• Nie Znaleziono Wyników

Funkcja redaktora naczelnego w „Dzienniku Lubelskim” - Alojzy Leszek Gzella - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Funkcja redaktora naczelnego w „Dzienniku Lubelskim” - Alojzy Leszek Gzella - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

ALOJZY LESZEK GZELLA

ur. 1932; Pelplin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, współczesność

Słowa kluczowe Lublin, współczesność, "Dziennik Lubelski", stanowisko redaktora naczelnego

Funkcja redaktora naczelnego w „Dzienniku Lubelskim”

W 1990 roku „Sztandar Ludu” i w ogóle prasa zaczęły funkcjonować na innych zasadach. Wprowadzono komisarzy, którzy likwidowali RSW Prasę. W Lublinie to były tytuły „Sztandar Ludu”, „Kurier Lubelski” dawny, bo to wszystko wydawała RSW Prasa, później pięć tygodników terenowych, „Tygodnik Zamojski”, chełmski, podlaski, jeszcze tam siedlecki wchodził wtedy do naszej RSW Prasy, jeszcze coś musiało być i to likwidowano. I ta komisja likwidująca miała takie rozwiązanie: albo tytuł sprzedać, albo tytuł przejmą dziennikarze, którzy utworzą spółdzielnię umożliwiającą funkcjonowanie tego tytułu. I w Lublinie nastąpiło coś takiego, że „Sztandar Ludu”

powołał spółdzielnię koleżeńską, dziennikarską, tam pracownicy administracji też wchodzili, zmieniono tytuł na „Dziennik Lubelski”. To [było] w 1990 roku. Wtedy w tym

„Dzienniku Lubelskim” pojawił się vacat naczelnego i mnie zaproponowano [to stanowisko], ja od pierwszego lipca 1990 roku podjąłem pracę jako redaktor naczelny tego pisma, no z taką firmą pisma partyjnego, bo ono było przecież pismem partyjnym, z tym że to są jak gdyby kryptonimy niekompletne, nie w pełni prawdziwe.

„Kurier Lubelski” miał etykietkę pisma niezależnego, nie partyjnego, ale to tylko tak się nazywało, podlegał nadal wydziałowi prasowemu, Wydziałowi Propagandy Komitetu Wojewódzkiego [PZPR w Lublinie]. Naczelny musiał być redaktorem z ramienia partii, to wszystko musiało być upartyjnione i było tak. Podlegało cenzurze.

Natomiast ten „Sztandar Ludu”, który się przekształcił w „Dziennik Lubelski”, był takim samym pismem, podlegającym pewnym restrykcjom cenzorskim, jak każdy inny tytuł.

Ale takie odium było, że to jest gazeta partyjna i tyle. No i myśmy pracowali, były różne spółki, które nas tam wykupiły, wpierw Spółka Zamojska i później ostatnio Orkla. W Orkli jest teraz „Dziennik Wschodni” lubelski, wydawcą jest Orkla, ta sama, która wydaje teraz „Rzeczpospolitą” i chyba również siedem innych dzienników w Polsce, nie zawsze mając ugruntowanie w pełnych prawach wartości. Chyba

„Rzeczpospolita” ma 48% tylko orklowskich wkładów. Orkla to jest norweskie wydawnictwo. Pracowałem tam jako naczelny, później koledzy z tego dawnego

(2)

„Sztandaru Ludu”, którzy byli w tej nowej spółdzielni wydawniczej, mieli swoje też ambicje i swoje jakieś dążenia, kłótnie istniały niesamowite, ale ja nie byłem członkiem tej spółdzielni. Moja sytuacja była taka jak gdyby trochę szefa narzuconego. Nie powiem, żeby mi się źle współpracowało z tymi kolegami, dlatego że oni potrzebowali takiej gwarancji pewnej postawy niezależności. Ja to wnosiłem, dlatego że uchroniłem się przed jakimiś takimi zawikłaniami partyjnymi czy stronniczymi i byłem, myślę, takim szefem, który mógł im odpowiadać. Nastąpiły pewne zmiany w tej spółdzielni, oni się kłócili, wyrzucali wzajemnie. Nazwiska tych kolegów mi pouciekały w tej chwili, oni się kłócili. Ja po pięciu latach zrezygnowałem z funkcji naczelnego.

Data i miejsce nagrania 2006-02-08, Lublin

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski, Marcin Fedorowicz

Redakcja Justyna Molik

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

„Sztandarem Ludu”, bo jak cała ta centralna prasa i te wszystkie urzędy administracji państwowej i partyjnej przeniosły się do Łodzi, Warszawy i Krakowa, to tutaj pustka

Dziennikarze przecież mogliby również uczestniczyć w takich spotkaniach, które odbywałyby się poza redakcją, ale wtedy nie było tego nakazu obecności, tego przymuszenia

[W przypadku AK] to się otworzyło w 1956 roku – Mańkowski, Caban, Naumik wydali monografie o Armii Krajowej i tam nie wszystko było, ale było i Armia Krajowa istniała.. I

Kiedy związałem się już trochę ze środowiskiem lubelskim, dziennikarskim, kiedy poznałem trochę osób tutaj, kiedy zobaczyłem, że jest środowisko dziennikarskie, nie gazety

W „Kurierze Lubelskim” za jego czasów pokazywały się bardzo krótkie recenzje filmowe, pisał je pod pseudonimem i Czechowicz, i Łobodowski.. To dość dużo

Natomiast wystawy były organizowane w ten sposób, że z parteru, tego lewego sali klubowej szło się na piętro i ta sala na piętrze też była wykorzystywana do prezentacji

Nagle dowiadujemy się, że Lublin też, że studenci domagają się przywrócenia relegowanych studentów.. Pamiętam, że pod redakcję przyszło bardzo

Były przecież takie interwencje cenzorskie w każdym przypadku, kiedy się podało na przykład słowo wiadukt, że trolejbus jadący w kierunku Dziesiątej zepsuł się pod wiaduktem