• Nie Znaleziono Wyników

Historia żydowskiej dziewczyny przyjaciela - Yoram Kamieniecki - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Historia żydowskiej dziewczyny przyjaciela - Yoram Kamieniecki - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

YORAM KAMIENIECKI

ur. 1920; Warszawa

Miejsce i czas wydarzeń Warszawa, II wojna światowa

Słowa kluczowe Warszawa, II wojna światowa, Żydówka, getto

Historia żydowskiej dziewczyny przyjaciela

[Mój przyjaciel, Janusz] miał dziewczynę [Żydówkę] która miała cudowny wygląd, [dobre] papiery i mieszkała po aryjskiej stronie. Pracowała nawet w jakimś biurze, bo znała niemiecki. Pamiętam, że to był dzień przed akcją, już było otoczone getto.

Myśmy mieli taki zwyczaj: jak się z kimś umawiasz, piętnaście minut, nie ma – wychodzisz. Umówiłem się z nią w jakiejś kawiarni w Warszawie. Czekam pięć minut, piętnaście – nie przychodzi. To nie jest obcy człowiek, czekałem jeszcze – nie ma.

Akurat byliśmy wolni, bo Janusz był cały czas w bojowej jednostce. Myśmy w AK nie byli w tej samej jednostce. [Jednak kiedy] ja wracałem z jakiegoś zadania, to bardzo często u jego rodziców nocowałem. Ludzie starali nie być u rodziny, bo była tak zwana odpowiedzialność zbiorowa. Bardzo często korzystałem z domu Janusza i spotykałem się z nim. Dzwonię do Janusza i mówię: „Janusz, co się stało? Nie ma jej.” – „Co znaczy nie ma?”. Mówię: „Nie przyszła.”. – „A cholera, to trzeba zobaczyć.

Do domu nie idę. Jak ona nie przyszła, to może dom spalony. Ty też nie.

Zadzwonię.”. Dzwoni, nie ma odpowiedzi: „Jurek, idziemy.”. To mówię: „Dobra, ale gdzie ty idziesz? Może tam czekają na ciebie czy na kogoś.”. Ponieważ oni mieli swoje metody. Najgorszy to był stróż, bo dozorcy przeważnie pracowali z policją.

Sąsiad [też był niebezpieczny]. Mówię: „Janusz, dzwoń do getta.”. Mówi: „Coś ty, zidiociał?”. Mówię: „Janusz, wiesz, że coś się zaczyna. Według tego, co mi chłopaki mówili, zaczyna się akcja jutro.”. Poszliśmy do domu do niego i dzwonimy. [Okazało się, że] ona przeszła do getta. Już było bardzo ciężko [wyjść], bo getto było otoczone.

Nawet ci wszyscy co handlowali i tak dalej, to też nie ryzykowali. Ja słyszałem jego rozmowę: „Co ty tam robisz do cholery jasnej? Co się stało? Gdzieś poszła?”. Ona mówi: „Słuchaj, Janusz, tu są moi rodzice. Możesz pomóc?”. On mówi: „A jak?”. [Jej rodzice] to byli chałaciarze, którzy jednak córkę posłali do normalnego gimnazjum.

Ona mówi: „Jeżeli nie, ja zostaję.” i odłożyła słuchawkę. To taka jedna z jego nieszczęśliwych miłości.

(2)

Data i miejsce nagrania 2004-01-27, Lublin

Rozmawiał/a Marta Grudzińska

Redakcja Weronika Prokopczuk

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ale później, już kiedy zaczynało się kształtować, jak to będzie, kiedy już było widać światełka w tunelu, to wróciliśmy do tej idei współpracy. Tyko, że już na

Jak kiedyś człowiek miał problem z kimkolwiek, z kierowniczką, z kimś w pracy i jeżeli w pracy nie mógł rozwiązać tego problemu, to poszedł do partii.. Partia za niego wszystko

Przecież tutaj Frank wydał specjalne oświadczenie, to przecież jest znane, że Polakom należy zapewnić tylko minimalne nauczanie, to znaczy uczenie matematyki do dziesięciu

Miał się za fachowca, bo on w szkole obuwniczej, no i nie był złym fachowcem.. W szkole obuwniczej był,

No, wtedy trzeba było znać rozstaw stron, umieć wyliczyć marginesy, ten tak zwany złoty podział, rozstawić te kolumny na maszynie drukującej tak, żeby po wykonaniu odbitki i

E.N: To nie było jak teraz, każde dziewczyna sobie idzie sama na dyskotekę, musiał chłopak przyjść, niech jaki by tam był, aby chłopak (śmiech) i zaprosić na zabawę. Nie,

Zginęły negatywy Lublina, którego nie ma i którego już się nie zobaczy Wielokrotnie się przemieszczałem po Polsce ze swoją walizką czy jakimś plecakiem i parę razy mieszkałem

Przede wszystkim trzeba powiedzieć, bo to jest [ważne] - Stanisław Kuna, dawno nieżyjący człowiek, który był kurtyniarzem i szewcem; i filozofem.. Każdy