• Nie Znaleziono Wyników

JSfe. 4 9 (1383). Warszawa, dnia 6 grudnia

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "JSfe. 4 9 (1383). Warszawa, dnia 6 grudnia"

Copied!
14
0
0

Pełen tekst

(1)

JSfe. 4 9 (1383). Warszawa, dnia 6 grudnia 1908 r. Tom X X V II.

TYGODNIK POPULARNY, POŚWIĘCONY NAUKOM PRZYRODNICZYM.

PRENUMERATA „W S ZE C H Ś W IA T A ". j PRENUMEROWAĆ MOŻNA:

W W arszaw ie: ro c z n ie r b . 8 ; k w a rta ln ie r b . 2. j W R e d ak cy i „ W s z e c h ś w ia ta " i w e w sz y stk ic h k się g a r- Z przesyłką pocztow ą ro c z n ie r b . 10, p ó łr . r b . 5. i n ia c h w k ra ju i za g ran icą.

R e d a k to r ,,W sz e c h św ia ta “ p rz y jm u je ze sp raw am i re d a k c y jn e m i c o d z ie n n ie o d g o d z in y

6 do 8 w ie c z o re m w lo k a lu re d a k c y i.

A d r es R ed a k cy i: K R U C Z A JSfe. 32. T elefon u 83-14.

O S T A C Y A C H I P R A C O W N I A C H Z O O L O G I C Z N Y C H W E U R O P I E I IC H Z N A C Z E N I U D L A N AUKI.

Gdy chodzi o poważniejsze s tu d y a z za­

k re s u n a u k zoologicznych, rzeczą p ier­

wszorzędnej w a g i j e s t w y b ó r odpow ied­

niej pracow ni, gdzie znaleśćby można po ­ t rz e b n y i św ie ży m a t e r y a ł w odpowied­

niej ilości, oraz u rz ą d z e n ia niezbędne do techniczn eg o w y k o n a n ia pracy. P ra co ­ w ni tak ic h j e s t sporo, lecz znajom ość ich nie w ychodzi poza gran ic e ciasnego kół­

k a fachowców. Noszą rozm aite n azw y i w różnej z n a jd u ją się zależności od licznych in s ty tu c y j nau kow y ch . P o n ie ­ waż m ają b a rd z o w y b itn e znaczenie w s ta ły m rozw oju n a u k biologicznych w o ­ góle, a zoologii w szczególności, przeto nie od rzeczy będzie poznajom ić szerszy ogół n a s z z tego rodzaju in s t y t u c y a m i o pierw sz o rzę d n e m znaczeniu naukow em .

Szerzej cokolw iek znane j e s t tak ie ła- b o r a to r y u m w Neapolu, założone s t a r a ­ niem całego s z ere g u zoologów n iem ie c ­ kich, głów nie prof. A ntoniego Dohrna.

Stoi ono w isto c ie n a w ysokości swego zad ania pod w zględem fachow ym . B ędąc

w swoim czasie pierw szą i j e d y n ą sta e y ą zoologiczną, miało ta k i n apływ k a n d y d a ­ tów, że okazało się k o rz y s tn e m zapropo­

nowanie w s z y s tk im pań stw o m europej­

skim współudziału w d alszym je g o roz­

woju.

P od egidą D o h rn a p o w sta ł więc i n s t y ­ t u t m iędzynarodow y, p a ń s tw a e uropej­

skie bow iem (z niełicznemi w y ją tk a m i) zgodziły się n a opłacanie czynszu wza- m ian za rez e rw o w a n ą odpowiednią ilość pomieszczeń, b ę d ą cy c h w rozporządzeniu in s ty tu c y j n a u k o w y c h , lub m inistery ów oświaty. P r o te k t o r a t pozostał j e d n a k w r ę k u niem ców, k tó rz y po siadają na jw ię ­ k sz ą ilość miejsc.

P ro te g o w a n i in sty tu c y j n au k o w y c h , a l­

bo m in iste ry ó w ośw iaty o trz y m u ją n ie ­ zb ę d n e urzą d z e n ia n a s ta c y i bezpłatnie.

I s tn ie ją poza te m i m iejsca dla szczuplej ilości osób p ry w a tn y c h , wobec je d n a k ogrom nie w ygórow an ej op łaty są one d ostępne tylk o dla ludzi bardzo zamoż­

nych . Niezmiernie b o g a ta fauna zatoki neapolitań skiej i znaczne środk i m ate- r y a ln e , ja k ie m i s ta c y a rozporządza, u m o ­ żliw iają ześro dk ow an ie w Neapolu całego r u ch u zoologicznego, s k u tk ie m czego j e s t możność w y d a w a n ia ta m t a k w y b itn y c h

(2)

770 W SZEC H ŚW IA T JM® 49

i p o w ażn ych w y d a w n ic t w j a k „Flora u n d F a u n a des Golfes vuii N e a p e l“ (mi­

mo n iem ie c k ie g o t y tu ł u m onografie tu w y d a w a n e są w c z te re c h ję z y k a c h : n ie ­ m ie c k im , f ra n c u s k im , w ło skim i a n g ie l­

skim), „Zoologischer J a h r e s b e r i c h t 11, s t a ­ now ią c y je d n o z n a jp o w a ż n ie js z y c h źródeł bibliografii zoologicznej, i „M itteilungen d e r zoologischen S ta tio n in N e a p e ł“. Pu- b lik a c y e te, w y d a w a n e pod r e d a k c y ą prof.

P. M ayera, z a w ie r a ją r e z u l ta t y n a jw s z e c h ­ s tr o n n ie js z y c h badań, często w y c h o d z ą ­ c y c h d aleko poza g ran ic e z atoki neapo- lita ń s k ie j.

Lecz w obec o gro m n ego r o zw o ju badań samodzielnych', N eap o l w s z y s tk ic h po­

trz e b ju ż nie zadowala. Zro zu m ian o to d obrze wre F r a n c y i. Prof. L acaze - Du- th ie rs, ten pion ier zoologii now oczesnej, w ła s n e m i ś ro d k a m i p o s ta ra ł się o u t w o ­ rzenie s ta c y j zoologicznych n a d w u p r z e ­ ciw le g ły c h b rz e g a c h b o g a ty c h mórz f r a n ­ cuskich; j e g o s ta r a n ie m i z je g o funda- cyi p o w sta ło l a b o r a to r y u m m o rs k ie w Roscoff, n a d O ceanem A tl a n t y c k im u wy­

b rzeża B re ta n ii, i w B a n y u ls s u r Mer na b rz e g u m orza Ś ród z ie m n eg o , w d e p a r t a ­ m encie W s c h o d n ic h P iren ejó w , w b ezpo­

ś re d n ie j blizkości Hiszpanii. Będąc p r o ­ feso re m u n i w e r s y t e tu p a ry sk ie g o , w y j e ­ d n a ł dla o b u d w u s u b s y d y a m in is te ry a ln e i oddał j e pod p r o t e k t o r a t Sorbony.

Dziś, d w a te la b o r a to r y a s ta n o w ią p o d ­ s ta w ę rozw oju zoologii fra n c u s k ie j i wr c ało kształcie tej n a u k i g w a r a n t u j ą f r a n ­ cuzom je d n o z m ie js c poczesniejszych.

S z e ro k ą s w ą a u to n o m ią i d o stę p n o śc ią d la cudzoziem ców p r z y c z y n ia ją się do ro zp o w sze c h n ien ia sam o d zieln y ch b a d a ń w n a js z e rs z y c h s fe ra c h m ię d z y n a ro d o ­ w ych . M ając faun ę j u ż zupełnie specyał- ną, s ta n o w ią one w n a u k a c h zoologicz­

n y c h n iezbęd ne p r a w ie uz upełnienie N e ­ apolu, k tó re m u pod w ielo m a w zględam i nie u stę p u ją , często n a w e t ta m te js z ą sta- cyę p rzew yższając. Szerzej d o stę p n e d la sfer s tu d e n c k ic h , n iem ało p r z y c z y n ia ją się do p r z y g o to w a n ia całego s z e re g u mło­

dych badaczów, k tó rz y z n a jd u j ą t u ta j n a d e r s p rz y ja ją c e w a r u n k i p rac y . K ie ­ row nictw o ich p o w ierzo n e j e s t u n i w e r s y ­ te to w i p a r y s k i e m u i po śm ie rc i zasłużo- |

nego fu n d a to r a L a c a z e -D u th ie rsa zarząd prac o w n i w B an yuls s. M. (L aboratoire A rago) objął prof. J e rz y P ru v o t, wraz ze s w y m a s y ste n te m dr. Racow itzą, d y r e k ­ torem zaś p ra c o w n i w Roscoff został z a ­ służony prof. Yves Delage. K ażdy z nich j e s t jed n o c z e śn ie re d a k to re m po w ażnych czasopism zoologicznych, p ierw szy: „Ar- chiv de zoologie e x p e rim e n tale e t genć- r a l e “, objęty przez niego po śmierci La- caze-D uthiersa, d r u g i wydaje: „Archiv de Biologie g e n e ra le “. Obadwa p ism a w y ­ pełnione najczęściej ro zp ra w a m i wykoń- czonem i w wryżej w sp o m nian ych labora- toryach i pod k iero w n ic tw em t a k z n a­

n y ch badaczów, od pow iadają m niej wię­

cej działalności wydawmiczej s ta c y i ne- apolitańskiej.

P oza te m F r a n c y a p o siada k ilk a j e s z ­ cze stacyj pom niejszych, n a w sz y s tk ic h sw ych południow ych, zacho dn ich i pół­

n o c n y c h wybrzeżach; są one u t r z y m y w a ­ ne przez rozm aite in s t y t u c y e naukowre, lub też wchodzą w sk ła d z n aczn iejszych u n iw e rsy te tó w . W y m ie n ię tu tylko: p ra ­ cownię m o rs k ą w Marsylii, z a w ia d y w a n ą przez ra d ę t a m te js z y c h wyższych z a k ła ­ dów n a u k o w y c h ; w Cette (na w ybrzeżu m orza Śródziem nego) gdzie k sz ta łcą się przew ażnie stu d e n c i u n i w e r s y t e tu w Mont- pelier; w Arcachon, pod B o rd e a u s, nad basenem , u tw o rzo n y m tam przez ocean A t l a n ty c k i, sta c y ę biologiczną założyło

„Societe scientifiąue d ‘A r c a c h o n “, ze w spółudziałem r a d y u n i w e r s y t e tu w Bor- deaux . O s ta tn ia ta p rac ow nia przyczy­

n ia się do p o p u la ry z a e y i w iedzy zoolo­

gicznej pośród licznej rzeszy t o w a rz y s t­

w a m iędzynarodow ego, k t ó r a odwiedza tę miejscowość k ą p ie lo w ą przez rok cały praw ie. A k w a ry u m ta m te js z e po siada sporo ła d n y c h okazów fau n y oceanicznej.

Mówiąc o p r a c o w n ia c h zoologicznych w e F ra n c y i, pom inąć nie m ożna insty tu- cyi, k t ó r a choć nie j e s t sa m a przez się fra n c u s k ą , leży j e d n a k w g r an ic ac h F r a n ­ cyi i dzięki n a d z w y c z a jn e m u b o g a c tw u zatoki, n a d k tó r ą leży, oddaje niespożyte u słu g i n a u k o m biologicznym. Mówię t u o „rossy jskiem la b o r a to r y u m zoologicz­

nemu w V illefranche s. M. (o 3 k ilo m e­

t r y od Nizzy). Na n a d e r b o g a tą faun ę

(3)

N» 49 W SZ E C H Ś W IA T 771

ty c h okolic H aeckel i Y oigt zwrócili ju ż uwagę w ó sm ym d z ie s iątk u la t u b ie g łe ­ go wieku. Lecz dopiero n a p oczątku os­

tatn ie g o dziesięciolecia w ie k u X I X s t a ­ raniem 3-ch profesorów zoologów: Ko- rotn ew a, Folia i B a rro isa założono tu n iew ielką s ta c y ę m o rsk ą . Po k ilk u la ­ ta c h Foli zaginął w j a k i e j ś ekspedycyi, B arrois u s tą p ił i sta c y ę „ odziedziczyć prof. Korotneft z Kijowa. W y je d n a w sz y s u b s y d y u m rząd u ro ssy jsk ie g o i konce- syę na pom ieszczenie od rz ą d u fra n c u s ­ kiego, Korotneff rozszerzył la b o ra to ry u m i uczynił j e p o w ażn ą i n s t y t u c y ą n a u k o ­ wą, k tó rą w swoim czasie odwiedzali, ko ­ rz y s ta ją c z jej usług, ta c y uczeni j a k Haeckel, Kowalewski, Culni, Ju lin . Sta- cya ta, w y s y ła ją c kolekcye oraz k o n s e r ­ w ow any m a te ry a ł do b a d a ń w gran ice Rossyi, oddała jej b adaczom zasadnicze usługi. Dziś, z pow odu b r a k u środków , u rząd zenia V illa fra n k i nie s to ją na w y ­ sokości swego zad ania, z ra c y i je d n a k nadzw yczaj bog atej f a u n y tego wybrzeża i dogodnej do połowów zatoki, zoologo­

wie zapom nieć nie m o g ą o Villafrance, gdyż dla n ie k tó r y c h b a d a ń stan o w i ona j e d y n y w E uropie p u n k t odpowiedni. Jej liczne b rak i w k a p ita ln y sposób są w y ­ n a g ra d z a n e przez w a r u n k i natu ra ln e .

N a czelny m je j d y r e k to r e m j e s t ciągle prof. Korotneff, p o sia d a jąc y s ta ły c h za­

stępców w osobach d-ra M. Daw idow a i W ł. Gariajew a.

N a w ybrzeżu m orza A d ry a ty c k ie g o m a ­ m y dwie sta c y ę zoologiczne, z k tó ry c h je d n a p o s ia d a w dziejach zoologii dość w y b itn e znaczenie. J e s t to lab o ra to ry u m w Tryeście.

Z n a jd u je się ono w ścisłym związku z u n i w e r s y t e te m w ie d e ń sk im i posiada w y b itn e g o k iero w n ik a w osobie je g o pro­

fesora, d-ra H a tscheka. W y d a w n ic tw a s ta c y i t r y e s te ń s k i e j połączone są z p ra ­ cami w ied eńskiego i n s t y t u t u zoologicz­

nego u n iw e rs y te c k ie g o w j e d n ę całość, w y c h odzącą to m a m i p. t. „A rb e iten der zoologischen S ta tio n zu T rie st u n d des zoolog. I n s t i t u t s d e r U n iv e rs ita t W ie n .“

D r u g a p rac o w n ia — w Rovigno, n ied a ­ leko T r y e s t u —j e s t n a u słu g a c h akwa- ry u m be rlińskiego, k t ó r e s ta m tą d czer­

pie liczne i w spaniałe swe okazy. O ile p ierw sza k o n c e n tru je u siebie „au stryac- k ą “ zoologię, o tyle d r u g a czasam i ty lko służy j a k o m iejsce dłuższych i pow aż­

n iejsz y ch badań, gdyż w razie p o trz e by zarząd a k w a ry u m berliń skiego nie od­

m aw ia swej pomocy dla u łatw ia n ie po­

łowów i badań.

R y sza rd Błędowski.

(Dok. nast.).

Pr. M. YERWORN.

P R O C E S Y Ś W IA D O M O Ś C I Ł)-

Już od n a jd a w n ie js z y c h czasów zjaw i­

sk a św iadom ości pojm ow ano ja k o pro ce­

s y ściśle zw iązane z mózgiem. W sza k ż e nie zawsze ta k było. Za czasów Hom era przypuszczano, że dusza m a sw e siedli­

sko w sercu; często bowiem, w razie z ra n ien ia można było widocznie za u w a ­ żyć ogrom ne znaczenie teg o o r g a n u dla całego u stro ju . N a w e t A ry s to te le s m ie ­ ścił w se rc u świadomość i m yśl, ro zu m u ­ j ą c w n a stę p u ją c y sposób: m ózg nie mo­

że być siedliskiem duszy, g dyż t a z w ią ­ zana j e s t z życiem, życie j e s t tylko tam , gdzie ciepło, a ciepło j e s t w ciele ludz- kiem we krwi. K re w n a to m ia s t z n a j ­ duje się przew ażnie w sercu nie w m ó ­ zgu, k tó ry , w idziany n a tru p a c h , okazy­

wał się zupełnie b e z k rw is ty m i podług A ry s to te le s a , mógł by ć raczej oziębia- czem k rw i, niż s ie d lisk iem duszy. T y m ­ czasem H ipokrates i inni przed n im u g r u n to w a l i ja s n o i d o kład nie pogląd, że mózg j e s t siedliskiem zjaw isk, bezpo­

średnio zw iązanych z p rocesem św iado­

mości. P o g lą d te n przeszedł do m e d y ­ cyny; ro zw ija n y n a s tę p n ie przez Galena p rz y ją ł się w średniowieczu, s k ą d n i e ­ k tó re je g o p ierw ia s tk i d o sta ły się do n a ­ szy ch czasów.

Dziś też u w a ż a m y mózg za siedlisko świadomości; późno j e d n a k sto su n k o w o

i) A rty k u ł te n zn a jd u je się w zw iązk u z a rt.

tegoż sam ego autora, ogłoszonym w 45 i 4G naszego pism a p. t. Z ja w isk a w p ie rw ia stk a c h u k ła d u nerw o w eg o .

(4)

774 W S Z E C H Ś W IA T No 49

n e m i dziedzinam i. W s k u t e k różnego u k ła d u i b iegu ow ych w łó k ien daje się z a u w a ż y ć i s to tn a ró żn ic a p om iędzy d z ie ­ dzin am i czuciowym i i ru c h o w e m i z j e ­ d n ej stro n y, a n ie z n a n e m i s fe ra m i k o r y mózgowej z d ru g iej. W łó k n a p ierw s z y c h ro z b ie g a ją się po p o w ie rz c h n i m ózgowej d ro g ą p ro m ie n is tą , d r u g ic h zaś p rz y b ie ­ r a j ą do tej k i e r u n e k s ty czn y. F le ch sig n a z w a ł j e a s o cy a c y jn e m i, poniew aż łączą m iędzy sob ą p o jed y ńcze części k o ry m ó ­ zgowej. Uczony t e n w y k r y ł n a s tę p n ie różnicę, leżącą w r o z w o ju ty c h dw u ro­

dz a jó w włókien. Czuciowe i ru c h o w e z a ­ raz po u t w o r z e n iu się w p e łn i s ą rozw i­

n ię te , „d ojrzałe", t . j . osłonięte j u ż p o ch ­ w ą r d z e n ia kręg o w e g o ; a s o c y a c y jn e zaś d o jrz e w a ją z a led w ie w c ią g u w ielu n a ­ s tę p n y c h m iesięcy. J e ż e li z w ró c im y t e ­ ra z u w a g ę n a o d p o w ia d a ją c y t e m u d u ­ c h o w y rozwój dziecka, w id z im y, że je g o m ię śn ie i o r g a n y z m ysłó w od u ro d ze n ia są j u ż rozw inięte; dzied ziny ru c h o w a i czuciow a m o g ą b y ć zaraz czy n ne, g d y ty m c z a s e m w yższe życie duchow e, j a k zdolność w y o b ra ż e ń i m y śle n ia , nie i s t ­ n ie ją wcale i m o g ą r o zw ija ć się dopiero z b iegiem czasu. W t a k i m razie łatw o p rzy p u ścić, że F l e ę h s i g a o śro d k i a s o c y a ­ c y jn e z o s ta ją w ś c is ły m z w ią zk u z z a w i­

ły m proce se m św iadom ości. Odpowied­

nio do teg o dało się w y k r y ć zapomocą z ja w isk p a to lo g ic z n y c h , że zb u rz e n ie p e ­ w n y c h ob szarów tej d z ie d z in y j e s t z w ią ­ zane z o d pow iedniem i z a b u rz e n ia m i ż y ­ cia p s y c h ic z n eg o , n ie ra z w b a rd z o c h a ­ r a k t e r y s t y c z n e j postaci.

T y le o s to s u n k a c h n a p ow ierzchni k o ­ r y m ózgow ej. T eraz n a s u w a się p y t a ­ nie, w j a k i sposób za w sp ó łud ziałem o w y c h dziedzin p o w s ta je p r o s t y lu b z ło ­ żony a k t św iad o m o ści? M u s im y t u zno­

w u przypom nieć, że w łó k n o k o m ó rk i zw o­

jo w e j lub o r g a n u czuciow ego p rze n osi ty lk o p e w ie n rodzaj p ro cesu , m ia n o w ic ie ! p od raż n ien ie d y s y m ila c y jn e . J e ż e li więc pojed yńcze okolice m a j ą się połączyć, u s k u te c z n ia się to za p o ś re d n ic tw e m dy- s y m ila c y jn e g o pod rażn ienia, biegn ącego p rzez drogi nerw ów . Możemy sobie w y ­ obrazić, że p r z e b ie g a ją one nadzw yczaj s k o m p lik o w a n ą sieć u k ła d u n e rw o w e g o

z je d n e j okolicy do drugiej, zawrsze w p e w n y m p raw id ło w ym po rządku; pomi­

mo, że drogi w łókien istotn ie są t a k za­

wiłe, że zaledwie n a jg r u b s z ą ich wiązkę m ożem y śledzić.

P y t a m y następ nie, przez j a k i e drogi i sta c y e b ieg n ą pod rażn ienia d y s y m ila ­ cy jne w różnych procesach świadomości?

Zadaniem n asze m j e s t rzecz tę rozjaśnić, a p ra g n ą c jak n a jle p iej z niego się w y ­ wiązać, m u sim y rozw ażać p roces n ajm niej złożony. J a k ie n a p rz y k ła d d rogi i s t a ­ cye p rz e b ie g a p o d rażnien ie służące za podkład w rażeniom w zro k o w y m ? Jeżeli d o s tr z e g a m y j a k i ś przedm iot, k w i a t d a j ­ m y n a to, n a te n c z a s św iatło idące od niego powoduje, za p o śre d n ic tw em k o ­ m ó re k zm ysłow ych, p o drażnienia d y s y ­ m ilacyjne k o m ó re k zw ojow ych oka (rys.

1, S,).

S c h e m a t s t a c y i i d r ó g n e r w o w y c h c z u c i a w z r o k o w e g o , w y o b r a ż e n i a , p o s t ę p o w a n i a w o l i i o d r u c h u .

U g ó ry lin ia łu k o w a oznacza p o w ierz ch n ię m ózgu w ielk ieg o , po d n ią w y o b ra żo n a część rd z e n ia k ręg o w eg o , na p ra w o oko, n a le w o m ię­

sień. S, p ie rw sz a sta c y a k o m ó rk i czuciow ej w sia tk ó w c e oka, 8 , d ru g a s ta c y a w m ózgu śro d ­ kow ym , S3 tr z e c ia w o k o lic y w zro k o w ej k o ry m ózgow ej. A n e u ro n k o ja rz ą c y w o śro d k ach aso o y acy jn y ch . M, sta c y a ru c h o w a w korze m ózgow ej, Mj sta c y a ru c h o w a w rd z e n iu k ręg o ­ w y m , z k tó re g o n e rw p ro w a d z i n a le w o do m ię­

śnia. O sta tn ia sta c y a m oże b y ć p o d raż n io n a nie ty lk o przez ru c h d o w o ln y w y s ła n y z M2, lecz ta k ż e p rzez z w y k ły odru ch , u d z ie la n y w y łąc z­

nie p rze z n e u ro n y zw o jó w k rę g o w y c h Sp, np.

p rzez p o budzenie sk ó ry . P rz e s trz e ń w ię c od do m ięśnia j e s t og ó ln ą dla k ilk u dróg, schodzą­

c y c h się w M,.

Z ty ch o sta tn ic h , przez w łók na n e rw o ­ we, p odrażn ienie zo staje odprowadzone do k o m ó re k zwojowych mózgu śro d k o ­ w ego (rys. 1, S2) j a k o p ierw szej stacyi,

(5)

JSfo 49 W SZ E C H ŚW IA T 775

s k ą d przez w łókna ich do staje się do p o tyliczn ych płatów kory mózgowej, u z n a ­ nych, j a k w iem y, za okolicę wzrokową.

Tu p odrażnienie przechodzi n a cały rząd k o m ó re k (Sj), k tó r y c h spow odow ana tem przem ian a m a te ry i zw iązana j e s t z na- szem uczuciem w zrokowem k w ia tu . Są to w a r u n k i fizyologiczne, k tó re w chwili s pełnienia się d a ją n a m w rażenie w zro­

kowe, b ęd ą ce s u m ą w sz y stk ic h w a r u n ­ ków razem w ziętych. Rzecz zrozumiała, że w procesie ty m nie bierze u działu po­

je d y n c z y łań c u c h neuronów , j a k w idzi­

m y n a załączonym ry su n k u . W iem y przecie j a k różnorodne b y w a ją w rażenia w zrokow e i ja k ie m nóstw o kom órek o różnych w łasn ościach znajduje się w oko­

licy wzrokowej. P a trz ą c n a św ia t o ta­

czający, nie dozn a je m y czucia jed nej czerwonej lu b niebieskiej plam y, lecz w i­

dzim y niezliczoną ilość z ja w isk n a j b a r ­ dziej złożonych. Nasze czucia p raw ie zawsze są złożonej n a t u r y i odpowiednio do tego n i e u s ta n n ie zachodzi rozkład ogrom nej ilości kom órek, spowodow any podrażn ien iem dy sy m ilac y jn em . Jeżeli zaś z a m k n iem y oczy, lu b do strz e g an y przedm iot zginie nam z pola widzenia, n a ty c h m ia s t p rzez a u to re g u la c y ę , j a k ju ż widzieliśmy, po w raca daw niejszy s ta n rów now agi i ko m ó rk i s ta j ą się zdolne do p rzy ję cia nowry c h podrażnień. Powyższy w y k ła d odnosi się do zja w isk a czucia pro ste g o i to n iety lk o w okolicy wzro­

kowej lecz t a k samo w słuchowej, s m a ­ kowej, do tykow ej i węchowej. J e d n o ­ cześnie z czuciem może w y s tą p ić w spo­

sób p r o s ty r u c h dowolny. Zauważmy też, że często łącznie z o trzy m an em w r a ­ żeniem w zro ko w em w y k o n y w a m y pe­

wien ru ch określony. J a k się to odbywa?

Otóż w idzim y, że w ta k ic h w ypadkach, j a k powyżej, zachodzi p rz e d e w sz y stk ie m proces p o d raż n ien ia n a dro g ach nerw ów przenoszących; nie kończy się on je d n a k W k o m ó rk a c h okolicy wzrokowej (rys. 1, S3), lecz biegnie dalej przez w łókna aso- c y a c y jn e do ośrodków kojarzących. Przez pobudzenie k o m ó re k a s o cy a c y jn y c h p o ­ w sta je w yobrażenie, poprzedzające w y ­ konanie ru c h u , k tó re w ty m w y p a d k u j e s t w y o b ra ż en ie m odpowiedniej reak cy i

ruchow ej. S t a m t ą d bodziec z o s ta je prze niesiony bezpośrednio, lub przez inną okolicę a socyacyjną do ośrodków r u c h o ­ w y c h (rys. 1, M2), gdzie znowu określo­

na g ru p a k o m ó re k zostaje pod rażn ion a dysym ilacyjnie. To kom órki w y s y ła ją bodziec za p o śre d n ic tw em długich w łó­

k ien ne rw o w y c h przez n a jg łę b s z e części mózgu do okolic, leżących po przeciw nej s tro n ie rd ze n ia kręgow ego (Mj), i tu k o ­ mórki, będąc podrażnionemi, o dprow adzają ostatecznie bodziec przez n e rw y do m ię­

śni. T ym sposobem g r u p a m ięśni zo­

s ta ła w prow adzo na w r u c h i podczas, k ie d y one działają pojedyńczo lub zbio­

rowo, u sk u te c z n ia się równocześnie pro­

s ta lub złożona czynność woli.

Tłum. W. Sawicka.

(D ok. nast-.).

A. M IC H E L - LEV Y .

S Z T U C Z N E O D T W A R Z A N I E S K A Ł I M I N E R A Ł Ó W .

(D okończenie).

U de rz ają ce p o tw ierd zenie potężnego w pły w u pozornie m ineraliz u ją ce g o nie­

k tó ry c h topnikó w w d ro b nych ilościach, działających przez czas dłuższy, zaw dzię­

czam y najc ieka w sz e m u dośw iadczeniu MorozewTicza (1898 r.), — dośw iadczeniu z szkłam i lip a ry to w em i. Rozdział swej pracy, gdzie rzecz tę t r a k tu je , M. rozpo­

czyna od przy po m n ien ia naszego d o św iad­

czenia w ty g la c h platyn ow o - iry dow y ch (10% irydu), w y trz y m u ją c y c h ciśnienie powyżej tem p. 1 000 stopni. Mówiąc n i ­ żej o działaniu wody pod ciśnieniem, po­

w rócim y do w yników przez nas o trz y ­ m anych: szkliwa granito w e i porfirowe felzytyczne zam ien iły się w łyszczykowe ortofiry. Zdaniem Morozewicza dla w y ­ w ołania prze sy c e n ia w szkliw ach k w a ś ­ n y c h potrzeba czegoś w rodzaju bodźca;

bodźcem tym może być p a r a wodna, jak również ślady k w a s u wolframowego.

Morozewicz w ziął szkło lip ary tow e (od­

s e te k krzem ionki = 78), dodał do niego l°/0 k w a s u wolfram owego i m asę tę

(6)

W S Z E C H Ś W IA T M 49 776

u t r z y m y w a ł w t e m p e r a t u r z e 800 — 1 000 sto pn i w p rz e c ią g u 14 dni. Po t y m cza­

sie u tw o r z y ły się s m u g i b ia ła w e i żółto- szaraw e. P ie rw sz e u j a w n ia j ą pod m ikro -

•skopem k r y s z t a łk i d w u p ir a m id a ln e k w a r ­ cu; d r u g ie — cienkie żółte i ró ż n o b a rw n e b lasz k i b io ty tu . N a d to p o w s ta ły sfero- l ity i d robn e k r y s z t a ł y sa n id y n u , zro­

śn ięte bliźniaczo w e d łu g p r a w a k a rlsb a d z- kiego. T a k te d y n iep ospo lita s y n te z a Mo- roze w ic z a u sta la , że t r z y g łó w ne części sk ład o w e g r a n i t u m ogą być s z tu c z n ie w y tw o rz o n e d r o g ą s u c h ą poniżej 1 000°

j e d y n i e przez d o d a n ie do z b ity c h szkliw 1% kwTa su w olfram ow ego.

A b y zdać sobie s p ra w ę z w p ły w u , j a ­ ki w y w ie r a t e n to p n ik w ilości t a k n ie ­ wielkiej i w te m p e r a t u r z e w y r a ź n ie niż­

szej od t e m p e r a t u r y topliw ości całej m a ­ sy, m u s im y s ię g n ą ć do je d n e j z g łó w ­ n y c h s y n te z H a u te fe u illea , m ian o w icie s y n te z y a lb i tu w o becności n a d m i a r u w o łfra m ia n u sodu. M etoda, j a k ą z a s to ­ sował, p o lega ła, w e d łu g niego, n a r o z p u ­ s z cz e n iu k r z e m ia n u g lin u w w olfram ia- nie so d o w y m i n a d ł u g o tr w a łe m o g r z e ­ w a n iu m ieszanin y . H au te fe u ille je d n a k ż e n ie om ie sz k ał z azn aczyć, że je ś li t e m p e ­ r a t u r ę p o d n ie s ie m y t a k w y soko, ab y o trz y m a ć stop j e d n o r o d n y , to w r e z u l t a ­ cie p o w s ta je ty lk o em alia szk lista.

Po b e z o w o c n y c h p r ó b a c h o t rz y m a n ia k r y s z t a łó w a lb itu n a p o d o b ień s tw o in ­ n y c h p lag io k ła z ó w i s p ra w d z e n iu t y m sposobem n a s z y c h w y n ik ó w , to z n a cz y n ie p o w o d z e n ia p o d o b n y c h u siło w a ń , D ay i Allen z d ecy do w ali się n a w zn o w ien ie do św ia d cz e n ia H a u te fe u illea ; p r z y g o t o ­ w a li oni szkliw o a lbito w e do sko n ale j e ­ d n o ro d n e, sp ro s z k o w a li j e b a rd z o d o k ł a ­ dn ie oraz zmieszali z n a d m i a r e m wolfra- m ia n u sodu po dobnie s p ro sz k o w a n y m ; m asę t ę o grze w ali w te m p e r a t u r z e 1100°

w p rz e c ią g u 8 dni, poczem s tw ie r d z ili obecność w t y g lu tylk o d w u szk liw n ie ­ je d n a k o w o ciężkich, j e d n e g o n a d dru- giem .

Z ab rali się z a te m do d ru g ie g o d o ś w ia d ­ czenia, k tó re trw ało 17 dni w tem p . 900°.

T y m ra z e m w s z y s tk ie d r o b n e z ia r n a s z k l i ­ w a alb ito w e g o w y k r y s ta l iz o w a ł y się, nie

sto piły się j e d n a k i nie u tra c iły swego ksz ta łtu ; ciężar wł., w łasno ści optyczne, sk ła d chem iczny, po p rz e m y c iu i oczysz­

czeniu zap om ocą k w a ś n e g o s ia rc za n u so­

du, o dpow iadają albitowu z dom ieszką 0,02°/o b e z w o d n ik a s iarczaneg o oraz 0,16%

k w a s u w olfram ow ego. D ośw iadczenie to, posia da jąc e w ielkie znaczenie t e o r e ty c z ­ ne, zdaje się dowodzić, że w d a n y m w y ­ p a d k u k w a s w olfram ow y działa raczej j a k o m in e ra liz a to r niż jako to pn ik ; n a d ­ to t y m sposobem dośw iad czen ia Moro- zew icza n a d sz kliw am i lip a ry to w em i zy­

s k u ją o bjaśn ie n ie i u spraw ied liw ien ie.

Z astosow anie w^ody pod ciśn ie n ie m nie doprow adziło w c ią g u o pisyw anego o k re ­ s u trzeciego do w y n ik ó w t a k in te r e s u ją ­ cych, j a k sta p ia n ie n a o gniu z t o p n ik a ­ m i i bez nich. W in a s p a d a n a p r z y r z ą ­ dy, j a k i e m i rozp o rz ą d za m y , i nie bez po­

ż y tk u będzie, je ś li podkreślim y j e d y n y ich brak: nie j e s t e ś m y jeszcze w p o sia ­ da n iu naczynia, k tó re b y m ożn a było bez­

k a r n i e ogrzew ać między 350°— 500°, z a m ­ k n ą w s z y w n iem h e rm e ty c z n ie n a d m ia r wody. J e d y n y m etal, w y t r z y m a ły n a t e m p e r a t u r ę czerwoności, to p l a t y n a z 10°/0 - ową do m ie sz ką iry d u . Stop ten dobrze się je s z c z e t r z y m a w t e m p e r a t u ­ rze j a s n e j czerw oności i k u rc z y się, p ę ­ k a ją c dopiero w te m p e r a t u r z e oślepiają­

cej białości. J e s t on je d n a k ż e n ie z m ie r­

nie p o r o w a ty i w p rz e c ią g u k ilk u godzin przep u sz c za gazy i pary, z n a jd u ją c e się pod w ielkiem ciśnieniem . N a p o m k n ę liś­

m y j u ż wyżej o n a s z y c h d o św iadczeniach z 1891 r.: stw ie rd z iliś m y w ted y , że szkli­

wo k w a ś n e , sproszk o w an e bard zo d okła ­ dnie, s p a ja się w t e m p e ra tu rz e 1 000°

p rzez p rze o b ra ża n ie się n a p e r y f e r y i zia rn w k r y s z t a ły ortokłazu; je d n o c z e śn ie tw o ­ r z ą się cienkie b lasz k i b r u n a t n e g o łysz- c z y k u i d ro b n e o śm iościany spinelu.

K w a rc nie po w staje. M usim y j e d n a k ż e przypom nieć, że w ż a d n em z t y c h do­

św iadczeń w o d y niezw iązanej w t y g l u n ie od kryliśm y . K ilka do św ia d cz e ń z n a ­ cznie późniejszych (1904 i\), w y k o n a n y c h ze w s p ó łp ra c o w n ic tw e m m ego p r e p a r a ­ to ra, A lb e r t a M ichel-Levyego, po zw alają sądzić, że w te m p e r a t u r z e około 800° w obecn ości w od y pod ciśnieniem m ożna

(7)

Na 49 W SZECHS WIAT 777

o trz y m a ć połączenie w ody z szkliw am i k w aśnem i, i n a w e t je zwilżyć.

Spezia za ją ł się rozpuszczalnością k rze ­ m ionk i w roztw orze w o d n y m k rzem ian u sodu w p e w n y c h w a ru n k a c h stężenia, czasu i te m p e ra tu ry . Pom ysłow y p r z y ­ rz ą d pozw ala m u rozpuszczać k w a rc pod ciśnien iem w ro zm a ity c h te m p e ra tu ra c h w części najb ardziej gorącej i poddaw ać k ry sta liz o w a n iu w najzimniejszej części przyrządu; „ g o i“ on przy tem „ ra n y “ k r y ­ ształów u trą c o n y c h lub połam any ch , od ­ r a d z a ją c y c h się w te n sposób znacznie prędzej w k i e r u n k u osi, niż prostopadle do niej. N a w ia se m zauw ażm y, że w roz­

tw o rze 2% -ow ym k rz e m ia n u sodu t e m ­ p e r a t u r a 330 s to p n i bardzo dobrze n a d a je się do rozpuszczenia kw a rc u. N a to m ia st o k o ł o -230° n a s tę p u j e przesycenie, i k w a rc łatw o się k r y s ta liz u je .

P. D. Q uensel ostatnio urozm aicił i po­

tw ierd z ił do św iadczenie Morozewicza; Ko- n i g s b e r g e r i W. J. Muller wznowili n ie ­ k t ó r e d ośw iadczenia pod ciśnieniem , do­

d a ją c do r u r y P rie d e la filtr w e w n ętrzny , u m o żliw ia ją cy odosobnienie n ie k tó r y c h utw orów .

A. B ru n z G en ew y z a k om u niko w ał n ie ­ dawno, że o trz y m ał sferolity chalcedono- w e w o b sy d y a n ie z L ip a ri (75,4°/0 k r z e ­ mionki), o g rz e w a ją c te n o sta tn i w ciągu 14 dni w te m p e r a t u r z e 510—550 stopni.

Szkliwo to o dk ształca się pod wolno w z r a s ta ją c e m ciśnieniem około 790°; staje się e k sp lo z y jn e m m iędzy 880 a 902°, i p rze o b ra ża się w t e d y w pum eks, w yd zie­

lają c azot i k w a s chlorowodorowy; wrody szkliwo to je d n a k ż e podobno nie zawiera.

J e ś li z p u n k t u w idzenia h isto ry i sko­

r u p y ziem skiej, ze ch c e m y z reasum ow ać w y n ik i o trz y m a n e w dziedzinie syntez, to m ożem y j e podzielić n a pięć k las głó­

w n y c h , d o tyczący ch: l-o s k a ł w y lew nych, 2-o s k a ł g łęb in o w y c h , 3-o u tw oró w fu- m aroli i wód te r m a ln y c h , 4-o m inerałów osadów, i s tn ie ją c y c h od czasu osadzenia się t y c h o s ta tn ic h i pozostających j e s z ­ cze dzisiaj n a dnie mórz; w reszcie 5-o u tw o ró w m eta m o rfic z n y ch czyli p o w s ta ­ ły ch n a s k u t e k p rze o b ra ża n ia się w s z y ­ s tk ic h skał i osadów pod w p ły w e m cie-

! pła z a g łę b ia n ia się i zagrz e b y w a n ia , pod w pływ em k rąż ą c y c h w g łęb ia ch cieczy, wrreszcie pod w p ły w em czynników m e­

c hanicznych, to w a rz y s z ą c y c h w szystk im in n y m p rzy c z yn om prze m ia n i s pajania.

Byłoby dla nas rzeczą niem ożliwą w y ­ łożyć przedm iot pow yższy n a w e t w za­

r y s a c h ogólnych oraz w ym ien ić główne jogo rozdziały. U w a żn y c zytelnik spo­

strzeże zresztą, że s ta p ia n ie zapomocą ognia w yczerpało nieomal, j a k się zdaje, s y n te z y pierwszej g r u p y ,—sk a ły w y le ­ wne.

D r u g a g r u p a —skały g ł ę b i n o w e - o c z y ­ wiście pow sta ły w obecności w o d y pod ciśnieniem; je d n a k ż e o sta tn ie badania zd a ją się w sk a z y w a ć pew ne znaczenie wr ty m względzie s ta p ia n ia z topnikam i, k tó re d ziałają jako m ineralizato ry, albo jeszcze lepiej sta p ia n ia z s u b s ta n c y ą s p a ­ j a j ą c ą (cem entem); p rzy p o m n ijm y bo­

wiem, że n a le ż y się w y s trz e g a ć doc ie ra ­ nia do t e m p e r a t u r y topliwości m in e r a ­ łów, ja k ie się chce w ytw orzyć, takich, j a k ortoza, albit, kw arc.

W trzeciej g rupie cz y n n ą rolę g r a ją u la tn ia n ia oraz działanie n ie k tó r y c h p a r n a śc ia n y otworów, przea k tó re uchodzą.

P o w s ta w a n ia utworów' tej g r u p y w głębi dowodzą rów n ież s y n te z y w r n r a c h z a m ­ k n ię ty c h , pod ciśnieniem. N ależą t u p o d ­ noszące się w górę n a fty i węglow odory w ulkaniczn e, k tóre, w e d łu g Moissana, praw d o p o d o b n ie p ow sta ły przez rozkład przez wodę w ę g lik ó w metali.

W czw artej g rup ie trz e b a b a d a ć o s a ­ d y kolejne, s tr ą c a ją c e się w roztw orach soli; co dotyczę osadów lagu n ow ych, to w chodzą w r a c h u b ę c hlo rk i potasowców, s ia rc za n y w od ne ziem a lkalicznych (gips) albo bezwodne (an dh yd ry t); z osadów g łęb sz y c h — s tr ą c a n ie się fosforanu w a ­ pniowego w osadach w ap ie n n y ch . W r e ­ szcie s p ra w y bardziej złożone m u sz ą w y ­ tłu m ac z y ć p o w s ta w a n ie dolomitów w s ą ­ siedztw ie z sy p u ją c y c h się r a f k o r a lo ­ w ych , ze w spó łu d z ia łem isto t żyjących, t a k ic h j a k otw ornice i t. d.

W reszcie, p ią ta g r u p a j e s t n a jo b s z e r ­ niejsza. Zaliczyć t u n a le ż y p rze d e w s z y - s tk i e m m etam o rfizm przez zetkn ięcie I (kontaktow y), stop nio w o p rze o b ra ża jąc y

(8)

778 W SZ E C H ŚW IA T M 49

się w m etam orflzm ogólny, szczególnie w głęb ia ch geo sy n k lin a li; od łu p k ó w n a ­ s tę p u je p rzejście do gnaj sów, od ty c h o s ta t n ic h — do g ra n itu ; w s z y s tk o w s k a z u ­ je , że p r z y c z y n ę d z ia łają c ą s ta n o w i i n ­ te n s y w n y obieg k rz e m ia n ó w potasowco- w y c h pod ciśnieniem i w w yso k iej te m ­ p e ra tu rz e .

Do tej sa m e j g r u p y n a le ż y m nó stw o i n n y c h przem ian: p o w s ta w a n ie w ęgla i t. zw. m in e r a ln y c h m a te ry a ló w opało­

w ych; d e s ty la c y a w iększej części n a ft z ciał n a g ro m a d z o n y c h skam ieniałości;

ob ieg z im n y c h ro z tw o ró w k rzem io n k i, w y w o łu ją c y p o w s ta w a n ie k r z e m ie n i w osadach w ap ien ny ch; wreszcie m eta so m a - toza czyli p rze o b ra ż a n ie się pod w p ły ­ w e m czyn n ik ó w w tó r n y c h w s z y s tk ic h m in e rałó w , w y s t a w i o n y c h n a obieg wód z im ny ch i ciepłych.

D y n a m o m e tam o rfiz m może sp o tę g o w ać p ow y ższe s p ra w y w s k u t e k s w y c h efektów m ec h a n ic z n y c h : k ru sz e n ia , bud o w y ka- t a k la s ty c z n e j (cem en to w ej), d ru zg otó w ta r c ia , p r a s o w a n ia i rozciągania; ale z d a­

j e się, że n ie w ą tp liw ie u s ta lo n e m z o s ta ­ ło, że samo c iśn ie n ie bez u d z ia łu ciepła nie j e s t w s ta n i e w y w o ły w a ć g łęb o k ic h przeobrażeń; pod t y m w z g lę d em ciekaw e i, z d a n ie m na sze m , p r z e k o n y w a ją c e są d o św ia d cz e n ia Spezii.

Nie m niej liczne i z a jm u ją c e są za­

g a d n ie n ia , p o w s ta łe na s k u t e k syn tez, w ażne j u ż nie z p u n k t u w id z e n ia geolo­

gicznego, ale dla ro zw ią z a n ia k w e s t y i z dziedziny c h e m ii fizycznej i m in e r a lo ­ gii. Co d o ty czę tej dziedziny , to w id z ie ­ liśm y j u ż z resztą, że s ta p ia n ie n a ogniu, s ta r a n n ie sto so w an e do n a t u r a l n y c h g r u p m inerałó w , u m o żliw ia d o k ład n ie jsz e u j ę ­ cie i u z u p e łn ien ie da n y c h , j a k i e p o s ia d a ­ m y o ró w no po stacio w ości ( k rz e m ia n y w a ­ pniow e, m ag n e z o w e , g lin o -k rz e m ia n y so­

du i t. d.).

Z obaczym y niżej, że te o r y a e u te k ty c z - na um ożliw ia c o na jm n ie j z m ian ę p u n k t u widzenia, z k tó re g o sądzić m o żn a o p o ­ r z ą d k u k rze p n ię c ia g łó w n y c h s k ła d n ik ó w s k a ł i z k tó re g o m ożna ok reślić ilości po- j e d y ń c z y c h m inerałów , g r u p u j ą c y c h się w p o sta c i m ie s z a n in y e u te k ty c z n e j, to zn a cz y k r y s ta liz u ją c y c h się je d n o c z e śn ie .

S y n te z y s k a ł zapomocą s ta p ia n ia n a ogniu potw ierdziły p rze d e w s z y s tk ie m i s t ­ n ienie d w u różny ch o kresów krzepnięcia w t e m p e r a t u r a c h odm iennych: nasze p ł y t ­ ki sztucznego b a z a ltu o trz y m aliś m y po d w u okresach o d m ie n n y c h ogrzew ania;

p ierw s z y , w t e m p e ra tu rz e w yższej n a d 1 500°, dał ty lko duże k r y s z t a ły perydo- tu, d r u g i —w t e m p e r a tu r z e 1 300°, w y p e ł­

nił luki między niem i m ik ro lita m i labra- d o ry tu i p iro ksen u. Badanie s k a ł ro d zi­

m y c h p rze c iw sta w ia te m u p rz e k o n y w a ­ j ą c e m u p rzykła d o w i zaledw ie j e d n ę ano ­ malię, i to pozorną: n ie k tó re and ezy ty, m ianow icie te, k tó re pochodzą z P u y s (gór stożkow ych) w u lk a n ic z n y c h Owernii, z a w ie r a ją obok m ik rolitów p iro k se n o w y c h d ro b n e k r y s ta lity p e ry d o tu , z re s z tą n ie ­ liczne; t a k te d y m in erał o s ta tn i, nie t w o ­ rzą c k ry sz ta łó w w p ie rw s z y m okresie, w y k r y s ta liz o w a ł się b ardzo późno, jeżeli u w z g lę d n im y w y s o k ą te m p e r a t u r ę , w k t ó ­ rej, j a k wiadomo, się topi. Mamy t u do czyn ienia z k w e s ty ą m asy, k tó r ą teo ry a e u te k ty c z n a tłu m a c z y n a m znakom icie.

W y tw a r z a n ie sztuczne l e u k o te fr y tu zapomocą o g rze w an ia w d w u o d s tę p a c h czasu, na wzór stosow an eg o w o t r z y m y ­ w aniu bazaltów , w y ja ś n ia n a m in n y w y ­ j ą t e k od r e g u ły e m piryczn ej k rze p n ię c ia w p o rzą d k u topliwości: wiadomo, że n a p e r y f e ry a c h w ie lk ic h k r y s z ta łó w le u c y t u z n a jd u ją się w rostki, skła da jąc e się z k r y s z ta łk ó w p irok senu , m in e ra łu z n a cz ­ nie łatw iej topliw ego od leu cy tu. W y n i ­ kiem p ierw s z e g o o k r e s u o g rzew an ia w w ysokiej t e m p e r a t u r z e s ą w yłącznie szkielety w ielkich leucytoedró w , m niej lub w ięcej rozw in iętych, z a w iera ją c e w pró żnia ch sz k lis te ciało. W c ią g u d r u ­ giego okresu, w t e m p e ra tu rz e 1300°, le u ­ c y t r o śn ie i p rz e s trz e n ie szkliste k u r c z ą się, tw o rz ą c k ro p elk i i w ieńce, a szkliwo w re szc ie częściowo przeob raża się w k r y ­ s z ta ły piroksenu. T a k więc tu ta j te o ry a e u te k ty c z n a nie j e s t p o trz e b n a do w y ­ tłu m a c z e n ia p o rz ą d k u k ry sta liz o w a n ia ; częściowe w cześniejsze p o w sta w a n ie p i­

r o k s e n u przed le u c y te m j e s t ty lk o p o ­ zorne.

Co dotyczę n ie p r z e r w a n e g o s tr ą c a n ia się t le n k u ż e la z a w o -ż e la z o w e g o (Fe30 4)

(9)

JSTs 49 W SZECHŚW IAT 779

w ciągu w sz y s tk ic h okresów krzepn ięcia skał, to p iony ch na ogniu, w y tłu m a c z y ­ liśm y to zjaw isko w 1882 r. przyjm ując, że od b y w a się t u r e a k c y a m iędzy z a sa ­ dami, n a w z a je m się zastę p u ją c e m i; je s t to s p ra w a bardzo podobna do d z ia łan ia wol­

n y c h jo n ó w Vogta.

W p r a k ty c e stw ierdziliśm y byli, że po sto p ie n iu ogrzew anie zb y t k r ó tk o trw a łe n ajczęściej s tw a rz a zaledwie szkielety k ry sta lic z n e , analogiczne z o trz y m an e m i przez D a u b re eg o , kied y topił lerzolity i m e te o ry ty . „Jeśli skrzep m ag m a ty c z n y , up rzed n io stopiony, p rz e trz y m a m y d o s ta ­ tecznie długo w -tem peraturze nieco niż­

szej od tem p. topi. u tw o ru szukanego, to m ożna go później szybko ochłodzić i je d n a k ż e stw ierdzić pow sta n ie m ikro- litów i k r y s z ta łk ó w id e n ty c z n y c h z k r y ­ s z ta łam i skał w u lk a n ic z n y c h rodzim ych".

Z tego spo strz eż e n ia w^ynika wielkie z na­

czenie te o ry i k r ze m ia n ó w stopionych, n a ­ w zajem w sobie rozpuszczonych.

Z a u w ażm y p rzed e w sz y stk ie m , że nowe teorye, dotyczące tak ic h roztworów k r z e ­ m ian ów stop io n y c h , a n a w e t roztworów sta ły c h , u s u w a ją podział na topienie w y ­ łącznie ogniow e i topienie z topnikam i lub s u b s ta n c y ą s p a ja ją c ą (cementem).

W samej rzeczy, we w s z y s tk ic h ty c h w y p a d k a c h m ożna zastosow ać p r a w a eu- te k ty z m u , ale pod n a s tę p u ją c y m w a r u n ­ kiem , ja s n o określonym : su b sta n e y e , roz­

puszczone w ro zpuszczalniku, istn ieją w nim, p r z y n a jm n ie j ze względu n a ich u g r u p o w a n ie cząsteczkow e. Otóż, do­

ś w ia d cz e n ia n a sze w y k a z u ją, że to u g r u ­ powanie w y m a g a nieodzownie mniej lub więcej d łu g o trw a łe g o ogrzew ania (tem dłuższego, im s u b s ta n e y a j e s t bardzie]

lepka) w t e m p e ra tu rz e nieco niższej od p u n k t u topliwości m in e ra łu oczekiwane­

go. J e ś li og rzew ania tak ie g o za nie c h a ­ my, to u g r u p o w a n ia cząsteczkow e albo są n iez u p e łn e albo n a w e t wcale ich niema.

W ciągu o s ta tn ic h l a t (1903 — 4) J. H.

L. V ogt, op ierając się przew ażn ie n a a n a ­ lizach żużli k r y s ta liz o w a n y c h A ke rm a n - na i an a liza c h sk a le n i oraz szkliw w u l­

k a n ic z n y c h Lagoria, usiłow ał w y tw orzy ć j e d n ę całość ze w szystkich zastosow ań

teoryi e u te k ty z m u do m ag m stopionych krzem ianów, upodobnianych pod ty m w zględem do stopów m etalicznych. P ie r­

wsza uw aga, n a s tr ę c z a ją c a się po prze­

czy ta n iu n a d e r in te re s u ją c y c h p r z y k ła ­ dów Vogta, j e s t n a stęp ująca. J e s t r z e ­ czą praw dopodobną, że istnieją m ieszani­

n y eute k ty cz n e krzem ianów ; j a k się zda­

je, z c h a ra k te r y z u ją c ą je b u d o w ą je d n o ­ czesnego k ry sta liz o w a n ia idzie rę k a w r ę k ę w zględnie określony i sta ły s to s u ­ n e k ilościowy m inerałó w zrzeszonych.

Pod ty m w zg lędem zawsze m nie z a s t a ­ na w ia ł m ik ro p e g m a ty t. W pierwszej m o­

jej pracy, dotyczącej b u d o w y sk ał k w a ś ­ n y c h (1875 r.), położyłem n a c isk n a z n a ­ czenie m ik r o p e g m a ty tu , j a k o u tw o ru końcowego k rzep nięcia w m a g m a c h k w a ś ­ nych, z a te m w y różniająceg o się je d n ą z najniższych t e m p e r a t u r kry stalizacyi;

n a dto u sta liłe m zw iązek teg o u tw o ru , poprzez przejścia niedostrzeżone, z cia­

stem , z w a n e m felzytycznem , sferolitów, porfirów, pirom erydów , ryolitów i perli­

tów. N ie je d n o k ro tn ie rów nież stw ie rd z a ­ łem, że ciasto m ik ro g ra n u lity c zn e po­

w s ta je często później od m ik r o p e g m a ty ­ tu, przy te m to o sta tn ie sk up ie n ie j e s t w y ra ź n y m u tw o re m odszklenia, w c z e ś­

niejszym od rozw oju szczelin k u rcz e n ia się, zw anych perlitycznem i, m ik r o g ra n u - lit zaś często tw o rz y się później od ty c h o s ta tn ic h i może uchodzić za u tw ó r w tó r ­ ny. O dkrycie przez L acroix a w trzonie czopu g ó ry Pelee a n d e z y tó w o s t r u k t u ­ rze m ik ro g ra n u lity c zn e j u w y d a t n ia z t e ­ go p u n k tu w idzenia pojaw ienie się „po- ś m i e r t n e “ i w tó rn e k w a r c u m ik ro g ra n u - 1 i tycznego; zjaw isko to, j a k się zdaje przytem , zachodzi w w ielu razach,

W ciągu sw yc h badań p etro g rafic z ­ n y c h zawsze sta ra n n ie notow ałem przy­

kład y jednoczesn eg o (albo „pegm atycz- n e g o “) kry sta liz o w a n ia , ja k ie u ja w n ia ł mi m ikroskop; o dk ry łe m ty m sposobem skupienie k w a r c u i g r a n a t u jednoczesne w M arm agne, o rto k la zu i b i o ty t u —w k o ­ palniach Ozette w Lim oges, h o rn b le n d y i plagioklazu — wr dolinie Mesvrin. Co dotyczę tego o s ta tn ie g o ^ s k u p ie n ia , to stw ierdziłem , że te k ry sta liz o w a n ia j e ­ dnoczesne m inerałó w , t a k tr u d n y c h do

(10)

780 W S Z E C H Ś W IA T Ar2 49

o t rz y m a n ia oddzielnie w p rac o w n ia c h , s ta n o w ią być może, zaw iąz e k o b serw acyj, k tó re u m ożliw ią nam. p ręd z e j lu b później z a b ra n ie się do z a g a d n ie n ia p o w s ta w a n ia s k a ł i ro zpu szczalnikó w przyrodzonych, ja k ie t y m s k ało m to w a rz y sz y ły .

W zasadzie j e s t e m z a te m z d e c y d o w a ­ n y m zw o len n ikiem h y p o te z y e u te k ty cz - nej w je j z a sto so w a n iac h do p o w s t a w a ­ n ia skał. J e d n a k ż e n a le ż y się zastrzedz:

1) że u tw o r y e u te k ty c z n e (e u te k ty ld ) s p o ­ t y k a j ą się rz a d k o w przyrodzie, w s y n ­ te z a c h p rz y p a d k o w y c h , j a k ró w nież i w y ­ w oływ an y ch; 2) że obniżenie się t e m p e ­ r a t u r y topliw ości, ja k i e to w a rz y s z y ć p o ­ winno ty m u tw o ro m , j e s t bez p o r ó w n a ­ n ia m niejsze, niż w s to p a c h m eta li. P o ­ m im o n a jw ię k s z y c h w ysiłk ów , V o gto w i rza d k o k ied y u d a w a ło się stw ie rd z ić obniżenie p u n k t u topliw ości n a jb a rd z ie j topliw ego s k ła d n ik a zn aczniejsze od 100 stopni; s ta n o w i to 1/l0— V15 część w s to ­ s u n k u do t e m p e r a t u r y topliwości, i j e s t rzeczą pewną, że poza k i lk u bardzo ści- słem i oznaczeniam i a u to ró w a m e r y k a ń ­ skich, t e m p e r a t u r a topliw ości m in e rałó w z ta k i e m p rz y b liż e n ie m nie j e s t nam znana.

N iem niej j e d n a k załóżmy, że e u te k t y z m (w w a r u n k a c h , o j a k i c h m ó w iliśm y w y ­ żej) j e s t u d o w odn ion y w s t o s u n k u do m a g m k rze m ia n ó w ; wiadom o, że, je ś li m a m y dwie s u b s ta n c y e A i B, zdolne do u tw o rz e n ia e u te k t y k u ab i to p iące się w te m p e r a t u r a c h t a i t b , to p u n k t eute- k t y c z n y ab tem b a rd z ie j zbliża się do m i ­ n e ra łu topliw szego, im w ię k s z a j e s t r ó ­ żnica t a — t b ; m ie s z a n in a e u te k t y c z n a j e s t te m bo gatsza w m in e r a ł B, im r ó ­

żnica ta j e s t znaczniejsza; p rzeciw n ie, j e ­ śli t a = t b , e u t e k t y k s k ła d a się z j e d n a ­ k o w y c h ilości s u b s ta n c y j A i B. W y n i ­ k a stą d , że, je ś li bardzo g o rąc a m a g m a zw olna s ty g n ie , n ajczęściej w y d z ie la się p ierw sz y m in e ra ł A, to p ią c y się* w t e m ­ p e ra tu rz e w yższej, poczem m ie s z a n in a s ta je się u b o ższą w t e n m in e rał i s k ła d je j zbliża się do sk ła d u e u t e k t y k u ab;

o s ią g a się w te n sposób t e m p e r a t u r ę t e ­ go o s ta tn ie g o . A le m ie s z a n in a e u t e k t y ­ czna, p o słusz na t a je m n ic z y m p raw o m prze sy c e nia , rzadko k r y s t a li z u je się cała

odrazu; zaczyna się w ydzielać s u b s t a n ­ cya B, n a s tę p n ie nagle, pod wpływem p o w ta rz a ją c y c h się w s trz ą ś n ie ń lub j a ­ k iejk o lw ie k innej p rzy c z y n y p r z y p a d k o ­ wej, może n a s tą p ić c ałko w ite s k rz e p n ię ­ cie m asy ab. S tą d s ta je się możliwem, że wielkie k r y s z ta ły s u b s ta n c y i A, wciąż rosnące, posiądą na p e ry f e ry a c h mikroli- t y s u b s ta n c y i B (m ik ro g r a n ity i t. d.).

Wogóle, z m ałem i w y ją tk a m i, z a czy na się krystalizo w ać, j a k p rzyzn aje sam Y ogt, s u b s ta n c y a A; w s z e re g a c h ró w noposta- ciowych i p rą ż k o w an y c h , m ianowicie w p lagio klazach , środ e k j e s t n a jb a rd z ie j z a ­ sadow y, to znaczy, że topi się n a j t r u ­ dniej .

J e d n a k ż e rozm aite p rz y c z y n y m o gą w y w o ły w a ć w y ją tk i pozorne od sfo rm u ­ łowanej przez n a s r e g u ły em piry czn ej.

S u b s t a n c y a A może to w a rz y s z y ć s u b s t a n ­ cyi B w ilości bardzo m ałej, m niejszej, niż to odpow iada e u te k ty k o w i ab; w ty m p r z y p a d k u m usi się wydzielać p ierw sz a s u b s ta n c y a B, aż do chwili k ie d y s to s u ­ n e k obu będzie odpow iadał e u te k ty k o w i ab; j a k o p rzykła d służyć m ogą k r y s t a ­ l ity p e r y d o t u o k res u w tó rn e g o w ande- z y ta c h Owernii.

In n e p rzy czy ny , tru d n ie js z e do w y t ł u ­ m aczenia, z n a jd u ją się w zw iązku z p rze­

s y c e n ie m (n a d m ia r glinki, Morozewicz), z niezw*ykłą lepkością n ie k tó r y c h s t o p i o ­ n y c h k r z e m ia n ó w (albit, ortoklaz, k r z e ­ mionka), z u w oln ienie m n ie k tó r y c h j o ­ nów, z a s tę p u ją c y c h inne (prawo N ernsta), z n ie w y ja ś n io n ą jeszcze d o ty ch czas rolą n i e k t ó r y c h m ineralizatorów , j a k k w a s w olfram o w y, w’oda pod ciśnieniem i t. d.

W y r a ź n e s t r u k t u r y e u te k ty c z n e są t a k rzadkie, a szereg s k a ł k w a ś n y c h (mikro- p e g m a t y t, k w a r c k ulisty , sferolity felzy- ty cz n e ) sta n o w i t a k p ięk n y i b e z sp o rn y p r z y k ł a d takiej s tr u k t u r y , że V o g t prze- d e w s z y s tk ie m powołuje się n a niego, p o ­ mim o ta je m n ic y , p o k ry w a ją c e j je s z c z e p o w s ta w a n ie tych utw orów : d oty chczas p ró b y ich o d tw o rzenia sy n te ty c z n e g o spełzły n a niczem. V ogt potrafił ozna­

czyć przybliżenie skła d klinow ego pe- g m a t y t u napisow ego (zaw arto ść ciasta:

ortoklaz i kwarc); z a w ie ra on około 25%

k w a r c u i 75°/0 ortoklazu, „ stosu nk i t l e n u “

(11)

JSfó 49 W SZEC H ŚW IA T 781

w ynoszą 1: 3 :18, ilość zaś krzem ionki

= 73°/0. Jeśli z a sto s u je m y do kw arcu, topiącego się w temp. 1700° i do orto- klazu (temp. topliw. = 1300°) zasadę eu- te k ty c z n ą , to m ik r o p e g m a ty t powinien b y łb y przeobrazić się w lep k ą ciecz oko­

ło t. 1250°; ale p oró w n a jm y z te m dane, dotyczące to pienia się suchego m ag m t y c h różn ych m inerałów. D ośw iadczenia H autefeuillea, D a y a i S h e p h e rd a i t. d., dowodzą, że k w a rc powyżej 900° p rz e ­ obraża się w try d y m it; z b ad ań Senar- rnonta, D a u b re eg o , Friedela, Spezii, w y ­ n ika, że k w a r c może się wydzielić i k r y ­ stalizow ać poniżej 400 stopni, w obecn o­

ści w od y pod ciśnieniem i roztworów wTodnych k rzem ianów potasow cow ych. Co d o ty czę ortoklazu, to stapian ie n a ogniu nie może go wydzielić; pow staje on w te m p e ra tu rz e 900°, n a w e t 400°, czy to pod w p ły w e m wolfram ianów potasow co­

wych, czy też pod ciśnieniem w wod­

n y c h ro z tw o ra c h takich że krzem ianów.

J e d y n y w n io s e k praw dopodobny, ja k i m o g lib y śm y ted y w yciąg nąć, j e s t, że p rzy ro d a s p re p a ro w a ła w dużej ilości m i­

k r o p e g m a ty t w te m p e ra tu rz e , niższej od 1 0 0 0°, pod w p ły w e m m in eralizato ra, k t ó ­ r y m je d n a k ż e nie j e s t n a w e t l°/0 roztwór kwra su wolfram owego, pomimo w a g i n ie ­ zm iernej dośw iadczenia Morozewicza.

C h cielib yśm y jeszcze p rzestrzed z n a ­ szych czytelników' przed błęd ną in terp re- ta c y ą p e w n y c h wniosków, p o dsu w an ą nam przez chem ię fizyczną w k w e s ty i

„ fe n o k ry s zta łó w “ rozm aity ch skał. Vogt, s tw ie rd z iw sz y , że wielkie k r y s z ta ły p rz y ­ pad k o w e żużli p o sia d a ją budowę p r ą ż k o ­ w a n ą i z a w ie r a ją n a p e ry fe ry a c h mikro lity o c h a ra k te r z e odm iennym , przy po ­ mina, że ro zm iary k ry sz ta łó w zależą głów nie od lepkości m ag m y , od długości czasu, w c ią g u k tóreg o k ry sz ta ły się roz­

w ijają, w re szc ie od ilości względnej mi­

n e ra łu stopionego i bezwzględnej —m a­

g m y otaczającej. J a k o skłonne do szyb­

kiego k ry sta liz o w a n ia z powodu ich nie­

znacznej lepkości, V o g t c y tu je m agm y, obfitujące w oliwin, dyopsyd, w olastonit (h eksag on alny ), a k e rm an it, a n o rty t. C he­

micy, mało obyci z b a d a n ia m i p e tro g ra- ficznemi s k a ł przyrodzonych, w niosko­

wali z powyższego, że podział na dwa okresy czasu k ry sta liz o w a n ia m inerałów większości skał porfirowych j e s t sztucz­

n y i że e u te k ty z m w y s ta rc z a do w y t ł u ­ m aczenia genezy fen ok ryształó w . Z agad­

nienie w ten sposób sform ułow ane j e s t bardzo zajm ujące, i odpowiedź nie przed­

s ta w ia dla p e tro g rafa ż a d n y c h trudności:

większość fenokryształów s k a ł w y le w ­ nych powstała, zanim sk ała u k a z ała się n a powierzchni; są one pochodzenia in- tra telu ry c z n e g o , i k o n tra s t, j a k i istnieje m iędzy niem i a m ik rolitam i skrzepnięcia w tórnego, przypisać należy zm ianie w a ­ ru n k ó w o taczających i rozm aitej długo­

ści czasu rozw oju obu k a te g o ry j. P r z e ­ ciwnie, w s k a ła c h g łębinow y ch wielkie k r y s z ta ły najczęściej narodziły się i roz­

w inęły n a miejscu; ale, j e ś li np. w ofi- tach, j e s te ś m y w s ta n ie określić w a r u n ­ ki spokoju, t e m p e r a t u r y i sk ła d u chem i­

cznego, w j a k ic h odbyw ało się w y p e ł n ia ­ nie p rze s trz e n i m iędzy k r y s z ta ła m i pla- gioklazu zasadowego wielkiem i p ły ta m i augitu, zato niezn an e są nam działania mineralizujące, ja k ie w y w ołały rozwój wielkich k ry sz ta łó w ortoklazu wr g r a n i ­ tach porfirowych; w ie m y tylko tyle, że ortoklazy te rów nie niedaw no zakrzepły, j a k p e g m a t y t n a p iso w y i że m ają one znaczenie utw oró w końcowych.

K ry sz ta ły skalenia, p ow stające w da­

nej m agm ie p rze d innem i, d o s ta rc zy ły V ogtowi pięknego p rzy k ła d u e u te k ty zm u ; k orzy sta ł on tu ta j z analiz chem icznych m ag m i skaleni, wry k o n a n y c h przez La- goria i B roggera. V o g t j e s t przedewszy- s tk ie m zdania, że o rtoklaz sodow y albo anortok laz z F re d e ric k s w a rn , z a w ie r a ją ­ cy 40% ska le nia potasowego i 60% so ­ dowego, j e s t e u te k ty k ie m subm ikrosku- p ijn y m ortoklazu i a lb itu ( m ik ro p e r ty t subm ikroskopijny). A by wyprowadzić a n o r­

tyt, V o g t u c ie k a się do p o w ie rz c h n i t r ó j ­ kątow ej, w k tó re j k ażd y p u n k t odpow ia­

da trz e m rzędnym : x = o r t o k l a z , K y —albit, z—a n o r t y t (w %)• Przenosząc na tę po­

wierzchnię p u n k ty , odpow iadające s k a le ­ niom, m og ąc y m t e o r e ty c z n ie " p o w s ta ć z danej m agm y, i p u n k t y o dp ow iad ające p ierw sz y m skaleniom , j a k i e rzeczywiście wydzieliły się w feno kryształach, spo­

(12)

782 W SZEC H SW IA T Ns 49

s tr z e ż e m y odrazu, że powyżej 4 0 % orto- k laz u p ie rw s z y k r y s ta liz u je się ortoklaz;

p oniżej—p ie rw s z y m będzie plagioldaz.

S ta ra liś m y się s tre ś c ić zwięźle nowe u siło w a n ia w dziedzinie s y n te z y m in e r a ­ łów i skał. B ezw ątp ienia, różne u ż y w a ­ ne m e to d y z o sta ły u d osk ona lon e i z y s k a ­ ł y n a ścisłości; w zno w ione z o sta ły b a d a ­ n ia n a d ró w n o p o sta c io w o śc ią i wielopo- staciow o ścią n i e k t ó r y c h szeregów ; j e ­ d n a k ż e s k a ły k w a ś n e , g r a n it, p e g m a t y t n a p iso w y , wciąż jeszcze t r z y m a j ą się opornie w z g lę d e m w s z e lk ic h prób , i pod t y m w z g lę d em b y n a jm n ie j nie p o s u n ę li­

śm y się n a p rz ó d w porówmaniu z 1892 r.

Ż yczym y n a s zy m uczniom, a b y p r z e z w y ­ ciężyli tę o s ta tn ią przeszkodę., i doszli w ieszcie do s z tu c z n eg o w y tw o r z e n ia g r a ­ n i tu i skał k w a ś n y c h .

Tłum . L. H.

Akademia Umiejętności.

Ili. W y d z ia ł m atem atyczno-przyrodniczy.

Posiedzenie dnia 2 listopada 1 9 0 8 r.

P rz e w o d n ic z ą c y : D y r e k t o r Tz. J a n czew ski-

(D okończenie).

Czł. C ybulski przedstaw ia pracę p. W i­

tolda G aw ińskiego p. t.: „O w ydzielaniu kw asów p rotein ow ych w m oczu osób zdro­

w y c h oraz w przypadkach ch orób “, w y k o ­ naną w zakładzie Chemii lekarskiej U n iw e r­

s y te tu lw ow sk iego, pod kieru n k iem prof.

d-ra B ądzyńskiego.

W y k r y c ie kw asów p rotein ow ych przez p.

St. B ąd zyń sk iego i w spółpracow ników jego:

G ottlieba, K. Panka i S tef. D ąbrow skiego;

okoliczność, że zw iązki te , ja k m ożna było w nosić z ilości otrzy m y w a n y ch , w ydzielają się w m oczu w ilo ścia ch niem ałych; ich charakter jako p ierw szy ch p rzetw orów biał­

ka w ustroju zw ierzęcym i oparte na tem przew idyw ania, że w w yd zielan iu ich w y r a ­ żać się będzie cała ruchom ość cząsteczk i żyw eg o białka w kom órce zw ierzęcej i uja­

w niać się będą rozm aite w p ły w y na spraw ę przem iany m ateryi białkow ej, k tó ry ch do­

ty c h c z a so w e badania m oczu w yk azać nie zd ołały, — u cz y n iły poznanie sto su n k ó w ilo ­ śc io w y ch w ydzielania k w asów p ro tein o w y ch jed n em z najpilniejszych zadań nauki o prze- inianio m ateryi zw ierzęcej.

Za pod staw ę oznaczeń ilo ścio w y ch p r z y ­ jęto w tej p racy całk ow itą nierozpuszczal- ność soli barow ych kw asów p rotein ow ych w alkoholu ab solu tn ym . Celem zam iany soli

p o ta ’,ow cow ych na sole barowe, mocz, za­

gęszczony w próżni, zaprawiano rozcień czo­

nym kw asem siarkowym (unikając nadm ia­

ru kw asu) i dodawano w iększą ilość alko­

holu. Ciecz alkoholową, odsączoną od strąco­

nych siarczanów p otasow cow ych, po znacz- nem rozcieńczeniu wodą, strącano barytą;

po u su n ięciu nadm iaru b aryty bezw odni­

kiem w ęglow ym , p ły n odparowywano w pró­

żni do g ę sto śc i syropu, k tóry następnie dla w ydzielenia m ocznika w yciągano m ieszaniną alkoholu i eteru (2 : 1).— Ilość syropu, k tó ­ ra odpowiadała 100 cm3 pierw otnego m ocżu, odparow yw ano na parow niczce H ofm eistra z piaskiem morskim . P iasek u ta rty wraz z parow niczką w yciągan o alkoholem abso­

lu tn y m w przyrządzie Soxhleta przez 3 — 5 godzin, poczem w yłu gow yw an o ciepłą wodą i po przesączeniu rozcieńczano do 100 cm 3.

R oztw ór ten, który p G. nazyw a syropem barowym , nie zaw ierał ani m ocznika ani kw asu hipurow ego, a k reatyn in y lub krea- ty n y , jak w ykazały w tym celu przeprow a­

dzone badania ilościow e, ty lk o ślady. P o ­ niew aż całą ilość azotu zaw artą w ty m s y ­ ropie znaleźć można było w osadzie strą co ­ nym zeń octanem rtęci, azot w ięc teg o s y ­ ropu należał w całości do kw asów p rotein o­

w ych. A zo t oznaczano w nim m etodą Kjel- dahla.

Oznaczenia azotu w tak ich syropach ba­

row ych w ykazały:

1-o że w m oczu w ydzielonym po d yecie m ieszanej azot k w asów protein ow ych sta n o ­ wił 4,5 6 ,8 % całej ilości azotu w m oczu, t. j. w ięk szy od setek teg o azotu niż p rzy ­ pada na kw as m oczow y z k reatyn in ą łą ­ cznie;

2-o że kw asy te w ydzielają się w zn acz­

nie, bo praw ie o p ołow ę mniejszej ilości po d yecie m lecznej (N : 2,9% całej ilości N);

3-0 w przypadkach (6) duru brzusznego ilość azotu kw asów p roteinow ych je st tak dalece zw iększona, że rzadko w yn osi mniej niż 7,5% , a dosięga 9 — 14% całej ilości azotu zaw artego w m oczu.

Obok oznaczeń azotu w w ym ienionych syropach barow ych oznaczano tak że siarkę t. zw . „obojętną11 i porów nyw ano jej ilość z zaw artością siarki obojętnej, znalezioną w m oczu sam ym . D osyć blizka zgodność ty c h dw u w artości potw ierdza dobitnie przew idy­

wania, w yrażone dawniej przez B ądzyńskiego i w spółpracow ników , że cała albo prawie cała ilość siarki obojętnej należy do k w a ­ sów p rotein ow ych , a zarazem stanow i spraw7- dzian m etod y, gdyż stw ierdza, że cała lub praw ie cala ilość kw asów p roteinow ych^ zo- staje w syrop ie barowym .

S tosu n ek zaw artości azotu w syropie ba- row ym do zaw artości siarki obojętnej. N

b

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jak sprawdzid, która z dwóch podanych liczb jest

3) prawomocnego oddalenia przez sąd powództwa o uchylenie uchwały Rady Nadzorczej albo Walnego Zgromadzenia. 50 Skreślony mocą §1 pkt 10 uchwały wymienionej w przypisie numer 1. 51

Od ciągnika siodłowego i balastowego przystosowanego do używania łącznie z naczepą lub przyczepą o dopuszczalnej masie całkowitej zespołu pojazdów równej lub

Izwiestja sibirskago otdieła Im peratorskago Russkago geograficzeskago obszczestwa 1876.. Beschreibung der Phoca

wszym razie Priestley miał do czynienia z wydzielaniem się tlenu z rośliny, w d ru ­ gim zaś z wydzielaniem dw utlenku węgla, a zatem ze zjawiskami wprost

Komitet Redakcyjny stanowią: P. dziekan Uniw\, mag. Z araz więc rozpocząłem sto­.. jako pen sy ją.. Uczuw szy się. Wspomnienia z podróży do Syberyi etc.. niem ogąc

• Udział w konkursie należy potwierdzić za pomocą karty zgłoszeń (druk do pobrania w sekretariacie szkoły lub na stronie internetowej www.3lo.rzeszow.pl ) do 28

2) może powołać do przyjęcia rozprawy doktorskiej i przeprowadzenia jej obrony co najmniej siedmioosobową komisję, o której mowa w art. 5 ustawy, zwaną dalej