• Nie Znaleziono Wyników

Mieszkańcy ulicy Narutowicza przed wojną - Józef Koporski - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Mieszkańcy ulicy Narutowicza przed wojną - Józef Koporski - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

JÓZEF KOPORSKI

ur. 1925; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, dwudziestolecie międzywojenne

Słowa kluczowe Lublin, dwudziestolecie międzywojenne, ulica Narutowicza, mieszkańcy, wieża ciśnień, targ, sklepy

Mieszkańcy ulicy Narutowicza przed wojną

[Pierwsza] pobudka na Narutowicza [była] już o godzinie czwartej, bo jak mleczarze przyjeżdżali do miasta z mlekiem, wozami okutymi, to dudniły i ja miałem możliwość słuchania. Naprzeciwko naszego domu dorożki stały. [Kiedyś] byłem na balkonie, patrzę konie boso, bez butów, więc buciki zdjąłem z nóżek i konikom rzuciłem. Mama zobaczyła, że nie mam butów, pyta: „Gdzie?”, a ja [odpowiedziałem]: „Konikom dałem, bo boso chodzą, nie mają butów.”. [Na ulicy Narutowicza] trochę secesyjnych było domów, taki ładny był doktora Wojdana, pod 13. Później [pani] Arciszowej, gdzie było gimnazjum, na rogu Kapucyńskiej. Później teatr, a tam dalej to znowu był Arciszowej dom, na rogu Peowiaków i Narutowicza. [Następnie kamienica] hrabiego Łosia, śliczne balkony są [na tej kamienicy], każdy jest inny. [Dalej] świetna piekarnia pana Ziemińskiego. Przechodziło się i aż tak jakby się narkotyki wąchało, tak pachniał ten chleb cudownie. Naprzeciwko [piekarni] był sklep, nie trzeba było [w nim]

codziennie płacić, bo to służące przychodziły, to tam [właściciel] miał książeczkę i wpisywał, co tam one wzięły, i później, raz na miesiąc robił rozliczenie, on sobie dodał, mamusia zapłaciła i było wszystko w porządku. Dalej [był] Śliwiński, tam dalej Kunicki, [następnie] fryzjer, za nim dom Harasiewiczów, też znane nazwisko. [Kolejna była] szkoła, tylko tę szkołę gdzieś przenieśli, [budynek] rozebrali na cząsteczki, taki piękny, modrzewiowy. Do [ulicy] Konopnickiej to były te secesyjne [kamienice], a z czasem to dobudowywali i po jednej, i po drugiej stronie. Natomiast [w drugą stronę to] mieliśmy wieżę ciśnień. Tam taki mały targ był, tam było sporo miejsca, przyjeżdżali wozami chłopi i tam można było kupić masełko pyszne, wiejski chleb na liściu kapuścianym albo na chrzanowym.

[Jedna z kamienic była własnością] pana Krychowskiego, on był właścicielem [dworku na] Sławinku. Pod 20, był żydowski dom, tacy Żydzi mieszkali, byli agresywni bardzo, należeli do tego sportowego klubu Hapoel. [Kamienica numer] 18, to dom pana Rzączyńskiego, on był dyrektorem browaru Vetterów, tam na Bernardyńskiej na dole. Pod 18. od frontu była restauracja. Tam wszyscy piaskarze, jak już sprzedali

(2)

piasek, to musieli się zatrzymać, żeby się napić, pili takie malutkie wódeczki, albo sobie coś na gorąco wzięli. Następnie [mieszkał] pan Ligockiego, też piękna secesja, pod 14.

[Na Narutowicza także], jeden Żyd miał sodówkę, [a] Mancarz [miał] mleczarnie, mleko tam kupowaliśmy.

Data i miejsce nagrania 2012-02-08, Lublin

Rozmawiał/a Wioletta Wejman, Łukasz Kijek

Redakcja Weronika Prokopczuk

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Święta to się zaczynały już z tydzień wcześniej, marynaty wszystkich wędlin [się szykowało], samemu się szynkę, kiełbasy robiło w domu, później okres pieczenia,

Nie zawsze była bona i taki był okres, że mama będąc w domu, musiała nas wysłać na powietrze. W ogrodzie śniegu było duży, [dlatego] mama pozwalała [nam wyjść na ulicę],

[Na] śniadania bardzo często musiała być kasza albo płatki jakieś i do tego musiała być bułeczka albo maślana, albo rogalik, wędlinka [również] obowiązkowo była. Jak

szedłem z siostrą Haneczką do domu, a na Żmigrodzie była szkoła żydowska i grupa tych Żydów wyskoczyła, to my tak uciekaliśmy, że wpadliśmy na Królewską, na

Tam też odbywała się „Mała Galeria Grafiki” To było jakby obok muzeum.. Tam organizowano też

Okazało się, że w sąsiednie podwórko, numer 45, u nas było 47, że tam bomba spadła, to drzwi się pootwierały, okna się pootwierały, to pan Bujalski chodził i deską zabijał

Słowa kluczowe Lublin, PRL, ulica Gabriela Narutowicza, zakład fryzjerski, święto 1 Maja, pijawki.. Historia fryzjera Morawskiego z

Ta szkoła mieściła się przy ulicy Narutowicza 27, nad apteką, to całe takie pierwsze piętro było, a szatnia to była od podwórka, tam jeszcze kawałek w środku