• Nie Znaleziono Wyników

Akcent: literatura i sztuka. Kwartalnik. R. 2004, nr 1-2 (95-96)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Akcent: literatura i sztuka. Kwartalnik. R. 2004, nr 1-2 (95-96)"

Copied!
148
0
0

Pełen tekst

(1)

Sztuka to najwyższy wyraz

samouświadomienia ludzkości Dzieło sztuki — mikrokosmos odbijający epokę,

Józef Czechowicz

Cenii 1K zł (Vat«%)

literatura i sztuka • kwartalnik

N a p r o g u U n i i E u r o p e j s k i e j - n a d z i e j e i o b a w y

* C z e c h o w i c z : o m e F y k w i t o c j i * O G o m b r o w i c z

• i S t o c h i M e * W e s i ę c m p o l s k i c h p o e t ó w ( m . m , M u s z e r , O s t r o w s k a , S i w c z y k , W a r n y , W r ó b l e w s k i ). S z k i c e F e r t m

K l a k a , K o v a c s at Ł u k a s i e w i c z a , M a r c i i k z a k a

i

(2)
(3)

rok XXV

nr 1-2 (95-96) 2004

l i t e r a t u r a i s z t u k a

kwartalnik

(4)

SPIS T R E Ś C I

Rćdaftiye kaiefliiutt

MONIKA ADAAfCZYK-GA 8ROW5KA LECftOitłAW iAMŁŃSKt

WALDEMAR MICi/A IJKIisrktrfurz rttólJtr^jl IAMlUSZ SZKOUJT

BOGUSŁAW W/tÓBL£WSKl i nutakm r ttticlrfn Vj AN?TA WfSOCKA

BOHDAM ZA DUAA

IhH^ta Jraum WH>TF*

M i t I W I

ilmnAirili KofU^ItkCJi lci.hniL.-iu

Sinic Myółpnti-uji^

Hogifsłw Btetą <Trancjn)Mank Ditritafticwicz, Katu /iteflaH^USA), Ewa Dsttsą, Juznf f-'frS, LtuU /k Gawroński, KitchtdGhwińiki, Ajagdafom Jftlkewska. Alina Kochańczyk. Afwijj Kwcict (Węftni

•1 i£B*k Kiuiba{łCuUriiJ, Jerzy Kafnik, Jrtcdt tahairmcz, Wydechbiłynfirtk,.

DanutaKfoitwin (USA), Magdo Opoka, łJaminikOpohki. Wocta* Oszącn, KrzysztofPcK-uski, .Kfykftłakiahcziik (tJkrainH>

Andrzej So snowski. Sergiusz Si*m&-Wódt6wić1c> Jer: v di

Czaszami) wyiJłwane przy wsparciu efcoruunicznym

M inulc rstwjL Klllmry

iJtUtf

Wydziału K u l t u - i Snuki U n p f u MiratfnwjIdcBO ^ lnMi™<

Nlu]ilt zrealizowano pny pomocy tinuii&nu.^

WyU/iiilti Spnw Spokcmyth U n f d o Mkjilik&n w L uhli nu

PL ISSK (fflffi^aao INDEKSU 352071

O Copyright 3 0 0 4 by . A k c e n r

Grzjcgorz Wróblewski wiersze 17

Tadeusz Khik: Czechowicz - pub Kiry? ta/in

Józef Czechowicz: ..Przeciw amerykanizacji ' ? inne artykuły i 15 Krzysztof S iwczyk wiersze / 2 5

Małgorzata Walczak: 40 nr stare budownictwo, wynajmę f 3U Na pmpu Unii Europejskiej-oadijĘjciobiw;:

Ferenc; Kulin: Problemjedno id europejskiej i 36

Bama Abraham: Pytania i odpowiedzi: duchów zasoby w krojach Grupy SfytfzegraiJzkiej i A1

Bogusław Wróblewski: Na uschfjdntejfyżwędzt Unii

Europejskiej{czyfi blaski r cienie hiłturowej integracji • 4!ł Istvan Kovaęs: Bilans straconych szans / 56

Pcunas/ Ważny: wiersze f 65

Leszek EngcJking: Rękopis wyławiany z morza i 69

Dorastać do Gombrowicza.. Rozmowa ł Andnjem Bondarem ' 7 5 Eda Ostrowska: wiersze i 78

Lukasa Marcirtczafc: „ Przedpołudnia we Lwowie 7 83 Dariusz Muszcr wiersze /94

JiJ7\; Sikora: Czy Edward Stachura hył,, m: Franciszkiem wdUnsach"? f 102 Arena Gohwska: wiersze/ 111

Asja Lamii ugina: Cneniusiał 114

Piotr Kobiolski-Graiiman wiersze/l 16

Elżbieta Cichla-Czamiawska: PtKzntce są pff lo. żebyprzypominać (Jału Kurek 1904-1 yWJJ / 119

Bogusia* Bicia. Odsłony z nledtfektej przeszłości i 128 Robol Rutkowski. Wiersze i ] 31

Beata di Riasin /Syk, kohmia, historia: dzieje ctmtpejskiej cywilizacji wzmeretadta mitu Europy f 135

Aleksander Szaut Rjozcnfcld, Alukgjmdcr Rozenfeld: Pochwała Anny f 141 Ronum Kst^zck: Czy pan tifnięje, MrStasys? i i AA

Robert Bohd/jcwicz: wiersze i \ Al

IUZZKROJE Poeci, pueci

lacek Łukasiewicz: Od Żwtarfowa do Jenaaiem, czy U ..Reszto większa od cabścr " Wacława Osiajcy: Aleksander J Bielski: Miasto w ukryciu;

Beata Wie te ba: Śpiew wróżek; Pa^el Mackiewicz: Niepospolite (wz) ruszenie, Woj ci cc li 0 iedry s W poszttii wam u utraci 'n ej tożsamości:

Ślesin Rusin Światłoczuły ptotę Bogusław Biela Piękno opisywać przejrzyście. O poezji Romana { Jtofnackiega; Kalar/^Ta Hołda: Poemat o czasie zatrzymanym, Jerzy Sikora; Nie szok&wać, »n- mamić; kr/ysziof

(jT\ ko. Ałex(I)oria wędrówki! 15lJ / j rożnych stron

Malgor/aiitRyBitlskEt: Pomięć słowa; Artur Timofłtjcw: Wt&jcwbteente H byt według Jacka ł.ukasiewicza; Robert Wiejowski: O tłumaczach, detektywach ijiłozojach: ftlanka Brzozowska; Żyw o fy odnałezi Óhe; Adani Kalbarczyk: Modernista w świecie „Po" f l 72

(5)

DWUGŁOSY

o Mctric Ostrowskiej

Sławomir Jacek Żurek: Zapiski? czasów dojrzewania 1 Józef F. Fęn\ My poeci - my głupcy J188

o Urszuli Matgurzacie Efancc Mariusz Solecki: Dwójjedrtiai 195

Stefrtfl Rusin: Oni tyczne pvdr&ie z Orfeuszem / i 97

PLASTYKA

Wiesław Banach: Godnie siać przed obrazem, kióry stwarzytiSmy / 2(KJ Edv, ard Baran Pasło wie da jm-obrazia, posłowie jak pu-obrazic / 206

Lechosław Lamcński: KrzyśztafSzymcm w tez, intrygujący grafik rodem z fubtisttego Kośmiakai 209

M&gdałcilu Ślifuz ffkręgu kołaryzmu 1115

TEATR

Krzysztof Sielicki f.uhelsbt> sezony Kazimierzo Brauna 1218 Jarosław Cymtmiin: Teatr i drama! Jćzefu Czechowicza i 227

MtKYKA

Ludwik Gawroński: Z Lublina do Dubrownika - W5tFrucZn tcę śmierci Ludomira M. ftogwyfoegof 233

\ U \ WADIA KI .1JUROWE

Urszula M Benka: My, fudzie renesansu i 252

R O Z M O W Y

Jutem Europejczykiem... }, McCabc rozmawia z A. Czerniawskim/ 2f ft

I zabdla Andraj uL Art w Andracjuk • ('. fruflark*- łstvia Koyocs: Panteon węgierskich świętych » GWtfJjfc™ tatatefe parafiafn\m.

WicrezyslawNjcmirowski: Gkfasćr Wittfews Twtańska Przt wttdmkpo hdntrze dla młodzieży: Alina K o c h a n e j : Piękne książki tiedrioirzyków, Mirosław SjE/tpamak: O Agacie Budzyńskiej. Marek Danie Lkiewicz: Trzy razy tak (na marginesie tektury wjerszy Romana Chojnackiego)- Marta Cywińska - Dzj ekcóska Wspomnienie o Suzanne Dtmtony-A rnauift Małgorzaia Mikołajczak: poetycka prolegomena da Apokalipsy MarianLewko: PM^rorweskie pejzaże kidna-ałne. Grzegorz Jacek Pdita: W poprzek pamięci, Alojzy Michalski. JQ Mytynatudowy tesUwciAutorawZdj^ć Filmowych CAMERJMAGE2003, Elżbieta Błotnicka- Mazur: WpUmrt National Gtographię wIjtbhnus / 264

21

G R Z E G O R Z W R Ó B L E W S K I

Przypływ

Nasze ptaki krążą j u t nad kimś innym.

Masz rację, płacimy zbyt wysokie podaikl, a niebo niespodziewanie straciło głębię Ptaki się szybko zorientowały...

{Twoja zimna dłoń dotyka mojej wy suszonej skóry.) Kochałem się z tobq tyłko dzięki pełnemu uzębieniu ] plęciopatczasEyrn kończynom?

Druga strona

Pierwsi igbwie sie iwoi rodzice i slarzy przyjaciele

Uradowani otoczą cię kręgiem

prosząc Żebyś im wszystko dokładnie opowiedział

Gdy będziesz już gotów

odejdą nu zasłużony odpoczynek Zajmiesz wtedy ich miejsce i będziesz cierpliwie czekał

Dołączy do ciebie jeszcze kilka innych dobrze znanyth ci osób

A potem?

Fotem ujrzysz tego kióry cię w końcu /itóiąpi Uradowani otoczycie yo kręgiem

prosząc żeby wam wszystko dokładnie opowiedział

Gdy będzie już golow

udasz się na zasłużony odpoczy nek Wraz z tobą jeszcze kilka innych dobrze znanych ci osób

I lak to się właśnie szczęśliwie za kończy,,,

(6)

Towarzyskie orientacje Na mlecznej drodze

Znowu Renoir, choć byl przecież o nim niejeden już wiersz i panic z lego powodu plakaty rzewnymi Izami i pewien znawca sztuki biegał rozkojarzony z bólem brzuchu eic.

Więc znowu ten nieszczęsny Renoir, wiadomo, jego starość nic nalezaia

do przyjemnych. rtłętzył się jak każdy inny schorowany dziadzi uś. ale dlaczego zawsze dochodź do towarzyskich konfliktem.

gdy sLę. HEC daj boże, powie, że jego ojciec byl krawcem l mi al wzrok pospohicyo sadysty?

[hitireł ojca Renoira. 1869; Saint Louist ęity Art Museum)

Portier i lawenda

Spogląda jak w chodzę do pustego holclu Co słychać'.' - pita.

Księżyc to oszust - mówię.

Przegrałeś znowu dwie stówki w kariy? podaje nu klucze.

Jego mal> palec w f d n y e ponownie do zarośniętego ucha Pochyla się nad wczorajszą gazeta-

Z iewa.

Nic ode mnie nic chcc.

Ja od niego też

(Czy kiedykolwiek dane mi będzie poznać Gnrgicsa Charpettiiera)?

Ci Samotni portiery, gracze^ niedoszli zdobywcy bogatych wdów i oceanów1 jtłkżc oni wszyscy do siebie podobni?

Zalatują zawsze lawenda Na nic innego ich me siać.

Znają się na wylot i po cichu się nienawidzą Na nic innego ich nie Stać.

CÓJ; /J szczęście nic nie robić!

Omijać tych, co roznoszą lisLy albo za pieniądze przeliczają gwiazdozbiory.

Głaszcząc bezpańskiego wilczura, patrzę w jego cliylnc oczy.

On mmc doskonale rozumie.

Nie irutsi polować na kaczki i mkt nie drażni go gumową kością.

Podobnie jak ja wypoczywa wiród bezmyślnych dmuchawców.

Zdaje mu się, że pojął swoją krńtka inispę.

Czas przebudzonych poetów

Dliitzegojuż się nie kochamy, Cóz nam pozostało tamtych lal?

1'afcie oio Sirinine piosnki słyszę Dzisiaj w nocy.

To poeci,, 10 poeci bud/st się i pukają W okna uraz z nadejściem zimy Kiedy j a o d c h o d y w sen,

Oni zaczynają ylośno sztochać.

Grzegorz BWblewtkf

21

(7)

T A D E U S Z KhAK

Czechowicz - publicysta

Czechowic;! nalejał do ludzi obogalcj osobowoSei. Byl przodu wszystkimpoetą i nauczyriełem, lik •• juk wiadomo- ptul róWTiici utwory pro/.qŁ dramaty. wję|e tłuma- czył z różnyUi języków, uprawia] te* eseistykę i krytykę literacką, głosił wiele liJmówo charakii_Tvr dziennikarskim. Nawiasem mówiąc- ta dzictfcdna jego pracy icst jak dotąd najmmei znana A przecie?,zajęcia redaktor sk iestanowiły jedną z jtgo wielkich pasji., ledugpwal m lakie tki^iniki jak .Ziemia LuMska",, JCutia Lubekki"" i

„ R T E L C N N I K [ . u b e I s k iJ I w O K R E S I EP Ó Z I I J Ę J S Z Y M „ M I E S I Ę T Y - i u k Literatury T Suluki", .Pion" oraz. nie lieząc kolumn literackich w „ZiemiLubelskiej", „faństwie Placyki,Zecie"

T ^ w t o i e j i a a a f M dccobku eseistycznego ] kijtycaKsEitoacJfKgo Ciwhrwicza attfabi zebrana przez niżu podpisanego w tftflk pi WwArafritortas^pd (Lublin 1972). ALe niii wszystkie ogłoszone przed J9 r. teksty mogły siv, « względu nu ograniczeniu cenniralne. wtymtonue zmdtii, jak na pyykjadsrkie Uczeń mamuta.

Rzecz ftfwezji Czesława Miłosza t ŁPkmu'", kkiry został przypomniany dopięto —jfdco CZęŚi swoistego dwugłosu -razem ZObsZjertiyn] usejL-rn Mdos/a pt. f 'zet-hawicZi to fest O poezji ntlęizywojTKBni, wydanym w l W l r. nakładem Muzeum Oknjgo wsgo w

Lubhiue - Otki/iaJ Jo/efa Czechowicza.

Z podobnych względów nic mflfrH było do \Vyobraini stwarzającej wtoczyć szkicu Muwn wygnaritów, ntfwięcego nMbiakj poezji irayjfltig, ZWlaSZWa lytSl Cmjgrtn-

Eów, kWrey Zrudc^lL FiwojęniJgwe wPolstt NuleZal th nich m itL pnela ł j w tjOTTM- lickij, jjLsjiy po wojnie juku- Ltum Gotnal Lcfci, rusycysta i wybitny prozaik. Inne teksty Czechowicza nie wes/Jy do żadnego z tomów jego pismr publikowanych przez Wy- dawnictwo Lubelskie, gdyż a*e mie£ei]y tyęw ichgnunkowo-probleniiowej rofciiulu, ni 1:1 nniej jednak, nitdctóreznkh Buługujątn przypomnienie

1

Ptcmtmapy ztstsw tefcstfw Józefa C^ecłLowii^aotwiL-ni ikiegoudzwli]

on jesienią 1 r i byłs to chyba pierwsza [ego rodzaju jego wypowiedi, dr*ugq stanowiła namowa,którąprzeprowadzi]z poetą w 1 r . Jan Śpiewak Pierwszy wywiad miał charakter okolicznościowy i dziennikarski, drugi natomiast dotykał probkinatyki łas«SnK5tcjt bowiem Czechowicz mówił w nim o »wq|tj postau ie poetyckiej i ę sytuacji młodej poezji u sch^ku Dwudziestolecia Byk jeszcze trzecia rozmowa, w której brat udział Czechowicz, i l a i innym jutó charakterze, radu na iiajpttfwpr^e/. warszawskie radio, u uiisfępnie wydrukowani w miesięczniku łódzkim

„ Wymiary" Mjfl]a Oflu lytul 1zmierza nrloda JiSeratum, 3 IKZestnicZYl i W iiiej, pnńczpoety. Jerzy Andrzejewski L Jan Brzęknwski, prowadził pr>eia L drier- nikarz Adum Gai Lii. Rozmocz CZtschowicKm tei w r. i

smo lubelskich szJoSl jredtiich ,,W sJońcc", ale nie wiudomo, ę ą doszła ona do skutku.

Pr^ypfimniflnil lutuj r. nw^a miejsce W Włtfnym dlit poiły [iiLtneriuiL^ buwiem w rym czasie pizygułowywał en sobie „ p m e jz Lubina do Wiirivawy, a jtsJmi

brai ucfciuK \hvsp6i t. FranciszkąAnL«Lujrejw^ wpowoŁuiiu ±> Jyciu Zi^^ku [ j ^ i U w w Lublinie, który w krńtkim tiasje wyłsazaJ wielką aktywnoSć or^amzacyjm i i]]crjl(irjiicziim. Świadczą o tym m in listy CredKWkzB, ł szczęśliwie zachciWHini

« pocly Antoniego Murtcja (wtedy teł c/Jijnka wtadz Zwitku l.iteratówj księga Fn^dodAwzlal 393 2 - innvnu iruienrilnmiJirchiwalmmi jtrzekuat za miarn piśmdnienAflem diłzbs^ów Musaim JńerfaCzęchriwiczń.

10

Wywiad ziwia! o]łatfzony kiyplH>nimem A. F., uie nie wiemy, kto m nim ukrywał. 'W Związku Lrtcratńw 1 w^codludzj bUskieh lej orguniza^i mąjdowaly sic tfry iłsoby. które można bj loz tym kn-ptonimeni J^czyć: Franciszkjt Ajn-HztajiKiwa, Ameh FJwZwrg™i,Fdik» Ajłekiewlcz I^gp owbę nalctyjctiniktucze] wykluczyć.

L>m bod dziej w tekście wywiadu znajduje liępewnfl diai^k1rryjtyr/riA

kwcocja, wsŁazująta, ii rozmowy ^Cawtowicampra^injwsi^fedbicta tirinu- lyka pylań zł^ wam hyla 7. onc]b4 pjei mpikiej, njLiomi^st na jedno z nich C zecliowicz odpowiada: jJSIiewiem, dbczegopeni (...)pyła", u wigc zvvrfleasiędo tobiety. Pwzy

przestawieniu lilerkryptonimu aiitakąmogliby hyc Ami/lainuw która - przypo- TońLNiiy- niektóre swoje teksty opatrywała męskimi psendfimmami Alu wiweaal

wywiad musiałby |iOWStaĆ W jej miccŻkaniu i tyt pisany, gdyz poetka po^.bawiL^rut t^ lajuiciilkowicjeHluL-łLui jH^Muniiewiałii siff z ludźmi ™ pnftrednictwem pisma, np na pofied7jeni[łch zarządu Zwli^Au Li Lontów w roli jej . ^ikrciarkr wyj^ępówala /.ipr^iaZnuina Z Czectiowiezcm TiaLi«ycielku Muiia Maćkowska, póżnie|s-7Ji Aońa niaLnra lanaU^idry. Pnotaw autonfivu Am-^jncnifEji przemawia tat i6ha& wqekut

slsrsz? od poety o 3R lui rac/e| ^^ Takiej Toh by nie wyrtępowafo. Najpewniej wnęe 41U1 et k4 ' wywiadu hyla Aniela KtcsZHJOWa. klOfut prócz uHwl^w pnwą i^la szala Uikże prłitee chirtikt«ze ddoMiikńiskini, a jej H-EL-tii jnvy Biilkow^kiej G Ó I Z E nieraz gNiścit pisarzy z kn^u Związku [.itwał^

WtckścKwywiidu^obok ini^th spesw-na imiagę z&sh^ujeopiit wnętrza csuusz-

tonią CKechowitza, które mieściło sif przy ulicy RadziwittSwski^ Kok wc^t- śmej takjechwakteryBOWalw Ijschs do siostry:

Mieszfa&iktimnjc toyfcUęhłęoraziariniej.Cor^więcejwTim rzeczy, ditibia- zgi.w. (jfiftiiW'. RrWr\yą n rrmtc zna/ortit, tlieraz zbierapo kilka osób, pa*\damyo slti 1'lc, kCjrłjp^JH11JH1 rrrtf>-?axfitLibrc ipiewai^i czo*płynie-

2

SzJdt Przeciw aattykaiizo^i o^osł Czechowicz [xx] kiyptoniuMił X L\ AwtCf 1 iie muł MarW>w Zjcdnooittycliz wtaBpe^jdBńwiadczenLa, kiwzi^tal więc / danych ptł- etirxizncycłi z drugiej ręk: Nu i k tti iedi iuk liylo możliwe, obsaWWalprzejawy kultu- ry li mucy kuńskLcj ba rdzo uwa^n i e niu iy Lk^- j aku pi sarz i dz leiuiikarz. idu i u^/esu uk TTULHo^ej kultury, lniany, Ze był on fanatykiem km* i kronik fibnowyd^, irrtaesowal się - nawet jako twórca -itklama oraz plastyan^iTi wygludern wspókzesi^^ miasi

Siidz^, ii bardzo ważną lekcją w lej mierzt; byt dla Czechow L C Z J I ki Ikujuieiipjzriy pobyt we Fraciuj i w 19J0 r. a zwłaszcza w samym Paryiu. gdziu naigl nit ^uikr^L: •/.

liczniejszymi ibogalwymi jwzej^wmii ^janwtykflnizacji ^HniJ był^lomttfJiwew llol- sie, ajes/cze 5zcpomoże obqiafiiie wklkiej W y ^ p ^ Kolnnialncj ^ IVy- Zu w 1911 r

Artyku] Czechowicza stanowił mezej wypowiedź dzicnnik:n/ij mz tym btiuŁticj fachowca, niemniej był ciekawym głosem w sprawie kultury masowej, opo-

wiLddnl lięoapoitrauę .Jtulluiy UłtóMmiarwj wńwoasjkMjein cywili- zacji iródziemnonwfskie>h a ]>r/eciw ..iimerykanizacjfMaczoTiei zptłwicr/chy^iu- śc iit. laTidiztą i - jakbyśmy dzrt ppWicdzidi - komercjalizacją

P o d o b n y c h p o j a w i a ł o 5Lę wówc/as W TiaHiiej prdiiie rjipcwjie więce;, u|e kin w lc, czy ruLjbard/.iuj istotny i przemyślany niepocbivl/jt od Karola Idjkcw- skiego, któn1 w siedem La L po artykule Czechowicza nglosil S/KN: /jtytułowany Dolor t dolar. cZyti estetyka Z Ameryki („Kromka Polski l Świaca" nr i) Rard/O negatywnie nastawlon>r wobec mej krytyk zwróci] uwagę, ii bogate amerykańskie społccrcAstw-o, wychowane w kulek gutoesu i liappyendu, od^Tam

^tę od zjawisk, które maiłyby przyjmowaną przezeń optymisty chuj wizję rzetz> wisti^ci. Tej tendencji pr/cci^yslawia] Irzykowski kulturę i literjiui^

siaruiytnej Grecji, której dosteiek społeczeństwu oiaz wysoka cywilizują nie przeszkadzały dostr^Tjaćcieipiaiia, dra matyraioSci. a nawet tiuni/iiiu ludzkiego lwu.

Sudzi^. L Ż - niuzakżnae odfCWfrtj powitrzdwwno^el 1 daicnnikarskicgjeuięCiti, fd<W C?juchtTwic-/a /.a.sługuje na przypommenic, i^dyz debrze wspffiinnil v opiniami wy-

powiadanymi dzisiaj, kiedy tOZjau^ska obieLc luijuiem ^nlerykandzacji1- OSNłgnęh-

większą skalę, zas^g wp^wdfw. a takie - tizcKi 10 równie? powiedrieć - w ielki chtuiirii kę 1 agresywność

l t

(8)

3

N a Ł«;zi:gL')LcŁn uWJjgję z&stuguje szkic noszący m u l ba marginesie artykułu, ., Limraturo ntepoditgb?} Po tyce '"„ gdyz nic tylcu za iycia Cifloci w^i^au di u k o p i p y ,

• o g ł o s z o n y W „Kulturze" przud CZlfiłd^R^łtLt laty nic / u s l a l w kr.iju uduslvp]iKniv, u n a ^ u M w m t i t ^ S/kic tun o^losil ^ nirtogratii Tadeusz Święcicki, pierwszy redaktor ukazującego s i e n d 1 9 3 } r t$||Odnika J^ion'"

Święcicki wn^łit^HiidiłpiJbbkuŁji^a^tiiJi^iricj A t a twy lebi Jóiąfa Cirrhp^yTO uttporaniul ookolicznośc iaeh powstania tego piisim, któiego właściwym iiiitjutuftsn byl AduiiiSk^aiLzyński[188Ć—1034), wyhtny idL-olujjcibtj™ Jó/uJs Ptffl^Mnrfla ' h W pitiunuwol d\<, um ^njpntn -11 Ll<*łyc]i ekcHimibtDi* i ologów (sprawowianm z ich sf>il3;:ui ukaBiJy się w ksiąfre Po^Z3*ńitm orfpowietŁjtfftia.ia i pracy, ttie dęć wieczo- rów Ąakusyfiośęfi. pod jud. A. Sku,aert^jł^kł^rt, Wam^m-a E 0 j cna pisar/y K^aka- cuii le odbywały się w redakcji micsipcjnikii, JDmgar\ który załotol Sk^arczyreki* zas rudjkUffisnhYl WBani Hcrcji^, Nakładem wspcfnopnego niic- sięcmika ukazały się dwa zbiór,' wierszy (ego pady-ballada z ttmfcł strofy ( &3-1) oraz h1 Wrstenwicy(1934), • s;uLLa,.]>łipa" stula dla iiiegqDt(tLO^ ziv£ pubEikacja lam U e w t h [Aw (jrńw jpjgyc^yrrila mę do upiinlou^ma jego litoackią pożyci.

E)odofciiijeji|i n.Druga", rÓwffleZ„Pion" I N Ii d c \ n : i i hks-kLrn óWtt££(KłUU obozowiiządzącettllI, u ctiud/i(o pRfcdc \<,s/.yslkinl l1 ilii:l>cii i en i e/w\n/knw 11Kra*

luiy z życiem odrutLe-oncgo państwa oraz 7. istotnymi problemami narodu i jego (jcnL/nicjsHTosL-L; mAwita^opaAstwawofhwtoczg] funkcji stówa pisanego Jul w i(r>v!Z)in numerze „Pionu" znalazł sic jqr>gram«vy Mylcul Skww3$fakicgp jm, Odbudowanie państwa a titeralma, a godzi Jiię zaznaczyć, ii w tym smnni uumerae ZOStii] wydrukowany winsZOochowicza Polacy. Obii tek^ry it*; vu!ili k^ri^ypłuiJo-

wałyh a ich sąsiedztwo n i e było przypadkowe.

Ajtykul Skwar uzyóskicgo w prawic liczne glosy. mJn. Juliusz Kadena- I Łuutowskii^ Lifcrtfltra acKBntdowaparurńai \apięfriaslokirie ii? r7j yjti pUTSf, Zi^ problematy Stąl^tTyla sśęwyifcfB nakJarkTn ,J>rjgi" biątiai Rffliiaidi KotBiuedtic^o Spoko?* zadmia fitoratojjjb, rfo klćrg (TZecfawn^ clujitiut w\jśi •fi Ad^in

Pttitikmatykf związki] Kta*tury z ^ t i n n i pańtfwk h w i j a l Icnpublięysu w .1 rt%'kłlic Literm wpaistwie niepodległym (JPkłi" 1733, nr 1211 to 011 ZHJKWDB^tilLsii^

w .J^kc-nn;" i lak llBi^^tłUio krug llldrt sklipum^ch iłtiktłl Sk^rar- cz>i i :i k i cp oi h n ć/cc thi w i wa pciirosztirm o pnygot0wunjfi dnnkj wpiowndzxnie

Jest IO głej bantoo wainy. gdy?. - korAStaj^C ? jąk^ daw*} arlykii]

skw^rczyiiskiąfgth - roógl Caechc^ncł fcrJwistwić swój punkt w rui rt-tu^j L- Litemluiy L wspik^scu:] rataj^iptofci Fodkre£Mł nn ki>nicc7.njosć pos tudjtniJL [>i/.ns. pisarza nie h Lo skndyliknwanego jysttiinu pr/ckdnjn. en sity t w lury w nie ufŁc piMivpo wania zgodnie z tytnj prKetononiami ..'Tylko bo w iem z odducuti się rzEczy jaki cjs całą dus^, całym sob^ powstaje <tzieio szrnk i' - stwidŃbił Czecho- wicz. frzeciwaflawid} w ^wej łvypowiedZ] czy^ctiiui ,,arty^lo?[wu" i lorma]nuj wyiąc^nic gdyż j i^go zdujiicm - w^cJiowuwfflu funkcj u pcht lytkoszłiika odkrywr/jj i /jJybywaczH,. otwierająca prvjed acyiclnikicm jeszcze nieznane muprjccitr/jruit. I'cnpunki widzeniu pogbtbiał Czcc-howLcz oitli p<jźmejszych artykułach programowych, dek lanijąc jii^ j oko zwolennik oricnlu^i

Fji?[iiunlyczricj",- Opartej im feougtfnrórrtwie, m i l a t ^ r r t w k i ^ y o b n l n i itwai r/ajficcj1', a przeciwnik penlawy M t n y c m ^ i k t ó r a zmirra tylko do rejcatracji i odtwarzania istniejącej TTiuczYwisrntfci. Tekil Czechowicza oraz okoliczności jc^o IHJWjitatliij r/umjjł Ll-? LiixJii1kflWKr.4w-iHi(|Li iul L-luirjLkliir jcgiłpti^i^/iiń ł. lą

iduow^ i pL>lilyc/ruąr której tw^re^ byi Jiis^rPitaudski

|Fwn|j» ( d y I o r ł: do diiiCnicEci jJt łjiilił V-' cz^-iT t /jkiuJI prnwJojwdohflic Hąd.

gdy* md*JI ..pr^tjdDijłM p^tiilnnia11 pnmnnn hvt fliybl ..pmuduj^c-e pgkokłłiw"

4

Krótki szkic o ..MiKii^c/jiiku I,ncriałur>- i Pnuki'' Kiiaml ogtu«zui]y u [ntLsi^cunku Kłiirtiof. którego rLukkrii^m b>J JSogustjwKiicpf-rtski, aputicno^ate mu/ofin Nał- kowsku. Jcdriit^dLHTuruLTit tegopuurń stmujwiło zaintetswjwunk: ^zcczy^ iAiści^

^[^[[^••.d^ijnicnLńw 1 Taki^w h-potemych, tycia [ukję literackich, eliętiue dniko-- ariLł w iiiin takie leksty nodx\ hinc pnwz czylclnikdw.

a

Jedną i ciekawszych inicjalyw redukcji „Studia" był cykl wypowiedzi projcntujn-

cłich w y b r a n e iiisnuL p i i r e n ł ichrodaktnniiw. T luk n p . T u d ń l s / Peiper przedstawiał

,Zwrouu&ę". Arunol S t c m Szitikę". Jalu Kurek .Limę ", StanitłuwCzernik ,.Okulifi;Porfówt,,2iiśKiiZiinicrz Ajidirzmj Jaworki .JCiaciuerł^'.

Ujęcie CicdlOWitr^ii^cit cłjybu Hiwimicnue zwjęzte^nuto ^i^uzupehii^ podane przez niego initiłniiicjc. Nalcty przede Wwy^Jam Li^ypuklić edukacyjny i pupuluiy- /^torski cliui akUi redagowanego przezeń pisma. IJawaEoono pzekrojowc i synlc*

t y o w uiecia rtVinyeh pmbl Krtuki WSpóteziaiilaj uruy yjjjmdilici^ t n n l J E B ^ l

p o ™ - i ę c f i k > ^ v ł i L S ? E / f l f i l n w 4 i m L E y i c t f łf i l m i ę p ^ a l i (Tl i n . : I L i b e r a u x /

Cękatski i Jerzy Zi\ rzyvki, o miuzyec .lłiai Pn ^nak, KonstanU1 Itcgłuney i Adsm K/pak.

O plaiilycc Wuctuw IJusaiski, OtealRC Michał OrłicZ Ont/ Itcniyk I.LidtnSZ. fclOiy

"zajmował iię lukle pr^łbleniiitykąradiówą. ZiłgjidinenuL csteiyki podcjnumali tadeiL^.

Kit)6sJa i Bułea3aw Mici/^ki, p^emii^łgęjuiMi^ bufluaizniiu p n u d M i i ł E^s^djiti Kncjioikiliiki, a sprany I irerackLC ni 111 J .iam P^linWsk i

Na przypomnienie zasługują numefy mcmografioaie, po^więccne współczesną] li- tcriHiir/je i JKILICC FiBUcji, Micm LH; L Wioch W nwuErze ijfanuukui^Gzecbnw iCZ

L i m i c ś c i I riuestety piid psohłon i l n e m ) artv'kul pl Ęyobłcj* nxłr*aHzJfw nil rui j p d - u mt przed woj ru^ ptczutitoej^ załogi tego tocnmku. we „włoskim'' znml;i/ł

K / k i e g j t s k ł c ę o p ń i m c r i l w d i u ^ u u ^ L m g u r d y RenuIcJ PDggklllego. W n i l u c n m i i t ^ o d r t O t O -

j t pLihJika^je lekslu Wikkirai Literatura„pi>za ttoaieni" Miesi^ /nik o i i u h ^ i b I lelncpwdukcte dzieł w&pótczcsnq azliiki, W lym artystów związany cli ł. ziemią luhehką R^UTU^pisuKfje sUmtąd wywodzący ez^to goReili nu Imiiuch

łgflflpnairm., w y m i m i l ich y j e s ^ Czuchniwic/: w swT^ini anykule.

«3fC]Ktywą ^Miesięoiiika1' były kmapondcnć^e poćwigcoie jyau lucrnc- kitjniJ i kuluurahieinj różnych tticn PmI :4l] , na przykład u Wanzawie pinl EJwmtl Sj^nwńskuoKrakowieljpkcy Fik. o t.nE^luiic Aninu Madc^c Wilnie Jerzy /agorakiŁ zaji o Lwowie Tymon Terlecki

5

fekft J^ /jWw^gnatarta Xi ijńiiV dlałcun. iJ uka^uiL: trtkniłc JjimlerejfiĄ^inie C ^ -

c h o w i c r a p o e z j a n o a y j i k ^ . / w J a s / c ^ w s - p ń l o e s n ą . j a k l.^tnicriicLisfiihi.fllycb p m ^ a -

rcrimtfdzynLin li knjgjem poetów rosyjskicli, przebywających w Polsce na emigracji,

j w t i u / c w i 7,1 s e m e n i f T ł - i m r i i c k i m C i t t Ł b o w i c r p r / L i t a i ł a l ms ięz\rk p a l i k i w i c r a a e r r p o

poety, d^u Ł ciiehogJotfLl w rXanicrue" Wiadomo, Zerów-iueJ Ckmioliekt tłnnuic/yl

W t f f W s v i - T ^ j e ^ L ł r O w i c f i r i k a rui n c e i y i ^ k i , d w c i n ^ . m i : w i a j d o n w , t ^ y k K

drukiem i czy teksty ich jak" anchiTMHti p i i i r ^ w ogniach powstania warszawikiega I>l a Czechow teza (Jomclkki stal

mndclnwym ji^UdkmnHy^kie^coiigrac^Eie^poety, ydył tm Karinie pricnwal w rA&iyehpoilsldch mia$tech i nnaslecrkadi, m in. jakadtwal, knś]ar/..nibiHnLk Vxifkvwla- ny, huchsltetrkojekUir Wdrukuci, aruiweijako w<jdrownyaktor, s^-oje zai wiersze oghisMł w piemełkich zbioracli, m in. wOstrogit. Warszawie, Tallinie. Czechowicza serdetz^UftptTTunal GiimJicki w swojeg k;iąicŁ- Dziku \fuzy y Wanr/Jiwii 196^).

6

hubk-młttjku P^iązarw t ^cfr^ ęCaaAa Jii/ą o ^ [wi\raości CSmdwwK^p, z w k s - d h opowiadania oparte na przcfrcutcti frGłitow^ch Łwnjny 19H>r.Łale rowinel

liryką flaznucyyła w sposńb bezpośredni i - ez^kiej - pofredni, cieriin>Ti] pięłneni

^ irksLnc jert (0 np Vf lakkłl wiepajeh dztsiaf wnlath Jfl karabin, w bt^u. ii hjirtiHi>

i-cftn i OdjMMix£wtynłf W tym nKlainim Wtnjiu ma ^^TriarriiiiniLt apokaliptyczny BcnHa się czoi. cz\'ha ja okapem,

omó,rau fiofatnwym gawn.

płnmirnięm, iiuszczcmcm. wybuchi-m, żelazem.

Obia/y 7-Wjązane / wojna wic/ęJy hu; U. Czechuwic/Ji nu tukwo akluoli/owne w zw i^/Jiu^ c<mtif IbCTnicis/ymi sumknuimi /bltzanuL Hienoi^i w^fcnncj hnnry Wcie- lenie AuRirn do3tzesz>' Mitlera, opanowanie przez niego Czechosłowacji, zshór

13

(9)

Ktujpttjy, u m a z a ć Sł^snii od PoSski zgodj tut ^bodowiinie przw Niumcy dtM- ti:rvlnTi;L.ncf Jrufii pr^LV PotnofTi: dpPłiii ^ sCtloJr^ch w.skiL^ wały nu Lo l~h.Lt Jzo WyrtfrlC,

Pozajęciuprk armię polską ZaoIzia Czechowicz pisze „imperialny' wicrez co spływa ku nam, w ktńcym ifWrratM się, nawiązując dn idu R3(ec!q'pflsptblilej wielu nHicdftw, do ojczyzny:

daj nam drugi trick jagitltański iwypięski złoty czas wiclkiega pokoju trick

W a r t o m bowiem przypomnieć, if wobec zbJćŁającejsi^ perspektywy no Wojny pCWtial nti: ty]ko Ragnel na broń I Ironicw skie jjo. .1 ńł^Jrtio za nieprzvjaciAt Kazi- mier- IlliłbrnaiSwiiy, "icrsrc .riiliana faybosia, Mc i wiele utwocti w pisarzy młodej

^irtly eamcji^ m.in. Jozjdin L o l ^ d o u i l ^1- Jerami piel/kitwiezn i Jetz^a Za- gftridegp.

O.4a:howiczr, w pfzcdfrieristwijc do.imtteZjOłWÓrcjr. jakim T>>l w »wqjej ] Lr>cc.

w stosunku do spciw wojny okłtztil trzeisw; podeście .Jutli.sly" Nit potb^ulał Uojny. ulu aunul sięspon^ii nit \oskoctiplifedWancSiwiakuUikZcud(tron ithIslUii^11 ze sLiinnta i ^k jl / wykłega fiHrticrat - i przede u s/ysiktm - czlawick" l c jq s(rtm>

utam-wal w swoich opowiadanych. d o j e ^ d t r i w i i d c d uczestnika bitew ] 420 r Same za ii (Jwógł o wojnie wpisuj n się w całą mnugusć wypowiedzi zwlązimyeh ze zbliują&ą wo;n;u publikowanych riwffitów ..MyśIi tulskiej"

mp A1fteda 1 krakowskiego PsTVcht>hgfa wcyrn>). RepJKflj il^tywny i godny uv. gi lcTl

"icslFt w przyniwlft ks L^tkti pt W oblicza wojny. 7. prasy polskiej i 93? r., opubliko- wana w 19-34 i. pucz WynkwmtJtwo ZN AK, • wirtd nich niezwykle fcickawy artykuł a. Innocentego M Bochdtekicgo tfawei bez szans ZH-yci(it>m A skoro jesteśmy przy Czechom iczur „poecie lubelski mM (j ak się sam m iarKrtv*J) i cjflortku J t e M ^ ', ui wspomnijmy, \>. inny podA. związany lówni^ z (ą grupn.już w

I r oplewi! artykuł n kierowany przeciw pacyfizmowi i pacyfistom pi. Prawda o wofnt* („Mocaistwm^ec" nr 7>n w ktayra podkręcał. izPoUkn. zHgrozurw z dwteh s-ti on przL-z potęłm ch s^iitujńw, nic cnozc pod Zndnym puzwolic sobie nu :]iilibiiuc i psrjich^loiiicziii; njzbtojtiiiiu

Tadeusz AYfrfr

J Ó Z E F C Z E C H O W I C Z

„Przeciw amerykanizacji"

i inne artykuły

O A K A D E M I I , R O C Z N I C Y , P O E Z J I I W Ó D C E Wywiad z vfev-pmefon Z»ij(/ku Lilcratun

u Lublinie, [i. JiV/xTem C/a"lmv i^cni

W pokoju pociy jesl duio krążek Na ścUrach lysunkt i obrazy, ^śrotl klórycJt zwrńta u^aj;^ świetna głowa, praca J. Wydry. Poza lym na sio- łach drobiazgi anyityt/.m;. szkalutki rzeźbione, prymitywny s^icu/jiik.

po&iążck roboty J. S. Miklaszewskiego. Tła dopełniają piękne makacy wi- leńskie i nowogródzkie: pasowa, złocista i s ^ r a

- Chciałbym usłyszeć od puna coś o Związku Literatów, jego celach i pracy.

- Związek nasz fnicl jest związkiem zawodowym. Ma tia cełn raczej ułatwienie pracy i propagandę poezji niż sprawy zawodu w ścisłym lego słowa znaczeniu. Półroczna dziatałność Związku oprowadza liię do akcji Wydawniczej i pt^pagaudou^j Wydaliśmy 3 książki: B L Michalskiego Wczoraj, F. Afnszlajnowej Dtiszki i W. Kasperskiego Fale mojer rzeki.

Poza tyra odbyliśmy dwa wieczory poetyckie na prowincji w Chełmie i KrasnymstawLe.

- Co robi Związek obecnie0

- Przygotowujemy na dzień 27 bm walny zjazd członków oraz na d*ii;i'i bm. wielką Akademię ku czci Wyspiańskiego. Na g™d/,ieó planujemy wicc/ór poelyck] w [.uhlmuc, wypad do Zamościa oraz wieczór dy&kusyjny

- Co hęLl/.K- przedni iolcm obrad,;H

Sprawoidanic z dotyehaezasowycli prac, plany na przyszłość ora/

kwestie op;Lrci:t Związku o instytucję nadrzędną Istnieją projekty przy- stąpii;rit;i Jm wars/iw-u^iej centrali Związków Literackich oraz przyslapie- nia do Lu tulskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk, przy którym Zwózek Literatów pracowałby jako organizacja autonomiczna. Ten ostatni projcki jesl w i-ici.HILTJ łączności z zamierzoną centralizacją spraw kulturalnych Lu- bclszczyćny przy "Ibw, Przsj Nauk. O ile mi wiadomo, ku lakicj unii dą^ą również Biblioteka im. Lopaciiiskicgo oraz Muzeum Lubelskie.

- Wspomniał pan o akademii z okazji 2.^-lecia zgonu autora ffy-zwnlewu.

Jak ułożono program uroczystości?

- Akodemię pomyślano jako pewną całość skonstruowany, mówiąc w przenośni, na łuku od mroku do światła. Zaczyna ją marsz żałobny i za- kończy Sonata wiOstma Beethovcna.

- Czy to prawda, że ^^ akademii weznui udzistł państwo A. Radzka i P Lcwieeki?

Tak, to prawda. Nie mogę jednak udzielić paiu m(onnacyj co do ich program u Właime ustalamy te rzeczy

- Teraz kilka pytań ogólnych. Co pan &ądz.i o wspólocsntg poezji polskiej'"

I S

(10)

- P>-ł£inie jesi zbyt ogólnikowe. Mógłbym na me odpowiedzieć omó- wieniem tych poetów. których cenię: Bielskiego, Gałczyńskiego, Czuch- newskiego. Ważyka, Bardziej słuszne byłoby mówić o prądach niż o

ludziach. Ale i jedno, i dru&ic nie dałoby się zakończę przed północą.

- Jak pan ocenia grupę ..SkamamW,Jł

- Nic wiem. dlaczego poili specjalnie o nią pyta. Grupa taka sama jak każda iitna i łąk sarno jak wicie innych oparła nu falszyw-ym założeniu twórczyni.

- Sądzę jadnak, że ceni part przynajmniej niektórych poetów z tej grapy ? - Cenię Tuwima jako jedynko pioniera poezji w (ej grupie, Lechonia / a j jako przyjaciela Horzycy.

- A Słonimski?

- Owszem, czytuję w „Wiadomościach" Kroniki tygodniowe, z któ- rych da się wyciągnąć wniosek: dowcip nic zastsipi intelektu.

- A inni poeci ..Skamandra 37

- Q niektórych można by powiedzieć: „głupota jest też darem Bożym, ale nie należy jej nadużywać". Nazwisk nic wymieniam.

- Jak się pan zapatruje na pr^szlość naszej poezji?

- Widzę przyszłość w kierunkach propagowanych przez krakowską

„Linię", wileńskie „Pianymi lubelskie „Barykady"

Miałem ochotę porozmawiać jeszcze o teatrze. hksieńskim, sprawie Mi- riama-Przesmyckie go z redakcja ..Zclu'\ o kwestiach prasowych w Lu- blinie. ale powstrzymał mnie od tego wzgląd na czas poety. Na zakończę- nic pytani:

- Co pan powie o polskiej polityce gospodarczej'?

- Ano, wódka staniała...

- Dobra wódka nic jcsl zła - zauwazyl sentencjonalnie. seiskąjąc mi dtoii. na pożegnanie.

A . Ą kurier Lubelski" 1932, nr m

P R Z E C I W AMERYKAiN 1 Z A ( J I

Ameryka1 Gdy wymawiamy to wielkie słowo, pokiwa się cno w nas/ej świadomości niemal zupełnie przez pojęcie: Stany Zjednoczone. Niebotycz- ne ]»fOw^ęe, męst} wiszące md wodospadami i przepaściami, roje samolo- tów, królestwa nafty, stali, gumy i węgla. błyskawiczne pociągi i wreszcie Mabrion n o w e n n y , Nowy Jork, potworne zlewisko ludzkie, jakiego nie było jeszcze w dziejach starej ziemi - oto Ameryka w skali patosu.

Ale patos współczesnej Amerykt nie wyczerpuje ccch charakterystycz- nych tego nowego świata. Losy naszego globu kształtują się właściwie wci^ż jeszcze u zależności od koniunktur uieczmę młodej Huropy. ale czy tak jest istotnie, można by stwierdzić ?. cala stanowczością znalazłszy się poza kręgiem Europy, ekscentrycznym i egocentrycznym.

Kontynenty w latach powojennych dymią i kipią. W ogniu niespokoj- nosci wypala się nowa wartość, ściślej - nowe wartości Myli się ten, kio twierdzi, że Azja europeizuje się - ona się amerykanizuje. Miasia Chin, Japonii, Indii mają charakter międzynarodowych skupień typu Chicago. Detroit czy San Francisco. Kultura Ameryki, mająca układ raczej poziomy ni z pionowy, w przeciwieństwie do g i ę t k i e j kultury europejskiego Zachodu, bardziej jest przystosowana Jo nowych państw i du uniwerbalizujących się kultur, jak w Japonii, na gruzach kultur racjonalnych i tradycjonalnych

48

Szeroka - ale łatwa. pCłita cyfr - ale prwbawiona zagadek ustalona nu standardowych punktach - ale entuzjazmująca się i ndywidual izmem cu- dzym, amerykanizacja, zalewająca masowo milionowe rynki Azji. Au- stralii i obu Ameryk, najmniej może daje Się odczuwać w Afryce. Ałc są

/naki na ziemi i niebie, że dzicki swej pierwotnej żywotności kultura la rozplcni się po catym globie, zamykając go krata niewoLU splecioną z umysłowego ubóstwa i picniądzouladczcj Struktur, socjalnej

Pr/es^ość. w istocie rzec/y zaledwie stuletnia, oraz wychowanie pokoleń w czci dla pieniądza i równości. objawiąiąoej sic tym, żc wszystkie niemal miasta rtmery kańskie są jednakowe, a domy; karabiny m a s k o w e , wyroki sadów e.

hasła polityczne i filmy produkuje się seriami - od stempla - wszystko to w sumie daje mieszkańcom Slałów optymistyczne nastaw icrtic na dzień jutrzcjs/y.

I k / u os ki mtyn dnia nic jest tam bertroskim ze wz^tędu na poczucie inuuonj a y lilojioftczną beztroskę - po prostu wynika z bruku zamyślenia Sie

W każdym innym społeczeństwie reagowano by przynajmniej próbami przewrotu, jeżeli nie istotnymi rewolucjami, wobec takich zjawisk jak współ- praca policji i sędziów ze światem złoczyńców lub takich, jak morderczy wyzysk pracowniku w wielkich fabrykach USA. Przeciętny Amerykanin jest beztroski, ponieważ mc wnika w ic rzeczy: są? więc są. 1 koniec

Hipokryzja w kościołach, lundowiime muzeów nie /. potrzeby społecznej, ale gwoh zaspokojona kaprysu milionerów, prace naukowe w uniwersyte- tach pjirodiujących istotna nauki;, hazard gospodarczy, windujący es-czyści- cieli butów na Ludzi nadających ton Ameryce (kiepski lem) - oło minusy, które prędzej c/y później /alew zza oceanu przyniesie i E«rOpiC, Co mówię już przynosi.

My, znający amerykańską gumę, jadający w amerykańskich barach podbici przez jazzband. Forda, żyletki, prasę czerwoną i tym podobne zamerykani- zowane przedmioty, nie łudźmy się; jesteśmy coraz bliżej fatalnego dnia, w kiór\m szerokość fali pochwalimy bardziej nad jej ghjbtę

Chyba że kataklizmy wewnętrzne zniweczą tę ku [mrę w samej Ajncry- ce. u źródła, obalając glinianą moc dusz i żywotów opartych nie na etyce, nie na esletycc. nie na myśli i na przejem, ale na pomnażaniu samych w sobie cyfr brzęczących fclotem

„KuriL-rLuUdsfcL" lł32. nr 70

N A M A R G I N E S I E A R T Y K U L I K

LITERATURA W NIEPODLEGŁEJ POLSCE

I

Kiedy w Polsce mowa o literaturze i sztuoe. zawsze, nuntowolnic, przy- chodzi mi na myśl sprawa wiary pisar/a.

Każdy z nas ma własne lub pożyczone koitcepcjc natury światopoglą- dowej. każdy układa sobie formy fouta i /yein we wbisny swoisty spo- sób. Zresztą, może przesadzam jeśli chodzj o liryków - to nie każdy. Ale nie bawmy się w egzemplifikacjc.

Otóż sądzę, że owa filozofia dlatego lak słabe na ogól przynosi owoce i dlatego tak mizernie odbija się zarówno w twórczości pisarzy, jak też w icli życiu publicznym czy nawet osobistym, że nic ma onn charakteru wiary

Twótczość - to taki dziwny twór. Móry z byle czego powstać nie chce.

Jak dotąd najsilniejsze napięcie widzieliśmy u tych artystów, który cli świa- topogląd mi al natężenie fantastyczne liib u tych, których stiuktura psy- chiczna n u u ta diarakter religijny. Nie dość jest wiedzieć, w co wierzyć.

Trzeba wierzyć.

4«J

(11)

Oto jedna z prawd, które przemyślałem w związku z polemika o roli literatury,

I I

Wiara tfez uczynków jest martwa. Ktokolwiek wierzy w tęczy inne prawdy, winien 1 > 11 l samym naturalna koleją r / ^ / i • 1:1 ry: dn piaklykriwania icli.

Oto otwarła się polemika, zaczęła przez pana Adama. W polemice jakże wiele głosów stanęło kontra i to. sądzę, nic tyle dlatego. łeby obiekcje były mcrytocyc^nc łub żeby pisarze zaangażowani w rozgrywce rzeczywiście nie rozumi cli prostych i jasnych jejo słów. C liodzi !t> o to, że przyjęcie jego koncepcj i zmusza do rewizji własnych spraw, do przeobrażenia szeregu elementów własnego życia - a to są konsekwencje niemile 1 dla wielu nicslychanie trudne ze względu na ich słabość ludzką i artystyczna Taki na przykład S/cyawiej.

kiór^ 7. trudem dopracował się w literaturze byle czego, rzec?. prosta nie może zaryzykować ..byle c/ego" na r/ecz ewentualnej wielkiej przyszłości I dobrze. Ae me ryzykuje Przeohrażenie wewnętrzne moyloby kosztować go zbyt wiek, J f l k o wysiłek ponad miarę. Szcza wiej jest symbolem

H I

Jeżeli wychodząc z filozoficznych załozeń. wierzy się w walor rzeczy- wistości immanenliiej. a tym samym w wartości społeczne, można oprzeć

sLę. na koncepcjach pana Adama. Ale jeżeli się nic wierzy, jak Witkiewicz,, najbardziej dla mmc tragiczny pisarz współczesny?

Podkreślam raz jeszcze, chodzi O wiarę, nic /as o system. Tjlko bowiem z oddańia sit; jakiejś rzecz? tatą duszą, całym sobą powstaje dzieło sztuki.

Jeśli najważniejszą sprawą dla artysty jest jego artystostwo. powstaje dzieło stylu, niekiedy arcydzieła stylu. Zasięg Społeczny takiego UlWOTU jest ^la- by. Nie wywołuje silniejszych rezonansów i kontynuiicję może znale/ć tylko w następnym ogniwie, w nowym dziele stylu.

Natomiast artysta. który jest ezlowiekiem pcini, który ma Masną miarę i wiarę, tworzy dzielą ii/luki przodujące pokolenia. Niejednokrotnie kon- cepcje artysty bywają srcdntowaiiosciowe pod wzelędem intelektualnym, a mimo to .iasięg ich apołeczny j o t olbrzymi i. przedłuż się w głąb lat, idąc wieloma nawrotami echa. jak na przykład sztuka Matejki, Prusa. Nor- wida Z filozoficznego punktu widzenia światopoglądy ich nie wytrzymują krytyki. Natomiast na wysoki szczebel je wznoszą: żarliwość religijna wyznawanych praw i napięcie uczucia.

IV

Tu dochodzimy do rweczy nowej: napięcie uczucia. To jesł toH o c/ym mówił Słowacki:

..,On tuki wielki lof ogromnych ptaków I rozhukanych koni On nie kieiia...

Artyzm, którego harmonia ma charakter statyczny, poziomy, prze- znaczony j « t d l i podniebienia konsumenta Sztuka otwierająca wrota w nieznane, zdobywająca toh co się wydaje nie do zdobycia - ona dopiero bierze udział w kształtowaniu człowieka, ona dopiero ma walor wycho- wawczy.

Innymi sin wy: - mil

V

Istota sporu między gromady pisarzy a panem Adamem jest nieporozu- mienie terminologiczne, Kiedy Kaden mowi ..Państwo", to ma na myśli

tt

organizację prawną, opartą na pewnej wzajemności, pewne ciało socjalne, któremu się płaci podatki, a żąda obrony przed wrogami 1 zewnątrz i od wewnątrz.

Kicdy pan Adam mówi „Państwo4' - myśli: ..Ojczyzna wolna W

W rzeczach sztuki niezmiernie ważną a niedocenianą rzeczą jest jej źró- dło. Utwór powstajacy z. troski bezpośredniej o dobro społeczne ma więk-

szy ciężar gatunkowy ni£ utwory napisane na zamówienie, pośrednio nie- jako, nawet jeśli maja zrównoważone zewnętrzne cechy artystyczne.

Moralność twórcza wiele znaczy i nie powinna być zagadnwutem tak prze- milczanym jak dotychczas Jednakże nie kończy si<? ona na kwesii źródła sztuki. Istnieją i kwestie dalsze dzieło nie może wychodzić na świat w stanic na wpół doskonałym. Obowiązkiem artysty jest Opracowanie go według wszelakich sił swoich, lub zgaszenie Pól-Iwory i dziwatflą arty- styczne >le działaj a społecznic i niszczą teren z;i&ięgu dzieł prawdziwej sztuki dziwme szvbko.

M o przykład przytoczyć mogę fakt. że polskie drzeworyty ludowe, daw- niej zdobiące Ściany chat jako obrazy święte, zastraszająco szybko zostały wyparte przez oleodruki i chromo] itoyrafie czwarto- i piątriTzędnych maj- strów z Lipska. Frankfurtu i Częstochow)'. Strzeżmy się podobnego zjawi- ska w literaturze, bo - niestety - coś takiego już się dziać- zaczyna.

Czystość dzieła sztuki - dlaczego ktoś pisze dane dzieło: i czystość odro- bienia artystycznego jak ktoś pisze - oto dwie zasady moralności sztuki.

A oto trzecia. laur nie należy się artyście i me wolno mu spoczywać.

Niemoralne jest zjawisko, które obserwujemy zrei/tą codziennie debiutant zaczyna pisać, rzekomo w dwa luta zjialazł swój styl i już niczego nic poszukuje Pisze w „swoim stylu" książkę, dwie, cztery, osiem, dwa- dzieścia. be/ względu na toh że czas idite. świat Się przeobraza \ ?&

został w wyścigu sztuki wojującej na szarym końcu. Takie synckirraltie pojmowanie „własnego stylu to występek przeciwko trzeciej zasadzie moralności sztuki, gwałci bowiem sens twórczości «a rzecz odtwórezości, na rzecz stempla. W dziejach sztuki jest lak, jak w dziejach Ameryki: sława należy się każdemu konkwistadorowi nawet po wiekach, a zapomnienie Okrywa potentatów 1 milionerów juz po kilkunastu latach od icb upadku czy zgonu

VIS

Tc ostatnie uwagi, jak zresztą i wszystkie inne, są przetoczone me dla wypowiedzenia takiego czy innego poglądu. Seczdła uzupełnienia poprzed- niej dyskusji Wszystkie je widzę specie artykułu pana Adama.

,Xul(uni' I%3.nr5

„MIESIĘCZNIK LITERATURYISZTUKI"

W maju roku bierzącego wyszedł ostatni, podwójny numer pasma pt

„Miesięcznik Literatury i Sztuki" Zamknął on wydawnictwo rozpoczęte w roku 1934

„Miesięcznik Literatury i Sztuki1' był organem Komisji Atystycznej przy Związku Nauczycielstwa Pol&kiego Z ramienia owej Komisji byłem re- daktorem „Miesięcznika" niejako oficjalnym, niemniej jednak starałem się być (sądzę, że ze skutkiem) i redaktorem rzeczywistym.

1 9

(12)

Pipi-rio po wsiało po długim okresie przygotowawczym. podczas klórc- gu zamierzenia inicjatorów periodyku, panów Smulikowskiego i Machow- skiego, przybierały różną formę Projektowano wydawanie dorocznego almanachu artyslyczctego, dyskutowano sprawę jednodniówek. ktdrc uka-

zywałyby się xv miarę nagromadzenia materiału, była mowa i o miesięcz- niku. Ta ostatnia koncepcja zwyciężyła i zrealizowała się,

Potrzeba pisma związkowego o charakterze artystycznym od dawna juz była odczuwana przez szerokie rzesze członków Zw iązku. Toteż, gdy pismo ukazało się wreszcie, powitano je 113 ogól bardzo serdecznie.

Program redakcyjny przewidywał drukowanie prac oryginalnych w spół- ezjtsnych autorów polskich, w pierwszym rzęd/.ie tych.'którzy są w jaki- kolwiek sposób z-wią/^Tu z pracą pedagogtc/ną. A takich jest przecież w Police zastęp niemały.

Pozostałe punkty programu dadzą sic sformułować następująco, a) kon- takt z kulturą Europy przede wszystkim Zachodu, wyrażający się w arty- kułach informacyjnych, przekładach wybił riych autorow obcych oraz w numerach specjalnych, b) nacisk na życie artystyczne prowincji - ksżd>

numer „Miesięcznika" przynosił lisi / prowincji, obrazujący żjcie artystyczne Wił na, Lublina, Krakowa, Lwowa oraz innych miast i regionów Rzeczpospolitej; c) teoria szlaki w najszerszym znaczeniu Lego słowa. Ten punki programu real izowatio przeg zamieszczanie artykułów o charakterze fitozoficzno-csieiycznym Micinskiego, Kiońskiego. d-ra Stępniewskiego, d-ra Błausteina i uttlyth' d) zamieszczanie Utworów związanych [ęmattez- nic z pracą nauczycielską, psychologią dziecka itp.

W ciągu dwóch łat istnienia ..Miesięcznika" wyszło ostem naście numerów icjjo pisma, w tej liczbie dwa numery podwójne We wszyst- kich realizowano naszkicowany wyiej program. Oczywiście, na treść każdego numeru składały się poza tym ariyknly sprawozdawcze, omawiające aktualia oraz recenzje y książek i kronika międzynarodo- wa. Recenzje z książek dobietano w cdi ag klucza juz określonego w programie, przede wszystkim z ksiqżek nauczycieli-twórców oraz takich, klóre traktowały o pracy nauczycielskiej i o dziecku, a dopiero w drugim rzędzie - inne

..Miesięcznik Literatury i Sztuki"" jako pismo przeznaczone dla pewnej okieśłonej &rup\ zawodowej i społecznej me odegrał więEkicj roli w cza- sopiśmiennictwie literackim bezpośrednio. Zważywszy jednak, że docicra! do głuchych zakątków prowincji i tam niósł Światło Europy, natężałoby mu przyznać, iż spełniał poważną rolę. Fakt. ze czytelnicy z Tczewa, Nadworny i Dzisny mieli przezeń koniaki ze sztuką polska i europejską, wydaje nti się społecznie bardziej wą/ki, niż gdybf dawało ten kontakt (oc*yw iście w innym układzie t na innym poziomie) szczupłemu gronu pisarzy polskich Bo Miesięcznik" był jedynym chyba u nas pismem artystycznym obliczonym n i czytelników-la i kówb nie artystów

Kilka nazwisk, w dziale iwórcieości oryginalnej umieszczali swe utwory na lamach ..Miesięcznika": Arsztajnowa, Czechowicz, Fik, Gołębiowski.

Iwaniuk. Kłosowski, Madej, Maliszewski. Michalski, Morcinek. Mrozow- ski, Przyboś, Putrament. Rudnicki. Sulkowski j wielu innych

Likwidacja pisma została postanowiona ostakcznie w czerwcu roku bieżącego, wobec c^Cgo z początkiem nowego roku szkolnego ..Mie- sięcznik " nic ukazał się Powodem likwidacji „Miesięcznika" były jetfo deficyty.

„Studio"1193(9, nr

M U Z A W Y<: N A N C O W

Wicie się mówi i pisrt; o literaturze rosyjskiej ZSRR. natomiast tylko szczupłemu gronu wiadomo, żc Rosjanie, których kataklizm dziejowy wyrwał z granic ojczyzny i zmusił do tulączego bytowania na ziemiach całego świata, mają własną literaturfc własną poe/ję. Niełatwe są dzieje zewnętrzne tych ludzi, pracujących jako szoferzy, robotnicy, korektorzy i

Bóg wie kto jeszcze w różnych Stolicach Europy. O wicie irudnicjszc są ich żywoty wewnętrzne, związane ze świadomością diaspory, beznadziej- nością losów t bezsilnością wobec burzy, która wieje.

Niewielkie kółka literackie żarzą się w paiyżu, Tallinie. Pradze. War- szawie i iiuiych skupieniach emigracyjnych.

Tomiki wierszy Dow ida Knula. Władimira Ladinskiego,. Lwa Gomo- lickiego - że wymienimy lylko ifwiazdj pierwszej wielkości - ukazują się z rzadka i mijają ze słabym cclicm. żałośnie niewspółmiernym w stosunku do ich poeLyckiego waloru. Każdy pisarczyk, każdy rymopis stamtąd, z olbrzymiego państwa z domu niewoli, większy ma rozgłos niż ci dużej miar) pocci. 1 trudno się dziwić. Poezja nie popłaca, zas zą lamtymi prze- mawiają względy bliższe tłumom niżeli kult piękna.

Żyją et pocci emigracyjni w atmosfer/c, w której Bóg - pocieszyciel pobitych, jest blisko, a sprawy dnia codziennego odchodzą na pton dalszy.

£iemia porzucona wydaje im sic rajskim sadem, a wszystko, co się dzieje - długą tymczasowością. półsnem, półjawą.

+

Dokoła strasznej zbmt bo teść.

a gdzieś fam chwieje yię sad BoZy r jak aubrumy teią role

i lę.fkrtią ritfpustkowiach brzozy.,,

(G Klinger}

Nic mogąc znaleźć oparcia bezpośrednio w sprawach kraju, który staje s:ię dla nich zwolna mitem i legendą, zwracają stę ku dawnemu języków t rosyjskiemu, temu / bylin, sektanckicli opowieści, apokryfów o Księdze

trołęblanej. Wodzą oczyma za obrzędami słowiańskimi, za obyczajem sprzed wieków i wiążą to z mcsjanicznymi strofami o wodzach, którzy przyjdą, o chwili powrotu nad Wołgę, Okę i Kamę Trudny, stylizowany język sprzęga się r kunsztowną wersyfikacją współczesną i razem z cięż-

kimi od rozpaczy myślami tworzy pocinat> dtLszne jak czad, trujące cza- rem Anmeza sowieckiego materializmu, mistyczny spi rytuał izm przy- świeca jak słońce podziemne temu Światu poetyckiemu, w którym pradziadowie są ważniejsi od braci

...i marmurowa biet h-j^ofor

bielsza je&, ntift żjiczytó* śnieżny płaszcz;

bezlicych szęt&tó y/szak bezoka.

lecz błiska J pałhoska twarz.

Katdy z nas miodem

aby mógł mękę śmierci biieić, ma się w wian dztad&W nieskończony vi' pratr/efar kwrtltit gro im opleść.

(L <jnmolick]j)

To me tylko miodne, słowiańskie namaszczenie, ale i ślad dotknięcia Muz Rozprószeni hcznadziejnic, zwyciężeni jak mulo kto na świecie, nic ustają

21

(13)

przecież W tmdzLe poetyckim Kilka cienkich tomików wychodzi w Paryżu, S Rad drukuje coś tam w B^rlitue, praskie kółko zbiera się „W kręgu lampy",

tworzy kącik dyskusyjny, zwany „Domkiem w Kolomnic . Tu i tam ukazują się maleńkie razm i arami plakiciki poetyckie, pojedynczo i w seriach. Oto hSkil" czyli ..Pustelnia" dmkuje w Pradze kilka zeszycików po lń do 20 sl ronie. Zeszyciki te z w i s a j ą po dwa lub ir^y wiedze grona poetów z Pragi i skądinąd (J. Mcsscn. T Ratgauz. Ei C/egrincewa. K Nabokow) Oto w Warszattk wychodzi serin utytułowana „.Lin usw i econa'' to zeszyciki jeszcze mniejsze, obejmujące po kilka zaledwie utworów L.

Gornolickicgo, i I waska. G. Klingera. A Kondrat i cw a i innych Zamiast miejsca wydania widniej^ na tej serii nadruk .ŁNa emigracji1' -• jakże znany i jakie wymowny dla nas. Polaków,

Nierzadkie są pośród łych ludzi rozproszenia, nawal rękopisy. Stu- denci, rozbitkowie inteligencji za ladct sklepową, żołnierze, noszą po kie- szeniach kajety z wierszami, jak za romantycznych czasów To wiersze przepisane z tomików, z kącika poetyckiego jakiejś gazety codziennej, albo - 7. pamięci. Ale byiva też i inaczej: autorowic sami przepisują mozolnie tomy które nigdy nic ukazały się W druku i puszczają je w ohicg między najbliższych Rękopiśmienne tomiki są nieraz zdobione li- nojytanii, drzeworytami, rysunkami, a niekiedy, jak w tekstach Alcksicja Riemizowa. kunsztownie wywodzonych ng papierze średniowiecznym charakterem inicjałami i wy wij asami.

Jakaż to poezja"* Czy w stosunku do poezji sowieckiej ma więcej siły swoistej. artystycznej? Chyba tak, o ile z kategorii poezji sowieckiej wyłą- czymy to. co tam się przypadkiem znalazło, a więc Boiysa Pasternaka

Jeden przykład o niczym nie sianówl W sprawach poezji, lecz może nie będzie błędem przytoczenie tu utworu LWA GomoLickiego Przednawoł- mczne, elektryczne tratoy...i

PrtUbtómtłnrczne, elektryczne trawy, 0 przewodniki boskich sił!

Po jędrnych klingach czarną ławą ogniem kotwiczny eter bal

1 me trawiastą, krew zieloną iskry z korzeni skroś miąższ łodyg parł

ku górze, póki na ostrzach nie zwrs/y u te spadły w dusznej spieki tar.

Krowa i* kojący Świat Wszedłszy Strumienia, z g. e bv łeriiwtj sączy jus

po krOph wodę: wypija z promieniu famra&ego bUskoAd burz.

Ofo strudzony warz oddech się mąci, do krańców ziemi rośnie, i

tchnie błyskawicą, i cienki brzęk sfrącił z dvmiącycb wytęj niebios: grzmi' Piorun obala drtewa, chmury, domy, na słowa, czyny pożar spodl}

Stając się Ogniem, dymem chmur i gromem.

tra*a kołysze ziemski łwiat...

Tak więc „Irawa kołysze ziemski świat". a wiara ojców obiecuje temu pokoleniu, że będą mogli ,rw nawi zneti'\ co Sie wykłada po polsku, przej- 22

rzec w rajuŁ widzącymi się stać, gdy już nadejdzie rajski przebył po ży- wocie

Pod podobnym, choć nmicj stylizowanym znakiem snują się wierszo- wane kontemplacje Ładinskicgo. a także pozornie zimne* locz udręki we- wnętrznej pełne wizje Dowida Knuta.

Te trzy nazwiska: Gomolickij, Kmit, Ładinikij - warto parnięlać.

U W A G I O W O J N I E

Nie zamierzam pisać wyczerpującego artykułu o zagadnieniach wojny, chciałbym jednak wypowiedzieć się przynajmniej fragmentarycznie na ten temat Przede wszystkim fuine uwagi na lemat wojny

Póki będzie istniała ludzkość, będą istniały wojny. Je SI bowiem rzeczą nic do pomyślenia, abyśmy osiągnęli wizyscy. jak nas jest dwa miliardy na globie, warunki konieczne do wiecznego pokoju. Pierwszym 7 nich jest dobra wola. a niewątpliwie powszechność dobrej woli zniszczona zostanie dopiero w Królestwie Niebieskim Drugim jest brak konfliktów między grupami ludzkimi (rasami, narodami, państwami), na co się nie zanosi Przykłady federacyjne organizmów państwowych, takich jak Stany Zjednoczone .Ameryki Północnej czy Brazylii, nic nie znaczą,

bowiem tam chodziło o mieszkańców jednolitego innicj lub więcej po- chodzenia i jednolitej kultury oraz cywilizacji, w wypadku Stanów Zjednoczonych] Am | ery ki] Północnej] - o Anglo sasów, w Brazylii o ludność pochodzenia hiszpańsko-portugalskicgo. Ale już przykład wojny Południa z Północą w Stanach, będącej właściwie wojna świata anglosaskiego z hiszpańsko-lacińskim. dowodzi kontplikacji. rzeczy, gdy w grę wchodzą dwie różne kultury.

Gdy chodzi o Europę, przy całej unifikacji cywilizacyjnej (wdrażającej się w tym, że żvcic miasl całego kontynentu upodabnia się z roku na rok.

że pr/y drogach Skandynawii. Italii, Polski. Grecji czy Francji tak samo wyrastają stacje benzynowe czerwone i niebieskie), rozszerzają się ten- dencje dzielące wielkimi limami narody zamieśzkalc na lvm półwyspie ol- brzymiej Agi.

Trzeci wreszcie warunek należy do rzędu zjawisk biologicznych istnia- ła, istnieje i również na pewno istnieć będzie duża grupa ludzi obdarzo- nych charakterem wojennym Onih nawet gdyby nie było powodu do wojny, potrafią jq wywołać, ponieważ to jest ich żywioł, ich sens istnienia Oni są motorem wojen napastniczych, agresywnych i podpalaczami

pokoju.

Psychologia nas uczy, że redukcja typów psychologicznych jest absur- dem I że w miarę, juk płyną dzieje, człowiek rózniczkuje sie l komphkuje coraz bardziej. Abyśmy wszyscy mieli się stać łagodnymi owieczkami

pokoju, marzyć nawet nie warto, tym hardziej ze wśród tysiąca „owie- czek1' wystarczy, aby się znalazły trzy wilki.. Wszy stkie warunki, o których była mowa wyżej, mogą stanowić piękną kanwę dla utopii (co by było, gdyby jednak. . itp )h ale ich prosty sens jest aż prostacki: wojny są rze- czywistością, wrojny będą rzeczywistością.

Skoro tak rzeczy stoją, to może warto znaleźć jakieś dobre strony w tym, co nieuniknione?

J e s t ich m a ł o . z a r ó w n o z p u n k t u w i d z e n i a j e d n o s t k i , j a k i zbiorowości- Przede wsaystkim Tozbrst między dwoma organizacjami państwowymi powoduje w następstwie konsolidację tych grup. Jest ona silniejsza niż jakakolwiek inna, bo opiera się na sentymencie braterstwa broni i na selekcji materiału ludzkiego Smutno mówić o

2 3

(14)

ludziach, z których ka/dy jest suhoctzietłnycn światem ..materiaI ludzki". Iccz przy masowym charakterze wojen współczesnych to właśnie jest prawda I nie zamykajmy na mą O C Z U . Na wojnie śmierć jesl milionowa, owadzia, przewodząca na myśl zagładę stad szarań- czy, Eccz i braterstwo staju się milionowe, żołnierz rozumie żołnierza i więcej nawet, rozumie wrogiego żołnierza. Z czasem wytwarza się tędy nowy pomost pokojowego współżycia skłóconych narodów, gdy

„góra" narzuca coraz bardziej okrutne środki walki, a żołnierskie serca stają się coraz bardziej ludzkie.

Łatwiej jest być nieludzkim w handlu, przemyśle i innych pokojowych formach życia spolcezncgo niż na wojnie. Uczłowieczenie człowieka - pierwsza zdobycz wojny

Powiada święty Augustyn; „Czlgwiek jedynie wtedy jest zwyciężony, gdy mu przeciwnik zabiera rzecz umiłowaną Jeżeli jflsl więc przywiązany do rzeczy, które nic mojją mu być odebrane, staje się niczwalczonym".

Ta w iclka prawda czasu wojny odbywa próbę ogniową i przenika do wszyst- kich. Kto wszczyna bój o cJiLeb, inaczej walczy niż ci. co za wolność giną, kto na w ojnę ruszył o dobro swej społeczności. mniejsze IM szanse ZWjaęstTO niż CJ. co za ,. impandeiabilia" głowę oddają Słowem. zr krwawego zmagania się wychodzi jak z ciemnej kipieli idealizm, a lo tez w iele wane

Polska" 1999, nr tg Józef Czechow tez

W

k s i ^ / k i n a d e s l j o e

Pikvj

K R Z Y S Z T O F S I W C Z Y K

Ludzie

f

których znacie

właśnie odeszli, skoro honorujecie w sobie kEi

zaktualizow ane brednie. Kolega przejdzie czerwonym szlakiem przez góry i morza, n kóleźćńka mocno atakuje kolumny

A rki Noego, powi adas z Pewnego dnia odplyni ecie bez nantas zczei i1 a, bez fety skolonizuje was mrowie organizmów Do niedawna

przyglądałem się mechanizmom rozsądku, które pchają wtó w objęcia innych, w grymasy współuzależmcrua

otvką spraw ważnych, spraw d o b r e j i uczciwego życia Ewidentnie, iytterobi wrażenie: ekstremalne warunki, jakich nigdy nic zaznałem, dawka kasująca wszelki herezje.

Nie wtem. jak mógłbym wam pomóc. Może pow iem cos 0 sobie. Przypadek bez historii. Po prostu nigdy

nic mnie nie spotkało. Wszystko działo się poza mną.

Słyszałem jakieś nawoływanie, gdzieś w oddali ktoś mobilizował moje sny Narastał zgiełk intencji,

próśb i przekleństw W końcu zrezygnowałem z dalszej drogi Od tamtego czasu me |>odpadam pod żadne paragrafy.

Sprawy zwyczajnie o b c h o d y Sie bez moje go udziału Tylko w chwilach zwykłego zwątpienia żywię nadzieję 1 was.

Eiolftluw Tuhcłr>ki rrp Big Bwlhcnr j' inne wiersze Wydawnictwa Adam MarTH-jJck. loruft 2CHH. sh. 51t.

JIRTST&W Marticwu:?,: WietJSt g<invr t.dohtt, Wdawtustatt Pr/cdiwil, Wutiizawa 200?. m. 59.

Krł.winf Kurnik: A/rr.sJti. Wydawnictwo No^y Wursinu* 2002, ias. ' 4 nlb.

Rftlldjiii Z-idura Aflpiwfrfhi. W\da™ic[wD Biura Literackie, Wrocław 20tt4, ra 95 + 5 nlb

Hanusi Suskft: Ctf/d w piachu. Wydawnictwu CzMTW, Wtftmec 2004„ 52.

tujttiiLus^ Kurzawa. Wfiął f-iwa prywatnoić, Wydnwmcftwi JEfcookti*: Zielono Wifa

2003, a . 53.

Paulina Pic^uoLa: Pawnti. Wydawnictwo MBCR. Lublm 200;?, sn,

Alicja Hmlon Wimae t .trmetrJt. Wyduwniclwn Akademii Rolnicza LuMiil sa 107.

Wojciech Kas u: Fr&pfyw cieni. WydftWflktWKł litry, WJIIH/JIWJI m

Morze północne

w&flug Toma su Thmstrómita

t,

Filantropia fal zakłada jednak pewien rodzaj przyzwolenia, o którym nic nie wiesz.

Zdiije się, że dla ciebie być zabranym z tego świata oznacza blamaż pozoru, nieodwołalną klęskę przyszłych projektów, koniec kredy tu zaufania,

jakim obdarzasz podobnych tubie petentów. Trochę umiaru, błagam.

48

4«J

(15)

Nic przykładałbym do tego aż takiego znaczenia. lak da mczego zresztą Sposob wygasania morza powinien przypomnieć ci lat<t spędzone w szybkim tempie zmian, między grzechem oczekiwania, a pokutą

efektu, t ten czas pomiędzy, który wypełniłeś całym mnóstwem Lokalnych

diagnoz.

naciąganych usprawiedliwień i nowych otwarć stary ch przesadów Owszem. kwestia eharakterologii jest tu me do przecenienia.

Z pewnością istnieje klimat niedomówień, w którym niknie większa ezęść twojego 4yciah prż>TlńteŹnych ty IkotobLe marzeń, które pozwalają

spać spokornie zmtyni zowanym sn urn. jakie co noc nachodzą etę

bez spccjali k.j pmczyiiy, jesli wziąć pod uwagę to, co dzisiaj wiatry o snach.

Wolałbyś jednak doczekać czegoś nie z lej ziemi. czegoś tak karkołomnego, jak. me przymierzając, ziarnko poezji, które tkwi w każdym

twierćaciullabecie.

Drobinko, twoje rozterki sa dla mnie powodeni poważnych utrapień Tymczasem obserwuj morze, które kończy skę szczęśliwie.

l i .

lego dnia Cale odmówiły posłuszeństwa. Chodziliśmy po wodzie.

Wszystko zaczęto się układać. Uzyskaliśmy pewność, że nasze

podejrzenia były jedynie rodzajem metajęzyka, który wyprowadził nas na manowce właściwego rozumienia spraw Byl to dzień powrotu na łono pisma Hochszlaplerka wschodów i zachodów słońca okazała się banalmc

prosta.

Su ia|lo oddaliśmy do Lombardu, miłość poszła pod młotek.

Zwinęliśmy kram. planszę decorum i kot, a Śmierci zakopaliśmy

w piachu.

Udało nam się zapomnieć i każy wrócił do swoich prabLeniów

Tak jak ty myślę, że pr/ys/cdl moment na solidną prozę realistyczną.

Wszyscy mamy podobne oczekiwania, zwłaszcza teraz, kiedy tyle się mówi o powrocie do podstawowych dylematów ducha, o namyśle nad

potrzebami człowieka w dobie szalejących iluzji autentycznych zbawień.

My ślę, że nic ais stoi na przeszkodzie, żeby spróbować JCS/JCZJ; raz.

Ryzyko zmartwychwstania nit może być dla nas żadną przestrogą.

Skoro więc postanowione, mcch się ziści, drobinko VVVjdż z wody; a ja napiszę do ZtCCra

On postawi parafkę.

Ty postaw krzyżyk

Kwestia nawyku

i .

Zgrabne doktryny zmierzchu weszły tu w nawyk Masz je we krwi, chociaż, promienie słońca

deregulują monolityczne niebo, jednak przejście zatoki

w otwarte morze zwiastuje zaorana piaża i wy plewiony cmcniarz.

Ldąc pod wiatr zapominasz o odległości, którą wyznocząją

konkurencyjne cele zdezelowany falochron i skorodowany wrak.

2.

Czynione co krok. radosne nftapitulocje wychodzą naprzeciw twojej grotesce, dodająsił frazesom, z jakimi zameldowałeś się tu. na krańcu iadu, tupiąc nóżkami w głuchąziemię,

podmokłe piekło samych obietnic, z którymi dawniej rozstawałeś się bez cienia zan^ natomiast teraz nulka pretensji

inauguruje profetyczną symfonię inwektyw.

3 .

Słyszymy twoje wołanie, cząsteczko. Dzielimy z.tobą atomy i prestiż samotności. Łączymy się w bólu za utraconym w pośpiechu Czasem Masz wciąż do dyspozycji tałą skarbnicę niepokojów, którą otw iera przychylny ci zawsze odmęt przeszłości, w jaldm giną wszelkie dylematy ducha, zdezynfekowanego w przejrzystych wizerunkach

prosektory jnycli idoli.

4.

E-ormałnic nic mamy ci nic do zarzucenia. Jesteś zorientowany na mielizny. Koniec świata nic stanowi dla ciebie wydarzenia umcgo niż powTÓi do lektury dziecięcej cz\ tanki lub dzieiuiika pokładowego kogoś w- ostrej dcmencji, kogoś kto uznał się za rozbitka na wyspie Nadziei, regularnie pustoszonej przez analogicznych rozbitków, proklamujących podmiotowość w urojonym zaimku.

5.

Przebrany na okres kwarantanny w żałobę,

masz teraz szansę skatalogować cały złom swoich interpretacji, tak zęby przy następnym tego rodzaju wLdoku.

nasza uwaga mogła skupić się na zbadaniu powodów.

dU których jeszcze tu jesteś, skoro ruc bardziej błędnego nic jest ci pisane Co nie ulega kwestii?

48 4«J

Cytaty

Powiązane dokumenty

Spojrzałem w dół. Kurtka i koszula nosiły ślady zakrzepłej krwi. Krew była czarna. On mówi p o polsku? — dziwił się szewc nie patrząc przy tym na mnie, lecz na Staszka.

- Panowie, ratujcie! Ja leż Iwowiak. ale opanowali się natychmiast, tylko wyłszy. - My mieszkali na Zadwórzańskiej, pod trzynastym. - Ta daj spokój, Franek. Nie widzisz, że

Codziennie sam dla siebie staję się zagadką, nie umiem odróżnić snu od rzeczywistości, mój zielono-purpurowy nerw środkowy nie jest na tyle czuły żebym porywał się

doktoiyzowal się na Uni- wersytecie Łódzkim (1971) na podstawicroz- leatru.. Kwartalnik „Akcent&#34;jest od początku swego istnienia fig8o r.) drukowany przez Lubelskie

Jego utwory przetłumaczono już na około lfl języków, między innymi na angielski (często w ich tłumaczeniu bierze udział sam pi- sarz), francuski, włoski, norweski,

Rozwiązanie nasuwało się zresztą samo — skoro nau- ka dowodzi, że światem rządzi przypadek (przynajmniej na po- ziomie molekularnym, który jest ostatecznie poziomem, gdzie

Rzecz jest stara i dobrze znana, problematyka jednak dopiero obecnie analizowana naukowo (Woj- Zarysowanc komplikaqe w sporządzeniu właściwej definicji zna- czenia

Ciekawe jest, że jak zestawi się daty zachowanych świadectw szkolnych, to okazuje się.. że pomimo zmian miejsca zamieszkania, popowstaniowej tułaczki, chodzenia do różnych