• Nie Znaleziono Wyników

Wygnanie Żydów z Hrubieszowa - Shalom Omri - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Wygnanie Żydów z Hrubieszowa - Shalom Omri - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

SHALOM OMRI

ur. 1922; Hrubieszów

Miejsce i czas wydarzeń Hrubieszów, II wojna światowa

Słowa kluczowe Hrubieszów, II wojna światowa, wygnanie Żydów z Hrubieszowa, Niemcy

Wygnanie Żydów z Hrubieszowa

W grudniu, w [19]39 roku [Niemcy] wydali oświadczenie, że wszyscy Żydzi od lat piętnastu do sześćdziesięciu pięciu, maja zgłosić się na wygon, za miastem o ósmej rano. Myśleliśmy, że kto nie przyjdzie, to zostanie rozstrzelany. Nie wyobrażaliśmy sobie, że ten rozkaz gestapo jest pierwszym planem zabijania ludzi bez żadnej przyczyny. Też tam byłem, miałem siedemnaście lat, bo urodziłem się w 16 grudnia 1922 [roku]. Byłem dobrze ubrany i miałem buty sportowe i to właśnie mnie ocaliło.

[Kiedy] myśmy się zebrali, to oni zażądali od nas, żebyśmy wszystkie dokumenty rzucili na [jeden] stos, [a] pieniądze, zegarki [i inne wartościowe rzeczy], na drugi stos. Wylali benzynę na te dokumenty [i] zapalili, wtedy oficer gestapo nam oświadczył, że w tej chwili nie mamy żadnego obywatelstwa. Celem Niemców było wygnać nas na część rosyjską za Bugiem. Byliśmy piętnaście kilometrów od Uściługa, gdzie był Bug, ale oni nas prowadzili trzy dni do Sokala, specjalnie, sto dziesięć kilometrów, żebyśmy szli w błocie, ludzie, którzy przyszli na wygon ubrani w pantofle, to od razu stracili te pantofle. To były pierwsze ofiary, poranili [sobie] nogi do krwi. [Z nami jechały] dwie furmanki, [jechali na nich] zmęczeni ludzie, [którzy] nie byli w stanie już iść. Grupa, która przyszła z Chełma dzień wcześniej, zaczęła ten marsz z miasta Chełm, aż doszła do Hrubieszowa, pięćdziesiąt kilometrów w jeden dzień, połowa [umarła] w drodze. [Wtedy] myśmy zrozumieli o co chodzi, to nie jest żadna [wycieczka], to jest wygnanie i kto [nie jest przyzwyczajony do] chodzenia, to jest skazany na śmierć.

[ P o g o d z i n i e d r o g i , N i e m c y ] z a t r z y m a l i m a r s z i r o z d z i e l i l i n a g r u p y dwudziestoosobowe. Każda grupa dostała jeden chleb, jak oni rzucili ten chleb [to ludzie] zaczęli walczyć [o niego]. Nie brałem udziału w tej walce, bo wiedziałem, że to jest [bez sensu].

Z boku drogi stała woda, ale nie można było wystąpić z ramy, bo [zastrzelą].

Rzuciłem swoją czapkę do wody, szybko wyciągnąłem ją i piłem tą brudną wodę [z czapki].

(2)

W nocy kilku ludzi uciekło, ale ja nie chciałem uciec, bo byłem [razem z] wujkiem, który był chory, zostałem, żeby go pilnować.

W nocy zatrzymali [nas na polu] obok [gospodarstwa], gestapowcy weszli do domu, zjedli kolację. Mieli ze sobą wojskowe jedzenie, rolnik im też [coś] przygotował.

Staliśmy stłoczeni jeden do drugiego, [żeby] było trochę cieplej, żeby ta noc przeszła.

To był pierwszy dzień.

Na drugi dzień, było coś podobnego. Szliśmy, ludzie padali, ale był jeden fakt, który pamiętam, że [jeżeli] gestapowcy zauważyli, że starszy człowiek nie ma [siły] już iść, to oni wyciągali go z grupy, kładli obok, na pole i zawsze strzelali [tak], żeby [wyglądało], że próbował uciekać.

[Pamiętam sytuacje kiedy] syn zauważył, że gestapowiec ma zamiar zabić [jego]

ojca, [wtedy] wyszedł z grupy, udało [mu się] zabrać pistolet od tego gestapowca [i]

chciał go zabić. Drugi to zauważył [i] zabił syna, i ojca razem.

Najokropniejszy dzień, to był dzień trzeci. Ludzie starsi, już nie byli w stanie chodzić i grupa zaczęła [iść] wolniej. [Niemcy] postawili czterech gestapowców na końcu i strzelali do ostatnich ludzi. Kto zauważył, że on będzie następny zabity, to zaczynał biec ostatkiem sił. Przyszliśmy na most w Sokalu, grupa już była w sześćdziesięciu, siedemdziesięciu procentach zlikwidowana, była [bardzo] mała. W końcu przyszedł dowódca gestapo, był ubrany jak na paradę, mówi: „Wy teraz musicie wejść na ten most, na drugą stronę na część rosyjską, a ktokolwiek nie wstąpi na ten most, to będzie rozstrzelany na miejscu.”. Weszliśmy na most, z drugiej strony Rosjanie [krzyczą]: „Stoj! Stoj! Stoj! Stoj!”, i zaczęli strzelać w powietrze, [ale i tak] przeszliśmy [na drugą stronę]. Położyli nas na ziemi w błoto i tak od godziny piątej do dziewiątej, cztery godziny myśmy leżeli w tym błocie. Przyszedł rozkaz, że musimy wrócić z powrotem na drugą stronę, na polską stronę. Powiedzieliśmy, że w żadnym wypadku nie wrócimy. [Za] jakieś pół godziny przyszedł batalion wojska rosyjskie i żołnierze nas zaciągnęli na drugą stronę. Rzucili mnie z powrotem na polską stronę, ale w tym czasie gestapo już pojechał do domu. Ukraińcy, którzy byli po polskiej stronie, powiedzieli nam: „Nie możecie tu zostać, [bo] będziecie rozstrzelani.”. Uciekliśmy stamtąd.

Data i miejsce nagrania 2009-09-20, Holon

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Transkrypcja Magdalena Żak

Redakcja Weronika Prokopczuk

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

To jak się pojechało do miasta, akurat byliśmy, jak ich zebrali tych wszystkich Żydów i prowadzili do Hrubieszowa, i tam do Buga, i strzelali po drodze jak ktoś nie mógł iść i

Mama wyszła wtedy do sklepu, ja byłam trochę przeziębiona, chorowałam, sąsiadka szła po wodę, pamiętam właśnie takie jakby sceny, obrazki bezpośrednio

Stary żydowski cmentarz był też na Kołłątaja, teraz tam mieści się Przedsiębiorstwo Komunikacji.. Tam są takie domy, tak zwane rządowe, to znaczy pracowników dawnego Rejonu

Miejsce i czas wydarzeń Hrubieszów, dwudziestolecie międzywojenne Słowa kluczowe projekt W poszukiwaniu Lubliniaków, projekt W..

Gdy przyjechałem do Hrubieszowa, pana Charkowskiego już nie było, ale widziałem jego mamę, bardzo się ucieszyła, że mam takie cudowne wspomnienia.. Mój ojciec, [gdy] przyjechał

Jak były uroczystości narodowe polskie, to wojsko wysyłało zawsze jakiegoś oficera do synagogi i była specjalna modlitwa dla dobra Wojska Polskiego. Data i miejsce

Do Nowosybirska jechaliśmy pociągiem towarowym jak bydło, przez 21 dni, później do lasu, pracować przy wycince drzew. Trzynaście miesięcy później, gdy była umowa między

Bo było kilka kompletów tajnego nauczania, może Pani Kniaziowa polskiego uczyła, może uczyła na kompletach tajnego nauczania. Bo historii, to mnie uczyła w szkole, a w ogóle