• Nie Znaleziono Wyników

Życiorys - Mirosław Oroń - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Życiorys - Mirosław Oroń - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

MIROSŁAW OROŃ

ur. 1925; Puławy

Miejsce i czas wydarzeń Puławy, Wrocław, dwudziestolecie międzywojenne, PRL, współczesność

Słowa kluczowe dzieciństwo, okupacja niemiecka, życie codzienne, służba wojskowa

Życiorys

Nazywam się Mirosław Oroń, urodzony jestem w 1925 roku w Puławach. Mieszkałem na Działkach, tu obecnie niedaleko stadionu, to taka była dzielnica i tam rodzice mieli domek, ojciec wybudował tam jako urzędnik państwowy, bo to były tak zwane działki urzędnicze. No i myśmy tam sobie mieszkali, chodziliśmy przed wojną do Szkoły Podstawowej numer 1 tutaj na Działkach, a później do gimnazjum, do pierwszej klasy, potem wojna wybuchła w 1939 roku.

Po wojnie, w czasie okupacji to trochę działalność partyzancka w pewnym sensie, trochę nauk na kompletach w gimnazjum, takie były, tutaj się uczyliśmy i trochę potem walczyliśmy jak była okupacja. Potem jak zostały te tereny oswobodzone, przez Armię Radziecką, tak mnie poradzono żebym wstąpił do wojska, bo wtedy już mój rocznik… to jako ochotnik, bo Rosjanie zrobili w ten sposób, że można było wcześniej pójść, ale to mi poradzili żeby pójść jako AK-owiec to będzie taka jakaś przykrywka w wojsku, no i dostałem się do wojska wtedy i służyłem w wojsku od początku można powiedzieć jako senior przez 2 lata, potem w Warszawie, byłem tam w takiej wojskowej jednostce lotniczej, no i dostałem się na kurs pilotażu do Dęblina, ale już wtedy major taki był przedwojenny lotnik, to mi odradził żeby się raczej wycofać, bo to wojsko będzie przyjęte przez ruskich, no i tak było. Nazwiska zrobili, pilotów tych przedwojennych odsunęli, a dali już ruskich. No i wtedy oni mówią jak chcesz to raczej się ucz, no i wtedy będąc w wojsku zacząłem już tam kończyć to liceum w Warszawie, bo to w Warszawie było, po czym poszedłem na architekturę, na studia architektoniczne. Też we Wrocławiu mieli, a w między czasie się ożeniłem.

Żona moja studiowała medycynę w Lublinie, a ja we Wrocławiu architekturę, no i potem żeśmy się pobrali to ona się sprowadziła do Wrocławia i tam moje losy były związane potem z Wrocławiem cały czas. Natomiast w Puławach była moja matka, ojciec, siostry. No i siedzieliśmy tam dość długo… to były takie moje losy, jeśli chodzi o pobyt. Tam pracowałem w dwóch biurach projektu. W jednym pracowałem w

(2)

górniczym, a drugi w miedzi, w budowie zagłębia miedziowego, to te biura projektu były. Tam szereg budynków zaprojektowałem i obiektów takich. Tam u nas paru takich wówczas młodych ludzi jeszcze [pracowało], trochę sportu myśmy uprawiali, ale to wszystko było kiedyś, teraz człowiek jest stary, a potem okazało się, że rozchorowałem się trochę na serce i mimo że byłem lotnikiem to potem były takie okoliczności, że takie jakieś znerwicowanie tego, no i potem powiedzieli lekarze tamtejsi, że właśnie pojechać, jeśli mam gdzie, to do mniejszego miasta, bo byłoby zawsze spokojniejsze. Czy mam gdzie? No a wtedy jeszcze rodzice moi żyli i przyjechaliśmy z rodziną tutaj do Puław i osiedliliśmy się tutaj jak pan widzi.

Data i miejsce nagrania 2003-09-17, Puławy

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Transkrypcja Daniel Sekuła

Redakcja Maria Radek

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Tam można było przelecieć się nawet, bo to była wycieczka na cały dzień, to była taka wycieczka z ogniskiem, jak z powrotem jechaliśmy to było ognisko.. Ale coś

Nawet bym powiedział, nieskromnie, że były takie naleciałości arystokratyczne, to znaczy, moja ciotka była na Polesiu, mieszkała tam i znała księżną Radziwiłowa.. I oni

Hmmm, zapomniałem nazwy… no te polskie to miał pan Chiszczyński, pan Mizera, Beveppo był, Bristol był, to te, co obecnie już przestały istnieć, to były takie

Tak się kiedyś gadało, [że Cyganie mogą porwać dzieci albo coś zrobić], ale to nikt nie wierzył temu. Nikogo

To chyba całe właśnie tu gdzie getto było, tu gdzie była ta bóżnica, to wszędzie byli Żydzi, to było dużo Żydów.. Na przemian z Polakami, ale więcej

Jakieś kuczki, jakieś inne tam były takie, ale to ja troszkę miałem małą styczność, dlatego, że tutaj [gdzie mieszkałem] Żydów nie było.. Wiem, bo zajrzałem raz,

Może to któryś z jakichś jego pomocników, chyba to nawet nie on był tam koło tej bóżnicy… Zresztą ja byłem przypadkowo, bo myśmy byli na ucieczce, jak Niemcy weszli,

Gdzieś może w nocy tam się prześlizgnął któryś, ale to tam nawet Polakom nie wolno było, była godzina policyjna, chodzić nie wolno, no to wtedy tym bardziej Żyd, a Żydzi