• Nie Znaleziono Wyników

JVJL 37. Warszawa, d. 9 Września 1888 r. Tom VII.TYGODNIK POPULARNY, POŚWIĘCONY NAUKOM PRZYRODNICZYM.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "JVJL 37. Warszawa, d. 9 Września 1888 r. Tom VII.TYGODNIK POPULARNY, POŚWIĘCONY NAUKOM PRZYRODNICZYM."

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

JVJL 37. Warszawa, d. 9 Września 1888 r. T o m V I I .

TYGODNIK POPULARNY, POŚWIĘCONY NAUKOM PRZYRODNICZYM.

PRENUMERATA „WSZECHŚWIATA."

W Warszawie: ro c z n ie rs. 8 k w a r ta ln ie „ 2 Z przesyłką pocztową: ro c z n ie „ 10 p ó łro c z n ie „ 5

P re n u m e ro w a ć m o żn a w R e d a k c y i W sz e c h św ia ta i w e w s z y s tk ic h k s ię g a rn ia c h w k r a ju i z ag ra n ic ą .

Komitet Redakcyjny stanow ią: P . P . D r. T . C hałubiński, J . Aleksandrow icz b. dziek. Uniw., K. Jurkiew icz b. dziek.

Uniw., m ag K. D eike, mag-.8. K ram sztyk,W ł. K w ietniew ­ ski, W. L eppert, J . N atanson i m ag. A . Slósarski.

„W s z e ch ś w iat11 p rz y jm u je o g ło szen ia, k tó ry c h tr e ś ć m a ja k ik o lw ie k z w ią z e k z n a u k ą , n a n a s tę p u ją c y c h w a ru n k a c h : Z a 1 w ie rsz zw y k łeg o d r u k u w sz p a lc ie alb o jeg o m ie jsc e p o b ie ra się za p ie rw sz y r a z k o p . 7 ‘/»i

za sześć n a s tę p n y c h ra z y kop. G, za d alsze kop. 5.

J L d r e s IR eciałszcyi: ZK Irałsio-w słsiIe-IE^rzed.m ieście, 3 >Tr S S .

SARDYNKA

( C l u p e a S a r d l n a , C-u.-v. *)•

I.

N a z w a tej ry b k i p o szła, j a k się zd a je, od w y ra z u „ S a r d a ” , k tó ry m oznaczano n ie ­ gd y ś n a w y b rz e ż a c h m o rz a Ś ró d ziem n eg o ro zm aite ry b y solone; a m oże też w y ra z te n

i) G. P o u c h e t. L a S a rd in e , R e v u e d. d e u x Mon- d es, 1 A v ril, 1888. M. B a u d o u in . L ’in d u s trie de la S a rd in e en Y en d ee, R evue S c ien tifią u e , N r 21 i 22, 1888 r.

p o w sta ł stąd , że sz tu k a so len ia ry b , w zięła p o c z ą te k i k w itła n a jle p ie j w S a rd y n ii.—

E zeczy w iście, s a rd y n k a ta k d o b rz e je s t p rz y sw o jo n a w m o rz u S ró d ziem n em , j a k śledzie w B alty ck iem . W łaściw ą, je d n a k ojczyzną, s a rd y n k i je s t o cean A tla n ty c k i;

sp o ty k a m y j ą w całej u m ia rk o w a n e j części p ó łn o c n eg o A tla n ty k u , n a p o b rzeżach K o rn w a lii, F ra n c y i, H isz p a n ii, n a w y sp ach A z o rsk ic h , aż do S tan ó w Z jednoczonych.

M ów ią n a w e t, że je s t o na obfitą w W e n e ­ zueli.

S a rd y n k a n a le ż y do ro d z in y śledziow a- ty c h (C lu p e id ae), z ogólnój p o staci p o d o b n a je s t do śledzia (C lu p e a H a re n g u s L ), różni się je d n a k m n iejszem i ro z m ia ra m i i z g r a -

S a r d y n k a .

(2)

578 W SZ E C H ŚW IA T. N r 37.

bniejszem i k szta łta m i. S a rd y n k a (C lu p e a S a rd in a v. C l. P ilc h a r d u s ) d o ra s ta do 18— 20 cm d ługości. C iało m a p o k r y te ł u ­ skam i, z n a c z n ie w ięk szem i n iż łu sk i śledzia, p łe tw y nieco szersze, szczególniej zaś p łe ­ tw a g rz b ie to w a (18 p ro m ie n i), p łe tw y p ie r­

siow e (16 p ro m ie n i) i p o d o g o n o w a (18 p ro ­ m ieni). L in ija n a b o c z n a n ie w y ra ź n a (u śle ­ d zia b a rd z o w y ra ź n a ), n a g ło w ie d o łk i dość w yraźne; p o k ry w y sk rz e lo w e szersze niż u śledzia, z w y ra ź n e m i p rą ż k a m i, o b rz e g u słabo w y cięty m w tr z y tę p e zęb y . G rz b ie t m a ciem n iejszy n ie b ie sk a w o -z ielo n a w y , b o ­ k i c ia ła i p o w ie rz c h n ię b rz u sz n ą s re b rz y sto - białe; p o k ry w y sk rz e lo w e z o d b la sk ie m zło ­ cistym i ciem n em i p rą ż k a m i. Nafcuraliści m ieszczą sa rd y n k ę o b o k a lo z y , od k tó ró j się ró żn i ro z m ia ra m i i o b y cza jam i, ja k o też obok in n y c h g a tu n k ó w , do k tó ry c h s a r d y n ­ k a p rzeciw n ie w ielce je s t z b liż o n ą p rz e z swój sposób życia; sto i o n a obok śledzia, sa rd e li i in n y c h ry b p o s z u k iw a n y c h b a rd z o ja k o p o ży w ien ie. Ś led ź i s p ra t (K il) są r y ­ bam i północy; s a rd y n k a i sa rd e la w o lą w o­

d y ciep lejsze. W sz y stk ie te ro z m a ite g a ­ tu n k i ży ją w g ro m a d a c h m niej lu b więcej liczn y ch ; w ięk szą część ży cia z d a ją się s p ę ­ dzać w znacznej g łę b o k o śc i m órz, a do p o ­ w ie rz c h n i w o d y p rz y b liż a ją się ty lk o W p e ­ w n y ch p o ra c h ro k u .

N ieg d y ś m yślano, że ła w y ich p o ja w ia ją c się n a jp ie rw w je d n y m p u n k c ie w y b rz e ż y , u m ieszcz ały się ró w n o le g le do b rz e g ó w ju ż to k u p o łu d n io w i, ju ż też k u p ó łn o c y , z a ­ leżnie od g a tu n k u . B y ło to z łu d z e n ie . Śledź i s a rd y n k a id ą szero k o , lecz p o n ie w a ż ich zastę p y n ie id ą w szystkie o d ra z u ty lk o k o ­ le ją i co ra z b liż e j, sąd zo n o , że to zaw sze ta sam a a rm ija się p rz y su w a . P o łó w s a rd y ­ n ek o d b y w a się w e F r a n c y i, n a p o b rz e ż a ch B re to n ii, m ian o w icie zaś w D o u a rn e n e z , j a ­ ko też n a p o b rz e ż u W a n d e i( Y e n d e e ), szcze ­ gólniej p rz y S a b le s-d ’0 1 o n n e.

S a rd y n k a m a sz la c h e tn ą po w ie rz c h ó w -

j

ność, ru ch y z g ra b n e i żw aw e. W o d a bez-

j

brze żn a, n ie z g łę b io n a je s t je j żyw iołem . W sz y stk o w niej z d ra d z a ry b ę z g łę b i m o rza; n ie z n a o na o b ro tó w ciężkich, s tru d z o n y c h , w ła śc iw y ch g a tu n k o m z p o - ! b rz e ż y . M im o to , że m ieszk a n a p e łn e m j m o rz u , n ie u n ik a sw oich n ie p rz y ja c ió ł, i M n ó stw o r y b w ię k sz y ch , ja k o też delfinów , I

szerzy w ich k o lo n ija c h stra sz n e s p u s to ­ szenia.

T a k j a k i in n e śled zio w ate, s a rd y n k i są ry b ą n ie z m ie rn ie czu łą, byle co j e zab ija, w y sta rc z a u d e rz e n ie sieci lu b o d e rw a n ie się k ilk u łu se k , żeby j e o n a ty c h m ia sto w ą śm ierć p rz y p ra w ić . R ó żn ią się w tem w iel­

ce od in n y c h ry b , k tó re p ra w ie trz e b a g w a ł­

to w n ie z a b ija ć po w y jęciu ic h z w ody.

P ła s z c z k a ca łą noc p rz e ż y je bez w o d y na d n ie ło d z i ry b a k a , k tó r y j ą z ło w ił. W i­

d zian o w a k w a ry ja c h p łaszc zk i do p o ło w y zje d z o n e i p rz y c h o d z ą ce do zd ro w ia.

S a rd y n k a n ie znosi n a jlż e jsz e g o n a w e t u d e rz e n ia ; żeby j ą ż y w ą d o staw ić do p o rtu trz e b a b y sz czeg ó ln y ch ostrożności, m ian o ­

w icie ła p a ć j e w w ie lk ie n acz y n ia z tą sam ą w odą w k tó ró j p ły w a ją , a n a w e t i w ta k im ra z ie , u d e rz e n ie o ścian y n ac z y n ia m ogłoby być d la n ic h śm ie rte ln e m .

S a rd y n k a z u p e łn ie d o jrz a ła je s t nieco m n iejszą od śled zia; je s t o na b a rd zo tłu sta , oleista i sm ak u (śre d n ie g o ) n ie n a jle p sz e g o , w aży około 100 g ram ó w . S a rd y n k ę ta k ą soli się i p ra s u je , ale n ie ro b i się z niej k o n ­ s e rw y w oliw ie. J e s tto p ilc h a rd a n g lik ó w . W e F r a n c y i ry b a c y n a z y w a ją j ą s a rd y n k ą zim ow ą albo s a rd y n k ą o d p ły w u i c h w y ta ją w w ielk ie sieci ro sp o śc ie ra n e w nocy na m a k re le . S a rd y n k a o d p ły w o w a n a w ie d z a w y b rzeża fra n c u s k ie p r z y k o ń cu zim y , ży je o na z a p e w n e w zim n ie jsz y c h w odach, niż p o d czas sw ojej m łodości. T ra fia ją się czasem n a w e t w C z e rw c u s a rd y n k i ró w n ie w ielk ie, ale n ie z u p e łn ie w y ro śn ię te i m n iej tłu ste . P o te m te s a rd y n k i g in ą , a z a m ia st n ich p o ­ ja w ia się s a rd y n k a le tn ia , n a z w a n a „ sa r­

d y n k ą p y s z n ą ” . J e s t o na z n a czn ie m n ie j­

szą i w ogóle b a rd z o z m ie n n y c h ro zm iaró w ,

pospolicie w aży od 12 do 15 g ram ó w . J e s t

to s a rd y n k a m ło d a i d e lik a tn ie jsz a , m ało

m a ją c a tłu sz c z u ; te w łaśn ie p a k u ją w p u ­

d e lk a i n ie m i to p ro w a d z i się o lb rzy m i h a n ­

del n a całej ziem i. P r z y p ły w a ją one ła w ą ,

ale w ogóle m n ie j liczn ą an iżeli śledzie,

obecność ich często z a p o w ia d a lo t m ew , g o ­

to w y c h do p o ry w a n ia tej św ieżej zdobyczy,

k tó rą p r z e k ła d a ją n a d inne p o k arm y . W n ie ­

k tó re p ię k n e dnie sa rd y n k a ig ra; z b ite je j

m asy w y s tę p u ją n a p o w ie rz c h n ię w ody

tw o rz ą c sre b rz y ste fale. R y b a c y m ów ią, że

n ie ra z w n ocy słychać je skaczące, ale w te-

(3)

N r 37. W SZECH ŚW IAT. 579 d y n a p ró ż n o ro sp o śc ie ra lib y sieć, n ie m ożna

jć j ło w ić ty lk o po d n iu . O k o ło L isto p a d a s a rd y n k a g in ie , zostaw ia jąc ty lk o spóźnio­

n ych m a ru d e ró w .

G d zie p ły n ie sa rd y n k a le tn ia czyli p y sz­

na? C zy w y p ły w a n a p e łn e m orze, czy też, n ie o d d a la ją c się z b y te czn ie od brzegów , chow a się n a sto k i p o ch y ło ści o d d zielającej F ra n c y ją od H iszp an ii?

N iem a d o tą d sposobu d o w ied zen ia się 0 tem , n a w e t n ie w ia d o m y je s t k ie ru n e k jć j ru c h ó w . N ie p rz e k o n a n o się n ig d y , choć inaczej m ów ią ry b acy , żeb y ła w a s a r d y ­ n e k p rz e n o siła się w p ro st n a in n y p u n k t w y b rzeża, m o żn ab y raczej pow iedzieć, że to ca ła ła w a toczy się w z d łu ż brzegów bez- u sta n k u . J e d n e p rz y b y w a ją , in n e o d p ły ­ w ają, znow u in n e p rzy c h o d z ą i t. d.

N iek ied y w ty c h ła w a c h s a rd y n e k z n a j­

d u ją się ry b y „ m ię sz a n e ”.

S a rd y n k a zim ow a m a często o rg a n y ro z ­ rodcze dob rze ro z w in ię te i z d a je się być g o ­ tow ą do sk ła d a n ia ik ry . S a rd y n k a le tn ia , n a jg ru b sz a n a w e t, nie m a n ig d y boków za­

o k rą g lo n y c h , k tó re z a p o w ia d a ją u sam ic bliskość sk ła d a n ia ik ry . B a d a n ie ja jn ik ó w nie zo staw ia żad n ej w ą tp liw o ści pod tym w zględem . S a rd y n k a „ p y s z n a ” czyli le ­ tn ia je s t z w ierzęciem m łodem i n ig d y nie o d b y w a ta r ła .

S a rd y n k a , ta k j a k w iększość z w ie rz ą t m o rsk ic h , żyw i się tem co zn ajd zie, ale z a ­ wsze b a rd z o m a łą zd o b y cz ą, k tó rą sta n o w ią zw ykle sk o ru p ia k i, z a ro d k i p ra w ie m ik ro ­ skopow e m ięczaków i ro b a k ó w lu b też ro ­ ślin y niesk o ń czen ie d ro b n e , k tó r e w ta k ie j m asie z a le g a ją ocean, że n ie k ie d y od n ich w oda p rz y b ie ra w łaściw ą b a rw ę . W żo­

łą d k u sa rd y n e k z ło w io n y c h w C o ro g n e z n a ­ leziono do 20 m ilijo n ó w ty c h m ik ro sk o p o ­ w ych w odorostów , p o ły k a n y c h w p ro st n a ­ w et m e ch an iczn ie p rz y o d d y c h a n iu sk rz e - lam i.

O to w szy stk o , co je s t w iadom em o s a r ­ dynce. P r z y p is u ją L a p la c e o w i ten dow cip, że gdy b y go z a m k n ę li b y li w w ieży o j e - dnem ty lk o o k n ie o tw a rte m n a p o łu d n ie, b y łby i ta k stw o rz y ł sw oję „M ec h an ik ę n ie­

b ie sk ą ”. J e s tto szczęściem i ch w ałą n a u k ścisłych, że p o sia d a ją k o n iecz n ą d e d u k c y ją 1 m uszą łączy ć to co je s t u k ry te m z tem co m ogą o bserw ow ać. B ijo lo g ija n iem a ty c h

p rzy w ilejó w . N aw et w szczegółach o rg a - n izacy i dw u g atu n k ó w , n a p o z ó r p o k re w ­ n ych, w y k ry w a się częstokroć n iesp o d zie­

w an e ró żn ice. I ta k , zoologow ie m ieszczą, j a k pow iedzieliśm y, obok siebie sa rd y n k ę i alozę, je d n a k tk a n k i alozy znoSzą b a rd zo do b rze w odę rze czn ą, do k tó re j w chodzą te ry b y w p o rze ta rc ia i n a stę p n ie w ra c a ją do m o rza , g d zie ży ją p o zo stałą część ro k u , g d y ty m czasem s a rd y n k a u sn ę ła b y n a ty c h m ia st w w odzie sło d k ie j. Z tój sam ej p rz y c z y n y obyczaje, in s ty n k ty obu g atu n k ó w p ra w ie p o d o b n y ch , m ogą się zn acznie różnić; tu ta j niem a ju ż żadnój d ed u k cy i zasadniczej, a ty lk o są n ie p e w n e p rz y p u sz c z e n ia . T o co w iem y o alozie i o śle d ziu jeszcze lepiej zn an y m , nie może n as z u p e łn ie o bjaśniać o sa rd y n ce. M ożem y po w ied zieć śm iało, że o życiu s a rd y n k i n ic a nic n ie w iem y, nie w iem y k ied y je s t d la niej p o ra ta rc ia się, j a k d łu g im j e s t czas jć j ro zw o ju i w z ro ­ stu , ja k ie p rz y c z y n y z a p ę d z a ją j ą do b rz e ­ gów F ra n c y i i ja k ie n a stę p n ie o d d a la ją . M am y tu ta j ty lk o czysto p rz y p u sz c z a ln e dan e, co je s t rzeczą n iezm iern ie niedogo-

| d ną ze w zg lęd u n a p ie rw sz o rz ę d n ą w ażność kw estyi.

II .

M ożna sądzić, że za czasów po d b o jó w rz y m sk ic h solenie i p ra so w a n ie s a rd y n e k n a b rze g ach oceanu ju ż było zn an e. J e s tto p rz e m y sł całk iem p ie rw o tn y , k tó ry n ie w ie ­ le m u sia ł się zm ien ić w cią g u w ieków . W e F ra n c y i dziś te n p rz e m y sł so len ia zo sta ł p ra w ie z a n ie c h an y d la fa b ry k a c y i k o n serw z sa rd y n e k w oliw ie; ale sposób ło w ien ia p o zo staje zaw sze ten sam p rz y n a jm n ie j od la t d w u stu . C h w y ta się s a rd y n k ę n a ro z ­ m aitą p rz y n ę tę p rz y pom ocy sp ecy jaln ie p rz y g o to w a n y c h sieci. T ą p rz y n ę tą są n a j ­ częściej: ro q u e i g u eld re. L a ro q u e je s tto ja jn ik pełen ja je k czyli ik rrf sztokfiszów so ­ lona; u k ła d a n a w beczkach, k tó rą w y s y ła ją w w ielkiej ilości z Irla n d y i, N o rw e g ii, w y ­ łączn ie słu ży ty lk o do p o ło w u sa rd y n e k . L a g u e ld re je s tto ro d zaj m a le ń k ic h raczk ó w (M ysis), k tó re p o k a z u ją się czasem c h m u rą g ę stą u ujścia r z e k B re ta n ii. Ł o w i się te ra c z k i w y łączn ie do tego p rz e z n a cz o n ą sie­

cią i k ła d z ie się w r o s tw ó r soli. O d lat

k ilk u w eszło w zw yczaj m ięszać do p rz y ­

n ę ty z ik ry solonej sztokfiszów , będącej

(4)

W SZ E C H ŚW IA T.

d rogim p rz y sm a k ie m , pewną, ilo ść m ąk i arach is (z ro ślin y A ra c h is ), k tó r a m a p o d o ­ bno m ieć ta k że w łasn o ść p rz y c ią g a n ia s a r ­ dynek.

Mówią., że p rz y u ż y c iu m ąk i lic z b a p o ­ ło w u je s t m n iejsza , a le za ra z e m s a rd y n k i mają. sm ak p rz e w y b o rn y ; je s tto k w e sty ja do ro sstrz y g n ię c ia p o m ię d z y ry b a k ie m a k u ­ pu ją cy m , k tó ry n ie m oże b y ć o szu k an y m , bo tę m ąk ę o d n a jd u je się ła tw o w żo łąd k u z w ie rz ą tk a .

S ta tk a m i u ż y w a n e m i do p o ło w u sa rd y n e k są w ie lk ie ło d z ie b ez pom ostów z pię cio m a ludźm i za ło g i i je d n y m m ajtk iem . Ł ó d ź je s t z a o p a trz o n a w d w a m aszty, k tó re m oż­

n a p o ło ży ć n a m iejscu ło w ó w i w d w a o l­

b rzy m ie, p ra w ie 10 m e tró w w ynoszące, w iosła.

K a ż d a zało g a m a sw o ję p r z y n ę tę i k ilk a sieci rozm aitej m ia ry , sieci te są ro b io n e z ja k n a jc ie ń s z y c h n ici, g d y b y j e m o żn a by­

ło zro b ić całk ie m n ie w id z ia ln e m i, b y ły b y w ted y n ajd o sk o n a lsz e . K a ż d a sieć ma k s z ta łt w ie lk ie g o c z w o ro k ą ta , m ająceg o d ługości o k o ło 15 m e tró w , w y so k o ści 6 do 8 m . L in a g ó rn a sieci je s t o p a trz o n a k o r ­ k a m i i u n o si sieć z ty łu ło d z i w m o rz u ja k firan k ę. D o w ó d ca ło d z i rz u c a p a r ę g a rśc i p r z y n ę ty w m orze, poczem n a s tę p u je m i l ­ czenie, bo losy d n ia całe g o m ają się ros- strzy g n ąć. N a jp rz y ja ź n ie jsz ą d la ty c h ło ­ w ów p o rą je s t w sch ó d słońca lu b p o p o łu ­ d n ie. D o w ó d ca sto ją c n a ty le ło d z i c zerp ie p e łn e m i rę k a m i p rz y n ę tę z b a ry łk i, s to ją ­ cej p rz y n im i ru c h e m m ia ro w y m , n ie p o ­ zb aw io n y m n a w e t p e w n e j g ra c y i, rz u c a p rz y n ę tę n a je d n ę i n a d ru g ą s tro n ę sieci.

W k ró tc e m n ó stw o d ro b n y c h b a n ie c z e k u k a ­ zu je się i p ę k a n a p o w ie rz c h n i, je s tto z n a k oczekiw any, s a rd y n k a się p o d n o si, j e j p ę ­ cherz p ła w n y w y p u szcz a część sw eg o p o ­ w ie trz a w m iarę j a k p o su w a ją c się w yżej u leg a m niej siln em u c iśn ien iu . W te d y p o d w odą p o ja w ia się sz y b k a b ły sk a w ic a , je s tto sre b rz y sty b rzu c h sa rd y n k i, k tó r a w c isn ęła się p rz e z oczka s ia tk i, d a le j d r u g a i trz e c ia aż m o rz e zaisk rz y się w g łę b i. R y b a ju ż je s t, ty lk o p y ta n ie czy rz u c i się w sieci.

C za se m n iew iad o m o dlaczeg o s a rd y n k ę j a k ­ b y coś o d p y c h a ło , w te d y n a p ró żn o stra c o n o p r z y n ę tę , r y b a „n ie p r a c u je ” j a k m ów ią r y ­ b acy .

Z ręczn o ść ry b a k a p rz y ło w ie n iu s a rd y ­ n e k n a tem p o leg a, żeby ry b a b io rą c p oży­

w ienie w e sz ła w o czk a sieci. N ie k tó rz y przyw ódcy ło d z i p o sia d a ją n a tym p u n k c ie zręczność ta k w ielką, do ja k ie j in n i n ig d y dojść nie m ogą.

G d y j u ż sieci są d o sy ć n a p e łn io n e , w y ­ c iąg ają j e , g d y ty m czasem in n e zap u szcz ają do w ody; p ierw szo w y ła d o w y w u ją w sp o ­ sób dosyć b ru ta ln y . D w u lu d z i b ie rz e sieć i w y w ra c a j ą d la w y rz u c e n ia z niej z a ­ w artości; je ś li W sieci je s t m ało ry b , c h w y ­ ta ją k o n ie c zębam i, rę k a m i zaś w ygrzebują, je j z a w a rto ść , je ś li zaś sieć je s t zan ad to p e łn a , w y w ra c a się j ą ra p to w n ie i w y sy p u je z aw arto ść do czółna, czasem ta k silnie, że sieć aż p ę k a na d w ie p o ło w y . T y m czasem d zień n a d c h o d z i, trz e b a w ra c a ć do p o rtu ; je śli j e s t w ia tr p o m y śln y to bai-dzo szczę­

śliw ie, je ś li zaś w ia tru n iem a p o w ró t b y w a ciężki, trz e b a siln ie w io słam i ro b ić , b y n ie p rz y b y ć n a o statk u ; cen y ju ż b y sp a d ły , a n a d ru g i d z ień ra n o ju ż ry b a n ic n ie w a rta , p rz y d a się ty lk o n a śm ieci.

P ow iei-zchow ność m a ły c h m iasteczek, k tó ­ ry c h b o g actw e m j e s t sa rd y n k a , ró żn i się c a łk iem od w ielk ich p o rtó w ry b o łó w c zy ch j a k B o u lo g n e, D ie p p e lu b G ra n v ille . — W C o n c a rn e a u , w D o u a rn e n e z i in n y c h n ie s p o ty k a się ty c h k o b ie t ry b a c k ic h , co z tw a ­ rz ą śn ia d ą p y ta ją m o rza, ja k b y n ajle p szeg o sw ego p rzy jaciela, i u m ie ją o d g a d y w a ć n a k ra ń c a c h h o ry z o n tu , g d zie je s t s ta te k ich m ężów . W p o rta c h B re ta n ii i W a n d e i żona m a ry n a rz a m ało z a jm u je się te m co się d z ieje n a z e w n ą trz , n ie w idać jó j n ig d y w p rz y s ta n i, je s tto z w y k ła ro b o tn ic a . M ia ­ steczk o sam o je s t p rz e m y sło w e , ale ożyw ie­

n ie w n ie m p o w ra c a p e ry jo d y c z n ie ; w cza­

sie, g d y ło d zie są n a p o ło w ie ry b , w szystko z o sta je w sp o czy n k u , w e d rz w ia c h fa b ry k k o n se rw s to ją g ro m a d y dziew czy n i k o b iet, ro z m a w ia ją , ro b ią po ń czo ch y , c z e k ają; w fa­

b ry k a c h sz czeln ie z a m k n ięty ch p ra c u ją ty l­

ko w cich y m w a rsz ta c ie b la c h a rz e , k tó rz y p u d e łk a k o ń c z ą lu to w a ć . S ły c h a ć ty lk o m ia ro w e sp a d a n ie p u d e łe k b laszan y ch , k tó ­ re ju ż ca łk ie m g o to w e w y p ad ają z m aszy n y s tę p lu ją c e j.

G o rą c y d zień le tn i m a się k u sch y łk o w i,

n a b łę k itn e m n ieb ie d ro b n e , p ie rz a ste

c h m u rk i zap o w iad ają, że w ia tr się zm ien ił

(5)

N r 37. W SZECHŚW IAT. 581 od za ch o d u słońca, n ie o m y ln y zn ak p o g o ­

dy. Ł o d z ie p rzypływ ają, p o w o li w m asie co raz b a rd z ie j z b ite j, im bliżej p o rtu . Że połów b y ł obfity świadczą, o tem c h o rąg iew ­ k i p o z a ty k a n e z ty łu ło d z i, — k u p cy cze­

k a ją w p o rcie , ta r g o d b y w a się p rz y c isz o ­ n y m głosem i ja k b y w ta je m n ic y ; cu d zo zie­

m iec n ie d o m y śliłb y się n ig d y , że tu ta j o l­

b rz y m ie in te re s y się o b ra b ia ją . W reszcie ta r g p rz y b ity , p rz y ję to p e w n ą sum ę za ty ­ siąc, bo w h a n d lu ty sią c s a rd y n e k je s t j e ­ d n o stk ą. R y b a zo staje p rz e lic z o n ą , oczy­

szczoną i k ła d z io n ą w w iązk ach po dw ieście sz tu k do koszów , w k tó ry c h p rz en o szą j ą do fa b ry k . N a jlep iej g d y s a rd y n k i są ś re ­ d n iej w ielkości, je ż e li są w ie lk ie zam ało w chodzi ich do p u d e łe k i k o n su m en ci nie są zad o w o len i, je ż e li zaś m ałe, znow u k o ­ szty o b ro b ie n ia p o w ięk szają się, ro b o tn ic e bow iem p ła c o n e są od ty sią c a , znow u fa­

b ry k a n t się żali. C hcąc w ied zieć, czy się połów u d a ł n ie trz e b a sch o d zić do p o rtu i p ytać: ru c h i h a ła s j a k i p a n u je n a u licac h , m nóstw o p rz e c h o d n ió w , d o sta te c z n ie o tem św iadczy. R u c h p o ja zd ó w , tę te n t ko n i, d o ­ b re m iny p rz e c h o d n ió w , w szy stk o to św ia d ­ czy o p o w o d z e n iu , k tó re się uśm iechnęło w szystkim . M iastec zk o w re życiem . R y ­ b a k tu te js z y n ie m a tw a rd e j m ąd ro ści m a­

ry n a r z a p ó łnocy, k a rc z m y b y ły b y p e łn e p rzez noc całą, g d y b y p rz e p is y m u n ic y p a l­

ne tego n ie z a b ra n ia ły . F a b r y k i o d z y w ają się, w n ic h p ra c a ta k szum i; d opóki będ ą ry b y , k o b ie ty n ie m ogą spocząć, bo w sz y st­

ko co je s t m usi być z a m k n ię te w p u d e łk a . N a jp ie rw sa rd y n k o m o d e jm u ją łe b k i, słu ży do tego nóż d re w n ia n y ; p rz e z z rę c z n y o b ró t rę k i je d n o c z e śn ie o d e jm u je się g ło w a i w y j­

m u ją kiszki. N a stę p n ie m y je się ry b k i i ro sp o śc ie ra n a d rążk ac h żelazn y ch , g d zie one nieco p o d sy c h a ją , a d alej s a rd y n k i m a­

c zają się w g o tu ją c e j się oliw ie. G d y ry b a je s t p rz y p ie c z o n a, ocieka p o w o li i zsuw a się j ą n a d łu g ie stoły, p o k ry te p rz y g o to w a - nem i p u d e łk a m i. P o obu stro n a c h sto łu siedzą po d w ie ro b o tn ic e, duże lam p y o le j­

n e ośw iecają p ra c ę . S ły c h a ć tu śpiew y, rozm ow y, k rz y k i; d o zo rczy n ie p o z o sta w ia ją p racow nicom tę sw obodę, żeby zachow ać im czujność. P u d e łk a n a p e łn ia ją się b a r ­ dzo ściśle s a rd y n k a m i p rz y p iec zo n em i, n a ­ stęp n ie zanosi się j e p o d k r a n y z oliw ą,

a w k o ń cu do stę p ia , g d zie o sta teczn ie są za m k n ię te na d o b re. P o tem po zo staje t y l ­ ko zag o to w ać j e i po sto s z tu k ła d o w a ć w s k rz y n ie , k tó re się w y sy ła do G w in ei lu b do S id n ej do a n ty p o d ó w . W L o n d y n ie z a ła tw ia ją się w szelkie in te re sy e k s p o rto ­ we. G łó w k i i w n ętrzn o ści o d jęte d re w n ia ­ n y m nożem z o sta ją sta ra n n ie odłożone n a bok, a n a z a ju trz ro ln ik p rz e z o rn y p rz y j­

d zie z a b ra ć te re sz tk i, będące n ajlep szy m n aw ozem i p rz y ic h pom ocy zam ieni j a ł o ­ w ą z u p e łn ie ziem ię n a ro lę u ro d z a jn ą .

T a k ie j p o siad ło ści świeżo użyźnionój, w ła ­ ściciel d a ł n azw ę K e r-a m -p e lo u , co znaczy coś ja k b y „ s a rd y n ija n k a ” .

W ie lk a s a rd y n k a , k tó rą ło w ią n a b r z e ­ gach A n g lii i n a b rze g ach H isz p a n ii, b y ła ­ b y n ie d o b rą n a k o n serw y w oliw ie, d lateg o p o d d a je się p ra so w a n iu . W C o ro g n e (C o- ru n a ) d w ie d zieln ice m a ją ty lk o ten je d e n p rzem y sł. W zatoce C o ro g n e, n iew iad o m o z ja k ie j p rz y c z y n y , o lb rzy m ie ła w y s a r d y ­ n e k p o w ra c a ją ro k ro c z n ie , może w sk u tek ja k ie j p o ch y ło ści szczególnej lu b pew nych p rą d ó w p o d m o rsk ic h , istn ie ją c y c h p rz e d tym p o rte m . P o łó w tam cu d o w n ie je s t u rzą d z o n y ; w ody, n a k tó ry c h połów się o d ­ b y w a, zaw sze są zabespieczone i to p o zw ala n a ta k i sposób p o stę p o w an ia, ja k i n ie b y łb y m ożliw ym n a in n y c h w ybrzeżach.

K a ż d a ław a r y b , ja k ty lk o w ejdzie w z a ­ to k ę, je s t u ję ta w dużą sieć p ó lk u listą , n a ­ zw an ą cedazo, d łu g ą n a l ' / 2 k ilo m e tra a w y­

soką n a 30 m etró w . W in d y c iąg n ą liny tej sieci o lb rzy m iej k u b rz eg o w i, żeby d o ta rły aż do d n a sam ego. G d y ry b a ju ż nie może zn aleść p rz e jśc ia p o d siecią, z a m y k a ją j ą w tej m ałej zatoce i k a ż d o d zien n ie ło d zie p rz y b y w a ją c e z p o rtu z a b ie ra ją ilość ry b p o trz e b n ą d la fa b ry k i.

W ciągu w y ła w ia n ia tego żyw ego zap asu fa b ry k a je s t p rz e p e łn io n a k o b ie ta m i i m ęż ­ czyznam i, je d n i p rzy n o szą, d ru d z y so lą, in ­ n i p rzy ch o d zą z ciekaw ości, in n i po z a p o ­ trz eb o w an ia. W szyscy ch o d zą po błocie u tw o rz o n e m z soli, o liw y i o d p a d k ó w s a r ­ d y n ek ; p rz y c h o d z ą c y z n a jw ię k sz ą p o ru sz a się o strożnością. W szy scy ci lu d zie ch o d zą boso niosąc n a c z y n ia z tłu sz c z a m i na g ło ­ w ie lu b w rę k a c h z a w a la n y ch łuskam i.

N a jp ie rw k ła d ą s a rd y n k i w sło n y ro stw ó r,

gd z ie leżą p rz e z d n i p iętnaście, potem u k ła ­

(6)

582 w s z e c h ś w i a t . N r 37.

d ają j e w p o rz ą d k u w b a ry łk a c h , k tó ry c h d n a źle p rz y sta ją u m y śln ie , żeb y sp ły w a ła oliw a i w oda. N a stę p n ie p o w o li u k ła d a ją się s a rd y n k i w n o w e, d o b rz e zb u d o w an e b a ry łk i w a rstw a m i je d n e n a d ru g ic h , a gdy ju ż b a ry łk i są p e łn e p rz y k ła d a gię i w tła c z a d na, b a r y łk i się z a m y k a i w y sy ła do ro z ­ m aity ch m iejscow ości, do k r a jó w b ie d n y c h , g d zie s a rd y n k a w p u d e łk a c h j e s t z b y t­

kiem .

W e F r a n c y i p rz y r z ą d z a ją je sz c z e s a r d y n ­ k ę w ro stw o rz e sło n y m , do k tó re g o d o d a ją k o rz e n i i c o k o lw ie k o c h ry żelaznej d la n a ­ d a n ia im k o lo ru ; je s tto s a rd y n k a ta k zw an a

„ sa rd e lo w a “. S a rd y n k a p rz e z n a cz o n a do k o n su m cy i n a ty c h m ia sto w e j je s t w y sy ła n a n a p ó ł w soli, in aczej nie m o g ła b y się k o n ­ serw o w ać. Ze w szy stk ich s u ro w y c h p r o ­ d u k tó w sa rd y n k a n a le ż y do ty c h , k tó ry c h w a rto ść zm n iejsza się po u p ły w ie g o d z in , prędzej d alek o an iż e li w arto ść m ięsa, ow o­

ców i in n y c h ryb.

A le ilość s a rd y n e k sp rz e d a w a n y c h „n a św ieżo” czy li „ s a rd e lo w y c h ” j e s t m a łą w p o ­ ró w n a n iu z sa rd y n k a m i p u d e łk o w e m i. A ż do o sta tn ic h czasów , n ie k tó rz y r y b a c y lu b d ro b n i p rz e m y sło w c y , u ż y w a li je sz c z e p r a ­ sy i o trz y m y w a li p ew n e zy sk i g d y ry b a s p a d a ła w cenie. T e n s k ro m n y p rz e m y s ł u p a d ł p ra w ie c a łk ie m w obec w z ra sta ją c e j liczb y fa b ry k n a b rz e g a c h F ra n c y i; dziś liczy m y ic h przeszło sto; co w ięcej, w a r u n ­ ki ek o n o m iczn e p o ło w u z n a cz n ie się zm ie­

n iły . C e n a ty sią c a s a rd y n e k n ie zależy b y ­ n a jm n ie j od rz a d k o śc i lu b g a tu n k u ry b y , a le ta k ż e od z a p o trz e b o w a ń fa b ry k , k tó re m a ją n ie ra z znaczn e w ah an ia.

P o d c z a s o sta tn ie j k a m p a n ii (1887), ceny z m ie n ia ły się m ięd zy 3 a 50 f ra n k a m i za t y ­ siąc. O d la t k ilk u p o ło ż e n ie j e s t g ro źn em d la fa b r y k s a rd y n e k w oliw ie, k tó re m u sia ­ ły p ła cić b a rd z o d ro g o ry b ę . R y b a c y m y ­ śleli o d tąd , że ju ż m ogą z a trz y m a ć tę w yso­

k ą cenę ty siąca i u w a ż a li się za p o k rz y w ­ d zo n y ch , n iem o g ąc jó j d o stać . P r z e z te n czas A m e ry k a z a le w a ła ta r g i e u ro p e jsk ie sw o jem i p ro d u k ta m i, k tó re ty lk o noszą n a ­ zw ę s a rd y n e k i z a ra z em , ja k b y d la d o p e ł­

n ie n ia m ia ry nieszczęścia, F r a n c y ja tra c iła m o n o p o l fa b ry k a c y i, k ilk a fa b ry k um ieściło się n a b rz e g a c h P o r tu g a lii i rosp o częła się n ie b e sp ie c z n a k o n k u re n c y ja , bo n ow e fa­

b ry k i k u p o w a ły za n isk ą cenę m asam i ło ­ w ione ry b y w u d o sk o n alo n y ch sieciach.

J e s t n a w e t le g e n d a o ty m w sp ó łzaw o d n i­

czącym p rzem yśle. N a jśm ielsi m a ry n a rz e w y b rzeża b reto ń sk ieg o , są to m ieszkańcy w y sp G ro ix , g re z y lijc z y k o w ie (les Gresil- lan s), n a sw y ch ło d z ia c h p ię k n ie ozdobio­

n y ch , m a lo w a n y ch ró żn em i k o lo ra m i, z m a ­ sztem zak o ń czo n y m s trz a łą p o złaca n ą, o d ­ b y w ają ło w y i h a n d el. Z a to k a niem a d la n ic h n ig d y złej p o ry . W lecie ło w ią tu ń ­ c zy k i, w zim ie zaś in n e ry b y . J e ś li g d zieś p o łó w je s t obfity, o d k u p u ją od r y ­ b ak ó w , k ła d ą ry b ę w ro stw ó r p ó ł sło n y i sp rz e d a ją zn o w u n a m niej obfitych m ie j­

scach w y b rzeża. L u d z ie n ie z m ie rn ie p r a k ­ ty czn i, u m ie ją oni je d n o c z y ć się ściśle w d a ­ nej s p ra w ie , p o ro zu m iew ać się i u w ia d a ­ m iać gdzie p o łó w j e s t d o b ry .

(dok. nast.).

A . 8.

K I L K A S Ł Ó W

0 TRUFLACH KRAJOWYCH

i o sboso M icŁ Doszukiwania.

K r a j nasz posiada, o ile d o tą d w iadom o, d w a g a tu n k i trufli: c z a rn e i b iałe, k tó re w b o ta n ic e noszą n azw y: T u b e r aestiv u m V itt. i C h aero m y ces m a e an d rifo rm is V itt.

O d ró żn ić j e m iędzy sobą n a d e r ła tw o , gdyż, j a k to w części w idać z z a łą czo n y ch ry s u n ­ ków , trufle czarn e b y w a ją częściej k u liste , k o lo ru m o d ra w o c z a rn e g o , b iałe zaś k s z ta ł­

tu m niej p ra w id ło w e g o , z w ie rz c h u zaś 1 w e w n ą trz żółtaw e lu b b ru n a tn e .

N a fig u rach 1 i 2, w y o b ra ż a ją cy c h te d w a g a tu n k i tru fli w n a tu ra ln e j ich w ielkości, p rz e d s ta w io n e są i ich p rz e k ro je d la w y k a ­ za n ia na n ich n a d e r c h a ra k te ry s ty c z n e g o d la tru fli m a rm u rk o w a te g o ry su n k u .

In n y c h g a tu n k ó w tru fli, w łaściw y ch E u ­ ro p ie p o łu d n io w e j, prócz d w u w sp o m n ia­

n y c h nie u d a ło mi się w k r a ju n a p o tk a ć ').

') W e d łu g prof. J . A le x an d ro w ie za , w O tw ocku

W ie lk im w p a rk u z w an y m R o k o lą z n a jd u je się

T u b e r m e la n o s p o ru m Y itta d . (P rz y p . R ed.).

(7)

Nr 37. W SZECH ŚW IAT. 583 S ądząc p o d łu g w ielkićj p o p u la rn o śc i, j a ­

k ą tru fle m a ją w śród o g ółu, ta k , że n a w e t p ro fan i z u p e łn ie się n a g rz y b a c h n ie z n a ją - cy, sk o ro ty lk o idzie o tru fle, p o d e jm u ją się j e d o k ła d n ie je d y n ie zm ysłem p o w o n ien ia o dróżnić, •— zd aw ać b y się m ogło, że trufle m uszą by ć w k r a ju dosyć ro s p rz e s trz e n io - ne. W rzeczy w isto ści je d n a k n iew iele je s t m iejscow ości, k tó re m ogą się poszczycić tym szacow nym p rz y sm ak ie m z g ro m a d y g rzy b ó w '). Z ato n ie ra z d la n ieja k ieg o p o ­ d o b ień stw a z a p a c h u p o d n azw ą tru fli z u ­ p e łn ie b łę d n ie u ch o d zą in n e ro d z a je g rz y ­ bów , ju ż p rz e z to sam o niem ogące być t r u ­ flam i, że nie ro sn ą j a k te o statn ie w ziem i, lecz n a jój p o w ie rz c h n i. G rz y b y te p rzez św iadom ych rz eczy n a z y w a n e są „fałszy- w em i tru fla m i”, a p rz e z lu d je sz c z e tra fn iś j k u rz a w k a m i, p u rc h a w k a m i i t. p., do k tó -

F ig . 1. T ru fla c z a rn a ( T u b e r aestiv u m ).

ry c h w rz ecz y w isto śc i i b o ta n ic y je z a li­

czają, z tru flam i bow iem n ic w sp ó ln eg o nie m a ją 2).

T a k ą w łaśn ie „fałsz y w ą tru flę ” n a d e s ła ł p rz e d k ilk u ty g o d n iam i do re d a k c y i W sz e c h ­

*) W e d łu g p ro f. B e rd a u (E n c y k l. R o ln ic tw a , t . III, s tr . 148) tru fle znajdują, sig w o k o licach M aciejow ic n a d W is łą (pow . G a rw o liń sk i), w o k o ­ lic a c h S o lca n a d W isłą, w pow . Iłże c k im , w m ie j­

scow ości zw anej K g p a S o leck a, w o k o lic a ch m ia ­ s ta W y so k ie M azow ieckie w E o m ż y ń sk ie m , w o k o ­ lic a c h B a lw ie rzy s ze k n a d N ie m n e m . Z a ś w ia d e ­ ctw em J . J u n d z iłła (O p isan ie ro ś lin w L itw ie i t. d.

ro sn ą c y c h . W iln o , 1830) tru fle ro sn ą w puszczy L ac k ie j (gub. G ro d z ień sk a ), d a le j n a P odolu w p o ­ w iecie B s łc k im , O lgopolskim i Ja m p o ls k im .

2) T ru fle b o w iem n a le ż ą do rz g d u w orkow ców (A sco m y cetes) do r o d z in y tru flo w y ch (T u b e ra c e i).

W m a s ie w ew n g trzn ej, p o ło ż o n e j p o d zew n ętrzn ą p o w ło k ą u tru fli, d a ją sig ro z ró ż n ić p rz e z m ik ro -

św iata p. O n u fro w icz z M u ro m u w g u b e rn ii W ło d z im ie rsk ie j, z p ro ś b ą o u d z ielen ie m u w iadom ości o g a tu n k u i u ż y tk u ow ego g r z y ­ b a, obficie w okolicznych lasach ro sn ąceg o . G rz y b ów o k azał się ja d o w ity m lu b p o d e j­

rza n y ch , conajm niój, w łasności, tęg o sk ó re m p o sp o lity m (S c le ro d e rm a v u lg a re , F lo r a d an .), n a zw an y m ta k d la g ru b ó j i tw a rd a -

F ig . 2. T ru fla b ia ła (C h a e ro m y c e s m a e a n d ri- form is).

wćj sk ó ry z e w n ę trz n ć j. Na załączo n y m ry s u n k u (fig. 3) p rz e d sta w ia się o na n a p rz e ­ k ro ju w p o staci dość g ru b ó j jasn ó j o b ­ w ódki.

P o n ie w a ż m iałem sposobność p rz e k o n a ć się, że g rzy b ten obficie ro sn ący w cały m

F ig . 4. T ggoskór p o sp o lity (S c le ro d e rm a vulg.are) czy li t. zw. fa łs zy w a tru fla.

skop w o reczk i n a p e łn io n e z a ro d n ik a m i. P u r c h a w ­ k i zaś, k u rz a w k i i tg g o sk ó r n a le ż ą do rz g d u pod- staw czak ó w (B asid io m y cetes), k tó re g o p rz e d s ta w i­

ciele p o sia d a ją z a ro d n ik i u m ie sz czo n e n a p o d staw ­

k a c h czyli p o d p ó rk a c h . T g g o sk ó r p rz y te m n a le ży

do o d d z ie ln e j r o d z in y S c lero d e rm e i.

(8)

584 W SZ E C H ŚW IA T. N r 37.

k r a ju po lasac h c ie n isty c h , b y w a n a w e t u ży w a n y p rz e z n ie św ia d o m y c h ja k o p r z y ­ p ra w a k u c h e n n a , sąd zę w ięc, że n ie o d r z e ­ czy b ęd zie p o d ać ła tw y a p e w n y sposób ro sp o z n a n ia p ra w d z iw y c h tru fli i o d ró ż n ie ­ n ia ic h od tę g o sk ó ra i in n y c h p u rc h a w e k , stan o w iąc y ch w ła śn ie o w e „ fałszy w e tru fle ”.

Otóż:

1) T ru fle p ra w d z iw e rosną, zaw sze pod ziem ią n a g łęb o k o ści k ilk u cali, fałszy w e zaś n a p o w ie rz c h n i ziem i.

2) P r a w d z iw e tru fle n a p rz e k ro ju są bru - n a tn a w e lu b c z a rn ia w e z w y raźn e m i ż y łk a ­ m i m a rm u rk o w a to ro zło żo n em i i nie p o sia ­ d a ją w y ra ź n e j, ja ś n ie js z y m k o lo re m o d z n a ­ czającej się sk ó rk i; fałszyw e p rzec iw n ie za m ło d u są n a p r z e k r o ju b iałe , lu b je ż e li cie­

m niej zab a rw io n e , to g ru b ą b la d o ż ó łtą s k ó r­

k ą o b rzeżo n e i zaw sze w sp o m n ia n e j m a r- m u rk o w a to śc i pozbaw ione.

3) W re s z c ie , m iąsz p ra w d z iw y c h tru fli n a w e t w sta n ie d o jrz a ły m za c h o w u je p ie r­

w o tn ą ję d rn o ś ć , p o d c zas, k ie d y fałsz y w e tru fle w sta n ie d o jrz a ły m p o z g n ie c e n iu o k a z u ją w n ę trz e p e łn e b ru n a tn e g o p y łu , sta n o w ią c e g o z a ro d n ik i.

C ech y te są z u p e łn ie w y sta rc z a ją c e d la o d ró ż n ie n ia tru fli d o b ry c h o d fałszy w y ch i są pow szechnie z n a n e w ty c h o k o licac h , w k tó ry c h tru fle się z n a jd u ją . D w ie o sta ­ tn ie cechy m ogą słu ż y ć do w y k ry c ia do- m ięszki do p ra w d z iw y c h tru fli tę g o sk ó ra , k tó re g o obecność w n a jle p sz y m w y p a d k u nie m oże m ieć d o d a tn ie g o w p ły w u n a z d ro ­ w ie k o n su m e n tó w .

N ie w iem , czem u tr z e b a p rz y p isa ć to, że ów tę g o s k ó r ja k o ś d o tą d b y w a b e s k a rn ie na p o k a rm p rz e z n ie k tó ry c h u ż y w a n y , o ż a­

d n y m p rz y n a jm n ie j g ro ź n ie jsz y m w y p a d k u z a tru c ia się n im n ie sły sz a łe m . Z d a je się je d n a k , że zale ży to od n ie w ie lk ie j ilości w ja k ie j b y w a u ż y w a n y , g d y ż słu ż y je d y n ie ja k o p r z y p r a w a do p o tra w . M im o to z a ­ g ra n ic ą , a p rz y n a jm n ie j w N iem czech ') w y d an e z o stały o d p o w ie d n ie p rz e p isy p o li­

c y jn e , z a b ra n ia ją c e s p rz e d a ż y o w y ch g r z y ­ bów .

W ło śc ia n ie , d o sta rc z a ją c y g rz y b ó w n a ta r g i m iast, rz a d k o k ie d y i w łaściw ie ty lk o

') J . S c h r o e te r , P ilze. W ro c ła w , 1885 (K ry p to - g a m e n - F lo r a von S c h le s ie n , to m I I I , s tr . 39).

do W a rs z a w y p rz y n o sz ą owe fałszyw e t r u ­ fle, sam i je d n a k ich n a p o k a rm nie u ż y w a ­ ją , u w a ż a ją c j e je ż e li n ie za bezw zględnie tru ją c e , to p rz y n a jm n ie j za n ie z d a tn e do u ż y tk u . Ż e zaś d o sta rc z a ją ic h do W a rs z a ­ w y (w n a d e r małej w reszcie ilości) w in a to sam ych w a rsz a w ia n , k tó rz y ow e tru fle k u ­ p u ją . J e ż e li je d n a k m am y ju ż k o n ieczn ie je u ż y tk o w a ć , to m ożna (w o k o licach , gdzie ich d użo ro śn ie ) tu cz y ć niem i trz o d ę c h le ­ w ną, j a k to m a m iejsce z a g ra n ic ą ')•

N ie w d a ją c się w bliższe o p isy w an ie za ­ ró w n o tę g o sk ó ra j a k i obu g a tu n k ó w tr u ­ fli — c z a rn y c h i b ia ły c h , po w iem jeszcze słó w k ilk a o sposobie ich p o szu k iw an ia.

T ru fle ro sn ą zaw sze w ziem i po lasach liśc ia sty c h z g ru n te m g lin ia sty m , n a g łę b o ­ kości od 2 do 10 c e n ty m e tró w , z w y k le ko- lo n ija m i po k ilk a obok siebie. D o jrz e w a ją , a w ięc i d o sięg ają n a jw ię k sz e j objętości je - sien ią i w ted y w łaśn ie b y w ają zb ie ra n e . Z a g ra n ic ą p o d o b n o do w y sz u k iw a n ia tru fli z p o w o d zen iem u ży w a n e b y w a ją n ie k ie d y i św in ie, u n as je d n a k sposób ten , z d a je się, n ig d y nie b y ł w u życiu. B o też n iem a n a j­

m niejszej p o trz e b y u c ie k a ć się do św iń, k ie d y p sy o d p o w ie d n io w yuczo n e n a d a ją się w y b o rn ie do tej czynności. W m iejsco ­ w ościach, g d zie trufle obficie się ro d zą , n a ­ w e t lu d z ie m ogą n a b y ć w ie lk ie j w p ra w y i o b y w ać się bez pom ocy z w ie rz ą t w w y­

s z u k iw a n iu g n ia z d truH ow ych. O sposobie ty m , z n a n y m ju ż k sięd zu K lu k o w i 2) s ły ­ szałem n ie d a w n o od je d n e g o z le śn ik ó w czyli g a jo w y c h puszczy Ladzkiej (Lackiej), sąsiad u jącej z B iało w iesk ą , g d zie g r u n t g li­

n ia sty z dom ięszk ą p ró c h n ic y w y b o rn ie n a ­ d aje się do ro z w o ju tru fli. O tó ż w m iej­

scach z n a jd o w a n ia się g n ia z d tru flo w y ch , la ta ją tu ż p o n a d ziem ią całe ro je d ro b n y c h m u sze k k o lo ru fijo leto w eg o , k tó ry m p r z y ­ p isy w a n o sk ła d a n ie ja j w m iąszu tru fli.

D o k ła d n ie js z e je d n a k z b a d a n ie gąsien iczek z n a jd o w a n y c h w e w n ą trz tru fli p o k azało , że n a le ż ą one i do m uch (M y ceto p h ilid ae ) i do ch rz ą sz cz ó w (A n iso to m a c in n a m o m e a G u e r.

M en ). Z a p e w n e m u szk i te z b ie ra ją się g r o ­ m a d n ie tu ż p o n ad ziem ią, będąc w p ro st p rz y n ę c a n e m ocnym a ro m a ty c z n y m z a p a ­

') J . S c h ro e te r, P ilze , s tr. 9.

2) D y k c y jo n a rz ro ślin n y . W arsz aw a, 1786— 1788.

(9)

N r 37. W SZ E C H ŚW IA T . 585 chem św ieżych tru fli. P o sz u k iw a c z , cho­

dząc te d y po lesie w p o g o d n y dzień sło n e­

czny, baczną, z w ra c a u w ag ę n a ro je ow ych m u sz ek i z ic h obecności w n io sk u je o z n a j­

d o w a n iu się w d an em m iejscu tru fli, k tó re też łopatką, w y k o p u je.

W ż a d n y m je d n a k ra z ie w z ro k n n jw p ra - w niejszego p o szu k iw a cza n ie j e s t w sta n ie w alczyć o p ierw sze ń stw o z psim w ęchem . D la te g o też p o sz u k iw an ie tru fli rz a d k o k ie ­ d y bez p sa się o d b y w a. W e w spom nianej wyżej puszczy L a d z k ić j za p o z n a łe m się ze sposobem z a p ra w ia n ia psów do ow ych p o ­ sz u k iw ań . Z re sz tą je s t on w sz ęd zie m niej w ięcej je d n a k o w y . W y b ie ra się w tym celu m łodego psa (gdyż sta rsz y m n a u k a tru d n ie j p rz y c h o d z i) n a jle p ie j w yżła, o b d arzo n eg o d o b ry m w ęch em i rz u c iw sz y m u k łę b e k z g a łg a n k ó w z w iązan y , każe m u się p o d a ­ w ać; k ie d y p ie s n a b ie rz e j u ż w p ra w y w a p o rto w a n iu , k łę b e k z g a łg a n k ó w zastę­

p u je się tru flą o w in iętą w szm atę, a później i g o łą truflę. P o p e w n j m czasie w reszcie tru fli się nie rz u c a lecz z a k o p u je w ziem ię w obec p sa i k a ż e m u się j a o d k o p y w ać i p o ­ daw ać, a k ie d y ju ż i to z łatw o ścią um ie w y k o n y w ać, za k o p u je się tru fle sk ry c ie p rz e d nim . J e ż e li i te ra z p o trafi ją o d sz u ­ k a ć , to n a u k a u w a ż a się za skończoną i psa

m ożna z a p ro w a d z ić do la s u ro d zące g o t r u ­ fle d la ic h w y sz u k iw a n ia . P s a p rz y sz u ­ k a n iu puszcza się z w y k le w olno, lecz trz e b a w bliskości n ieg o po stęp o w ać, ażeby m u od czasu do czasu p o m ag a ć ło p a tk ą p rz y w y ­ d o sta w a n iu ich z ziem i. W sta ry m p a r k u

„ Iło k o la ” w e wsi O tw o c k W ie lk i p o d W a r ­ szaw ą, gdzie ro sn ą dość obficie c z a rn e t r u ­ fle, w id ziałem n a w e t, że p o szu k iw acz trufli (ż y d e k z K ę p y S o leck iej) nie p u sz c z a ł psa, lecz w o d z ił go n a p a sk u , w o ln o się z n im p rz e c h a d za ją c . S posób to ró w n ież b a rd z o d o b ry , szczególniej jeżeli pies j e s t je szcze m ło d y i ła tw o m ógłby, o d w ra c a ją c sw ą u w a ­ gę n a in n e p rz e d m io ty , o m ijać truflow e g n iaz d a.

D ość w y so k a cena tru fli a za razem b r a k ich w w ielu m iejscow ościach sk ą d in ą d ja k - n a jle p ie j się do ich życia n a d a ją c y ch , n a su ­ n ę ły człow iekow i m yśl sz tu cz n ej ich h o d o ­ w li, p o d o b n ie j a k p iecz arek . K ie d y je d n a k h o d o w la p ie c z a rek je s t w w y k o n a n iu n a d e r ła tw a , g d y ż n ie tr u d n o o o d p o w ie d n ie dla

n ic h m iejsce — czy to w o g rodzie, czy też w in sp e k ta c h , tru fle w y m a g a ją d alek o w ię ­ cej k ło p o tu w stosow aniu się do n a t u r a l ­ n y c h w a ru n k ó w ich życia. P o d o b n ie ż ro z ­ m nożenie ich z g rz y b n i, j a k się to u s k u te ­ cznia z p ieczark am i, z tru flam i w p ro st się n ie u d a je : g n ia z d a tru flo w e m ożna je d y n ie p rz en o sić w całości z lasów w m iejscow ości, gd zie ich p o p rzed n io nie b y ło , ale nie u p r a ­

wiać w całem zn aczen iu tego słow a. P r z y - tem n ig d y n ie m ożna ręczy ć za p o m yślny r e z u lta t tego sposobu ro zm n aża n ia, g d y ż n ie ra z bez żadnój w idocznej p rz y c z y n y tru fle z u p e łn ie się nie p rz y jm u ją w now ein m iejscu lu b też g in ą po pew nym czasie.

M im o to sztu c z n e ro zm n ażan ie tru fli p r a k ­ ty k o w a n e je s t z a g ra n ic ą n a w ielk ą sk alę, szczególniej w p o łu d n io w e j F ra n c y i, k tó ra znaczną ilość tru fli co rocznie całem u św ia tu do starcza. Z ap ro w a d z en ie p o d o b n ej h o d o ­ w li u nas w k r a ju nie m oże m ieć w ielk iej p rz y sz ło śc i p rz e d sobą, g d y ż w a ru n k i k l i ­ m aty czn e są m niej odpow iednie, lecz w arto - by p rz y n a jm n ie j w p o łu d n io w e j części k r a ­ j u z a jąć się ich hod o w lą, ażebyśm y choć n a swój w łasn y u ż y te k p o trz e b n ą ilość tru fli w y p ro d u k o w a ć m ogli. Z e nie n ależy to do niem ożliw ości, św iadczy o tem obfity u r o ­ dzaj tru fli w niejednój m iejscow ości w K r ó ­ lestw ie, n p . w S w ięto k rzy sk iem , w L u b e l­

skiem ; a n a w e t n a K ę p ie S o le ck iej, p o ło ­ żonej o c z te ry m ile n a p o łu d n ie od P u ła w , w e d łu g p ro f. B e rd a u (E n c y k l. R o ln . t. I I I , s tr. 153) „p ew ien s ta ro z a k o n n y p ła c ił r z ą ­ dow i 60 ru b li rocznie z a p ra w o p o s z u k i­

w a n ia ta m tr u f li” i zap ew n e do dziś d n ia do b rze się tam trz y m a ją , przy n o sząc n ie ­ z ły dochód ich d zierżaw cy .

F ranciszek B ło ń ski,

Do Iwonicza i i W ietrzą

N ie stru d z o n y d r A d a m C zyżew icz ju ż o b ieg ł w szy stk ie hotele lw o w sk ie i m ieszka­

n ia p ry w a tn e i z n iem ały m k ło p o tem zg ro ­

m a d z ił w reszcie n a d w o rc u K a ro la L u d w i­

(10)

586 W SZECHŚW IAT. N r 37.

k a u cz estn ik ó w V z ja z d u , b io rą c y c h u d z ia ł w w ycieczce do Iw o n ic z a . D o k tó r C zyże- w icz k u p u je b ilety , z b ie ra b a g a ż e , u k ła d a się i sp rz ecz a z k o n d u k to ra m i, p a n io m ro z ­ d a je c u k ie rk i i k w ia ty , n a k o n ie c usad za w szy stk ich w w a g o n a c h u m y śln ie p rz e z z a ­ rz ą d k o lei p rz e z n a c z o n y c h . P o c ią g ru sz a o 7 godz. 50 m in. w ie czo re m . S m u tn a p e r ­ sp ek ty w a: trz e b a b ę d z ie w śró d g łę b o k ich cieniów n o cy p rz e b y w a ć n a jp ię k n ie js z e in a j- ciekaw sze okolice. S łu c h a m y w ięc ty lk o o b jaśn ień p rz e w o d n ic z ąc e g o albo od czasu do czasu z a g lą d a m y do ciek aw ej książeczk i, k tó rą w szy stk ich c z ło n k ó w z ja z d u o b d a rz y ł p ro fe so r D u n ik o w s k i, ażeby dow iedzieć się, że n p . w danój c h w ili je steśm y w B asiów ce, g d zie p rz e c in a m y e u ro p e js k i d z ia ł w ó d p o ­ m ięd zy m o rzem C z a rn e m a B alty ck ie m ; a te ra z w G lin n ó j-N a w a ry i, skąd p o c h o d z ą n a jp ię k n ie jsz e o zd o b y lw o w sk ich zb io ró w p aleo n to lo g iczn y ch ; a zn ó w te ra z w P u s to - m y tach , gdzie z n a jd u ją się w ody siarczan e.

T u ta j m ożem y ty lk o p rz e k o n a ć się n ao czn ie, że o k o lica b o g a ta w w ap n o , bo oto d o o k o ła w id a ć ro sp a lo n e p iece w a p ie n n e , k tó re ja - sk ra w e m ś w ia tłe m o b le w a ją p o je d y ń c z e p a r- ty je k ra jo b ra z u .

W k ró tc e , k ęd y ś m ięd zy S zczercem a D ro - h ow yżem , p ie rw o tn y ż a l do losu, k tó r y p o ­ z b aw ił n a s c u d o w n y c h w id o k ó w z o k ien w agonu, z ac z y n a z w o ln a u stę p o w a ć m iejsca in n e m u ,b o d a j siln iejsze m u , u czu c iu . W s z a k ­ że to cały ty d z ień p ra w ie żyło się w sposób n ie z w y k ły , g o rą c z k o w y . P o sie d z e n ia se k ­ cyjne, re c e p c y je , zw ie d z a n ie z b io ró w i z a ­ k ła d ó w n a u k o w y c h , w y cieczk i, z e b ra n ia , p ę d z iły je d n e za d ru g ie m i, n ie p o z o sta w ia - ją c c h w ili n a o d p o cz y n ek . Ile ż to ra z y ża­

ło w a liśm y , że d o b a nie m a 48 g o d z in , bo w ta k im ra z ie m oże ch o ć k ilk a u ta rg o w a ć b y m ożna n a d rz e m k ę . A le te ro s p a m ię ty w a - n ia n a g le d o z n a ją p r z e rw y w S tr y ju , g d z ie z m u z y k ą i g w a re m p rz y łą c z a się do nas część z jazd o w iczó w , k tó r a z d ą ż y ła w cze- śniój od n as w y rw a ć się z g o śc in n y c h u ści­

sków L w o w a i ju ż o d b y ła w ycieczkę do B e ­ sk id u . T y m czasem deszcz za c z ął p a d a ć , noc je sz c z e b a rd z ie j ściem n iała i w esołego u sp o so b ie n ia n ie z a k łó c ił w id o k n ieo d b u d o - w an eg o je sz c z e w całości p o g o rz e lisk a , w k tó re S try j z m ie n ił się p rz e d d w o m a la ty .

Z a S try je m to w arzy sze p o d ró ż y zw o ln a s ta ra ją się w ejść w bliższe sto su n k i z M or- feuazem . D łu g i p ro fe so r G . sk ła d a w k il­

k o ro sw oję p o stać i p ró b u je um ieścić j ą n a b ard zo k ró tk ić j k a n a p c e w agonu; je s t p rz y - tem śm ie rte ln ie o b rażo n y n a z a rz ą d kolei, n a k o m ite t g o sp o d arczy z ja z d u i n a całe to w a rz y stw o w ycieczkow e. M n ićj w ym a­

g a ją c y d o k tó r S. o p a r ł ty lk o ło k cie n a k o ­ lan a c h a n a d ło n ia c h b rodę; sto p n io w o g ło - w a je g o p rz e m y k a się m iędzy d ło ń m i i po p ew n y m czasie z n a jd u je się poniżćj kolan;

ręce z o sta ły w zniesione pionow o, a twoi-ząc z g o len iam i lin iją p ro stą , n a d a ją całej p o ­ staci w p ro filu d ziw n e p o d o b ień stw o do d u ­ żego w ęzła, zw iąz an eg o n a dość cien k im sz n u rk u . W p o d o b n y c h m niej w ięcej p o ­ zach p ęd zim y p o d k a rp a c k ą ró w n in ą . M i­

ja m y , we śnie p o g rążen i, D ro h o b y c z , sk ąd k ilk a z a le d w ie k ilo m etró w do sław n eg o k ą ­ p ie la m i T ru s k a w c a i ró w n ież n ie d a le k o do sław n iejszeg o sto k ro ć B o ry sław ia. B o ry ­ sła w j e s t stolicą w o sk u ziem nego, a p o d o ­ bno n ie ty lk o w p o d k a rp a c k ie j k ra in ie , ale i n a cał^j ziem i n iem asz b o g atszy ch k o p a ln i tego p ro d u k tu .

W o sk z iem n y , inaczej o z o k iery tem z w a ­ n y , sta n o w i m asę b ru n a tn ą lu b o liw k o w ą w ró ż n y c h o d cien iach ; po siad a k o n sy ste n - cy ją w o sk u pszczeleg o , choć św ieżo z ziem i d o b y ty c z ęsto k ro ć b y w a m iększy, a n a w e t m a sło w a ty i w p ó łp ły n n y ; chem icznie o k a ­ z u je dużo p o d o b ień stw a do n a fty , sk ła d a ją c się, j a k i ona, z m ięszan in y ró żn y ch w ę g lo ­ w o d o ró w . W o sk ziem n y po odpo w ied n iem oczy szczen iu p rz y jm u je p o w ie rzch o w n o ść łu d ząco p o d o b n ą do w osku pszczelego i w ty m stan ie, pod n a zw isk iem cere z y n y , używ a się do fa b ry k a c y i św iec, a lb o ja k o ja w n y lu b ta je m n y s u ro g a t w osku p szczele­

go. N a d to , p rzez d y sty la c y ją w stru m ie n iu

p a r y w o d n ej o trz y m u je się z n ieg o św ietn ej

białości m asę d ro b n o k ry sta lic z n ą , w y g lą d a ­

ją c ą n a p a ra fin ę i p o d je j też im ien iem z n a ­

n ą w h a n d lu . N ie ty lk o w B o ry sła w iu , ale

ta k ż e i w T ru s k a w c u , D źw in iaczu , S ta ru n i

i w ielu in n y c h m iejscach n a p o d g ó rz u k a r-

p a c k ie m z n a jd u ją się n ie p rz e b ra n e zasoby

w o sk u ziem nego. B y w a on tu ta j w y d o b y ­

w a n y zap o m o cą szybów k o p an y ch , w k tó ­

r y c h n ie ra z podnosi się w g ó rę z w ielk ą

i p rę d k o śc ią , p a rty działan iem gazów w ęglo-

(11)

__N r 37.

w o d o rn y c h , stale to w a rz y sz ą cy c h m u w ło ­ nie ziem i. O lbrzym ią, część tu te jszćj p ro - d u k c y i o z o k ie ry tu z a b ie ra w sta n ie s u ro ­ w ym K ró le stw o , g d zie p a r ę fa b ry k w po­

b liżu g ra n ic y g alicy jsk iej je s t za ję ty c h oczyszczaniem i p rz e ra b ia n ie m tego m ate- r y ja łu . W szęd zie, g dzie o z o k ie ry t d o ty c h ­ czas b y ł zn alezio n y , to w a rz y sz y on olejow i sk aln em u , a w G a licy i n ad to : soli k u c h e n ­ n e j, m in e ra ło m potaso w y m , siarce, ru d o m oło w ian y m i cynkow ym .

S p o śró d w y m ien io n y ch p o w yżej to w a rz y ­ szów o z o k ie ry tu d la k r a ju w y łączn e z n a ­ czenie m a olój s k a ln y czy li n a fta . W n ie ­ sły ch an ej obfitości z n a jd u ją c a się tu ta j sól k u c h e n n a j e s t w łasn o ścią i m onopolem r z ą ­ du a u stry ja c k ie g o . K o p a ln ie soli p o ta s o ­ w ych, czy n n e jeszcze p rz e d k ilk u n a s tu la ty w n iezb y t od S tr y ja o d leg ły m K a łu sz u , obecnie za n ie d b a n e sp o cz y w a ją, sk u tk ie m ta k częsty ch u n as b ra k ó w : b r a k u głów , r ą k i k a p ita łó w .

T y m czasem n ie d łu g a noc lip co w a m a się k u końcow i. Z ło żo n y w g re c k ą sigm ę p r o ­ fesor n a g le w y p ro sto w a ł się, a z a w ad ziw szy g ło w ą o sufit w a g o n u , w y rz u c a z piersi p o ­ to k g ło śn y c h zło rzeczeń p rz eciw k o całem u św iatu. I d o b rze ro b i, bo g ro m y słów j e ­ go b u d z ą tw a rd o u śp io n y c h w ędrow ców . A czas ju ż w ie lk i ock n ąć się ze snu. T a m oto w b łęk itn ó j o d d a li, w śró d m gieł, sp a d a ­ ją c y c h w d o lin y , m aja czeją K a r p a ty . P o d żdżystej nocy z a w ita ł p o ra n e k ja s n y i czy ­ sty ja k p ie rw sz y d zień stw o rz e n ia . Za C h y ro w e m , g d z ie n asza lin ija k o lei, tr a n s ­ w ersaln a , p rz e c in a się z g a lic y jsk o -w ę g ie r­

sk ą, w itam y w reszcie m a je sta ty c z n y w schód słońca. T e ra z ju ż z n ik ły złe h u m o ry i n a ­ rz e k a n ia , k tó re z p o c z ą tk u m ąciły n a stró j ogólny. Ś w ia t ta k tu p ię k n y , ta k n ie w y ­ p o w ie d zia n ie p ię k n y , że czło w iek nie m a czasu m ów ić, słuchać, n a w e t m yślić, ty lk o p a trz y i z m ia rk o w a ć n ie m oże, g d zie p ię­

k n ie j: czy tu z p ra w e j, czy z lew ej stro n y , czy tam , gdzie byliśm y p rz e d c h w ilą, czy tu , gdzie z b liżam y się te ra z .

Szybko — szk o d a , że ta k szybko — m ija ­ m y częste stacy je. L o k o m o ty w a zaledw ie m a czas g w izn ąć i już znow u pędzić m usi dalej. A ż n ak o n iec g w iz n ę ła dłużej ja k o ś i uroczyściej — „sta cy ja I w o n ic z ”! •— G ro ­ m a d k a n a sz a w y sy p u je się z w ag o n ó w ,

z b ie ra ją c czem prędzej w ęzełki. D o k tó r C zy- żew icz o d stęp u je do w ó d ztw a d e leg ato w i z a k ła d u kąpielow ego. K ilk a n a śc ie w e h ik u ­ łó w ro zm aitej po staci o czekuje n a nas p rz e d sta c y ją . „ P a n ie p o ja d ą n a p rz ó d w z a m ­ k n ię ty c h p o w o zach ” k o m en d eru je now y do- w ódzca. P rz e z p ro te k c y ją do staję się na n ie zm iern ie w ysoki k o zio ł pierw szego p o ­ ja z d u i z tego w yniosłego stan o w isk a ros- p a tr u ję dalej okolicę.

P o p a ru k ilo m e tra c h d ro g i p rzy b y w am y do m alu teczk iej m ieściny, k tó r a w idocznie p rz e z skrom ność n a z w a ła się n ajp ro ściej j a k m ogła — M iejscem . N ie z a d łu g o w jeżdża­

m y do w si Iw o n icza. N a p o c z ą tk u w ioski schylam y g ło w y p rz e d s ta ry m kościołkiem m o d rzew io w y m , p a m ię ta ją c y m podobno w arn e ń sk ą p o trz e b ę . O cien ia go dąb, k tó ­ ry może n a setk i la t p rz e d p o w stan iem ko- ścio łk a sam b y ł św iąty n ią p rz e d w ie c zn y c h bó stw sło w iań sk ich . M ój n o w y to w arzy sz, w oźnica, w ieśn iak tu te jsz y , p o w ia d a, że n ied aw n o tem u z d ru g ie j s tro n y kościoła ro sła lip a je sz c z e od d ę b u sta rsz a i o g ro - m niejsza, ale, że g ro z iła k ościołow i i ściąć j ą m usiano. Je d z ie m y ciąg le p rzez wieś d ro g ą k rę tą , p iln u ją c ą się b rzeg ó w śliczn e­

go g ó rskiego stru m ie n ia , w 'zdłuż k tó re g o ro z ło ż y ł się Iw onicz w dość ciasnej d o lin ie , lu b raczej w g ó rsk im w ąw ozie. A że to wieś n iem ała , bo m a p rzeszło 500 dom ów m ieszk aln y ch , w ięc, niem o g ąc się rozłożyć n a szerokość, m a d łu g o ść n iep o sp o litą, p rz e ­ szło m ilow ą. C h a ty czy ste i p o rz ą d n ie za­

b u d o w an e, lu d ro sły , choć n ie u ro d ziw y i u b ra n y ja k o ś dziw nie, k ró cej i m niej b a r­

w nie od in n y ch m ało p o lsk ich w ieśniaków .—

D zielę się tem i u w ag am i z w oźnicą: „ A bo m y tu inszego ro d u , m ów i, niż d ru g ie c h ło p y ” i n a dow ód p rz y ta c z a , że n a zw isk a ro d o w e i im io n a c h rzestn e m ają tu b rzm ien ie isto ­ tn ie cudzoziem skie, n ib y niem ieck ie, p r z e ­ kręco n e n ie ra z w p o lsk i sposób. P ó ź n ie j dopiero, od lu d zi, d o b rze z n a ją c y ch dzieje Iw onicza, d o w ied ziałem się, że o ile d o k u ­ m en ty u rzęd o w e i k o ścieln e w p rzeszło ść sięg ają, te d ziw n e im io n a p o w ta rz a ją się ciągle. N iem a je d n a k ślad u , żeby k ie d y ­ k o lw ie k w czasa c h h isto ry c z n y c h okolica ta b y ła k o lo n iz o w a n a p rz e z obcych p rz y b y ­ szów. A może to jeszcze B olesław W ielk i

do niew oli z a b ra n y c h S aksonów aż w ten 587

W SZE C H ŚW IA T.

(12)

588 W SZ E C H ŚW IA T. N r 37.

d a le k i w ąw óz c h ro b a c k i z a p ę d z ił, żeby trz e ­ b ili n ie p rz e b y te p u szcze k a rp a c k ie i u p r a ­ w iali niew dzięczną, g ó rs k ą ziem ię.

W te m z a trz y m u je n a s w y so k a i sz e ro k a b ram a, a n a d n ią z g a łą z e k je d lin y u łożony o g ro m n y n a p is: „ W ita jc ie ”. M o źd zierze p alą, m u z y k a g ra ta k d o b rz e z n a n ą a z a ­ wsze ta k p ię k n ą m e lo d y ją , z w ie rz c h n o ść z a ­ k ła d u k ą p ie lo w e g o , z ch le b em i solą. n a t a ­ cy, p r z y jm u je n a s z ą g ro m a d k ę , m ów ki, o k rz y k i. N a w sz y stk o je d n a k m ało czasu:

te ra z je s t ósm a, o d z ie w ią te j zaczn ie się z w ie d z a n ie z a k ła d u , o w p ó ł do je d y n a s tć j w y cieczk a n a g ó rę P rz e d z iw n ą i do B e łk o t- ki, o d ru g ie j o b iad , p ew n ie dość d łu g i, bo w szak że dziś u ro czy sto ść p ięd z iesię cio lecia o d n o w io n y ch k ą p ie li, o p iątó j w reszc ie w y­

cieczk a n a W ie trz n ą . N ik o m u n a w e t n a m yśl nie p rz y c h o d z i, że p rz e c ie ż „ p r z y r o ­ d n ic y i le k a rz e ” ta k ż e ra d z i by z p o d ró ż ­ n y ch san d a łó w p y ł o k u rz y ć , no — i może d o p ro w a d z ić do ja k ie g o -ta k ie g o ła d u p o ­ g ię te w w a g o n a ch kości.

Z o sta w iam le k a rz o m p rz y je m n o ść z a ­ ch w y c a n ia się w zo ro w em i tu te jsz e m i u r z ą ­ d zen iam i, a sam ty m czasem , z m n iejszem u tru d z e n ie m a z w ięk szy m o sobistym p o ­ żytkiem , zb ie ra m s k ą d m ogę w iadom ości o Iw o n ic zu .

C u d y o p o w ia d a ją o s ta ro ż y tn o ś c i tu t e j ­ szych w ód m in e ra ln y c h . S a m a n a z w a I w o ­ n icza po ch o d zić m a od im ien ia św. Iw o n a O d ro w ą ż a , k a n c le rz a p a ń s tw a p o lsk ie g o , k tó ry ja k o b y z w ie d z a ł te okolice, odw ożąc do W ę g ie r có rę L e s z k a B ia łe g o , k ró lo w ę S alom eę. W X V I I w ie k u w iele ju ż pisan o o zn ak o m ito ści i o d w iecz n em z asto so w a n iu w ody iw o n ick ió j w sz tu ce le k a r s k ie j. „D o ty ch w ód, m ów i d o k u m e n t z 1639 ro k u , z całego K ró le s tw a P o ls k ie g o i z z a g ra n ic y , a n ajw ięcej z W ę g ie r, ja k b y do w ód S ilo e...

n iezm iern a c o ro czn ie n a p ły w a lu d n o ś ć “.

A le nieszczęścia k ra jo w e , a p ó źn iej je sz c z e m a n ija cu d zo z iem cz y zn y , p o d a ły w n ie p a ­ m ięć Iw onicz, aż d o p iero w 1838 r o k u o d ­ ro d z o n y sk u tk ie m zab ie g ó w i h o jn o ści h r . K . Z a łu sk ie g o , w szed ł w n o w y o k re s, k tó ­ reg o p ó łw ie k o w y ju b ile u s z św ięci dzisiaj w ła śn ie . C u d o w n o ść w ód je g o s ta ła się z ro z u m ia łą po ro z b io ra c h ch e m iczn y ch , T o - ro siew icza, A le x a n d ro w ic z a , a o sta tn io — p rof. R a d z isz e w sk ie g o , p o k azało się bow iem ,

że w o d y te z a w ie ra ją o k oło 1 % części sta ­ ły ch , m ięd zy k tó re m i, obok g łó w n eg o s k ła ­ d n ik a , soli k u c h e n n ó j, są w zn aczn y ch s to ­ su n k a c h z w ią z k i lity n o w e , w ap ien n e, stro n ­ tow a, b a ry to w e , je s t b ro m i jo d i różne in ­ ne, siln ie d z ia ła ją c e m a te ry je , a n a d to dużo b e z w o d n ik a w ęg lan eg o , gaz b ło tn y i m ałe ilości w ę g lo w o d o ró w n afto w y ch .

M o je b a d a n ia p rz e ry w a n a g le d źw ięk tr ą b k i — to h a sło p o ch o d u na g ó rę P r z e ­ d ziw n ą. D o sta je m y się n a nią n a jd a lsz ą d ro g ą , ażeby p rz e jść las, ro zło żo n y n a w zgó­

rz a c h , o ta c z a jąc y c h z a k ła d k ą p ielo w y i za­

m ie n io n y n a p rz e ślic z n e m iejsce p rz e c h a d z ­ ki. L a s p rz e w a ż n ie jo d ło w y , g d zien ieg d zie m o d rz e w ie , b u k i i d ro b n ie js z a ro ślin n o ść p o d szy cia. C h o d zim y z p ó łto re j g o d zin y , w d y c h a ją c n a jc z y stsz e w o n ie leśn e, aż w tem n a sto k u g ó ry otw7ie ra się ro d z a j m a ­ łej p o la n k i, w śró d niój a lta n a , ła w k i i obok B e łk o tk a .

B e łk o tk a , ty lo k ro tn ie sław io n a p rz e z poe­

tó w i p o d ró ż o p isarzy , je s t to m ała sa d z a w ­ k a , w p ro s to k ą t o cem b ro w a n a m u rem k a ­ m ien n y m . W sa d zaw ce je s t w oda m ętna, b ru n a tn a w a ; od cza su do czasu z a la tu je z niej w oń n a fty . W o d a ta bez u s ta n k u b u rz y się i p ie n i: d o b y w a ją się z niej w iel­

k ie p ę c h e rz y k i gazów , k tó re za zb liżen iem p ło m ie n ia z a p a la ją się. J e ż e li siln y w ia tr a lb o u m y śln e u siło w a n ia n ie zagaszą p ło ­ m ie n ia , to u tr z y m u je się on bez p rz e rw y , bo obfitość w y d z ie la ją cy c h się gazów je s t ta k z n aczn a, że, z an im je d e n p ę c h e rz y k się sp a lił, ju ż sto in n y ch w yskoczyć z d o łało . N ad sam ą B e łk o tk ą zarz ą d k ą p ie li iw o n ic- k ich za sta w ił śn ia d an ie. N ieszczęście się stało: p rof. G. z ja d ł k ilk a k a w a łk ó w w ę d li­

ny, a ty m czasem z a b ra k ło piw a. B ie d n y p ro fe so r, d ręc zo n y p ra g n ie n ie m , p rz y rz e k a , że je ś li n ic in n eg o m u nie d ad zą, z ru jn u je Iw o n icz, w y p ija ją c B e łk o tk ę . J a k o ś do te ­ go n ie do szło , ale j a o b iecu ję sobie p o w ró t do B e łk o tk i w ciszy w ieczo rn ej i zaw c zasu liczę n a to , że w id o k , ja k i m ieć będę, so­

w icie o p ła c i tr u d y n ie d a le k ie j p rz e c h a d zk i.

(dok. nast.).

Z n,

Cytaty

Powiązane dokumenty

flcsEOJieHO

Jurkiew icz

^oaBOJieHO

Charakterystyczną różnicę tego skrzydła od pierwszego stanowi rosszczepienie się pokładu z początku na dwa, a następnie na trzy oddzielne pokłady. W Sosnowcu

postępuje od powierzchni ku wnętrzu. Im dalej odsuwa się ta granica, tem większa ilość wody może wsiąknąć w pokłady. O czy­.. wiście i ten ostatni proces

zły zaokrąglone w zwietrzałych okruchach, a naokoło nich spokojnie dobywała się pa­.. ra, jak dym przy gasnącem ognisku; inne czarne, miejscami pożółkłe,

cie, wykrzyknął, zwracając się do sióstr jego: „Ależ kształt jego głow y zupełnie się zmienił!” Podczas pięcioletniej podróży na­.. około świata

— Zależność zmian ciśnienia atmosferycznego i tem­.. peratury na szczytach