7)

ZA E M I A K U J A W S K A W y k ład y n a K ursach , zn ajd u jący ch się

p o d k ierow nictw em dyr. L. A . B ergera i dyr. J.

H en n esa, ro zp o częły się już 20 b.m . W Y Ż S Z E K U R S Y N A U C Z Y C IE L SK IE .

W dniu 30 p aźd ziern ik a o d b y ła się w sali G im nazjum P a ń stw o w e g o Z iem i K ujaw skiej inau g u racja roku szkolnego n a W y ższych K ur­

sach dla nauczycieli szkół p o w szech ny ch .

7 P o p rzem ó w ien iach kierow nika k u rsó w p. dyr.

L. W en cla, p re z e sa Z w . Z a w. N auczycieli S zkół P o w szech n y ch , p. K w iatko w sk ieg o, p rzed staw iciela Z w iąz k u Z aw . N auczycieli P o lsk ich S zkół Ś red nich p. prof. A . P u zy ń - skiego i p rzed staw iciela R a d y Szkolnej ks.

prał. P ru skieg o w ygłosił o d czy t inau g u racy jn y p. prof. M. O rłów . W y k ład y n orm alne roz­

p o częły się w śro d ę 3 listo p ad a.

P r z e g l ą d p r a s y k u j a w s k i e j

N o w e p ism o w W ło c ła w k u .

W pierwszych dniach listopada ukazał się w W łocław ku M 1 nowego pisma perjodycznego p. t.

„Biuletyn Kujawskiego O ddziału Stowarzyszenia K up­

ców Polskich" pod redakcją p. Antoniego Rudzińskie­

go. Z arząd Kujawskiego O ddziału Stowarzyszenia Kupców Polskich w artykule programowym zupełnie słusznie zaznacza, że „byt i moc Polski zależy w naj­

większym stopniu od jej mocy gospodarczej. Do w y­

tworzenia tej mocy niezbędne jest w spółdziałanie ka­

żdego bez wyjątku obywatela. Obywatelskie Kupie- ctwo Polskie ma w tym względzie najwięcej do zdzia­

łania. Do pracy tej musi ono przystąpić należycie silne, uświadomione i zorganizowane, zyskując popar­

cie i zaufanie najszerszych warst społeczeństw a pol­

skiego. K upiec polski, od najdrobniejszego do naj­

większego musi być świadom tych największych zadań ogólnonarodowych. Nie wolno mu zasklepiać się, nie wolno mu myśleć tylko o sobie i dbać tylko o siebie.

Podobnie i społeczeństwo polskie musi poddać głębo­

kiej rewizji swój dotychczasowy nieufny stosunek do kupiectwa polskiego. Czas najwyższy odrzucić prze­

sądy oraz przewidzenie i przystąpić do współpracy realnej".

Szczytne i ze wszechmiar godne poparcia zada­

nia. Nowemu pismu, którego N e I zarówno pod wzglę­

dem doboru i układu treści, jąk i wyglądu zewnętrzne­

go przedstawia się dobrze, życzymy powodzenia.

Sic tra n sit g lo r ia m undi.

„Słowo Kujawskie” przyjęło obecnie inną szatę, mianowicie pierwsze trzy strony są drukowane w W ar­

szawie, jako „Polak Katolik” i tylko czwarta strona stanowi pozostałość po dawnym „Słowie Kujawskim” . Trudno, ciężkie czasy nastały dla prasy prawicowej.

„G azeta W arszawska” i „Dwugroszówka" dokonały

„fuzji" i mimo to robią bokami. T o samo z „R ze­

czypospolitą” i jej secesją „W arszawianką” . Cóż więc dziwnego, że i „Słow o Kujawskie” musiało ograniczyć się czwartą stroną. A nie tak dawno jeszcze „Słow o”

podrwiwało sobie z redaktorów czwartej strony.

Śmieje się ten, kto śmieje się ostatni.

R eg jo n a liści.

Pow stały niedawno m i e s i ę c z n i k „Zycie W łocław ka i Okolicy" powitaliśmy z miłą chęcią, szczerem zadowoleniem i uznaniem, czemu daliśmy wyraz na łamach „Ziemi Kujawskiej11, gdyż miał to być organ miejscowych regjonalistów, abstrahujących od polityki i wszelkich spraw partyjnych. Po prze­

czytaniu atoli następnego numeru tego pisma doznaje się wrażenia, jakoby regjonalizm był tylko płaszczy­

kiem, pod którym „ktoś" pragnie przemycać inne cele...

Obawiamy się, że prawdziwi regjonaliści i ludzie dobrej woli, jacy się również w tera piśmie zaangażo­

wali, a których cenimy i poważamy, mogą pewnego pięknego poranku doznać zupełnego rozczarowania...

2ŃT O T .A. T I C I

W ię c e j o g lę d n o śc i w p o c h w a ła c h .

P ochw ała wówczas jest celową, zasłużoną i ko­

nieczną, kiedy kieruje się bezstronnością, dobrą wolą i znajomością rzeczy, inaczej budzi niesmak i wrażenie nieudolnej obrony pseudo-wielkości. Z asada ta szcze­

gólnie winna obowiązywać przy ocenie działalności osób, nie przerastających przeciętnością swego otocze­

nia, a kompetencje i t. zw. zasługi których są więcej niż problematyczne.

Cżas zerwać z łatwością stawiania na piedestale wielkości ludzi, być może nawet i zasłużonych dla pewnych grup lub osób, czas zerwać z metodą wy­

chwalania swoich działaczy i przywódców tylko dla­

tego, że lepszych się nie ma. Przecież nie każdy rak,

trawestując znane rosyjskie przysłowie, naw et na naj- większem „bezrybiu" zostanie rybą.

T e uwagi nasuwają się po przeczytaniu notatki p. S. Narębskiego p. t. „W ięcej oględności w krytyce”

w JSfi 2 „ Z ycie W łocław ka i jego okolicy" z powodu naszej notatki w jNIŚ 7 p. t. „Ciągłość polityki miejskiej".

K o lejk i K ujaw sk ie.

Nie możemy pominąć milczeniem niezrozumiałe­

go i naszem zdaniem szkodliwego dla mieszkańców Kujaw zarządzenia naszych w ładz kolejowych nieprzyj- mowania w ysyłek wagonowych z a z a l i c z e n i e m

W życiu gospodarczera, przy różnego rodzaju wysyłkach, powoduje to liczne trudności, niewygody

(8)

i s t r a t y , n i e t y l k o dla sprzedawców i odbior­

ców, ale i dla Państwa.

Podobno czyniono starania o cofnięcie tego za­

rządzenia, ale jak dotąd — bezskutecznie.

Tolerow ać tego stanu rzeczy nie można.

A pelujem y do odnośnych władz, aby zechciały coprędzej zrewidować wspomniane zarządzenie, a do osób zainteresowanych — aby powtarzały swe stara­

nia aż do skutku.

Telefon.

Środki komunikacyjne są tak ważnym dla każde­

go społeczeństw a czynnikiem, że musi ono być z ni­

mi w stałym kontakcie.

Połączenie telefoniczne miasta z dworcem oso­

bowym jest konieczne dla podróżujących, aby mogli każdej chwili otrzymać szybkie i nagle nieraz potrze­

bne informacje o ruchu pociągów. Niemniej potrzebne jest takie połączenie ze stacją towarową, na którą przy­

chodzą i z której odchodzą wszelkie towary z miasta i do miasta. Z daw ałoby się, że to tak proste i zro­

zumiałe, a jednak u nas nie wprowadzone w życie.

W e W łocław ku było połączenie telefoniczne ze stacją towarową, ale „prywatne" i podobno już od­

cięte (!?) Z dworcem osobowym jest połączenie, z którego jednak mało kto korzysta, gdyż nie jest ono przeznaczone dla publiczności. W ło cław ek liczy po­

ważną ilość większych i mniejszych fabryk, składów i sklepów. Dziwić się należy, że na tak ważną spra­

w ę nie kładzie się należytego nacisku i nie zwraca się uwagi naszym władzom. Czas się tern bliżej zainte­

resować.

Francja p o trz eb u je r o b o tn ik ó w d o g ó rn ictw a i p rze m y słu .

Robotnicy, pragnący wyjechać na powyższe roboty winni zgłaszać się do Państwowego Urzędu Pośredni­

ctwa Pracy (Kaliska 1) w celu rejestracji, a natomiast w dniu 6 listopada r.b. stawić się na komisję, którą stanowić będą delegaci Misji Francuskiej z Poznania.

O djazd do W ejherow a (Etap Urzędu Emigracyj­

nego) robotników przyjętych na wspomniane roboty nastąpi w dniu 7 listopada r. b.

S p r a w o z d a n ie fin a n so w e z o b ch o d u ś w ię ta P r z y sp o so b ie n ia W o js k o w e g o w W ło c ła w k u

w d n iu 26 w r z e śn ia 1926 r.

W ydatki: Dyplomy, żetony i inne drobne w y­

datki Z ł. 33 gr. 20. Afisze i bilety wejściowe Z ł. 40.

W ynajem boiska sportowego przy Al. Szopena Z ł. 60.

Razem Z ł. 133 gr. 20.

p o c h ó d z biletów wejściowych na boisko spor­

tow e Z ł. 149 gr. 20.

Czysty dochód Z ł. 16.30.

E n d ec k ie arg u m en ty

P o włocław skich kawiarniach dowodzą endecy, że sprawozdanie Prof. Kemmerera jest niewiarogodne, gdyż dostał on tak wysokie honorarium za swoja pra­

cę, że pochlebnie wyraził się o rzędzie Prof. Bartla li tylko z powodu otrzymanych pieniędzy. Również kolportuje się po naszym mieście rozumowania, że Piłsudski i walka zbrojna wogóle nie były potrzebne Polsce, bo np. Estonja, Łotw a, Finlandja i Litwa nie miały Piłsudskiego, nie organizowały powstań i siły zbrojnej w czasie wojny, a inają niepodległość..! Czy ci panowie, którzy tak twierdzą rzeczywiście wierzą w to, że bez niepodległej Polski mogłyby powstać i istnieć niepodległe państewka nadbałtyckie?

1 jeszcze: „Anglja umyślnie podtrzymywała kurs złotego, żeby poprzeć polskich masonów" „Max M ul­

ler nie pozwolił rozwiązać sejmu” , „W eigand zwy­

ciężył rosjan w 1920 r.

Perfidja endecka nie przestaje demoralizować społeczeństw a politycznie i narodowo.

Napewno w e W łoszech faszyści obiliby kijami takich obywateli, którzy zamiast Garibaldiemu Cavo- ur‘owi i Mussoliniemu oddawaliby cześć przygodnym cudzoziemcom.

0 0 0 0 0 0 0 0 0 000000000Q0i00000IS00£]00 0 3000 20

| M A G A Z Y M |

1 KONFEKCJI Ł Ę S K I E J S

i | M f l r H f l B f l l U m j

0 Ej W Ł O C Ł A W E K , = 3 M A J A 1 2 |

g 0

0 POLECA 3

EJ i

13

00 0

i Na SEzan JEsiE^o-iiMoay ■

I Ę

1 Kapelusze, Trykotaże, Czapki, | i Rękawiczki, Krawaty, Swetry, |

| Koce, Pledy, Kalosze

wyłączna sprzedaż:

i Obuwia wykwintnego

krajowego .CEDfl” 1

g Wybór wielki. = = = = = Ceny U. przystpz. g

0 0

000000000

0 B B 0 0 0 0 0 0 0

00000000

0 0 0 0 0 0 0 0 Q 0 0

W a r u n k i pr en u m er a ty z przesy łk ą lub o d n o sz o n ie m do do m u: k wartaln ie 2 z ł., p ó ł r o c z n i e 4 zł,, ro c z n ie 8 zł.

C e n a numeru p o j e d y n c z e g o 30 groszy.

A d r e a R e d a k c j i i A dm in ist rac ji: W ł o c ł a w e k , N o w y R y n e k 2 0, w e jś c ie z bramy. R e d a k t o r p r zy jm uje c o d z i e n n i e o d 5— 6 p o p o ł R e d a k t o r: A n to n in P uzyński. W y d a w c a : Klub sp o łe c z n o -p o lity c z n y w W ło cła w k u .

Dr uk. p. f. „ B R A C I A P I O T R O W S C Y ” , W ł o c ł a w e k . T e l . f o n Nr. 100. Ą

Cytaty

Powiązane dokumenty

Już najwyższy czas przyznać się do błędów i ze skruchą dziękować Bogu, że marzenia wasze się nie ziściły, i że nie zdołaliście osiągnąć waszego

we czwartek odbyło się w Wieńcu zebranie organizacyjne Partji Pracy. Jankowski z Kruszyna, delegowany z ramienia Okręgu Kujawskiego Partji Pracy we

Na gruncie włocławskim ludność miejscowa wypow ied iała się kilka miesięcy temu za szkołą jednolitą Półtora tysiąca rodziców na zebraniu w „Polonji&#34;

pada, że ukazuje się perjodycznie w dużych odstępach czasu. „ Z a przemysł uważa się wszelkie zatrudnienie zarobkowe lub przedsiębiorstwo, wykonywujące

w sali Straży Ogniowej odbyło się Organizacyjne Zebranie Partji Pracy, na którem w dłuższem przemówieniu przedstawił program Partji prezes Okręgu prof.

na terenie stolicy Kujaw rozwija się bardzo dobrze, obecnie już liczy przeszło stu członków, rekrutujących się z inteligencji pracującej, rzemieślników, kupców

nia Państw a Polskiego dużo zrobił, zastanówmy się tylko, czy stało się to przy współudziale, czy też wbrew wysiłkom grupy, która mieni się „narodową”..

kach Zarządu kosztorys gmachu (tylko 400 tys. Gutowski!) i dyrektor seminarjum, miast wnieść do budżetów sejmiku i miasta odpowie­. dnie sumy na budowę gmachu