• Nie Znaleziono Wyników

Letnicy - Mirosław Oroń - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Letnicy - Mirosław Oroń - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

MIROSŁAW OROŃ

ur. 1925; Puławy

Miejsce i czas wydarzeń Puławy, dwudziestolecie międzywojenne Słowa kluczowe dzieciństwo, życie codzienne, Żydzi, letnicy

Letnicy

Nie kolegowałem się z Żydem przed wojną. To znaczy na wakacje jak przyjeżdżali Żydzi, na wakacje tam na tych właśnie Działkach czasami ludzie wynajmowali jakiś domek to taki był adwokat, co miał takiego chłopaka, to on był traktowany nie jak Żyd, tylko normalnie, grał z nami w piłkę, w chowanego się bawił. Chodził z nami na Kurówkę kąpać się normalnie. Nie było różnicy żadnej. I to byli tacy grzeczni chłopcy.

Tam nie można było powiedzieć. Nasi byli czasami, między sobą potrafili jakieś kłótnie, potrafili się bić czy coś, a ten nie. Nie pamiętam jak się nazywał ten chłopak, to był syn adwokata z Lublina. Bo to przeważnie tak było. Tych letników to było najwięcej żydowskich. To byli adwokaci, to byli inżynierowie, lekarze przyjeżdżali. To na wakacje przyjeżdżali. Bo zamiast było jechać gdzieś nad morze, to w Puławach było tak pięknie, zupełnie inne Puławy były jak teraz, bo to była i czysta Wisła blisko, i te przystanie, i sklepy, i tego, a przy tym i las był piękny. No i oni tu przyjeżdżali na letnisko, tak jak mówię, do tej dzielnicy tam gdzie ja mieszkałem. Bo to było przy lesie.

Letnicy wynajmowali pokoje. W moim domu to nie. Taką oficynę mieliśmy. Kiedyś ojciec ją wynajął jakieś takiej rodzinie. Też chyba adwokat był. Wiem, że była tam służąca, ale polska była ona, a ta rodzina żydowska była, to myśmy uważali. Oni sobie mieszkali, zapłacili, ale tylko rok to było, w jedne wakacje. Znaczy się nie cały rok, tylko dwa miesiące oni przyjeżdżali tutaj. Ale ojciec potem nie chciał, nie wiem dlaczego. Znaczy się tą oficynę wynajął gdzieś jakiemuś takiemu wojskowemu, tam mieszkał, to już potem nie było gdzie [przyjmować letników]. Ale ci inni to mieli dość duże domki, sześciopokojowe, to jeden pokoik ludzie dla zysku właśnie [wynajmowali]. To oni mieszkali tutaj sobie, na Działkach. A mieli tutaj wszędzie blisko, ten handel duży był. To było dobre miasteczko, bo to już było na tyle, było tego handlu takiego i restauracji, że im było wygodnie mieszkać tu.

(2)

Data i miejsce nagrania 2003-09-17, Puławy

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Transkrypcja Daniel Sekuła

Redakcja Maria Radek

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wyzwolenie, to pamiętam bardzo dobrze i potem te pierwsze lata, pierwsze miesiące, może.. Dzień wyzwolenia też bardzo

Dobrze zarabiał i nie potrzeba było specjalnie jakichś tam żeby moja matka pracowała… takie układy były, bo powiedzmy przeciętny urzędnik to zarabiał około

Potem jak zostały te tereny oswobodzone, przez Armię Radziecką, tak mnie poradzono żebym wstąpił do wojska, bo wtedy już mój rocznik… to jako ochotnik, bo Rosjanie zrobili w

Nawet bym powiedział, nieskromnie, że były takie naleciałości arystokratyczne, to znaczy, moja ciotka była na Polesiu, mieszkała tam i znała księżną Radziwiłowa.. I oni

Tak się kiedyś gadało, [że Cyganie mogą porwać dzieci albo coś zrobić], ale to nikt nie wierzył temu. Nikogo

Jakieś kuczki, jakieś inne tam były takie, ale to ja troszkę miałem małą styczność, dlatego, że tutaj [gdzie mieszkałem] Żydów nie było.. Wiem, bo zajrzałem raz,

Gdzieś może w nocy tam się prześlizgnął któryś, ale to tam nawet Polakom nie wolno było, była godzina policyjna, chodzić nie wolno, no to wtedy tym bardziej Żyd, a Żydzi

Oni byli odseparowani, bo od polskiej policji granatowej, bo też była taka, to oni byli odsunięci, tak że nie mieli kontaktów z polską policją na przykład, tą