• Nie Znaleziono Wyników

Galerie sztuki w Lublinie - Kazimierz Fil - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Galerie sztuki w Lublinie - Kazimierz Fil - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

KAZIMIERZ FIL

ur. 1945; Lübz, Niemcy

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL, współczesność

Słowa kluczowe życie codzienne, życie kulturalne, galerie sztuki

Galerie sztuki w Lublinie

Bywałem w Labiryncie. A najwięcej takich miejsc wystawienniczych było jednak w Chatce Żaka, w holu. Był olbrzymi przecież. Jeżeli chodzi o plastykę, no to przede wszystkim fotografie. Tam tego było mnóstwo. Jakieś tematyczne wystawy, nawet była wystawa na Pierwszego Maja. Zamek. Sporo się chodziło na zamek. O! BWA.

Na Narutowicza. Bo tam razem z tą biblioteką było też BWA, które dzisiaj jest tutaj na Grodzkiej. BWA się nie odpuszczało. Tak. A w Chatce Żaka na wszystko się chodziło. W BWA na Narutowicza ciągle się coś działo. Tam zmarły w ubiegłym roku Andrzej Mroczek, starszy ode mnie o wiele lat, którego znałem od początku, on to umiał prowadzić po prostu. Pamiętam, że to BWA istniało zawsze chyba. Ale tam się działo. Tam się działo. On trzymał poziom. On miał swoją filozofię na ten temat, jakichś takich skrajnych rzeczy ani w lewo ani w prawo nie puszczał, mówi: „To nie jest miejsce za państwowe pieniądze – mówi. Jak kto lubi skrajności w sztuce to niech sobie założy własne muzeum, niech to robi, wolno mu”. On tam miał kilkoro tych pracowników. Ale on był twórczy, on ludzi wyłapywał. Uznanych też ale i takich nieznanych. Dawał młodym szansę też.

Ja chodziłem przede wszystkim na malarstwo bo w tym się najlepiej czuję. Ale jednocześnie było mnóstwo wystaw grafik, tkaniny, ciekawe fotografie artystyczne.

Czemu nie? Tak. Ja chodziłem na malarstwo i wystawy fotograficzne. To po prostu, mnie to bliżej leży. Chodzi o odbiór oczywiście, bo ja jestem przecież konsumentem sztuki a nie twórcą.

On tam miał dwa poziomy przecież. Ale sala widowiskowa była na drugim piętrze.

Spora sala przecież. Ta sala jeszcze istnieje. Ostatnią wystawę na której byłem to był 2000 rok albo 99. To była jedna z ostatnich wystaw Jana Popka. Ja znałem Jana Popka, bo on wcześnie zmarł, tam się przyjaźniłem, kumplowałem raczej, no, z żoną, z dziećmi jego. Janek miał 40 lat jak zmarł na serce. Janek był twórcą, współtwórcą wydziału artystycznego przy UMCS-ie. On był jednym z pierwszych. Dzisiaj już ten wydział jest rozszerzony. Dzisiaj na wydziale malarstwa adiunktem jest jego syn,

(2)

Amadeusz Popek. A ciekawy jest także starszy brat rodzony, też Popek, tylko imię nie wiem, chyba Jerzy Popek. Także Popkowie zapisali się.

Galeria Labirynt? Byłem tam kilka razy. Galeria Biała? Byłem z parę razy. W Kącie?

Chyba byłem tylko raz. Ja jestem jeśli chodzi o gust to taki bardziej książka, teatr i muzyka.

Data i miejsce nagrania 2010-02-15, Lublin

Rozmawiał/a Marek Nawratowicz

Transkrypcja Maria Radek

Redakcja Maria Radek

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

O ile było to możliwe z małą grupą muzyczną, zespołem big beatowym, bo to się jeździło za pieniądze związku, o tyle Gong był tak wyrazistym ciałem kulturalnym na mapie

Chodziło o to, żeby przyciągnąć na Stare Miasto młodzież akademicką, żeby właśnie jakoś tak tą młodzież tutaj proletariacką, która nic nie robi, żeby mogła

No, powiem tak, to co się dowiedziałem po wielu latach później, władze potrzebowały takich miejsc, gdzie przychodzili ludzie, których można obserwować.. Zresztą Nora

Byliśmy już mocno wypici, ale wtedy to były takie czasy, że samochodów było niewiele, można było sobie pozwolić jechać na podwójnym gazie, dzisiaj to już

Raz miał salę, grali spektakl tam gdzie dzisiaj jest bank, Towarzystwo Przyjaźni Polsko-Radzieckiej, tam ten klub Masza, ale nie wiem gdzie oni mieli stałą siedzibę.. Stałą

Na pianinie był Malt, Jacek Abramowicz, a prowadził najczęściej późniejszy naczelny dyrektor Kuriera, Kazio Pawełek, którego zresztą znam po dzień dzisiejszy.. No, to starsi

A później on wyjechał do Warszawy, tam się budowali, tylko przez telefon już [się kontaktowaliśmy], i zadzwoniłem, a on mówi:.. „Kaziu, już

Nazwa się nie zmieniła, cały czas jest Yacht Club UMCS.. Jak odchodziłem w 86 roku, na prywatną inicjatywę tak zwaną, to wtedy zorganizowałem walne zebranie w klubie Pod