• Nie Znaleziono Wyników

W Norze zbierała się śmietanka towarzyska - Wojciech Chodkowski - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "W Norze zbierała się śmietanka towarzyska - Wojciech Chodkowski - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

WOJCIECH CHODKOWSKI

ur. 1938; Borysław

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe Lublin, PRL, klub Nora, życie kulturalne

W Norze zbierała się śmietanka towarzyska

Była to knajpka, do której wszyscy zawsze chcieli chodzić. Ale istniały karty wstępu –wpuszczali prawdopodobnie tylko osoby najbardziej światłe i zaufane. Musiało się naprosić i nachodzić, żeby otrzymać tę kartę wstępu i wejść. Damy szalały, żeby się tam dostać. [Miałem tę kartę, ponieważ] byliśmy znajomymi. Mieliśmy o czym mówić, mieliśmy wspólnych znajomych. Więc nie było problemu. [Poza tym] czasami dawało się przekupić pana Jana.

Zbierała się tam śmietanka towarzyska. Aktorzy, dziennikarze. Ale również inne profesje. Na przykład przychodził tłum znajomych lekarzy i chętnie się zadawał z całym otoczeniem. Byli dyżurni ubecy, którzy pilnowali ładu. Dopóki się nie rozpili.

Wtedy trzeba było ich zmieniać. Były wystrojone diwy z operetek, które przychodziły w odpowiednich w pozach. Był kolega Derecki, który prowadził ten klub.

Istniały kręgi towarzyskie, w których się zbierali ludzie chcący porozmawiać i wprowadzić coś ciekawego do obiegu. Tak że były ogromne ławy ludzi lubiących sobie pogadać, przynoszących plotki, jakieś ciekawe sprawy. Poza tym [prowadzono]

błyskotliwe rozmowy na zasadzie expressis verbis. Robiono między sobą utarczki słowne. Prowadziło to do ożywienia i ciekawych nowych sformułowań.

Z charakterystycznych osób [odwiedzających Norę pamiętam] bardzo sympatycznego adwokata. Bardzo inteligentny człowiek, renoma lubelskiej palestry.

Równocześnie historyk sztuki, który zwykł tam bywać często i bardzo często. Już był tak zadomowiony, że wiedziano, co będzie pił, i od razu mu to stawiano. Ale jego małżonka była zaniepokojona jego stanem i jego zainteresowaniami, więc postanowił ją zaprosić [do klubu]. Przedtem poszedł do portiera, dał mu parę złotych za odpowiednie zachowanie i powiedział: „Panie Janie, jak przyjdę tutaj z małżonką, to proszę powiedzieć: «Jak długo tutaj pana nie było, panie mecenasie!»” Więc przyszedł pan mecenas z małżonką. A pan Jan powiedział tak: „O, panie mecenasie, jak dawno tutaj pana z żoną nie było!”Takie zabawne sprawy.

[Przychodził tam też] brat [Wojciecha] Siemiona, dziennikarz. Często tam siedział,

(2)

popijał. Potem się przenosił do następnych knajp. I robił rundy wokół Lublina, wypijając wszędzie po pięćdziesiątce. Łeb miał silny jak koń. Wszystko mógł ścierpieć.

W tej knajpce znajdowała się sala, gdzie serwowano alkohol, różne dobre zakąski, różne prozaiczne potrawy. Nie było tam nic szczególnego. Charakterystyczny dla Nory był móżdżek. [Do picia dawano] wszelaki alkohol. Pito bardzo często i się upijano. W związku z tym [Jacek] Abramowicz, pianista, postanowił to ukrócić w ten sposób, że można było brać tylko pięćdziesiątki. Pierwsze zamówienie Kazika [Grześkowiaka więc brzmiało]: „Pięćdziesiąt, pięćdziesiąt” Na dole pod knajpką znajdowała się jeszcze sala, [gdzie] stał stół pingpongowy. I tam grano w ping-ponga.

A niektórzy potajemnie się upijali albo umizgiwali.

Nora działała różnie. Sądzę, że [otwierano ją] w porze obiadowej, może nawet wcześniej. W tej chwili tego nie pamiętam. Jak była dobra aura, to zdaje się można było posiedzieć do północy. Kiedy ją zamykano, to niedopici ludzie mieli jeszcze wyjście –Europę. W tej chwili jest tam dziwny klub. Komitet bodajże.

Nora przestała się nazywać Norą, kiedy jej szefową została żona [Jerzego]

Torończyka, dyrektora teatru. Ona prowadziła tę knajpę i nazwała ją Strzecha.

Zmienił się wystrój. Było bardziej nudno. Ja w pewnym momencie wyjechałem na jakiś czas z Lublina i już nie znałem dokładnie wszystkich strzechowych niuansów.

Data i miejsce nagrania 2012-11-08, Lublin

Rozmawiał/a Marek Nawratowicz

Redakcja Maria Buczkowska

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Na szkle odbija się wzory, które przy pomocy różnych graficznych sposobów, pewnych farb przenosi się ze szkła na papier.. Tworzy się różne formy, później się je powiela

Kiedyś pamiętam, jak się nie dostałem na Uniwersytet Warszawski, patrzę Władek przyprowadził dwie takie laski, blondynki, do mnie, i mówi: „Możecie go zapytać czy

[W tej gazecie publikował] Hamilton –pan [Jan Zbigniew] Słojewski, dzięki któremu kupowało się tę „Kulturę” Pisał bardzo kontrowersyjne felietony podlane

Potem, w latach sześćdziesiątych, przeniosłem się do Teatru Osterwy, bo zacząłem się zajmować usługami plastycznymi.. Przez cztery lata pracowałem tam jako

I powiedziała tak: „Proszę taką a taką wódeczkę, ale w kieliszku pana Wojtka” Pani Krysia popatrzyła na listę. „Ale tu nie ma pani profesor” Na co druga

I pana architekta, filozofa i jeszcze kogoś (już nie pamiętam kogo) [zaczęli pakować] do suki, żeby ich wywieźć na izbę wytrzeźwień.. A mnie nie chcieli

Poza tym były różne poetessy, byli liczni dziennikarze, których już nie ma w tej chwili i którzy wymierają –mało kto z nich został.. [W klubie] odbywały się

Kazio, kiedy jeszcze był sprawny i nie upijał się do końca, to codziennie [przesiadywał] w Norze.. Jak się tam przychodziło, to