• Nie Znaleziono Wyników

Przychodzili kilka razy - raz po buty, raz po płaszcz - Zofia Siwek - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Przychodzili kilka razy - raz po buty, raz po płaszcz - Zofia Siwek - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

ZOFIA SIWEK

ur. 1937; Bełżyce

Miejsce i czas wydarzeń Bełżyce, II wojna światowa, PRL

Słowa kluczowe Bełżyce, II wojna światowa, zakończenie wojny, bandy, rabunki

Przychodzili kilka razy - raz po buty, raz po płaszcz

Potem, jak już Armia Czerwona odeszła, zaczęły działać bandy. I to natychmiast. To było straszne, bo to sami Polacy przychodzili, zabierali co chcieli. Sąsiad był bogaty, chcieli od niego pieniędzy, ale on akurat w tym momencie mógł nie mieć żadnych pieniędzy w domu. Kazali mu się na podłogę położyć i strzelali mu koło głowy.

Osiwiał od razu. Nie zabili go, poszli.

Do naszego domu przychodzili kilka razy. W nocy tłukli się: „Otwierać!” Moja siostra najstarsza, która wtedy miała ze trzynaście lat, już była taka wyczulona, że wszystko, co było takie lepsze, to chowała do pieca, tam, gdzie się piekło chleb. Wstawała szybko, do tego pieca chowała albo tam, gdzie my żeśmy w alkierzu spały, do łóżka naszego, pod pierzynę chowała. Na przykład buty mojego taty. A mój tata miał buty, ponieważ był z zawodu szewcem. Przed wojną miał warsztat i sklep. Potem Niemcy to zabrali, ale trochę skór schował, żeby później te buty robić. No i miał, miał te buty z cholewami tak zwane sztywniaki, a to był taki chodliwy towar. Tata mówi, że nie ma żadnych butów: „Nie mam butów. Już żeście zabrali mi buty!” A tamten: „Nie, nie, masz buty, bo w niedzielę widzieliśmy cię w kościele, jak byłeś w tych butach” No, ale buty były pod pierzyną, więc ich nie znaleźli. Jak zaświecili latarkami, a my żeśmy spały, zobaczyli, że dzieci tam śpią, no to nie rewidowali. Przychodzili kilka razy. Raz po płaszcz gabardynowy, też mówili: „Widzieliśmy ciebie na mieście, miałeś płaszcz gabardynowy” I po ten płaszcz przyszli. A ten płaszcz, to siostra też schowała do tego pieca chlebowego.

(2)

Data i miejsce nagrania 2016-04-07, Lublin

Rozmawiał/a Piotr Lasota

Transkrypcja Agnieszka Piasecka

Redakcja Agnieszka Piasecka

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Szkoła była drzewiana, było tam siedem klas, czy osiem, bo ja do ósmej nie chodziłem. Było tak i nieraz siedem,

Pamiętam, na 3-go Maja i na mojej ulicy w budynku Kolei Państwowych był sklep w suterenie, gdzie sprzedawali ten chleb na kartki. No to ja zwykle byłam delegowana

Gdy tylko przyszłam do pracy w [19]54 roku, przyszedł przewodniczący ZMP z naszego przedsiębiorstwa – to było Lubelskie Przedsiębiorstwo Budownictwa Miejskiego –

Na pewno przy wjeździe na naszą posesję były kocie łby, z tym, że one były takie kolorowe, to były kamienie, tak zwane polne kamienie. Data i miejsce

Żeby dostać [bilet] na godzinę czternastą, to czternasta minęła, była piętnasta, stało się dalej, na godzinę szesnastą dopiero się dostawało. Tak, że trzeba było

Natomiast pierwszy film, który zobaczyłam w swoim życiu po przyjeździe do Lublina, to był film wyświetlany w kinie Rialto, potem nazwane Staromiejskim, obecnie Teatr Stary. Poszłam

Tam, na Bronowicach, przy ulicy Lotniczej była cała posiadłość, taka ogrodzona wysokim płotem i mieszkali tam Cyganie, miedzy innymi ta rodzina – Michaj to chyba nazwisko, a Burano

Tam były takie wnęki i tam człowiek ani nie mógł siąść, ani nie mógł stanąć, tylko taki pochylony był. Data i miejsce nagrania