• Nie Znaleziono Wyników

Tata pracował w fabryce Plagego i Laśkiewicza - Andrzej Kilarski - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Tata pracował w fabryce Plagego i Laśkiewicza - Andrzej Kilarski - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

ANDRZEJ KILARSKI

ur. 1935; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, II wojna światowa

Słowa kluczowe rodzina, dom rodzinny, praca ojca, Zakłady mechaniczne Plage i Laśkiewicz, warunki bytowe, życie codzienne

Tata pracował w fabryce Plagego i Laśkiewicza

Do fabryki nie można było [wejść]. Ale! W czasie śniadań, bo były śniadania, przerwy tak zwane, na ulicy Męczenników Majdanka po lewej i prawej stronie były rowy, ponieważ to była droga dojazdowa do Chełma, do Zamościa i tak dalej, rowy kiedyś były i robotnicy wychodzili sobie z fabryki, siadali i jadali śniadanie na tych [rowach]. Z tym, że ja chodziłem na śniadania z mamą, bo mama przynosiła ojcu śniadanie. Nie wiem, ile godzin pracowali, ale na pewno już osiem, bo to chyba ośmiogodzinny dzień pracy był. To ja tylko tyle mogę pamiętać. Jeszcze dziwna rzecz, o której dowiedziałem się później, jak już dorastałem, dlaczego w naszym kościele na Fabrycznej nie ma wieży, no dziwne to, no nie? Jest taka podwyższona, ale nie wieża. Nie wyrazili zgody na wybudowanie tam wieży, ponieważ znajdowało się lotnisko, żeby nie spowodować niepotrzebnego wypadku. Może to nie bardzo ważne, ale tak było. Do kościoła chodziłem, [miałem] bardzo blisko, mieszkałem na Łęczyńskiej, wiec miałem gdzieś około 200 metrów do kościoła. Chodziłem obowiązkowo z ojcem, ojciec był w tych sprawach rygorystyczny. Oprócz tego prawdziwy zawód ojca to był kowal, tylko zbieg okoliczności, że lipij tam płacili i lżejsza była praca, bo praca kowala to jest tak: w zimie bardzo zimno a latem bardzo gorąco, ognisko znajduje się za plecami po prostu, pomiędzy kowadłem a paleniskiem. Ojciec bardzo chwalił sobie fabrykę. Gdzieś na produkcji [pracował], nie wiem co robił, bo za mały byłem.

Mieszkałem w domku jednorodzinnym. Idealnych warunków nie mieliśmy, ale uważaliśmy, że mamy bardzo dobrze. Domek jednorodzinny składał się dwóch pokoi. W jednym pokoju, który miał około 20 metrów mieszkaliśmy we trójkę. W czasie okupacji urodziła się siostra. No i nas czworo było w pokoju. Pod każdą ścianą było łóżko i mieszkaliśmy razem z rodzicami w jednym pokoju i uważaliśmy, że jest to wystarczające, nie to jak teraz każdy musi mieć pokój, wygodnie.

(2)

Data i miejsce nagrania 2018-01-17, Lublin

Rozmawiał/a Piotr Lasota

Redakcja Dagmara Spodar

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

I to mi się udawało, a zwłaszcza w „Wścieklicy”, gdzie po prostu, uważam że Lis zrobił rewelacyjną scenografię malarską.. To było tak, jakby właśnie – jak poszła

Nowoczesna na ówczesne czasy, chociaż może i sprawdziła się, bo jednak do tej pory niektóre odcinki są, na przykład na Krakowskim [Przedmieściu], może teraz coś wymieniali tam,

Później był taki stół pochyły i wtedy wozili mężczyźni glinę na ten stół, a my mieliśmy formy i takie okrągłe coś z drutem, tym się ściągało nadmiar gliny, i cegłę

Słowa kluczowe Lublin, dwudziestolecie międzywojenne, PRL, praca telemontera, centrala telefoniczna przy ulicy Staszica, ulica Staszica, centrala telefoniczna przy ulicy

Była także bardzo nieliczna grupa studentów, którzy się nie dołączyli do nas, ale zdecydowana większość była z nami, nawet jeśli nie siedziała na strajku, to

On widocznie poznał – jednak przecież ja byłam Żydówką – widocznie się domyślił i podejrzewał mnie o to, że ja jestem Żydówką.. Zaczął mnie wypytywać o rozmaite sprawy,

A później jak był ten Międzyzakładowy Komitet – potem to się nazywało „Solidarność”, ale przed tym to jeszcze nie było tej nazwy – to tam się chodziło, bo

Koźmian opisuje, jak pszczoły zaatakowały pszczelarza, któremu uchylił się kapelusz i jak uciekał po Bystrzycy. Dopiero kiedy się przewrócił i wpadł do wody,