• Nie Znaleziono Wyników

Ziemia Kujawska. R. 1, nr 7 (1926)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Ziemia Kujawska. R. 1, nr 7 (1926)"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

*%8łoctav>eR, 2 i pażózierniRa 1026 r.

c fto /i 1 .

(Bena 30 groszy.

3 T ° i

Ml A

K Y J A H S K A

Spraw y społeczne G oliły Ra SLyeie gospodarcze

D W U T Y G O D N I K

0 k o n s o l i d a c j ę l e w i c y

P rzew ró t m ajow y p o zb aw ił n a p rzec iąg kilku m iesięcy zw y kłego tu p e tu i rezo nu n a ­ szą praw icę. T rw a ło to je d n a k b a rd z o k ró t­

ko, w ystarczyło p rzefo rso w ać w n io sek o vo- tu m nieufności d w u m m inistrom , obalić R ząd prof. B artla, b y p raw ica z ap o m n iała ° b a ta c h , b y o dżyły d a w n e jej narow y.

Jesteśm y o b ecn ie św iad k am i now ej oszczerczej i bezczeln ej k am p an ji p ra sy p ra ­ w icow ej, czy tam y o u ch w alan iu ro zm aity ch rezolucyj, za p o w ia d a ją c y c h w alk ę z n o w y m p o rząd k iem rzeczy w P o lsce, sły szy m y n a ­ w o ły w an ia do zjed n o czen ia w szy stk io h sił

„n a ro d o w y c h " , d o w iad u jem y się o z a k ła d a ­ niu „S traży N a ro d o w e j“ o tajem niczy ch ce­

lach i zam iarach i o rganizow aniu o d d ziałó w faszystow skich.

Nie dziw im y się, że R ząd p o zw ala na to w szystko , że R z ą d lek cew aży w szystk ie p ró b y rato w an ia przez ob óz praw icy, b e z n a ­ dziejnie u trac o n y ch pozycyj, ale dziw i nas stan o w isk o naszej lew icy. W iem y w p raw d zie, że lew icow e stro n n ictw a przeżyły lub p rz e ­

ży w ają kryzysy w ew n ętrzn e, lecz zd aje się nam , że już czas po m yśleć o niedalekiej przyszłości, sk oń czyć z rew izją p ro g ram ó w i taktyk , zap o m n ieć o nieistotny ch p rzew aż­

nie różnicach, dzielący ch n asze u g ru p o w an ia lew icow e, że już n ajw yższy czas p rz e p ro w a ­ dzić k on solidację sił, stw orzyć silny, jedn olity blok. L ew ica p o w in n a p am iętać, że jeżeli obó z przeciw n y je st rozbity, jeżeli n a w e t nie m oże b y ć m ow y o o d zy skaniu d a w n y c h sił p rzez p raw icę, to p o zo staje sp o łeczeń stw u szara m a sa w y bo rców , k tó ra p rzejrzaw szy p o k a tarak cie p raw icow ej, zo stała o ślep io n a św ia ­ tłem i już teraz szuka w tem św ietle tych, z a k tóry m i ch ciałab y pó jść do w alki ze złem , ciem n o tą i zacofaniem . D osyć w ah ań , n a m y ­ słów , pertraktacji, do sy ć zw lekań i o d k ła d a ń na dzień jutrzejszy! L ew ica p o lsk a w n aj­

bliższym czasie, już teraz, p o w in n a d o k o n ać w ielkiego dzieła zjed n o czen ia sw y ch sił, o p ra ­ co w ać jed en p ro g ram działan ia, je d n ą ta k ty k ę, po w in n a po d o k o n an iu tego p rz e o b ra ż e n ia sta n ą ć p rzed sp o łeczeństw em .

S p o łeczeń stw o na to czeka.

(2)

2_______________________________ Z I E M I A K U J A W S K A

Regjonalizm, separatyzm i partykularyzm

P . A l e k s a n d e r P a tk o w sk i. znany p r o p a g a t o r re ­ gionalizmu n a d s y ła re dakcji na s tę p u ją c y a'tykuł.

Redakcja.

N iem ile brzm iące dla u ch a polskiego sło­

w a n asu n ęły się po przeczytaniu notatki w 6 Z iem i K ujaw skiej, zastrzegającej się przeciw „zb y t p o ch o p n em u rozpow szechnianiu idei regjonalizm u w n aszych cza sa ch ". R e­

gjonalizm jest p ro testem przeciw centralizacji, jest rów nież w rogiem sep araty zm u i p arty k u ­ laryzm u, jako ow ocom czy odruchom cen tra­

lizm u. S ep araty zm i p arty k u lary zm jest w y­

b itn ą cech ą życia niem ieckiego od czasów , kiedy B ism ark narzucił hegem o nję p ru sk ą ca­

łem u p a ń stw u R zeszy.

M am w tej chwili ostatni N-r pełnego szlach etn y ch tend encyj p ism a Die M enschheit, w y ch o d ząceg o p o d kierunkiem prof. F. Foer- stera. S zukają d róg do w ew nętrznej przem ia­

ny sp o łeczeń stw a, które w szacie rep u b lik ań ­ skiej niezw ykle m ało różni się od p rzed w o ­ jennego.

N ow y d u ch jednolitej polityki niem iec­

kiej w inien się przejaw ić, piszą, jako „K raft d es G an zen durch leb ensv olen A ufbau eines harm o n isch en G e sam to rg a n ism u s". T a k p o ­ w staje jednolitość, sp o isto ść i siła. Z d ro w a ideja regjonalistyczna, której p ośw ięcił w iele czasu zjazd N iem ieckiego Z w iązk u R ep u b li­

kańskiego w dn. 25 i 26 w rześnia b.r., w ro­

giem b ęd zie party kularyzm u , w ytw oru p ru ­ skiego centralizm u.

Nie chciałb ym zb y t p o ch o p n ie p rzep ro ­ w ad zać analogji. Nie d a się je d n o k zap rz e­

czyć, że system polityczny, który n as k ształ­

tow ał, m im o naszych p rotestów , w alk i p o ­ w stań nie da się jeszcze jakiś czas całkow i­

cie z dusz w ykorzenić.

Jednym z p rzejaw ów tego obcego d u ch a jest p arty k u lary zm b. zab oru austrjackiego i ten d en cje sep araty sty czn e b. zaboru pruskie­

go. Są to w szystko objaw y, k tóre regjona­

lizm tępić będ zie w stanie. Z w ra c a on b o ­ w iem u w agę n a zacieranie granic g o sp o d ar­

czych i kulturalnych ziem , które tw orzyły c a ­ łości zw arte od kolebki dziejów Polski. K u­

jaw y m ogą być w tym w zględzie p ouczają- cym przykładem . R egjonalizm zw raca uw agę na jednostki terytorjalne, które przedew szyst- kiem m uszą praco w ać n ad spó jnią w ew n ętrz­

ną, n ad w zm ocnieniem tradycji kulturalnej i o d g rzeban iem zatracony ch w artości rasow ych.

T o p o b u d zić n as w inno do działania, do n a ­ p ięcia energji, do w yścigu w p racy tw órczej n ad p o m n ażan iem godności Polski. V etera novis augere!

Aleksander Patkowski.

P i l n a s

W no w o czesn y ch w aru n k ach życia p a ń ­ stw ow ego sam o rzą d pow iatów , m iast i gm in w iejskich stał się sp o łeczn ą koniecznością.

N iestety b. K o ngresów ka d o czek ała się w p ro w ad z en ia sam o rząd u b ard zo późno, bo dopiero za okupacji niem ieckiej w 1916 roku.

T e m się z p ew n o ścią tłu m aczy fakt, że sp o łeczeństw o w b. K rólestw ie nie docenia znaczen ia sam o rząd u , zam ało lub w cale nie interesuje się jego p racam i, w idzi w sam o ­ rządzie teren dla pró b y sił partyj politycznych, nie d o p atru je się i często nie chce się d o p a ­ trzeć d o d atn ich w yników doty chczasow ej p ra ­ cy sam orządów .

B rak w yrobienia społecznego i p o lity­

cznego, przyzw yczajenie o g lądania się n a pań-

p r a w a

s tw o w ą w ład zę ad m in istracyjn ą, w alki p arty j­

ne i w reszcie nieudolność, d y letantyzm a czę­

sto i zw yczajne p arta ctw o sam y ch zarząd ó w sam o rząd o w y ch — przyczynam i tego zjaw i­

ska.

T ru d n o i darm o, m usim y stw ierdzić, że w w ielu jeżeli nie w w iększości w y p ad k ó w sp o łeczeń stw o m iało najsłuszniejszą rację o ce­

niać krytycznie działaln ość n aszy ch sa m o rz ą ­ dów .

T rz e b a b ow iem pam iętać, że pierw sze w ybory do ciał w y konaw czych sam o rząd ó w (m ów im y o sam orządzie m iejskim ) d ały re­

zu ltaty zupełnie p rzy p ad k o w e, czem się je d y ­ nie m o g ą tłu m aczyć takie dziw olągi, ze w m a­

g istratach zasiad ają i kierują elektrow niam i d użych m iast po w iato w y ch ślusarze a pełnią

(3)

o b o w i ą z k i p rezy d e n tó w specjaliści od po dw ozi, k ó ł i dyszli.

O b ro ń c y dzisiejszego stan u rzeczy w s a ­ m o rzą d ach m iejskich być m oże p o w ie d z ą na usp raw iedliw ien ie, że o b jaśnien ia k alectw a n a ­ szych m a g istrató w n ależy szu k ać w z a n ie d b a ­ n iach p o p rzed n ich pok oleń, w rz ą d a c h n a ­ jeźd źcó w , w b rak u d o św iad czen ia, tradycji i w yrobienia, w rozm aity ch nieszczęśliw ych k o n ju k tu rach polity czny ch i ekono m iczny ch kraju etc. etc.

Z g o d a. W szy stko to p raw d a: po k o len ia p o p rzed n ie zaw iniły, rząd y H u rk ów , Im ere- tyń skich i S k ałło nó w — w d w ó jn asó b , nie było d o św iad czen ia i trad ycyj, nie m ieliśm y w p ły w u n a k on ju ktu ry po lityczne i ek on om i­

czne.

A le... m aleń k ie ale.

K to w y b ierał b ezp o śred n io członków rad m iejskich i ław n ik ó w i p rezy d en tó w pośrednio?

O b y w a te le m iejscy. Jaki p an — taki kram . Jaki n aró d — taki rząd.

T a k zazw yczaj zw ala się w inę n a sp o ­ łeczeństw o, na obyw ateli, n a tych, którzy p o ­ kutu ją za w iny p o p rzed n ich poko leń, za b rak d o św iad czen ia i w yrob ien ia, za rząd y z a b o r­

ców .

Nie m ożna rzeczyw iście neg o w ać faktu, że za 8 lat niepo dległo ści i za 10 lat istnie­

nia sam o rzą d ó w m ag istraty coś niecoś zrobi-

R O Z W A Ż A N I A

V. K W E S T J A

A r ty k u ł ten jest stres rcz eni em od cz y tu , w yg ło sz o­

nego w Stow ar zy sz e niu T e c h n i k ó w we W ł o c ł a w k u w dni u 14 b. m.

K w estja ro b o tn icza p o raz p ierw szy stała się ak tu aln ą, w now ożytny m znaczen iu tego słow a, w końcu o siem n asteg o i p o czą tk ach dziew iętn asteg o stulecia, kiedy w A nglji (w b a r­

dzo m ałym zak resie i w P o lsce) zaczęły p o ­ w staw ać fabryki, a w łaściw ie n a razie ręko- dzielnie, w których o d b y w ała się zbiorow a p ra c a b ez ud ziału m aszyn. C elow ość w or­

ganizow aniu rękodzielni poleg ała na z a sto so ­ w aniu p raw a o po d ziale p racy i obniżeniu w ten sp o só b k o sztó w produkcji w p o ró w n a­

niu z p ra c ą rzem ieślników w w a rsz ta ta c h d o ­ m ow ych. W ten sp o só b „ n a u k o w a ” o rg an i­

zacja p racy w y p rzed ziła faktycznie zastoso -

ły, coś niecoś w y b u do w ały , w ięcej n a w e t

— za 10 lat istnienia sam o rzą d u m iasta b.

K ongresów ki zrobiły w idoczny p o stę p na d ro ­ dze sw ego rozw oju.

C h y b a je d n a k k ażd y się zgodzi, że za m iljony, dziesiątki i setki m iljonów zło ty ch , w p łaco n y ch przez ob yw ateli p o d atk ó w i sub- sy djów rząd o w y ch nietylko dzizisiejszy d ygni­

tarz m iejski potrafi kupić starą lokom obilę dla elekrow ni, w y b u d o w a ć je d n ą, dw ie, trzy n a ­ w et szkoły, łaźnię, dom d la p rezy d e n ta, z a ­ bru k o w ać kilka uliczek, lecz pierw szy lepszy o b y w atel zro b iłb y za te pien iąd ze to sam o, jeżeli nie w ięcej.

W ina ty ch b ie d n y ch ludzi, k tórzy w m ia­

rę sk rom n ych sił i niew ielkich zdolności p ró ­ b u ją coś robić, je st niew ielką. W inę całk o ­ w itą p o n o sz ą ci, k tó rzy k an d y d atu ry n ieo d ­ po w ied n ich ludzi n a o d p o w ied zialn e m iejsca postaw ili, w y b ó r przep row ad zili i na fotelach ' m ag istrack ich usadow ili.

Dzisiaj p arty jn o w ład ztw o się skończyło, sp o łeczeń stw o już o d d a w n a utraciło zaufanie do o b ecn y ch rad i zarz ąd ó w m iejskich, w o b ec cze­

go k w estja w y b o ró w d o sa m o rz ą d ó w m iejskich stała się k w estją najpilniejszą. W okresie ogólnej sanacji n ależy p rzep ro w ad zić san ację sam o rząd ó w ; w ierzym y, że now e w yb ory b ę ­ d ą n ajk ró tszą i n ajp ew n iejszą d ro gą do ta ­ kiej sanacji.

Oginiec.

E K O N O M I C Z N E

R O B O T N I C Z A

w anie m aszyn w przem y śle. K lasyczny p rzy ­ k ład A d a m a S m ith a o fabrykacji igieł d atu je się z tych czasów . R o b o tn icy em igrow ali w ted y, lub p rzep ę d zan i byli na sk u tek ek sm i­

sji p rzez lo rd ó w ze w si do m iast, gdzie w ie­

dli p o żało w a n ia godny, n ęd zn y żyw ot.

Później z a sto so w a n e zostały: m aszy n a p a ro w a W atta, m aszy n y p rzęd z aln ic ze i tk a c ­ kie A rk rig hta, K artrig h ta i H arg rav esa (S pin ­ ning Jenny), w ynalazki w hutn ictw ie M artina, T h o m a sa , B essem era i w ielu innych, które uno w ożytniły przem ysł. Był to okres u s u w a ­ nia z fabryk p raco w n ik ó w p rzez m aszyn y, i now ej fali nędzy.

M althus b ył pierw szym ek o n o m istą, k tó ­ ry zajął się s p ra w ą rob otniczą, u jm u jąc ją b ard zo prosto: „ręce ro b o cze p o d le g ają pra-

(4)

4 Z I E M I A K U J A W S K A

w u p o d a ż y i p o p y tu narów ni z przed m io tam i m artw y m i — im w ięcej je st ty ch rąk ludzkich, tym p ła ca jest niższą i o d w ro tn ie. W d o ­

d atk u środki ży w n o ścio w e w z ra sta ją w sto ­ sun ku progresji ary tm ety czn ej, a zalu dn ien ie — progresji g eo m etry czn ej. A w ięc d o b ro b y t zależy o d sam y ch robo tników , któ rzy • pow inni ograniczyć ilość u ro d zin w sw ojej sterze, gdyż inaczej b ę d ą -um ierać z g ło d u ” .

N astęp n ie R icardo, jed en z n ajw ybitniej­

szy ch u m y słó w w śró d ek o n o m istó w i w łaści­

w y tw ó rc a ekonom ji politycznej, jako nauki, m ó w i o „ p łacy n atu ra ln ej” , zbliżonej do n a ­ szego p o jęcia o „m inim um egzysten cji” , koło której ąscy lu je rzeczy w ista p ła c a rynkow a.

T e o rje R ic ard a i M althusa o kreślon e zostały później, jako „w ied za ro z p a c z y ” — („d ism al sc ie n c e ” ), — gdyż p rzep o w ia d ały robotnikonfi b e z n a d z ie jn ą i o k ro p n ą przyszłość.

Zjaw ili się dalej m arzyciele — falanste- rzyści, którzy p rzy p o m o c y p ięk ny ch i n ie­

p rak ty c zn y ch p o m y słó w pragnęli p o p raw ić d o ­ lę klas p racu jący ch (O v en, M orus, F ourrier etc.). W reszcie przyszli rew olucjoniści (Louis B lanc, B abeuf) i socjaliści z K aro lem M arksem n a czele, którzy zalecili rob o tn ik o m w alkę p o lity czn ą i osiągnięcie p o p raw y bytu przy p o m o c y u p ań stw o w ien ia narzęd zi produkcji.

M arks tw o rzy ł sw oje teorje o k ap itale i p łacy , m a jąc d o dyspozycji d a n e z okresu ręko dzieln iczego i w czesneg o — m aszy n o w e­

go, k ied y ro bo tnicy żyli i p raco w ali w nie­

sły ch an ie n ęd zn y c h w aru n k ach m niej w ięcej w ciągu 3/4 d ziew iętn asteg o stulecia.

O d tego czasu d atu je się p o p ra w a bytu k la s p racu jący ch fizycznie, któ ra płynie z d w o ­ ja k ieg o źródła: 1) z polity cznego w y zw olenia i u ró w n o p raw n ien ia m as, które po ciąg n ęło za s o b ą całe p ra w o d a w stw o ro b o tn icze i reform y socjaln e, jak zakaz zatru d n ian ia m ałoletnich i w niek tó ry ch w y p a d k a c h ko biet, u b ezp ie­

czen ia o d w y p ad k ó w , staro ści i b ezro b o cia, k a sy ch orych, p o w sz ech n e n au cz an ie etc., 2) z w yzw o len ia m aterjaln eg o p rzy p o m o cy m aszy n , w yn alazk ó w i racjonalnej organizacji p ra c y (do tego zaliczyć należy p o tan ien ie ś ro d k ó w ży w ności, sp o w o d o w a n e u d o sk o n a- lonem i sp o so b a m i tra n sp o rtu z żyznych krain zam o rsk ich i m eljoracjam i rolnem i w E uropie).

K arol M arks tw ierdził, że ro b o tn ik w ciąż b ęd zie u b o ż a ł — ty m czasem stało się o d ­ w ro tn ie. G d y b y w ielki ten m yśliciel żył o b e ­ cnie i p rzek o n a ł się o w yzw oleniu rob otnika,

to p ra w d o p o d o b n ie nie zalecałb y mu* rew o ­ lucji, jak o śro d k a działan ia.

N ajdalej p o su n iętą jest w sw y m rozw oju k u lturalny m k la sa ro b o tn icza w S tan a ch Z je d ­ n o czo n y ch A . P ., to je st w kraju najlepszej organizacji p racy i najko rzystniejszego sto su n ­ ku ilości ro b o tn ik ó w d o k a p ita łu , czyli m a ­ szyn i u rząd z eń (w P o lsce — 1/1, w N iem ­ czech — 1/4, w S ta n a c h Z jed n . A . P. — 1/8).

S tan y Z jed n o czo n e są krajem , w którym m aszy n a najw ięcej p o m a g a ro bo tn ik ow i w p ra ­ cy i gdzie przeto rob o tn ik je st najb ardziej w yzw olony p o d w zględem m aterjaln y m i m o ­ ralnym . M althus w sw ych te o rjach z a p a try ­ w ał się na rob otnika, jak n a rzecz, a am ery ­ k ań sk a organizacja p racy w idzi w nim czło­

w iek a i u w zględnia ind yw idu alne zalety i w a ­ dy psychiki ludzkiej. S to su n ek k ap itału do p ra c y i o dw rotnie o p a rł się tam , często b e z ­ w ied nie, na t e o r j i S o l i d a r y z m u , głoszo­

nej p rzez L eo na B ourgeois (u nas H en ry k a R ad ziszew skiego), w ed łu g której m iędzy p o ­ szczególnym i czynnikam i pro du kcji p an u je h arm o n ja, a nie p rzeciw ieństw o, a w ięc: m ię­

dzy k ap itałem a p racą n iem a w alki, a jest w spó łd ziałan ie.

P o lity k a g o sp o d arcza k ap italistó w a m e ­ ry k ań sk ich stw ierdziła 1) że w interesie p ro ­ dukcji i k ap itału leży d o b ro b y t, w y kształcenie i zad o w o len ie ro bo tników , gdyż p raca inteli­

gentnego i zad o w o lo n eg o człow ieka je st w y ­ d ajn iejszą i lep szą p o d w zg lędem jakości w y ­ tw arza n y ch p rzed m io tó w oraz, 2) że w ysokie p ła ce leżą w interesie k ap italistó w , jeszcze i d latego , że rzesze ro b o tn ik ó w d o b rze p ła t­

nych stan o w ią d o sk o n ały w ew n ętrzn y rynek zby tu dla to w aró w , a oszczędn ości, sk ład an e w b a n k a c h przez ro b o tn ik ó w w racają do p rzed się b io rstw w p o staci po ży czek i sp rzy ­ jają w ten sp o só b dalszem u rozw ojow i w y­

tw órczości.

N au k o w a org anizacja p racy w głów nych z a ry sa c h opiera się n a 3 p ra w a c h ek o n o m i­

cznych: 1) na po d ziale p racy , 2) n a k o n cen ­ tracji w zw iązku z u d o sk o n alen iam i tech ni- cznem i, 3) i na harm onji w szystkich czynni­

kó w p rodukcji, a w ięc k ap itału i pracy . D la urzeczy w istn ien ia p o stu la tu harm o nji u sta n o ­ w io ne zo stały w S tan a ch Z jed n o czo n y ch A . P.

sam o rzu tn e rad y fabryczne, sk ład ające się z p rzed staw icieli adm inistracji i ro bo tników , p rzew ażn ie po 5 z k ażd ej stron y, zad a n iem k tó ry ch je st p o lu b o w n e załatw ian ie za ta rg ó w oraz w sp ó ln a p ra c a k on stru ktyw n ej n atu ry

(5)

n ad u d o sk o n alen iem produkcji. (P ierw sze z ty ch z a d a ń sp ełn iają w im ieniu p a ń s tw a u n as in­

sp e k to ra ty pracy ). Jest rzeczą zup ełn ie nie­

s p o d z ie w a n ą ale i zn am ien n ą, że w S tan a ch Z jed n o czo n y ch , o p ierający ch się p o d w zg lę­

d em g o sp o d a rstw a sp o łeczn eg o n a zasad zie w łasno ści p ry w atn ej i w olnego h an d lu , u trw a­

liła się instytucja, zbliżona do p rzed staw iciel­

stw a robo tn iczego w fab ry k ach k o m u n isty ­ cznej R osji, zn ajdu jącej się n a przeciw ległym b ieg un ie u strojow ym .

W zw iązku z n a u k o w ą org anizacją p racy w y d a n e zo stało p rzez F ed erac ję Inżynierów A m ery k ań sk ic h dzieło p. t. „M arn o traw stw o w P rzem y śle ” , w k tó rem zostaje stw ierdzon e n a p o d staw ie d an y ch staty sty czn y ch i sk ru ­ p u la tn y ch studjów , że w am ery k ań sk im p rze­

m yśle z różnych p o w o d ó w m arn uje się około 50% k ap itału i że za tę stratę od po w iedzialni są przeciętnie: w 68,0 ad m in istracja fabryczna, w \6% rob otnicy i w 16% w p ływ y zew nętrzne.

D ane te, m oim zdan iem , m a ją zasto so w an ie i u nas, gdyż, aczk olw iek p ra c a n aszeg o ro­

b o tn ik a je st m niej in ten sy w n ą od — am ery ­ k ańskiego , to m oże jeszcze w w yższym sto ­

pniu g orszą je st n a sz a adm in istracja fabry czn a od am ery k ań sk iej. Z p o w y ższy ch cyfr w y ­ nika, jak w ielka o d p o w ied zialn o ść sp o czy w a na naszej inteligencji i jak w ielkie zad a n ia cze­

kają, zw łaszcza n aszy ch inżynierów w d zied zi­

nie organizacji w ytw órczości. Jednym z g łó w ­ nych z a d a ń jest u trzym an ie harm onji m iędzy kap itałem i p ra c ą w ed łu g now oży tn ych m eto d am eryk ań skich. Inteligencji w ięc s p rz y p a d a w u d ziale rola m e d jato ró w w za ta rg a c h n a tle różnic sp o łeczn y ch i o d tego, jak inteli­

gencja n a sz a zrozum ie to zad a n ie i w jakim sto p n iu nim aię przejm ie, zależeć b ędzie p rzy ­ szły d o b ro b y t m a s i p rzyszły ustrój n aszeg o p ań stw a. C zy pójdziem y śladam i am ery k ań ­ skiej liberalnej dem ok racji, czy też przez ją ­ trzenie i u p ie ra n ie się p rzy zasad z ie p rz e ­ ciw ieństw sp o łeczn y ch w z b u d z a ć b ęd ziem y w n aszy ch ro b o tn ik ach a p e ty t n a ustrój k o ­ m unistyczny. P o lsk a b ęd zie m iała ta k ą klasę rob otniczą, ja k ą inteligencja p o lsk a Jej w y ­ chow a.

St. Boryssowicz.

Galerja wielkich ludzi

Mili b racia n asi en d e c y głosili zaw sze i w szęd zie, w szem razem i k ażd em u z o so bn a, rozpisyw ali się b ard zo i b ard zo często w p ra ­ sie nietylko n aszej, ąle i zagranicznej o swej m ąd ro ści i asp irac jach do rząd zen ia p ań stw em . T w ierdzili bez zach ły śnięcia, że nikt inny, tylko oni m o g ą i pow inni stero w ać n aw ą p a ń ­ stw o w ą. P artję sw ą utożsam ili z P o lsk ą — b ez endencji niem a P olski, b ez en d ek ó w n ie­

m a m ąd ry ch rządó w . K ażdego, k to się nie w y k azał przy n ależn o ścią do ich partji, lub- w najgorszym razie nie b y ł ich zw olennikiem

— o d sądzali o d czci i w iary, nie u zn aw ali żad n y ch kw alifikacji. „C o za nieszczęście — w ołali — P olskę g ub ią n iedo łężne rząd y ch ło p ­ skie i ro bo tnicze, to znow u m aso n i i inni, a w ielcy ludzie z endecji sto ją na u b o czu i nie m o g ą w y k azać P olsce i św iatu sw ych zad zi­

w iających zdolności organizacyjnych i p a ń ­ stw o w otw órczych.

T y m czasem p raw ie że ^vszyscy „w ielcy"

m ężow ie N. D . stali u steru p ań stw o w eg o . G alerję „w ielkich" ludzi en d eck ich o tw ie­

ra p. P a d e r e w s k i , rozum ie się z p. H eleną.

O d d a n o m u tek ę szefa rządu. N igdy nie było takiej korupcji, tyle p rzek u p stw a, nied o łęstw a i n ie d b alstw a w p racy pu blicznej, co za jego rządów .

T u z en decki, o k rzyczany za w ielkość, nie w y k azał na sw em stano w isk u żad n y c h w a r­

to ściow ych w ąlorów , o p ró cz d obrej w oli i gołębiego serca, no i .. krańco w ej e m a n c y p a ­ cji w stosu nku do p an i H elen y. Później w i­

dzim y asa en d eck ieg o D m o w s k i e g o n a stan ow isku m inistra sp raw zag ran iczn ych C óż się okazało? A rcy m ąd re teorje, w y p i­

sy w a n e w tasiem co w y ch arty k u łach , b ro sz u ­ rach etc., w zetknięciu z p ra k ty k ą nie w y ­ trzy m ały żad aej próby.

D rugi as p. S t. G r a b s k i — d zierży ł tek ę m inistra kilkakrotnie.

Ż a d n e zarząd zen ia, zm iany i projekty nie sp o tk ały się z tak silną i og óln ą o p o zy ­ cją sp o łecz eń stw a i sfer nauczy cielskich jak jego. N a stan ow isku m nistra w ojny m ieli­

śm y G e n . S z e p t y c k i e g o , który sw em i zarząd zen iam i i ta k ty k ą d o p u ścił do krw i ro z­

(6)

6 Z I E M I A K U J A W S K A

le w u i o m ało nie w y w o łał rew olucji w c a ­ łym kraju.

B r a c i a H a l l e r o w i e u m ieją tylko p i­

sać płaczliw e listy p o żeg n aln e i b ia d a ć n a d p rzeg ran ą.

N ie le p sze m i zdoln ościam i w ykazali się.

Pp. M a l c z e w s k i , R o z w a d o w s k i e t c o n s o r t e s .

P a ń M u ś n i c k i szed ł z P o zn an ia n a czele arm ji do W arszaw y , lecz tylko te o re ty ­ cznie n a szp altach „S łow a P o m o rsk ieg o "

p rak ty c zn ie u m iał tylko jątrzyć i judzić w śró d sta ry c h i ku law y ch w ojaków p o z n a ń sk ic h i em erytów ...

D la zb a d a n ia różno ro dn ości ta len tó w en d eck ich m ieliśm y n a stan o w isk u m in istra sk arb u kilku o sław io n y ch „filaró w ” .

P a n K u c h a r s k i w sław ił się tem , że u m iał w zb o g acać o b cy ch p o te n ta tó w ży rardo - d o w sk ich i szafo w ać p ań stw o w e m i fu n d u sza­

mi, lecz u stab iliz o w ać słab ej w te d y w alu ty nie u m iał. O d sz ed ł, jak niep yszn y, a e n d e ­ cy nie chętn ie o nim w sp o m in ają.

P a n Ż d z i e c h o w s k i u m iał czynić z a ­ rzu ty p . W ł. G rab sk iem u , lecz ani specjalnej w ie­

d zy fachow ej, ani sp ręży sto ści w sw ym re­

so rcie nie w ykazał. T e n p rzynajm niej m a na sw oje u sp raw ied liw ien ie to, że b yłby ,,coś zrobił, g d y b y nie b y ł zm u szo n y u cie­

k ać p rzez p ło ty i płotki...

P a n T r ą m p c z y ń s k i , nie m o g ą c z a ­ im p o n o w ać p rzeciw n ik o m po litycznym , ani

n a w e t sw oim zw olennikom , stano w isk iem M arszałka S ejm u i S en atu, ch ciał się zre­

w an żo w ać w d ziedzinie w ied zy w ojskow ej.

W ygłosił ex po se o sztu ce w ojennej, o d m a ­ w iając kw alifikacji M arsz. P iłsu d sk iem u . L e­

dw o d o k o ń czy ł sw e m ą d re w y w o dy , a tu jak n a ironję rzeczy w isto ść czynu m ajow ego zm iażd ży ła je k om p letn ie.

O to galerja w ielkości en d eck ich , które k a ż d y o b y w atel m o żo ła tw o p rzy p o m n ieć sob ie lub sp raw d zić n a zasad z ie faktów ku zb u d o w an iu p o to m n y ch . Z b rak u m iejsca w yliczam y tylko głów ny ch tuzów , g d y b yśm y chcieli sp o rząd zić listę tych m n iejszych ende- cząt, k tó rzy n a zajm o w an y ch s ta n o w isk a c h p a ń stw o w y c h okazali się zw y czajny m i g łą­

bam i, to szp alt ,,Z iem i K u jaw sk iej" b y ło y b zam ało .

G d y w ięc p atrz y m y n a en d ec ję zbliska p rzez p ry zm a t rzeczyw istości — w idzim y ja ­ sno jej n ie d o łęstw o i niem oc, w sztuce rz ą ­ d z e n ia p a ń stw e m . C zy w ięc głośny jej tu ­ p e t i aro g an ck ie p c h a n ie się na najw y ższe sten o w isk a p a ń stw o w e i tw o rzen ie sobie w y­

łączn eg o n a nie m ono po lu nie je st cynizm em i o b sk u rn em n aig ry w an iem się z całego n a ­ rodu? E nerg iczn ym o d ru ch em całeg o sp o łe ­ cze ń stw a m usim y z e p c h n ą ć w m roki e n d e c ­ kiego upiora, a u to ru jem y P o lsce d ro gę w p o ch o d zie do p otęgi, sław y i d o b ro b y tu .

S. Promis.

POLITYKI „OSZCZĘDNOŚCIOWA” MAGISTRATU M. WŁOCŁAWKU

O d kilku lat P o lsk a żyje p o d h asłem oszczęd no ści. S tw ierd zo no bo w iem , że w szy ­ scy żyjem y n a d stan — ob y w atele, sam o rzą­

dy, p rzed się b io rstw a p ry w atn e i w reszcie s a ­ m e P a ń stw o .

A k cję o szczęd n o ścio w ą zak ro jon o n a sze­

ro k ą skalę: zred u k o w an o w y d atk i p ań stw o w e p rzy czem najw ięcej na tej red u k cji u cierpiał b u d ż e t w ojska, stw orzo no ko m isję M oskalew - skiego, ob cięto g ło d o w e p o b o ry urzędn ik om p ań stw o w y m , w p rzed się b io rstw ach p ry w a ­ tn y c h zm niejszono p łace niższym p raco w n i­

k o m i ro b o tn ik o m lub n a w e t zred u k o w an o i w y rzu co n o n a b ru k setki i ty siące ludzi...

Z w ró co n o rów nież u w ag ę n a lu k raty w ­ n ą g o sp o d ark ę sam o rzą d ó w i oczyw iście u d e ­ rzono p rzed ew szy stk iem w n ajsłab szy zaw sze p u n k t k ażd eg o b u d żetu p a ń stw o w e g o i s a ­

m o rząd o w eg o - - w p o b o ry p raco w n ik ó w s a ­ m o rząd ow ych: — P rezy d en t R zeczypospolitej ro zp o rząd z en iem z dn. 30 grud nia 1924 r.

polecił d o sto so w a ć u p o sażen ia czło nk ów z a ­ rząd u i p raco w n ik ó w k o m u n aln y ch do u p o ­ sażen ia p raco w n ik ó w p ań stw o w y ch .

N ie w iem y, jak w p ro w ad z iły w życie po w y ższe ro zp o rząd z en ie P re z y d e n ta inne m agistraty, ale nasz, w łocław ski m ag istrat, p o ­ tra k to w a ł sp ra w ę d o ść oryginalnie. W p ra w ­ dzie pen sje u r z ę d n i k o m a n a w e t ław ni"

kom zo stały zm niejszone d o norm p ła c u rzę­

d n ików p a ń stw o w y ch , zred u k o w an o k i l k u u rzędn ik ów , ale n a m iejsce zw olnionych, z k tórych ośm iu njusiano p rzy zn ać em eryturę, z a a n g a ż o w a n o n ow y ch i n a w yższą płacę.

C yfrow o efekt tej polityki o szczęd n o ścio w ej M ag istratu p rzed sta w ia się w sp o só b n a stę ­

(7)

Z I E M I A K U J A W S K A 7

pujący: w 1924 r. d ział ad m in istracyjny z a ­ tru d n iał 59 urzęd n ik ó w , w 1925 r. i obecnie 67, p rzy ogólnej liczbie u rzęd n ik ó w w 1924 r. — 114, w 1925 r. — 125 i w 1926 r. - 119. D o ogólnej liczby p erso n elu w 1925 i 1926 r. n ależy d o d a ć ośm iu em ery tó w zw o l­

niony ch w b rew ich w oli.

N aturalnie w dziale inw estycyj m iejskich żad n y c h o szczęd n o ści nie uzysk ano .

O stratn io , jak w iem y już z p rasy co ­ dziennej, R a d a M iejska p rzeszła do p o rząd ku d zienn ego i n a d w yżej w sp o m n ian y m ro zp o ­ rząd zen iem P re z y d e n ta R zeczy po spo litej, u- ch w alając p rzy zn ać prezy d en to w i m iasta p o ­ b o ry u rzęd n ik a trzeciej kategorji ( + 3 0 proc.

d o d atek , m ieszkanie, św iatło i op ał), ła w n i­

ko m zaś po 1365 pu n k tó w . T y m czasem p re ­ zy d en to w i takiego m iasta jak W łocław ek p rzy sług ują p o b o ry u rzęd n ik a pań stw o w eg o w 6 sto p n iu słu żb o w y m i tylko w d ro dze w y jątk u n a z asad z ie § 19 za zg o d ą w o jew o ­ d y m o g ą b y ć p rzy zn an e p o b o ry w ed łu g 5

stop nia, ław nicy zaś m og ą p o b ie ra ć u p o s a ­ żenia u rzęd nik ów w 7 i w yjątkow o w 6 s to ­ pniu służbow ym , a w ięc tylko 60 0 lub 800 pu nktów . O u rzęd n ik ach , którym d aw n o n a ­ leżało p o d n ie ść p ła ce, natu raln ie zap o m n ian o .

M ażem y się zgodzić, że skala p łac, o b o ­ w iązu jąca dzisiaj, je st n ie w y starczająca, ale dotyczy to w pierw szy m rzędżie najgorzej p ła tn y ch u rzęd n ik ó w niższych kategoryj. N ie­

którym zaś ław n ik o m (vide p o p rzed n ie N.N.

„Z iem i K ujsw sk iej") nie tylko nie należało p o d no sić u p o sażen ia, lecz należało... udzielić dym isji.

P isząc o R ad zie M iejskiej i p rześw iet­

nym M agistracie nie m o żem y nie sk o rzy stać z sp o so b n o ści, b y nie p o w tó rzy ć p y ta n ia z N ° 3 „Z iem i K ujaw skiej" w sp raw ie pożyczki n a w eksle kilku tysięcy zło tych n a lichw iar­

ski (6 od stu m iesięcznie) p ro c e n t o d p e w n e ­ go lichw iarza m iejscow ego n a p o trze b y elek ­ trow ni m iejskiej.

A. P.

Z ż y c i a o r g a n i z a c y j

Z W IĄ Z E K Z A W O D O W Y N A U C Z Y C IE L I S Z K u Ł P O W S Z E C H N Y C H .

D o w iad ujem y się, że staran iem m iej­

scow eg o O d d ziału Z w iązk u Z a w o d o w e g o N a­

uczycieli S zkół P o w sze ch n y ch p o w sta ją w W ło ­ cław ku , W yższe K ursy N auczycielskie z k u r­

sem 2-letnim . K ursy m ają na celu p o g łę b ie­

nie w ied zy z zak resu n au k m atem atyczn o-fi­

zycznych. Na czele K ursów stan ął dyrek to r p ań stw o w eg o gim nazjum „Z iem i K u jaw skiej” , p. L udw ik W encel, w y k ład ać b ę d ą pp. prof.

M ittkow a, S. B rodzikow ski, S. M ergel, M.

O rłó w (z T o ru n ia) i A . P uzyński. W y k ład y ro zp o czn ą się 3 listopada.

KLUB P O L IT Y C Z N O -S P O Ł E C Z N Y . W niedzielę 24 b.m . o godz. 11-ej w sali T o w arzy stw a K rajo znaw czeg o o d b ęd zie się W aln e Z e b ra n ie członków K lubu z n astęp u - jucym p o rząd k iem dziennym :

1. o d czy tan ie p ro to k u łu zeb ran ia o rgan i­

zacy jnego , 2. sp raw o zd an ie Z a rz ą d u , 3. Z m ia ­ n a statu tu , 4. P ro g ram dalszej p racy i 5.

W yb ór w ład z K lubu.

* * *

W niedzielę 31-go p aźd ziern ik a w sali kina „N ow ości" Z a rz ą d K lubu po lity czn o -sp o ­

łecznego u rząd z a W iec p ro testacy jn y w s p ra ­ w ie trak to w an ia m niejszości polskiej w N iem ­ czech.

P rzy p o m in am y , że 7 p aźd ziern ik a b. r.

n a p o sied zen iu K om isji W schodniej Sejm u pru skieg o z a sz e d ł n ieb yw ały w historji p a rla ­ m entaryzm u w y p a d e k od m o w y p rzed sta w icie­

li rząd u złożyć ośw id czen ie w o b ecno ści Po.

lak a p o sła B aczew skiego i u ch w alen ia przez K om isję w niosku, sp rzeczn eg o z § 91 reg u ­ lam inu sejm ow ego, że tylko członkow ie K o­

misji m ogą być ob ecni przy o b ra d a c h p o u ­ fnych. Nie je st to p ierw sza i o statn ia sz y k a ­ na, ale P o k k a po w in n a kateg orycznie z a ż ą d a ć ró w n o u p raw n ien ia dla m niejszości polskiej w N iem czech, tak jak w P o lsce m a ró w n o u p raw ­ nienie m niejszość niem iecka.

W p rzeciw ny m w aru n k u b ęd ziem y m u ­ sieli zrew id o w ać swój sto su n ek d o N iem ców w P olsce.

„Ż Y C IE U R Z Ę D N IC Z E ".

Na 8-9 „Ż y cia U rzędn iczeg o" zaw iera n astęp u jące artykuły: P a lą c a sp raw a. S y­

stem w yszk olenia w ad m inistacji ogólnej — D r. T . H ilarow icza. Z dyskusji n ad sy ste­

m em org anizacyjnym u rzęd n ik ó w p a ń s tw o ­ w y ch — St. S asorskiego. O b sz e rn y dział

(8)

„ Z działalności S to w arzy szen ia" oraz no tatki m yśli n a polu adm inistracji P olskiego Insty- (Środki działania i ideologja S. U. S. — J. Z . tu tu A d m inistracyjn eg o. A k cja o p od w yższe- O reorg anizację p ań stw o w ej słu żb y racb u n - nie p ła c p raco w n ik ó w p ań stw o w y ch ) i O cen y kow ej — Mr. J. P rzetocki i T . K arczm arski). (M. S zerer. „S p raw a u rzęd n icza w D em okra- F ak ty i opinje (Z e zw iązku u rzęd nikó w woj. — St. S.).

ślą sk ie g o , S ekcja m ięd zy n aro d o w ej w ym iany

isr o rr t k : i

8 Z I E M I A K U J A W S K A

P o b ic ie p o s ła Ź d z ie c h o w s k ie g o .

Jesteśm y zw olennikam i parlametaryzmu i potępia­

my akt gw ałtu sp ełn io n y na pośle Ż dziechow skim . Jednocześnie nie m ożemy pow strzym ać się od uwagi, że przykrość ta sp o tk ała człow ieka, który pierw szy targnął się na praw orządność w P o lsce zam achem z 1919 roku najściem pryw atnych mieszkań ów czesnych m inistrów. N astępnie P an Z-dziechowski przyjął udział w gloryfikowaniu m ordercy pierw szego prezydenta R z e ­ czypospolitej i obecnie w sw ojej m owie sejm ow ej z a ­ groził przeciwnikom „akcją pozaparlam entarną". Co m iała znaczyć ta akcja?

Ż ąd am y kary dla spraw ców pobicia p o sła, ale jednocześnie zapytujem y, jaka kara została w ym ierzo­

na panu Ź dziechow skiem u za zorganizow anie najścia w 1919 r. pryw atnych m ieszkań ów czesnych ministrów?

O j c o w ie m ia s ta .

Jak pow szechnie wiadom o prześw ietny M agistrat W ło c ła w sk i buduje kolonję robotniczą na R akotów ku.

Z d a w a ło b y się, że kolonja robotnicza jest prze­

znaczona dla biednych bezdom nych robotników , którzy w P o lsce żyją przew ażnie w okropnych w arunkach higjenicznych.

T a k b y zdaw ać się m ogło,.., ale rzeczyw istość mówi co innego.

O tó ż dow iadujem y się, że w now obudującym się dom u kolonji trzy mieszkania trzechpokojow e mają

zamiar zająć dla siebie o jcow ie miasta: P. o. prezy­

d enta G utow ski, — w łaściciel domu przy ul. K róle­

wieckiej i półdom u przy A lejach S zopena, p. ław nik M aszew ski, który posiada trzechpokojow e m ieszkanie przy ul. Stodolnej i kierownik parku budow lanego p.

T ęsiorow ski, w łaściciel domu przy ul. Siennej.

D ziw nym zbiegiem okoliczności obaj ław nicy w e­

szli do R ad y M iejskiej z ramienia m ieniącej się stron­

nictw em robotniczem C hrześcijańskiej Dem okracji.

W szyscy trzej Wnieśli podanie do M agistratu w spraw ie przyznania im mieszkań. M am y nadzieję, że R ad a M iejska udzieli panom ław nikom odpow iedzi odm ow nej.

C ią g ło ś ć p o lity k i m ie js k ie /.

N ajbardziej zaniedbanym działem naszej gospodar­

ki miejskiej jest zdrow otność publiczna. Z n a n e są cuchną­

ce podw órza i rynsztoki miasta W ło cław k a. A tym czasem spraw a kanalizacji i wodociągów utknęła na martwym punk- kcie. Buduje się halle na pl. D ąbrow skim które stoją b ezu ­ żyteczne, buduje się most na Z g ło w iączce, z który mmożna b y ło śm iało zaczekać — a funduszów na m ieszkania dla bezdom nych niema — przyjrzyjcie się tej nędzy ludzkiej, tym szałasom , które staw iają sobie ci „parjasi’' na gruntach za cegielnią miejską, w ydzierżaw ionych ł a ­ skaw ie przez m i a s t o . P a n u j ą tam niesły ch a­

ne warunki higieniczne. I, o ironjo, p rezesem R a d y M iejskiej jest u nas lekarz, który od sześciu lat p a ­ tronuje tem u sanitarnem u w yglądow i m iasta.

a a a a a a a a a a a a a a a a a a a

C Z Y T A J C I E

„ Z I E M I Ę K U J A W S K Ą ”

V 7 V V V V V V V V V V V V V V V V V

ikład żelaza, stall I galan­

terii źelazuej

M a r k u s E n g e l

w W ł o c ł a w k u , Stary R y n e k 4

S K Ł A D Ż E L A Z A B L A C H Y I O D L E W Ó W

Sz. K E N I G I D. K E f t I G Ś S E R G

W Ł O C Ł A W E K , ul. S T O D Ó L N A 72 T E L . 142.

P o le c a : ż e la z o w s z e lk ie g o g a tu n k u , b e d n a r k ę , b e lk i ż e la z n e , b la c h ę d le w y ż e la z n e . ż e la z n y i c y n k o w a n ą . g w o ź d z ie , r ó ż n e

o c y n k o w a n e i t. p .

Z A P A S D U Ż Y — C E N Y U M I A R K O W A N E

w y ro b y

r

„K A T E P E H A”

K u j a w s k i e T o w . P r z e m y s ł o w o - H a n d l o w e S p ó łk a z ogr. odp.

W Ł O C Ł A W E K . N O W Y RYN EK 20 .'. T ele fo n 160.

fld re s teleg r. „ K flT E P E H A " . P.K.O. w W arszaw ie 63099.

W Ę G IE L , K O K S , W A P N O i C E M E N T . W Ł A S N Y S K Ł A D W Ę G L A , U L . K A L IS K A . C eg ła czerw ona i biała, dreny. D achów ka „E tern it".

M aszyny do pisania i liczenia „ R e m i n g t o n " . Sm ary i benzyna T -w a Braci N obel.

J

W a r u n k i pren u m er a ty z p rzesy łk ą lub o d n o sz e n ie m do do m u: k w ar ta ln ie 2 zł., p ó ł r o c z n i e 4 z ł , ro c z n ie 8 zł.

C e n a numeru p o j e d y n c z e g o 3 0 groszy.

A d r e s R e d a k c j i i A dm in istr ac ji: W ł o c ł a w e k , N o w y R y n e k 20, w e jś c ie z bramy. R e d a k t o r pr zyj muje c o d z i e n n i e o d 5— 6 po poł.

R e d a k t o r : A n to n in P u z y ń s k i.

Druk. p. (.

W y d a w c a : K lu b s p o łe c z n o -p o lity c z n y w W ło c ła w k u . . B R A C I A P I O T R O W S C Y ” , W ł o c ł a w e k , T e l e f o n Nr. 100.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Już najwyższy czas przyznać się do błędów i ze skruchą dziękować Bogu, że marzenia wasze się nie ziściły, i że nie zdołaliście osiągnąć waszego

we czwartek odbyło się w Wieńcu zebranie organizacyjne Partji Pracy. Jankowski z Kruszyna, delegowany z ramienia Okręgu Kujawskiego Partji Pracy we

Na gruncie włocławskim ludność miejscowa wypow ied iała się kilka miesięcy temu za szkołą jednolitą Półtora tysiąca rodziców na zebraniu w „Polonji"

pada, że ukazuje się perjodycznie w dużych odstępach czasu. „ Z a przemysł uważa się wszelkie zatrudnienie zarobkowe lub przedsiębiorstwo, wykonywujące

w sali Straży Ogniowej odbyło się Organizacyjne Zebranie Partji Pracy, na którem w dłuższem przemówieniu przedstawił program Partji prezes Okręgu prof.

na terenie stolicy Kujaw rozwija się bardzo dobrze, obecnie już liczy przeszło stu członków, rekrutujących się z inteligencji pracującej, rzemieślników, kupców

nia Państw a Polskiego dużo zrobił, zastanówmy się tylko, czy stało się to przy współudziale, czy też wbrew wysiłkom grupy, która mieni się „narodową”..

kach Zarządu kosztorys gmachu (tylko 400 tys. Gutowski!) i dyrektor seminarjum, miast wnieść do budżetów sejmiku i miasta odpowie­. dnie sumy na budowę gmachu