• Nie Znaleziono Wyników

.M 3 4 . Warszawa, d. 21 Sierpnia 1887 r. T o m V I . TYGODNIK POPULARNY, POŚWIĘCONY NAUKOM PRZYRODNICZYM.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ".M 3 4 . Warszawa, d. 21 Sierpnia 1887 r. T o m V I . TYGODNIK POPULARNY, POŚWIĘCONY NAUKOM PRZYRODNICZYM."

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

.M 3 4 . Warszawa, d. 21 Sierpnia 1887 r. T o m V I .

TYGODNIK POPULARNY, POŚWIĘCONY NAUKOM PRZYRODNICZYM.

PRENUM ERATA „W S Z E C H Ś W IA T A .*' W W a rs za w ie : ro c z n ie rs. 8

k w a rta ln ie „ 2 Z p rz e s y łk ą poc zto w ą : ro c zn ie „ 10 p ó łro cz n ie „ 5

P re n u m ero w a ć m o żn a w R e d a k c y i W sz ec h św ia ta i w e w s zy s tk ic h k s ię g a rn ia c h w k r a ją i z ag ra n ic ą.

K om itet R edakcyjny stan o w ią: P. P. D r. T. C h a łu b iń sk i, J . A lek san d ro w icz b. d z ie k a n U niw ., m ag . K. D eike, m ag. S. K ra m szty k , W ł. K w ietn ie w sk i,

i.

N atan so n ,

D r J . S ie m ira d zk i i m ag. A. Ś ló sarsk i.

„W sze ch św iat" p rz y jm u je o głoszenia, k tó ry c h tre ś ć m a ja k ik o lw ie k zw iązek z n a u k ą , n a n a stę p u ją c y c h w a ru n k a c h : Z a 1 w ie rsz zw ykłego d ru k u w szp alcie alb o jeg o m iejsce p o b ie ra się za p ierw szy r a z kop. 1 'h ,

za sześć n a s tę p n y c h ra z y kop. G, za dalsze kop. 5.

iL d res ZRedalccyi: E r a k o -w sk ie -P r z e d m ie śc ie , 3STr QS.

P A J Ą K O L B R Z Y M I

INDYJSKI

(NBDtila clirysogaster Wałek).

Pomiędzy pająkami właściwemi do naj­

większych, oprócz ptaszników (Mygale), na­

leżą przedstawiciele rodzaju Nephila. P a- i jąki te budow'ą i obyczajami są zbliżone do naszego krzyżaka (Epeira diadema) i wogó- le do gatunków rodzaju Epeira, z któremi dawniejsi uczeni łączyli je i dopiero Leach oddzielił pod nazwą Nephila. Pająki te zamieszkują przeważnie kraje zwrotnikowe, niektóre bowiem tylko gatunki Nephila mieszkają w Japonii, Stanach Zjednoczo­

nych i w Europie. Rodzaj Nephila odzna- 1 cza się wogóle kształtami więcej wysmukłe- mi niż krzyżak. O dwłok posiada podłuż­

nie jajowaty, elipsoidalny lub niekiedy w walcowaty przechodzący. Oczy cokol­

wiek inaczej osadzone niż u Epeira, nogi cienkie i bardzo długie.

Podobnie jak nasze krzyżaki, Nephila bu­

duje sieci kołowe, które rospina pionowo, w poprzek dróg i ścieżek w ogrodach i par­

kach, oraz pomiędzy drzewami w lasach.

Rozmiary tych siatek, jako też moc tkani­

ny pajęczej, bywa różna, odpowiednio do gatunku pająka.

Na szczególną uwagę zasługuje gatunek Nefila olbrzymia czyli złotoodwłokowa (N e­

phila chrysogaster), tak z powodu niezwy­

kłej wielkości, jako też różnicy, jaka zacho­

dzi w rozmiarach samicy i samca.

Na pierwszy rzut oka, jak to wskazuje rysunek, daje się zauważyć uderzającą róż­

nicę pomiędzy płciami. Samica olbrzymia, szarawa, o odwłoku wydłużonym, elipsoi­

dalnym, błyszczącym, z odcieniem złoci­

stym. Nogi rospostarte zajmują przestrzeń 165 m m długą i 90 szeroką. Długość same­

go ciała samicy, bez nóg, wynosi 42 mm, z których na odwłok przypada 30 mm. Sa­

mice są zawieszone nieruchomo na wielkich sieciach, umieszczonych na wysokości 1,70 metra nad ziemią, a często i wyżej, tak że prawie zawsze twarzą podróżnik czy ba­

dacz dotykać musi środka sieci. W edług p. M. Maindron (La Naturę Nr 732, 1887), który badał Nephila chrysogaster w pół­

nocnej części Jawy, w miejscowości Djocko-

(2)

530

W SZECHŚW IAT.

N r 34.

łon, w okolicy zupełnie dziś zniszczonej przez wybuch Krakatau. Olbrzymie sa­

mice przy spotkaniu z człowiekiem , nie- przestraszone wcale, przechadzają, się spo­

kojnie na swoich długich nogach, jak na szczudłach, nietylko po własnej sie­

ci, ale także po rękach, ramionach i po całem ciele cz ło w ie k a , przechodząc na liście łub gałązki najbliższego drzewa, nie spiesząc się do ucieczki. N ic nie przypo­

mina w ich ruchach gwałtownych ucieczek przestraszonych naszych pająków, zdają się one mieć głębokie przeświadczenie o swojej sile i zapewne mają mało nieprzyjaciół.

Olbrzymie ich sieci zajmują nieraz kilka metrów przestrzeni i są utworzone z nitek elastycznych i silnych, a do tego stopnia są wytrzymałe, że na nich zawieszał się kape­

lusz korkowy p. M. Meindron. Siecie te szczególniej często napotykają się w lasach dziewiczych i zw ykle są przepełnione szcząt­

kami owadów, których przeciwne wichry lub fatalność losu zapędziła w tę delikatną zasadzkę. Tutaj cały zastęp skrzydlatych owadów płaci bardzo liczny haracz; ciężkie chrząszcze i gwałtownie skaczące szarańcze zarówno toną w silnćj sieci, motyle więzną świetnie ubarwionemi skrzydłami, muchy, pomimo szemrania, plączą się w tój za- j sadzce.

Skromniejszej powierzchowności i mniej-

j

szych rozmiarów są samce, wydają się p i- i gmejczykami wobec samic, jak to widać na rysunku.

Samce są także szare, wyróżniają się swo- jem i przysadkami czyli przyrządami roz- rodczemi, zakończonemi kulistem rosszerze- niem, przedłużaj ącem się w długi i ostry ' sztylecik. Nogi rospostarte zajmują prze­

strzeń 24 m m długą a 12 m m szeroką. D łu ­ gość samego ciała, bez nóg, wynosi 6 m m , z czego na odwłok przypada 5 mm. Zatem samiec je st siedem razy mniejszy (linijnie) od samicy. Siatki samców są mniejsze i zw y­

kle rozwieszone w bliskości sieci samic; j e ­ żeli jakiś wypadek przerwie subtelną ich tkaninę, zwierzę spuszcza się po jedwabistej lince, kryje się pod liśćmi i następnie po pewnym czasie powraca, by siatkę na-

j

prawić.

W ogóle obyczaje Nefili są przeważnie leśne lub ogrodowe, do domów nigdy nie |

wkraczają, a nawet dość rzadko zakładają sieci w bliskości mieszkań ludzkich.

Liczba gatunków znanych rodzaju Nefi- la wynosi około 50, rozmieszczonych w na­

stępujący sposób: w Afryce i na Madaga­

skarze 20, w A zyi południowo-wschodniej 7, w Oceanii 19, w Ameryce 4. Najbardziej znanemi gatunkami są: Nephila femoralis Lucas, na pobrzeżach zachodniej Afryki.

N. madagascariensis Yins. na Madagaska­

rze. N. maculata Fab. (N. chrysogaster W alk) Indyje wschodnie i archip. Malajski.

N. imperialis Doi. Indo-Chiny. N. clavata L. Koch., Japonija i Chiny. N. durvillea W alk. Polinezyja. N. edulis Labill. N. Ka- ledonija. N. claripes (fasciata Degec.).

D o ciekawych faktów, związanych z oby­

czajami Nefila, należy ten, że według ob- serwacyi p. Konstantego Jelskiego, zasłu­

żonego podróżnika po Ameryce południo­

wej, na wielkich siatkach Nephila claripes, zamieszkującej Guyanę francuską, żyją mniejsze pająki, zdaje się, jako pasorzyty.

Robią one w sieciach Nefili otwoi-y okrągłe, wielkości monety franka, niekiedy dość li­

czne, i w otworach tych snują siateczki w ła­

sne, bardzo delikatne. Pająki te opisał pod nazwą Argyrodes Nephilae i A. trapezeida- lis ') p. W ł. Taczanowski, znakomity orni­

tolog, a który także badał pająki gujańskie.

A . Slósarski.

ZAGADKA CIĄŻENIA.

(D oL ończenie).

W roku 1846 fizyk niemiecki W ilhelm Weber ogłosił pracę, w której usiłował uza­

sadnić prawo Ampera w drodze teoretycz­

nej. Rozumowanie jego jest mniej więcój następujące. Gdy dwa prądy płynące w dwu, dajmy na to, miedzianych drutach przycią- 1 gają się, to przyczyna tego zjawiska może być trojaka: albo cząsteczki miedzi jednego przewodnika przyciągają cząsteczki miedzi

') L es A ra n e id e s d e la G u y a n e fra n ę a is e p. L. T a ­ czan o w sk i. H o ra e Soo. E n to m o l. R o sstca e, t. IX , N. 3.

(3)

N r 34.

WSZECHŚWIAT.

531 drugiego, albo przyciąganie zachodzi po­

między cząsteczkami miedzi jednego, a czą­

steczkami elektryczności drugiego, albo na­

reszcie pomiędzy cząsteczkami elektryczno­

ści jednego prądu i cząsteczkami elektrycz­

ności drugiego.

O o

W iemy wszakże z doświadczenia, że prze­

wodniki bez prądów nie przyciągają się wcale, więc cząsteczki miedzi nie mają wła­

sności przyciągania, a zatem pierwsze przy­

puszczenie upada; wiemy dalćj, że przycią­

ganie nie ma miejsca, jeżeli prąd istnieje tylko w jednym z przewodników, zatem przyciąganie pomiędzy cząsteczkami miedzi i elektryczności zostaje również wykluczo­

ne, pozostaje więc, jako jedynie możliwe przypuszczenie trzecie.

Na zasadzie prawa Coulomba dwie czą­

steczki elektryczności e, i e2, pozostające w spokoju, przyciągają się lub odpychają, z siłą równą 6,e2 :r2, gdzie r oznacza odle­

głość pomiędzy niemi. Przyciąganie ma miejsce, jeżeli jedna z tych cząsteczek jest ujemną, druga dodatnią, odpychanie zaś, je ­ żeli obiedwie są dodatnie lub też obiedwie ujemne.

Zjawisko prądu elektrycznego pojmuje­

my w ten sposób, że w przewodniku pewna ilość elektryczności dodatnićj krąży w j e - dnę stronę, i równa jój ilość ujemnej w od­

wrotną. Przez pewne zatem przecięcie dru­

tu w oznaczonym czasie przepływają w dwu różnych kierunkach jednakowe ilości elek­

tryczności dodatniej i ujemnćj. Jeżeli więc odgraniczymy w myśli pewien element przewodnika ds, to w danój chwili zawiera on tyleż elektryczności dodatniój, co uje- mnój np. + e , i — <?,. Wyobraźmy sobie da- lćj nazewnątrz przewodnika cząsteczkę elek­

tryczności e2, dajmy na to dodatniej. Bę- ; dzie ona odpychaną przez + e , elementu ds, według prawa Coulomba, z siłą e, e2:r 2, gdzie

r

oznacza odległość ds od e2 i przy- j ciąganą p r z e z —e, z takąż siłą ete2:r2; siły te, jako równe i odwrotne, znoszą się na- | wzajem, a więc element ds prądu elektrycz­

nego według prawa Coulomba nie może

j

wywierać działania przyciągającego, ani \ odpychającego. Ponieważ jednak doświad­

czenie okazuje, że działanie to w istocie ma miejsce, więc otrzymujemy stąd konieczny wniosek, że cząsteczki elektryczności będą­

ce w ruchu działają na siebie według pra­

wa różnego od prawa Coulomba, czyli, żo to ostatnie nie jest ogólnem.

Weber, doszedłszy do tego wyniku, usi­

łow ał wykryć prawo ogólne i, rozważając pewne szczególne wypadki, doszedł do re­

zultatu następującego.

Dajmy na to, że cząsteczka e, pozostaje w spokoju, e3 zaś oddala się od niój z szyb­

kością v. Jeżeli w pewnym momencie od­

ległość pomiędzy niemi wynosi r, to przy­

ciągają się one lub odpychają z siłą

gdzie c oznacza pewną stałą wielkość, zw a­

ną stałą Webera '). Z doświadczeń W ebe­

ra i Kohlrauscha wypadło, że stała ta ma wartość'439000000, jeżeli za jednostkę dłu­

gości przyjmiemy metr, za jednostkę czasu sekundę.

Łatwo widzieć, jakie znaczenie ma sta­

ła c. Z powyższego wzoru wypada, że S = 0 , jeżeli v = c , więc c jestto szybkość cząsteczki e2, przy którój przestaje ona pod­

legać działaniu e,; poprzednio zaś już w i­

dzieliśmy, że to nastąpić powinno wtedy, kiedy szybkość względna jednćj cząsteczki jest równa szybkości przyciągania. Tak więc staje się bardzo prawdopodobnem, że szybkość ta jest właśnie równą stałój c,

\ przewyższałaby ona w tym razie blisko pół­

tora raza szybkość światła.

Gdy cząsteczki i e2 pozostają w spoko­

ju względnym, wtedy v = o, i otrzymujemy S = ete2:r 2, czyli prawo Coulomba. To osta-

j

tnie jest więc szczególnym wypadkiem pra­

wa Webera.

Stosując prawo Webera do pary elemen­

tów ds, i d?2 dwu różnych prądów elektry­

cznych, dojdziemy przy pomocy prostych działań matematycznych do prawa, podane­

go przez Ampera, ponieważ zaś to ostatnie zostało stwierdzone doświadczalnie, więc i Weberowskie poniekąd w doświadczeniu uzasadnienie znajduje.

W ydaje się bardzo prawdopodobnem, że

*) W celu u p ro sz cz e n ia k w e sty i u w ażam tu r u c h (?2 za ró w n o m iern y . P ra w o W e b e ra w fo rm ie ogól- nej b rz m i: S =

r2

q

I ę*

g d z ie p o zn acza p rz y sp ie s z e n ie w zględne.

(4)

532

W SZECHŚW IAT.

N r 34.

ciążćnie powszechne jest zjawiskiem tej sa­

mej natury, co i przyciąganie elektryczne, że więc tym samym, lub analogicznym pra­

wom podlega. W stanie spokoju cząstecz­

ki elektryczne przyciągają się według pra­

wa S = ei02 masy zaś ważkie według ana­

logicznego S — m l m 2\ r 2. Jeżeli więc w sta­

nie ruchu pierwsze podlegają ustawie

to drugie powinny podlegać ustawie analo­

gicznej S = >,ł|W? ( 1 — - ), gdzie znowu v

r 2 c2

oznacza szybkość m 2 względem m,, zaś c stałą Webera.

Przeciwko takiemu wnioskowi nasuwa się zarzut następujący. Planety względem słońca znajdują się w stanie ruchu, powin­

ny zatem podlegać prawu W ebera nie zaś Newtona; tymczasem okazuje się, że ruch planet wyznaczony zapomocą rachunku na zasadzie ostatniego zgadza się najzupełniej z obserwacyją. Po bliższem jednak rozwa­

żeniu znajdziemy, że szybkości planet w zglę­

dem słońca są bardzo małe w porównaniu z c i rezultaty z zastosowania do rachunku obydwu praw różnią się od siebie mniej niż mogą wynosić niedokładności obserwacyi, czyli, że obserwacyja nie jest w stanie ros- strzygnąć, które z nich daje wyniki bar­

dziej zgodne z rzeczywistością.

Isenkrahe, autor jednaj z hypotez o isto­

cie ciążenia, robi ciekawe przypuszczenie, że stała c przedstawia także średnią szyb­

kość, z jaką poruszają się cząsteczki eteru.

Przypuszczenie to opiera się na fakcie, że stosunek c do szybkości światła jest mniej więcej ten sam, co stosunek szybkości czą­

steczki gazu (wyznaczonej na zasadzie cy- netycznćj teoryi) do szybkości głosu w tym­

że gazie. Naprz. średnia szybkość cząstecz­

ki powietrza przy 0° i 750 m m ciśnienia wynosi 485 metrów na sekundę, szybkość głosu w tychże warunkach wedługR egnaul- ta 330,5 metrów. Stosunek tych liczb jest równy 1,468. Szybkość światła w powie­

trzu według Cornu wynosi 300330000 me­

trów na sekundę. Stosunek c do tej liczby jest równy 1,462. Mało je st prawdopodo- bnem, aby zgodność taka była przypad­

kową.

Z tego wszystkiego widzimy, że teoryja zjawisk elektrodynamicznych rzuca pewne św iatło na ciekawą zagadkę ciążenia; zanim wszakże ta zagadka rozwiązaną zostanie,

musi ją jaśniej oświecić doświadczenie.

Nie dziw jednak, że wobec ogromnej roli, jaką zjawiska ciążenia w naturze odgrywa­

ją, w iele umysłów kusiło się oddawna o jój rozwiązanie. Ilypotezy postawione w tym

| celu dadzą się podzielić na dwie kategory- je. Pierwsza objaśnia zjawiska przyciąga- j nia zapomocą właściwości materyj dotych­

czas nieznanych. Tak naprzykład Zollner przypisuje atomom rodzaj czucia; odbierają one, według niego, wrażenia przyjemne i nieprzyjemne. Wrażenie przyjemne po­

wstaje np. wtedy, kiedy atom zbliża się do { innego atomu; pod wpływem tego powstaje

| dążność do zbliżenia się.

Hypoteza ta, również jak inne tejże kate-

j

goryi, niemoże być przyjętą przez naukę pozytywną, chociażby dlatego, że nie da się ona nigdy uzasadnić przez doświadczenie

| i z natury rzeczy musi na zawsze pozostać hypotezą.

Druga kategoryja hypotez, tegoż przed­

miotu dotyczących, wychodzi z własności materyi znanych, jak nieprzenikliwość, bez­

władność, sprężystość i t. d. L iczne hypo- tezy tu należące mają wiele wspólnego i można powiedzieć, że zasadnicza myśl jest w nich jedna i taż sama.

Materyja składa się z atomów lub cząste­

czek nieprzenikliwych, t. j. w przestrzeni ograniczonej powierzchnią atomu inny atom mieścić się nie może. Ciało oddziaływa na inne ciała tylko wskutek zetknięcia, lub za pośrednictwem ciała trzeciego. Z tego osta­

tniego założenia i nieprzenikliwości m ate­

ryi wypływają dwa nowe wnioski, jako w y­

nik konieczny. Słońce oddziaływa w ielo­

rako na ziemię i inne planety, pomimo, że nie pozostaje z niemi w zetknięciu, tak sa­

mo ziemskie ciała działają na siebie na od­

ległość, jak to ma miejsce w zjawiskach światła i przyciągania. A więc przestrzeń międzyplanetarną i międzycząsteczkową mu­

si wypełniać jakaś materyja, eter, będący pośrednikiem w działaniu ciał na odległość.

Przenosi on promienie światła, ciepła, cią­

żenia od słońca do planet, od jednego ciała

do drugiego. O o

(5)

N r 34

WSZECHŚW IAT.

533 Eter może być materyją ciągłą, t. j. kom­

pletnie wypełniającą, przestrzeń, albo też składać się z oddzielnych atomów. P ierw ­ sze przypuszczenie jest oczywiście sprzecz­

ne z zasadą nieprzenikliwości; eter w zja­

wiskach świetlnych znajduje się w stanie drgania, drganie zaś polega na tem, że two­

rzą się kolejno miejsca rozrzedzone i zgęsz- czone, zgęszczenie zaś w materyi ciągłej może powstać tylko w ten sposób, że czą­

steczki, które poprzednio istniały obok sie­

bie, teraz zajmują jedno i toż samo miejsce w przestrzeni, co na zasadzie nieprzenikli­

wości jest rzeczą niemożliwą. W ogóle eter eiągły nie byłby zdolny do żadnych ruchów, a zatem do przeniesienia działania z jedne­

go ciała na drugie. Przyjmować ciągłość eteru byłoby toż samo, co przyjmować próż- nię, gdyż eter ciągły miałby też same wła­

sności co ta ostatnia.

Tak więc musimy przyjąć, że eter składa się z oddzielnych cząsteczek, a inne okoli­

czności skłaniają do wniosku, że posiada on własności, które kinetyczna teoryja przypi­

suje gazom, to znaczy, że cząsteczki eteru poruszają się z wielką szybkością w prostój linii; kierunek ruchu zmienia się tylko w te­

dy, jeżeli cząsteczka spotka inną lub też in­

ne ciało. Kierunek i szybkość następna podlega prawom uderzenia się ciał spręży­

stych. Stąd wypływa, że jeżeli odgrani­

czymy w myśli część przestrzeni, to prze­

biegają przez nią cząsteczki eteru zarówno w*e wszelkich możliwych kierunkach i ża­

den kierunek nie może się wyróżniać z po­

śród innych, jeżeli nie istnieje do tego jakiś specyjalny powód.

Wyobraźmy sobie teraz, że wśród tćj at­

mosfery eteru znalazło się ciało większych rozmiarów; w takim razie cząsteczki eteru będą uderzać w nie ze wszystkich stron i każde uderzenie będzie dla ciała impulsem do ruchu w odpowiednim kierunku; ponie­

waż jednak odbiera ono impulsy takie we wszystkich kierunkach, więc ostatecznie po­

zostanie w miejscu i jedynym skutkiem tych j nieustannych uderzeń będzie ciśnienie na powierzchnię ciała.

Autorowie hypotez, dotyczących ciążenia, usiłują dowieść, że obecność ciała większe­

go w atmosferze eteru w pewien sposób na nią oddziaływa, sprowadza pewne zmiany

w kierunkach ruchu cząsteczek, lub w ich szybkościach. Teraz więc wszelkie kierun­

ki w przestrzeni, wychodzące z ciała, będą się wyróżniały zpośród innych, czy to tem, że będzie w nich przebiegała inna (m niej­

sza lub większa) ilość cząsteczek, jak w in­

nych, czy też tem, że szybkości tych cząste­

czek będą wogóle różne (mniejsze lub więk­

sze) od szybkości innych kierunków.

Wyobraźmy sobie teraz drugie ciało w pe­

wnej odległości od pierwszego. Uderzenia cząsteczek eteru w jego powierzchnię nie będą już teraz jednakowe we wszelkich k ie­

runkach, gdyż kierunek oznaczony przez li- niję, łączącą obydwa ciała, będzie się w y­

różniał z pośród innych tem, dajmy na to, że cząsteczki od pierwszego ciała przyby­

wające, będą posiadały mniejszą szybkość.

Ponieważ dalśj siła uderzenia właśnie od szybkości zależy, więc doświadczy ono z tćj strony słabszego ciśnienia, niż z innych i ci­

śnienie ze strony od wrotnćj, teraz nie zupeł­

nie zrównoważone, będzie wstanie popchnąć ciało w kierunku pierwszego. Skutek bę­

dzie ten sam, jakby dwa ciała się przycią- gały.

Trudność tego objaśnienia polega głów ­ nie na tem, ażeby dowieść, że obecność cia­

ła w atmosferze eteru sprowadza w ruchach jego cząsteczek wTyżój wzmiankowane zmia-

| ny. Różne hypotezy w różny sposób pyta-

j

nie to rozwiązują, zadawalniającej jednak odpowiedzi, zdaje się, nie daje żadna i moż-

j

na oczekiwać, że kompletnie racyjonalna

i

teoryja powstanie dopiero wtedy, gdy lepiej zostaną zbadane zjawiska przyciągania na j drodze doświadczalnej.

Z ygm unt Straszewicz.

B U O L O G W A R O S b f f l

W E D Ł U G

DMI. C3-. B o u v J e r ')-

Szybki rozwój nauk przyrodniczych w ogólności, a bijologii w szczególe, zapoznał

') R evue Scientifirjue, N r 18, 18i7 r. L a biologie y ć g e ta le p a r M. (i. B o u y ier.

(6)

534

w s z e c h ś w i a t .

N r 34.

nas z mnóstwem faktów z dziedziny życia roślin i zwierząt, ich rozwojem i budową anatomiczną. Mnogość nagromadzonego materyjału we wszystkich gałęziach nauk bijologicznych, składającego się częstokroć z drobnych na pozór, a jednak dla nauki ważnych faktów, nie daje się objąć pamię­

cią pojedynczego człow ieka. Fakty, skrzę­

tnie zbierane i notowane, służą do potwier- j dzania praw znanych, lub obalania istnieją- j cycli teoryj i tworzenia nowych przypusz­

czeń; tworzą one niejako archiwum wiedzy, a zestawiane drogą indukcyi pozwalają na wyprowadzanie ogólnych wniosków i praw,

J

rządzących tworami natury. Dawne syste­

my klasyfikacyi oparte na cechach zew nę­

trznych (morfologicznych) okazały się n ie ­ dostateczne i w wielu wypadkach n iezgo­

dne z naturalnym układem istot, a badania

J

nad budową anatomiczną i rozwojem ros- | szerzyły widnokrąg wiedzy bijologicznój i wskazały podobieństwo i pochodzenie od wspólnego początku nawet takich istot, któ­

re zewnętrznie wielce różnemi się wydają.

Pilnie obserwując świat istot ożywionych,

j

przedewszystkiem zauważyć możemy, że

j

zmieniają one swój kształt i wielkość. Z ja j­

ka motyla wylęga się gąsienica, przez po-

j

czwarkę przekształca się w motyla, ten osta-

j

tni znów składa jajka identyczne z temi, ja -

j

kie dały początek gąsienicy. K iełkujące | nasienie fasoli wypuszcza korzonek, zagłę­

biający się w ziemię, a na powierzchnię w y­

dostaje się wątła łodyżka, opatrzona dw o­

ma liścieniami, z których młoda roślinka czerpie pierwotny pokarm; łodyżka wyra­

sta, liścienie zanikają, rozwijają się listki

j

i kwiaty, z kwiatów owoce. Tu kończy się

j

rozwój — wydawszy nasienie, fasola umie­

ra. Okres czasu, od jajka lub nasienia aż do dojrzałości zwierzęcia czy rośliny, nazy-

j

wamy rozwojem.

Jeżeli zamiast fasoli użyjemy do obserwa- cyi poziomkę, to w rozwoju tój rośliny za­

uważyć możemy pewną różnicę od poprze­

dnio rospatrywanych: pełzające łodyżki p o ­ ziomki wypuszczają wyrostki mogące zako­

rzeniać się w ziemi; po niejakim czasie ło ­ dyżki nikną, pozostawiając na swój drodze mnóstwo młodych roślinek, odddzielonych jedna od drugićj, a jednak pochodzących z tego samego nasienia, z którego i krzak |

macierzysty się rozwinął. W tym wypad­

ku roślina rospadła się na liczne osobniki czyli rozmnożyła się.

Poprzednio widzieliśmy, że z jajka znie­

sionego przez dojrzały owad wylęgają się istoty podobne do rodzica i przechodzące takie same przemiany, jak owad, który zniósł to jajko; widzieliśmy również, jak z nasienia fasoli rozwija się roślina podobna do tój jaka nasienie wydała. Większość istot żyjących zdolną jest wydawać drogą płciową osobniki nowe do siebie podobne, zdolność tę do wytwarzania, potomstwa na­

zywam y płodzeniem.

Jak mnożenie przez podział, tak i płodze­

nie należą do liistoryi rozwoju (embryjolo- gii) osobnika żyjącego.

Zwracamy się obecnie do rospatrzenia warunków, przy jakich istota żyjąca może się rozwijać.

Pierwszym warunkiem dla prawidłowe­

go rozwoju istoty żyjącćj jest pokarm. W ie­

my z codziennego doświadczenia, że roślina ginie, jeżeli jój nie polewamy; toż samo by się stało, gdybyśm y korzenie rośliny umie­

ścili w naczyniu z wodą dystylowaną i oto­

czyli ją gazem różnym od gazów w skład po­

wietrza wchodzących. W pierwszym w y­

padku pozbawiliśmy roślinę wody i możno­

ści wydostania z ziemi części pożywnych, w drugim nie daliśmy powietrza, z którego przeważną ilość pożywienia czerpie i któ- rem oddycha.

W szystkie istoty żyjące, tak zwierzęta, jakoteż i rośliny do podtrzymywania życia potrzebują powietrza, a mianowicie tój jego składowćj części, którą nazywamy tlenem.

Jednem słowem istoty żyjące oddychają, pochłaniając tlen i wydzielając dwutlenek w ęgla (kwas węglany): proste doświadcze­

nie może nas o tem przekonać.

Jeżeli jaką istotę żyjącą (zwierzę lub ro­

ślinę) umieścimy pod kloszem napełnionym powietrzem, to po pewnym czasie zauważyć

| możemy, że tlen został pochłonięty, co ła­

two udowodnić, wnosząc do klosza zapaloną zapałkę, która zaraz zgaśnie.

W łasności istot żyjących, jakieśmy dotąd rospatrzyli, nie dają jeszcze dokładnego wy­

obrażenia o całości istoty żyjącój; chcąc

bliżój jakiś ustrój zbadać, musimy zajrzyć

do głębi jego ciała. Zróbmy przecięcie ja-

(7)

N r 34.

W SZECHŚW IAT.

535 1 kiejkólwiek części iatoty żyjącej dostatecz­

nie cienkie, ażeby je można zbadać pod mi­

kroskopem; wtedy zobaczymy, że istota owa, napozór jednolita, składa się z mnóstwa drobnycłi cząstek połączonych ze sobą w ro­

dzaj tkaniny. Tkanina ta przedstawia się w postaci oczek, ograniczonych ze wszech stron ściankami, które tworzą tak zwane komórki. W ewnątrz każdego oczka za­

wiera się półpłynna* galaretowata, ziarni­

sta substancyja, zwana protoplazmą; ona to stanowi właściwą komórkę i odgrywa naj­

ważniejszą rolę w organizmie, a ścianki są mnit5j lub więcój cienkiemi błonami oddzie- lającemi masy protopłazmy jedna od dru- gićj. Wewnątrz ciała protopłazmy znajdu­

je się gęstsza, aniżeli otaczająca ją masa kulka, t. zw. jądro. Przy bliższem rospa- trzeniu protopłazmy żywój zauważyć moż­

na, że oddzielne ziarnka, z których jój ma­

sa jest złożoną, poruszają się regularnie [ i ruch ten odbywa się we wszystkich czę­

ściach protopłazmy.

Ruchy cząstek protopłazmy nie mają naj­

mniejszego podobieństwa do ruchu innych płynów — są to ruchy jój tylko właściwe;

ruch protopłazmy można wstrzymać lub przyspieszyć zapomocą prądu elektryczne­

go, zabić chloroformem, zwolnić lub pobu­

dzić do szybszego biegu działaniem ciepła i światła; przez dotknięcie ciała obcego mo­

żna wywołać kurczenie się protopłazmy, Jednem słowem protoplazma, owa zasadni­

cza, nierozdzielna od istot żyjących mate­

ryja, obdarzona jest życiem, ruchem i czu­

ciem.

Przyszliśm y tedy do wniosku, że oddziel­

na komórka żyje, powinna zatem, jako isto­

ta żyjąca, podlegać tym samym zmianom w okresie swojego życia, jakim podlegają istoty, których cząstkę stanowi. Bespośre- dnia obserwacyja żywćj komórki w zupeł­

ności potwierdza nasze przypuszczenie.

Młoda komórka ukształtowaną jest z gęstej protopłazmy z jądrem pośrodku, od sąsie­

dnich oddzielona cienkiemi przegródkami;

w późniejszym wieku, przybierając pęche­

rzyki wody powiększa się, zmienia postać, jądro zmienia swe położenie środkowe i przybliża się ku obwodowi, a wreszcie zni­

ka jądro, rospływa się i ginie protoplaz- ma — komórka umiera, pozostają tylko

ścianki, tworzące jój szkielet zewnętrzny i do czasu zachowują kształt zmarłćj ko­

mórki, świadcząc o jój przeszłem życiu. K o­

mórka żyjąca może się rozmnażać i wyda­

wać potomstwo do rodzicielki podobne.—

Mnożenie to komórek odbywa się przez po­

dział. Oprócz tego, dla podtrzymania ży­

cia potrzebuje ona i pokarmu, a przy za­

stosowaniu ścisłych metod przekonano sięj że protoplazma pochłania tlen i wydziela dwutlenek węgla* a zatem oddyćha.

W idzimy z tego, że komórka, jakkolwiek

| stanowi bardzo drobną cząsteczkę istoty ży- jącźj, przechodzi podczas swojego życia te same koleje i przemiany, co i cała istota, tylko przemiany te odbywają się szybko —•

życie komórki jest o wiele krótszem od ży­

cia osobnika. K iedy osobnik, czy to czło­

wiek, czy drzewo w pewnym okresie swoje­

go życia pozostaje prawie niezmienionym, komórki, z których się składa jego ciało, mogą się zmienić co dojednćj, zastępując zużyte i zmarłe przez nowe, obdarzone ta- kiemi samemi własnościami jak ich poprze­

dniczki.

Streszczając dotychczasowe wnioski, raz jeszcze zwracamy uwagę na trzy zasadni­

cze i charakterystyczne cechy istot żyją­

cych: rozwój, odżywianie się i organizacyją wewnętrzną wraz z ruchem i wrażliwością protopłazmy. Brak którójbądź z powyż­

szych oznak życiowych jest dostateczną rę­

kojmią do odróżniania istot żyjących od ciał martwych.

Istoty żyjące dzielą się na dwie katego- ryje, na zwierzęta i rośliny i różnicę pomię­

dzy niemi uważano za równie wyraźną jak różnicę dzielącą rośliny od minerałów; stąd powstało pojęcie o trzech państwach przy­

rody: państwie minerałów, roślin i zwierząt, a dwa ostatnie zawsze przeciwstawiano sobie.

Już poprzednio widzieliśmy, że przeci­

wnie, rośliny i zwierzęta mają dużo cech wspólnych i że łatwo odróżniać możemy istoty ożywione od ciał martwych, teraz po­

starajmy się rostrząsnąć rozmaite poglądy na różnicę roślin i zwierząt i sprobójmy w y- naleść ogólne kryteryjum na zasadzie któ­

rego moglibyśmy odróżniać zwierzęta od ro­

ślin, tak jak to uczyniliśmy dla istot oży­

wionych wogóle i dla ciał martwych. Sta*

(8)

536

W SZECH ŚW IAT.

N r 34.

P a ją k o lb rz y m i in d y js k i N e p h ila chrysogaslei*<

(9)

Nr 34.

rano się odróżniać rośliny od zwierząt na zasadzie sposobu przyjmowania pokarmów;

mówiono, że zwierzę wprowadza do ciała substancyje stałe, przetrawia je, aby prze­

prowadzić w płyny zdatne do przyswojenia, tymczasem rośliny nie posiadają tc'j zdol­

ności.

Nietrudno dowieść, że różnica ta jest nie­

dokładną, jak równie fałsżywem jest twier­

dzenie, że zwierzęta wprowadzają do ciała substancyje stałe. Pokarm wprowadzony do żołądka, jako substancyja stała styka się tylko z zewnętrzną stroną tkanek, zaś do ich wnętrza nie może się przedostać inaczój, jak przechodząc przez komórki błon śluzo­

wych, które musiałaby rozrywać, co jednak nigdy się nie zdarza. Substancyja stała przemienia się w kanale pokarmowym na płyn i w takim tylko stanie może przenikać w głąb tkanek i służyć do ich odżywiania.

Trawienie nie jest wyłączną właściwością zwierząt, a korzeń tak samo dobrze służy do trawienia roślinie, jak żołądek zwierzę­

ciu. Korzeń jest w stanie zamieniać na p ły­

ny przyswajalne nawet takie substancyje (jak marmur lub krzemionkę), które dla zwierzęcia byłyby trudne, albo niemożliwe do strawienia. W liścieniach kiełkujących roślin znajduje się ferment rospuszczający materyję białkowatą w nich zawartą, która służy za pierwotny pokarm roślince i może być wydzielonym i poddanym badaniu, jak sok żołądkowy zwierzęcia.

Zatem sposób przyjmowania pokarmów i trawienie nie może służyć za cechę odróż­

niającą rośliny od zwierząt.

Mówiono, że zwierzęta poruszają się i są obdarzone czuciem, a rośliny nie posiadają tych przymiotów. Z poprzednio przytoczo­

nych faktów widzieliśmy, że różnica taka nie może być słuszną, gdyż protoplazma ro­

ślin posiada własność ruchu i czucia. L e ­ piej będzie powiedzieć, że zwierzęta poru­

szają się i czują w inny sposób jak rośliny, że mają ruchy osobliwe i czucie innego ro­

dzaju, zależne od specyjalnej tkanki, która tworzy system nerwowy, jakiego rośliny nie posiadają. Lecz i ta różnica traci na doniosłości z tego względu, że znamy wiele zwierząt niższych bez systemu nerwowego, jak również wiele niższych roślin obdarzo­

nych dowolnym (sui generis) ruchem; nie­

które wodorosty (okrzemki, oscillarie) po­

ruszają się swobodnie, a prawie wszystkie wydają pływki (zoosporae), które przy po­

mocy rzęs protoplazmatycznych pływają swobodnie w wodzie nakształt zwierzątek.

Niższe grzyby — śluzówce (Myxomycetes), składające się z czystćj, nieodzianćj w bło­

nę, protoplazmy, mogą się poruszać i zmie­

niać miejsce na powierzchni ciał, służących im za podłoże.

Jak niższe zwierzęta, tak wodorosty i ślu­

zówce czułemi są na czynniki zewnętrzne;

światło, ciepło, elektryczność i środki znie­

czulające, jak eter i chloroform, wywierają wpływ jednaki na ich ruchy.

Teraz nasuwa się pytanie, dlaczego ruchy komórek roślinnych, jakkolwiek podobne są do ruchów komórek zwierzęcych, nie wy­

wierają wpływu na poruszanie się całój ro­

śliny? Odpowiedź na to pytanie daje nam budowa ścianek komórkowych. Ścianki te u roślin są grubsze i twardsze, ruch protoplazmy jednćj komórki nie może być, wskutek tego, odczutym przez komór­

ki sąsiednie, gdy tymczasem u zwierząt bło­

ny (ścianki) komórkowe są miękie i elasty­

czne, skurczenie protoplazmy pociąga za sobą i błonę, cała komórka zmienia kształt i przez to wywołuje kurczenie sąsiednich szeregów komórek, skąd pochodzi owa czu­

łość ogólna i ruchy osobliwe zwierząt.

Wiadomo, że prawie wszystkie rośliny wyższe mają zielone liście. Barwnik nada­

jący liściom kolor zielony nosi nazwę chlo­

rofilu (zieleni) i posiada nadzwyczaj donio­

słą własność fizyjologiczną, jakićj nie spo­

tykamy w żadnćj inn^j materyi organicz­

nej. Chlorofil odznacza się dychroizmem (dwubarwnością): w świetle przepuszczonem ma zieloną, a w odbitem czerwoną barwę;

w wodzie jest nierospuszczalny, natomiast dobrze się rospuszcza w spirytusie, benzy­

nie i chloroformie. Chlorofil barwi pewne ziarnka protoplazmy określonój formy na kolor zielony; po wyługowaniu benzyną lub spirytusem ziarnka te odbarwiają się nie zmieniając kształtu. Komórka żyjąca, za­

wierająca ziarnka protoplazmy zabarwione chlorofilem, ma szczególną własność, będąc wystawioną na działanie światła o dostate- cznem natężeniu, roskladać dwutlenek w ę­

gla i wydzielać tlen. Jednakże w proto- 537__

WSZECHŚWIAT.

(10)

538

W SZECHŚW IAT.

N r 34.

plazmie komórek takich swoją drogą idzie proces oddychania, t. j. pochłanianie tlenu i wydzielanie dwutlenku węgla; tylko od­

dychanie jest prawie niedostrzegalnem, za- maskowanem przez proces odwrotny, w y­

wołany ziarnkami chlorofilu, dlatego z c z ę ­ ści zielonych roślin wystawionych na dzia­

łanie światła słonecznego widzimy wydzie­

lanie się tlenu.

Łatwo zrozumieć ważną rolę chlorofilu—

dzięki tój substancyi, żyjątka chlorofilowe mogą na świetle asymilować węgiel z dw u­

tlenku węgla znajdującego się w powietrzu, czy w wodzie i zatrzymywać go w swoim organizmie. Proces ten jest rodzajem od­

żywiania bardzo ważnym, stawiając istotę chlorofilową, że się tak wyrażę, w zupełnej niezależności od substancyj organicznych.

Przeciwnie, istoty bezchlorofilowe mogą się karmić tylko takiemi substancyj ami, które bespośrednio lub pośrednio pochodzą od istot chlorofilowych. Podział istot żyjących na chlorofilowe i bezchlorofilowe jest u za­

sadnionym i daje się wyraźnie przeprowa- j dzić, nie możemy go jednak zastosować do odróżniania roślin od zwierząt, albowiem znamy w iele roślin pozbawionych chlorofilu I jak np. grzyby, rośliny pasorzytne i odwro- 1 tnie, znamy niektóre zwierzęta niższe jak planarie i wymoczki, które zawierają chlo­

rofil i mogą na świetle słonecznem wydzie­

lać tlen tak samo jak rośliny. Zatem nie możemy przyjąć chlorofilu za ogólną różni­

cę roślin i zwierząt, możemy tylko pow ie­

dzieć, że prawie wszystkie zwierzęta nie ma­

ją chlorofilu, a większa część roślin go po­

siada.

Lepszą charakterystykę roślin możemy odnaleść w nieznacznym napozór szczególe, a mianowicie

W

budowie chemicznej ścia­

nek komórkowych. Ścianki, czyli błony komórkowe utworzone są u roślin z sub­

stancyi zwanśj błonnikiem (celulosa), pod względem chemicznym przedstawiającej związek węgla z wodorem i tlenem (C0 Hi o 0 5). Błonnik jest nierospuszczal- nym w kwasach i zasadach, rospuszcza się w amonijakalnym rostworze tlenniku mie­

dzi; kwas siarczany z jodem barwi błonnik na niebiesko; pod wpływem stężonego kwa­

su siarczanego błonnik przemienia sią w ma- teryję podobną do mączki, zwaną amyloi-

| dem, przez jod barwiącą się na niebiesko.

Oto są główniejsze własności błonnika.

Błonnik jest charakterystyczną i ogólną ce­

chą roślin, ponieważ u zwierząt nie spoty­

kamy błon komórkowych utworzonych z tój

| substancyi, wszystkie zaś rośliny (conaj- mniej w pewnem stadyjum rozwoju) posia-

| dają ścianki

Z

błonnika złożone. Nawet śluzówce, owe kawałki gołej, swobodnie poruszającej się protopłazmy wr pewnych chwilach życia przywdziewają błonnikową szatę.

Przytaczano niektóre z wierzę ta, jak osłon- nice (tunicata), posiadająće pewne tkanki złożone z komórek, ograniczonych błonami 0 składzie, przypominającym błony komó­

rek roślinnych, lecz materyja, z jakiej się składają t. zw. tunicyna, ma własności nie­

co odmienne od błonnika. A wreszcie, schodząc na dół po szczeblach drabiny ustro­

jowej spotykamy częstokroć organizmy zło­

żone z komórek odzianych takiemi błonami, których naturę chemiczną trudno jest okre­

ślić, to tylko pewna, że państwa roślin 1 zwierząt u podstaw swych zlewają się ze sobą.

Z przytoczonych faktów możemy wypro­

wadzić taki tylko wniosek, że niepodobna znaleść absolutnego kryteryjum do odróż­

niania zwierząt od roślin, tak jak znaleźliś­

my dla istot ożywionych wogóle i dla ciał martwych. Istoty ożywione tworzą jedną niepodzielną grupę, a nauka o istotach ży­

jących— bijologija nie może być podzieloną, w ścisłem tego słowa znaczeniu, na zoologi- ją i botanikę.

K azim ierz Cybulski.

W Y Ż S Z A

SZKOŁA ROLNICZA

w DnMaiaoli L w owem ;.

(D o k o ń czen ie).

Z pracowni zootomicznój wchodzi się

wprost do wielkiej sali o pięciu oknach od

frontu budynku położonej, w której miesz­

(11)

N r 34.

W SZECHŚW IAT.

539 czą się zbiory zoologiczno * hodowlane.

W urządzeniu tych zbiorów najgłówniejszy nacisk położono na razie, z natury rzeczy, na zbiór osteologiczny, który też prezentu­

je się wcale nieźle. Prócz bowiem obfite­

go zbioru czaszek ras bydła, posiada mu­

zeum zootomiczne kilkadziesiąt komple­

tnych skieletów zwierząt ssących i ptaków, z których kilka tylko było zakupionych, a większość wyrobiono w laboratoryjum.

Dalej znajduje się tu mały zbiorek wypcha­

nych zwierząt ssących, ptaków, parę więk­

szych ryb, sto kilkadziesiąt okazów zwie­

rzęcych spirytusowych, zbiór systematycz­

ny owadów, prócz tego osobny zbiór owa­

dów szkodliwych, zbiór woskowych modeli embryjologicznych doktora Zieglera w Fry­

burgu i Weiskera w Lipsku, oraz modeli do anatomii robaków pasorzytnych W ei­

skera. Z okazów specyjalnie ju ż hodowli | dotyczących posiada muzeum z górą 20 mo-

j

deli ras zwierząt domowych, wyrabianych pod kierunkiem Settegasta przez Landsber- ga w Berlinie, dość kompletny zbiór naczyń mleczarskich i przyborów do kontroli m le­

ka, zbiór modeli szczęk końskich dla ilu ­ strowania sposobu rozpoznania wieku koni,

j

zbiór okazów dla nauki kucia koni, zbiór uprzęży i przyborów stajennych, wreszcie zbiór wełny, który jednak niezupełnie jest ! wystarczający i niebawem ma być zastąpio­

ny nowym.

Gabinet i pracownia fizyczna, pomieszczo­

ne w drugiem skrzydle piętra nad labora­

toryjum chemicznem, są stosunkowo naj­

mniej zamożne i dużo jeszcze do życzenia pozostawiają; w starym bowiem budynku miały tak szczupłe pomieszczenie, że już z tego względu rozwinąć się nie mogły, a przytein dość szczupłe fundusze, wobec kosztowności przyrządów fizycznych, nie dozwoliły jeszcze dostatecznie gabinetu za­

opatrzyć. Obecnie gabinet fizyczny mieści się w trzech pokojach zajmujących razem sześć okien frontowych, z których najwięk­

szy przeznaczony jest na demonstracyje i ćwiczenia z uczniami. Obok zw ykłych J demonstracyjnych przyrządów, z cenniej- | szych przyrządów gabinet posiada pompę po- : wietrzną Deleuila,galwanom etr W . Thomp-

j

sona, elektrometr według Mascarta wraz ze stosem Zamboniego do nabijania służącym. 1

W tem samem skrzydle co gabinet fizy­

czny mieszczą się zbiory inżynieryi wiej­

skiej, a więc to Wszystko, co dotyczy budo­

wnictwa wiejskiego, miernictwa, niwelacyi oraz mechaniki rolniczej. Zbiory te zaj­

mują wielką o pięciu oknach salę, przytyka­

jącą do pokoju profesora inżynieryi wiej­

skiej.

Najbogatsze i najobfitsze są tu zbiory, odnoszące się do mechaniki rolniczej. Tti znajduje się przedewszystkiem obfity zbiór modeli, narzędzi i machin rolniczych, a z tych niektóre nader Są cenne, i tak między innemi znajdują się tu: model lokomobili, mogący być wprowadzony w ruch przez opalanie spirytusem, model młocarni zło­

żonej z przyrządami czyszczącerni zboże do poruszania tą lokomobilą. D w ie młocarnie kieratowe systemu sztyftowego i cepowego, model wiatraka amerykańskiego, siedem sy­

stemów siewnikowych w jednym modelu przedstawionych, kompletny prawie zbiór modeli dziś używanych systemów pługów i t. p. Obok modeli znajdują się też liczne fotografije machin, zwłaszcza takich, któ­

rych nie ma w modelach.

Dalśj mieszczą się w zbiorach części skła­

dowe machin w ich naturalnej wielkości, celem użycia ich do objaśnień zawilszej kon- Strukcyi machin przy wykładach, wreszcie powoli gromadzi się też zbiór, że się tak wyrazimy, patologiczny machin, to jest czę­

ści machin zepsutych, wskutek nieodpowie­

dniej ich obsługi. Prócz powyższych zb io­

rów w sali muzeum się mieszczących, szko­

ła posiada jeszcze, dla ułatwienia nauki me­

chaniki rolniczej i umożliwienia odpowie­

dnich ćwiczeń w polu, obfity zbiór narzędzi i machin rolniczych, mieszczący się w od­

dzielnej szopie; szkoda tylko, że złe pomie­

szczenie tego zbioru utrudnia bardzo użyt­

kowanie z niego przy nauczaniu uczniów.

Zbiór instrumentów używanych w mier­

nictwie i niwelacyi jest też zupełnie odpo­

wiednio zaopatrzony i potrzebom szkoły wystarcza. Najsłabszą stronę stanowi zbiór budowlany, gdyż odpowiednich modeli, ja- kieby przy wykładach potrzebne były, szko­

ła dotychczas nie posiada.

Prócz tych laboratoryjów i muzeów szko­

ła dublańska posiada jeszcze ogród bo tani-

(12)

540

WSZEOHSW IAT.

N r 34.

czny, pole doświadczalne i gospodarstwo folwarczne.

W ogrodzie botanicznym zebrane są w od­

dzielnej szkółce te przedewszystkiem rośli­

ny, które rolnik z jakiclikolwiekbądź w zglę­

dów znać potrzebuje; są one tu ustawione w tym samym porządku, w jakim się je przy wykładach botaniki omawia; w dru­

giej zaś szkółce ułożone są w symetrycznym porządku rozmaite inne rośliny, zja k icli- bądź względów na uwagę zasługujące: resz­

ta zaś ogrodu zajęta jest pod dość obfite arboretum, oraz pod szkółki drzew i wa­

rzywa.

P ole doświadczalne obejmuje w tej ch w i­

li około l ' / 2 hektara i leży bespośrednio przy budynku szkolnym, podzielone jest ono na 160'/2 arowych parceli, ścieżkami poroz­

dzielanych. Tutaj uprawiają się różne g a ­ tunki zbóż i roślin okopowych i robią się doświadczenia z nawozami; obecnie naj­

więcej zwróconą jest uwaga na kulturę roz­

maitych odmian owsa i browarnego ję c z ­ mienia, oraz nad wpływem różnego nawo­

żenia na wydajność i przymioty tych od­

mian.

Gospodarstwo folwarczne obejmuje 247 morgów gruntu ornego, z którego 40 wię­

cej oddalonych jest w dzierżawach, a 207 w uprawie, 291 morgów łąk w znaczniej­

szej części torfiastych. Gospodarstwo pro­

wadzone jest na dochód z uwzględnieniem przecież potrzeb szkoły, ażeby tejże, jako środek demonstracyjny, ile możności najod- powiedniej służyć mogło.

U czniowie mają w każdej chwili wstęp wszędzie swobodny, a przytem, jak widać na poniżej załączonym planie, odbywają się w oddzielnie na to przeznaczonych godzi­

nach, pod kierunkiem właściwych profeso­

rów, odpowiednie demonstracyje praktycz­

ne. Co do strony przemysłowej, rospoczęła się w roku bieżącym na większą skalę w D u- blanach eksploatacyja prasowanego torfu, a w roku przyszłym postawiona prawdopo­

dobnie ju ż będzie gorzelnia, która służyć będzie jako objekt demonstracyjny, tak dla szkoły rolniczej jako też i znajdującej się w Dublanach szkoły gorzelniczej, która bę­

dzie wtedy na nowo zreorganizowaną i ros- szerzoną. Uczniów w chwili obecnej liczy szkoła dublańska G9, z których 64 zw yczaj­

nych a 5 nadzwyczajnych. Z uczniów zw y­

czajnych 31 jest na roku pierwszym, 14 na drugim i 19 na trzecim. Uczniowie nad­

zwyczajni słuchają wykładów podług w ła­

snego wyboru.

W k o ń c zą cy m się w ła śn ie le tn ie m p ó łro czu o d b y ­ w a ły się n a s tę p u ją c e w y k ład y :

1) Z zakresu nauk przyrodniczych:

F iz y k a d o św ia d c za ln a , c ią g d a lszy , d o c e n t d r O le a rsk i, 3 g o d z in y ty g o d n io w o w y k ła d ó w (I) ‘) o ra z je d n a g o d z in a d e m o n s tra c y j.

G ieo g rafija fizyczna, d o c en t d r O le arsk i, 1 g o d z in a ty g o d n io w o (1).

C h e m ija o rg a n ic z n a , p ro f. d r W aw n ik iew icz , 4 g o d z in y ty g o d n io w o (I).

ć w ic z e n ia a n a lity c z n e w la b o ra to ry ju m c h e m ic z ­ n e rn, prof. d r W aw n ik iew icz i a d ju n k t M o n a ste rsk ', 0 godz. ty g o d n io w o (i).

Z a ry s g ieognozyi i g ieologii, a d ju n k t M o n a ste rsk i, 1 godz. ty g o d n io w o (1).

ć w ic z e n ia w o z n ac za n iu m in e ra łó w i sk a ł, a d ju n k t M o n a ste rsk i, 1 godz. ty g o d n io w o (I).

F iz y jo lo g ija ro ślin , p ro f. d r G odlew ski, 4 godz.

ty g o d n io w o (I).

Z a ry s s y s te m a ty k i ro ślin ze szczególnem u w z g lę ­ d n ie n ie m ro ś lin w ro ln ic tw ie w a żn y c h , pro f. d r G o ­ d le w sk i, 3 godz. ty g o d n io w o (II).

Ć w ic ze n ia w a n a to m ii ro ślin , p ro f. d r G odlew ski i a s y s te n t K ru p a, 2 godz. ty g o d n io w o (I).

ć w ic z e n ia w p a to lo g ii i sy s te m a ty c e ro ślin , p ro f d r G o d lew sk i i a s y s te n t K ru p a , 2 g o d z in y t y g o ­ d n io w o (II).

S y s te m a ty c z n y p rz e g lą d św ia ta zw ierzęcego, a s y ­ s t e n t K o w alew sk i, 4 godz. ty g o d n io w o (I).

F iz y jo lo g ija z w ie rz ą t, pro f. K a h an e , 4 godz. t y ­ g o d n io w o (I).

Ć w iczen ia w a n a to m ii i h isto lo g ii zw ierzęcej, p ro f.

K a h a n e i a s y s te n t K ow alew sk i, 2 go d zin y ty g o ­ d n io w o (I).

2 ) Z zakresu nauk społecznych:

P o lity k a e k o n o m ic z n a i s ta ty s ty k a , d r T ad e u sz K u to w s k i (w z a s tę p stw ie p ro f. d r a A u ), 4 godz. ty g o ­ d n io w o (II).

U sta w y ro ln e , d o c e n t O stro ż y ń sk i, 2 godz. ty g o ­ d n io w o (III).

3 ) Z zakresu nauk zawodowych:

R o ln ic tw o ogólne, d y r e k to r L u b o m ę sk i, 4 godz.

ty g o d n io w o (II).

') L ic z b y rz y m s k ie I, II, II I , w ra w ia ^ a c h p rz y k a ż d y m w y k ła d z ie d o d a n e , o zn aczają, czy w y k ła d d a n y j e s t d la s łu c h ac zó w ro k u p ie rw sze g o , d r u g ie ­ go c zy trz e c ie g o p rz ez n ac zo n y .

Cytaty

Powiązane dokumenty

Szerokie smugi ciemne ukazują się tylko, gdy słońce jest bardzo blisko poziomu; gdy zaś wznosi się nieco wyżej, ustępują z w

Dicksfein: Note blbliographique sur les etudes historico • mathematiąues en

to więc wytłumaczyć może obfitość burz letnich, jako też gwałtowność burz, które się w okolicach zwrotnikowych srożą.. Nie nastręcza też trudności i

S taje się więc zrozum iałem , że zwierzęta, żywiące się pokarm am i obfitującemi w sole potasowe, pożądają soli kuchennej.. Słuszność tego wniosku

dodając drożdży, a n ieczekając aż p ły n sam przez się zacznie ferm entow ać, zapobiegam y stanow czo wszelkim dzikim ferm entacyjom... Wo- góle można

chodzi przy wypalaniu surowca, a którą węgiel odbywa dopiero po przyjęciu postaci uważanćj przez Fourquignona za grafit, nie odpowiada własnościom istotnego

będą się odbyw ały przez trzy miesiące. um

ca nazywają; jeżeli więc w czasie nowiu księżyc przypada w pobliżu jednego ze swych węzłów, znajduje się prawie na je- dnćj linii z ziemią i wtedy tylko