• Nie Znaleziono Wyników

Reklama – pierwsza prywatna firma w Lublinie - Wojciech Chodkowski - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Reklama – pierwsza prywatna firma w Lublinie - Wojciech Chodkowski - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

WOJCIECH CHODKOWSKI

ur. 1938; Borysław

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe Lublin, PRL, środowisko artystyczne, reklama

Reklama – pierwsza prywatna firma w Lublinie

W latach sześćdziesiątych założyłem firmę reklamową. [Była to] pierwsza prywatna firma w Lublinie. Nazywała się bodajże Reklama. Nawet mam pieczątkę. Siedzibę miałem w kilku miejscach, [na przykład] na [ulicy] Okopowej. Największą robotę stanowiło zrobienie ogromnej dwustumetrowej ściany z reklamą różnych bardziej bogatych firm.

Pracowałem [wcześniej] w teatrze. Przez parę lat robiłem tam reklamę, jakieś scenograficzne sprawy. Ale źle się czułem. Denerwował mnie dyrektor, który miał zbyt lizusowskie poglądy. Natomiast spotkałem człowieka zaprzyjaźnionego z ludźmi, z damami z teatru, z [Jerzym] Torończykiem. On w jakimś sensie mnie osaczył.

Zacząłem tworzyć dla niego projekty różnych reklam, różnych [innych] rzeczy.

Robiłem to wszystko jak maszynka. To był bardzo bogaty człowiek. Postanowił, że przy mojej pomocy zrobi interes. Tworzyłem mu te reklamy. Rzeczywiście zarabiałem duże pieniądze i w jakimś sensie oddaliłem się od sztuki. W każdym razie potem już w tym utknąłem i tym się zajmowałem.

Może i dobrze zrobiłem. Bo bym nie wytrzymał w teatrze. Teatr jest jednak dla aktorów. A reżyserzy i dyrekcja tak traktowali aktorów, że żeby móc wytrzymać, należało kochać siebie i sztukę. W prowincjonalnym teatrze to była ciężka robota.

Pracowało tam kilku wspaniałych ludzi, kilka wielkich indywidualności, ale poza tym był szary, biedny tłum.

Robiłem reklamy jakimś galeriom. Już ich nie ma zresztą. Bardzo dużo tworzyłem logo. Różnych. Ogromnie dużo. Rzeczywiście się w tym specjalizowałem. Jedno z nich opracowałem dla Koreańczyków za ogromne pieniądze. Kupiłem sobie za to samochód.

Potem ktoś inny przyszedł do mnie pracować, nauczył się i otworzył własną firmę. I bardzo dobrze się rozwinął, bo wszedł w komputery, w różne maszyny, które wycinają –robią wszystko, co chcą. I działa dobrze. A ja nie zajmuję się tym już co najmniej od dziesięciu lat. Kiedy zachorowałem na płuca, to już był koniec mojej

(2)

działalności.

Data i miejsce nagrania 2012-11-13, Lublin

Rozmawiał/a Marek Nawratowicz

Redakcja Maria Buczkowska

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Potem, w latach sześćdziesiątych, przeniosłem się do Teatru Osterwy, bo zacząłem się zajmować usługami plastycznymi.. Przez cztery lata pracowałem tam jako

I powiedziała tak: „Proszę taką a taką wódeczkę, ale w kieliszku pana Wojtka” Pani Krysia popatrzyła na listę. „Ale tu nie ma pani profesor” Na co druga

Pierwsze zamówienie Kazika [Grześkowiaka więc brzmiało]: „Pięćdziesiąt, pięćdziesiąt” Na dole pod knajpką znajdowała się jeszcze sala, [gdzie] stał

Poza tym były różne poetessy, byli liczni dziennikarze, których już nie ma w tej chwili i którzy wymierają –mało kto z nich został.. [W klubie] odbywały się

Kazio, kiedy jeszcze był sprawny i nie upijał się do końca, to codziennie [przesiadywał] w Norze.. Jak się tam przychodziło, to

Kazio, kiedy jeszcze był sprawny i nie upijał się do końca, to codziennie [przesiadywał] w Norze.. Jak się tam przychodziło, to

[W Krokodylu] znajdował się taras, gdzie często [się spotykał] cały przekrój społeczny.. Był tłumek bardzo sympatycznych ludzi, z którymi dobrze nam

Galeria Sztuki Socrealizmu – dzieła znakomite w formie, nikczemne w treści.. To muzeum obfitowało w różne