• Nie Znaleziono Wyników

Wiadomości Brukowe. Nr 87 (1818)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Wiadomości Brukowe. Nr 87 (1818)"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

1 8 x 8. N l± - 87;

WIADOMOŚCI BRUKOW E

W iln o w Sobotę D n ia 5 S ierp n ia .

ĄTon pudendOf sed non facien do id qnod non decet, impuaentiae nomen effugere debemus...i

C i c e r o . N ie wstydem płonąc , lecz nie ctyniąc tego co nie przystoi, imienia bezczelności unikać powinniśmy.

N ic niem a pospolitszego nad ustaw iczn e skargi p łci p ię k n e j, źe jest w ystaw ioną na ob- m o fr j złośliw ych lu d z i, lubiących ogadyw ać swoje sąsiad ki, i źle tłóm aczyć w szelkie ich nayniew innieysze i obojętne naw et postępowa­

nie.' W r z e c z y śamey , ta naw et p r z y c z y n a , źe kto nie ma czego innego do ro b o ty , nie na­

daje w szakże praw a do przepędzania czasu na nicowaniu cudzych ułom ności; lecz jak tylko raz się tem kto zaym ie, jeżeli dobre swe mie*

nie w ysoko szacuje , pow inien unikać w szel­

kich p o w ierzch o w n ości, które obmowę ścią­

gnąć mogą. C zęstokroć młode nasze kobiety, n aw et i te , które są głńwnemi nieprzyjacioł- kam i m etryk , i podzyłe ‘sta ru szk i, nie wcho­

d ząc w w yraźn ą ligę, trzym ają się stałego pra­

w id ła do ocalenia sw ey sław y od kobiet in­

n ych ; a to następującym sposobem : jeżeli u- szczyp liw a z przyrodzenia , albo gadatliwa pa­

nienka, cośkolw iek tna cudzą sławę odw aży się powiedzieć: taka, chociażby jeszcze w żadne miłośne lub tym podobne nie wpadła k a b a ły , ściągnie jak grad na siebie obm owy tey ligi szczebiotek. T y m sposobem strzegą bardziey mniemania o sobie , niźli skrom ności s w o je y : jakoby wina b y ła nie w popełnianiu złego, lecz w przypisanem, choćby niesłusznie, w y k ro c ze ­ niu. Teona jest naynędznieyszem stw o rze­

niem , le cz nayczęściey rum ieniącą się kobie­

tą. P ra w d a , źe jeszcze nie straciła uczu­

cia w s ty d u , ale już dawno postradała uczucie niewinności. G d yb y m iała w sobie w ięcey zaufania, a nigdy nic takiego nie czyniła, co- b y mogło zaczerw ienić je y o b licze, nie byłaź-

by daleko bardziey skrom nieyszą bez tego dwo- w ykładnego mieszania się , które zarówno w i­

nę i niewinność przystraja? Skromność zaw i­

sła na te m ,

a ż e b y

się nie poczuw ać do z łe g o , nie zaś czerw ienić się po jego popełnieniu. G d y człow iek nie u żyw a innego przew odnika swo­

ich czyn n o ści, nad prawość serca ; m og ą,zło ­ śliwe języki przemodz na czas dobrą o nitn o p in iją, i przeciągnąć znaczną cześć ludzi na swoję stronę , k tó rzy przez

b o j a ź ń p o d o b n y c h

zarzutów , złemu uwierzą:

l e c z

z

d r u g i e y

stro ­ ny , czyń to tylk o co ci

p o w i n n o ś ć

nakazuje, a umilknie obmowa , i

z ł o ś l i w o ś ć b ę d z i e b e z ­

skuteczną. Nie

p o m n ę

, jakiśto angielski

a u ­

tor przedziw ną

d a j e

naukę , jak

o b m o w ę z n i ­ s z c z y ć

można.

„ N a j l e p s z y ś r o d e k , j a k i t y l k o

„ m o g ę

wam

p o r a d z i ć , p o w i a d a o ń , j e s t , u n i -

„ kac powodoW do

z ł e g o

:

a l b o w i e n r g d y - p r z y -

„ czyn a , z k tó rey ma złe

w y n i k n ą ć , u s u n i ę t ą

,, zostanie, skutek nie

n a s t ą p i . W s t r z y m a j s i ę

„ od u c ie c h ; pow ściągay

c h ę c i s w o j e

;

p r z e -

„ zw ycię ż żądze ; pohamuy

n a m i ę t n o ś c i ;

-

b ą d ź

„ w s tr z e m ię ź liw y ; unikay szeptów ;

g a d a y , c o

„m a s z m ó w ić, w

o c z y ;

tym,

s p o s o b e m d z i -

„ sieysze złe twoje położenie

n a p r a w i ć p o t r a -

„ fisz “ {1;

L e cz w racając się do kobiet, przyzn ać tręe7 b a , że posiadają berło obm owy. Rozw ażając zaś p rzy czyn y , daje się postrzegać, źe pocho­

dzi to naprzód: z próżnowania. Teohnda np.

(i)S p en ser’ s F airy Q ueeń; v .

,, T h e b est, th a t J y o u can advise, • Js tó avoid. th e' toccasion o f th ’ ill ; .

F o r w hen the cause , w hence e y il doth arise , R em oved is , the e ffe ct surceaseth slill. •.

A bstain from pleasure , and restrain yo u r will*

Subdue d esire, and oridle lo o se d elight : U se scan ty d ie t , and forbear yo u r fili ; Shun s e c r e c y , and talk in open sight : S o sh all y o u sooji r e p a ir your p r e s e n t e y il p lig h t,

(2)

śpi do godziny dw ónastey , bawi się toaletą do d ru g ie y , je obiad o czw artey, o p iątey w ypo­

c z y w a ; od szóstey do jedenastey* czym że czas nieznośny zabić ? U siadłszy w gronie ukocha­

nych przyjaciółek, „będziem y o kim gadały, rze ­ cze do nich , póki baron me przy będzie“ . T u w ystęp u ją na scenę w szystk ie w mieście po­

życzan e zęby , podwijane boki , w ielkie nogi i r ę c e , małe d o w o p y do in try g a kabały miło­

sne, i t. d. L e c z na czem że się zasadzają te piękne pow ieści? N ieodrzeczy tur sądzę, p rzy­

to c zy ć , co jeden daw ny pisarz powiada. W ie l­

k i M ogoł Anuigzeb , dla doświadczenia kobiet*

k azał zrobić posąg śpiącey, bardzo piękney ko­

b iety * i nadać mu przyrodzone ciała kolory ; ok rył go na w spaniałem łożu krepą* i zw oław szy sw ó y seray , r z e k ł : pokażę wam cud piękno­

ści Z w 4 zięki naydoskonalsze, jakie kiedykol­

w ie k nieba u tw o rzyły ; pod w arunkiem , że n ay- m nieyszego szelestu nie zrobicie , ażeby nie o- budzić śpiącey n ie w o ln ic y * k tó rą dzisiay ku­

piłem . T o m ó w iąc , odkrył zasłonę i pokazał im posąg * k tó ry tak piękną śpiącą kobietę przedstaw iał* iź p rzy siądź trzeb a było, że jest ży ją c ą d ziew icą. W tydzień po całey stolicy rozeszły się w ieści o te y cudow ney piękności.

"W ielki Mogoł, chcąc się dow iedzieć co o niey gadano, podsłuchiwał przebrany rozm aite po­

siedzenia niewieście i cóź tam usłyszał? T u p o w iadan o, że ona jest k o k ie tk a ; o w d z ie , że prow adzi p iłó ś n ą intrygę z jednym ch rzęści- anmem jj daley, że jest kulaW'ą na jednę nogę;

inn e m ów iły t praw da źe jest p ię k n a , ale nie­

zm iernie głupia ; nareszcie* źe- ją cesarz , zła­

p aw szy na niew ierności, przebił puginałem. W z ią ­ w s z y tak piękną naukę * zaw ołał Mogoł : O! i- leź żałuję-* źe ona nie jest żyw ą:; oddałaby im w et za w e t.

D ru ga p rzy czyn ą te y Wildy w kobietach*

jest ich w ielka skłonność do R eto ryk i. P ow ia­

d ają* źe Sokrates u czy ł się w ym ow y o A Aspa- zy i, i tem powodowany Addison , radził ziom ­ kom swoim , aby dó u niw ersytetów brano ko­

b iety na proiessoró w w ym ow y. Powiadano

na pochwalę m ężczyzn , że mogli- o jedney rze­

c z y m ówić kilka godzin c ią g le ; có ż na cze.só kobiet powiedzieć trzeb a * gdy w iele z nich może przez kilka godzin gadać o niczem . W sp o - mniony angielski Szubraw iec powiada , że w i­

dział kobietę , która e x abrupto długą recyto ­ w ała d ysertacyą o garhirowaniu, a razem prze- śm iewała w szystkie stroiki i kobiety Wmieście*

i łajała s łu ż ą c ą , która stłukła porcelanowy fi­

liżankę * u żyw ając w szystk ich retoryczn ych figur. (2) L e c z gdy w ypadnie kogoś obm ówić:

co za obfitość w wynalezieniu L jaka w w y ra ­ żeniu p łyn n ość! ile- p rzytoczo n ych okoliczno­

ści ! jaka rozmaitość w y razó w l N ie można się w strzym ać* żeby z Hezyodem nie pow iedzieć:

„ Niezmordowany głos słodka im z ust wy­

p ły w a jc-

T rzecim powodem te y skłonności do obmo­

w y jest , źe kobićty nasze w ielkie z publiczno­

ścią u czestnictw o mają; niektóre naw et ubiega­

ją się z m ężczyznam i razem o pew ien ro d za y sła w y . Nie b e z p rzy c zy n y filozof jeden, za­

pytany : jakąby kobietę w y b ra ł sobie na żonę?1 tę , odpowiedział * o k tó re y naym niey gadają.

P raw d ziw e przeznaczenie kobiet * zaw iera się w spełnianiu obow iązków córki , siostry, żony i matki ; gdy je kobieta praw dziw ie Uczuje t nie będzie miała czasu do ogadyw ania drugichj co w iększą tem u nadaje c e n ę ,.ź e i te naw ety które się obm ową bawią,,, zdają się ą/anować cnotliw e c ó rk i, sio s try , żony i m atki.

T/L

O dwóch pierwszych w y s o k o ś c i źródłach~

(Rozmowa między z. 1 i.)-

ź. Panie ź, c z y W Pan; w ie s z , że ja piszę w iersze ! Sara nie wiem , zkąd mi to przyszło ? dotąd uczyłem się F ilo zo fii, a tera* cały jestem w y d ę ty w ie rsza m i; tak , że przy śniadaniu, pod czas nieszporów , a naw et i w'e śnie je składam*

(2) Spectatorrs N. i i j Thursday. Dec»mber i5, 1711.

(3)

L e c z ja darmo krok ó w m estawiam , i od razu idę do źródeł w ysokości, mato dbając na pię­

kności : j, bo pierw sza jak piorun w pada do serca, a druga fiito nektar ja k i, z lekka i po­

w oli w niem rozlew a W P a n tak że z pro- łessyi lubisz obłoki ; będziem rozp raw iać o w y ­ sokości.

i . Z g o d a : w sza k że pod tym warunkiem f abyś W Fan gadał, a ja opugnował; nie ch w aląc się, jestem tę g i słu ch acz i przeczn ik. Zdarzało' się , ż& P . Prófęssor całą godzinę re cy to w a ł po łacinie, z czego choć.slow ka nie rozum iałem , ani razu przecie nie zie wnąłem , i w porę zrzu ­ ciłem moie nego majorem.

ź. Lóngirf, i -Gerard, powikdają uczenie, źe jest pięć źródeł w y so k o śc i, a B l e r , źe dwaj z trzem a pozostałerbi zrób W P an co chcesz: a ja o dw óch będę tnów ir, a h y r z e c z nksza dłu­

go nie pociągnęła. O tóż clwbmaJ źFódłamr w y ­ sokości są; ogromność i ciem ność. OgrotnńOŚŚ poznaje się tak : stań W P a n m yślą lYad pła­

szczyzn ą , lub brzegiem morskim (NB. na górze), i

■wyobraź, ż e ci stoją przed oczym a .„ Cyklopy jak dęby . .cyp rysy D yan y sięgają; w ierzch oł­

k ó w górnego sklepienia niech ci się. w y d a ją źe jesteś na AJpiyskich g ó r a c h , i że m aszeru-

•jesz z A nnibalem . M yślisz tylko* ą dziwisz' się,, zk ąd żę to pochopni?. Z ogr< mnośei przedmiotu:

to jest góry, na k tó rey stoisz j i z ogromności m yśli obraźó-ródńey. “ T o cb W P a n cauiesz, muszą czu ć i d ru d -y , o czem przez dowod a- łialogii w n oszę. T rzeb a tu jednak dodadźj czego samo doświadczenie nas u c z y , iź rozległość po­

zioma m niey niż w górę; p osu n ięta, a w g ó r ę posunięta niHicy aniżeli na dół , um ysł nasz podnosić z w y k ła

£-. (w strzym ując się od ziewania) M-n , to prawdy: Wszak źe źądałbvm od W P an a z lepszych pisarzów p rzyk ład y p rzy to c z y ć .

L O p rzy k ła d y nie trudno , nie będę ich szukał za d o m e m ,'

„Test morze , kędy (cudo rzadkie zgoła!);

Wódy jalt m.inn^r Sneni spoloyftem Stoją j, Ze. miło 8 p óy r z. f ć , a czystość i ^ swoją Poszły na kryształ': zefir tylko może Łagodnem wianiem wzruszyć jego łoże. ,, (l) M oże W P a n w tym przykładzie nie postrze­

gasz w y so k o śc i, ale ja ją w idzę : bo tu w yso­

k o ść nie jest w tem co napisano, le cz w tem czego s ię domyślić można. U w a z tylko a na­

przód c i się nasuw a pierw sze źródło w yso ­ kości , to jest* ogromność. Czegóż ? m orza : bo naturalnie m orze jest ogro^nem w porównaniu do jeźior. Ogrom ność morza, dnem spokoynem stojącego, jak m arm ór, którego łoże (po prostu dno) zefir tylk o -Wzruszyć może , prow adzi do w nioskow ., coby się stało z tern morzem, g d yb y nań dmuchnął Borćasz, do jakieyby to w ysokości skakały bałw any.

ź. LJistinguo: bałw any wodne. A le m nieysza z tem, i ja pocytuję W P an n p rzykład z onegoż źródła.

i,OT)raóa Łn nim żagle’ t tfprzeymosci, I n^d^nie ginie, -widać tylko kpsci ; Bo Wnet żywego pożerają; srogo.- (Syreny),,

W tym przykładzie ogromność przedm iotowa iest jtf paszczęce Syrena , (2] -który żyw e go c z ło ­ w iek a połyka, jak jaką gomułkę: a ogromność czucia jeśt W obrazie kości, które, połknięte razem z człow iekiem , widne są przecie zm ysłom Poety. Ergo: gdzie znayduje się ogromność prze­

dmiotu . i ogromność czucia , tam musi bydź i w ysokość.

£■ Brawo? postępuym y teraz do drugiego źródła w y so k o ści, to jeSt dó ciemności. C ie- mość ta k o w a , jest ciemnośc.ią nieograniczona, tak, i e w niey przedm ioty albo

j a k p r z e z

chmu­

rę p a trzą', albo w cale slepnieją : zaledwie bo­

wiem w takim razie , i to nie

z a w s z e

, dow cip Usadowiony na

w n i o s k a c h

domyślności dośledzi.

M iłą jest ciemność podobna, gdyż wiadomo że pom rok p rzy calkow item zaćmieniu sło ń ca , ja-

(1) O ftacz M iesięczn ik P p ło cki. N e r BOt, str. ig 5 w ie rs z li i , (2) Syren jest nito rodzaju męzkifgov Obacz M iesięcznica

Potockiego Ner 3ci, Mr. 198, wiersz S ty,

M

(4)

3nemi gw iazdam i, nito drogiemi sadzony perły, dzielniey nas porusza. P rzyk ła d y lepiey o tem objaśnią.

i ,, Z^r.iikni lntni dobrze znana, “

Odrzuć, Panie ź na chilę , źe w iesz, o czem dru­

d zy całe niewiedzą.: źe m y , i nasi. przyjaciele mają rozum: będziesz c ie k a w y , k tóż jest ten, którego lutnia tak dobrze zn an a, któż jest ten, którego

,, T u na poważny teatr Sofokl prosi ,

T u mu poęma sw e Homer wynosi; “ . .. A może to K r a s ic k i, powiesz ? broń B o że j może T r e b e c k i, lub Feliński? sNie. K tó ż w ięc on jest?

patrz. i?a podpis : J. ,M. i dwie czw ó rk i kropek:

zostałeś w teyźe samey w ątpliw ości, a dziw isz s i ę ; nie zrozum iałe podziwienie ono dowodzi, ze stanąłeś nad źródłem w yso k o ści, c z y li mó­

w ią c uczenie , postrzegłeś ciemność przedmiótu w autorze , a ciemność czucia w jego myślach.

i . W iw a t W P a n u , że się tak znasz pa Po- ezy m ie ; ale w iw a t i naszym A u to ro m , k tó rzy s ą , źe tak r z e k ę , dwoma źródłami w ysokości.

N iech sobie m ów i, jak kto chce, a naszk proza i w iersze są przykładam i. Z arzu cają nam przez usta nasze

?> 2 e tylko w dawnych xiegach ja t motyl war tu jem, ŁŁ

G łupcy ! nieznają , że na tym zależy w ysokość:

bo m o ty l, poprostu m o l, k tó ry odbyw a w artę w naszey X iążn icy , przypomina noc i ciemność, źródło w ysokości. D osyć przykładów naszych p r z y ja c ió ł; p rzytocz mi Panie z w łasney sw ojey r o b o ty :

z. Trudno W P an u w ym ów ić się. Ja.niewiem c z y moje w iersze są w ysokie , ale to "wiem, że m e z przypadku na w ysokość natrafiam ; pomy­

ślę p isa ć ,o w y so k o śc i, i w n et nap iszę: „ b o

te ż to ja gdybym to lepiey u czyn ić potrafił, nocy do nadania m ym wierszom w yniosłości u- źyw am : “ widać dla tego, aby ciemność przed­

miotu u ży czyła ciemności myślom.

ź. W iem , żeś do te g o g ra c z i w szystkie pi­

sma W P a n a mają zaletę ciemności.

ź. Z a c z y n a m :

W am te rym y póświęćam z wieków'sławne góry, K tórych bystrym ostrowidz nie dosięgnie wzrokiem.**

P rzep raszam , nie ten w iersz chciałem dekla­

m ow ać ?

tu leżą człowiecze

zkrwawione,: niepodobńte do ludzi tułow y.

Co to jest? nie mogę wpaśdź na tryb, i co w y­

sokiego zacytow ać.

ź. (śmiejąc się) Skromność autorska nie po­

zw ala W P an u sądzić , źe tu nie ma wyboru;

w każdym w ie rsz u , od deski Ąo deski, sama w y ­ sokość.

,, W Pan król śpiewać , jakie zechcesz wiersze ! « i . Bydź to może , ale, w posrzód uczoney rozm ow y , nie postrzegliśm y jak czas u b ie g ł;

w szak to już dzwonią na si dare praeteritum.

Idźm y . . . z tam tąd w yczerpm em y rrową osnowę ro zm o w y.

ii ź. Jd źm y, w przódy jednak powiedz mi: je­

żeliby nie w szy sc y byli naszego zdania, czym będziem ich p rzekon yw ać ?

z. Pow iem y, im , źe szkalują Białorusinoyr;

powrstają na k laszto ry ; powiem y im z wielkim naszym P oetą A . C.

,,próżno pracujecie , Monarchowie wasz w yrok nie podpiszą przecie. i)

i) JDbacz Miesięcznik Połocki Ner I, str. 21, wiersz 21.

Jgnacy Reszka Kom. Cenzury* Czł.

w W ilnie w drukarni R edakcyi pism peryodycznyeh.

Dozwala się drukować z warunkiem dostawienia do Komitetu Cenzury siedmiu exem plarzy dla mieysc prawem wyznaczonych.

Cytaty

Powiązane dokumenty

ta drobna okoliczność trochę krew zmie szala... jakiego* artyku łu

jąc nad mojem zdarzeniem , i po półgpdzinney drodze... w ił mię od tak niebezpieczney

Zachow ują jednakże całą mędrców- powagę , a na okazanie niezgruntowanćy... Jeżeli zaś

A lboż kray niezyskuie na Vjpomifl*i ich ludności, ^tak przecudownie

chcicowi na Ł opacie., Szubrawcowi, juku ub- załowariemu , z drugiey , tyezący się satyr, uwag, ałlegpryy i jŁattpiw niewczesnych, tnie- - szczanych przez niego w

A tenże * drugi na jedney linii, iak na ścianie rozpostarty^, t rzym aiący w ieiiney ręce guzikiem zakończony roienek, którym do prze­. ciw nika swoiego m ierzy:

Odebtać kufel po prostu, byłaby rzec^ nay- abawiennieysza i naypożytęcznieysza ,, lecz na nieszczęście do wykonania niepodobna'; i ktoby nad tera my ślił, m ógłby bydź

Miałem potrzebę zayść do pow iatow ego