.M 3 4 . Warszawa, d. 21 Sierpnia 1887 r. T o m V I .
TYGODNIK POPULARNY, POŚWIĘCONY NAUKOM PRZYRODNICZYM.
PRENUM ERATA „W S Z E C H Ś W IA T A .*' W W a rs za w ie : ro c z n ie rs. 8
k w a rta ln ie „ 2 Z p rz e s y łk ą poc zto w ą : ro c zn ie „ 10 p ó łro cz n ie „ 5
P re n u m ero w a ć m o żn a w R e d a k c y i W sz ec h św ia ta i w e w s zy s tk ic h k s ię g a rn ia c h w k r a ją i z ag ra n ic ą.
K om itet R edakcyjny stan o w ią: P. P. D r. T. C h a łu b iń sk i, J . A lek san d ro w icz b. d z ie k a n U niw ., m ag . K. D eike, m ag. S. K ra m szty k , W ł. K w ietn ie w sk i,
i.
N atan so n ,D r J . S ie m ira d zk i i m ag. A. Ś ló sarsk i.
„W sze ch św iat" p rz y jm u je o głoszenia, k tó ry c h tre ś ć m a ja k ik o lw ie k zw iązek z n a u k ą , n a n a stę p u ją c y c h w a ru n k a c h : Z a 1 w ie rsz zw ykłego d ru k u w szp alcie alb o jeg o m iejsce p o b ie ra się za p ierw szy r a z kop. 1 'h ,
za sześć n a s tę p n y c h ra z y kop. G, za dalsze kop. 5.
iL d res ZRedalccyi: E r a k o -w sk ie -P r z e d m ie śc ie , 3STr QS.
P A J Ą K O L B R Z Y M I
INDYJSKI
(NBDtila clirysogaster Wałek).
Pomiędzy pająkami właściwemi do naj
większych, oprócz ptaszników (Mygale), na
leżą przedstawiciele rodzaju Nephila. P a- i jąki te budow'ą i obyczajami są zbliżone do naszego krzyżaka (Epeira diadema) i wogó- le do gatunków rodzaju Epeira, z któremi dawniejsi uczeni łączyli je i dopiero Leach oddzielił pod nazwą Nephila. Pająki te zamieszkują przeważnie kraje zwrotnikowe, niektóre bowiem tylko gatunki Nephila mieszkają w Japonii, Stanach Zjednoczo
nych i w Europie. Rodzaj Nephila odzna- 1 cza się wogóle kształtami więcej wysmukłe- mi niż krzyżak. O dwłok posiada podłuż
nie jajowaty, elipsoidalny lub niekiedy w walcowaty przechodzący. Oczy cokol
wiek inaczej osadzone niż u Epeira, nogi cienkie i bardzo długie.
Podobnie jak nasze krzyżaki, Nephila bu
duje sieci kołowe, które rospina pionowo, w poprzek dróg i ścieżek w ogrodach i par
kach, oraz pomiędzy drzewami w lasach.
Rozmiary tych siatek, jako też moc tkani
ny pajęczej, bywa różna, odpowiednio do gatunku pająka.
Na szczególną uwagę zasługuje gatunek Nefila olbrzymia czyli złotoodwłokowa (N e
phila chrysogaster), tak z powodu niezwy
kłej wielkości, jako też różnicy, jaka zacho
dzi w rozmiarach samicy i samca.
Na pierwszy rzut oka, jak to wskazuje rysunek, daje się zauważyć uderzającą róż
nicę pomiędzy płciami. Samica olbrzymia, szarawa, o odwłoku wydłużonym, elipsoi
dalnym, błyszczącym, z odcieniem złoci
stym. Nogi rospostarte zajmują przestrzeń 165 m m długą i 90 szeroką. Długość same
go ciała samicy, bez nóg, wynosi 42 mm, z których na odwłok przypada 30 mm. Sa
mice są zawieszone nieruchomo na wielkich sieciach, umieszczonych na wysokości 1,70 metra nad ziemią, a często i wyżej, tak że prawie zawsze twarzą podróżnik czy ba
dacz dotykać musi środka sieci. W edług p. M. Maindron (La Naturę Nr 732, 1887), który badał Nephila chrysogaster w pół
nocnej części Jawy, w miejscowości Djocko-
530
W SZECHŚW IAT.N r 34.
łon, w okolicy zupełnie dziś zniszczonej przez wybuch Krakatau. Olbrzymie sa
mice przy spotkaniu z człowiekiem , nie- przestraszone wcale, przechadzają, się spo
kojnie na swoich długich nogach, jak na szczudłach, nietylko po własnej sie
ci, ale także po rękach, ramionach i po całem ciele cz ło w ie k a , przechodząc na liście łub gałązki najbliższego drzewa, nie spiesząc się do ucieczki. N ic nie przypo
mina w ich ruchach gwałtownych ucieczek przestraszonych naszych pająków, zdają się one mieć głębokie przeświadczenie o swojej sile i zapewne mają mało nieprzyjaciół.
Olbrzymie ich sieci zajmują nieraz kilka metrów przestrzeni i są utworzone z nitek elastycznych i silnych, a do tego stopnia są wytrzymałe, że na nich zawieszał się kape
lusz korkowy p. M. Meindron. Siecie te szczególniej często napotykają się w lasach dziewiczych i zw ykle są przepełnione szcząt
kami owadów, których przeciwne wichry lub fatalność losu zapędziła w tę delikatną zasadzkę. Tutaj cały zastęp skrzydlatych owadów płaci bardzo liczny haracz; ciężkie chrząszcze i gwałtownie skaczące szarańcze zarówno toną w silnćj sieci, motyle więzną świetnie ubarwionemi skrzydłami, muchy, pomimo szemrania, plączą się w tój za- j sadzce.
Skromniejszej powierzchowności i mniej-
jszych rozmiarów są samce, wydają się p i- i gmejczykami wobec samic, jak to widać na rysunku.
Samce są także szare, wyróżniają się swo- jem i przysadkami czyli przyrządami roz- rodczemi, zakończonemi kulistem rosszerze- niem, przedłużaj ącem się w długi i ostry ' sztylecik. Nogi rospostarte zajmują prze
strzeń 24 m m długą a 12 m m szeroką. D łu gość samego ciała, bez nóg, wynosi 6 m m , z czego na odwłok przypada 5 mm. Zatem samiec je st siedem razy mniejszy (linijnie) od samicy. Siatki samców są mniejsze i zw y
kle rozwieszone w bliskości sieci samic; j e żeli jakiś wypadek przerwie subtelną ich tkaninę, zwierzę spuszcza się po jedwabistej lince, kryje się pod liśćmi i następnie po pewnym czasie powraca, by siatkę na-
jprawić.
W ogóle obyczaje Nefili są przeważnie leśne lub ogrodowe, do domów nigdy nie |
wkraczają, a nawet dość rzadko zakładają sieci w bliskości mieszkań ludzkich.
Liczba gatunków znanych rodzaju Nefi- la wynosi około 50, rozmieszczonych w na
stępujący sposób: w Afryce i na Madaga
skarze 20, w A zyi południowo-wschodniej 7, w Oceanii 19, w Ameryce 4. Najbardziej znanemi gatunkami są: Nephila femoralis Lucas, na pobrzeżach zachodniej Afryki.
N. madagascariensis Yins. na Madagaska
rze. N. maculata Fab. (N. chrysogaster W alk) Indyje wschodnie i archip. Malajski.
N. imperialis Doi. Indo-Chiny. N. clavata L. Koch., Japonija i Chiny. N. durvillea W alk. Polinezyja. N. edulis Labill. N. Ka- ledonija. N. claripes (fasciata Degec.).
D o ciekawych faktów, związanych z oby
czajami Nefila, należy ten, że według ob- serwacyi p. Konstantego Jelskiego, zasłu
żonego podróżnika po Ameryce południo
wej, na wielkich siatkach Nephila claripes, zamieszkującej Guyanę francuską, żyją mniejsze pająki, zdaje się, jako pasorzyty.
Robią one w sieciach Nefili otwoi-y okrągłe, wielkości monety franka, niekiedy dość li
czne, i w otworach tych snują siateczki w ła
sne, bardzo delikatne. Pająki te opisał pod nazwą Argyrodes Nephilae i A. trapezeida- lis ') p. W ł. Taczanowski, znakomity orni
tolog, a który także badał pająki gujańskie.
A . Slósarski.
ZAGADKA CIĄŻENIA.
(D oL ończenie).
W roku 1846 fizyk niemiecki W ilhelm Weber ogłosił pracę, w której usiłował uza
sadnić prawo Ampera w drodze teoretycz
nej. Rozumowanie jego jest mniej więcój następujące. Gdy dwa prądy płynące w dwu, dajmy na to, miedzianych drutach przycią- 1 gają się, to przyczyna tego zjawiska może być trojaka: albo cząsteczki miedzi jednego przewodnika przyciągają cząsteczki miedzi
') L es A ra n e id e s d e la G u y a n e fra n ę a is e p. L. T a czan o w sk i. H o ra e Soo. E n to m o l. R o sstca e, t. IX , N. 3.
N r 34.
WSZECHŚWIAT.531 drugiego, albo przyciąganie zachodzi po
między cząsteczkami miedzi jednego, a czą
steczkami elektryczności drugiego, albo na
reszcie pomiędzy cząsteczkami elektryczno
ści jednego prądu i cząsteczkami elektrycz
ności drugiego.
O oW iemy wszakże z doświadczenia, że prze
wodniki bez prądów nie przyciągają się wcale, więc cząsteczki miedzi nie mają wła
sności przyciągania, a zatem pierwsze przy
puszczenie upada; wiemy dalćj, że przycią
ganie nie ma miejsca, jeżeli prąd istnieje tylko w jednym z przewodników, zatem przyciąganie pomiędzy cząsteczkami miedzi i elektryczności zostaje również wykluczo
ne, pozostaje więc, jako jedynie możliwe przypuszczenie trzecie.
Na zasadzie prawa Coulomba dwie czą
steczki elektryczności e, i e2, pozostające w spokoju, przyciągają się lub odpychają, z siłą równą 6,e2 :r2, gdzie r oznacza odle
głość pomiędzy niemi. Przyciąganie ma miejsce, jeżeli jedna z tych cząsteczek jest ujemną, druga dodatnią, odpychanie zaś, je żeli obiedwie są dodatnie lub też obiedwie ujemne.
Zjawisko prądu elektrycznego pojmuje
my w ten sposób, że w przewodniku pewna ilość elektryczności dodatnićj krąży w j e - dnę stronę, i równa jój ilość ujemnej w od
wrotną. Przez pewne zatem przecięcie dru
tu w oznaczonym czasie przepływają w dwu różnych kierunkach jednakowe ilości elek
tryczności dodatniej i ujemnćj. Jeżeli więc odgraniczymy w myśli pewien element przewodnika ds, to w danój chwili zawiera on tyleż elektryczności dodatniój, co uje- mnój np. + e , i — <?,. Wyobraźmy sobie da- lćj nazewnątrz przewodnika cząsteczkę elek
tryczności e2, dajmy na to dodatniej. Bę- ; dzie ona odpychaną przez + e , elementu ds, według prawa Coulomba, z siłą e, e2:r 2, gdzie
roznacza odległość ds od e2 i przy- j ciąganą p r z e z —e, z takąż siłą ete2:r2; siły te, jako równe i odwrotne, znoszą się na- | wzajem, a więc element ds prądu elektrycz
nego według prawa Coulomba nie może
jwywierać działania przyciągającego, ani \ odpychającego. Ponieważ jednak doświad
czenie okazuje, że działanie to w istocie ma miejsce, więc otrzymujemy stąd konieczny wniosek, że cząsteczki elektryczności będą
ce w ruchu działają na siebie według pra
wa różnego od prawa Coulomba, czyli, żo to ostatnie nie jest ogólnem.
Weber, doszedłszy do tego wyniku, usi
łow ał wykryć prawo ogólne i, rozważając pewne szczególne wypadki, doszedł do re
zultatu następującego.
Dajmy na to, że cząsteczka e, pozostaje w spokoju, e3 zaś oddala się od niój z szyb
kością v. Jeżeli w pewnym momencie od
ległość pomiędzy niemi wynosi r, to przy
ciągają się one lub odpychają z siłą
gdzie c oznacza pewną stałą wielkość, zw a
ną stałą Webera '). Z doświadczeń W ebe
ra i Kohlrauscha wypadło, że stała ta ma wartość'439000000, jeżeli za jednostkę dłu
gości przyjmiemy metr, za jednostkę czasu sekundę.
Łatwo widzieć, jakie znaczenie ma sta
ła c. Z powyższego wzoru wypada, że S = 0 , jeżeli v = c , więc c jestto szybkość cząsteczki e2, przy którój przestaje ona pod
legać działaniu e,; poprzednio zaś już w i
dzieliśmy, że to nastąpić powinno wtedy, kiedy szybkość względna jednćj cząsteczki jest równa szybkości przyciągania. Tak więc staje się bardzo prawdopodobnem, że szybkość ta jest właśnie równą stałój c,
\ przewyższałaby ona w tym razie blisko pół
tora raza szybkość światła.
Gdy cząsteczki i e2 pozostają w spoko
ju względnym, wtedy v = o, i otrzymujemy S = ete2:r 2, czyli prawo Coulomba. To osta-
j
tnie jest więc szczególnym wypadkiem pra
wa Webera.
Stosując prawo Webera do pary elemen
tów ds, i d?2 dwu różnych prądów elektry
cznych, dojdziemy przy pomocy prostych działań matematycznych do prawa, podane
go przez Ampera, ponieważ zaś to ostatnie zostało stwierdzone doświadczalnie, więc i Weberowskie poniekąd w doświadczeniu uzasadnienie znajduje.
W ydaje się bardzo prawdopodobnem, że
*) W celu u p ro sz cz e n ia k w e sty i u w ażam tu r u c h (?2 za ró w n o m iern y . P ra w o W e b e ra w fo rm ie ogól- nej b rz m i: S =
r2
qI ę*
g d z ie p o zn acza p rz y sp ie s z e n ie w zględne.532
W SZECHŚW IAT.N r 34.
ciążćnie powszechne jest zjawiskiem tej sa
mej natury, co i przyciąganie elektryczne, że więc tym samym, lub analogicznym pra
wom podlega. W stanie spokoju cząstecz
ki elektryczne przyciągają się według pra
wa S = ei02 masy zaś ważkie według ana
logicznego S — m l m 2\ r 2. Jeżeli więc w sta
nie ruchu pierwsze podlegają ustawie
to drugie powinny podlegać ustawie analo
gicznej S = >,ł|W? ( 1 — - ), gdzie znowu v
r 2 c2
oznacza szybkość m 2 względem m,, zaś c stałą Webera.
Przeciwko takiemu wnioskowi nasuwa się zarzut następujący. Planety względem słońca znajdują się w stanie ruchu, powin
ny zatem podlegać prawu W ebera nie zaś Newtona; tymczasem okazuje się, że ruch planet wyznaczony zapomocą rachunku na zasadzie ostatniego zgadza się najzupełniej z obserwacyją. Po bliższem jednak rozwa
żeniu znajdziemy, że szybkości planet w zglę
dem słońca są bardzo małe w porównaniu z c i rezultaty z zastosowania do rachunku obydwu praw różnią się od siebie mniej niż mogą wynosić niedokładności obserwacyi, czyli, że obserwacyja nie jest w stanie ros- strzygnąć, które z nich daje wyniki bar
dziej zgodne z rzeczywistością.
Isenkrahe, autor jednaj z hypotez o isto
cie ciążenia, robi ciekawe przypuszczenie, że stała c przedstawia także średnią szyb
kość, z jaką poruszają się cząsteczki eteru.
Przypuszczenie to opiera się na fakcie, że stosunek c do szybkości światła jest mniej więcej ten sam, co stosunek szybkości czą
steczki gazu (wyznaczonej na zasadzie cy- netycznćj teoryi) do szybkości głosu w tym
że gazie. Naprz. średnia szybkość cząstecz
ki powietrza przy 0° i 750 m m ciśnienia wynosi 485 metrów na sekundę, szybkość głosu w tychże warunkach wedługR egnaul- ta 330,5 metrów. Stosunek tych liczb jest równy 1,468. Szybkość światła w powie
trzu według Cornu wynosi 300330000 me
trów na sekundę. Stosunek c do tej liczby jest równy 1,462. Mało je st prawdopodo- bnem, aby zgodność taka była przypad
kową.
Z tego wszystkiego widzimy, że teoryja zjawisk elektrodynamicznych rzuca pewne św iatło na ciekawą zagadkę ciążenia; zanim wszakże ta zagadka rozwiązaną zostanie,
musi ją jaśniej oświecić doświadczenie.
Nie dziw jednak, że wobec ogromnej roli, jaką zjawiska ciążenia w naturze odgrywa
ją, w iele umysłów kusiło się oddawna o jój rozwiązanie. Ilypotezy postawione w tym
| celu dadzą się podzielić na dwie kategory- je. Pierwsza objaśnia zjawiska przyciąga- j nia zapomocą właściwości materyj dotych
czas nieznanych. Tak naprzykład Zollner przypisuje atomom rodzaj czucia; odbierają one, według niego, wrażenia przyjemne i nieprzyjemne. Wrażenie przyjemne po
wstaje np. wtedy, kiedy atom zbliża się do { innego atomu; pod wpływem tego powstaje
| dążność do zbliżenia się.
Hypoteza ta, również jak inne tejże kate-
jgoryi, niemoże być przyjętą przez naukę pozytywną, chociażby dlatego, że nie da się ona nigdy uzasadnić przez doświadczenie
| i z natury rzeczy musi na zawsze pozostać hypotezą.
Druga kategoryja hypotez, tegoż przed
miotu dotyczących, wychodzi z własności materyi znanych, jak nieprzenikliwość, bez
władność, sprężystość i t. d. L iczne hypo- tezy tu należące mają wiele wspólnego i można powiedzieć, że zasadnicza myśl jest w nich jedna i taż sama.
Materyja składa się z atomów lub cząste
czek nieprzenikliwych, t. j. w przestrzeni ograniczonej powierzchnią atomu inny atom mieścić się nie może. Ciało oddziaływa na inne ciała tylko wskutek zetknięcia, lub za pośrednictwem ciała trzeciego. Z tego osta
tniego założenia i nieprzenikliwości m ate
ryi wypływają dwa nowe wnioski, jako w y
nik konieczny. Słońce oddziaływa w ielo
rako na ziemię i inne planety, pomimo, że nie pozostaje z niemi w zetknięciu, tak sa
mo ziemskie ciała działają na siebie na od
ległość, jak to ma miejsce w zjawiskach światła i przyciągania. A więc przestrzeń międzyplanetarną i międzycząsteczkową mu
si wypełniać jakaś materyja, eter, będący pośrednikiem w działaniu ciał na odległość.
Przenosi on promienie światła, ciepła, cią
żenia od słońca do planet, od jednego ciała
do drugiego. O o
N r 34
WSZECHŚW IAT.533 Eter może być materyją ciągłą, t. j. kom
pletnie wypełniającą, przestrzeń, albo też składać się z oddzielnych atomów. P ierw sze przypuszczenie jest oczywiście sprzecz
ne z zasadą nieprzenikliwości; eter w zja
wiskach świetlnych znajduje się w stanie drgania, drganie zaś polega na tem, że two
rzą się kolejno miejsca rozrzedzone i zgęsz- czone, zgęszczenie zaś w materyi ciągłej może powstać tylko w ten sposób, że czą
steczki, które poprzednio istniały obok sie
bie, teraz zajmują jedno i toż samo miejsce w przestrzeni, co na zasadzie nieprzenikli
wości jest rzeczą niemożliwą. W ogóle eter eiągły nie byłby zdolny do żadnych ruchów, a zatem do przeniesienia działania z jedne
go ciała na drugie. Przyjmować ciągłość eteru byłoby toż samo, co przyjmować próż- nię, gdyż eter ciągły miałby też same wła
sności co ta ostatnia.
Tak więc musimy przyjąć, że eter składa się z oddzielnych cząsteczek, a inne okoli
czności skłaniają do wniosku, że posiada on własności, które kinetyczna teoryja przypi
suje gazom, to znaczy, że cząsteczki eteru poruszają się z wielką szybkością w prostój linii; kierunek ruchu zmienia się tylko w te
dy, jeżeli cząsteczka spotka inną lub też in
ne ciało. Kierunek i szybkość następna podlega prawom uderzenia się ciał spręży
stych. Stąd wypływa, że jeżeli odgrani
czymy w myśli część przestrzeni, to prze
biegają przez nią cząsteczki eteru zarówno w*e wszelkich możliwych kierunkach i ża
den kierunek nie może się wyróżniać z po
śród innych, jeżeli nie istnieje do tego jakiś specyjalny powód.
Wyobraźmy sobie teraz, że wśród tćj at
mosfery eteru znalazło się ciało większych rozmiarów; w takim razie cząsteczki eteru będą uderzać w nie ze wszystkich stron i każde uderzenie będzie dla ciała impulsem do ruchu w odpowiednim kierunku; ponie
waż jednak odbiera ono impulsy takie we wszystkich kierunkach, więc ostatecznie po
zostanie w miejscu i jedynym skutkiem tych j nieustannych uderzeń będzie ciśnienie na powierzchnię ciała.
Autorowie hypotez, dotyczących ciążenia, usiłują dowieść, że obecność ciała większe
go w atmosferze eteru w pewien sposób na nią oddziaływa, sprowadza pewne zmiany
w kierunkach ruchu cząsteczek, lub w ich szybkościach. Teraz więc wszelkie kierun
ki w przestrzeni, wychodzące z ciała, będą się wyróżniały zpośród innych, czy to tem, że będzie w nich przebiegała inna (m niej
sza lub większa) ilość cząsteczek, jak w in
nych, czy też tem, że szybkości tych cząste
czek będą wogóle różne (mniejsze lub więk
sze) od szybkości innych kierunków.
Wyobraźmy sobie teraz drugie ciało w pe
wnej odległości od pierwszego. Uderzenia cząsteczek eteru w jego powierzchnię nie będą już teraz jednakowe we wszelkich k ie
runkach, gdyż kierunek oznaczony przez li- niję, łączącą obydwa ciała, będzie się w y
różniał z pośród innych tem, dajmy na to, że cząsteczki od pierwszego ciała przyby
wające, będą posiadały mniejszą szybkość.
Ponieważ dalśj siła uderzenia właśnie od szybkości zależy, więc doświadczy ono z tćj strony słabszego ciśnienia, niż z innych i ci
śnienie ze strony od wrotnćj, teraz nie zupeł
nie zrównoważone, będzie wstanie popchnąć ciało w kierunku pierwszego. Skutek bę
dzie ten sam, jakby dwa ciała się przycią- gały.
Trudność tego objaśnienia polega głów nie na tem, ażeby dowieść, że obecność cia
ła w atmosferze eteru sprowadza w ruchach jego cząsteczek wTyżój wzmiankowane zmia-
| ny. Różne hypotezy w różny sposób pyta-
j
nie to rozwiązują, zadawalniającej jednak odpowiedzi, zdaje się, nie daje żadna i moż-
j
na oczekiwać, że kompletnie racyjonalna
i
teoryja powstanie dopiero wtedy, gdy lepiej zostaną zbadane zjawiska przyciągania na j drodze doświadczalnej.
Z ygm unt Straszewicz.
B U O L O G W A R O S b f f l
W E D Ł U G
DMI. C3-. B o u v J e r ')-
Szybki rozwój nauk przyrodniczych w ogólności, a bijologii w szczególe, zapoznał
') R evue Scientifirjue, N r 18, 18i7 r. L a biologie y ć g e ta le p a r M. (i. B o u y ier.
534
w s z e c h ś w i a t .N r 34.
nas z mnóstwem faktów z dziedziny życia roślin i zwierząt, ich rozwojem i budową anatomiczną. Mnogość nagromadzonego materyjału we wszystkich gałęziach nauk bijologicznych, składającego się częstokroć z drobnych na pozór, a jednak dla nauki ważnych faktów, nie daje się objąć pamię
cią pojedynczego człow ieka. Fakty, skrzę
tnie zbierane i notowane, służą do potwier- j dzania praw znanych, lub obalania istnieją- j cycli teoryj i tworzenia nowych przypusz
czeń; tworzą one niejako archiwum wiedzy, a zestawiane drogą indukcyi pozwalają na wyprowadzanie ogólnych wniosków i praw,
Jrządzących tworami natury. Dawne syste
my klasyfikacyi oparte na cechach zew nę
trznych (morfologicznych) okazały się n ie dostateczne i w wielu wypadkach n iezgo
dne z naturalnym układem istot, a badania
Jnad budową anatomiczną i rozwojem ros- | szerzyły widnokrąg wiedzy bijologicznój i wskazały podobieństwo i pochodzenie od wspólnego początku nawet takich istot, któ
re zewnętrznie wielce różnemi się wydają.
Pilnie obserwując świat istot ożywionych,
jprzedewszystkiem zauważyć możemy, że
jzmieniają one swój kształt i wielkość. Z ja j
ka motyla wylęga się gąsienica, przez po-
jczwarkę przekształca się w motyla, ten osta-
jtni znów składa jajka identyczne z temi, ja -
jkie dały początek gąsienicy. K iełkujące | nasienie fasoli wypuszcza korzonek, zagłę
biający się w ziemię, a na powierzchnię w y
dostaje się wątła łodyżka, opatrzona dw o
ma liścieniami, z których młoda roślinka czerpie pierwotny pokarm; łodyżka wyra
sta, liścienie zanikają, rozwijają się listki
ji kwiaty, z kwiatów owoce. Tu kończy się
jrozwój — wydawszy nasienie, fasola umie
ra. Okres czasu, od jajka lub nasienia aż do dojrzałości zwierzęcia czy rośliny, nazy-
jwamy rozwojem.
Jeżeli zamiast fasoli użyjemy do obserwa- cyi poziomkę, to w rozwoju tój rośliny za
uważyć możemy pewną różnicę od poprze
dnio rospatrywanych: pełzające łodyżki p o ziomki wypuszczają wyrostki mogące zako
rzeniać się w ziemi; po niejakim czasie ło dyżki nikną, pozostawiając na swój drodze mnóstwo młodych roślinek, odddzielonych jedna od drugićj, a jednak pochodzących z tego samego nasienia, z którego i krzak |
macierzysty się rozwinął. W tym wypad
ku roślina rospadła się na liczne osobniki czyli rozmnożyła się.
Poprzednio widzieliśmy, że z jajka znie
sionego przez dojrzały owad wylęgają się istoty podobne do rodzica i przechodzące takie same przemiany, jak owad, który zniósł to jajko; widzieliśmy również, jak z nasienia fasoli rozwija się roślina podobna do tój jaka nasienie wydała. Większość istot żyjących zdolną jest wydawać drogą płciową osobniki nowe do siebie podobne, zdolność tę do wytwarzania, potomstwa na
zywam y płodzeniem.
Jak mnożenie przez podział, tak i płodze
nie należą do liistoryi rozwoju (embryjolo- gii) osobnika żyjącego.
Zwracamy się obecnie do rospatrzenia warunków, przy jakich istota żyjąca może się rozwijać.
Pierwszym warunkiem dla prawidłowe
go rozwoju istoty żyjącćj jest pokarm. W ie
my z codziennego doświadczenia, że roślina ginie, jeżeli jój nie polewamy; toż samo by się stało, gdybyśm y korzenie rośliny umie
ścili w naczyniu z wodą dystylowaną i oto
czyli ją gazem różnym od gazów w skład po
wietrza wchodzących. W pierwszym w y
padku pozbawiliśmy roślinę wody i możno
ści wydostania z ziemi części pożywnych, w drugim nie daliśmy powietrza, z którego przeważną ilość pożywienia czerpie i któ- rem oddycha.
W szystkie istoty żyjące, tak zwierzęta, jakoteż i rośliny do podtrzymywania życia potrzebują powietrza, a mianowicie tój jego składowćj części, którą nazywamy tlenem.
Jednem słowem istoty żyjące oddychają, pochłaniając tlen i wydzielając dwutlenek w ęgla (kwas węglany): proste doświadcze
nie może nas o tem przekonać.
Jeżeli jaką istotę żyjącą (zwierzę lub ro
ślinę) umieścimy pod kloszem napełnionym powietrzem, to po pewnym czasie zauważyć
| możemy, że tlen został pochłonięty, co ła
two udowodnić, wnosząc do klosza zapaloną zapałkę, która zaraz zgaśnie.
W łasności istot żyjących, jakieśmy dotąd rospatrzyli, nie dają jeszcze dokładnego wy
obrażenia o całości istoty żyjącój; chcąc
bliżój jakiś ustrój zbadać, musimy zajrzyć
do głębi jego ciała. Zróbmy przecięcie ja-
N r 34.
W SZECHŚW IAT.535 1 kiejkólwiek części iatoty żyjącej dostatecz
nie cienkie, ażeby je można zbadać pod mi
kroskopem; wtedy zobaczymy, że istota owa, napozór jednolita, składa się z mnóstwa drobnycłi cząstek połączonych ze sobą w ro
dzaj tkaniny. Tkanina ta przedstawia się w postaci oczek, ograniczonych ze wszech stron ściankami, które tworzą tak zwane komórki. W ewnątrz każdego oczka za
wiera się półpłynna* galaretowata, ziarni
sta substancyja, zwana protoplazmą; ona to stanowi właściwą komórkę i odgrywa naj
ważniejszą rolę w organizmie, a ścianki są mnit5j lub więcój cienkiemi błonami oddzie- lającemi masy protopłazmy jedna od dru- gićj. Wewnątrz ciała protopłazmy znajdu
je się gęstsza, aniżeli otaczająca ją masa kulka, t. zw. jądro. Przy bliższem rospa- trzeniu protopłazmy żywój zauważyć moż
na, że oddzielne ziarnka, z których jój ma
sa jest złożoną, poruszają się regularnie [ i ruch ten odbywa się we wszystkich czę
ściach protopłazmy.
Ruchy cząstek protopłazmy nie mają naj
mniejszego podobieństwa do ruchu innych płynów — są to ruchy jój tylko właściwe;
ruch protopłazmy można wstrzymać lub przyspieszyć zapomocą prądu elektryczne
go, zabić chloroformem, zwolnić lub pobu
dzić do szybszego biegu działaniem ciepła i światła; przez dotknięcie ciała obcego mo
żna wywołać kurczenie się protopłazmy, Jednem słowem protoplazma, owa zasadni
cza, nierozdzielna od istot żyjących mate
ryja, obdarzona jest życiem, ruchem i czu
ciem.
Przyszliśm y tedy do wniosku, że oddziel
na komórka żyje, powinna zatem, jako isto
ta żyjąca, podlegać tym samym zmianom w okresie swojego życia, jakim podlegają istoty, których cząstkę stanowi. Bespośre- dnia obserwacyja żywćj komórki w zupeł
ności potwierdza nasze przypuszczenie.
Młoda komórka ukształtowaną jest z gęstej protopłazmy z jądrem pośrodku, od sąsie
dnich oddzielona cienkiemi przegródkami;
w późniejszym wieku, przybierając pęche
rzyki wody powiększa się, zmienia postać, jądro zmienia swe położenie środkowe i przybliża się ku obwodowi, a wreszcie zni
ka jądro, rospływa się i ginie protoplaz- ma — komórka umiera, pozostają tylko
ścianki, tworzące jój szkielet zewnętrzny i do czasu zachowują kształt zmarłćj ko
mórki, świadcząc o jój przeszłem życiu. K o
mórka żyjąca może się rozmnażać i wyda
wać potomstwo do rodzicielki podobne.—
Mnożenie to komórek odbywa się przez po
dział. Oprócz tego, dla podtrzymania ży
cia potrzebuje ona i pokarmu, a przy za
stosowaniu ścisłych metod przekonano sięj że protoplazma pochłania tlen i wydziela dwutlenek węgla* a zatem oddyćha.
W idzimy z tego, że komórka, jakkolwiek
| stanowi bardzo drobną cząsteczkę istoty ży- jącźj, przechodzi podczas swojego życia te same koleje i przemiany, co i cała istota, tylko przemiany te odbywają się szybko —•
życie komórki jest o wiele krótszem od ży
cia osobnika. K iedy osobnik, czy to czło
wiek, czy drzewo w pewnym okresie swoje
go życia pozostaje prawie niezmienionym, komórki, z których się składa jego ciało, mogą się zmienić co dojednćj, zastępując zużyte i zmarłe przez nowe, obdarzone ta- kiemi samemi własnościami jak ich poprze
dniczki.
Streszczając dotychczasowe wnioski, raz jeszcze zwracamy uwagę na trzy zasadni
cze i charakterystyczne cechy istot żyją
cych: rozwój, odżywianie się i organizacyją wewnętrzną wraz z ruchem i wrażliwością protopłazmy. Brak którójbądź z powyż
szych oznak życiowych jest dostateczną rę
kojmią do odróżniania istot żyjących od ciał martwych.
Istoty żyjące dzielą się na dwie katego- ryje, na zwierzęta i rośliny i różnicę pomię
dzy niemi uważano za równie wyraźną jak różnicę dzielącą rośliny od minerałów; stąd powstało pojęcie o trzech państwach przy
rody: państwie minerałów, roślin i zwierząt, a dwa ostatnie zawsze przeciwstawiano sobie.
Już poprzednio widzieliśmy, że przeci
wnie, rośliny i zwierzęta mają dużo cech wspólnych i że łatwo odróżniać możemy istoty ożywione od ciał martwych, teraz po
starajmy się rostrząsnąć rozmaite poglądy na różnicę roślin i zwierząt i sprobójmy w y- naleść ogólne kryteryjum na zasadzie któ
rego moglibyśmy odróżniać zwierzęta od ro
ślin, tak jak to uczyniliśmy dla istot oży
wionych wogóle i dla ciał martwych. Sta*
536
W SZECH ŚW IAT.N r 34.
P a ją k o lb rz y m i in d y js k i N e p h ila chrysogaslei*<
Nr 34.
rano się odróżniać rośliny od zwierząt na zasadzie sposobu przyjmowania pokarmów;
mówiono, że zwierzę wprowadza do ciała substancyje stałe, przetrawia je, aby prze
prowadzić w płyny zdatne do przyswojenia, tymczasem rośliny nie posiadają tc'j zdol
ności.
Nietrudno dowieść, że różnica ta jest nie
dokładną, jak równie fałsżywem jest twier
dzenie, że zwierzęta wprowadzają do ciała substancyje stałe. Pokarm wprowadzony do żołądka, jako substancyja stała styka się tylko z zewnętrzną stroną tkanek, zaś do ich wnętrza nie może się przedostać inaczój, jak przechodząc przez komórki błon śluzo
wych, które musiałaby rozrywać, co jednak nigdy się nie zdarza. Substancyja stała przemienia się w kanale pokarmowym na płyn i w takim tylko stanie może przenikać w głąb tkanek i służyć do ich odżywiania.
Trawienie nie jest wyłączną właściwością zwierząt, a korzeń tak samo dobrze służy do trawienia roślinie, jak żołądek zwierzę
ciu. Korzeń jest w stanie zamieniać na p ły
ny przyswajalne nawet takie substancyje (jak marmur lub krzemionkę), które dla zwierzęcia byłyby trudne, albo niemożliwe do strawienia. W liścieniach kiełkujących roślin znajduje się ferment rospuszczający materyję białkowatą w nich zawartą, która służy za pierwotny pokarm roślince i może być wydzielonym i poddanym badaniu, jak sok żołądkowy zwierzęcia.
Zatem sposób przyjmowania pokarmów i trawienie nie może służyć za cechę odróż
niającą rośliny od zwierząt.
Mówiono, że zwierzęta poruszają się i są obdarzone czuciem, a rośliny nie posiadają tych przymiotów. Z poprzednio przytoczo
nych faktów widzieliśmy, że różnica taka nie może być słuszną, gdyż protoplazma ro
ślin posiada własność ruchu i czucia. L e piej będzie powiedzieć, że zwierzęta poru
szają się i czują w inny sposób jak rośliny, że mają ruchy osobliwe i czucie innego ro
dzaju, zależne od specyjalnej tkanki, która tworzy system nerwowy, jakiego rośliny nie posiadają. Lecz i ta różnica traci na doniosłości z tego względu, że znamy wiele zwierząt niższych bez systemu nerwowego, jak również wiele niższych roślin obdarzo
nych dowolnym (sui generis) ruchem; nie
które wodorosty (okrzemki, oscillarie) po
ruszają się swobodnie, a prawie wszystkie wydają pływki (zoosporae), które przy po
mocy rzęs protoplazmatycznych pływają swobodnie w wodzie nakształt zwierzątek.
Niższe grzyby — śluzówce (Myxomycetes), składające się z czystćj, nieodzianćj w bło
nę, protoplazmy, mogą się poruszać i zmie
niać miejsce na powierzchni ciał, służących im za podłoże.
Jak niższe zwierzęta, tak wodorosty i ślu
zówce czułemi są na czynniki zewnętrzne;
światło, ciepło, elektryczność i środki znie
czulające, jak eter i chloroform, wywierają wpływ jednaki na ich ruchy.
Teraz nasuwa się pytanie, dlaczego ruchy komórek roślinnych, jakkolwiek podobne są do ruchów komórek zwierzęcych, nie wy
wierają wpływu na poruszanie się całój ro
śliny? Odpowiedź na to pytanie daje nam budowa ścianek komórkowych. Ścianki te u roślin są grubsze i twardsze, ruch protoplazmy jednćj komórki nie może być, wskutek tego, odczutym przez komór
ki sąsiednie, gdy tymczasem u zwierząt bło
ny (ścianki) komórkowe są miękie i elasty
czne, skurczenie protoplazmy pociąga za sobą i błonę, cała komórka zmienia kształt i przez to wywołuje kurczenie sąsiednich szeregów komórek, skąd pochodzi owa czu
łość ogólna i ruchy osobliwe zwierząt.
Wiadomo, że prawie wszystkie rośliny wyższe mają zielone liście. Barwnik nada
jący liściom kolor zielony nosi nazwę chlo
rofilu (zieleni) i posiada nadzwyczaj donio
słą własność fizyjologiczną, jakićj nie spo
tykamy w żadnćj inn^j materyi organicz
nej. Chlorofil odznacza się dychroizmem (dwubarwnością): w świetle przepuszczonem ma zieloną, a w odbitem czerwoną barwę;
w wodzie jest nierospuszczalny, natomiast dobrze się rospuszcza w spirytusie, benzy
nie i chloroformie. Chlorofil barwi pewne ziarnka protoplazmy określonój formy na kolor zielony; po wyługowaniu benzyną lub spirytusem ziarnka te odbarwiają się nie zmieniając kształtu. Komórka żyjąca, za
wierająca ziarnka protoplazmy zabarwione chlorofilem, ma szczególną własność, będąc wystawioną na działanie światła o dostate- cznem natężeniu, roskladać dwutlenek w ę
gla i wydzielać tlen. Jednakże w proto- 537__
WSZECHŚWIAT.
538
W SZECHŚW IAT.N r 34.
plazmie komórek takich swoją drogą idzie proces oddychania, t. j. pochłanianie tlenu i wydzielanie dwutlenku węgla; tylko od
dychanie jest prawie niedostrzegalnem, za- maskowanem przez proces odwrotny, w y
wołany ziarnkami chlorofilu, dlatego z c z ę ści zielonych roślin wystawionych na dzia
łanie światła słonecznego widzimy wydzie
lanie się tlenu.
Łatwo zrozumieć ważną rolę chlorofilu—
dzięki tój substancyi, żyjątka chlorofilowe mogą na świetle asymilować węgiel z dw u
tlenku węgla znajdującego się w powietrzu, czy w wodzie i zatrzymywać go w swoim organizmie. Proces ten jest rodzajem od
żywiania bardzo ważnym, stawiając istotę chlorofilową, że się tak wyrażę, w zupełnej niezależności od substancyj organicznych.
Przeciwnie, istoty bezchlorofilowe mogą się karmić tylko takiemi substancyj ami, które bespośrednio lub pośrednio pochodzą od istot chlorofilowych. Podział istot żyjących na chlorofilowe i bezchlorofilowe jest u za
sadnionym i daje się wyraźnie przeprowa- j dzić, nie możemy go jednak zastosować do odróżniania roślin od zwierząt, albowiem znamy w iele roślin pozbawionych chlorofilu I jak np. grzyby, rośliny pasorzytne i odwro- 1 tnie, znamy niektóre zwierzęta niższe jak planarie i wymoczki, które zawierają chlo
rofil i mogą na świetle słonecznem wydzie
lać tlen tak samo jak rośliny. Zatem nie możemy przyjąć chlorofilu za ogólną różni
cę roślin i zwierząt, możemy tylko pow ie
dzieć, że prawie wszystkie zwierzęta nie ma
ją chlorofilu, a większa część roślin go po
siada.
Lepszą charakterystykę roślin możemy odnaleść w nieznacznym napozór szczególe, a mianowicie
Wbudowie chemicznej ścia
nek komórkowych. Ścianki, czyli błony komórkowe utworzone są u roślin z sub
stancyi zwanśj błonnikiem (celulosa), pod względem chemicznym przedstawiającej związek węgla z wodorem i tlenem (C0 Hi o 0 5). Błonnik jest nierospuszczal- nym w kwasach i zasadach, rospuszcza się w amonijakalnym rostworze tlenniku mie
dzi; kwas siarczany z jodem barwi błonnik na niebiesko; pod wpływem stężonego kwa
su siarczanego błonnik przemienia sią w ma- teryję podobną do mączki, zwaną amyloi-
| dem, przez jod barwiącą się na niebiesko.
Oto są główniejsze własności błonnika.
Błonnik jest charakterystyczną i ogólną ce
chą roślin, ponieważ u zwierząt nie spoty
kamy błon komórkowych utworzonych z tój
| substancyi, wszystkie zaś rośliny (conaj- mniej w pewnem stadyjum rozwoju) posia-
| dają ścianki
Zbłonnika złożone. Nawet śluzówce, owe kawałki gołej, swobodnie poruszającej się protopłazmy wr pewnych chwilach życia przywdziewają błonnikową szatę.
Przytaczano niektóre z wierzę ta, jak osłon- nice (tunicata), posiadająće pewne tkanki złożone z komórek, ograniczonych błonami 0 składzie, przypominającym błony komó
rek roślinnych, lecz materyja, z jakiej się składają t. zw. tunicyna, ma własności nie
co odmienne od błonnika. A wreszcie, schodząc na dół po szczeblach drabiny ustro
jowej spotykamy częstokroć organizmy zło
żone z komórek odzianych takiemi błonami, których naturę chemiczną trudno jest okre
ślić, to tylko pewna, że państwa roślin 1 zwierząt u podstaw swych zlewają się ze sobą.
Z przytoczonych faktów możemy wypro
wadzić taki tylko wniosek, że niepodobna znaleść absolutnego kryteryjum do odróż
niania zwierząt od roślin, tak jak znaleźliś
my dla istot ożywionych wogóle i dla ciał martwych. Istoty ożywione tworzą jedną niepodzielną grupę, a nauka o istotach ży
jących— bijologija nie może być podzieloną, w ścisłem tego słowa znaczeniu, na zoologi- ją i botanikę.
K azim ierz Cybulski.
W Y Ż S Z A
SZKOŁA ROLNICZA
w DnMaiaoli L w owem ;.
(D o k o ń czen ie).
Z pracowni zootomicznój wchodzi się
wprost do wielkiej sali o pięciu oknach od
frontu budynku położonej, w której miesz
N r 34.
W SZECHŚW IAT.539 czą się zbiory zoologiczno * hodowlane.
W urządzeniu tych zbiorów najgłówniejszy nacisk położono na razie, z natury rzeczy, na zbiór osteologiczny, który też prezentu
je się wcale nieźle. Prócz bowiem obfite
go zbioru czaszek ras bydła, posiada mu
zeum zootomiczne kilkadziesiąt komple
tnych skieletów zwierząt ssących i ptaków, z których kilka tylko było zakupionych, a większość wyrobiono w laboratoryjum.
Dalej znajduje się tu mały zbiorek wypcha
nych zwierząt ssących, ptaków, parę więk
szych ryb, sto kilkadziesiąt okazów zwie
rzęcych spirytusowych, zbiór systematycz
ny owadów, prócz tego osobny zbiór owa
dów szkodliwych, zbiór woskowych modeli embryjologicznych doktora Zieglera w Fry
burgu i Weiskera w Lipsku, oraz modeli do anatomii robaków pasorzytnych W ei
skera. Z okazów specyjalnie ju ż hodowli | dotyczących posiada muzeum z górą 20 mo-
jdeli ras zwierząt domowych, wyrabianych pod kierunkiem Settegasta przez Landsber- ga w Berlinie, dość kompletny zbiór naczyń mleczarskich i przyborów do kontroli m le
ka, zbiór modeli szczęk końskich dla ilu strowania sposobu rozpoznania wieku koni,
jzbiór okazów dla nauki kucia koni, zbiór uprzęży i przyborów stajennych, wreszcie zbiór wełny, który jednak niezupełnie jest ! wystarczający i niebawem ma być zastąpio
ny nowym.
Gabinet i pracownia fizyczna, pomieszczo
ne w drugiem skrzydle piętra nad labora
toryjum chemicznem, są stosunkowo naj
mniej zamożne i dużo jeszcze do życzenia pozostawiają; w starym bowiem budynku miały tak szczupłe pomieszczenie, że już z tego względu rozwinąć się nie mogły, a przytein dość szczupłe fundusze, wobec kosztowności przyrządów fizycznych, nie dozwoliły jeszcze dostatecznie gabinetu za
opatrzyć. Obecnie gabinet fizyczny mieści się w trzech pokojach zajmujących razem sześć okien frontowych, z których najwięk
szy przeznaczony jest na demonstracyje i ćwiczenia z uczniami. Obok zw ykłych J demonstracyjnych przyrządów, z cenniej- | szych przyrządów gabinet posiada pompę po- : wietrzną Deleuila,galwanom etr W . Thomp-
jsona, elektrometr według Mascarta wraz ze stosem Zamboniego do nabijania służącym. 1
W tem samem skrzydle co gabinet fizy
czny mieszczą się zbiory inżynieryi wiej
skiej, a więc to Wszystko, co dotyczy budo
wnictwa wiejskiego, miernictwa, niwelacyi oraz mechaniki rolniczej. Zbiory te zaj
mują wielką o pięciu oknach salę, przytyka
jącą do pokoju profesora inżynieryi wiej
skiej.
Najbogatsze i najobfitsze są tu zbiory, odnoszące się do mechaniki rolniczej. Tti znajduje się przedewszystkiem obfity zbiór modeli, narzędzi i machin rolniczych, a z tych niektóre nader Są cenne, i tak między innemi znajdują się tu: model lokomobili, mogący być wprowadzony w ruch przez opalanie spirytusem, model młocarni zło
żonej z przyrządami czyszczącerni zboże do poruszania tą lokomobilą. D w ie młocarnie kieratowe systemu sztyftowego i cepowego, model wiatraka amerykańskiego, siedem sy
stemów siewnikowych w jednym modelu przedstawionych, kompletny prawie zbiór modeli dziś używanych systemów pługów i t. p. Obok modeli znajdują się też liczne fotografije machin, zwłaszcza takich, któ
rych nie ma w modelach.
Dalśj mieszczą się w zbiorach części skła
dowe machin w ich naturalnej wielkości, celem użycia ich do objaśnień zawilszej kon- Strukcyi machin przy wykładach, wreszcie powoli gromadzi się też zbiór, że się tak wyrazimy, patologiczny machin, to jest czę
ści machin zepsutych, wskutek nieodpowie
dniej ich obsługi. Prócz powyższych zb io
rów w sali muzeum się mieszczących, szko
ła posiada jeszcze, dla ułatwienia nauki me
chaniki rolniczej i umożliwienia odpowie
dnich ćwiczeń w polu, obfity zbiór narzędzi i machin rolniczych, mieszczący się w od
dzielnej szopie; szkoda tylko, że złe pomie
szczenie tego zbioru utrudnia bardzo użyt
kowanie z niego przy nauczaniu uczniów.
Zbiór instrumentów używanych w mier
nictwie i niwelacyi jest też zupełnie odpo
wiednio zaopatrzony i potrzebom szkoły wystarcza. Najsłabszą stronę stanowi zbiór budowlany, gdyż odpowiednich modeli, ja- kieby przy wykładach potrzebne były, szko
ła dotychczas nie posiada.
Prócz tych laboratoryjów i muzeów szko
ła dublańska posiada jeszcze ogród bo tani-
540
WSZEOHSW IAT.N r 34.
czny, pole doświadczalne i gospodarstwo folwarczne.
W ogrodzie botanicznym zebrane są w od
dzielnej szkółce te przedewszystkiem rośli
ny, które rolnik z jakiclikolwiekbądź w zglę
dów znać potrzebuje; są one tu ustawione w tym samym porządku, w jakim się je przy wykładach botaniki omawia; w dru
giej zaś szkółce ułożone są w symetrycznym porządku rozmaite inne rośliny, zja k icli- bądź względów na uwagę zasługujące: resz
ta zaś ogrodu zajęta jest pod dość obfite arboretum, oraz pod szkółki drzew i wa
rzywa.
P ole doświadczalne obejmuje w tej ch w i
li około l ' / 2 hektara i leży bespośrednio przy budynku szkolnym, podzielone jest ono na 160'/2 arowych parceli, ścieżkami poroz
dzielanych. Tutaj uprawiają się różne g a tunki zbóż i roślin okopowych i robią się doświadczenia z nawozami; obecnie naj
więcej zwróconą jest uwaga na kulturę roz
maitych odmian owsa i browarnego ję c z mienia, oraz nad wpływem różnego nawo
żenia na wydajność i przymioty tych od
mian.
Gospodarstwo folwarczne obejmuje 247 morgów gruntu ornego, z którego 40 wię
cej oddalonych jest w dzierżawach, a 207 w uprawie, 291 morgów łąk w znaczniej
szej części torfiastych. Gospodarstwo pro
wadzone jest na dochód z uwzględnieniem przecież potrzeb szkoły, ażeby tejże, jako środek demonstracyjny, ile możności najod- powiedniej służyć mogło.
U czniowie mają w każdej chwili wstęp wszędzie swobodny, a przytem, jak widać na poniżej załączonym planie, odbywają się w oddzielnie na to przeznaczonych godzi
nach, pod kierunkiem właściwych profeso
rów, odpowiednie demonstracyje praktycz
ne. Co do strony przemysłowej, rospoczęła się w roku bieżącym na większą skalę w D u- blanach eksploatacyja prasowanego torfu, a w roku przyszłym postawiona prawdopo
dobnie ju ż będzie gorzelnia, która służyć będzie jako objekt demonstracyjny, tak dla szkoły rolniczej jako też i znajdującej się w Dublanach szkoły gorzelniczej, która bę
dzie wtedy na nowo zreorganizowaną i ros- szerzoną. Uczniów w chwili obecnej liczy szkoła dublańska G9, z których 64 zw yczaj
nych a 5 nadzwyczajnych. Z uczniów zw y
czajnych 31 jest na roku pierwszym, 14 na drugim i 19 na trzecim. Uczniowie nad
zwyczajni słuchają wykładów podług w ła
snego wyboru.
W k o ń c zą cy m się w ła śn ie le tn ie m p ó łro czu o d b y w a ły się n a s tę p u ją c e w y k ład y :
1) Z zakresu nauk przyrodniczych:
F iz y k a d o św ia d c za ln a , c ią g d a lszy , d o c e n t d r O le a rsk i, 3 g o d z in y ty g o d n io w o w y k ła d ó w (I) ‘) o ra z je d n a g o d z in a d e m o n s tra c y j.
G ieo g rafija fizyczna, d o c en t d r O le arsk i, 1 g o d z in a ty g o d n io w o (1).
C h e m ija o rg a n ic z n a , p ro f. d r W aw n ik iew icz , 4 g o d z in y ty g o d n io w o (I).
ć w ic z e n ia a n a lity c z n e w la b o ra to ry ju m c h e m ic z n e rn, prof. d r W aw n ik iew icz i a d ju n k t M o n a ste rsk ', 0 godz. ty g o d n io w o (i).
Z a ry s g ieognozyi i g ieologii, a d ju n k t M o n a ste rsk i, 1 godz. ty g o d n io w o (1).
ć w ic z e n ia w o z n ac za n iu m in e ra łó w i sk a ł, a d ju n k t M o n a ste rsk i, 1 godz. ty g o d n io w o (I).
F iz y jo lo g ija ro ślin , p ro f. d r G odlew ski, 4 godz.
ty g o d n io w o (I).
Z a ry s s y s te m a ty k i ro ślin ze szczególnem u w z g lę d n ie n ie m ro ś lin w ro ln ic tw ie w a żn y c h , pro f. d r G o d le w sk i, 3 godz. ty g o d n io w o (II).
Ć w ic ze n ia w a n a to m ii ro ślin , p ro f. d r G odlew ski i a s y s te n t K ru p a, 2 godz. ty g o d n io w o (I).
ć w ic z e n ia w p a to lo g ii i sy s te m a ty c e ro ślin , p ro f d r G o d lew sk i i a s y s te n t K ru p a , 2 g o d z in y t y g o d n io w o (II).
S y s te m a ty c z n y p rz e g lą d św ia ta zw ierzęcego, a s y s t e n t K o w alew sk i, 4 godz. ty g o d n io w o (I).
F iz y jo lo g ija z w ie rz ą t, pro f. K a h an e , 4 godz. t y g o d n io w o (I).
Ć w iczen ia w a n a to m ii i h isto lo g ii zw ierzęcej, p ro f.
K a h a n e i a s y s te n t K ow alew sk i, 2 go d zin y ty g o d n io w o (I).
2 ) Z zakresu nauk społecznych:
P o lity k a e k o n o m ic z n a i s ta ty s ty k a , d r T ad e u sz K u to w s k i (w z a s tę p stw ie p ro f. d r a A u ), 4 godz. ty g o d n io w o (II).
U sta w y ro ln e , d o c e n t O stro ż y ń sk i, 2 godz. ty g o d n io w o (III).
3 ) Z zakresu nauk zawodowych:
R o ln ic tw o ogólne, d y r e k to r L u b o m ę sk i, 4 godz.
ty g o d n io w o (II).
') L ic z b y rz y m s k ie I, II, II I , w ra w ia ^ a c h p rz y k a ż d y m w y k ła d z ie d o d a n e , o zn aczają, czy w y k ła d d a n y j e s t d la s łu c h ac zó w ro k u p ie rw sze g o , d r u g ie go c zy trz e c ie g o p rz ez n ac zo n y .