• Nie Znaleziono Wyników

Anna Kamieńska - Halina Chamerska - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Anna Kamieńska - Halina Chamerska - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

HALINA CHAMERSKA

ur. 1922; Płock

Miejsce i czas wydarzeń Warszawa, PRL

Słowa kluczowe życie codzienne

Anna Kamieńska

Właśnie jedną z naszych koleżanek, która zresztą nie zdawała z nami matury, bo ona była z biednej rodziny, i przeszła do liceum pedagogicznego, żeby prędzej skończyć [szkołę] i pracować, no to potem była ta sławna poetka z niej – Hanna Kamieńska. To też nasza koleżanka, ale ona z nami matury już nie zdawała, zdawała maturę w czasie okupacji dopiero, tajną i już jak wiadomo – też nie żyje. To z nią miałam bardzo miłe kontakty już w Warszawie, bo potem przeniosła się ona do Warszawy.

O Hance to oczywiście, mogę opowiedzieć. W Warszawie jak byłam, to bywałam u nich, jej mąż się nazywał Śpiewak i ona miała dwóch synów, bardzo udanych, z których jeden już nie żyje, bo operowali go w Niemczech na serce i w czasie operacji umarł, a drugi żyje, to jest ten socjolog Paweł Śpiewak. To jest syn Hanki. Hanka była bardzo jakąś taką osobą, która dużo chciała wiedzieć, nauczyła się hebrajskiego, żeby tłumaczyć stare teksty, tłumaczyła z rosyjskiego, z bułgarskiego bodajże, w ogóle była taką literatką poszukującą tekstów nawet mało znanych, albo wcale nie znanych. Osobiście była niesłychanie ciepła, sympatyczna i bardzo koleżeńska.

Mieszkała w Warszawie koło placu Narutowicza i ja tam często do niej jeździłam.

Obydwoje byli tacy bezpretensjonalni, skromni, bo ten Śpiewak, jej mąż, też był poetą, no, moim zdaniem, takim słabszym poetą, no i oni bardzo uczestniczyli w takim literackim życiu Warszawy, no ale ja w tym już nie uczestniczyłam, bo oczywiście z tym środowiskiem nie miałam nic wspólnego. Hanka... tak się jakoś rozrywała w dwie strony, bo musiała prowadzić dom, wychowywać tych dwóch chłopców, ale jednak ciągle coś pisała, tłumaczyła, była taką bardzo osobą zagłębioną w literaturę, i to mówię, w najdziwniejsze rzeczy. Myśmy się zdumiały jak ten hebrajski usłyszałyśmy, że z hebrajskiego tłumaczyła. No co tu jeszcze? Aha, ona potem chodziła chyba na polonistykę... jak to ona zrobiła, bo przecież maturę zdawała w tym pedagogicznym [liceum], no ale w każdym razie studia skończyła, to wiem. No… była bardzo zabawna, kiedyś chodziłyśmy sobie po Marszałkowskiej i gadałyśmy i ona była wtedy wielką przeciwniczką małżeństwa – po co małżeństwo,

(2)

po co związki, wystarczy, że się dwoje ludzi kocha i to nie potrzeba żadnych formalności – a potem, w pół roku potem, byłyśmy na jej wieczorze autorskim właśnie z Danką Riabininową, która przyjechała wtedy z Lublina do Warszawy, to był wieczór w takim nie istniejącym dzisiaj teatrze żydowskim, który był na tym miejscu, co hotel Wiktoria teraz i patrzymy raptem - Hanka ma obrączkę. Czyli że jednak teoria co innego, a praktyka co innego. To był bardzo miły dom, bardzo lubiłam tam chodzić do Śpiewaków.

Data i miejsce nagrania 2004-03-18, Lublin

Rozmawiał/a Monika Pytlarz, Dominika Jakubiak

Transkrypcja Marta Kubiszyn

Redakcja Maria Radek

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Z tego, co wiem – zwłaszcza z pracy zawodowej – Bystrzyca była czysta do momentu, kiedy zaczęto spuszczać do niej większą ilość ścieków, czyli

Tam pierwszy raz widziałam zabitego człowieka, bo jak Niemcy likwidowali getto, to wtedy była przecież okupacja już taka okropna, to jakiś człowiek żydowskiego

No ale poza tym było przed wojną takie środowisko literackie, no to dzisiaj nie zawsze te nazwiska coś mówią – Franciszka Arnsztajnowa, potem no oczywiście

Już od pierwszego [września] wieczorem, to nie można było spać, bo tą szosą od Warszawy jechała cała Polska, że tak powiem, bo przecież wtedy był ten pęd, żeby jechać na

No i przyjeżdżał, oczywiście te Piotrowice były blisko Garbowa, więc przyjeżdżał sobie do cioci i do wuja, no i któregoś takiego ranka, najpierw narysował portret

Między innymi dlatego, że Danusia Riabininowa mieszkała wtedy na Złotej 3, gdzie teraz jest Muzeum Czechowicza, i ja tam na tą Złotą, ile razy przyjeżdżałam do rodziny –

Poszłam na KUL, bo już w Warszawie nie było mowy po Powstaniu Warszawskim, byłam 2 lata na KUL-u na historii, a jednocześnie pracowałam w bibliotece, w dwóch bibliotekach

Tu po hebrajsku wszystko się uczą, ale jak chcą umieć angielski, to się uczą i angielskiego, to nie w szkołach powszechnych tylko już później. Ja uczyłam się polskiego