• Nie Znaleziono Wyników

Akcent: literatura i sztuka. Kwartalnik. R. 2008, nr 2 (112)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Akcent: literatura i sztuka. Kwartalnik. R. 2008, nr 2 (112)"

Copied!
104
0
0

Pełen tekst

(1)

Sztuka to najwyższy wyraz

sarnouświadomienia ludzkości

U Dzieło sztuki - mikrokosmos odbijający epokę,

Józef Czechowicz

C e n a 1 0 z l

NK INDEKSU 35207f

VI. ISSN n2(łK-h220 v 7 7 0 1 (IB; 6 2 1 007 O-

(112) 2008

literatura i sztuka • kwartalnik

K o c h a ń c z y k o k o n t r o w e r s j a c h i v o k f l I w a s z k i e w i c z a * W i e r s z e K w a ś n i e w s k i ^ ; N i e w i a d o m s k i e g o , K a w a ł k i , S o ł t y s a • 1'roaa Gcorrtyja* C h a b r o w s k i e g o , K r a s n o d ę h s k t e ^ o , K u c h a r s k i e j

• P r z e s m y c k a o c z ł o w i e k u h i p e r i e k s i u a l n y m • A u g u s t Z a m o y s k i - o d w a g a i u p ó r • N o w e p r z e k ł a d y H r r t u l t a H r e c h t a

• T o m a s z K o k a w s k i - m i ę d z y t r a d y c j ą i n o w a t o r s t w e m • P o w i e ś ć i n a u k i h u m a n i s t y c z n e - o m ó w i e n i a n o w o ś c i

(2)
(3)

Zt&pół redakcyjny

MÓWKA ADAMCZYK-GARBOWSKA JANttiA HUNEK

ŁUKASZ JAtilCKl lECfłOSiAW tAMEflStU

WALDEMAR MICHALSKI (wkreton rtdateji) A.WNA RUM A.W

TADEUSZ.SZKOLUT JAROSŁAW WACH

BOGUSŁAW WRÓBLEWSKI (mtekior ttoezdw) ANf-TA WYSOCKA

^łulnrial f/nłJiT

Lunuir

Slnmf pumdn K.OCLljltKjj IlNJIIIIL/JIj Stał* współpracują:

Bogusław Bida (Francja^ hfattJt Danh-lkiewicz, Ewo Puwj.

JiK'.'f Firi, Ludwik Guwmtwki, MichaiGiowiMki, AttdfZĘj CtWOrzkr, Magdalena Jankowska. Ahno KóchaAayk, fstvćn Koiócs {Węgry J,

I&nefc Kit.yibu fKatUKtufc. J*rzy Kulnik. Eiiza it.tzczyil?ka- 1'scttuik, Jacek Lukas iwtcz, Łukisz Mancińczak, Amto

Wojcłććk Mh-riarski, Dominik Opobki, ffidflW Oaafca, \fykofa Riabczuk (Ukiainoł, Mafganata Sziadudoa. J m y Śht^cA, finhthm 'ćodtim

C/wsapisnin patronackie Hibltoteki NuroJun^j

wydawane na d e n n i e Ministra Ku (lutry i Dziedzictwu N^nulnw^ii

Niuner a t a l i ż u w ^ pr/y pomocy bnariSP^fj Wojewódzkiego Ośrodka Kultur?

su? frodkAtt Wa|cwidztwi UbcUdegi»

..Akcent" knzysta w 200R n*ku /x wsparcia Kancelarii SiLt^lu Knit7vpnhplitpj Polskiej (projekt Póliklt ruJtni-iHly, polskie zjmki zapylania)

Pjrlncnrni roedUŁlnytn ..Aktrnlti" jfiht Hudln l.uhlin S A

PL ISSN ()20S-ń22t) NR INDLKSU 352(171

C Copyright JfHMt bw akcent"

rok XXIX nr 2 (112)

2008

l i t e r a t u r a i s z t u k a

kwartalnik

(4)

N.i pienwcj ftrome okładki:

Toinas.? Kukawskh T M D i j f i m n Spócpa tl, Linucyi. kołografi^ GS * cm, 2002

Na czwartej stronie okładki:

Tomasr Kllłtawski: Sarmrtki}! Wwh. WlUflL i, linnfyL kul&grtifiil. 20 K cm, ł[H34

redakcji:

20-1 ] 2 Lublin. &). Grodzka 3, LII piętru teUOfl) £3^74^9

f-mail: akcent pinito@gaz>ctiLp|

w^u-lHil(cc(it,glt.pl

MaiCCUlA^w nit /iirnc^ icmydi rvtJjk^ja nie SffWfraCŁ Redakcja zasdrflga subic pnłwo dolcony^-jnia sJtrrtUi^

rnfofTTliCji Ó fweiiunicraciL- na kraj i xągfin»ę udzielają liraędy gScziowtf; Huch SA, Kulporlcr SA i Aft Prjfwm.

CrtapKDUOWIty krajnwei na Lłkres jednego roku wyiiuii 3W zL

j i ^ U j Y ; UI.B131 l l hcruigłzr moina Wpłacać taMiłłei^ŚrcdlW na konto

Wjchodriła l- und^Lj u Kuli urv hlAkt;t ni" Rfink PT:K A$S AT V O w L.uhl imc nr FW^unltU: 5U 1240 1503 U I I OfMłfl I 752

Idbpnekjuem pocztowym pod adresem redakcji, p.»cLając wyniiaie mijsi prenumeratora

i aznactfuip naudwrocie prakasu „prenumerata Akcentu *\

W lS.\^AktciilH nifprmwudzaiiy jeat pn*z iiiMtfpiijąre k*lvnprrtte:

Pnlinh AmcrLcnn Uookhlorc. D/itnniV" • Polish A mc ri fan Daily News:

: I Wcfl JStłi StretL: Neu- V(trk. KY 10018

Mira Pukz; „Polonia" Rookdpre: 2W& Mihiraiikee Ayi^: Cftlugo, tL 606IK Frintjl vpruilłi promdrl:

LiSrjiric PuLonaise (Ksi^fimiJ PotUta}, 123 BdSt (iemsam, 75HMM> PuiyJ:

Wydiwtyi

Uttbadlria FundMjfl Kullun „Akccnl", 20-1 IZ Lublin, uLCmdzŁa liiMiulL-kjt Nanłdiwu, U/ul WydiłWTtlczy C/JŚOpurfl Pairawfckh

DJ-080 WiinKiiwa. nL NtyodlegMd 213 u t 22 OUti-24-K tfJfiu 21MS-24-SS

r-nujfc czjhpj[n)n(^tłii.ui^i.pl

NukljLl |O00 [)ruk iEkońL"wno .11} maj j ?0DHr.

tJłut: MlWdruk S.A., Lubli). ul. Uofcku 4

Cena ał (D

S p i s i r c ś r i

Andrzej Niewiadomski; Htftffiy / 7

Alina Knehańczyk: ^zTio^łHtffóitfrwifzrt / l l

Maksymilian Dymitr Czornyj: Gdy będziemy tję -tnieniuti i 25 Marian Janusz Kawałku: wiersz* i 35

Karolina Ptttsmycka; Kultura symfonii/ 42 Jon Pfctws t Kraśnodębski: Mam w tle! 147 Wojciech Sołtys: w w r t e / 61

Tadeusz Chabitiwski: nietópo/j / 65 tśibeJa Fietkiewicz^aszek: wiersze 1

Mana Kut hi^kn: Kwinty i pist&ety i 11 Agatu Itwa^niewska: wiersz* i H5

Ewa DOehaJ: Otkafag poetycki no czas podłyf H7 Marla Kucus; wiersze i

Andrcj Muchrajcw: Okno f % Bert oli Biecht: wkrszt 11(11

PLASTYKA

Eliza I .esiczyńs ka-Picrnntk; Od formi&nu dtr nowego ekspresjonfamu - artystyczne i typi&Wć wybory Augusta Ztinwyskiegoi 105

Rl/hicta Błghncka-Miazun Przjcstrżfnie wyobrażone i rzeczywiste Tomaszu tCukawskbfp 11IS

PRZEKROJE Prozaicy, proifjłicy..*

i.uka.^/. MartiiicŁakr Ostatnia apokalipsa ifPawd HucHt' ..Ostainia wkóe- Tźsf*]: Anna ku mar: Świat u tkany ipnędzy sł(M'd fi acc k Brzazo^ski lobzyska zapaska. pawpdy*j;Ewa Dunwi; Batdzv ęrztczna {ykłofrwia IJh- nina Lr Cuanet|y „Julii'1: Waldemar Mifhahki; Wileiisku- etiudy pm^ą Romualda Mfaiikowkingo ptomu^ld M[CCzko^^Jd ^Objuukiwekincł i \mc

•powigdania Ttilensldc^]; Aleksandra Ziri^/nk; Anny Langfussittphuf rt satts [Anna Ijtiwus „Skazana na Małgorzata 1'aicni: Podarunek ukryty w ..Rebelii" [M^rins/ Sicnicwiffi ^Rebelia™!; Jarosław Wach;

fyte Jaka Huta [ G m g o r / Kqpaczew*ti „HoLa"] i 123

•Syntc/y i opnKdwii n

Mar^k Pary/; Uteracknpetnamma Europy ŚnulkowoK ^ łtodmej [ J Ji nUjry of ibe Literary Culmrei of Easi-Ccntril ELnopc, Junclun^ and Disjunctures

5

(5)

in the and 2flh Centuries"]; Pawid Gogler; Mwki i twarzfe) Zbigniewa Herberta [o wybranych książkach heitertowskiej serii wydawnictw*Gau- dium biblioteka Piana Cogito1' - cisus Jals.?,yU ftiulina K^rpiłl-JńkufK^"

O historii z problemami w (ta [..Historią brzydoty1' w ograć. Umberto Eco];

Jadwiga Puzyninar Pochylić się nad Nprwktmn [Cyprian Norwid ,LDzieła wszystkie™, t, VI], ,.ł4azaMr L 1]; Janusz Misiewicz; „Licentia trumienka"

\J'Ltane polscy o sriitce pr&kładu 1440-2005. Antvhgiu*Y Joanna Hala* . Na ratunek samemu/samej sobie | Edward Stachura: HTListy do Donaty Pa- włowskiej"!; Grzegorz JózKfczuk: Stach z Warty i jego biograf [Lechosław L a m e t f d „Stach z Warty Szukalski i Szezcp Rogate Serce" | 1146

MUZYKA

Ludwik Gawroński: Ignacy Feliks Dobrzyński - kompozytor i przyjaciel Chopina f 173

Ewa ZarcyCtai: Dwunasty AKORD - lubelska współczesność muzyczna i 183

BEZ TYTUŁU

Le^ek Mądzik: Brzegi 1185 NOTY

Maciej Bialasr Otkar dfa r, Piotrusia i wilka " /187

Ewa Grzegorczyk: „ On ty in Pokwd'". czy U opowizfć o dziwnym Lmjjt f 191 Joanna Szadura: Por&unawiajmy o wartofciach i 195

ANDRZEJ NIEWIADOMSKI

Oda na spadek euro

A.

Bąd£ pozdrowiona, słodka apokalipso, nowa katastrofo*

której nic ro/umlałcii^ nie wiedziałem, &kąd |>r/.ychodzisz, skoro nie strajki Jini krtłth na giełdzie, ani wojna

byty twoją przyczyn:). Nic miałem snów proroczych, obudziłem się w świerk czerwca i wiedziałem, że euro spada - Tła leb, na szyję. Że spadato. zanim pojawiły się jego s z e l e s z c z ę , fioletowe, żółte, czerwone budowle i Style. Spadało, bu piwstał nowy świat i zechciał wyrugować resztki starego, a ten odgryzał stę, nawet

wtedy, gdy nic znajdował sM m chęci. Nikt nic wie, kiedy euro zaczęło spadać: być może w dniu, w którym umarła Lady D&y (i 14łd> Di), albo w dniu, w Którym runęły wieże, a pocei zaczęli opiewać okaleczony świat (naraz nowy i stary), podczas gdy wielu staruszków nuda]

przewidywało pomidory, recytując znani) mantrę.

A może w dniu. w ktdrym Jim Morrison utonął pod tonami wosku, kwiaićw i łez na paryskim emenlar/u.

E w dniu, w którym Abba zagrała po raz. pierwszy .Jliauk You fur The Musie". Euro spadało, kiedy wzrosły kursy funta

i złotówki, kiedy poeta w t a n i e j koszulce napisał wiersz z Polską w tytule, a każdy wer> na ewoło wysuwał

k,i kiedy", 1 kiedy - wcześniej - poeta śmietników opublikował ..Spadanie". I kiedy obrońcy tradyeji raz twierdzili, Że ińc*ię nie stało, a innym razem. że sprawy zaszły za daleko. Nikt nie wie., jak du le^o doszło, który dzień byl pierwszy, ale nie ma wątpliwemu M euro spada i teraz, każdego dnia, gdy tryumfuje lVdueli otwartości i w spół pracy", euro spada, gdy o latach osiemdziesiątych można mównJ tyłko pu kilku piwach,

a o dziewięćdziesiątych - po amfie. \ euro spada, kiedy EudenLki noszą wielkie krzyże na półnagich piersiach i hrzuchach, mówiąc* że tak - ponowoczećrtie - czytają

Mor>ztyna. I spada euro, kiedy studenci stwierdzają:

„to wstyd! żeby pracownicy naukowi mieli w pokojach tak kiepskie komputery"1, I spada euro, kiedy A, mówi, że pasę się jego zielonością, tiie wiedząc O mojej niewierze w czystą zieleń, w silę dolara (jena i juana), we wszystkie alternatywy, i u pada euro, kiedy Nigetła zaczyna udawać

b 1

(6)

gOS[KwJymę i burzy nasze pojęcie 0 angielskiej kuchni, a Wicitwy wiercą w gazociąg pod burymi wodami Ostsce. I kiedy pewien polityk mówi:

„Proszę wybaczyć, ale większość Francuzów nit wie, że istnieje Estonia" fbo przecież Estonia nic tanieje a] bo - jak l.wów - jest wszędzie). i spada euro,

kiedy wprowadzające ff Bośni i w Czarnogórze. I kiedy geje sprzymierzają się z. lesbijkami i feministkami, a skini

zaaynąją zwalczać nowe sojusze. I kiedy powraca poezji zaangażowana i proza społeczna, i nic ma już pięknych lat, kiedy nie spadało euro, upada bez końca,

bę/ kresu; przełamuje Linie oporu i wsparcia, pikuje be / trudu.

A gdyby Sćgolene Royal zgubiła ulubionego kola.

płakałaby zapewne, bo koty są zwinne, mają miękką sierćć, EL rozmnażają się piękniej niż wersy i ludzie

Przygoda na Mariensztacie

Mia$lo niebieskie, widziane rano z okien Inuclu. nich już nic niebieskie, blękil slaJ się pastelowy, |HHJharwiony jak na la^mic serialu. Miasto nic śmieszne i nie straszne, w którym stówa rozpływają •Oę. zderzają

ze soto|, nie reaguje nikt, syren nie słychać, służby dziidają pozornie - jak przygoda, to tylko tutaj. Miasto śmierdzące coraz mniej, miasto domyte, w nowych (paletach stare

rozrzedzaczc słów, nowe trybuny, larasy, place solowych defilad, wyspa usypana nu powierzchni martwego monia, wokół sól w kryształkach, ziemi sól - niskie brzozy, sosny, siarę drelichy, stelaje plakatów. Miasto

starych taśm, nasycone kolorem, gwarem

rzekomo demonicznych głosów, nowych soborów z taszczącymi szybami, Wielojęzycznych zborów, z których nic nic dobiega, glosY slaly się

szumem. Nie, nikomu się nie udato: za dużo było efektów lokalnych, za dużo pol ni.

skrzyżowań o płynnym ruchu. I zbyt wiele prostych tłumaczeń, szybkiego rozwoju, za mało w Inności, dużo rzeczy niczyich, Teraz

będą powtarzać: ,,tak to jest", zawsze i wiecznie.

Miasto niebieskie, w którym przygody dobrze się kończą, niestety: prae;i wre. na bilbordach, w tyglach budów* w mocy luksów, kolorów, w Świetle praw obracają się spłoszone słowa, ogorzałe twarze fobolnic i robulników,

śpiewająco szczęk iwych, bełkoczących, już po słowie

8

Okopowa

Jest je* je ii. zajmuję miejsce na tarasie niebezpiecznie blisko krawędzi iładiu. Jest bliżej końca, mówię mu: .4bujaj ^ję". i bujam nogą po jego sironie. Jest jesień, słońce jednak ostre, nie ufam tym w czarnych koszulkach, za hardzo męczą się ironią.

Ani tym w jasnych spodniach i białych kołnierzykach. Miasto szumi„ wypowiada wzniosie i wulgarne słowa, naprzeciw są hiura prokuratury, prokurttLum oskarża, bujam nogą, biali i czarni mówią o koniecznej odrobinie ryzyka, artytei wszystkich krajów łączą się, podśpiewują ironicznie, deklamują wzniosie, chcieliby oskarżeń, a przecież nigdy ich io nie

interesowało, przynajmniej w szumnej mowie, tymczasem panie piszą, uruchamiają

wiatraczek, prokuratura oskarża, tiie O LO, nie o lo, bujać nogą ntożna poza

krawędzią, można uśmiechać się. patrzeć na nich, kiedy się łączą, jest ciepła jesień, nigdy

nie widziLiłcm tak efemerycznych cirrusów.

rozsianych bez porządku, zajmuję miejsce niebezpiecznie blisko krawędzi

Z kronik miasta L Ciąg dalszy

Tego się można było spodziewać. Wczoraj pojawili się TU pierwsi Japończycy.

Może nie hondy, ale spore grupki, zwiad

całkiem sympatyczny, jednak już po raz któryś myślę, jak opuścić lo miejsce i dokąd

wyjechać, tJdyby d'z. zmartwychwstały pewnie zmieściłby ich jakoś pomiędzy kogucikicm i rzeczułką, majolifcą i porcelanowym

uśmiechem. Podejrzewam, że mimo czujności zjawili się tu wcześniej, nikt nie zauważyk kiedy skrzęlność. depresja i gejsze zawłaszczyły uliec. To. były zle wzorce. rozwijaliśmy się zbyt wolno, obrazy spóźnionych tryumfów

przesłoniły nam rene-ian*. N i t nic rozumiemy z obcego języka, egzotyka obciąża metafory, kapie wolno, jak miód z akacji, mamy oczy coraz bardziej skośne, /n karp musimy się

przenieś. prowincja stopniuje nam karp, dociera do Ściany, brakuje jej argumentów,

a przecież musimy się przenieść, zaszyć

(7)

Czerwiec. Czerw

R.

Miasla w kotlinach, na skarpach mgły. Sine miasta deszczu. Duszne misy na światło.

Swobodnie wiszące cienie na ruinach, Wybrzuszenia, zakręty, garbate Iny, za którymi kryje się bardziej delikatny ornament, nie chcąc być wzorem. Czy istnieje wzorzec ruiny? Zostałem jej właścicielem, tak mówi pismo,

z aktów własności nie można się wycofać, jeśli nawet nic ja to piatem, mówią,

ze podpis jest mój, nie mówń], że pismo jest moje. Właściciele upodobniają się doswoieh psów, mężowie do żon, dzieci do malek. Teraz będę organizował

festyny promujące alkohol i zdrowie, fajerw erki i dojrzałoś, wypełnię

kotliny Śmiechem, miasta tf miechem zasmucę, zwiążę miasta i miast rumy, nie nie

zostanie na później, żadnych tajemnic Łyeli dzialaii nie ujrzą miasta w kotlinach, przeniosę sic w sine światła, deszcz i il^ły

Andrzej Wewiiuiom.tki

Ibiius/ KuliifJ^ki: In, ńdflłWfl, out, ktplogjjliii, linoryt, fi^i it K7 uil, 2(W7

ALINA KOCHAŃCZYK

Poznać Iwaszkiewicza

Naprawdę tnidno pojąć dlaczego na kompletne wydanie dzienników Ja- roslawa Iwaszkiewicza trzeba było Czekać lat prawie trzydzieści. Najpierw przez lata spadkobiercy nic mogli ?decydować się na ich upublicznienie, polem nie miłosiernie długo przeciągało się ich opracowywanie. Ostatecz- nie ukażą się w całości i - jak Zapewniają wydawcy - he^ żadnych skrrttrtw.

Na razie do rąk czytelników trafiła dupiero pierwsza część irzytomowej edycji: Dzienniki 19łl-1955\ reszta ma się ukazać wkrótce1'. Wyobra-

żenie o zawartości następnych tumów mamy Jednak już teraz całkiem nie- złe. bo w ciągu kilku ostatnich lal „Twórczość1' z rękopisów udostępniła czytelnikom spore fragmenty dzienników pisarzaOsobliwe., że dzienniki jego żony znacznie wcześniej ujrzały światło dzienne, Choć i w tym przy-

padku, tak jak w przypadku autora StonT i chwały* rodzinie na pewno nieła- two przyszło dać mi to zgodę. Do opublikowania dzienników Anny T W H S Z -

k i u wieżowej szczęśliwie przyczyniła się mocno wezbrana fala feminizmu i należ.y się z lego cieszyć, bo oto Anna - pozostająca w głębokim cieniu sławnegii męża-okazała się być niezwykłą indywidualnością i znakomity i iieratki|V Jej dzienn i k i L kohiety fun kcjomijącej j ak się zdawało - bez reszty w kręgu spraw rodzinnych, są nie mniej interesujące niż dzienniki jej męża- pisarza i zasłużenie zdobyły własne miejsce w literaturze"1. Zapiski obojga Iwaszkiewiczów uzupełniają się w pewien sposób, tłumaczy nawzajem, w pełniejszym świetle pozwalają zobaczyćautonńw i opowiadane przez nich czasy. Pokazują, jak widzieli siebie samych i jak odbierani byli przez naj- bliższą osobę. Wartość poznawcza każdego z tych dwu dzienników wzra-

•-ih. gdy s^ odnoszone do siebie, co w i d i i już teraz, mimo że nie znamy jeszcze co najmniej polowy dzienników Jarosława.

Oczy wiście, interesuje nas przede wszystkim autor Sian y i i h wiły, twór- ca wart zainteresowania nawet dla samej biografii, na której w sposóh szcze- gólny odcisnęła się wielka historia. UnxLz.il się i wzrastał w warunkach car- skiej niewoli, karierę literacka rozpoczął w odrodzonej Polsce, na najwyzsze pozycje wspiął się w Polsce komunistycznej. Na przełomach łych epok prze- żył dwie wojny światowe i ,,po drodze" kilka rewolucji, w tym także arty- stycznych. L"mar! nie doczekawszy powstania JfoUdarno&i" (ciekawe jak- by się do tego odniósł), ale w ostatnich miesiącach życia dane mu by3o przeżyć jeszcze jedno wydarzenie o epokowym znaczeniu; wybór Polaka na papieża. Zdąż.yl się jeszcze wystarać o przyjęcie na audiencji a Niego, Miał długie i ciekawe życie, ehtió w dziennikach nieniz zapisywał iTapitjcsf go myśl, iż jest OOO (akie bardzo zwyczajne, pozbawione znaczących zdarzeń.

' J. hwitłcwld; tJlJr,TiTd•>i I9lhl9.v. OprKni^nk • p(FM i łł^^i Wnęt An^rcj (^m- uowftJ łtamalDDT.ii.lri

1 1'ojLjf ,.Virmikł!™ |wjh.'i.I, v, ILYJ ULI_l;, M,j|r * _T» Orcarfo' od JOOL ;• •• ..luJfj!-' n-KU 4 iiunurTł I Nb J/ł

• • kitlfJFM Jl^/hlL* UlłlJ.n JllłWJl

' łHtrwuc w>dBM4lnnnU>i Amir uŁuukłwę ruŁUicm Wtydiwrurtwi IL-u^iimTtfo NIJ I"

w I piJ iuL-J W n™: iii>iufcrtnjii1, in ifjił.mLij J »^ n b t l l d W jI ic .CąIrlmk" » idi i)B.

,iirwjii™Li:y unatun A^f tłwAJtf^łCłi.^ Mu^uiU..- ..Anrf.> I JwikJmfe! lv,_i jLmi-...lW MSutinfeu

*nliilii fucjiti]. hyn BwłCfcUP pn^ołin jiihiLjdki: Aniu hutU"^*** I riiu LWJ W ™nif ,'n<rl2i,'in> idykuJ> ^ hLM A; hihTi L h ijjwru*1 liLcniw? if irnu 4|/wninLLh, 4iv mn1. • h Jrirt Ann> I* j./l-rw Kf

I I

(8)

Wielka W a r i t jacigżyla t n ą jego życiu pośmiertnym. W o k ^ i c „Soli- darności" znalazł się na czarnej liście pierzy kolabofujących z komuni- styczny wtadzą zdarzaIQ się nawet. że w ferworze rozliczeń odmawiam warto k i jego utworom. Po upadku komunizmu n i w i s k o lwaszfcidWicza zniknęło z Lisi szkpinych lektur (gdzie zresztą zawsze obiato b a n k o skrom- ne miejsce), w księgarniach bardzo rzadko pojawiały się jeyo ksi£|żki.

Apntócteż - jak wynika ze znakomicie udokumentowanej książki Anny Bi kom i Joanny Szraęsnej pt. Lawina i kamieni* - lista jego win w stonunk u Jo Tych. jakie popełnili w czasie PRT.-u inni Literacit jawi się nawet jako skromna. Iw asżkiewieza. który przez lata p i a s t o w i stanowisko przewodni- czącegp Związku Literatów PoJskieh odbierano jako kogoś. kto współr/ą- dzil Życiem literackim w Polsce, co nie odpowiadało prawdzie* bo iej:o iypu

funkcje w systemie komunistycznym miały charakter dekoracyjny. Osobi- ście czekałam niecierpliwie aa dzienniki Iwaszkiewicza, prasie wszystkim dlategLi, by inJ niego samego usłyszeć o dokonywanych po 11 wojnie wybo- rach politycznych i moralnych by dowiedzieć się. co napiłjydę sądzd o no- wej władzy, ktńra wkróicc zaczęła go faworyzować. pouleć j«ki byt jego prvwamy stosunek do roli publicznej, jak się w niej czuł J a k się .sprawiał, JakiL- były pobudki jegu współpracy z reżimem i jakie mial z lego korzyść i?

Co robił dla siebie, a co dln Literatury?

Zapewne nie jestemodosobniona w tym poczuciu, że obiegowy wizeru- nek Iwaszkiewicza jest jednostronny, przeczemiony i w jakte^f mierze krzywdzący. Mum wątpliwości, czy rzeczywiście była to najbardziej ponu- ra postać literatury powojennej, etioc od ęzasujego śmierci w y p o w i a M j się o nim zwykle negatywnie No, może z wyjątkiem Konstantego Jeleń- skiego. aLe też Lila nicj;^ Iwaszkiewicz by!, tak to sam określał, kimś tak bliskim, jak hyu-ają członkowie rodziny, Więc tu jakby nic bardzo się liczy.

A w ogóle jakże osobliwie bronił goJelcnski, gdy ns emigracji formułowa- no zarzut kolaboracji Iwaszkiewicza z komunistami! Oto w pewnym swo- im artykule dla Ircineuskiegu pisma nazwa! Iwaszkiewicza „Peuiinem pol- skiej literatury"! Ihicjicjc, jak póćniej się U umączy], mi uf dobre, postawę ratowania po łdęsęe te bo. co się da, uważał w danej sytuacji Polski id |K>

trzebn^ i pozytywhą. W rozmowie z Gustawcm Herlingtem-Grudzińskim, która by La reakcją „Kultury11 na MrtlCTĆ Iwaszkiewicza. Jelerisk i starał się z.aeutraliz.owHL1 h:iE d / o surowy lleriinga, oceniając Iwaszkiewicza z po- zycji zdroworozsądkowej: ktoś w Polsce musiał się podjąć Kjcfifjalnej futi partnera partii' rządy w sprawach literatury i C,.) gdyby tego nit uubit

Iwaszkiewicz, los tej Utemiury byłby ztifwiie jeszcze o wiek gorszy". Tak hronil Iwaszkiewicza ktoś, kto go lnhil i uważał za wielkiego pisarza. Her- ling-Grudziński nie miał dla niego żadnych względów i wygłosił w lej raz- mowie opinie, kiórc się rozprzestrzeniły. Byl pisarzem o niepodważalnym autorytecie moralnym, jego fłos docierał do kraju dzięki coraz liczniejszym wydawnictwom

podziemnym.

Dzięki swej dzisiejszej wiedzy, uzyskanej i opublikowanych w międzyczasie dokumentów, mogę stwierdzić, że swój negatywny obraz Iwaszkiewicza Herling efektownie przyczerml w dwu micj-scach w sposób, oględnie mówiąc. nie mający pełnego pokrycia w rze- czywistości

• m -i •- .u, .JC.uliuai'' 1 n r J. i im

• V. ^Dcmi-t* ,. Hrrl- • .• dlunJUPff-r ^jl-etki I L.L, iih>ik'rvi i cia>4n

•laliiyM sl itii: |Mj-nKflali «łT kurJrt hi kflngreiK PCN-Cluhw ^ T f a i U i i i r p i i p r i i w J f i i n i u ł i i H ł ® * : ^ '

k rt fr tf L n .1 ii- r f ii ŁhI J r4l f h i n r .- / f n i H Sr t * g £ l , i JUtl.1 L i #J lTVylf - \ fc Ł .T k :i<lir lif i i m.Lj irii-ni^J,v.u-,:i-i:ir^ » i>t:IhmrJ. (liifihtoriWir- 'L..,•^.'iiMio.rtuiii/pft.-h!•

i^ń . n-irtAłrr^ui^iiim "-r. i >• * PtfcJTt łiati: IwmkiEKti pu*»i£LkJ OŁKunTpOitt, t(OV PIWT1M,.. K^fCl^lJiminł*- T-:-^ Slu/bHMILlk^lKłilńrt^* lUfnt mo.1 ,Mfr(. tfl « Jfltt^H [HihLicj y,! Li,., ti . b in+i ZjTKi^nłr hjb la4 n»>ti Dif)*niH ifrj. - pruciu [ki>ł«iLriil in » o^r-.^i ]1rrtjn-' W is^Fin iiidiW-nu^f1 l!" niW hkHIr^ nu jm "iętA

»łt rtHiatŁa A w mmo-ta t JWdWtUB «kuj»rayi kn inrj*nl i wm-ttii^i m Jijłmnn>

m i.K it t>y* "KwiAinn jupj.I Oifli kivriip»kv

h / -. ;I _<Kl::Krv, ,1 ; j h >i- ! « • I M i h i" 1 S e I• _ -,I• .• J i r h ' , T J II- [ V i - . n i i ( \ l r > I •• l u k ł r ^ f k n f B •• M l

l , V . / V - „ . i , * 4 r r i u f NIE-ZTŁ^H (u ^ l i w i n c [ * " n H y o h ^ . ^ L • > I t t l: nrj n M ,J . u j r i l u E i i u i k -

177

Jarosław Iwaszkiewicz w |>amięci starczego pi^koleni^ czytelników (młodsze w ogóle nie zoa j u z lego nazwiska) pozostaje ważną, pod pewny- mi w/glfdiintL (główni^ artystycznymi) bardzo cickaw^, a zar4/em - bodaj najbardziej koni^wtf&yjnąpOiUtiłj życia literackiego czasów lłKL-u. Od

£iiknńc?enia wojny byl czoiow-Ą osobistością środowiska literackiego, wy typowany na lę pozycję przez k o m u n i s t y w ł a d z ę , potrafi! utrzymać się

na świecznika, mimo kilku trzęsień tiistoriUałoc w tym okresie miały miej- sce. Poseł na sejmH pan na Stawisku, prawdziwy obywatel Luropy. l>obry pisarz. Jak to wszystko w realiach komunizmu mogło się ze sobii z ^ o ^ i ć ? Nraemigracji widziano w nim MfWilisię, kolflbofKjomsię. człowieka współ- winnego zniewolenie polskiej literatury. Kim faktycznie byl Jarosław Iwaszkiewicz? OportunisLą i karicrowkzem, czy człowiekiem, klóiy Lila ktiltary p i s k i e j zrobił tyle, i lew dany tli warunkach było możliwe? Dluc/e- go od lat osąd/a ,się go jako człowieka wyłącznie negatywnie, tak jakby nie zasługiwał na lepszą pamięć?

Chyba najbardziej bezlitosny wyrok /u ,,wy sługiwanie się komunistom'- wydal na Iwaszkiewicza w swoim dzienniku dawny kolega z czasów Ska- mandra - Jan Lechoń. W kręgu krajowej ijpozycji nieugięte stanow isko wobec Iwaszkiewicza zajmował inny z dawny cli przyjaciół - Antoni SUJ- niniski, autorytet moraląy kmjowego środowiska literackiego. O Iwaszkie- wiczu krążyło zawsze wicie plotek, z których wyłaniała się. postać właści- wie odraża^ca. To CO podawano z ust do ust su-iadtzylo. że nie byl ani lahiany, ani szanowany. Ciekawe, że opublikowany przed kilku laty Dzień tuk Zygmunta Mycieiskiegjł pt>budzil na nowo siary historyjkę o spotkaniu się przed 50 laty we Francji Iwiszkiewjc^a z Miłoszem, Jest co£ bardzo znamiennego w chętnym dawani^ poslachu takim wie&iom na temat Iwasz-

kiewicza, które s i j ~ "błędnie mówiąc - niekorzystne. Czy Dzien- niki przyniosą zmianę takiego nastawienia? Zmsaiiizawanie p a c a „Gazetę

Wyborczą" spotkania (zajłuwiadaiiego w piśmie jako .Hdebata") na okolicz- noć£ ukazania się pierwszego łomu Dzieitnihfyv i przybycie aa nie tak w ielu ludzi zapowiada jakieś zmiany. Nu spotkajtiu stawiły się co prawda tylko najstarsze rtłezniki o d b i o r ó w literatury (oraz twórców!) i debaLy faktyra-

ilie nie by btł eaty niemal czus wypełniły wystąpienia irzecti praed-iłu^ i- eieli „Gazety" z Adamem Michnikiem IUI czele, ule był to już inny tort wy- powiedzi o Iwaszkiewiczu niż ten, jaki stys/aLo się przez ostatnie ćwierć wieku, Duw-ido się mianowicie odczuć, że nadszedł rzetelnego os^jdze- nia Iwasz kiewicza jako działać za.

Spotkanie poświęcone dziennikom, a ylaśidwie osobie ich autora roz- ptKzal Adam Michnik i na wstępie swej obszernej wypowiedzi, pod- kreślając fakt kantruwerayjno&i bohatera wieczoru, przy wolaŁ MycieU kie- go: „Miłosz nie podał Iwaszkiewiczowi ręki!"7 Miłosz sposiponowtd Iwaszkiewicza, bo - Cliyba nikt nie mial wĄlpliwośei - ,.t£> mu się .słusznie należało". Autorytet Miłosza, podobnie jak wiary godność Mycie Iskicgo są

A.-, „ U J I U ^ - I ^ RTKĘ. T O I I I I N R A K : Ł O ' - - N ^ H I R N U R I C J . A K K I R L I R ^ J I M I W Ł J W, MUL , B O M U L U Q K W R V

łrAlr tei inf.imu.-ji Tri i-- • fuwIJ.IJ.-O '. DIHV,ŁLTTU i ni i Uhorf quo Inulbferj jri.: -ICILLR Hr,E|ii, j KU r< ayfijjl . [irriJLłiih^tn: l>.-inm- ft" n nwfartt p^nŁ^" H"II-JE IWMIUT ,•., [}ni (winwn cią I E J ? O ewolucji IwurJtiewicłł i n i « L N I R . T < > I I L + , JUiK -ii -J h -.-.IMIL nnwh cpri Kpi' tf> t JVn Jbrm .1,' •• i. .•UHVJI ..'b uJlirsh-^ifr h' •HUHilLr.' iffir^, r^-11 IłUl I '"lilii"

imt. p*:tdBVTTi itrufu pCrnik* |nitit**1iv. lnć«> i uU^ul Uł ni tołuti:

U^iclić w f(wrx młn^nlkii. P*LL ll T» wm-jirtwtU l\il»kc (Icml^zjli ImiLiOkfi pOtnkftnw. Z * JWkuM irieimiki* Li^-kK^" nn;rj 4ę ifa-

> i^iijiri-, rf * •. Our/r ubrjnu ilu i^h^lu iłfc^Jiitt il wuki ..Sj vnnrl" >(Hnuji, j Hr.,* ,iku pułkint Jn.

rrą« funkrk- . . ' m v i Lt>:i pcłnuJfl-1» mrtkcwjmn t Mitmunr. u kWr>ui» łinrmmtił" JUirłi.-liłK,. ;u ri^łtAiłl

llrdin; CnitrJiWu UjnUi * uwoim dncnniku. Iw njtbdw I I ri W <inVic jthI LOULT

jł^ym.inr n,|,inir in| ptfW J . jr .IC^IJI M I I I H , J J Jk mu rfki nif [>iLil" ^n jpJ Ir ik [>-ft. kUlprrfcniiJrtd łrWL: .uff. ir flł" Mlk*T metali t^kr I^IŁ1-rl .• -M. r:iw, / M 4 . :0llkt.

Bmrjłłlw,! -ł.ł. LrtŁtrj:, M.^niL I.i.^rt r^lJi.n WH.I/fi, „If ^ .•) (!

łAiiihli-"^ IV! irdl Mi^f-JiiLi ru tport h kh .^lijfiy f K.V [WIJ jmrmM iłi, re ję i.- <\nn NKMirsłkirBt^. J- ^I k*>nc nWV»U i ^ -rf u h" i, ^u ' Hu rurroiiiniwiksdik

•u Iu j-rtK-iirn n i-.lnrilylkuUrtifwkl^ir 1 nitłjrlkoImhiflr.net1 •*i*ic. dc Mif-• ,r iipjkwTjlW'-:

"LJfwiijŁiiic^^jiiiuj^ wyci4jcnię«)ljfc

13

(9)

niepodważalne, więc sytuacja Iwaszkiewicza (oczywiście nie tylko z lego powodu!} rysowała się jako niemal beznadziejna. Przypomnę, że to zdarzę- nie w wersji Herlinga wyglądało lak: „Iwaszkiewicz odmówił przywitania się Miłoszowi". Jak widać, sporo było zamieszania z tym ..odmówieniem ręki", ale nikt chyba nawet nie zastanawiał się., jak było naprawdę, bo - wiadomo - odium i takspadana Iwaszkiewicza. Może jednak wartbpoznać prawdę?

Wielka przyjaźń Iwaszkiewicza z Miłoszem skończyła się po tym, jak w 1951 roku Miłosz uciekł z Polski, Wtedy Iwaszkiewicz potępił go pu- blicznie i wedle słów Miłosza napisał o nim obrzydliwość i"*. Dla obu była to sprawa bolesna i obaj na pewno j ą przeżyli. W dziennikach Iwasz- kiewicza nie ma o niej ani słowa. Ale znamy przecież wercję Miłosza.

Według niego spotkanie z Iwaszkiewiczem wyglądało tak: spotkaliśmy i/f w Parciu podczas antrakm polskiej sztuki. Wiedział (Iwaszkiewicz - A,K,), źf otticzpfa go czujne oczy szpiclów* #fęc rgtcił szybko, przechodząc: z tobit, :lotko, nie jtte^f sif przywitać'. A więc naprawdę było lak, że Iwaszkie-

wicz przemknął tibok Miłosza, nie przystanął, nie wyciągnął ręki, rzucił parę słów jakby usprawiedliwienia. Myślę, że ton wypowiedzianych w bie- gu stów byt dla Miłosza dł>dalkową informacją W takiej wersji Iwaszkie- wicz też nie wypada najlepiej, ale jest to jednak w sensie moralnym inna sytuacji! Wedle obiegowej wersji tego incydentu, do którego, jak widać, przywiązywano wielkie znaczenie, Iwaszkiewicz jaiwi ^ię jako komu ni- siyczny sługus, e*l»wiek /. gruntu niemoralny, nade wszysiko ceniący so- bie swoje stanowiska i przywileje. A czy nie warto się dowiedzieć, co o ca- łej tej sprawie myślał len. którego ona bezpośrednio dotyczyłaś Miłosz z własnego doświadczenia wiedział, czym jesi simcb przed komunistycz- nym reżimemH więe wyhuezyl byłemu przyjacielowi, nic zachował urazy, jak to u jął - dobrze rwttniejąc, że każdy z nich za swój wybór musiał Zft-

płacif wysoką cenę, Milos/ ..rozumiał", że Iwaszkiewicz m u s i a ł napi- sać o nim to, co napisał, B potem n i e m ó g ł się z nim przywitać- T choć się zdystansował, nigdy nic odmówił Iwaszkiewiczowi wielkiego znacze- nia w literaturze"5.

Tego zrozumienia nic imał dla Iwaszkiewicza zaprzyjaźniony z Miło- szem Zygmunt Hertz, z którym aSilck Ztifewafrnegt? Wtysłtt prowadził ob- szerny korespondencję, W lisi ach Hertza jest mnóstwo złych i obrali iwych słów pod adresem Iwaszkiewicza i - co ciekawe - Hertzowi zdarza się swo- je opinie o nim opierać na czystych spekulacjach. Kiedy prz.ybyły z Polski Zdzisław Najder nakreślił mu pozytywny obraz Iwaszkiewicza, po prostu

nie przyjął tego do wiadomości", i nigdy nie zmienił swego zdania o nim, takiego mianowicie, że Iwaszkiewiczowi,,właściwie nie powinno się poda-

' liLifeJjrwkJj » ippcUiięh u Mibuj DHKna pra: Ścisnęli inni pimt ^ . 1-hmir LwAT r J liv. y^b Iłll

J J U I J Z I I I U ; • • | - U K J occrj . J J R I I R Y " : TI " R . V I F L.iMV I Ł I . Ł " tnt™}/ irt t. , J Alfl M R - N I I

kiiih.-wfk. rf.-iłf |. I iD#iIjał i^iifru",.- LII ••)* mmi. :*yt. -phUirtf ItiUBf r-OlJU iĄ pTT*<tńnli™ Jfl ;M kI l^inry /.,.••>.•• ,J.,r. JiUnluntUUłDO W IOnwrayd, tk • łi)^ Jn, liL d WyiMH ,|u>j pHM Stuimłtk

py Tfp. V)rrwi;-|. c^Jmrj ^ uk pgv,Tfitrfnu- -.-.jck**.-. M JI>

okhimfR1, J,irtłJ i t f J M , H IV) liiti roku Slcnnrnlu jr> > L . I | iulHwyfctB rrcrelDCF* i niLr enu Kfo Ltlrtu nie LarucLIb)' tię "jpmmmri TB pttyiłfflim t» ' (-"V1' A H,LH<* 4 J, Siupadki*?, * , i MDH pojmmai ir tfn H T W M I ^ , rtj J L ^ m megu pi^pikcil Sl> fliimlj. bj ję ixkj* od tfnipratji, Llńraj w ncJn

.jjiiHiH J ! ni-f^iN * hl- , '.o Kiedy T N / ' J I >ir IMfmiiTKyjpyin m.lrt-.H-_mc jk.im-i.ihtmu ni, innrB^-^A

Ijk" io kn|U. CO rw • • 4jr-.-• 1 w :;, III _ii:- ,m | Yfi . n ku, tdljf łłihKU lUJcU U fm. hłVJ tifli i: -' S A -,-M ł IL\J;.

iiL,t-_il vntHnod^-rwiCł^nf "jł1^ konimiiil^ hmmiiialłT)łiimicl.,»T*ńjf żli+ Cu,'j* Mil,»r H,.jn,V fti.rfjp^.^rh JUrpJlur-jir,, rWJtjff® Kpp*^, ^MIT, h 1 ^

' Ci ShliiA/- ainŁ-jmitT^ir ...1 ! JV.

' F^i -A t^ii | inj IM .'il.iij'-: • u Mib^-f n ipiifll ^ "ri^Tr: p <* fłriłf JM> • -i J afj":".1^ uf NtrmiwyjnW^

potroiły/ wymimp'. <• lr*< '< "Ił" o mir ^-i, n... mi...-i«i. ..'-u-An (nrmiay • Irfr, TilfyWJUi' >I|H "1tf^Kf L- ni.- J'•>:•:• J-I li1 J, Zftfir m^itlaitAt. i

'i, l^lpnf: iynnłł. Jij'r/iaLr. H Ifnjnmrr.n „ nirj-.. acA i i'u.(ii(Erfl frytfr I hfttdf •(IHwpiffrntŁ JIFZftif Kj, Jru|frn> pnrtxĘł iJurńl jW m f/ń,*.. . t lH I.

• W htlt (USliJouj t J^.lłł. I łlł mtw llcrti piH^(jlv4ivLic»h-ru hk i™ ktujoar^iTni .JU^rM

pwtaziif'* r- Fi-^yin A-Aj i'.^inHt,i fruulSr*J^Jfr. . V <!*-/> -<> .ij - .TMtkj*, ir Jt^jl Afl .Tki+fLifJi.' '' p^l <>•? itjr (,..)H fUłW „ ]du n fpi jnifitu intf <....'>

b CmmMi. czfgf KfGnr frr *ir Furnmww f. Hm/- U*tv in CintiTwa kldasyt 1931-1979.

rm^ iwz «

IA

wać ręki"11. Hertz wypowiadał prywatne opinie, ale jak wiadomo był naj- ściślej związany z paryską „Kuliurt", gdzie iwa^zkiewicza postrzegano podobnie. Z tym zresztą środowiskiem Iwaszkiewicz, częsio przecież by- wający w Paryżu, jakichkolwiek kontaktów się wystrzegał. Oczywiście ze strachu, że zaszkodzi sobie, ałc też dlatego, że antykomunistyczne teksty

„K.ultury"t jak i londyńskich „Wiadomości" uważał w większości za nie- sprawiedliwe. będące skutkiem zasadniczo wrogiego nastawienia woboc tego, co dzieje się w kraju. Parę razy spotkał się jedynie z Kotem Jclerfskim i począlkowo z Józefem Czapskim, którego znal sprzed wojny. W Dzienni*

kmh Iwaszkiewicza znulazla się relacja o pierwszym spotkaniu z Jclcnskim w Rzymie w I95L roku (wicłoletnia bliska znajomość łączyła oboje I Wasz- kiewiczów i matką K0fl$tiUVteg0N Reną Jelcńskq): Mówimy duża o emigra- cji - pisze Iwaszkiewicz - i obtij Jesteśmy zgod/ii k' bardzo ujemnym jej ocenianiu* W rozmowie tej}Hidn nujji- zdottit, że uważam sobie zui szczęści*, z*; jutem w kraju. On jest zdziwiony i pyty sij'.1 -h Wif c dla ciebie jest ważniejsze lo, iejesieś Polakiem, n ii to że jesteip^arzem ?" Nikt mnie jesz- c& iak nie zapytał - .tum <wbie nie zadawałem takiego pytania - ale odpo- wiadotn bez wahanto; „Oi zyn & ie. ie. W ten sposób doeho*

dzi do sformułowaniu mojej sytuacji, co i dta mnie ma duże zflaczeniel\ Iwaszkiewicz odp^iwiedzint szczerze, Zu parę JJH wracał z cudownych Wioch du kraju, gdzie akurat panowała stalinowska noc. ale nie wyobrażał sobie, aby mdgł tu pozostać na zawsze. Kosmopolitycznie zorientowanemu Jelcńskiemu odpowiedi lw;Lszkiewicza dala do myślenia. Uznał Iwaszkie- wicza za zgorzkniałego i skończonego jako pisar/- fJardZO^ię pomylił* bo tak naprawdę nie byl w stanic zrozumieć postawy Iwaszkiewicza, Iwasz- kiewicz za nadrzędne wartości uznawał dom i polskość, ule też nie uważni, że to oznacza rezygnacją z literatury. Nie miał złudzeń CO do szkodliwość i socrealizmu, ale wierzył, że tę p r z e s z k l ę ostiitcc/nic utla mu się jakod wyminąć* Właściwie Iwaszkiewicz nieczęsto był w sytuacji wyboru, który by się sprowadzał do altem aly wy: albo -al bo, Zaw s ze by I jak i ś kompromis.

Na pewno nie sianął przed problemem: przyjąć komunizm, czy go odrzu- cie. Komunizmu nie myślał przyjmować i nie przyjął, ale to mu nic prze- szkadzało praktykować tę Ideologię, skoro była taka konieczność, Pogodził się z tym, co się dzintow jxilityec fjak w końcu w i ę k s z o - Ludzi w Polsce), uważając, że 10 nieuchronne, i pewno licząc na to, że z czasem będzie mą- drzej, lepiej, W powojennej Polsce nie czul się jak w więzieniu, co by to doświadczeniem Lylu innych Polaków, dlatego ze pod rządami komunizmu nie stracił „swojej1' Europy, lecz przeciwnie, po długim okresie niemieckiej niewoli właśnie ją odzyskał. Kok 1945 nie siał się końcem jego dotychcza- sowego świata, bo jak dawniej mógł wyjeżdżać na Zachód, korzystać z drthr kultury europejskiej, mieć bieżący kontakt z literaturami Zachodu, u przy tym utrzymaj swój wielki dom i majątek, który na szczęście nie przekraczał 50 hektarów i nie podpadał pod ustawę parcekicyjną. Nic nnisiai nawet zmieniać stylu życia. Ledwie skoritzyla się wojna, a w i j m / c tego same- go roku wyjeżdża do Paryża, Dta innych pierwsze dziesięć liii po wojnie lo cza*,y największego zniewolenia, a on W tym czasie bywa na Zachodzie nawet kilka razy w ei^gu roku. większość pieniszego tomu wydanych dzienników Iwaszkiewicza to właśnie dzienniki podróży Wojażuje służbo-

wo i prywatnie, w tycli ptklróżach prywatnych czasami towarzyszy mu żona.

Wyjeżdża rp.il>- do FriancjU do Anglii, do ukochanych Włoch, Szwajcarii, Moskwy, Sztokholmu. Helsinek, do Ameryki. Jakże w takiej sytuacji iniał-

Tkk fiiJ Hfjf u bkłti 17.04 IHtQ|pifił(i l • W fWiątfU ft i »)il*Jnuj i ittttffm Z^i«rkii

I Hc-mitt- !VMich Swfini Jj-irnKJi I JlllU^f^i (iiffdihhLiryij WnLr n IM r.ir- ml^^M ^Jnn; CZanjd tk^njr ZlJ-j, i^rofu^ pod^lu^ POf i

KrMi 2JL firn,' ftklmk ^ r w 73.r [W .«,

" I w ^ . r ł n n i ł j . w,

" liL L I ,C A IL IIIK L E ^ I Ł T N FCJM Lnljififc F J I R S . V V L . I L Unj Oirdn>r A • >N > RM Uli £ I I N IW F1^ '

15

i

(10)

by się nie czuć wolny, nic czuć swej przynałeżnoft-i do F.unopy'ł Nawec jeśli za granicą nrosi siv" hczyć '-każdym groszem (co pokazują dzienni ki) i jeśli towarzyszy mu bardzo przykre poczucie. że przybył tu z gorszego świata.

Starał się nie skupiać uwagi na posirzeganych różnicach poziomów ey wiłi- zaeyinych. nie interesowała go tak naprawdę polityka. Ody w 1951 roku

Miłosz poprosił o azyl polityczny we Francji. Iwaszkiewicz nit wierzył, żeby w Polsce m e t y w i f r f f miało mu co< grozić. Uważał, że Miłosz wy- rzekł się ojczyzny dla zachodniego dobrobytu i aic rozumiał* że można było lak postąpić, Iwaszkiewicz bywał naiwny, także dlatego. Że swój własny przykład uważał za dowód na to, że stosunki z komunistycz 11.4 władzą moż- na jakoś korzysinic dla siebie układać, Porę pił Miłosza pod presją, ale napi- sał to, t o rzeczywiście myślal.

Najważniejszym « l e m p o d a ż y Iwaszkiewicza było obcowanie z pięk- nem. ze szluką. co ostatecznie stanowiło najgłębszy sens życia. Sztuka była

jedyną jego wiarą i niemal do koriea życia e c h o w a ł o niej zdanie, że jest wartością najwyższy O tym mówi w dziennikach wprosi i nawet można się [enW dziwić, że wojna nic zachwiała tej jego wiary. Ani miłość, ani rodzina, a tym hardziej zaszCŚyty, godnntfcir funkcje me miały dla niego takiego a*a- czettia jak sztuka. Ptzćiywał chwile szczęścia, slając kolejny raz przed ob-

razem Tvcjana w jednym z ko&irtłków Wenecji czy oglądając pejzaż San Gimigniino, ~Ł takich chwil czerpiJ impuls dla swoich utworów. Podróże dawały mu w jakimi sensie silę do życia. Znamienne, że najwięcej dawały ma podróże samotne, pozwalające na pełne skupienie na lym. co było dla niego najcenniejsze. Warto przypomnieć, że nawei będąc już w baidzo złej kondycji fizycznej, na irzy miesiące pttćd śmiereią, zdecydował się na tak ryzykowny w jej;o wieku eskapadę i ?nowusam znalazł się w Paryżu. Jakie byłoby jego pisarstwo i jakie byłoby jego życie, gdyby odjęto mu możli- wo Sć podróży do Paryża, a zwłaszcza dr> Włoch? I jeszcze jedno pytanie:

jaki byłby jego sąd o nowej władzy, gdyby nie pozwoliła mu lam jecllflć wtedy, gdy tego zapragnął;1

Jestem zdania, że Ewaszkiewiez na osobistych doświadczeniach opiera i swój sąd O komunistycznym ustroju i dlatego w jego przekonaniu w ogól- nym rozrachunku nie była to zla władza, A już na pewno był pewien lego.

że rzeczywistość społeczna rozwija się ka dobremu. Antykomunizm emi- gnteji tak naprawdę go irytował i sądził, że nie miała ona pojęcia o lym. co się naprawdę w krnju dzieje. A (u przecież reforma rolna, powszechne na- uczali Łe. wie łk v dzieło Odbudów y i [d, Powstają u ni wersy tety, teal ry, pi sma, wychodzą książki w masowych nakładach, dla masowych odbiorców. Aresz- towania, polityczne procesy są wobec tego wszystkiego zjawiskiem margi-

nałnym. tymczasowym,

W listach do Miłosza z lł>4ft roku Iwaszkiewicz skarży się na ogrom swoich zobowiązań z nieji funkcji, sprawowanych honorowo i za pienią dzclS, Abyl wtedy prezesem 7,1-P, wiceprezesem Pen-Clubu, wiceprezesem Towarzystwa ftzyjiźni Polsko-Włoskiej, wicepr^esem Towarzystwa Przy- jaźni Polsko-Paleatyósldej, ciłonkiem honorowym Towarzystwa Przyjaźni

l*o1 sko-Prancuskiej, redaktorem naczelnym .,Nowin Literackich11, człon- kiem Puilstwowej Rady Artystycznej, członkiem Państwowej Rady Teatral- nej. fietownikwm literackim Teatru Pokkiego, prezesem Zarządu Warszaw- skiej Spółki Myśliwskiej oraz członkiem szeregu mniejszych kolegiów.

Chyba nikt inny do tylu godności nic został dopuszczony, Można się zasta- nawiać. dzięki ezjcmti właśnie Iwaszkiewicz, który - jikby się zdawało - nic miał żadnych szans na karierę w komunisty t / n ym ustroju, choćby ze wzglądu na pochodzenie i pozycję społeczną, którą manifestowała siedziba w Lejnej Podkowie, czy też z powodu jego związków 1 przedwojenną

H i l & u : r i l

I ń

władzą (praca w dyplipmacjij, otrzymał od komunistów laki duży kredyt zaufania, Antonii Słonimski skwitował tert polityczny awans Iwaszkiewi- cza w jednym ze swoich listów dość życzliwie. choc z właściwym sobie prześmiewczym humorem: kamtmisiom potrzebny byt reki Hrysaki goj. któ- ry dobrze prezent'uje się ipe fraku i mówi po frunr^kit- w tym było.

Nawet b e z p a r t y j n e j w tym przypadku była plusem. No i oczywiście cechy osobowe Iwaszkiewicza leż miały swoje znaczenie,

Sprawować tyk funkcji to czyste szaleństwu, Iwaszkiewicz bardzo bolał w dzienniku nad lym, że brakuje mu czasu na wł&sną pnioę literacką. A miał ogromne potrzeby finansom, jego sytuacja materialna pt> wojnie - trzeba o tym pamiętać -• byiu dramatyczna* Skończyły się przedwojenne zapasy fi- nansowe waz pieniądze z wyprzedaży otrzymanych przez. Annę w posagu działek w t.eśncj Podkowie, CicisptKlarsiwo nic przynosiło zysków, a nawet trzeba było do niego dopłacać, bo Iwaszkiewicz sam nie znal ^ę na gospoda- rowania i powierzał te sprawy Nieodpowiednim osobom. W dzienniku nieraz uboiewal nad tym> że kompletnie nie panuje nadeało&ią spraw dom a. A lyni- czasem na mnt jednym spoczywał o p o m n y ciężar utrzymania domu. Uczncj rodziny z matkami („odnalazkf się matka żony), sicwiniini i cioiłiaini. dzieć- mi i różnymi pozarodzinnymi pfzylegln&iarai; iitusial też opłacać służbę.

(V.y nitwna się dziwić, że wszystko, co zaoferowali mu nowi władcy Piikki, przyjmował z wdzięezncricią? KażtŁt możliwo^ /iin^bkowania piórem, każdą plainą funkcję, Niewiadomo, czy przezywał jakieś rozterki moralne wiążąc się z komunistami, bo nic ma dziennik:J / [N^I^.i/jch kilku powojennych lat- Mozna sobie jednak wyobrazi^ że gdy fitę jest w rakiej sytuacji, wątpliwości m«atqycb raczej nie dopuszcza się do ghisu. ^ajw-uż.niejsze jest życic. Wie- le razy w dzienniku skarży się Iwaszkiewicz właściwie nie na lo, że i™d zarobienia na tę gromadę Ludzi, za któni pmosi <*lpt)Wiedziainość, jest tylko jego sprawą i nikt poza nim O to &ię nie martwi, ale na 10. ze nikt lego nie docenia. Dzienniki pokazują, że Jarosław nie rniuł z najbliższy mi zwłasz- cza v. córkami, zięci smi i wnukami udanyc h relacji. Wyg L^da na to, że siaral

się nLLjlepiej wypełniać swoje role n t ę j j i ojca. ale nie gtrzymywd za to ocze- kiwanej serdeczno&i, W rodzinie czuł się niekochany, wyobcowany i nieraz sytuację rodzincią nazywa w dzienniku swoim „krzyżem", Kiekićre tajemni- ce rodzinne, jakoś lo okreHienie tłumaczące, poznajemy, ale Iwaszkiewicz na

pewno nie mówi wszystkiego. Swoich homoseksualnych skłonności nie ukry- wa, ale też nic obnaża się jak Ciide 1 można się jodynie domy.ślać, że byl to wielki i dramatyczny problem i Że odhil się na relacjach z najniższymi To ciemna strona osobowości Iwaszkiewicza.

Ładną cechą Iwaszkiewicza jest to. że miał gcsL i nigdy nic uchylał się od pomocy temu, kto jej potrzebował Była to pomoc finansowa, ale też t moralna. W czasie wojny pomagał Żydom, po wojnie - rozbitkom wojen- nym, pomocy nie odmawiał jako p r e a ^ Związku Literatów. W 1947 roku Iwaszkiewiczowie bez wahania odpowiedzieli na zamieszczony w prasie dramatyczny apel sieroty wojennego i przyjęli do swego domu i 5-letniego chłopca, a potem także jego starszego brata i traktowali ich jak członków rodziny, Warto dodać, że o okolicznościach, w jakich bracia Kępińscy zna- leźli się na Stawisku, dowiadujemy się nie z samego dziennika, lecz z przy- pisów. Iwaszkiewicz nie tidnotował tego faktu w żadnym miejscu, bo nie uważał go za czyn niezwykły. A oto inny przy Mad. reuęający smużkę Świa- tła na postawę Iwaszkiewicza: otrzymaną w roku nagrodę pieniężną za Ody olimpijskie w wysokości 150 tysięcy złotych Iwaszkiewicz przeka-

zał Warszawskiemu Oddziałowi ZLP z przeznaczeniem na podróż młodego pisarza za granicę. Jego własjie poirzeby zawsjie były ogromne, ale myślał

też o innych ] o swoich wobec nich powinnościach, A tak na marginesie:

chciałoby się wiedzieć, który to „młody" pisarz lloslai iym wyja/dem uszczęśliwiony i zaktór4granicę go wyprawiono,

ł 7

(11)

Naprawdę nicłalwo ocenić Iwaszlde wieża sine ira et studio, niczego mu nic imputując ani nie ujmując. POir/eha dokonania takiej oceny to ocz.ywi- acie tylko postulat, sformułowany w sytuacji, gdy oto po wiciu latach mo- żemy nareszcie usłyszeć gEosjego samego. Glos hardziej Intymny, a więc bardziej szczery niż ten, którym zwracał się do czytelnika w Książe* mokh wspomniał* ftźitmiki Iwaszkiewicza-ta ichczę&. którą dotąd mogUśnft poznać - jeśli zestawimy je / wieloma innymi lego typu dziełami, stwarzają uderzające wrażenie bezpreiensjonalności, szczerości. Niby takie z. defini- cji powinno być pisanie intymne, ale często nic jest, zwłaszcza u piszących z myślą o druku, Iwaszkiewicz na pewno nie obnaża się do końca i szcze- rość swoją limituje, ale mówi o tym wprost i taką ma koncepcję dziennika.

Jeśli jcsl ti niego jakiś element auiokreacji, to minimalny i naprawdę nie bardzo można dopatrzeć się tu pozy, autocenzury, ehęti usprawiedliwienia czy wydania się lepszym i piękniejszym. Obca jest mu mani* wictkofci, nie kryguje się i nie filmuje sztuczki '.,pobiedTuania"\ wymyślonej i wyprakiy*

kowanej | T T V C Z Tadeusza Konwickiego, Wierzę, że gdy mówi w dzienniku:

„zawsze uważam siebie za bardzo zwyczajnego człowieka i średniego pisa- rza", to mówi szczerze, Przemawia za tym odczuciem tale moje doświad- czenie czytelniczki sporej liczby dzienników. Wierzę, że wgłębi duszy

Iwaszkiewicz uważał siebie za „średniego pisarza", jakkolwiek nic mam wątpliwości, że świetnie ciul będąc traktowany jak pisarz ..wielki", że pragnął splendoru, zaszczytów i godności. 11 dziennika wiem, że bardzo cierpiał, ^dy czuł się pomijany.

Dzienniczek gimnazjalisty pokazuje, że już w tamtym okresie miał zdu- miewający skłonność do zaniżania własnej oceny, a doznanie wyróżnienia bardzo poprawiało mu samopoczucie. W przedziwny sposób ta cecha oso- bowości daje o sobie znać w dziennikach. Nie dowiadujemy się z nich ni- gdy. o czym Iwaszkiewicz mówił w swoim publicznym wystąpieniu, które Odnotował, ale czytamy, że przemówienie „wszystkim się bardzo podoba-

ło". Odnotowuje też, gdy ktoś go nazwie wybitnym pisarzem. Z drugiej strony nie aktywa jakichś swoich wpadek, które miałby J P B W O chcieć wy- mazać z pamięci czy zataić. Najbardziej drażnią jego miłość własny sytu- acje. gdy jest traktowany jak „ubogi krewny". W osobowości I was/kiewi^

cza odkrywamv egotyzm. próżność, snobizm, A spoza nich przeziera, pr/ez cale dziesiątki lat nie dający sie przezwyciężyć, uformowany w biednych czasach wczesnej młodości kompleks niedostatecznego pochodzenia, nie- dostatecznego wykształcenia, kompleks niższej wartości- Ddpmifd ujaw- niają, ze I w a s z k i e w i c z hardzoczęstocznł się lekceważony, marginalizowa- ny. niekochany, Jc<li chodzi o rwlzinę, przyjaciół i związki miłosne, to głęboko poruszające są jego bolc&ne refleksje, że to. co daje z siebie innym, do niego czemuś nigdy nie wraca. I nie były tor mistyfikacje świadomości, bo tak ze czytaj L|e inne źródła można się przekonać, że jego odczucia były trafne. Czemuś nit był labiany. Prześmiewanic się z ..nadwrażliwości"

I was/kiewieża po lekturze jegoDzjentików - a spotkałam sie £ reakcją - jesi świadectwem. K potocznego wyolłrażcnia o nim jako o człowieku nie da się tak łatwo odkłamać. Któż by poittyfflat, ieIwaszkiewicz, ten - jak gu widziano pławiący •-ię w dobrach i zaszczytach człowiek snktesu, tak boleśnie przeżywał i>woją samotność, że natrętnie nawiedzały go myśli o sa-

mobójstwie? Poczucie samotności i pokusa samobójstwa to stałe udręki jego zyeia! ;i re fleksje na ten temat układają się w najbardziej dramatyczny wą- tek Dzienników

Na CiLiym życiu autora Stawy i chwały ziiwaiy toto, że unhdz.il sit• kształ- tował swą osobowość na Ukrainie, gdzie W większości ziemiańskich i intt-

li£eflt:KIEH domów polskich z pietyzmem kultywuu J J I O KHI/J mą kulturę i pa- triotyczne tradycje, czyniąc to w atmosferze otwarcia na inne nacje i w płt/ueiu z w i t k u z kulturą europejską. W świadomości przyszłego pi-

lił

sarza utwierdziło sie głębokie poczucie bycia Polaklem. ale zarazem Funt- jłejczykicm. Jego życiowym szczęściem było lo. że poczucie lo mógł za- chować w każdej ep<iee. Myślę, że była to dla niego ty te zn ucząca wartość,

iż gotów był za jej utrzymanie zapłacić wysoką cenę; [ płacił. Nieraz przy- szło mu zaznać upokorzeń od politycznych zwierzchników, a 7. drugiej stro- ny zbierać obelgi za wysługiwanie się władzy. Naprawdę gorzka była ta Iwaszkiewiez<vwska sław A i chwała.

/dziennika kijowa kiego titznia dowiadujemy się. że Iwaszkiewicz wzra- stał w prawdziwej biedzie. Osierocony w dzieciństwie przez ojca, od naj- wcześniejszych lat szkolnych korepetycjami zarabiał na swojii) naukę. Ma- rzy! o lepszym życiu, ale nie wierzył w szczęśliwą odmianę łosu. Na psychice wrażliwego chłopca odcisnęło piętno przekonanie, iż udział w powstaniu złamał żyeie ojcu, który został aresztowany i nie pozwolono mu na skończenie studiów. W przekazach rodzinnych powstanie-okupio- ne potem wielkim niedostatkiem - nie funkcjonowało bynajmniej jako he- roiczny wyczyn. Właśnie w tych szkolnych czasach, gdy Zdarzało się. że Jarosław "ie miEil własnego kąta. bo pokój trzeba było wynająć, zrodziło się jego marzenie o własnym, pięknym domu. Własne domy mieli ludzie boga- ci', im piękniejszy by I dom, tym wyższa była pozycja społeczna właściciela,

Bieda zawstydzała, niska społeczna kondycja rodziny przysparzała przy- krych uczuć. ..Wsio taki, ja mfidwoiiiirtitr - z goryczą zwierzał się dzien- nikowi. gdy go nie zaproszono na jakiś wieczorek do domu zamożnego

kolegi. Nii Ukrainie bywanie w gośćiaeli, jak wynika z zapisków Iwaszkie- wicza. było powszechnym obyczajem. UeZeń Jarosław Iwaszkiewicz bar- dzo lubił takie spoikania towarzyskie w domach krewnych, znajomych,

kolegów. Była to Ewidentnie podstawowy forma życia kulturalnego. Dla niego wtedy forma jedyna, bo na bilet do teatru nie było go stać.

Chcąc jak najwięcej dowiedzieć się o autorze D&enflikiity irzeha czytać to złożone z różnego rodzaju fragmentów i dorywczo uprawiane dzieło (mó- wię tu o tomie pierwszym)* posiadając zawczasu zebraną wiedzę o autorze.

Nie ma dziennika z całe^ LI okresu między wojennego i len czas. dla Iwasz- kiewicza przełomowy, musimy poznać z innych źródeł. Zestawmy p r ę fak- tów. Iwaszkiewicz W 191S n>ku znalazł się w Wartziiwie, prdyjqwszy pracę

korepetytora w arystokratycznym domu. W kawiarni ..Pod PikadorcnTczy- tał swoje wiersze. Kto wic. kim zostałby młody ptłeta. gdyby nie małżeń- stwu / Anną Lilpop, córki| bogatego przemysłowca WfttSZAWSfciegO, Jako

korcpeiyior długo nie zapracowałby nawet na własny dach nad glow^. £ za- pisanego w dzienniku wspomnienia o pierwszych latach warszawskich Iwaszkiewicza wiemy, żc nie siać go było na składkowy obiad w łaniej restauracji który młodzi poeci wydali naczetfć Żeromskiego. Przyszedł więc do restauracji ju£ po obiedzie, bo bartko chciał poznać Żeromskiego i udało mu się nawet z nim porozmawiać, ale trzeba było zmeść nieprzyjemne do- cinki organizatorów imprezy, którym lo się nie spodobało- Być może było t" jedno z; ostatnich doświadczeń biedy, jedno z ostatnich upokorzeń z tego powodu. Bo oto dzięki małżeństwu stjsi się właścicielem 50-łiektarowcgo majątku w 1-cśncj Pudkowie l nowo wybudowanego domostwa, okazało- śeiił i stylem nawiązującego do ziemiańskiego dwom. 7. tym miejscem zro- sło się życic Iwaszkiewicza, a Stawisko w ciągu lal obrosło legendą, Świet- ność domu związana by ta z osobą gospodarza, z jego staniuiem o utrzy tn an ic poziomu życia, z jego gościnnością. ze świetnymi gośćmi, którzy przyby- wali tu L i l a niego. Iwaszkiewicz ceml swój dom. który był w pewien sposób znakiem wartości jego samego oraz jego rodziny. Spełniło się jc^o dawne marzenie, Często był dumny ? tak tego niezw y kiego domu. wic w istocie nie czuł się w mm dobrze, nie był w nim szczęśliwy, ileż udręczających myśli przeżywał przed każdym nicmał powrotem z poAóżyl Wątek domu w dzien- ni kach Iwaszkiewicza jest jednym z najbardziej fascynujących. Zaskakuje,

19

Cytaty

Powiązane dokumenty

Trzecia Ma^a była malarką. Przyjechała, córka ludzi bardzo biednych, do icgtł miasta* w uszach miała krzyk ojca, którego wlekli żołnierze, i obraz maiki, z którą po śmierci

Codziennie sam dla siebie staję się zagadką, nie umiem odróżnić snu od rzeczywistości, mój zielono-purpurowy nerw środkowy nie jest na tyle czuły żebym porywał się

- Grajków- mówi Paweł. Ale samych grajków nie... tam trudno było w słabym oświetleniu... - Bo mnie się wydawało, że to były gargułcc. Chimery, jak z paryskiej Notre Dame.

Jego utwory przetłumaczono już na około lfl języków, między innymi na angielski (często w ich tłumaczeniu bierze udział sam pi- sarz), francuski, włoski, norweski,

Rozwiązanie nasuwało się zresztą samo — skoro nau- ka dowodzi, że światem rządzi przypadek (przynajmniej na po- ziomie molekularnym, który jest ostatecznie poziomem, gdzie

Rzecz jest stara i dobrze znana, problematyka jednak dopiero obecnie analizowana naukowo (Woj- Zarysowanc komplikaqe w sporządzeniu właściwej definicji zna- czenia

Ciekawe jest, że jak zestawi się daty zachowanych świadectw szkolnych, to okazuje się.. że pomimo zmian miejsca zamieszkania, popowstaniowej tułaczki, chodzenia do różnych

Uczynienie z paradygmatu gatunkowego jedynej